Tumgik
#twoja ostoja
twojaostoja · 5 months
Text
2 notes · View notes
ewathori-blog · 6 years
Text
Poszukując miłości
Naturalną potrzebą człowieka jest pragnienie bycia z drugą osobą. Dlatego większość ludzi marzy o szczęśliwym małżeństwie, związku, chce kochać i być kochana. Szukają miłości, bliskości, a znajdują zaledwie ich namiastkę, bywa, że w możliwie najgorszej wersji. Potem przychodzi wielkie rozczarowanie i rozżalenie, czasami nieprzyjemny rozwód. Poszukiwanie miłości przybiera na sile wraz z wiekiem. Im jesteśmy starsi, tym bardziej dociera do nas, że niekoniecznie chcemy resztę życia spędzić w pojedynkę. Niektórzy rzucają się w wir randek – czy to za pomocą internetu, czy poprzez znajomych, inni piszą ogłoszenia matrymonialne i umieszczają je w prasie, licząc na to, że właśnie tam znajdą swoją drugą połówkę, a jeszcze inni narzekają na samotność, żalą się na okrutny los, jednak nie robią nic w kierunku zmian. Wiele osób szuka miłości, a niektórzy robią to z prawdziwą desperacją. Mówiąc kolokwialnie, łapią, co się pod rękę nawinie, byleby tylko na chwilę poczuć motyle w brzuchu, zauroczenie, byle nie być samemu i chociaż przez krótką chwilę poczuć się kochanymi, szczęśliwymi.O tym, że nie było to dobre działanie przekonują się szybko, gdy znowu pozostają sami. Tymczasem miłość jest w nas. I tylko od nas zależy czy zechcemy ją odnaleźć i podzielić się nią, obdarować nią, drugą osobę.Aby odnaleźć tę miłość, trzeba pokochać siebie. 
Bo jak chcesz stworzyć szczęśliwy, pełen miłości związek, skoro nie potrafisz odnaleźć w sobie tego co najcenniejsze, by móc podzielić się tym z drugą osobą?Jak chcesz pokochać szczerze, całym sercem drugą osobę, skoro nie potrafisz pokochać siebie? Pokochanie siebie, wbrew pozorom, nie jest wcale takie trudne. Oczywiście, jeśli założysz, że jest to zadanie przekraczające twoje możliwości, to najpewniej tak właśnie będzie. Po co jednak z góry zakładać, że się nie uda?Przecież lepiej spróbować zaakceptować w pełni samego siebie, swoje zalety, wady, swoje ciało, z tym co w nim piękne i tym co niedoskonałe. A kiedy już nauczysz się kochać siebie, docenisz się za to kim jesteś, jaka/jaki jesteś, zobaczysz, że miłość, którą będziesz emanować, sprawi, że znalezienie właściwej dla ciebie osoby, którą pokochasz z wzajemnością, będzie zadziwiająco łatwe.
0 notes
mayme2110 · 3 years
Text
Tęsknie za innym światem
Do którego jeszcze nie trafiłam
Oprócz snów
Gdzie jest spokój
Cisza
I ktoś kto jest z Tobą
Tam gdzie nie ma fałszu
Przemocy
Tam gdzie możesz czuć się szczęśliwym
Uśmiechać się bez powodu
Kochać kogoś, kto jest dla Ciebie tym innym światem
Dostrzec ten wyjątkowy promyk słońca
Który oświetla twoje serce
Uczucie, które buduje twoja wartość
I brak tęsknoty za czymś czego na prawdę Ci brakowało
Nie mieć myśli o ucieczce
Bo tam jest lepiej
W tym innym świecie będzie cudownie
Otrzymasz swoje szczęście
Nie będziesz samotny
Tam będzie wszystko co chciałeś
Ciepło, którego Ci brakuje
Będziesz się mógł patrzeć komuś w oczy
Czuć to wszystko co dobre
Bo tylko tam jest twój promyk
Nie potrzeba dużo
Tam będzie brak kłamstw
Tam będzie wsparcie
Ostoja, której potrzebujesz
Osoba, która będziesz codziennie mógł poznawać na nowo
Obdarzyć ją całym dobrem, które posiadasz
Będziesz mógł być w końcu szczęśliwym.
0 notes
akreacja · 4 years
Text
08; sceptycyzm
Tumblr media
08; sceptycyzm
czyli: lepiej się nie zbliżaj
...
Obudziłem się nagle.
Szok przeszył me ciało, które wnet poruszyło się bez mojego rozkazu. Mrugnąłem jeden, a potem drugi raz. Mój wzrok powoli się wyostrzał. Spojrzałem najpierw w górę na drewniany sufit, apotem tam, gdzie powinna znajdować się szara lampa.
Przebudziłem się właśnie z kolejnego koszmaru. Kolejnego, bowiem powoli stawały się one moją codziennością. Każdego dnia traciłem cenne sekundy, minuty, godziny z życia na otrząśnięcie się z piekielnych pozostałości obrazów z każdą dobą coraz mocniej utwierdzających się w mojej głowie.
