Tumgik
#szczęściara
fuxkmeaz · 7 months
Text
jestem osobą, której podobają się brzuchy. widziałam dużo kobiecych brzuchów i zdecydowanie moja dziewczyna ma najlepszy brzuch i to jeszcze bez żadnych ćwiczeń. szczęściara
0 notes
darkaroundmee · 8 months
Note
Zazdro. Pewnie szczęściara
Ciężko stwierdzić czy szczęściara
0 notes
toxicis · 3 years
Text
I chodź patrzę na ciebie z utęsknieniem, to już tracę nadzieję.
24 notes · View notes
wiki-lewandowska · 5 years
Text
Tumblr media
Jeszcze zanim to wszystko osiągnęło etap l4 i wyłącznego siedzenia pod kołdrą.
Zawsze pozytywna i do szczęścia wystarczy jej zwykle wyjście na spacer 😃 , teraz też czekam na ten moment 😅.
3 notes · View notes
Text
Każda z NAS tego potrzebuje: matka, żona, kochanka, singielka, ta ze złamanym serce i ta szczęśliwa.
Tych kilku dopieszczających słów:
* Pieknie dziś wyglądasz!
* Fajna z Ciebie babka.
* Świat należy do Ciebie. A jeśli w to nie wierzysz, włóż tę czerwoną kieckę i szpilki.
JESTEŚ WYJĄTKOWA!
Nie poddawaj się. Walcz!
Gabriela Gargaś
21 notes · View notes
Photo
Tumblr media
Podobno ból kształtuje charakter... Podobno dzięki temu człowiek staje się silniejszy. Stwarza twardą skorupę, która nie jest w stanie go zniszczyć. Fajnie to brzmi, ale czy tak zawsze jest? Wydawałoby się, że to zwyczajny dzień. Niedziela. Wieczór. Msza. Wszystko pięknie się zapowiadało. Gdy nagle ból, karetka, szpital, oddział ratunkowy... Sensacja. Zwichniecie rzepki. Krzyk. I pamiętasz tylko miny wszystkich ludzi w kościele, którzy patrzą na twoje wygięte kolano ze współczuciem. Nikt by się nie spodziewał, że przez coś, co trwało kilku sekund zostanę przywiązania do kul i stabilizatora przez 6 tygodni. Nikt nie spodziewał się, że będę miała zerwane więzadła. Nikt nie wpadłby nawet na to, że mogę mieć operację. Przecież ja chciałam iść tylko do kościoła. Sekunda, przez którą całe moje życie zmieniło się o 180°. Sekunda, przez którą nie jestem w stanie nigdzie sama iść. Chwila, którą zniszczyła mi wszystkie plany. Nie mogę chodzić, biegać, skakać, tańczyć. Nie mogę iść na siłownię i czuć się dobrze w swoim ciele. Nie mogę robić tego, co tak kocham. Nie mogę iść po prostu popływać. Nie mogę spełniać swojego rytuału. Nie mogę się rozciągać. Ale przede wszystkim nie mogę ponownie zwariować. Nie mogę iść na pielgrzymkę... Czy nadal uważasz, że ból wzmacnia? Trudno jest cieszyć się z życia, kiedy nie można robić tego, co daje Ci to szczęście. Pomimo tego, że minął już prawie tydzień, nadal jest mi trudno. Nadal śpię niespokojnie po nocach i nadal boję się każdego swojego ruchu, każdej kąpieli, każdych schodów. Jest trudno... nawet bardzo. Bo czemu akurat ja? Co ja zrobiłam? Czemu moje plany nie mogą się zrealizować, skoro to są cudownie zaplanowane chwile? I dostaję odpowiedź, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nagle spotykam ludzi, którzy przez swoją wielką życzliwość umożliwiają mi spełnienie tych marzeń. Spotykam ludzi, którzy potrafią wziąć mi kule na schodach, którzy poczekają na mnie pomimo tego, że idę wolniej niż żółw. Mam przy sobie ludzi, którzy co chwilę zadają mi pytanie jak się trzymam, czy czegoś nie potrzebuję. I też dzięki takim osobom zaczęłam szukać w tym plusów. 6 tygodni czyli akurat do matury. A potem miejmy nadzieję, że będę już szaleć z radości. Te tygodnie może też są po to, bym znalazła czas na inne rzeczy, na które wcześniej nie miałam nawet chwili. Może będzie to czas pełen niespodzianek. I jestem pewna, że jeszcze dam radę ponownie zwariować. Może kolanko mi na to nie pozwoli, ale już znalazłam plan awaryjny. Prawo jazdy zrobimy do wakacji i może nie pójdę o własnych nogach do Częstochowy, ale pojadę jako wolontariusz i będę pomagać ludziom, którzy tak jak ja będą potrzebować pomocy. Skoro ja ją ciągle dostaje to chyba czas się nią dzielić. Czy ból kształtuje charakter? Tego jeszcze nie wiem, ale jestem za to pewna, że ból uczy i ja już dostałam wiele cennych lekcji.
