Tumgik
#daj mi pić
shedarkness1 · 4 months
Text
LIST DO ANY
Droga Ano, wiem że wielokrotnie cię zawiodłam, obiecuję ci że wezmę się za siebie. Wczoraj przejechałam na rowerze 15 kilometrów, dzisiaj o 16 idę na siłownię na dwie godziny. Od rana nic nie jadłam, jestem z siebie dumna. Dzisiaj moja mama wraca po 22.30 także cały tydzień będę tylko pić wodę. Proszę nie zostawiaj mnie Ano .. bez ciebie nie dam rady... Proszę daj mi siłę aby żadna kostka czekolady mnie nie kusiła. Aktualnie ważę 46 kilogramów, chce zejść co najmniej na 37 to jest mój cel. Proszę pomóż mi go osiągnąć. Czuję się tłusta, tłusta i okropna. Beznadziejna idiotka.. kocham cię Ano.
3 notes · View notes
fit-ojciec · 10 months
Text
Tumblr media
☕KAWA - NEKTAREM BOGÓW☕ Daj znać w komentarzu, ile filiżanek kawy pijesz dziennie❓👉
☕Był post o tym, czy pić kawę na czczo, czy też nie, przyszła pora na kilka faktów i mitów, na temat tego iście cudownego „trunku”
✔️ Chroni przed chorobami serca m.in za sprawą obniżenia ciśnienia krwii.
✔️ Zmniejsza ryzyko depresji o ~15%
✔️ Pomaga w odchudzaniu, głównie za sprawą kofeiny poprzez zwiększenie CPM o nawet kilka %
❌ Kawa nie odwadnia, no chyba, że na jedną łyżeczkę kawy wlewasz 10-20ml wody 🤷‍♀️ wtedy pomyślałbym o łyku wody dodatkowo.
❌ Kawa nie jest uważana za czynnik ryzyka rozwoju wrzodów żołądka.
❌ Nie udowodniono również, że jest substancją powodująca raka żołądka.
-
☑️ Jeżeli chcesz mi pomóc w rozwijaniu tego profilu to pamiętaj, żeby polubić ten post, zapisać go, wrzucić na relacje i zostawić komentarz, dziękuje 🙏
Miłego wieczoru 🙋‍♀️
📚Poole R, Kennedy OJ, Roderick P, Fallowfield JA, Hayes PC, Parkes J. Coffee consumption and health: umbrella review of meta-analyses of multiple health outcomes. BMJ. 2017;359:j5024. doi:10.1136/bmj.j5024
📚Gorjanović S, Komes D, Laličić-Petronijević J, et al. Antioxidant efficiency of polyphenols from coffee and coffee substitutes-electrochemical versus spectrophotometric approach. J Food Sci Technol. 2017;54(8):2324-2331. doi:10.1007/s13197-017-2672-y
#zdrowie #odchudzanie #depresja #siłownia #paznokciehybrydowe #paznokcieżelowe #ksiazkidladzieci #dietetyka #dietaonline #treneronline #treningwdomu
2 notes · View notes
dzisiejsza · 7 months
Text
Odkryłam, że nie potrafię kochać...
Zaczęłam się, zastanawiać nad tym skąd i jak nauczyć się tej nie prostej przecież "tajemnicy, najpiękniejszej miłości", człowiek jest tylko człowiekiem.
Przeczytałam pewien artykuł "daj mi pić":
I zrozumiałam, że tylko doskonała miłość (Bóg Ojciec) może pomóc w tej sprawie...
Tylko klops: jak Boga słyszeć kiedy serce pokaleczone, nie umie tęsknić za Bogiem?