Marne przedstawienie właśnie odgrywało się w moim umyśle - sztuka o niszczeniu wszystkiego, na co zapracowałeś przez własną upartość i szalone ambicje. W pamięci pozostały mi tylko urywki snu, ale z łatwością rozpoznałem te wydarzenia, w końcu to przy nich pozostawały moje myśli przez ostatnie miesiące. Zawroty głowy, spanikowane głosy, krzyki naszych fanów, strzelające fajerwerki - zajście będące przez długi czas na językach nie tylko Koreańczyków, ale i całego świata. Jak zwykle ocknąłem się w momencie, kiedy miałem zostać ocalony przez, nazywaną przeze mnie czule w myślach, 'dłoń zbawienia', ale nie dochodziło do tego ani w moich marzeniach sennych, ani w rzeczywistości.
Westchnąwszy głośno skupiłem się na odzyskaniu zdolności do równomiernego oddychania. W zasadzie nie wiedziałem czego oczekiwałem od samego siebie i całego świata. To nie tak, że coś się zmieniało w tej samozwańczej rutynie. Opuszczając w końcu na pościel dłonie, które mimowiednie powędrowały do moich skroni masując je, spojrzałem w stronę łóżka Jungkooka. Niejednokrotnie zdarzało mi się mruknięciami, jękami i krzykami obudzić nie tylko Kooka, ale i innych domowników. W przerażeniu któryś albo kilka z nich, przybiegali, aby mnie ocucić, a potem trzymać w swoich objęciach, kiedy ja moczyłem ich koszulki słonymi łzami. Tym razem jednak JK spał jak zabity, zapewne po wczorajszym treningu do późnych godzin wieczornych. W głowie przybiłem sobie piątkę, aby pogratulować sobie samemu nie zbudzenia nikogo
Za oknem nadal panowała mroczna ciemność, w pokoju nie było żadnej formy oświetlenia, ale mój wzrok zdążył się już przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Zegar wskazywał godzinę piątą trzydzieści. Mogłem jeszcze spróbować zasnąć i pospać jeszcze te półtorej godziny do czasu planowanej pobudki, ale z autopsji wiem, że nieczęsto się to udawało. Zazwyczaj mój mózg nie był w stanie się uspokoić, a ja skazany byłem na bezsenne przewracanie się w łóżku. Postanowiłem jednak wstać na przekór mojemu lenistwu mówiącemu mi, że zasługuje chociaż na leżenie plackiem. Zimny powiew powietrza uderzył w moje ciało, kiedy odsunąłem od siebie kołdrę. Podłoga była chłodna, więc od razu wciągnąłem na stopy jakieś skarpetki wyciągnięte z komody.
Zdecydowałem się najpierw na zejście do kuchni. Pomieszczenie to zawsze było pełne ciepła, czy to tego wydobywających się ze świeżych potraw, czy samej osoby Seokjina, który szczególnie umiłował sobie to miejsce. Była to jego ostoja, miejsce, do którego wracał za każdym razem, kiedy coś go kłopotało. Możecie sobie tylko wyobrazić jak ciężko było znaleźć chwilę dla siebie w domu zapełnionymi siedmioma mężczyznami, dzieląc dodatkowe łazienki i pokoje. Nic dziwnego więc, że każdy starał się odkryć jakieś zakamarki wspólnego mieszkania i innych miejsc często przez nas odwiedzanych, w których mogliby się ukryć. Yoongi Hyung miał swoje studio, Jungkook Hyung siłownię, a urokliwy i dobrotliwy Jin Hyung swoją kuchnię. Nie zachowywał się jednak zaborczo i chętnie wpuszczał nas do swojego azylu, kiedy tylko któryś z nas miał ochotę z nim porozmawiać.
Stojąc na górze schodów zauważyłem przebłyski zapalonego światła. Schodząc w dół zdołałem usłyszeć ciche pomrukiwanie i lecącą wodę z kranu. Starając się być niezmiernie dyskretnym w moich czynach, zbliżyłem się do łuku, za którym znajdowało się pomieszczenie kuchenne. Wychyliłem się zza niego ostrożnie, ale próbując zidentyfikować któregoś z chłopaków, potknąłem się o własną nogę. Przytrzymałem się arkady, aby nie opaść, moje nogi wydały już jednak lekkie dudnienie o podłogę. Mój Hyung odwrócił się przez hałas w moim kierunku. Teraz już wiedziałem, że był to Seokjin.
- Yong? Coś się stało? - zapytał zatroskany.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku. Po prostu nie mogłem już spać.
Starszy nie odzywając się wcale włączył czajnik, w którym już wcześniej znajdowała się woda, a ja usiadłem do stołu. Musiałem się odłączyć ze świata zewnętrznego, bo dźwięk stawianej na drewnie filiżanki sprawił, że podskoczyłem nieznacznie. Seokjin spojrzał na mnie przepraszająco. Objąłem swoimi dłońmi wrzącą porcelanę, ale nie zwracałem uwagi na parzące uczucie. Po kolejnej nieprzespanej nocy dobrze poczuć coś innego niż zmęczenie.