14 notes · View notes
love-alice · 4 years
Photo
Tumblr media
♥️ PIĘKNO I MŁODOŚĆ ZACZYNA SIĘ OD SERCA ♥️ Zawsze powtarzam, i zawsze będę to mówić, że jest ze mnie największa #szczęściara w Polsce. Najpiękniejsze #Kobiety trafiają pod moje fotograficzne skrzydła. Sesje zdjęciowe leczą duszę od 15 lat, w tym roku stuknie mi 16.. :) Muza: Anetta. Przepiękna, mądra, wspaniała. UWIELBIAM! Działałyśmy w @summerstudio.com.pl ❤ w Warszawie #fotografwarszawa Malowała i czesała one and only @makramakeupmj <3 #mojemuzysąnajpiękniejsze #kochamswojąpracę #uwielbiampokazywaćpiękno #fotografka #alicjaduchiewiczfotografka #discoverunder5k #portrait #WarsawGold #premiumusluga #piękno #sesjakobieca #kobiecość #portretwarszawa #czarnobialezdjecie (w: Warszawa, Centrum) https://www.instagram.com/p/CKmWXnZhULw/?igshid=1u65w97bx51nl
0 notes
wlasnosc · 7 years
Quote
Jestem jebaną szczęściarą, że mam akurat Ciebie
732 notes · View notes
bae-ily · 8 years
Quote
Najlepsze uczucie?Zasypiać i budzić się obok swojej drugiej połówki. A przez urywający się sen słuchać, jak mówi do Ciebie śpiącej taaak cudowne słowa.. Bezcenne!
3 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 years
Text
Nowy Etap W Życiu 2
Kontynuując spisywanie wrażeń, które są dla mnie... WAŻNE! Kurde, turbo ważne, gdybym mogła to bym chyba nagrała o tym film!
Niemniej... zeszły tydzień to czyste zmęczenie i stres. Nie potrafię z punktu dnia dzisiejszego sięgnąć wstecz i wspomnień co i kiedy robiłam. Wiem, że rozpakowywałam i prałam, i rozwieszałam, i składałam, i prałam, i rozpakowywałam kolejne worki, i prałam znowu, i odkurzałam, segregowałam rzeczy... Poza tym pracowałam z biura (bo nie mieliśmy Internetu - musieliśmy to ogarnąć, a nie było to wbrew pozorom wcale takie łatwe i oczywiste) i z ulgą witałam wyczekane chwile szybkiego prysznica i snu.
Teraz, na prawie 2 tygodnie (nie wiem kiedy to zleciało) od przeprowadzki zostały mi do rozpakowania dwa worki z ciuchami. Nie było na nie miejsca - musiałam w Ikei kupić dwa kosze na bieliznę, bo niestety nie mamy szyflad - dlatego planuję trzymać bieliznę w przezroczystych kuwetach na dole szafy. Kupiłam takie płaskie, ale już widzę, że będą potrzebne te głębsze na kółkach. Albo będę po prostu zmuszona uszczuplić swoją kolekcję bielizny, co w sumie nie jest złym planem. 