0 notes
wolcichyczas · 2 years
Text
03.10.2022
1 Moj. 24:16-33
(16) A dziewczyna ta, bardzo piękna, była dziewicą, która z żadnym mężczyzną jeszcze nie obcowała. Zeszła ona do źródła, napełniła swój dzban i wychodziła. (17) Wtedy zabiegł jej drogę ów sługa i rzekł: Daj mi, proszę, napić się trochę wody z twojego dzbana. (18) A ona odpowiedziała: Pij, panie mój! - i prędko opuściła dzban swój na rękę, i dała mu pić. (19) A gdy dała mu się napić, rzekła: Również dla wielbłądów twoich naczerpię wody, aż się napiją. (20) Śpiesznie wylała wodę z dzbana do koryta i pobiegła znowu do studni czerpać, i naczerpała dla wszystkich jego wielbłądów. (21) A mąż ów przypatrywał się jej w milczeniu, aby poznać, czy Pan poszczęścił jego drodze, czy nie. (22) A gdy wielbłądy się napiły, wyjął ów mąż złoty kolczyk pół sykla wagi i dwa naramienniki na jej ręce, wagi dziesięciu złotych sykli, (23) i rzekł: Czyją córką jesteś, powiedz mi, proszę? Czy w domu ojca twojego jest miejsce dla nas do przenocowania? (24) A ona mu odpowiedziała: Jestem córką Betuela, syna Milki, którego urodziła Nachorowi. (25) Nadto rzekła mu: Jest u nas słomy i paszy dużo, jest także miejsce do przenocowania. (26) Wtedy ów mąż padł na kolana, oddał pokłon Panu (27) i rzekł: Błogosławiony Pan, Bóg pana mojego Abrahama, który nie odmówił panu mojemu łaski i wierności swej! Pan prowadził mię drogą do domu braci pana mojego. (28) Dziewczyna zaś pobiegła i opowiedziała rodzinie matki swej o tym, co zaszło. (29) A Rebeka miała brata, imieniem Laban. I wybiegł Laban do owego męża na dwór, do źródła. (30) A gdy ujrzał kolczyk i naramienniki na rękach siostry swej i usłyszał słowa Rebeki, siostry swej, która mówiła: Tak powiedział do mnie ten mąż, przyszedł do tego męża, gdy on stał przy wielbłądach u źródła, (31) i rzekł: Wejdź, błogosławiony Pana! Czemu stoisz na dworze? Wszak ja wyprzątnąłem dom i jest miejsce i dla wielbłądów. (32) Potem wprowadził męża tego do domu, rozsiodłał wielbłądy i dał słomy i paszy wielbłądom i wody do umycia nóg jego i nóg ludzi, którzy z nim byli. (33) Następnie podano mu jedzenie, ale on rzekł: Nie będę jadł, dopóki nie przedłożę sprawy mojej. I powiedzieli: Mów.
Mimo tego, że Abraham żył w oddaleniu o setki kilometrów d swojego brata Nahora, wciąż mieli ze sobą pewnego rodzaju kontakt (1 Mojżeszowa 22:20). Wiedział, że Nahor miał wielu potomków- dziewczyny w odpowiednim wieku dla Izaaka. Krewni Abrahama byli zamożni. Możemy to dostrzec na podstawie gościnności jaką okazują względem sługi Abrahama (w. 25, 32, 54). Abraham nie przejmował się posagiem jaki przyjdzie mu zapłacić. Obietnica, że Bóg daruje mu wiele potomków była dużym powodem do zmartwień, ale teraz go to już nie przejmuje. Teraz skupia się na aspekcie ziemi wspomnianym w obietnicy. Noemu nakazano aby się rozmnażał i napełnił całą ziemię. Abrahamowi nakazano, aby się rozmnażał i wziął w posiadanie Ziemię Obiecaną. Parę razy wyszedł z tej ziemi i doświadczył poważnych konsekwencji. Nie chciał oglądać jak jego syn, Izaak, robi to samo. Widzimy jak Bóg nagradza wiarę Abrahama, dając mu obietnicę w dzisiejszym fragmencie. Pomimo że wiele rzeczy mogło pójść nie tak, Boży Duch prowadził sługę swoją drogą i pokierował wszystkie interakcje z Rebeką i jej rodziną tak, że nabrały one radosnych barw. Boże wskazówki i prawa nigdy nie były przeznaczone do tego żeby ograniczyć nasze życia. Jeśli są właściwie stosowane to wytwarzają najlepsze możliwe skutki.
Krok życiowy
Mówi się nam w Nowym Testamencie, że nie mamy chodzić w obcym jarzmie w niewiernymi (2 Koryntian 6:14). Ten fragment pokazuje nam jak wielką wartość dla Abrahama miał związek małżeński i jak skrupulatny był w wyborze właściwej żony dla swojego syna. Kiedy zobowiążemy się do chodzenia zgodnie z Bożymi wskazówkami, to On może pokierować naszymi krokami. Werset 27 jest świetnym przykładem Przypowieści Salomona 3:5-6 w praktyce. Jeśli chodzi o twoje relacje, czy chodzisz drogą którą pokierował cię Bóg czy polegasz na własnym rozumie? Podejmij decyzję aby zmienić cokolwiek potrzebuje zmiany w tym aspekcie dzisiaj.
0 notes
permanentna · 3 years
Note
Story time Przeprowadziłam się do chłopaka na drugi koniec polski, lecz brakuje mi strasznie jakiejś jednej przyjaciółki z którą mogłabym się spotkać i na luzie pogadać przy piwku czy herbacie. I z myślą o tym, żeby kogoś poznać postanowiłam że skoro zdałam maturę to studia beda świetnym pomysłem na to żeby nawiązać może jakas blizsza relacje. Jak postanowilam tak zrobilam. Wybralam studia niestacjorne gdyz chce sobie dorobic w tygoniu. W ten weekend byly pierwsze zajecia zdalnie i okazalo sie ze w grupie są same jakies straszne panie ktore maja juz gromadke dzieci i kazdy jest jakos powiazany z kierunkiem studiow tylko nieja plus jestem najmlodsza. Jatem strasznie rozczarowana, bo zawsze w moim zyciu trafialam na jakas zjebana klase a teraz jescze to. I caly czar z poznania kogos nowego prysl… W pracy nie mam raczej mozliwosci poznania kogos z pracownikow bo pracuje w malym sklepiku gdzie jestem tylko ja i szefowa. Co robic? Jedyny plus to taki ze przynajmniej kierunek mi sie podoba jak narazie. Dzięki że moglam sie wyzalic:)
siemka, na wstępie wybacz, że tak późno odpowiadam, ale mam [za] dużo na głowie ostatnio i średnio wyrabiam.