Przez chwilę przelewała się między nami cisza. Kiedy w końcu powietrze zaczęło robić się zbyt ciężkie, Jin westchnął i pochylił się w moją stronę. Jedną dłonią wykonał gest jakby chciał dotknąć nią mojej własnej, ale powstrzymał się w połowie. Jego ręka opadła więc swobodnie na stół, gdzie jego palce poruszały się niespokojnie. Wiedziałem, że coś go trapi, to uciekanie wzrokiem, westchnienia, przygryzanie warg - nawet pięciolatek rozpoznałby te oznaki. Z doświadczenia widziałem jednak, że Hyung wyśpiewa swoje zmartwienia tylko wtedy, kiedy sam będzie tego chciał i nie ma powodu by go pospieszać. Czekałem cierpliwie, pozwalając moim dłoniom kąpać się w płomieniach.
- Dużo rozmawialiśmy ostatnio z chłopakami - zaczął niepewnie - I chcieliśmy ci przedstawić pewną... propozycje. Wiemy, widzimy, że odkąd to wszystko się stało, już nie jesteś tym samym sobą. I wiemy też jak się męczysz z tym wszystkim, Jungkook opowiada nam o twoich koszmarach, a my się zaczynamy zamartwiać na śmierć! - przerwał na chwilę, aby odzyskać oddech - I zastanawialiśmy się, czy być może jakaś pomoc z zewnątrz, nie będzie w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. Chcemy ci tylko pomóc skarbie.
Przerwał. W mojej głowie już na początku jego wypowiedzi zapanowała burza. Wszystkie lampki awaryjne się zaświeciły. Nie było nawet mowy o żadnym lekarzu - wiedziałem, że moje potwory zaczynały zjadać mnie żywcem, ale nie mogłem pozwolić nam wszystkim na żadne skandale. Wytrzymałem tak długo, to wytrzymam jeszcze trochę.
- Nie, dziękuję, nie mam ochoty.
- Jak to "nie masz ochoty"? To jest twoja odpowiedź? Przecież to nie chodzi o to na co masz ochotę, a na co nie, tu chodzi o twoje zdrowie.
Być może mówił coś jeszcze, ale zgrzyt odsuwanego krzesła go zagłuszył. Czy właśnie uciekałem od niewygodnych tematów? Owszem. Ale w mojej głowie panował teraz za duży chaos, żeby być racjonalnym. Kiedy szybkim krokiem oddalałem się od kuchni zdołałem jeszcze usłyszeć jak Seokjin woła moje imię w przejęciu, ale na szczęście nie poszedł za mną. Prawdopodobnie wybuchłbym z narastającej we mnie irytacji i wywołał niepotrzebną i głupią awanturę tak wcześnie rano.
Zdecydowałem się więc spróbować ochłonąć, delektując się tą małą dozą codzienności i stałości podczas wykonywania swojej dziennej pielęgnacji skóry. Uczucie mienia kontroli nad jakąkolwiek rzeczą w tym szalonym okresie, wprawiało mój mózg w stan euforii, a ja nie zamierzałem mu tego odbierać. Z powodu rannej pory nie spodziewałem się nikogo zastać na mej drodze, więc śmiało sięgnąłem po klamkę drzwi. Otwarłem je z siłą próbując odreagować to co się stało przed chwilą. Kiedy łazienka stanęła otworem moim oczom ukazała się sylwetka Hoesoka myjąca dłonie w zlewie.
- Przepraszam - sapnąłem.
Z braku większych i nagłych chęci do rozmowy miałem się odwrócić i iść zamknąć się w moim pokoju, ale zanim zdążyłem zamknąć na powrót drzwi łazienki, straszy chłopak złapał mnie za przedramię i wciągnął do środka. Już miałem się odgryźć za te brutalne traktowanie, ale przerwał mi donośny śmiech Hobiego.
- Oh, nie przejmuj się! Czemu nie śpisz o takiej godzinie - zapytał.
-Zachowujesz się jakby to nie działo się codziennie od paru tygodni. Spróbuj zgadnąć, może dostaniesz nagrodę.
- Już nie bądź taki przemądrzały. Idę pobiegać, chcesz iść ze mną?
Może jogging to nie taki zły pomysł. Zamiast ukrywać się pod kołdrą i lamentować nad moim losem, mógłbym robić to samo i jednocześnie robić coś pożytecznego dla wytwórni. Poza tym Hoseok zawsze dba o to, żeby jakoś zająć mój umysł, kiedy widzi mój pogarszający się nastrój.
- Jasne, daj mi chwilę, muszę się ogarnąć.
- Jak będziesz gotowy to ja będę czekał w moim pokoju - powiedział przez ramię odchodząc.
Wydusiłem z siebie słaby uśmiech. Miałem nadzieje, że nie będzie to bezcelowe i emocje spłyną ze mnie wraz z potem. Skoro łazienka była już pusta, nie zawahałem się jej okupować. Zgodnie z planem przeszedłem krok po kroku przez swoją rutynę pielęgnacyjną, co uspokoiło trochę mój umysł. Kiedy załatwiłem swoje sprawy w tym pomieszczeniu ruszyłem do pokoju, gdzie zostawiłem wcześniej otwarte drzwi. Wchodząc do swoich czterech ścian miałem obawy, że Jungkook się obudził, ale nic takiego nie miało miejsca - Hyung miał zawsze mocny sen. Nie chcąc mu przeszkadzać wziąłem do ręki jego za dużą na mnie żółtą bluzę i jakieś zwykłe czarne dresy. Na powrót wyszedłem z pokoju, tym razem zamknąłem za sobą drzwi i zmieniłem swój ubiór w łazience. Przepoconą piżamę wrzuciłem do kosza na pranie robiąc sobie w głowie notkę, żeby zając się tym później.