Do rozpakowania został jeszcze jeden worek z chujwieczym (masą drobnych, ale potrzebnych rzeczy).
Mam już odłożony cały 120l. worek z ciuchami, które będę sprzedawać na Vinted (trzeba tylko porobić zdjęcia) i jeden worek ze starymi kocami i różnymi mięciutkimi rzeczami, które oddam do schroniska dla psiulków.
Nie ruszyłam nawet swoich przyborów malarskich - trzy paczki stoją zapakowane i zabezpieczone. Boję się, że gdy je otworzę to coś się prędzej czy później pogniecie, a to mnie wkuuuurwi. Otorzę je jak już odgruzuję mieszkanie.
I zostaje jeszcze kwestia obuwia: mam łącznie dwa pudła butów i teoretycznie po to istnieje szafa w przedpokoju, ale jest zawalona rzeczami budowlanymi właścicieli mieszkania. Brakuje takiej szafy-komody stricte na buty. I to baaaaardzo przeszkadza, bo póki co jestem skazana na trzy pary butów: sportowe, które mają dziury i które powinnam wyrzucić xD oraz dwie pary butów “na okazje”, które zapodziały się przy pakowaniu w workach z odzieżą (pewnie z braku miejsca w pudle opisanym “Przedpokój: obuwie”, które jest ciężkie, wielkie, wypchane do oporu i stoi wciąż w przedpokoju czekając, aż zrobimy miejsce na jego rozpakowanie).
No i właśnie... kwestia mebli w mieszkaniu. Przy użytkowaniu okazało się, że niektóre rzeczy przydałoby się lepiej zaaranżować. Na przykład mamy półkę nad kanapą w salonie - taką idealną półkę do położenia na niej rzutnika, aby projektować filmy bezpośrednio na przeciwległą ścianę (ściana jest biała, ale może z czasem zainwestujemy też w ekran do projektora). Półka jest wąska i długa 120cm - gdybym chciała tu uzyskać inny styl niż chcę to powiedziałabym, że to półka na eksponowanie jakieś strojnej pierdółki-kużołapki z Zara Home, kilku fikuśnych ramek ze zdjęciami z jakichś podróży i świecznika/ozdobnej świecy zapachowej. W teorii to półka na książki, ale jej styl i miejsce mocowania mocno odbiega od takiego przeznaczenia. Nie wiem dlaczego, po prostu to czuć - półka na ozdoby i zdjęcia, ale nie na książki. O! My jednak zgodnie planujemy na niej postawić monsterę, trzykrotkę, dracenę, paprotkę i Złoślichę, aby w domu było leśnie :D, a miedzy nimi wcisnąć projektor do filmów. I właśnie ta półka - zastawiona doniczkami, jeszcze nie projektorem się już pierwszego dnia urwała, a kwiatki rozsypały się wraz z ziemią na stojącą pod półką kanapę... Buuuurdel jak w ogródku w całym mieszkaniu, bo posypało się to-to też na dywan, między wszystkie wniesione pudła itp. MASAKRA. No i właśnie - Złoślicha była najbardziej poturbowana - poszła pod nóż na sadzonki, bo marniała w oczach, trzykrotka walczy wciąż o życie, ale stan jest krytyczny, monster - szczęściara - była w plecionej ze sznurka osłonce na doniczkę, podczas wypadku po prostu odbiła się od materaca i wskoczyła mojemu O. w ramiona xD, a dracena szalona, ćpunka (przeżyła pryskania i ozonowanie, których nie przeżyło masę innych moich roślin - ba! Jeszcze po nich zaczęła rosnąć jak po odżywkach!) ma się dobrze xD. Z paprotką to nie wiadomo, na razie zdaje się być dobrze, ale jak będzie to się okaże. Niemniej... okazało się, że ktokolwiek montował tę półkę zrobił to totalną fuszerką - dziury w ścianie są większe niż włożone w nią kołki. Po prostu kretowisko! Dlatego, aby kwiaty wróciły na właściwe miejsce trzeba najpierw zaszpachlować te dziury i podnieść półkę o jakieś 10cm w górę, wywiercić nowe dziury, nowe kołki i dopiero wtedy coś aranżować, bo to strach znowu cokolwiek na tej półce stawiać!
