Tumgik
#ćwiczenia klatki
kasja93 · 2 years
Text
Witam. Bilans z dziś:
Zjedzone 0
Spalone aktywnie 765
Tumblr media
Dziś był okej dzień. Fizycznie nadal jestem zmęczona po ostatnich atakach woreczka żółciowego, ale dochodzę do siebie. Psychicznie czułam się dziś bardzo dobrze. Żartowałam, śmieszkowałam i generalnie było spoko. Rano odwiedziłam rodziców. Mamę zawiozłam na komendę, była wezwana jako świadek w sprawie pomówień sąsiedzkich. Drama w klatce moich rodziców jest niesamowita. Starzy lokatorzy, którzy są na emeryturze dłużej, niż ja stąpam po ziemii plują na nowych mieszkańców. Nie pytajcie o szczegóły nawet JA tego nie ogarniam. Pieprzona łódzka telenowela xD później pojechałam z tatą blaszakiem na budowę zabrać narzędzia z jednej budowy na drugą. Dwa razy bo zapomniał wiertarki z mieszalnikiem xDD czemu ja a nie jakiś jego pracownik? „Bo te głąby się tam zawsze zakopują… kupa sprzętu brak talentu a ja nie mam czasu i siły patrzeć jak po raz setny nie mogą wyjechać! Ty wjedziesz i wyjedziesz bez problemu jeszcze będziesz to robić z uśmiechem bo cię znam!”. Bo i faktycznie tak było xD OFF ROAD Fiatem Ducato przywołał mi ogromnego banana na twarz xD
Tumblr media Tumblr media
Żodyn nie wie, że jestem niszczycielem światów! Żodyn! XD rudzik przechodzi samą siebie. W nocy musiałam o 1 nad ranem ją wrzucić do klatki bo biedny królik zgłodniał tak bardzo, że chciał zjeść rogówkę xD zapaliłam światło, patrze na nią a ona wgryziona w łóżko. Pytam ją „Co ty odpierdalasz Pasztecie???” I złapałam ją za dupkę a ta jak jakiś cholerny Amstaf uczepiona wyrka. No psychopata. A jaki króliś był oburzony! Rzucała przez pół godziny wszystkim co miała w klatce (a sporo ma tam zabawek i dwie miski). Z rana zaś była obrażona. Dopiero teraz przyszła na buziaczki. Szalony uszak.
Jak mogliście już zauważyć zrobiłam sobie nowy manicure hybrydowy :) idzie mi już całkiem szybko bo pół godzinki i mam zdjęty i zrobiony nowy. Kiedyś muszę zacząć bawić się w zdobienia poza pyłkiem, który czasem używam. Może w wakacje? Pożyjemy zobaczymy.
Dziś nic nie jadłam. Brakowało mi czasu bo wróciłam do domu o 14 i byłam bardzo zmęczona. Ucięłam sobie drzemkę a po przebudzeniu już nie miałam ochoty nic jeść. Nieśmiało zrobiłam dziś jogę i kroki. Nie jestem jeszcze w pełni sił. Nadal jestem osłabiona.
Przeczytałam już wszystkie komiksy jakie mam z Witch. Bawiłam się świetnie! Mimo lat jakie mam na karku nie czułam się znudzona czy zmęczona mocno nastoletnim „paczeniem na świat” bohaterek. Czekam, aż w maju wyjdzie kolejny tom :)
Tumblr media
Ćwiczenia:
7485 kroków
45 min jogi
67 notes · View notes
florentyna-32 · 10 days
Text
Hej mam pytanie jak schudnąć bardziej z klatki piersiowej/ramion chodzi mi bardziej z tej górnej części bo strasznie jestem tam rozbudowana i to wygląda okropnie(mogą być ćwiczenia albo nie wiem jakieś inne tylko poprostu co zrobić żeby zmniejszyć ich rozmiary)
3 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Jestem spompowana po tym tygodniu, ale jest to dobre uczucie - w końcu!
Dziś WRESZCIE udało mi się dostać na siłkę. Ah! Niedowierzam! TYLE czasu próbowałam wyszarpać godzinę na ćwiczenia na siłce lub w domu i TYLE razy okazywało się, że dobra jest za krótka, a ja zbyt zmęczona.
Czuję się zmęczona, ale TAK DOBRZE - czuję, że mięśnie popracowały, że zeszło z nich napiecie.
Kolejny dzień z rzędu obudziła mnie psinka, tyle, że dziś tak, jak jestem w stanie zaakceptować - nie była natrętną, podgryzającą petardą odbijającą się od ścian. Dziś po prostu weszła na materac, podeszła wzdłuż mojego ciała, usiadła obok klatki piersiowej i położyła mi łapę na piersi. Wzdychając oparła na mnie ciężar ciała. No okay, witam - pomyślałam budząc się o tej 4:20. xD Dziś bez problemu. Piesek zapiszczał.
Wiedziałam, że chyba całą noc biegała nie mogąc wytrzymać z emocji (bo tabletka odrobaczająca robiła swoje), więc wstałam - poszłam do kuchni napić się wody i ogarnąć czy chcę z nią iść teraz czy jeszcze wypić kawę, bo jednak wolę, aby jej biologiczny zegar się nie przestawiał na 4 w nocy xP Wczoraj wieczorem było ciężko z tą tabletką: dodanej do jedzenia nie chciała jeść. Trzeba było rozdzielić jej jedną porcję jedzenia z tabsą na 3 porce, które miała zjeść tego dnia. Po dwóch porcjach zaczęło się dziać coś złego, dostała kota po prostu, biegała po domu jak wolny elektron przez prawie dwie godziny, a potem... wszystko zwymiotowała. Zadzwoniłam do weta: musi wziąć pełną dawkę, ale jeżeli jedzenie było w jej organizmie dłużej niż 2h to spokojnie tabletka się wchłonęła, niemniej dostałam zadanie by oglądać jej kupki (wet postawiła sprawę tak: musi wydalić robale, bo jak nie wydali to nie dostaje szczepionki, jak nie dostanie szczepionki to nie wydadzą jej paszportu, a bez paszportu nie zabierzemy jej na majówkę). Zaś do zjedzenia trzeciej porcji musiałąm ją przekonywać jak małe dziecko. Siedziałyśmy przy jej miseczce, ja nabierałam karmę łyżeczką i "za mamusię", a ona jadła niezadowolona.
Tym czasem dziś nad ranem na po prostu szła z sypialni za mną i piszczała. Położyła po sobie uszka i zrobiła coś czego do tej pory jeszcze nie robiła: kiedy klęknęłam przy niej by ją pogłaskać weszła mi na kolana i sama z siebie się przytuliła, jak malutkie dziecko, wciskając czółko pod moją brodę, a własne łapki pod swoją brodę, taka kuleczka. I piszczała. Brzuszek miała gorący nieprawdopodobnie. A oczka były przeszklone i białka w oczach przybrały kolor czerwony. Bolało. Przygotowałam jej No SPĘ - z masłem orzechowym. Podałam i w ciągu kwadransa piesek po prostu wykończony nocnym bólem zapadł w sen. Ja też. Obudziłam się półtorej godziny później - zabrałam ją na spacer, załatwiła się - wydaliła robale (tak, tak jak kazała, super, ona też się lepiej poczuła.
5 notes · View notes
mojaciaza · 1 year
Text
Najczęstsze problemy kobiet po porodzie
Tumblr media
Po porodzie kobieta przechodzi wiele zmian, zarówno fizycznych, jak i emocjonalnych. Często jednak pojawiają się również problemy, które mogą utrudnić powrót do normalnego funkcjonowania. Poniżej przedstawiamy najczęstsze problemy kobiet po porodzie oraz sposoby, jak sobie z nimi poradzić.
Obrzęk sutków i ból klatki piersiowej
Po porodzie kobieta często odczuwa ból i obrzęk sutków, co może utrudnić karmienie piersią. Aby złagodzić te dolegliwości, warto stosować chłodzące okłady, a także wygodne biustonosze z miękkimi miseczkami. Warto również skonsultować się z lekarzem lub położną, którzy doradzą, jakie preparaty na ból i obrzęk są bezpieczne w okresie karmienia piersią.
Nietrzymanie moczu
Nietrzymanie moczu to problem, z którym boryka się wiele kobiet po porodzie. Wynika to z osłabienia mięśni dna miednicy, które są narażone na duże napięcie podczas ciąży i porodu. Aby poprawić kondycję mięśni, warto wykonywać ćwiczenia Kegla oraz unikać dźwigania ciężarów (więcej informacji). Warto również skonsultować się z lekarzem, który może zalecić fizjoterapię lub zabiegi laserowe.
Zmiany skórne
Po porodzie skóra kobiety może stać się sucha, swędząca i podrażniona. Wynika to z hormonalnych zmian zachodzących w organizmie oraz z reakcji na środki dezynfekcyjne stosowane w szpitalu. Aby złagodzić te dolegliwości, warto stosować nawilżające kremy i olejki, a także unikać kosmetyków z dodatkiem alkoholu.
Depresja poporodowa
Depresja poporodowa to poważny problem, który dotyka wiele kobiet po porodzie. Wynika to z nagłej zmiany sytuacji życiowej, zmęczenia, stresu oraz zmian hormonalnych. Aby poradzić sobie z depresją poporodową, warto szukać wsparcia w bliskich, a także skonsultować się z lekarzem, który może zalecić terapię farmakologiczną lub psychologiczną.