niestety na studiach zaocznych to norma, mi się trafiła młoda grupa, ale każdy już miał styczność z informatyką i ciężko było jakoś się zgrać, bo każdy szedł na tą specjalizację w małej grupce. Dopiero zdalne nauczanie nas połączyło. Pół biedy, że kierunek Ci pasuje! Pierwsze co mi przyszło do głowy to znalezienie pasji np. siłowania/basen lub coś co lubisz robić, ludzi możesz poznać na kursach językowych lub tematycznych do kierunku Twoich studiów, w parku, kawiarni lub w miejscach gdzie ludzi łączy jakiś cel, pasja. Paradoksalnie ja nowych znajomych poznałam na magazynie, w którym pracuję, ale po pracy rzadko się widujemy, kontakt się trochę osłabił i ciężko jest odnowić jakoś... Z przyjaciółką możecie w wolnych chwilach spotkać się, a przez czas rozłąki możecie nawet na kamerkach pić razem i rozmawiać, to nie to samo co spotkanie, ale pomaga w jakimś stopniu znieść tęsknotę i minimalizuje poczucie samotności. W zawieraniu nowych znajomości nie jestem zbyt dobra, nie mam za bardzo co Ci poradzić :( Daj sobie czas na zaklimatyzowanie mała, ja mam tylko jedną przyjaciółkę, z którą się nie zdążyłam jeszcze spotkać (@050016 pozdrawiam) i jak gadamy przez telefon mam wrażenie, że leży obok mnie na łóżku, a nie, że jest 626 km dalej.
2 notes · View notes
0indestructible0 · 3 years
Text
Nakarm mnie, ogrzej mnie, daj mi pić. Przytul, otul, pocałuj. Poczytaj mi książkę, zaśpiewaj piosenkę... Pojaw się wreszcie, przybądź, bądź, kochaj. Zostań, nie uciekaj, nie rań.. Nigdy już.
2 notes · View notes
porywczosc · 3 years
Note
Zawsze jak wraca z imprez i jest pijany to do mnie wydzwania w środku nocy i mówi że chciał mnie usłyszeć😂 tym razem jak zadzwoni to wypytam dlaczego nie odpisywał tyle czasu. Smutmo mi że ma tak na mnie wyjebane aby nie mógł nawet napisać że jest zajęty czy nie ma czasu
Hahah, tak chyba robi większość facetów więc czasem mam mieszane uczucia do tego 😂 jeszcze później 'kłocham cjebje kłochaanie naprawdę' 😂😂
Ciekawe co ci odpowie, jakbyś mogła to daj znać! Bo się wczułam w twoją sytuację haha
moim zdaniem nawet jak wychodzi na imprezę i jest zajęty to mógłby odpisac, znaleźć chociaż chwilę by od czasu do czasu dać znak życia, a może my mamy chore do tego podejście albo za wysokie wymagania... XD No ale bez kitu jak my gdzieś wychodzimy pić to zawsze piszą i oczekują szybkiej odpowiedzi (nie wiem czy tak ma twój) ale jak oni idą pić to im nie wolno przeszkadzać bo są "zajęci" 😂
3 notes · View notes
szopenhauer · 4 years
Text
W skali od 1 do 10 jak bardzo twój związek jest szczęśliwy?
nie umiem oceniać w skali, szczególnie, że niestety otoczenie też na to wpływa, a nie tylko partnerzy, wiem iż sporo negatywów sama wnoszę więc... skoro siebie nie lubię to trudno byłoby mi ocenić związek, w którym jestem na 10 XD bo to by oznaczało, że jestem jakaś super, a tak nie jest, relacja nie jest prostą drogą, z minuty na minutę może skoczyć z jedynki w górę i znowu w dół, ważne żeby się starać o to by było jak najlepiej dla obojga
Co najbardziej cenisz w swoim partnerze/partnerce?