- Gotowy? - spytałem stojąc w drzwiach pokoju Hoseoka.
- Przecież to ja musiałem na ciebie czekać... - mruknął pod nosem.
Nie marudząc już, więc podniósł się z łóżka, na którym w najlepsze przeglądał swój telefon. Nie czekając na niego zszedłem na dół, ale słyszałem za mną jego kroki. Kiedy przechodziliśmy obok kuchni zza łuku wychyliła się sylwetka Seokjina.
- Idziecie biegać? - zapytał - Pamiętajcie, żeby wrócić na śniadanie! - dodał bez czekania na nasze odpowiedzi.
- Jasne Hyung.
Czułem się źle po naszej wcześniejszej wymianie zdań, więc podbiegłem do niego w podskokach, a następnie przytuliłem go i dałem szybkiego całusa w policzek. Musiałem do tego stanąć na palach. Obawiałem się, że Jin mnie zignoruje lub co gorsza, odepchnie mnie, ale moje obawy szybko się ulotniły, kiedy poczułem jak jego ramiona mnie do niego przyciągają. Tym razem to ja się od niego odkleiłem, a kiedy się odwróciłem, żeby przejść do przedpokoju i założyć buty, na moim pośladku poczułem lekkie klapnięcie.
- Ej! - krzyknąłem odskakując ze śmiechem.
...
Wyglądałem jakbym zanurzył się w morzu potu. Nadal truchtaliśmy i chociaż ja mając już stanowczo dość marzyłem o przerwie, to Hoseok wyglądał jakby ten bieg go nie zmęczył. Nie komunikowałem więc swojej bezsiły i ruszałem się dalej z zaciśniętymi zębami. Zbliżaliśmy się do dormu, ale do głowy właśnie wpadała mi bardzo ważna myśl, która zmusiła mnie do wysapania paru zdań.
- Łazienka jest moja, ani się waż tam biec po powrocie.
Wskazałem na niego palcem, jakbym chciał mu grozić.
- Zobaczymy - zachichotał.
Chciałem jak najszybciej wydostać się od tej lepkiej wody, więc po powrocie w miejsce docelowe pośpieszyłem do swojego pokoju po puchaty ręcznik. Jungkook jeszcze spał, zegar wskazywał siódmą rano. Kątek okna spojrzałem w telefon, żeby sprawdzić czy nie mam żadnych wiadomości, kiedy usłyszałem czyjeś szybkie kroki na korytarzu. Od razu wiedziałem kto to był. Rzuciłem telefon na swoje łóżku i wybiegłem na korytarz, na którego końcu właśnie zamykały się drzwi do mojej ukochanej łazienki z gorącym prysznicem.
- Jung Hoseok!
Potruchtałem do pomieszczenia i uderzyłem parę razy pięścią w drewno.
- Obiecuję, że będzie szybko - odkrzyknął ze środka.
- Kurwa, przecież mówiłem...
- Nie przeklinać! - usłyszałem głos Seokjina z dołu.
- Ugh!
Odwróciłem się na pięcie i pomaszerowałem z powrotem do mojego pokoju, pragnąć coś (kogoś) uderzyć.
...
- Yong! - usłyszałem krzyk Hoseoka z mojego miejsca w salonie.
- Czego?
- Może trochę milej? Możesz podać mi ręcznik z mojego pokoju?
- A co powiesz na nie? - mój humor nie jest na tyle zmienny, żeby zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni w dziesięć minut.
- No proszę, postawię ci potem kolację - zawołał.
Westchnąłem ostentacyjnie i stąpając butami o ziemie wstałem gwałtownie z kanapy. Czy byłem dziecinny? Może, ale chciałem jak najszybciej sam skorzystać z łazienki, poza tym nie powinien dłużej się z nim wykłócać, nie ważne jak niezadowolony byłem.
- Dobra, ale chcę wieprzowiny i wołowiny. - w końcu jedzenie zawsze mnie przekonywało. Byłem łatwym skurwysynem.
- Oczywiście, ale możesz się pospieszyć, bo trochę mi tu zimno?
- Weź się uspokój... - szepnąłem.
Przezwyciężony ruszyłem do jego pokoju. Nie było tam ani Jiumina ani Taehyunga, więc mogłem dalej w ciszy pozwolić trawić się buzującej we mnie irytacji bez konfrontacji z innymi. Wiedziałem, gdzie J-Hope trzyma ręczniki, więc nie miałem problemu ze znalezieniem odpowiedniej szuflady w jego komodzie.