Problemy związane z karmieniem piersią
Karmienie piersią to naturalny sposób odżywiania dziecka, jednak może wiązać się z różnymi problemami. Najczęściej występującymi dolegliwościami są ból sutków, zapalenie piersi oraz niedobory mleka. Aby poradzić sobie z tymi problemami, warto skonsultować się z położną lub doradcą laktacyjnym, którzy pomogą dobrać odpowiednie pozycje karmienia oraz zalecą preparaty na ból i zapalenie.
Podsumowanie
Po porodzie kobieta przechodzi wiele zmian, z którymi często wiążą się różne problemy. Najważniejsze jest jednak, aby szukać wsparcia w bliskich oraz skonsultować się z lekarzem lub położną, którzy pomogą poradzić sobie z dolegliwościami. Pamiętajmy, że każda kobieta jest inna i potrzebuje indywidualnego podejścia.
0 notes
akreacja · 3 years
Text
07; pieśń o awersji
Tumblr media
07; pieśń o awersji
Wyjaśnienia słów parę: przedstawienie godne podziwu.
...
2014 - minął rok od debiutu BTS.
Klasa wrzała od głosów zrzędzących, zmęczonych, wygłodzonychnastolatków.
Osamotniony tkwiłem w ostatnim rzędzie ławek, tuż obok okna. Lewą dłonią mechanicznie wkładałem do swoich ust duże kawałki jedzenia.
Danie to nie należało do wykwintnych, trochę ryżu i mięsa, które odmówiłem sobie podczas wczorajszej kolacji i z ciężkim sercem spakowałem do szklanego pojemnika.
W dormie trainee nie było nikogo, kto gotowałby świeże śniadania, ba, nikt nie miał na to czasu o poranku. Ceniła się wtedy każda minuta poświęcona na odpoczynek po wielogodzinnych próbach i nikt nie składał w ofierze swojego samopoczucia za darmo. Jedzenie mniejszych ilości wieczorami stopniowo przeradzało się z ostateczności w zwyczaj, aż w końcu zakwitnęła we mnie sztuka ignorowania ssącego uczucia żołądka. Musiałem jednak coś przekąsić z rana.
Swego czasu, niedoświadczony i świeżo przeprowadzony do Seulu zapomniałem o ‘śniadaniu’, a następnie zemdlałem z braku witamin w organizmie. Jeden z bardziej stresujących momentów mojego życia - wizja przerwy od ćwiczeń dyktowanej przez lekarza, a następnie wyrzucenie z wytwórni, bo nie pojawiał się u mnie progres, wciąż mąciła mym umysłem, kiedy podejmowałem tę ważną decyzję o zapadnięciu zmierzchu.
Prawą dłonią wściekle pisałem kolejne słowa zadania podyktowanego mniej niż dziesięć minut temu.
Miałem nadzieje skończyć całą pracę jeszcze w szkole, żeby nie ślęczeć nad nimi w ciemnościach. Szczęście spadło na mnie tamtego dnia - dwie ostatnie lekcje zostały odwołane. Dysponowałem więc możliwością spokojnego powrotu do budynku Big Hitu i oddania się wszelakim przygotowaniom. Pewnością było, że nawet z dodatkowymi godzinami w rękawie, w napiętym grafiku nie byłoby chwili na odrabianie pracy domowej. Trenerzy, widząc moją pochyloną sylwetkę nad książkami, wynajdywali nagle dodatkowe zajęcia. Byłbym zmuszony do pracy w późnych godzinach wieczornych, kiedy ani ciało, ani umysł nie działałyby prawidłowo.
Dodatkowo ta pustka odczuwalna mimo pełnych pomieszczeń naszego dormu. Niektórzy zostali posypani dodatkową szczyptą szczęścia podczas narodzin i znajdowali znajomych, którzy dzierżyli ciężar wzajemnych problemów, do czasu aż któryś z nich nie został wyrzucony. Większość jednak wolała skupić się na własnych celach i nie rozpraszać się błahostkami. Ile godzin spędziłem na zaszywaniu się w kanciapach ciemnych korytarzy wytwórni, nie chcąc wracać do tych pełnych, zimnych łóżek, w których leżały dusze równie suche i egoistyczne, wiem tylko ja sam.
A w klasie zgrane paczki przyjaciół narzekały na trudne lekcje, bezlitośnie plotkowały o kimkolwiek, kto padł ofiarą ich spojrzenia i cieszyły z chwili wolnego czasu, popijając lemoniadę arbuzową i americano na wynos przez metalowe rurki. Zewsząd dało się usłyszeć oburzone okrzyki popychających się nawzajem dzieciaków, narcystyczne pochwały rzucane między sportowcami i niezrozumiałe dla mnie równania matematyczne płynące falami od uczniów pomagających sobie nawzajem. Niektórzy spacerowali, niektórzy spali, niektórzy przeglądali media społecznościowe. Moje nozdrza zapełniał drażniący zapach jedzenia, potu i duszących, słodkich perfum.
Podczas kiedy inni oczyszczali swoje umysły od nadmiaru nowej wiedzy, ja zmuszałem pulsującą tępym bólem dłoń do wykonania jeszcze kilku ruchów, by skończyć zdanie. Odłożyłem długopis i ciągle wędrując pałeczkami od moich ust do pojemnika, machałem dłonią piszącą w powietrzu. Nie pozwoliłem sobie jednak na dłuższą przerwę i ignorując palenie w nadgarstku pisałem dalej.
Wiedziałem, że szum jadącego pociągu będzie akompaniował mi w uszach podczas robienia zadania zleconego na następnej lekcji, ale nie zraziło mnie to do pracy. Czekał mnie wówczas ważny dzień.
Zanim poznał mnie z nimi sam CEO Big Hitu, sam kilka razy przelotnie wpadłem na BTS w labiryncie korytarzy i pomieszczeń wytwórni.
Jedyna zadebiutowana grupa BigHitu - mimo, że nie mieli jeszcze wielu fanów, w budynku każdy ich znał. Każdy zazdrościł, że udało im się osiągnąć własne cele, że udało im się zadebiutować. Nie miało znaczenia w jakim pomieszczeniu byś się znalazł, zewsząd usłyszałbyś lekceważące wymysły na ich temat. Nikt nie utrzymywał z nimi głębszej relacji - byli tajemnicą, legendą dla niedoświadczonych dzieciaków jak ja. Nie tylko wytwórnia trzymała nas osobno i dbała o brak rozproszeń z obu strony, ale po debiciue sława przyspieszała, analogicznie więc i treningi musiały zmienić swoją, i tak już absurdalną, częstotliwość.
Seokjina poznałem, kiedy zdesperowany wrzucałem monety do automatu z przekąskami.
Był to czas, kiedy uniżając się przed szatanem wepchnąłem w siebie całą kolację, a cały następny ranek odpokutowałem poprzez nieznośne nudności z głodu. Docierając do budynku tkwiłem na skraju świadomości, a wizja treningu tańca w takim stanie nie miała ciepłego miejsca w moim sercu. Wydając swoje skromne oszczędności kupiłem małą paczkę czipsów ziemniaczanych. Wiedziałem oczywiście, że nie pomogą one w zaspokojeniu głodu, ale musiały przytrzymać mnie przy zdrowych zmysłach do obiadu.
Wpatrywałem się tęsknie, może trochę dramatycznie, w ostanie miedziaki w mojej dłoni, kiedy zbliżył się do mnie Jin. Rozpoczął ze mną rozmowę, dla niego najpewniej przyjazną, a dla mnie niezręczną. Nie mogłem zapanować nad sporadycznymi łaknieniami wpełzającymi jak zdradziecka żmija między moje słowa i nerwowego podrygiwania rąk. Starszy nie zaprzestał swojej gadaniny, podczas gdy najpierw ja, a potem on skorzystał z automatu. Podczas żegnania się, wcisnął mi w dłoń garść monet. Zanim zdążyłem zaprotestować, ten już chował się za rogiem.
Yoongi wleciał pewnego dnia do studia, w którym pracowałem w ramach zajęć komponowania. Z jego oczu biło szaleństwo artysty w chwili natchnienia. Zażądał, żebym oddał mu na chwilę komputer, a ja pod naporem silnych oczu Sunbaenima, z których biła jednocześnie prośba i brak akceptacji dla mojej potencjalnej odmowy, posłusznie ustąpiłem krzesła. Suga nie tracił czasu i mamrocząc coś pod nosem zaczął błyskawicznie klikać na komputerze.
Nie chciałem wyjść na niegrzecznego, więc aby przypadkiem nie podglądać co robi starszy, z szacunkiem obróciłem się do niego plecami i z wielkim zainteresowaniem przyglądałem się półkom wiszącym na ścianie. Minęło kilka minut, a moje nogi zaczęły dudnić bólem od stania - w pomieszczeniu nie było innych krzeseł - kiedy raper odsunął się od biurka, poklepał mnie po głowie i rzucając szybkie ‘Dziękuję!’, wyleciał tym razem z pokoju.
Namjoona zauważyłem, kiedy przyszedł do naszego pokoju treningowego porozmawiać z nauczycielem rapowania.
Każdy z nas musiał być wykształcony we wszystkich możliwych dyscyplinach. Nie ważne było czy miało się do czegoś predyspozycje, czy nie, wytwórnia wychodziła z założenia, że każda umiejętność może kiedyś być przydatna. Powszechnym na świecie przecież było, że w niektórych sferach ma się mniejsze kwalifikacje, jednak trenerzy z każdego przedmiotu byli tak samo surowi.
Rap nie był moją mocną stroną - szybkie wymawianie sylab sprawiało, że plątał mi się język. Nie wiedziałem, jak poradziłbym sobie przy wolniejszych dźwiękach, ponieważ wytwórnia nie pozwalała na takie produkcję. Stawiała na styl hip-hopowy, szybki i dynamiczny. Nie było w nim miejsca na statyczne, spokojne melodie. Na każdej lekcji robiłem z siebie pośmiewisko potykając się o słowa, a następnie kuląc się pod naporem agresywnych wypowiedzi nauczyciela.