obecność, wsparcie, wspólne cechy/upodobania/opinie, ale też i, jak to mówisz, uzupełnianie się, żarty, to jak miło spędzamy czas, akceptację/zrozumienie, cierpliwość, to, że nie kłócimy się raczej, działamy na podobnych falach, mamy te nasze znaki, momenty, w których bycie razem wydaje się przeznaczeniem, że możemy się wygadać, wysłuchać nawzajem, możemy być razem smutne, a nie tylko się szczerzyć, po prostu otwieramy się przed sobą, poznajemy, jesteśmy prawdziwe, walczy o mnie, stara się, nie ma tak, że zdobyte i zaklepane, jest mnie ciekawa, nie traktuje mnie jak rzeczy, zna mnie dobrze bo stara się zapamiętywać to co jej mówię i to co sama potrafi zauważyć, wywnioskować, martwi się o mnie, opiekuje się mną i pozwala też bym ja była taka wobec niej, niech wie, że nie musi się przy mnie wstydzić niczego ani raczej mnie obawiać, więc nie edytuj swojego po przeczytaniu moich wypocin bo się nie obrażę, podyskutujemy sobie najwyżej i może akurat sama coś sobie przypomnę jeszcze bo tak z buta to ja zawsze wyglądam jakbym kręciła, nie potrafię w ogóły, to jak spytać o ulubiony zespół - tyle się ich słuchało i weź daj odpowiedź
lubię te niektóre jej dziwności ;)
Czego nie znosisz u swojego partnera/partnerki?
gdyby było coś czego serio bym nienawidziła to bym odeszła, nawet w najlepszym przyjacielu są pewne rzeczy, które czasami działają mi na nerwy (przykładowo - mówi kupywać i ciągle go poprawiam i cieszę się, że czasem powie kupować, ale z drugiej strony brakowałoby mi tego jego przekręcania słów gdyby go zabrakło), nie przepadam za wytykaniem czegoś co było, a nie dzieje się teraz bo to jak wypominanie, ideałów nie ma i w sumie chyba nie chciałabym tego, takie coś przypomina mi o tym, że sama nie jestem bogiem, że ludzie popełniają błędy, że są wręcz z nich stworzeni, z mankamentów, te rysy dodają nieraz uroku, uspokajają, bez nich byłoby sztucznie, myślałabym, że ktoś mnie oszukuje, że udaje, że chowa coś przede mną żeby mi się podlizać, czułabym się nieswojo myśląc, że tylko ja tutaj jestem pełna wad, widzę te drobnostki, owszem, ale... właśnie, to drobnostki - nic wielkiego, mam trochę tak, że nie lubię ludzi więc za pewnymi elementami w ludzkości nie przepadam ogółem (np stopy chociaż jej mi akurat nie przeszkadzają), albo nie zgadzam się z postępowaniem, ale to nie moje życie (np je ciągle coś niezdrowego i często bierze leki) i nie musi robić tego samego co ja bo każdy przeżywa je na swój sposób, jeśli to na mnie nie wpływa to nie będę się czepiała (np gdyby nie przestrzegała zasad covid to bym się wkurwiła bo to zagrażałoby też zdrowiu mojemu i mojej oraz jej rodziny więc niestety - maseczka, ograniczone spotkania, czy mycie rąk przed jedzeniem itd. to jest konieczność - albo gdyby zaczęła się notorycznie upijać i śmierdzieć alkoholem potem rzygać i wręcz sypiać z innymi ludźmi wydając w chuj kasy na imprezy czy też gdyby zmuszała mnie do wyjazdu na stałe lub form seksu, które mnie obrzydzają), mam nadzieję, że z czasem nie zacznie mnie coś wkurwiać bardziej bo pewnie nie będę jej w stanie wprost powiedzieć z racji, że nie chcę jej sprawiać przykrości i nią manipulować, głównie jest tak, że po prostu się przyzwyczajam stopniowo do drugiego człowieka, to dla mnie nowość, każdy przechodzi taki okres w zderzeniu z drugim człowiekiem, dopasowujemy się, wychodzimy sobie na przeciw, nigdy to nie będzie non stop płynnie 50/50, ale balans jakiś powinien być żeby nie skończyło się na tym, że jedna osoba daje cały czas 100% aż nie wytrzyma, właściwie to dziwię się, że jako introwertykowi, antysocjalnej osobie wręcz, nie przeszkadza mi w niej wiele rzeczy, że zaskakuje mnie swoją osobą w pozytywnym tego słowa znaczeniu, że mam tak o! high five, albo to zrozumiałe lub interesujące bądź po prostu neutralne, niektóre sprawy także zależne są od czasu, sytuacji, miejsca, towarzystwa, nastroju i takich tam czynników, wyobraź sobie jakbym przy ojcu zaczęła cię obmacywać - jak jesteśmy same to jest ok, ale nie zawsze jest czas i miejsce na wszystko
Co byś chciał/a w nim/w niej zmienić?
nie chcę nikogo zmieniać, jak mi się coś nie podoba to albo to akceptuję/przymykam oko, albo po prostu odchodzę, nie można nikogo zmuszać do bycia kimś innym
Co byś chciał/a zmienić w swoim związku?