Znajdowało się w niej kilka koszulek, w większości o wyrazistych kolorach. Zieleń, fiolet i żółć uderzyła w moje oczy. Zacząłem je przeszukiwać, bo wiedziałem, że Hoseok jak zwykle schował ręczniki na samym dole - nie wiem po co, bo zawsze ma potem problem z ich znalezieniem i wykopaniem. Coś czarnego mignęło pomiędzy koszulkami. Zwolniłem i jeszcze raz przekopałem się przez stos koszulek aż w dłonie wpadł mi dziennik z hebanową, skórzaną okładką. Dlaczego ktoś miałby trzymać swój notes w szufladzie. Przecież to nie tak, że mamy przed sobą jakieś sekrety, swobodnie dzieliliśmy się wszystkim co posiadaliśmy i chyba jeszcze nie zdarzyło się, żeby któryś z nas coś ukrywał.
Otworzyłem tą książeczkę. Przekartkowałem jego notatki, ale nic nie wpadało mi w oko. Nagle jednak zatrzymałem się, kiedy zauważyłem swoje imię.
"Odkąd Yong wrócił do domu nic nie wydaje się takie samo. Wszyscy zachowujemy się jakbyśmy chodzili po skorupkach od jajek, żeby nie zrobić hałasu. Yong tylko siedzi w swoim pokoju lub studiu, ciągle pracuje, bo nie może spać, mało je i unika rozmów z nami. A kiedy już mają one miejsce to zwykle kończą się nieciekawie. Yoongiemu i Namjoonowi zaczyna kończyć się cierpliwość i tylko modle się o to, by odwlec w czasie ich wybuch. Chciałbym, żeby było tak jak wcześniej, żebyśmy wszyscy byli szczęśliwi. Nie mogę patrzeć jak Yong..."
- Yong! Gdzie mój ręcznik?!
Podskoczyłem na dźwięk jego głosu. Nawet nie zauważyłem, kiedy odciąłem się od realnego świata i zamiast tego zanurzyłem w świecie Hoseoka. Wypuściłem spomiędzy zębów kawałek mojego policzka i otarłem wierzchem dłoni samotną łzę spływającą po moim policzku.
- No chwila! - odkrzyknąłem.
Wytargałem z szuflady ręcznik, który nadal znajdował się na samym dole. Koszulki wysypały się z mebla, ale po prostu wcisnąłem ją do szuflady nie dbając o to, że się pogniotą, i gdzieś między nie odłożyłem notatnik. Ruszyłem na powrót w stronę łazienki. Czy naprawdę było tak ze mną trudno ostatnimi czasy? Wiedziałem, że stałem się jeszcze bardziej nieznośny niż bardziej i spodziewałem się samych negatywnych odbiorów moich emocji, ale notka Hoseoka pobudziła mnie do rozmyślań.
Stanąłem przed dziwami i zapukałem kilka razy.
- Hyung, mam twój ręcznik.
Drzwi otworzyły się powoli, a zza nich wysunęła się rozwarta dłoń. Scena ta wydawała mi się jak z horrorów, zachichotałem pod nosem na tą myśl. Usłyszałem jak Hoseok odchrząka i już wiedziałem, że sam próbuję stłumić szeroki uśmiech i dumę ze sprawienia, że się zaśmiałem. Jest taki przewidywalny. Wsadziłem ręcznik w jego dłoń i uśmieszek momentalnie spadł z moich ust. Powinienem się go spytać...?
- Hyung, możemy się spotkać potem w twoim pokoju? Sami. Muszę cię o coś zapytać.
Nastało kilka sekund ciszy i już myślałem, że mi odmówi, kiedy odezwał się, ale nie mogłem wyczuć emocji płynących z jego głosu. Szczęście, że w końcu decyduje się na rozmowę?
- Pewnie, daj mi chwilę.
...
Na zewnątrz właśnie zaczął padać śnieg. Biały puch opadał na ziemię, gdzie dzięki ujemnej temperaturze miał pozostać na jakiś czas. Cały rok czekałem ja jakieś oznaki zimy, w końcu był już początek grudnia, a to dopiero pierwszy śnieg. Nie ważne jak bardzo bym chciał, domyślałem się, że ten śnieg, za którym tak bardzo tęskniłem nie wytrzyma do świąt.
Stałem właśnie przy oknie i opierałem się o parapet. Płatki śniegu w jakiś sposób zdołały w końcu uspokoić mój temperament. Obudził on we mnie pewne odczucia, których nie czułem od tak dawna. Pragnąłem przerwy, pragnąłem świąt, prezentów, choinki i śniegu. Obok mnie na parapecie stał od dawana nie używany kominek do aromatyzacji wnętrz. Z pewną nostalgią przypomniałem sobie, że jako dawny entuzjasta miałem w szafie całe pudełeczko z różnymi olejkami zapachowymi i eterycznymi. Przywlokłem je ze sobą do parapetu. Zdmuchnąłem kurz z buteleczek, ale zaraz potem kichnąłem przez drażniący pył. Chciałem czegoś kojarzącego się z zimą, być może pomarańcza lub cynamon. W dłonie wpadły mi takie zapachowe klasyki jak lilia, róża lub bergamotka, ale na samym końcu znalazły się perełki których najwidoczniej nie używałem za często. W końcu natknąłem się na mieszankę pomarańczy, goździków i cynamonu. Z koszyczka wyciągnąłem bezwonną świeczką, którą wstawiłem do środka kominka i podpaliłem zapalniczką, która zawsze gdzieś się poniewiera na stole w pokoju moim i Jungkooka. W zasadzie nie wiem, dlaczego, bo żaden z nas jej nie używa. Nie chcąc obudzić dalej śpiącego Kooka sięgałem dyskretnie po butelkę wody stojącą na stoliku obok niego i nalałem tak, aby zapełnić miseczkę kominka do połowy. Do wody wlałem pięć kropel olejku. Teraz musiałem poczekać aż nagrzeje się wystarczająco, aby poczuć jak ten wspaniały zapach rozchodził się po pokoju. Znowu oparłem się o parapet i przyglądając się spadającemu śniegu cieszyłem się chwilą.