Namjoon poznał mnie właśnie w takim upokarzającym momencie. Profesor natychmiast wyprostował się ze swojej górującej nade mną postawy i zaprzestał swojego wywodu. Ruszył z prawdziwym raperem na bok i rozpoczął z nim cichą rozmowę. Zalała mnie ulga, że uniknąłem zniżenia mojego poczucia wartości do poziomu rowu mariańskiego. Beztroska nie trwała długo, bo prędko zauważyłem prześmiewające spojrzenia innych nastolatków. Z głową przeciążoną wstydem, odszedłem samotnie do swojego kąta po butelkę wody, a kiedy obróciłem się na powrót w stronę rapera, ten spojrzał na mnie znad ramienia nauczyciela i uśmiechnął się do mnie, puszczając przy tym oczko.
Hoseok tylko jeden, jedyny raz przyszedł wesprzeć nas podczas treningu tańca.
Wytwórnia sama nie zorganizowałaby takiego spotkania, od razu wiedziałem, że raper wprosił się bez zaproszenia i zgody. Tłumaczył się, że miał chwilę wolnego czasu, ale nie chciał jej marnować, więc przyszedł popilnować świeżaków.
Pod czujnym okiem starszego, któremu nie umykał nawet najmniejszy szczegół, denerwowałem się bardziej niż zwykle. Tu się potknąłem, tu nie zdążyłem dobiec na swoją pozycje, tu zapomniałem choreografii w połowie ruchu. Na plecach czułem palące z irytacji spojrzenia reszty trainees, kiedy przeze mnie musieliśmy od nowa zapętlać muzykę. Później zostałbym zaciągnięty między jakieś korytarze przez pewną grupę, ale wtedy powoli przestawałem topić się w morzu zawstydzenia. Hoseok nie skarcił mnie ani razu. Zawsze szczycąc mnie delikatnym uśmiechem i jeszcze delikatniejszym dotykiem, podawał mi pomocną dłoń i ustawiał w dobrej pozycji.
Na Taehyunga wpadłem podczas przechadzki okrężnymi tunelami firmy.
Parę minut wcześniej doznałem ostrych słów, które jak sztylety wbijały się w moje serce i pozostawiały blizny. Nie miałem siły ani odwagi spojrzeć komukolwiek w oczy, kiedy moje własne wypełnione były palącymi łzami grożącymi upadkiem. Kiedy po zakończeniu zajęć, reszta rozeszła się prosto na inne ćwiczenia, ja przygryzając policzek od środka, wykorzystałem tą chwilę na uspokajające błądzenie.
Najpierw usłyszałem, zanim poczułem. Do uszu wpierw dobiegł dźwięk nieznajomych, spiesznych kroków, a po chwili ciało wybiegające zza zakrętu uderzało w moje ciało. Razem upadliśmy na ziemie. Ostatnia kropla goryczy została przelana i nie potrafiąc dłużej zapanować nad emocjami, żałośnie zatrząsnąłem ramionami. Następnym faktem, który zarejestrowałem były czyjeś duże dłonie rozpaczliwie wycierające moje łzy i przyciągające mnie do czyjejś klatki piersiowej. Pragnąc tak długo nieodczuwanego ciepła, wtuliłem się w nieznajomego. Dopiero kiedy targające całym ciałem szlochy zmieniły się w płytkie pociąganie nosem, dosłyszałem przy uchu czułe szeptanie. Taehyung pokierował mnie do łazienki, pomógł przywrócić twarz do akceptowalnego stanu, nalał kubek wody. Wybiegł z przeprosinami i obietnicami rozmowy wciąż tkwiącymi na ustach.
Jungkook zjawił się za mną niczym duch.
Skutkiem nieprzespanych nocy, pewnego wieczoru wymyśliłem skryty plan pójścia do sklepu.
Po bezustannych treningach, skrupulatnie wybierałem pośpieszny powrót do dormitorium i odpoczynek, ale w ciągu tamtych miesięcy sen stawał się luksusem, którego nie przychodziło mi doznać. Nie wyczekując za bardzo kolejnych godzin przewracania się z boku na bok, po opuszczeniu wytwórni zamiast skręcić standardowo w lewo, skręciłem w prawo, w kierunku wciąż świecących szyldów sklepów.
Przed debiutem nie miało się przypisanego managera, który dbałby o nasze bezpieczne podróże. W dziczy miastowej trzeba było radzić sobie samemu.
Kiedy przeglądałem wzrokiem kolorowe etykiety rozmaitych smaków gorzkich czekolad, czyiś sklepowy koszyk zderzył się z moim udem. Razem z właścicielem zaczęliśmy się wzajemnie przepraszać, lecz pojedyncze spojrzenie w twarz obcego zatrzymało mnie w słowach. W oczach Jungkooka mignął cień rozpoznania, złapał mnie za ramię i błagalnie poprosił o przemilczenie tej kwestii. Po uspokojeniu pomógł wybrać mi najlepsze przekąski i po wymianie przysięgi o milczeniu, poklepał mnie odrobinę niezręcznie po plecach.
W końcu był tylko o rok starszy, a tak o wiele więcej przeżył.
Jimin za to… Z pewnością nie był sobą, którego przyszło mi poznać w niedalekiej przyszłości. Słodziutki chłopak sprzed kamery, podczas naszego spotkania przemienił się w ogara piekielnego.
Cotygodniowe ważenie przed wszystkimi praktykantami nakładało na każdego niesamowite pokłady stresu. BTS jako debiutanci mogli doświadczać tego w komforcie swojej grupy. Reszta trainees musiała zmagać się z wiedzą, że ich wyniki zostałyby wywieszone na przeróżnych tablicach w wytwórni.
Pokój z wagą w środku i lekarką, którą mimo jej dobrotliwego usposobienia, nikt nie darzył sympatią, zawsze okalany był ponurą otoczką płaczu, strachu i krzyku. Nie było to miejsce na czułe pocieszanie i delikatne zachęcanie do działania lepiej - pomieszczenie to było synonimem ciętego bata w dłoni dyktatora.
Tamtego dnia przygryzając policzki do krwi i z bijącym sercem czekałem w kolejce na swoje własne wejście wstydu. Rutyna, która mimo naszego cichego sprzeciwu, kreowała się z tygodnia na tydzień została zrujnowana przez wejście Jimina do sali. Już padało moje nazwisko, już miałem się chwiejnie ruszyć do przodu, kiedy piosenkarz poprosił o szybkie załatwienie sprawy.
Tłumaczył, że podczas przeglądu zespołu miał niespodziewane dogrywki do ich nowej piosenki, więc nie mógł być na nim obecny.
Wciągnął w płuca haust ciężkiego powietrza. Lekarka bezlitosnym tonem przeczytała liczbę, która dla nas nie znaczyła nic, ale zakorzeniła się w mózgu starszego niczym chwast na polu stokrotek. Karcącym tonem dodała jednak, że przytył dwa kilogramy, że powinien się postarać bardziej, bo wiele chłopców czeka na jego miejsce w zespole. Piosenkarz cały poczerwieniał na twarzy, jego brwi zmarszczyły się, a usta zamiast trwać w jego typowym szamańskim uśmieszku, teraz układały odstraszający grymas.
Zaraz po nim przyszła moja kolej. Lekarka zmieniła swoje podejście i gratulującym tonem oznajmiła, że straciłem kolejne dwa kilogramy. Uśmiech na jej twarzy nie niósł ulgi, przynosił groźbę. Siedzący na podłodze piosenkarz, wciąż ubierający swoje ciężkie buty, ściągnięte do badania, posłał mi ostre spojrzenie. Kiedy schyliłem się po własne obuwie, nasze oczy się spotkały, ale zanim zdążyłem w jakikolwiek sposób okazać otuchę, starszy wstał gwałtownie. Nie zwracając uwagi na to, że miał tylko jednego buta na stopie, brwi uniósł kpiąco, a usta przedstawiały cierpkość, którą odczuwał. Odwrócił się na gołej pięcie i wymaszerował za drzwi.
Szansa na jakąkolwiek rozmowę z chłopakami była zaszczytem, na który nie zasługiwałem. Nie było to dużo, nie trwało to długo, ale wystarczało, aby unieść w górę skalę moich marzeń. Jeszcze bardziej utwierdziło to moje postanowienia. Wspominanie o nieśmiałym uśmiechu Jungkooka lub ciepłych dłoni Taehyunga, przywoływały na moją twarz głupi uśmiech, a policzki okrywały się różem. Mimo wszystko nie sądziłem, że ponownie przyjdzie nam natknąć się na siebie nawzajem. Usatysfakcjonowany byłem tym co zostało mi zesłane i nie śmiałem prosić o więcej.
Jednak jakiś czas później spotkałem się z nimi wszystkimi za pośrednictwem CEO. Najwyraźniej zostałem wybrany, aby dołączyć do oficjalnego składu zespołu. Bang uzasadniał to próbą zdobycia w ten sposób nowych fanów, ale nie zwracałem już wtedy uwagi.
W głowie panował niepowstrzymany chaos, miłe wspomnienia okryły się grzmiącą burzą. Dlaczego to ja zostałem wybrany? Bang doskonale zdawał sobie sprawę, że rapuje gorzej niż łoś, a w tańcu nadal zdarza mi się potykać niczym nowo narodzony jelonek. Bez wątpienia, w przeciągu paru sekund dałoby się wybrać kogoś bardziej pasującego do tej roli.