na razie nie jestem w stanie powiedzieć czego chcę/potrzebuję i co powinnam, bez próbowania bazowanie takich marzeń nie zawsze jest dobrym pomysłem, zmieniamy się jako ludzie, dorastamy, jedynie chcę byśmy obie czuły się wystarczające dla siebie, komfortowo bez więzienia siebie nawzajem, bez męczenia się sobą nawzajem - nie umiem tego lepiej wytłumaczyć - wiesz, że lubię swoją wolność bo mało jej mam i nie chcę też nikogo ciągnąć w dół, być ciężarem, wychodzę ze strefy, na krócej, na dłużej, częściej, rzadziej, mocniej, słabiej, żałuję, albo cieszę się tym, ale mogę nie mieć czasem energii lub ochoty na to i owo co nie oznacza, że przestałam być zainteresowana tobą, że się znudziłam twoją osobą, że się poddałam, wiem, że łatwo nie będzie, ale oby było warto, nie chcę byśmy się wykończyły w taki czy inny sposób, już wolę żebyśmy miło wspominały to co było niż skończyły żaląc się o zmarnowane przeszłość, zdrowie, nerwy, nie wiemy jak będzie wyglądać przyszłość - wspólna lub też nie, zobaczymy, nie wybiegajmy za daleko, ale też nie skupiajmy się tylko i wyłącznie na tym co jest tu i teraz bo tak też się nie da, potrzeba sporo analizy, ale nie tylko umysłem lecz i sercem, dążmy do własnych couple goalsów - krok w przód, krok w tył, nieważne, trzeba dużo rozmawiać na bieżąco, przełamać się - tak jak z tą teorią o pierdzeniu :P 
Jesteś zazdrosny/a o partnera? Dlaczego?
jeszcze się pytasz? XD nie no po prostu boję się, że ktoś trzeci coś zepsuje, że zniszczy to co zbudowałyśmy, już może niekoniecznie o to, że znajdzie się ktoś lepszy, ale o to, że może zmanipulować kogoś z nas do innego myślenia jak przykładowo (ekstremalnie) w serialu było - uśpił kobietę, włamał się i zrobił sobie z nią zdjęcie w łóżku żeby wysłać je do jej męża :( - po prostu boję się, chcę pokazać, że mi zależy, że będę walczyć, a nie jestem obojętna, ale nie będę rzucać się na każdego czy kontrolować bo wiem jakie to okropne - co ma się zdarzyć to się wydarzy
Jaki stosunek mają rodzice do twojej drugiej połówki?
sama nie wiem co myśli ojciec, matka jest homofobem i wgl ciężko jej dogodzić więc nie spodziewałam się lepszej reakcji, nie rozmawiam z nimi jednak zbytnio na te tematy bo nie chcę ich prowokować
Co ci się w nim/jej najbardziej podoba jeśli chodzi o wygląd?
nie ma chyba jednej konkretnej rzeczy tak na prawdę, jest całością i bez jakiegoś elementy po prostu byłaby inną osobą, nie mówię, że jeśli zmieniłaby fryzurę to już bym jej nie lubiła czy coś (tylko błagam nie na łyso), albo, że nie będziemy się starzeć czy, broń Boże, jakby coś się jej stało (wypadek/choroba) itp. jednak nie umiem wyobrazić sobie teraz tylko fragmentu jej ciała, oddzielić go od reszty, lubię to, że jest naturalna, że nie jest umalowaną laleczką, do której nie chciałabym podejść w obawie, że ją uszkodzę, że nie jest prawdziwa, na pewno moje kompleksy wzrosłyby o 100%, jej styl też jest w porządku - mimo, że się wydaje iż tylko czerń i czerń to tak na prawdę wprawne oko zauważy, że ma momenty bardziej na luzie, to zaraz znowu kuszące kobiece, potem trochę urocze/dziecinne, innym razem wręcz silnej babki metalówy, do której niektórzy baliby się podejść, po prostu nie jest skrajnością, jest złożona, nie ogranicza się w tym co lubi (mam nadzieję), nie jest nudna, monotematyczna, przewidywalna, nikt nie jest perfekcyjny, ale serio nie rozumiem czemu nie patrzy na siebie lepiej - jednak ma powodzenie i na pewno nie jest gorsza od większości osób, w sumie pierwszy raz jestem tak blisko kogoś by serio przyjrzeć się jak człowiek wygląda lol i no trochę czuję się dziwnie z tym, że jest taka wysoka (my insecurities), dochodzi do tego też kwestia tego, że każdy ma swój lepszy i gorszy “dzień”, na jednym zdjęciu ktoś może wyjść super, na drugim koszmarnie i to się odbija też w realu, jakkolwiek jeśli mam do siebie porównywać to jest ładniejsza zdecydowanie ode mnie lmfao
Gdybyś mógł/mogła zabrać go/ją w dalekie miejsce nie patrząc na pieniądze, gdzie by to było?