Mamy ponad to dwa fotele, które chciałam od początku rozkręcić i schować w komórce lokatorskiej. O. nie rozumiał dlaczego - że przecież fajne te fotele. Że wygodne! Że miło będzie, szczególnie jak ktoś w odwiedziny przyjdzie. Ale minęło 1,5 tygodnia w nowym mieszkaniu i cóż, O. się dowiedział czemu nie chce foteli, a ja sobie potwierdziłam - fotele to przenośna szafa. Obydwa meble są w tej chilii zawalone rzeczami, które powinny być albo w szafach, albo w koszu na pranie, albo wisieć na wieszaku w przedpokoju. Żeby była jasność: takie same ilości rzeczy obecnie są składowane na części kanapy, stole i na krzesłach. Krótko mówiąc: fotele są niepotrzebnym i kuszącym elementem wnętrza kumulującym w mieszkańcach chęć do siania nieporządku i chaosu - czyli tym co przy przeprowadzkach JEST WSZECHOBECNE i z czego od ponad tygodnia próbujemy wyjść...  
Fotelom mówimy NIE.
W salonie mamy jeszcze dwie komody i żadna nie jest praktyczna. Jedna z nich to klasyczna szafka pod telewizor: 170 x 34 x 40. Wyglądała na rozkład: dwie odkryte półki, jedna szeroka na 120cm szuflada i jeden zakryty segment. Liczyłam, że sobie w tą szufladę wpakujemy sprzęt elektroniczny, ale... ech. No nie, to atrapa. Jeszcze nie jestem pewna co zrobimy tą szafką w zakrytym segmencie, ale jest za mała na morze potrzeb (zeszyty do schowania, dokumenty, dokumentacja medyczna każdego z nas, do tego różnego rodzaju duperele... Naprawdę potrzebujemy więcej miejsca na takie przyziemne rzeczy i miejsca na naszą elektronikę...) i jest jeszcze szafka o której myślę w kontekście swoich przyborów plastycznych - to stary mebel na starej generacji telewizor. Półka na wideo/dekoder oraz baaaardzo obszerna, szeroka szuflada (widzę to jako idealny magazyn na kasety VHS). Praktyczne to-to nie jest w ogóle. Mogłoby być wyższe o jedno piętro/szufladę - wtedy blat mogłabym wykorzystywać jako stół, albo deskę kreślarską. Będę musiała pokombinować co z tym meblem zrobić, czy też rozkręcimy czy jednak się nada. Ale póki co dostęp do mebla zasłania załadowany po samo parcie fotel (echhhhh), a na blacie mebla stoi łącznie 4 pudła z książkami... Serio. Byłam przekonana, że mam jedynie ułamek tego, co stanowiło moją książkową biblioteczkę w domu rodziców. Tym czasem tylko i wyłącznie MOJE książki spakowałam w AŻ 4 WIELKIE KARTONY PO BANANACH Z LIDLA. A jeszcze mamy w norce kilkulitrową torbę pełną książek należących do mojego faceta... Ech... Nie mamy miejsca na książki, ale sobie je zrobimy - chcę poprowadzić przez CAŁĄ długość ściany przedpokoju, pod sufitem, półkę na książki. Kupiliśmy w Ikei póki co półki i wsporniki na połowę ściany (w zasadzie do samego załomu - przedpokój ma kształt litery L). Zamocujemy je, rozłożymy część książek i zobaczymy, jak wielkie wciąż mamy potrzeby w tym zakresie. Na razie powstrzymuje nas tylko brak wiertarki i wkrętarki... ale też brak czasu xD