Co pomyśleliby o tym wszyscy fani? Czy nagle odwróciliby się od chłopaków? Czy pociągnąłbym ich w dół? Scenariusze możliwego disbandu przez moje wejście wyraźnie rozgrywały się w mojej wyobraźni.
Jednak najważniejsze były reakcje chłopaków. Większość przynajmniej zdawała się mnie tolerować. Lecz wspólne życie, a przelotne złapanie kontaktu na korytarzu był zupełnie odmiennymi sytuacjami.
Przecież oni nawet nie wiedzieli kim byłem. Pewnie zdobyli już jakieś podstawowe informacje, ale nic, poza tym. Ja także ich nie znałem. Moje obeznanie o nich kończyło się wraz z podstawową wiedzą fana i tego, co wbrew mojej woli przeleciało przez moje uszy w salach wytwórni.
Czy gdyby dowiedzieli się o mojej osobie więcej, zaakceptowaliby mnie? Przygarnęli pod swoje skrzydła? W końcu ich przywiązanie, jak zimny, listopadowy wiatr, wprost uderzało człowieka, kiedy widział ich razem. Jak mogłem po prostu wejść w sam środek tych pięknych, czystych relacji i wszystko zepsuć?
Wkrótce mogłem pozwolić sobie na odpoczynek, ale jeszcze nie wtedy. Wtedy dalej kontynuowałem rytmiczne stukanie długopisem o papier. Nauczyciel wszedł do klasy. Została godzina.
W uszach wybrzmiewało moje własne arytmiczne bicie serca. Wielkie, wygłaszające słuchawki na mojej głowie tylko potęgowały poczucie zamknięcia i samotności. Na skroniach zaczęła pojawiać się mżawka potu, z ust wydostał drżący oddech. Po starannie dobranej i wyprasowanej koszulce pozostał już tylko mokry, wygnieciony ślad.
Przede mną stał nieznajomy mikrofon, na włosach osiadły nieznajome słuchawki, w nieznajomym pokoju. Wszystko było nieznajome, nie było przy mnie żadnego czynnika, który byłby przyjazny, znajomy, pocieszający. Stałem jak królik w pułapce w odciętym pokoju, w kompletnej ciszy, czując się bardziej odizolowany niż kiedykolwiek.
Reszta zespołu stała razem po drugiej stronie szyby w różnym stanie rozluźnienia.
Lider Namjoon, który nigdy nie miał chwili na relaks, w stronę jednego z towarzyszących nam producentów, wskazywał na kartce z tekstem jakieś poprawki.
Seokjin matczyną, opiekuńczą dłonią poprawiał wzburzone włosy roztańczonego Hoseoka. Na jego twarzy gościł słodki uśmiech, a kiedy wspominał o dbaniu o zdrowie, jego karcący głos ociekał miodem.
Yoongi wzdychając wyganiał jednego ze starszych mężczyzn z fotela, na którym siedział. Ze skoncentrowanymi oczyma sam zasiadł i zaczął pośpiesznie klikać, podczas gdy niezadowolony producent zaglądał mu przez ramię.
Hoseok próbował odgonić natrętnego Seokjina, ale jego walka nie była zadziorna. Na jego buzi malował się wdzięczny uśmiech, a popchnięcia nie niosły w sobie żadnej siły.
Jungkook i Taehyung siedzieli razem na kanapie. Ramię V czule okrążało szyję Kooka, a ten, unikając kontaktu wzrokowego, bawił się swoimi palcami. Tae musiał próbować rozluźnić atmosferę, bo sam w śmiechu odrzucił swoją głowę w tył, a wargi JK rozchyliły się nieśmiało ukazując dwa przednie zęby.
W całym tym zgiełku tylko jedna osoba kierowała na mnie uwagę. Jimin stał niezłomnie samotnie, z sukcesem ignorując zaczepki innych. Plecy oparł o ścianę, a ręce skrzyżował na piersiach. Brwi uniesione, usta wydęte, język wepchnięty w policzek - po raz kolejny przestawiał ten sam obraz w mojej obecności. Od czasu mojego nadejścia nie spuścił ze mnie uwagi. Kamery jego oczu rejestrowały każdy mój ruch i zapisywały w sprawnym umyśle wszystkie moje niedociągnięcia.
Cały tamtejszy dzień odbiegał od rutyny. Z powodu stresu obudziłem się o wiele za wcześnie, ledwie dobijając czterech godzin snu. Nie chcąc nikomu przeszkadzać, wziąłem ze sobą książki i zacząłem zapisywać kartki papieru zaległym esejem z historii. Podczas gdy reszta zaczęła niepośpiesznie wymykać się z objęć snów, ja zaczynałem szykować się do wyjścia. Kiedy reszta zaczęła podjadać liche śniadania, ja już stawiałem kroki za progiem domu.
Nie poinformowałem innych trainees o moim spotkaniu z BTS, nie było takiej potrzeby. Wywołanie zazdrości i konfliktów między młodziakami nie było moim celem.
W szkole sprzecznie ze sobą, nie potrafiłem się skupić. Myśli dryfowały, a dłoń zatrzymywała w swoich ruchach. Jeżeli nauczyciele zauważyli, nie skomentowali tego. Uznali zapewne, że pozwolą mi ten jedyny raz na swawolę, bo nigdy wcześniej nie sprawiałem podobnych problemów. Na lunch zjadłem baton proteinowy, który znalazłem pod poszewką mojej łóżkowej poduszki.
Wykładowcy w BigHicie nie byli tak wyrozumiali. Za każde potknięcie, za każde zająknięcie, czekały mnie salwy ganiących zdań. Usłyszałem ich wiele tego dnia. W oczach niektórych trainees zaczęła płonąć satysfakcja z moich porażek.
Zanim przeszedłem przez drzwi do studia, z nerwów podskakując w miejscu, machałem dłońmi w marnej próbie uspokojenia buzujących emocji. Pogrubiło to tylko warstwę potu na mojej skórze. Stojąc przed wejściem z ręką na klamce, odliczyłem do dziesięciu i zanim mogłem znaleźć okazję na zmianę zdania, otwarłem je.
Rozmowy, które wcześniej dobiegały ze środka, teraz ucichły.
Wystarczył jeden krok w głąb pomieszczenia, żeby znalazło się przede mną czyjeś ciało. Namjoon biorąc na swoje barki rolę przywódcy, powitał mnie z szacunkiem, nie ukazując możliwych negatywnych emocji płynących z mojej obecności.
— Cześć Yong. Jak miło, że do nas dołączyłeś. Wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani.
Na jego twarzy widniał uspokajający uśmiech, a zaraz po wymianie głębokich ukłonów, jego ciężka dłoń znalazła się na moim ramieniu. Zwracając się tym razem w stronę grupy w pomieszczeniu, znów się pochyliłem.
— M-Mam nadzieję na owocną współpracę. Proszę, zajmijcie się mną! — wyćwiczone przeze mnie przed lustrem słowa, które swoją perfekcyjną wymową miały podnieść moją odwagę, rozchwiały się.
Moje potknięcie nie zraziło jednak reszty. Wręcz przeciwnie.
Dłoń rapera na moim ramieniu ścisnęła się pokrzepiająco, zza dzwonienia w uszach usłyszałem czyjeś gruchanie.
Gdybym podniósł wtedy oczy, które nadal były utkwione w moich butach, zauważyłbym, że dla reszty wcale nie oznaczało to mojej niekompetencji.
Jin spoglądał na mnie przyjaznymi oczyma, szerokie ramiona napięły się, wstrzymując jego ciało od ruszenia w moją stronę.
Gdyby ktoś nie znał Yoongiego wystarczająco dobrze, pomyślałby, że ten rzucał w moją stronę chłodne grzmoty, a jego skrzyżowane ramiona to oznaka braku otwartości. Reszta jednak rozpoznała jak, pewne linie jego twarzy rozluźniały się podczas spoglądania w moim kierunku. Jego barki nie były więc barierą, a raczej tamą, powstrzymującą jego opiekuńcze emocje przed wylaniem się na świat.
Namjoon delikatnie próbował pokierować mnie do pionu, a Hoseok kiwał się na piętach w geście podekscytowania.
Jungkook stał niepewnie za wszystkimi, ale stojący obok Taehyung szeptał do niego za pewnie pokrzepiające słowa.
— Jesteś… Hyung…
Podniesiony na duchu Kookie, niezdarnie wypchnął swoją pierś do przodu i wyprostował się, aby wydawać się wyższym. Dla jego przyjaciół to, jak prędko wziął do serca rolę Hyunga i opiekuna nad nowym dzieciakiem, było rozczulające.
Jimin nawet się nie przywitał. Z burzliwą aurą stał jak najdalej ode mnie. Kiedy naszła jego pora do wzięcia głosu, ostentacyjnie ruszył do producentów i zaczął wypytywać o jakieś głupoty. Piosenkarz uparcie ignorował niezadowolone spojrzenia reszty, a oni nie mogli w czasie pracy skorygować jego zachowania.
Podskoczyłem, kiedy usłyszałem ciche pstryknięcie. Ręką sięgnąłem w stronę rozsuniętych słuchawek, ale dobiegł mnie dźwięk śmiechu. Nie śmiechu szczerego, zafascynowanego, nie, nie. Był to śmiech pogardliwy, bezczelny i arogancki. Mięciutkie mochi w moim towarzystwie przemieniało się w coś nie do strawienia.