cóż... nie przepadam za podróżami, ale na pewno do Paryża bo ona o tym marzy 
Gdzie sam/a chcesz być zabrany/a na randkę?
niczego więcej mi nie potrzeba - połazić, popatrzeć, posiedzieć, pogadać, pożartować, poprzytulać się... jak mam blisko kibelek, jak nie ma tłumu, jak nie czuję się chora, jak mam co pić i troszkę zjeść, jak nie wnerwia mnie jakiś zapach/dźwięk/owad czy coś w tym rodzaju to serio nie trzeba dla mnie zbytnio się starać, może jestem nudna, ale potrafię nic nie robić, nawet pomilczeć, i dobrze się bawić, nikt nie musi nade mną nadskakiwać żeby było romantycznie
Czy druga osoba Cię ogranicza?
nie nazwałabym tego tak, trochę mnie wywraca na lewą stronę, na wierzch, wydobywa z mojej bezpiecznej przyjemnej bańki, dopóki na to pozwalam i widzę w tym sens to spoko, przecież nie ma tak, że będę siedzieć na dupie i czekać aż mi wszystko z nieba spadnie, muszę trochę też się napracować, to chyba jasne
Jaki jest jego/jej ulubiony smak chipsów?
byle nie maślane blergh XD solone? classic
Jaki smak lodów lubi?
pewnie jak na złość z orzechami, albo truskawka, ale może... waniliowe też?
*sorry, niezbyt lubię rozmawiać o jedzeniu więc zwykle pomijam te tematy wszędzie gdzie się da
Ulubiony jego/jej serial?
She-ra jk zapewne ma mnóstwo anime, które lubi jak to o lalce, którego tytułu nie umiem nawet wymówić co już napisać i pamiętam, że oglądała Plebanię z mamą ha!
Jak sądzisz, jak dobrze znasz swoją drugą połówkę?
sporo, a jednak za mało bo nie umiem pytać, bo mam kiepską pamięć i bo ona nie robi tyle survey’ów co ja hahaha  jak już wspomniałam nie jest też chodzącym schematem (nawet mimo tego, że potrafię przewidywać i mamy te nasze niesamowite połączenie umysłów)
Jak Twoim zdaniem za rok będzie wyglądać wasz związek?
hmm...
Czy kochasz go/ją?
nie, wiesz nie, co ja tu wgl robię pfft
Pytania ogólne
Ulubiony pokemon?
told ya - Mimikyuu i Pikachu 
Ulubione przekąski?
już nie mam...
Czy bawiłeś/aś się w „podłoga do lawa?”
tak
W „prawda czy wyzwanie” wybierasz?
wiesz, że prawda bo jestem mięczakiem
Miękkie łóżko czy twarde?
nie widzę zbytnio różnicy
Duży balkon czy mały ogród?
mały balkon is enough, z widokiem na drzewa <3
Jezioro czy rzeka?
byle niezbyt głęboko ^^”
Ostre czy słone?
słone, mój żołądek nie lubi ostrego niestety
Opisz swój „idealny dzień”
still working on the description
Czego nie znosisz w swoim rodzeństwie?
oj lista byłaby zbyt długa
Co ostatnio sprawiło, że byłeś/aś szczęśliwa? nigdy nie jestem w pełni szczęśliwa i nie jestem pewna co było akurat ostatnią rzeczą bo mój mózg nie układa wspomnień chronologicznie, a zanim to przeczytasz to i tak minie parę godzin
2 notes · View notes
say-someeething · 4 years
Text
Daj już iść
No daj mi iść
Daj mi pić z innych ust
7 notes · View notes
Text
Anorexia story: Let me love you.
                                                      Rozdział 1
                                                        JOSEPHINE
Imię: Josephine
Nazwisko: Season
Data urodzenia: 01.01.2000 r.  godz. 00.01
Miejsce urodzenia: The Brooklyn Hospital Centre, Nowy Jork, Stany Zjednoczone Ameryki
Matka: Windy Climate
Ojciec: Taylor Season
Na papierze wszystko wygląda doskonale ,prawda? Papier, który może zobaczyć każdy i uznać mnie za normalną mającą zwykłych rodziców, zwykłe imię, zwykłe miejsce urodzenia. Tak naprawdę wszystko to kłamstwo... Ojca tak naprawdę nie znałam, najwyżej mój brat Fuego, ale ja nie. Matka nigdy nie chciała nam pokazać jego zdjęć albo opowiadać o nim. Od Fuego wiem tylko tyle, że był alkoholikiem (może nawet ćpunem). Mama nie jest lepsza, kiedy urodziła moją siostrę Terre, zaczęła pić, na początku może 2-3 butelki wina na tydzień, później tyle samo, ale dziennie. Z bratem nie chcieliśmy, żeby Terra widziała obraz zataczającej się matki, dlatego musieliśmy szybko dorosnąć. Fuego zanim zaczął studia pracował jako magazynier w pobliskim sklepie, zawsze przed i po szkole. Miał dopiero 21 lat i dopiero miesiąc temu zaczął studia. Studiował prawo. Nie był to jego wymarzony kierunek, ale gwarantował przyszłość, lepszą przyszłość, dla nas... Niestety studia są kosztowne, dobrze, że istnieją stypendia inaczej moglibyśmy tylko marzyć o studiach. Ja miałam je zacząć od razu po liceum, wybrałam medycynę, nie był to mój wymarzony kierunek, ale trudno, nie mogę myśleć tylko o sobie, każdy musi coś poświęcić. Tak czy inaczej, z tego powodu postanowiłam aplikować na wolontariuszkę w pobliskim szpitalu. Życie zaplanowane co do roku, miesiąca, dnia nigdy się nie sprawdza, nie wiedziałam tego zanim on... nie dał mi światła na zupełnie inną perspektywę. To on, tylko on mógł to zrobić... Mój BOHATER...