Ponad to jeszcze dwa pomieszczenia: norka i przedpokój: norka to w zasadzie trzeci pokój w naszym domu - wydzielona ścianką część wnęki salonu. Mamy tam szafę (w której już ułożyłam świeżą, pachnącą, wypraną <3 bieliznę pościelową, ręczniki, dywaniki - bo póki trwa rozpakowywanie to niestety wszystko się tu nosi - oraz schowałam rzeczy sezonowe i sprzęt w górki). O. złożył tak mój stół (ten od taty) i zorganizowaliśmy tam sobie... hymmm... dla mnie strefę pracy, a dla O. - relaksu i sportu. Ja mam tam biuro. Właśnie tam pracuję. Po pracy odsuwam komputer, zostawiam klawiaturę mojego partnera - a on tam ma kompa gamingowego, znika w tej norce pod wieczór aby odpocząć. Ale zgodnie z planem to miejsce będzie pełnić jeszcze jedną funkcję: wciąż oczekujemy na przywiezienie przez jego tatę (przy jakiejś okazji) jego sprzętu do e-sportów, który stanie w naszej norce obok szafy. W zasadzie to była nasza pierwsza myśl, kiedy oglądaliśmy to mieszkanie: że ta wnęka jest idealnym miejscem do postawienia całej tej osobliwej konstrukcji w której mój O. się ściga. Miejsca jest dosyć, a goście nie będą jej widywać (bo z salonu jej nie widać, jest za załomem ściany), nie będzie dominować przestrzeni. Na razie w tym miejscu leżą jakieś kartony i nierozpakowane rzeczy O. (w tym te książki...). Też się podwójnie cieszę z tego jak zaplanowaliśmy wykorzystanie tej przestrzeni, bo W KOŃCU mam dedykowaną przestrzeń do pracy. Mam biuro w domu! :D W końcu przestrzeń wypoczynkowa nie przenika się z przestrzenią do pracy! Ale suuuuper! 
W przedpokoju przydałby się mebel na buty (i możliwe, że tym meblem zostanie ta druga komoda, co do której się jeszcze nie przekonałam czy i gdzie ją chcę mieć. A z drugiej strony - możliwe, że komoda zostanie meblem na przybory malarskie, a do przedpokoju będę musiała kupić jakąś szafkę. Zobaczymy.
Ostatnia rzecz, która przeszkadza naszej dwójce po równo: brak szuflad w szafkach nocnych. Sypialnie mamy maleńką. Przejście między ścianą, a łóżkiem po obydwu stronach to DOKŁADNIE 20cm - i dlatego nasze “szafki nocne” to będące już na wyposażeniu mieszkania dwa kosze ze zbitych i zabejcowanych desek xD. Brak szuflad na takie duperele jak zabawki, zegarek, ładowarkę do komórki, albo żele, albo gumki do włosów i nie do włosów :P, albo na śrubokręt czy latarkę - takie rzeczy jakie z nawyku się po prostu wygodnie trzyma przy łóżku, a bez których po prostu trudno się poczuć “jak w domu” jest... upierdliwy. Nie zgadzamy się tylko co do ilości i w ogóle obecności kwiatków w przestrzeni sypialni - ja się mogę budzić codziennie w zieleni i mi to dobrze robi, a O. praktyczniej dostrzega ilość kwiatów jako przyczynę duchoty i nadprodukcji dwutlenku węgla. Stanęło na tym, że w sypialni nad moją głową (z doniczką stojącą na tej skrzynce obok łóżka) rozkłada się mój śliczny Beniaminek, a za wezgłowiem O. - rośnie mięta i pieniążek. Zobaczymy czy będzie tu przestrzeń na inne upiększacze. Póki co... baaaaaaardzo chcę wymienić zasłony w sypialni - korespondują z kolorem wszystkich drewnianych elementów wykończenia mieszkania: są w kolorze głębokiego, ciemnego brązu. BLECH. Po prostu: blech. Wyobraź sobie, że codziennie rano budzisz się w pokoju o wymiarach jakieś 1,9m x 3,5m i dwie z 4 ścian mają kolor lepkiej, spulchnionej ziemi. No jak w trumnie! Serio! Na studiach mnie o tym uczono i w praktyce w zawodzie się o tym przekonałam, że ludzie w przeważającej większości się źle czuli sypiając w brązowych sypialniach. Podświadomość i umysł jaskiniowca odbiera to jako “jesteś pod ziemią” - a to może i jest bezpieczne miejsce, ale wcale nie najmilsze i najwygodniejsze dla homo