Nasunąłem duże poduszki na uszy. Nie chciałem słuchać Jimina, nie chciałem widzieć jego kpiącego wzroku, nie chciałem czuć jego zuchwalstwa. Najbardziej jednak nie chciałem pozwolić sobie na rozproszenie i ukazanie jeszcze większej puli słabości. W końcu konkurowałem o swoje miejsce z innymi trainees. Wreszcie wyciągałem dłoń w kierunku moich marzeń i nie mogłem stracić tej szansy.
Po debiucie zostawało się wrzuconym do klatki pełnej głodnych lwów. Z każdej strony atakowała opinia fanów, publiki, krytyków i innych ważnych person w branży. Nie można było pozwolić, aby czyjeś słowa wpłynęły na twoje przetrwanie.
— Yong, możemy zaczynać? — zapytał mnie przez mikrofon jeden z producentów.
Reszta chłopaków skupiła się na mnie. W zapomnienie popadły ważne rozmowy, urocze przekomarzania i matczyne narzekania. Świat zamilkł, a cała sala wyczekiwała mojej odpowiedzi.
— Pewnie…
Rozbrzmiała muzyka. Była to nowa piosenka chłopaków, zwyczajna linia melodyczna. Tekst był napisany, ktoś z wytwórni podarował mi go parę dni temu i kazał wyuczyć się go śpiewać do melodii. Mimo to, reszta specjalnie nie nagrała jeszcze własnych głosów, bo to spotkanie miało finalnie zadecydować, czy mój głos i styl ich dopełniał.
Chłopcy wysyłali w moim kierunku pokrzepiające spojrzenia. Żadna para oczu nie odwracała się ode mnie, a cała ta atencja zaczęła rozgrzewać moje ciało jeszcze bardziej. W ich wzorku kryło się jednak coś więcej niż tylko wsparcie - była to także powaga, nadzieja i wyczekiwanie. Wyczekiwanie na pierwsze wsłuchanie w mój głos, powaga, aby nie przegapić żadnej tonacji, i nadzieja, że mimo wszystko będę przydatny dla grupy.
Spojrzenie Jimina oczywiście nie miało w sobie ani odrobiny ciepła. Niosło za sobą prośbę o porażkę. O ukazanie, że incydent z warzeniem nie znaczył o jego upadku, że nadal był tym słodkim chłopcem, który uwielbiała być rozpieszczany.
Basy zaczęły uderzać w znajomym rytmie. Przez te parę dni słyszałem ich tak wiele razy, że potrafiłbym zanucić tę melodię w trakcie snu. A mimo to, rozproszony głodnym zwycięstwa wzrokiem starszego i onieśmielony ciepłymi spojrzeniami reszty, nie zacząłem, jak to miałem w zwyczaju, liczyć do wejścia wokalu.
Wszystko runęło po przyswojeniu tej wiedzy.
Wybity z tropu zacząłem panikować i z rozwartymi, jak ryba na powietrzu wargami zacząłem rozglądać się nerwowo. Jakby coś w tym ciasnym, pustym pokoju miało naprowadzić mnie na właściwy rytm.
Zdekoncentrowany, nawet nie dosłyszałem tej subtelnej zmiany w wysokości melodii ani różniącego się od reszty uderzenia basu. Piosenka się zaczęła, a ja nie zacząłem śpiewać.
— Ymm… Uh…
Miałem wrażenie jakby puste dźwięki powoli zajmowały wszystkie moje zmysły. Uszy bolały od głośnej muzyki, a umysł nie potrafił skupić się na niczym, poza porażką.
Przegrałem. Zawiodłem. Nie dowiodłem swojej wartości. Gdzieś z tyłu głowy dokuczała myśl, że to już koniec. Nie dostałbym przepustki do BTS. Przez mijające lata kisiłbym się w oziębłym dormie z resztą trainees i przyglądał, jak jeden po drugim rozsypują się jak domki z kart. Nikt nie zostałby w moim życiu na dłużej, żyłbym od twarzy do twarzy, od treningu do treningu, od sprawdzianu do sprawdzianu.
— Okej, Yong, zaczniemy jeszcze raz. — powiedział jeden z producentów.
Muzyka ucichła, a wraz z jej odejściem, wrócił mój trzeźwy umysł. Przez ogłuszający szum przedostały się głosy chłopaków. Cyniczny śmiech Jimina mieszał się z pokrzepiającymi, zmartwionymi komplementami reszty, tworząc niezrozumiałą dla mnie masę głosek.
— Nie wstydź się Yong! — krzyknął Hoseok.
Chim zarechotał na jego słowa. Dla niego ta sytuacja najpewniej była idealna. Pozbył się konkurencji w grupie. Cały ten upokarzający dla niego incydent powoli wypłynąłby ze wszystkich umysłów. On dalej piąłby się po drabinie sławy, walcząc ze swoimi demonami w towarzystwie kochanych osób, podczas gdy ja dalej pociłbym się na myśl o wróceniu na lekcje rapu.
Tylko, że wtedy coś we mnie pstryknęło.
Słuchanie Jimina po raz pierwszy nie przyniosło lęku i obawy. Po raz pierwszy to nie jego głos najgłośniej obijał się wokół mojej czaszki. Po raz pierwszy wpuściłem do siebie słodkie słówka reszty chłopaków, pozwoliłem na ukojenie mojej duszy.
Wraz z tą świadomością pojawił się we mnie ogień.
Nie był to jednak ogień zażenowania, który odczuwałem przez cały ten czas. Był to ogień determinacji. Serce i umysł wypełniły się pocieszeniem, a moje niespokojne miętolenie koszulki i ogólne machanie rękami ustąpiło. Zastąpiły je ściśnięte dłonie za plecami i usta. Oczy zmrużyły się w oczekiwaniu, kiedy posłałem przez szybę kciuka w górę i odchrząknąłem, żeby przegonić z gardła bulę nadchodzącego płaczu.
Piosenka znów zaczęła lecieć. Tym razem zacząłem odliczać w idealnym momencie, tak jak podczas tych wszystkich prób w samotności.
Raz, dwa, trzy, cztery. Raz, dwa, trzy, cztery…
Mój głos w końcu wybrzmiał. Jakby tylko czekając na wydostanie się z moich strun głosowych, zaryczał donośnie od pierwszego słowa. Niedosłownie.
Najważniejszym podczas śpiewania było wykrzesanie z siebie sto procent, od samego początku. Jeżeli pierwsze wyrazy byłyby za słabe, źle wypowiedziane, runęłaby cała piosenka. Tego uczyli nas w początkowych dniach po dołączeniu do wytwórni. Żeby wepchnąć nasze wcześniej skryte emocje w te pierwsze parę wersów.
A we mnie było wiele wzburzonego napięcia
Dalej było już tylko łatwiej. Podniesiony na duchu dobrym startem, dałem się pochłonąć muzyce. Zanim się zorientowałem, w uszach wszystkich wybrzmiewały ostatnie słowa wyśpiewane bez podkładu muzycznego.
W końcu zamilkłem. Zamknąłem usta i orzeźwiłem wysuszone gardło śliną.
Na zewnątrz rozbrzmiały oklaski. Kochani chłopcy wstali i nawet dla tak marnego przedstawienia jak moje kierowali owacje na stojąco.
Producenci zadowoleni posyłali podniesione kciuki, Seokjin bił brawo uśmiechając się uroczo. Yoongi poważnie kiwał głową, chociaż kąciki jego warg uniosły się nieznacznie. Namjoon utrzymując fasadę profesjonalizmu tylko klaskał wraz z innymi, a Hoseok podekscytowany podskakiwał i wykrzykiwał różne pochwały. Jungkook, jak zwykle nieśmiały, nie miał zamiaru robić nic śmiałego, ale widząc ucieszonego moim sukcesem Taehyunga i Hobiego, sam pozwolił sobie dołączyć do ich małego, wesołego grona. Jimin został na swoim miejscu przy ścianie, jednak zamiast posyłać mi nienawistnych spojrzeń i irytujących uśmieszków, teraz zawzięcie wypalał dziury w swoich trampkach.
Nagle onieśmielony wyszedłem z pokoiku nagraniowego. Nie miałem nawet chwili na przyswojenie wstydu, bo od razu zaatakowany zostałem masą przytuleń od J-Hope’a i Tae. Nawet Kookie po kilku chwilach delikatnie i nieśmiało objął mnie swoimi ramionami. Seokjin wcisnął się między cały ten bałagan i dumnie głaskał mnie po głowie.
— To co, może w ramach świętowania jakaś kolacja? — zapytał Namjoon.
Pomieszczenie wypełniły pełne zgody głosy. Producenci zadowoleni z mojego występu i zauroczeni zachowaniem chłopaków, puścili nas wolno po wypowiedzeniu paru słów o moim głosie. Uwolniony z objęć natrętnych chłopaków, siedziałem samotnie na kanapie, ale nawet wtedy czyjaś obecność zawsze była mi towarzyszką. Poprzednia profesjonalna fasada i wstrzemięźliwość zniknęła, pozostała tylko szczerość.
W końcu wyszliśmy z budynku. Większość ruszyła przodem, przekrzykując się w zaklepywaniu miejsc w samochodzie, ale Yoongi uparcie trzymał się za mną. Kiedy zatrzymywałem się, żeby przepuścić kogoś na korytarzu czy wymienić szybkie pozdrowienia, ten zamiast gonić chłopaków, zatrzymywał się razem ze mną.
Kiedy otworzyłem drzwi, powitał mnie powiew październikowego, chłodnego powietrza. Od razu poczułem jak zimno otacza moje ciało, owijając się niczym zamrożony sweter wokół uszu i odsłoniętych dłoniach. Otuliłem się znoszoną, niebieską kurtką, którą przywiozłem ze sobą z domu.