  -Panno Season, wszystko wygląda w porządku, myślę, że od jutra może pani zacząć, kiedy pani pasuje?- spytała mnie młoda recepcjonistka szpitalna. Udało się, trochę się bałam, że zauważą, że papiery są podrobione, ale ważne, że się udało.                                                                                                              –Od poniedziałku do piątku od 16 mogę przychodzić, a w weekendy, cóż zazwyczaj od 13,ale mogę być nawet wcześniej...                                                                                                                                                                      -Dobrze, ustalę grafik i jutro ci go dam, ale jutro możesz przyjść o 16,żeby zobaczyć co będziesz musiała robić.                                                                                                                                                                                                 – Jasne, oczywiście, dziękuję bardzo.-odpowiedziałam bardzo zadowolona, nie wierzyłam, że wszystko układa się w stu procentach moich planów, a przynajmniej tak mi się wydawało... Wracałam do domu podekscytowana, a jednocześnie zmęczona całym stresem związanym z podrobionymi dokumentami, ale cóż w tym świecie nie wszystko jest proste.
Gdy tylko weszłam do domu zobaczyłam na stole do połowy pustą butelkę szkockiej. (Jak zawsze w piątki). Matka leżała rozwalona na kanapie, jej cuchnący oddech był drażniący dla nosa. Nie tylko można było wyczuć alkohol, ale też stęchły smród jej brudnych ubrań. Nie pamiętam kiedy ostatni raz wzięła prysznic. Wzrokiem pełnym pogardy patrzyłam, na kobietę która mnie urodziła, ale nigdy nie będzie dla mnie mamą tylko matką, nawet na ten tytuł zbytnio nie zasługuje... Nagle za drzwi wybiegła Terra. Moja siostra czasem przypomina mi młodszą wersję mamy, ale tylko z wyglądu. Jej jasne blond włosy i błękitne oczy tworzą obraz małego aniołka zwiastującego radość. Od razu do mnie podbiegła i przytuliła.                                                                                                               –Jak ci poszło? Udało się? Powiedz, powiedz proszę. Czekałam tak długo!- mówiła tak szybko, że zaczęłam się delikatnie uśmiechać.                                      –Terra, daj jej odetchnąć, jest zmęczona.                                                            Fuego zawsze studził zapał małej, ale widziałam w jego oczach ciekawość i nawet nigdy wcześniej nie widzianą ekscytację?.                                                  –Udało się.-w końcu odpowiedziałam- przyjęli mnie, jutro mam przyjść zobaczyć co i jak.                     