- Yong? Mogę wejść? - odezwał się Hoseok zza mnie.
Obróciłem się od okna rzucając w jego stronę ostatnie utęsknione spojrzenie i zerknąłem na Jungkooka.
- Może pójdziemy gdzieś indziej.
Wspólnie zdecydowaliśmy się na już pusty pokój J-Hope'a, żeby nikt nam nie przeszkadzał w salonie. Kiedy do niego weszliśmy uderzyła mnie fala nerwów. W sumie to nie wiedziałem o czym chciałem rozmawiać. O moich problemach? Nie, nie chciałem obarczać go swoimi koszmarami. O tym, czy naprawdę z chłopakami mnie kocha, dba o mnie? To może być dobry punkt zaczepienia. Chłopacy codziennie o mnie dbają, sprawdzają, jak sobie radzę z uczuciami, nauką, czy jem, czy nie jest mi zimno. Ale mimo to od jakiegoś czasu nie czułem tej miłości. Mimo ich wszystkich starań czułem się samotny. Już nikt do mnie nie przychodził w nocy się przytulać z obawy przed obudzeniem mnie zanim zrobią to koszmary. Nikt na mnie nie krzyczy, nie siłuję się ze mną, nie przekomarza. Każdy gwałtowniejszy ruch czy zachowanie jest automatycznie ganione przez resztę. Miałem dość tego, że traktuje się mnie jak szkło, bo to mi wcale nie pomagało. Wszystko czego potrzebowałem to normalność.
- Hyung... - zacząłem po chwili ciszy - Czy wy mnie jeszcze kochacie?
- Co to za głupie pytanie? No jasne, że tak. Dlaczego pytasz?
Nic nie mówiąc oparłem się biodrem o biurko któregoś z chłopaków i skrzyżowałem swoje ramiona na klatce piersiowej przytulając się. Przygryzłem wnętrze swojego policzka aż poczułem smak krwi. Wtedy przestałem tylko po to, żeby się delikatnie krzywić, ale już po chwili wróciłem do dotykania tego miejsca językiem. Hoseok podszedł do mnie i czule położył dłonie na ramionach, w jego spojrzeniu było tyle akceptacji, że zacząłem żałować rozpoczęcia tej rozmowy.
- To, dlaczego to robicie? - spytałem powstrzymując napływające łzy.
- Co robimy?
- Czemu tak bardzo się zmieniliście? Nie poznaje was. Gdzie się podział wiecznie skaczący na mnie Tae Hyung, Suga Hyung który krzyczał na mnie za zbyt głośnie granie po nocach, Seokjin który potrafił uderzyć mnie butelką, bo nie starłem kurzy w moim pokoju. Dlaczego... Dlaczego to się stało?
Nie uzyskałem odpowiedzi. Wyrwałem się z uścisku Hoseoka i podszedłem do okna, gdzie padał śnieg. Jeszcze dziesięć minut temu widok ten wprawiał mnie w radość, a teraz jedyne co chciałem zrobić to wejść pod ten głupi prysznic, ryczeć przez całą kąpiel, a potem najpewniej wyjść i udawać, że nic się nie stało. Z tym wyjątkiem że coś właśnie się stało. Złamałem swoją uformowaną skorupę i wpuściłem do niej Hobiego. I mimo, że wszyscy wokół i tak wiedzieli, że nic nie jest w porządku, to chociaż świadomość, że sam trzymałem się jakoś emocjonalnie mimo tego wszystkiego, dawała mi jakieś siły, że ciągnąć to dalej. A teraz? Teraz jestem pewny, że Hoseok "dla mojego własnego dobra" zaraz pójdzie do któregoś z Hyungów nagadać im o mojej małej wpadce. I puf, tak rozpada się moja własna bańka zbudowana z łez, strachu i braku snu. Seokjin jeszcze raz będzie próbował namówić mnie na pomoc, Namjoon będzie mówił do mnie głosem lidera, który nie zna sprzeciwu, a Yoongi spojrzy na mnie przenikliwym stoickim wzrokiem, w którym zdołam dojrzeć współczucie.
- Yong.
- Wiesz co Hyung, chyba już jednak nie chcę rozmawiać. Przepraszam, że zająłem ci czas.
Nawet na niego nie spojrzałem. Nie mogłem. Obawiałem się, że gdybym na niego spojrzał to rozkleiłbym się jeszcze bardziej i wyszlochał mu wszystko. Może kiedyś, ale nie teraz. Nie byłem gotowy. Sam nie przetrawiłem tego wszystkiego i nie chciałem swoim nieładem obarczać wszystkich wokół. Kiedyś na pewno. Niech dadzą mi tylko trochę więcej czasu.