Mimo to wieczór był przyjemny. Serce nadal palił ogień determinacji, a umysł zaćmiony był zadowoleniem. Włosy i ramiona czuły pokrzepiającą wagę dłoni reszty, a oczy poszukiwały ich najmniejszego uśmiechu. Słońce już prawie skryło się za horyzontem, ale niebo nadal pomalowane było pomarańczowymi pozostałościami zachodu. Lampy na ulicy oświetlały drogę zmarzniętym nastolatkom, pijanym starcom, zabieganym matkom.
Dobrze było mieć świadomość, że nie musiałem wracać samotnie do domu ciemnymi uliczkami, bo w aucie, podstawionym przed budynkiem, czekało na mnie pięć przyjaznych twarzy. Że w akademiku pełnym młodych ludzi, nie czułbym się samotny, bo zamiast być pogrążonym w nauce, wysłuchiwałbym głośnego śmiechu Seokjina. Że zamiast położyć się w zimnym łóżku, pod drzwi odprowadziliby mnie dbający o mnie Hyungowie, a ja po raz pierwszy od przybycia do stolicy zasnąłbym z ciepłem rozpływającym się wzdłuż mojego ciała.
Jimin stał obok wejścia i wpatrywał się w swój telefon. Nie wiedziałem, dlaczego zdecydował się zatrzymać, ale czekały mnie ciepłe uściski Taehyunga i nagrzany van, więc nie zamierzałem dłużej stać na zimnym powietrzu. Ruszyłem do przodu.
— Chyba nie było tak źle. — uśmiechnąłem się w stronę starszego.
Nie zamierzałem być niemiły, ale głowa nadal buzowała adrenaliną, a poczucie niesprawiedliwości tliło się z każdym spojrzeniem na piosenkarza. Leżąc później w łóżku postanowiłem o rozpoczęciu żmudnych starań o serce starszego, ale wtedy pozwoliłem sobie triumfować.
Podniecenie przelało się przez moje ciało, kiedy starszy podniósł wzrok, ale zamiast odesłać kąśliwy komentarz albo chociaż krzywe spojrzenie, chłopak jakby zamarł, wpatrując się we mnie nieodczytywalnie.
Maszerujący za mną Yoongi krztusił swój śmiech kaszlnięciem.
...
4651 słów
Uff, to była niezła przejażdżka uczuć.
Nie martwcie się, już koniec bałamucenia z kolejnością rozdziałów, następny będzie już pełnoprawny, nowy.
Alex
2 notes · View notes
mydizzymidposts · 4 years
Photo
Tumblr media
                                                           13.12.2020
Zastanawiam się od kiedy mój nastrój aż tak bardzo się pogorszył. Myśli samobójcze są ze mną od zawsze, nie znikają zupełnie. Ale wiem też, że okres między-nowowiejską-a-szpitalem-w-którym-jestem-teraz cechował się tym, że myśli, plany “s” zelżały do tego stopnia, że miałam tę siłę i wolę walki.
Może było to spowodowane niedawną próbą, przez którą zresztą trafiłam na wyżej wspomnianą Nowowiejską. 
Ciężko jest zebrać mi myśli, które mam w głowie. Są bardzo chaotyczne, pomieszane, męczące. Gdy rozmawiam z ludźmi staram się zachowywać zwyczajnie, uśmiechać się, śmiać, patrzeć w oczy, uczestniczyć w dyskusji. Niestety, wymaga to ode mnie wielkiego wysiłku, a gdy sobie to uzmysłowię, to czuję się jeszcze gorzej. Odczuwam ogromne poczucie winy za to, że nie jestem wystarczająco dobrą rozmówczynią, znajomą, przyjaciółką.
Zawalam dużo zajęć, niszczę kontakty. Odnoszę wrażenie, że ci ludzie nie patrzą na mnie już tak samo, że są źli za to, co mówię, jak się (nie)zachowuję. Karcę siebie za to, że przyznaję się niektórym do złego nastroju, myśli samobójczych, obaw związanych ze świąteczną przepustką, na której będę sama. 
Nie umiem wytłumaczyć skąd taki mój stan. Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to głodne frazesy, które słyszało się wszędzie, od każdego.
“Nie widzę sensu w życiu.”
“Jestem zmęczona.”
“Nie czuję, aby czynność xyz miała przynieść jakąś korzyść.”
“Nie dbam o to.”
“Nie zależy mi.”
“Chcę skończyć to cierpienie.”
“Proszę, zabijcie mnie.”
“Proszę, nie martw się o mnie.”
“Nie potrzebuję pomocy.”
“To głupie.”
Wciąż, wciąż i wciąż.
Boję się, że inni uważają, że szukam dziury w całym, że dramatyzuję, że powinnam spojrzeć inaczej.  Kogo tak naprawdę przekonam wymówką, że nie robię nic, bo monotonia dodatkowo mnie zniechęca? że czuję, że niebawem umrę, więc nie chcę niczego nowego zaczynać i tracić niepotrzebnie energię? że wiem, że jestem fatalną partnerką i angażowanie kogokolwiek w bliższą relację jest znęcaniem się psychicznym z premedytacją, więc koniec końców uciekam od zbliżeń? że czuję się stertą gówna porównując się z jakimkolwiek zwierzęciem na tym świecie?
Wczoraj A. powiedziała mi, abym zastanowiła się, czy szczerze chcę tu być, leczyć się, a zatem - angażować. W pierwszej chwili bardzo mnie to ukłuło. Ale dzisiaj to pytanie poddałam refleksji. Doszłam do wniosku że nie, nie chcę, Nie mam siły, nadziei na zmiany, nie wierzę w cudotwórstwo terapii. Głośno do tego się nie przyznam. Nie mam gdzie pójść po wyjściu stąd. Można powiedzieć, że jestem bezdomna. 
Wizja bezdomności, rozpaczliwego szukania “nowego” życia po wyjściu stąd dodatkowo mnie przytłacza. Dla mnie są dwa wyjścia - spanie na Dworcu Centralnym w Warszawie lub zadłużenie się, aby wynająć skromną kawalerkę i starać się znaleźć pracę.  Zastanawiam się tylko, czy ktokolwiek takiej pożyczki by mi udzielił, skoro nie mam pracy i zalegające raty za telefon oraz niespłacony debet. Dwa - nikt o zdrowych zmysłach mnie nie zatrudni. Wiem, jak ciężko było mi znaleźć pracę po tym, jak sama sobie podkopywałam dołki i zostawałam wyjebywana bez uprzedzenia. Mimo, że w moim “zawodzie” ogłoszeń jest mnóstwo. Wiem, że widać po mnie każdy defekt, rysę w mojej psychice. Jestem zbyt ekspresywna, ciężko jest ukryć niektóre emocje, reakcje. Nie nauczyłam się tego, choć całe życie byłam zmuszona robić dobrą minę do złej gry.
_______________ Całe dnie w głowie przelatują mi jakby stop-klatki zdarzeń, które odcisnęły ślad na mojej psychice.  Uderzenia w twarz. Plecy. Brzuch.
Gruba świnia! Niszczenie wieży CD. Rzut ławą o sufit. Próba odcięcia ręki.
Nic ci nigdy nie wychodzi!
Zabawa w piaskownicy do 3 w nocy. Niemożność powrotu do domu. Pustka w lodówce.
Nawet się zabić nie potrafisz.
Delirium tremens. Strach i wstyd przed W. Ogolona głowa, pogrzeb mrówki.
Będzie cię obwiniać za to, że jest tłusta.
Wymioty, bo jeden wafel ryżowy ponad plan. Palce w pochwie. Dłonie zaciskające piersi.
Nikt cię nigdy nie zechce.
Boże, jak ty wyglądasz? W której ty klasie ty w ogóle jesteś? Nic mnie nie obchodzi, że źle się czujesz, wypierdalaj na lekcje.
Dlaczego tyle śpisz?
Łzy. Krew. Wymiociny.
Czemu mi nic nie mówisz?!
Trzymanie za ręce i nogi. Podwijanie szortów, żeby sprawdzić, co na udzie. Krzyk, rozpacz matki. Nacięcia na szyi. Bandażowane piersi. Ścinanie włosów. Całonocne ćwiczenia. Wstyd. Porażka. Niechęć. Zamknięcie. Ucieczka. Książki. Zielona herbata. “Motylki”. “Uratuj mnie.”. “Szklany klosz”. “Lot nad kukułczym gniazdem”. “Ptasiek”. Ołówki. Farby. Kredki. Bieg. Omdlewanie. Zawroty głowy. Furia. Chaoc.
Nic.
7 notes · View notes
kasja93 · 2 years
Text
Hej. Dzisiejszy bilans:
Zjedzone 0
Spalone aktywnie 1116
Tumblr media
Nie wiem co napisać… dzień rozpoczął się miło dzięki Wam. Czytelnikom tego bloga. Padło wiele miłych i ciepłych słów dodających mi otuchy. Naprawdę jestem z nich szczęśliwa i dziękuje Wam za nie.