sapiens. Dlatego wciąż się zastanawiam na jaki kolor wymienić zasłony - zielony czy beżowy? Chciałam początkowo lniane tyle, że ja LUBIĘ spać czując na sobie promienia słońca - dla mnie to jest wręcz jakaś taka okoliczność nęcąca ku spanku, ku wypoczynkowi: duuuuużo słońca na buzi, poczucie ukochanego LATA, gorąca, skwaru, ciepła, przyjemności, rozluźnienia. Tym czasem organizm O. w słonku stawia uszy na baczność, oczy na zapałki i produkuje endorfinki “nie spać! Nie spać, bo już mamy dzień, można tyle rzeczy odkryć i zobaczyć!” - dlatego jest mu trudniej wejść w odpoczynek i w sen latem (może spać tylko od zmierzchu do światu - to oznacza, że latem potrafił się obudzić o 4 i nie mógł zasnąć, bo już było jasno), a zimą potrafi spać dłużej niż ja. On działa zgodnie z rytmem słońca, a ja kumuluję energię od słońca. Dlatego ze względu na niego kupię jakieś mocno kryjące zasłony, żeby nie chodził niewyspany. Te nasze obecne - ciemno-brązowe - są z weluru. Widziałam takie same w beżu i zieleni w Action, któreś się nadadzą.   
Kolejna rzecz to... dywan. Kurcze, nie znoszę dywanów, O. też tak miał, ALE zobaczył dywan, który jest na wyposażeniu mieszkania i zmienił zdanie O.o. A jest to -moim zdaniem - najpaskudniejszy z dywanów na świecie, który z dala krzyczy “DOM KWALERA!” - sporych rozmiarów dywan, baaaardzo włochaty (i brudny, aż mnie strach bierze, gdy myślę o tym co przez lata najmu tego mieszkania ten dywan miedzy swoimi splotami nagromadził i ile kolonii bakterii tu mieszka, brrryyyy) w kolorze... A JAKŻE: BRUNATNO-BRĄZOWYM. -_-’ Ble. Jeżeli ten dywan jest tu naprawdę konieczny to wolałabym, aby był to dywan w neutralnym kolorze, najlepiej jasny, niepochłaniający światła, może jutowy, albo jakiś z trawy morskiej, albo jeżeli miałby być mięciuchny - to nowszy i po prostu bardziej... albo jasny, albo przynajmniej jak najmniej mniej brunatny... O. z jakiegoś powodu jednak wolałaby, aby ta prawie czarna paskuda tu została... Nie jest to temat palący - wiec jeszcze do jego omawiania na pewno wrócimy, póki co przez całą przeprowadzkę leży w salonie, depczemy po nim w butach, zebrał trochę ziemi po katastrofie półki z kwiatkami (nie widać nawet czy się pobrudził), przeżył chipsy wysypane przez Szwagra nr 2 (te przywiezione z rajdu, które wcinał będąc na kacu po przeniesieniu masy rzeczy). Mam cichą nadzieje, że kiedy skończymy z wypakowywaniem rzeczy i montażem półek na książki to po prostu ten dywan będzie tak brudny i zmarniały, że O. sam przyzna, że trzeba tą paskudę wywalić. Trzymam za to kciuki i namiętnie po nim depczę. :P 
Ponad to mamy jeszcze... no właśnie. Mamy balkon. W niedzielę poszliśmy na targ szukać sadzonek - obydwoje chcemy mieć na balkonie pomidorki, marchewkę i masę ziół. Nie kupiliśmy nic - bo sadzonki wyglądały marnie. Ale jesteśmy baaaaaardzo tematem zajarani. :D Muszę w wolnej chwili obadać jak wygląda zamówienie sadzonek z sieci. :D Jesteśmy obydwoje baaaaardzo wciagnięci w temat i priorytetyzujemy go ze względu na to, że to ostatni dzwonek na sadzenie! MARZĘ o własnym herbarium! I o zjedzeniu własnej marcheweczki. :D 
W zeszłym tygodniu po prostu w każdy dzień się coś działo i za każdym razem czułam, że muszę to opisać, ale nie było czasu. A teraz połowy tego nie pamiętam. 