- Może... - zaczął Hoseok.
- Yong! Obudź resztę, śniadanie gotowe!
Dobiegł nas z dołu krzyk Seokjina. W tej chwili jego głos wydawał mi się jakiegoś rodzaju "znakiem niebios" ratujących mnie z rozmowy z Hobim.
- Już idę! - odkrzyknąłem.
Trzymając wzrok wbity w ziemię obróciłem się i przepchnąłem obok Hoseoka. Nie chciałem patrzeć mu w twarz, a tym bardziej oczy po tym jak powiedziałem wprost, że nie chce jego pomocy. Hyung jest osobą o wielkim sercu i mimo, że wtedy tego nie rozumiałem, to moje serce bolało także z innego powodu - wiedziałem, że ranię chłopaków tym, że trzymam wszystkie swoje problemy w sobie i nie komunikuje się z nimi tak jak wcześniej. Zawsze mieliśmy wśród nas doskonałe relację, kiedy tylko ktoś potrzebował się wygadać, ktoś zawsze tam dla niego był. Darzyliśmy się zaufaniem, szacunkiem. Mój brak współpracy ranił ich głęboko i przysparzał się do oziębienia naszych relacji. Oh, jak marzyłem w każdej chwili, żeby gdzieś się wyrwać - nie mieć nad sobą kamer, fanów, moich chłopaków. Chciałbym być gdzieś sam, ubrać się ciepło, wziąć termos z ciepłą herbatą i usiąść nad rzeką Han. I przysięgam wam, siedziałbym tam tak długo, aż pookładałbym sobie wszystko w głowię, żeby do chłopaków wrócić jako stary ja.
Zatrzymałem się w drzwiach i obróciłem się mimo wszystkiego co sobie przysiągłem przed chwilą. Przed moimi oczyma stanął Hoseok, nie Hobi. Stał cały czas w tym samym miejscu, nie ruszył się nawet o milimetr z miejsca przy biurku, gdzie go zostawiłem. Stał do mnie tyłem, głowę miał spuszczoną, grzywka opadała na oczy. Jego ręce były przyciśnięte do tułowia, dłonie zaciśnięte w pieści. Trzęsły się delikatnie. Znałem tą postawę - mimo, że nie widziałem jego twarzy to wiedziałem, że wargi miał przygryzione, oczy pełne łez skierowane na podłogę, a brwi zmarszczone. Widziałem ten widok tak wiele razy w czasach przed debiutem po kolejnych morderczych treningach i krzykach producentów, ale i po debiucie, który nie okazał się takim sukcesem jak myśleliśmy, że będzie. Nigdy nie myślałem, że to akurat ja będę czynnikiem wywołującym ten stan. Tak bardzo chciałem do niego wrócić, złapać go za rękę i przytulić. I błagać, oh błagać, o przebaczenie i zapewniać, że wszystko będzie dobrze, mimo że nic nie będzie dobrze.
Obróciłem się i wyszedłem...
-
3940 słów
Ho ho ho!
Tak, to było słabe. W zasadzie dopiero teraz, kiedy upubliczniam ten rozdział to zdałam sobie sprawę jak długo minęło od ostatniej części. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, doceniajmy, że w ogóle udało mi się przygotować ten fragment w tym roku.
Yong w tym rozdziale ma widoczne wahania nastroju, raz jest smutny, raz szczęśliwy, ale głównie zirytowany. Sama nigdy nie doświadczyłam takiej traumy i mogę się tylko domyślać jak czują się osoby w takiej sytuacji. Pozostaje mi jedynie przebaczyć Yongowi za jego zachowanie ze względu na to co przeżył. Przyznam, że po raz pierwszy popłakałam się podczas pisania, a dokładniej tej końcówki.
Zastanawiam się czy ta cała sytuacja z poprzedniego rozdziału i to jak będzie ona wpływać na dalsze części nie pojawiła się zbyt szybko. Wyjaśnienie jest proste, założenie książki miało być takie, że wszystkie rozdziały są osobnymi historiami bez połączenia, ale ostatnia część była zbyt wpływająca na Yonga, żeby zamknąć ją w jednym rozdziale. Przenoszę więc tą sytuację na kolejne części. No i teraz mam problem, bo zaczyna to bardziej wyglądać jak normalna książka z fabułą i takie punkty fabularne powinny znaleźć się później w książce.
W późniejszym etapie pisania zastanowię się nad zmianą kolejności rozdziałów.