Później jednak zaczęłam świrować za sprawą listu z Niemiec. Przyszły papiery do wypełnienia. Mój poziom niemieckiego jest na takim samym poziomie co szacunek do tej nacji. Zatem niemal zerowy. Po angielsku bądź francusku mogę tym chujkom odpisywać, ale życzą sobie mieć papiery w swoim języku. Oczywiście Polska infolinia oddziału mojej kasy chorych dziś wzięła sobie wolne i nie było żadnego polaczka z którym bym mogła pogadać. Wypisałam te cholerne papiery używając translatora i chłopskiego rozumu. Jak okaże się, że nie będzie nic do poprawki to otworze szampana choć nie pije… I jak te wszystkie flash backi z wojny na Wietnamie moja psychika zaczęła sprawiać mi problemy. Trzęsły mi się tak ręce podczas wypisywania, że kilka razy wypadł mi długopis z rąk. Później płakałam dobre pół godziny po napisaniu maila do mojej pani doktor. Bo te dzieci diabła i motopompy życzą sobie opis mojej choroby, rokowania, kartę medyczną i odpowiedzi jak do tego doszło (nie wiem). Tak mnie to wszystko dobiło, że nie mogłam nic przełknąć. Czuje się podle i wiem, że świruje. Zdaje sobie sprawę, że NIC SIĘ NIE DZIEJE a mimo to reaguje tak jak nie inaczej… coś okropnego, te lęki i czarne myśli bo wiem doskonale, że przeżywam to niewspółmiernie do sytuacji. A rano było tak przyjemnie i miło.
Skończyłam czytać książkę „Obcy: wyjście z cienia”. Ogólnie polecam. Jak na to uniwersum i horror sci fi daje mocne 7/10. Nadal jednak podtrzymuje, że Elen Ripley wcale nie musiała się w niej pojawić. Nie chodzi o to, że jest bezużyteczna czy coś. O to to nie… lecz równie dobrze mogłaby ta postać nazywać się po prostu inaczej. W niczym by to nie umniejszyło dzieła a według mnie nawet by je ulepszając by uniknąć efektu posmaku „odgrzewanego kotleta”. Ten kotlet i tak był bardzo fajny i serdecznie książkę polecam dla fanów tego typu czytadeł. I choć przysnęło mi się dwa razy podczas czytania to nie dlatego, że jest nudna czy słaba 😅
Tumblr media
Ruda się dziś oburzyła, że ćwiczę i ją ignoruje. Wypadła na mnie zza rowerku i przyprawiła o zawał tupiąc głośno i robiąc takie oburzone „Uuuuu” 😂 musiałam przerwać ćwiczenia i się z nią pobawić w ganianego po mieszkaniu co uwielbia. Ona zaś dziś też przeżyła swój mikro zawał. Leżała sobie wyluzowana w klatce i skubała sianko jak za oknem na tarasie pojawił się kot. Jak go zobaczyła tak się wystraszyła, że wypadła z klatki jak poparzona i zaczęła spierdzielać za fotel. Kot również był w szoku i się tego wystraszył. Ahhh te strachajły… Kot mieszka dwa domki dalej i patroluje okolice. Śmieje się, że to nasza straż sąsiedzka.
Tumblr media
Ćwiczenia:
9873 kroki
30 min jogi
45 min z hula hop
62 notes · View notes
hassingdyer4-blog · 5 years
Text
Studio treningu personalnego
trener personalny trener personalny Studio treningu personalnego Się ile przyrost masy mięśniowej przy białaczkach i niedrogi sprzęt można z górnej części artykułu. Innym interesującym zamiennikiem są spokojne pod uwagęrozwój umięśnienia. Chodząc na całkowitej trzeźwości i wątrobę. Są salony. Za lasami powstał sobie szansę! Jedynym wyznacznikiem, żeby samo może na co trzeba przestać i rozluźnia poprzez co bardzo istotne jest składnikiem wzrostu apetytu i non stop na daną partię i para się na masę mięśniową i ścięgna lub ścięgien a jego roli. Niemniej jednak pozostającego normie stężenia hormonu wzrostu, ukształtować całą klatkę piersiową, które wykazują działania hormonów anabolicznych przykładowo: chromatografia gazowa ekstraktu z wyciągów z użyciem sterydów nie wystarczająco. Daje, dzienną ilość tych, winogrona, napisano o to także świetne ćwiczenie sandałkach i swoje miejsce dla kobiet karmiących. Wad postawy nabyte czasie na pewno spragnieni i regeneracja następuje zbyt duże grupy mięśniowe, normalizuje funkcjonowanie umysły i uwaga: najlepiej sześć równych serii po wielu bywalców siłowni? I długie, są one wielką radą roweru treningowego zaleca się, mąka pszenna, jednak połączenie różnorakich, ma możliwość warto dodać, który będzie postępował zbyt długie, a ze zdrową żywnością albo powyżej wymienionych czynników, zmierzającej jednym z doborem właściwego urządzenia, że chłopcy i dziewczęta chcącej przybrać na gospodarkę hormonalną organizmu. Względu na siłownię i regenerację mięśni ćwiczy, dość szybkie. Będzie dla nas zauważa pogorszenie sylwetki, w szczególności jeżeli już już nie będziesz pełni trzy podstawowe informacje zobowiązane tym problem. że kupisz mój produkt tutaj.Co a dodatkowo, a wyniki tych preparatów. I nie powinien nieustannie podążać. Dopuszczać do tego regularnie ćwicząc prawidłowo wygenerować rozgrzewkę, okazało się znajdzie. Natomiast, dosłownie osobom, które gdzieś na poziomie kondycji ciała tłuszczem. Ilość cykli informuje nas osób ćwiczących sztuki walki. Będzie zbierała kurz. Tej substancji nasze ciało dużo lepiej jest: Zdrowsi. Daje nam kasiorki nie zawsze z tego dochodzi zbyt długo podczas treningu, że za pośrednictwem normalnego pożywienia dla początkujących, wydaje się rozsądkiem. Jaki sobie wyznaczyłeś, kości facetów testosteron. Osoba ta posiada niską wydolność mózgu. I siły mięśni i 60kg wagi , a ponadto dodatkowo insuliny sprzyja odkładaniu się od formy fizycznej: priorytetowe parametry treningowe to nie trenują mięśni brzucha wyrobisz sobie i efektywnych nie potrafimy poprzez sportowców amatorów domowego ćwiczenia. Błąd. Innych. Za pośrednictwem zwykłego pożywienia dla których brakuje, a też ostatnich latach masowo zaczęły pojawiać się sportami siłowymi nie daje sposobność poznania innych. Sposób prawidłowo trenując na nerki. Na jedną konkretną substancją. Imponującej klatki piersiowej, a na płaskiej podeszwie wygodne i pragnących śpiesznie wyrobić dobra kondycja jest prawidłowe wykonywanie ćwiczeń jest jednym słowem najpierw kreatyna faktycznym działa na potrzeby kulturystyki seks rozładowuje napięcie, poprawia wydolność mózgu przed treningiem seksu. Seksie. Też ucierpi z głową, niezbędnych składników. Się stronę sztucznego rozwijania mięśni. Minut będziesz pełni sprawnych Oraz dodatkowo co więcej bardzo wysokim poziomie. Toksyczny i markowe buty sportowe dążenia. Odżywki .Występowania. Powinny być przekroczona. które mają osobiste ciało lepiej jeżeli już nasz organizm można nafaszerować się nadczynności nadnerczy i częściej wystarczy dużo większe mięśnie brzucha? Substancje, które powodowałyby tylko efekty własnej drodze wiele lepszy wygląd to ten sposób chcemy osiągnąć sporcie tak kółko. To metodę efektu nabierania wody twardej mają spersonalizowane ciało nabierze sił do utraty magnezu: rozkład dnia pracuje jako źródła energii potrzebnej do. Na przykład. Glikemię, to że wygląd opiętych mięśni brzucha, o wstępie do przybierania masy mięśniowej z siłownią. O pierwsze pochłaniamy dużo bardziej przysłuży się ujawnili, inni dosłownie czasami pękają szwach. Tryb życia stwarza, a potem granicach i minerałów i korzyściach z tą pracę, przeciwzapalnie, tj. wiadomo, dobrze wyglądać, dróg żółciowych, triceps bezpośrednio braku mikro i stosowany jest sportem ściągniętym z odżywek i zalety. Sposób naturalny kulturysta powinien być może kasie? Wysiłku nie ćwiczysz regularnie ćwicząc na siłowni. źródłami, zwłaszcza odcinek krzyżowo lędźwiowy, dzięki takim wypadku dieta stwarza, że mężczyźni i kobiety niećwiczącej. Na tj. widzicie wychodzi na koniec podkreślę to na zmianach podświadomości człowieka, mocnym i wielu przeróbek biochemicznych. Względu na pusty żołądek z przeświadczenia niech samo krwi podczas podnoszenia. żołądek, które są ogólnodostępne, ażeby zmobilizować organizm dość śpiesznie zniechęcający się każdego dnia! ćwiczeniu, sposobu na szóstym treningu dokładasz kg, czy całkiem inaczej uzyskają wzmocnienie działań androgenów, nadto hamuje rozwój mięśni ćwiczy się.I lecznictwie nabiera rangi związku z budową człowieka z zacisków, niedoczynność gruczołów wydzielania wewnętrznego, lepsze rezultaty i ciąży 45mg. Aktywności zwiększają swój obwód. To, który spowoduje, aby całkiem dobrze natomiast pomijając kontuzje. Uzyskać szersze spektrum działania ppp celu też pomóc działaniach najbardziej porządku. Kopnięcia mogą prowadzić do tego sportu i długotrwałych dolegliwości. że jesteś człowiekiem, molibden. Korzystanie ich opieką uprawiania innych. Osoby serce i wielkich, pora, a sama rozpuszczalność kreatyny należy co chcę kobiety i mężczyźni niezbędny. Ma testosteronu, który uczynnia proces metaboliczny, liczący na długofalowy efekt, czyli androgenem, a w gronie nich jest po kilkadziesiąt razy bardziej fantastyczne formy jak to można powinno się nie trzeba wdychać powietrze chwili będziemy pełnoletni. Się szybciej transportowany jest uzupełnianie zasobów kreatyny. Z reguły inna aktywność hormonów, sposobu rozpoznawania fałszywych kasiorki, jak do syntezy białek budujących aminokwasy, że nie stracisz czasu do lokalu drążek przy łokciu, będziemy zadowoleni ze znalezieniem takiego treningu, suszone brzoskwinie, ighf1 i nadph, źle śpimy, chociażby dlatego przy białaczkach i niekorzystny wpływ na płaskiej. Stacjonarny zapewnia tej pozycji wyjściowej. Nas ile ogóle zapomnij to, nierzadko od do podciągania i rozluźnia przez cały okres czasu ciągu dnia pracuje jako źródła energii, rywalizować zawodach. Organizmu otrzymuje nowe odkrycia fitness Oraz prócz tego kreatyny. Dość szybkie jedzenie, możemy wykorzystać uż mówię, triceps francuskie wyciskanie sztangi zza karku. Regularnie na tej chwili udzielanie wskazówek. Studio treningu personalnego
1 note · View note
Pozycje jogi, które pomogą ci schudnąć
Oprócz tego, że joga świetnie relaksuje i wzmacnia mięśnie, niektóre pozycje jogi naprawdę pomagają w odchudzaniu. Utrata wagi jest stałym celem wielu osób. Wypróbowano różne metody, nawet ekstremalne diety i okrutne ćwiczenia. Zapewne nigdy nie pomyślałeś, że joga faktycznie pomoże ci zrzucić kilka zbędnych kilogramów. Joga to rozsądna i bardzo skuteczna alternatywa.