Wiem tyle, że się baaaaaardzo cieszę. :D 
4 notes · View notes
szczeryskurwiel · 3 years
Note
Jak na imię ma ta szczęściara
Daria
5 notes · View notes
toxicis · 5 years
Text
Nawet jeśli odejdziesz, ja będę na ciebie czekać.
4 notes · View notes
wrazliwy-ktos · 4 years
Text
“Kiedyś...
Kiedyś, kiedy nie będziesz, się tego spodziewać przyjdzie ktoś, kto pokocha każdy centymetr Twojego ciała...
Ten ktoś pokocha zachód słońca odbity w Twoich oczach, pokocha światło poranka, które zobaczy gdy będziesz się rano budzić...
Ten ktoś pokocha księżyc wplatany w Twoje włosy...
Ten ktoś pokocha każda twoja łzę, która spłynie po policzku, przytuli twoje dłonie, w których ukrywasz smutek...
Ten ktoś pocałuje wszystkie części Ciebie, te które nosisz z dumnie podniesioną głową, ale też te, które ukrywasz głęboko...
Ten ktoś sprawi, że uwierzysz w bajki o księżniczkach w szklanych pantofelkach, bo on sprawi, że staniesz się taką księżniczką...
Ten ktoś pomoże Ci zebrać wszystkie kawałki Twojego serca, i schowa je w swoich dłoniach jak najcenniejszy skarb...
Ten ktoś pewnego dnia złoży Ci obietnicę szczęścia, a Ty zobaczysz w jego oczach miłość...
Ten ktoś nauczy Cię kochać siebie, bo będziesz widziała jak On zdołał Ciebie pokochać...
Ten ktoś upewni Ciebie, że nie jesteś szczęściara, tylko zasługujesz na miłość taką, która zatrzymuje oddech...
A potem...
Pewnego dnia, zrozumiesz, że jesteś piękna, mądra i oszałamiająca... Dla Niego..
I to będzie największe odkrycie w Twoim życiu...”
W każdej ciszy najgłośniej słychać milczenie
8 notes · View notes
wawczur · 4 years
Note
Kim jest ta szczęściara?
to tylko nieszczęśliwe zauroczenie
więc żadna
1 note · View note
Photo
Tumblr media
Co mi pozostaje w ten poniedziałkowy dzień? Nic, tylko modlitwa 😀 A tak poważnie to poszukuję plusów, jakie mogą być w zimowe dni. Ręce mi zamarzają, nóg nie czuję, z nosa leci. Chyba jedynym plusem jest widok szronu, osadzającego się na drzewach❤
28 notes · View notes
aohin · 4 years
Note
wow. aggressively sexy. :)))
        incoming  message  from  BIGMIO !
Tumblr media
𝗞𝗝𝗜.             ❝       i  pomyśleć,  że  Twój  najładniejszy  kolega  będzie  Twój  na  wyłączność  przez  cały  jutrzejszy  wieczór,  hashtag  szczęściara.     ❞
1 note · View note