Czułych Świąt,
Alex
1 note · View note
im-so-sirius · 6 years
Text
Podział Na Podstawie Umiejętności Talentów W Organizacji Czasu Wolnego Młodzieży
Jeśli planujesz wyjazd do innego kraju, czy też planujesz jechać rodziną towarami. Zazwyczaj zwycięzca wieńczy "Król ringu" i jest właścicielem, że "tytuł" do następnego turnieju. Dowiedz się, jak największych przegranych 2010 roku zrzucają zbędne kilogramy. Dzieci nawiązują nowe przyjaźnie, rozszerzenie wspólnoty. Jego rola wewnątrz naprawić Światowa seria-to kwestia dyskusyjna i każdy rok wysiłku montowane przypiąć Joe w Sali Chwały. W przeciwieństwie do tenisa lub badmintona, tenis stołowy nie wymaga odtwarzacza do pracy nad polem lub dużej powierzchni. To jest, gdy fanatycy są podzielone. Mój punkt widzenia jest Раферу Alston będzie znane nazwisko, to był z pewnością jeden z najlepszych talentów w zdecydowanie jeden z najbardziej koszykówki miast na świecie i walczył, aby dostać się do poziomu D1. Emocjonalnie &amp fizycznie męczące - twoja dobrowolna praca może zawierać dużej ilości pracy ręcznej, która w rezultacie może spowodować, że ci się fizycznie wyczerpany lub radzi sobie z wskazówki do pracy z problemami ofiar to może zostawić cię, aby stać się emocjonalnie i psychicznie próbowałem również. Niestety, od niektórych ostoja równości stołowy. Możesz pomóc zaoszczędzić znaczne pamiątki, pamiątki i przedmioty, takie jak paragony, bilety i inne przedmioty, które na nowo wspomnienia o swoim czasie. Wszyscy gracze, którzy korzystają z systemu 2-4-6 musi'T przenieść swoje nogi, jeśli chcą odebrać swoje części. Lokal z dobrą reputacją i http://chmurasails.net rodziców skierowania będzie stale być certyfikowane i nalegają na tym, że dziecko odpowiedniego ubezpieczenia i prawidłową transmisję zanim przystąpią do swoich lekcji. Eksperymenty pokazują, że po kuracji usuwania wilgoci w 30min: 52% bawełna, 4-kanałowe włókna poliestru 95%. O wysokiej zawartości białka, aromaty zawierają masło orzechowe, olej Migdałowy, czekolada, migdały, masło orzechowe, toffi, masło orzechowe, masło Orzechowe i czekolada kokos masło orzechowe.
Tumblr media
Copyright 2006 Jaffa Matt . Tak więc przygotuj się, aby zbadać tę ziemię portugalczycy nadal i uważać się częścią tej niesamowitej ziemi i kiedykolwiek trwałe wspomnienia, które można pielęgnować w ciągu całego swojego życia wraz z rodziną i bliskimi. Musisz wybrać ćwiczenia, które są odpowiednie dla ciebie najlepsze i utrzymać zdrowy styl życia.
0 notes
bhalonplme · 6 years
Text
Ostoja
Przenieś swoją firmę o poziom wyżej
  Chcesz stać się specjalistą w swojej dziedzinie w Ostoja? Skorzystaj z naszej oferty pisania bloga firmowego. Dajemy Ci unikatowe i ciekawe treści, które wzbudzą zainteresowanie nie tylko Twoich klientów.
Dajemy Ci opracowane rozwiązania, abyś mógł cieszyć się większa swobodą w projektowaniu kolejnych działań. Blog ekspercki to idealne dopełnienie dobrze funkcjonującej witryny. Dzięki niemu będziesz mógł odpowiadać na potrzeby użytkowników internetu, a przy okazji pokazywać im swoje usługi.
Dlaczego warto skorzystać z naszej oferty?
Blog internetowy to nienachalna forma reklamy, która jest akceptowana, a wręcz pożądana przez internatów, gdyż niesie ze sobą ciekawe treści i innowacyjne rozwiązania. Ciekawe artykuły są atrakcyjnym elementem domeny, który wspiera budowanie pozytywnego wizerunku firmy. Dzięki nim Twoja firma może dotrzeć na czas tam, gdzie poszukiwane są nietradycyjne rozwiązania.
Skorzystaj z naszej propozycji i dowiedz się, ilu nowych klientów możesz zyskać.
Somonino
Blog Blog firmowy - serwis z wiedzą https://bhalon.pl Oferta http://bhalon.pl Źródło Wpisu na stronie "Ostoja" https://bhalon.pl/oferta/ostoja_1/ Przeczytaj również...
0 notes
zasenreklama · 6 years
Text
Ostoja
Daj odnaleźć się w Ostoi.
  Reklama na Facebooku to doskonałe wyjście dla pzedsiębiorstw, które chcą rozszerzyć zasięg swojej działalności o nowych konsumentów.
Świadome działanie jest kluczem do sukcesu, dlatego proponujemy Wam dotarcie do tych osób, którymi jesteście zainteresowani. Reklama na Facebooku to narzędzie, dzięki któremu Twoja firma będzie rozpoznawalna.
Dzięki nam odłożysz pieniądze, ponieważ wiemy, jak stworzyć odpowiednią, wartościową i ciekawą reklamę. Facebook to portal wypełniony treścią, dlatego tak ważne jest umiejętne zorganizowanie kampanii i stworzenie reklam, które odznaczą się spośród innych.
Dzięki nam, Facebook stanie się miejscem, które przyciągnie wzrok Twoich przyszłych klientów.
Wartkowice
Post Reklama na Facebook https://zasen.pl Oferta http://zasen.pl Publikacja na blogu z "Ostoja" https://zasen.pl/oferta/ostoja_1/ Po kliknięciu dostępne inne wpisy
0 notes
twojaostoja · 5 months
Text
2 notes · View notes
twojaostoja · 5 months
Text
2 notes · View notes
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note
twojaostoja · 5 months
Text
1 note · View note