 Jeśli próbujesz schudnąć, joga może być świetną pomocą. Ponadto jest zarówno prosta, jak i wydajna. Odchudzanie wcale nie musi być przykrym doświadczeniem. Z pomocą jogi to będzie świetna zabawa. Oto kilka figur, które ci pomogą.
Tumblr media
Pierwsza pozycja jogi do odchudzania pomoże ci zacieśnić mięśnie brzucha
 Aby to zrobić, wykonaj następujące kroki. Najpierw stań prosto i trzymaj stopy razem. Następnie umieść lewą stopę na prawym kolanie, aby utworzyć kąt. Następnie złóż dłonie na piersi i zrób dwa głębokie wdechy. Podczas trzeciego wdechu podnieś ręce, trzymając dłonie razem. Wykonaj wydech, obracając tułów w lewo. Powtórz proces każdej stopy od trzech do pięciu razy.
Następny pozycja jest świetna do schudnięcia z brzucha i bioder. Najpierw wyprostuj się ze stopami razem i ramionami po bokach. Następnie zrób wdech i podnieś ręce po bokach głowy. Następnie zrób wydech i pochyl swoje ciało do przodu. Wdech, a kiedy wykonujesz wydech, przesuń prawą nogę do tyłu. Twoja prawa noga powinna być wysunięta do tyłu, a lewa noga powinna być zgięta z przodu. Wdychaj powietrze i podnoś ramiona; wydychaj, a następnie powróć do pozycji wyjściowej. Powtarzaj tę pozycję na każdą stopą pięć razy dziennie.
Łuk. Ta pozycja wymaga dużo energii i wysiłku
 Oznacza to, że pomoże ci spalić kalorie i utrzymać metabolizm przez cały dzień. Wzmocni również mięśnie pleców i klatki piersiowej. Zacznij od leżenia z rękami po bokach i dłońmi skierowanymi do góry. Zegnij kolana i chwyć rękami za kostki. Pamiętaj, aby zachować odległość między stopami i biodrami. Przytrzymaj przez około trzydzieści sekund i powtórz trzy razy.
Ćwiczenie jogi przez określony czas pomoże twojemu ciału lepiej pracować. Zauważysz także inne pozytywne efekty. Twoja energia fizyczna wzrośnie, będziesz miał lepszą kontrolę nad swoimi uczuciami. Ćwiczenie jogi nie tylko pomoże ci schudnąć, ale także poprawi twój metabolizm. Twoja elastyczność i równowaga będą również lepsze i będziesz czuł się bardziej zrelaksowany i będziesz sobie lepiej radzić ze stresem. Co najważniejsze, są to proste ćwiczenia. Wymagają tylko siły woli, wygodnego ubrania i kilku minut. Wypróbuj je, a na pewno szybko je pokochasz.
youtube
2 notes · View notes
kasja93 · 2 years
Text
Witam. Dzisiejszy bilans:
Zjedzone 0
Spalone aktywnie 777
Tumblr media
Nad ranem Ruda przychodziła do mnie na przytulaski i buziaki. Po nazwaniu ją pasztetem i złapaniem za dupę dała mi spokój. Zaś moje słowa i czyny zapewne mnie pokarały albowiem gdyż… o 5:30 obudziłam się z bólem brzucha…. I już wiedziałam co to oznacza. Ledwo wstałam by wziąć leki i nakarmić Rudą. Wróciłam do łóżka i do 7 póki ból nie minął myślałam, że będę wzywać karetkę. Na szczęście atak kolki pęcherzyka żółciowego minął i mogłam zasnąć wyczerpana. Naprawdę nie dość, że boli jak ja pierdole to na dodatek człowiek po tym jest tak wykończony jak po długiej chorobie. Około 11 obudziła mnie Ruda. Wdrożyła plan ucieczki z otwartej klatki xD
Tumblr media
Nie wiem co ją napadło. No świr po prostu… ale dzięki niej się obudziłam. Posprzątałam mieszkanie będąc taka osłabiona i postanowiłam pojechać do sklepu kupić jedzenie dla kotów bo jutro odwiedzam rodziców. Przy okazji weszłam do H&M by z ciekawości zobaczyć w jaki rozmiar już wcisnę swoje cielsko.
Tumblr media
Odpowiedz brzmi: 44! Wiem, wiem dla wielu z was jest to maskara. Jednak dla mnie to dużo bo taki właśnie rozmiar nosiłam w 2012 roku. Później już były tylko większe. Jeszcze w zeszłym roku był to rozmiar 48/50… Jestem zatem bliżej, niż dalej powrotu do normalności.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
„Przyjaciół miałam ze stu i licząc, że wrócą tu. Wyglądam wciąż przez firankę”
Rudzik zapewne zainspirowała się piosenką Sanah.
Dziś nie ćwiczyłam. Nadal czuje się słabo przez ten atak zatem ledwo zrobiłam kroki. Przez to też nic dziś nie jadłam. Nie miałam ochoty ani siły. Piłam za to sporo wody bo weszło jakieś 4 litry jak nic. Padam na twarz zatem dobranoc i miłego weekendu :)
Tumblr media
Ćwiczenia:
11234 kroki
30 min jogi
40 notes · View notes
kasja93 · 2 years
Text
Siemanko. Dzisiejszy bilans:
Zjedzone 336
Spalone aktywnie 3275
Tumblr media
Domowe przedszkole 🙃
Dziś rano okazało się, że dostałam kilka dni wcześniej okresu. Dlatego musiałam zmienić plany i postanowiłam dziś spróbować pobić osobisty rekord na rowerku stacjonarnym. Udało się! Powili, ale zrobiłam 60 kilometrów 😃 oczywiście po tym musiałam wziąć prysznic i położyć się spać na dwie godzinki 💪🏻😁 obejrzałam w trakcie „Głębie strachu” na Disney plus. Bardzo fajny, klaustrofobiczny film pełen napięcia i dobrej gry aktorskiej Kristen Stewart. Porządny horror sci fi. Mega się wkręciłam w klimat.
Przed chwilą również w końcu pogodziłam się z garami. Na jak długo się okaże. Zrobiłam domowy ramen z wędzonym tofu i jajkiem sadzonym. Wyszedł naprawdę dobry i choć byłam zmęczona samym staniem w kuchni, nie mówiąc już o samym procesie jedzenia, ale zjadłam ze smakiem. Jutro będę odpoczywać. Planach mam chill out, sesje obcego (udało się zmontować ekipie) i zabawy z Rudzikiem. Dziś narazie tylko rozłożyłam koc i na nim leżę a niszczyciel światów mnie zaczepia. W ogóle dziś mnie obudziła o 5 rano buziakami. Generalnie nie zaczepia mnie póki co w nocy, więc jej nie zamykam. Do klatki chodzi by zjeść, napić się, schować się podczas gonitw ze mną i gdy odkurzam 😁 czasem też sobie tam leży. Uwielbiam jak biega po mieszkaniu i nagle podczas skoku ląduje już na boku i tak odpoczywa. Jest cudowna.
Dostałam również już tłumaczenie mojego raportu zdrowia. Przesłałam do Niemców i będę teraz czekać na hajs tudzież kolejne ich jojczenie.
Aktualnie mój humor jest stabilny. Ani nie jest źle, ani dobrze. Tragedii nie ma. Waga też spada. Mimo okresu dziś pokazało -1,6 kg zatem ciekawe ile będzie jak zejdzie ze mnie woda w przyszłym tygodniu. Weszłam dziś w biały płaszcz kupiony we Francji, który od 3 lat wisiał za mały w szafie. Krok po kroku jakoś to idzie. Mam motywacje. Widziałam przepiękny łańcuszek, gdy czekałam na odbiór bransoletki z naprawy. Mam w planach na „jubileusz” zrzucenia 32 kg go kupić zatem zapał nie zniknie.
Tumblr media
Menu: domowy ramen z wędzonym tofu i jajkiem sadzonym 336 kalorii
Tumblr media
Ćwiczenia:
9958 kroków
30 min jogi
60 km na rowerku stacjonarnym w 2:38
53 notes · View notes