Po ich minach domyśliłam się, że są zachwyceni. Wiedzieli, że ten wolontariat to pewny krok do mojej przyszłości i teraz na pewno pójdę na medycynę. Ale gdzieś w głębi czułam, ukłucie smutku, nie rozumiałam czemu, przecież udało się, tego właśnie chciałam. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie dotyk ręki Fuego, zaciągnął mnie do kuchni, żebyśmy porozmawiali bez Terry, nie wiedziała o wszystkim.                                                                                                               –Nie zauważyli, że są podrobione, nie wezwali tych jebanych psów?                     -Jeśli masz na myśli policję, nie, nie wezwali, bo nie zauważyli, że są podrobione, spokojnie. Mam wszystko pod kontrolą jak zawsze.                           –Wiem... - ta odpowiedź była pozbawiona wiary, ale rozumiałam, go, gdyby ktoś to zauważył, mielibyśmy duży problem.                                                                   –Hej, spokojnie, raczej nie będą tak się interesować jaka jest prawda, a tak w ogóle ile musimy za to zapłacić?- wiedziałam, że podrabianie dokumentów jest kosztowne, ale musiałam mieć pewność, że będą dobrze wykonane. Fuego tylko ciężko westchnął i wziął moją twarz w jego wychudzone ręce. Były takie zimne, a skóra tak cienka, że było widać każdą pojedynczą żyłkę.                                              
–Mówiłem Ci, o to się nie martw, ja już to załatwiłem, ty lepiej pójdź posprzątać ten bałagan, który zrobiła Windy zanim Terra to zauważy, albo co gorsza wypije to gówno.- jego zielone oczy pełne były gniewu, a zęby zaciśnięte tak, że ledwo zrozumiałam to co powiedział, ale jasno powiedział Windy, nie matka (chyba tak bardzo się jej brzydził, że te słowo sprawiało mu ból, gdy ją tak nazywał, nie dziwię się...).                                                                                                           –Ok, ale na pewno wszystko jest dobrze?                                                                                                            
Nie odpowiedział, wyszedł. Jego brązowe włosy to ostanie co zobaczyłam. Naturalnie był blondynem, ale przefarbował się pięć lat temu, najpewniej, żeby w ogóle nie przypominać ani matki, ani ojca z wyglądu. Nawet mnie na to namawiał, ale jeszcze nie potrafiłam tego zrobić. Gdzieś głęboko w sercu może wierzyłam, że matka ogarnie się i nie będzie jak ojciec. Nadzieją matką głupich, coraz bardziej w to chyba wierzyłam. Głęboko westchnęłam i poszłam do swojego pokoju. Mały pokoik pomalowany na niebiesko był niewielki, ale był dla mnie wystarczający, zwłaszcza, że chodziłam do niego tylko, żeby się przespać, albo pomyśleć w trudnych sytuacjach. Gdy tylko usiadłam na łóżku zadzwonił mój telefon. Wyświetlił mi się numer mojego chłopaka Griffina. Griff był moim chłopakiem od w sumie początku liceum. Miał to co ja zawsze chciałam mieć rodzinę i bezproblemową, dobrą przyszłość. Był trochę zaborczy, ale troszczył się o mnie, w lepszy gorszy sposób, ale się starał. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy o mojej rodzinie, najpewniej by mnie po prostu zostawił... Odebrałam telefon i od razu usłyszałam jego głos:                                                                 -Hej, kochanie jak tam, nie byłaś dzisiaj w szkole, coś się stało?                            -Nie, wszystko gra, musiałam coś załatwić, a jak tam zawody, podobno poszło super?- musiałam odwrócić jego uwagę od tego co robiłam dzisiaj (bez niego).     –No poszło super, za tydzień ostatni mecz i mam nadzieję, że będziesz, jesteś moim talizmanem, wiesz o tym, prawda kochanie?                                                                                                                  
Wiedziałam, zawsze mi to mówił, ale nie wiedzieć czemu dla mnie brzmiało to trochę sztucznie, nienaturalnie.                                                                              –Tak, wiem, ty dla mnie też Griff, słuchaj muszę kończyć.- chciałam już skończyć te formalną i bez polotową rozmowę z udawaną namiętnością i troską, ale Griffin nie dał za wygraną.                                                                       –Co? Czemu? Josephine, proszę nie widzieliśmy się cały dzień, a gadamy tylko dwie minuty, może przyjadę do Ciebie i coś porobimy?                                                                                                                    
 Bywa taki natrętny, nie umie zrozumieć, że w związku potrzeba przestrzeni, musiałam go jakoś spławić.                                                                                   – Wiesz, to nie dobry pomysł, muszę pomóc Terrze w lekcjach i ugotować obiad, jutro się zobaczymy, obiecuję kochanie.- starałam się to mówić najbardziej słodko jak tylko umiałam.                                                                                 –Dobrze, jeśli musisz to zgoda, ale jutro pójdziemy gdzieś coś razem porobić, do usłyszenia kochanie. Rozłączyłam się zaraz po tych słowach, nie miałam czasu gdy nagle usłyszałam hałas z kuchni.
Natychmiast wybiegłam z pokoju, a moim oczom ukazał się obraz matki stojącej przy rozbitym wazonie. Jej oczy były przekrwione, włosy w nieładzie, a ubrania cuchnęły jeszcze mocniej niż parę minut temu. Gdy mnie zobaczyła, spuściła głowę i zdawało mi się, że płaczę.                                                                          –Ja, ja przepraszam... Terra przyniosła kwiatki do salonu, a ja chciałam je włożyć do wazonu, ale zakręciło mi się w głowie i go rozbiłam...                                                                                                      
Wydawać by się mogło, że naprawdę chciała dać wrażenie dobrej matki, ale alkohol jej to uniemożliwia. Cóż nie powiem, przez chwilę zrobiło mi się jej żal, ale przecież nikt alkoholu pod nos jej nie wtykał, sama jest sobie winna, ja i Fuego nie mamy łatwo, a mimo to nie upijamy się do nieprzytomności. Z pogardą jej odpowiedziałam:                                                                                   -Posprzątaj to zanim Terra przyjdzie, nie chcę, żeby widziała cię w takim stanie, albo nie. – wtedy popatrzyłam na nią z obrzydzeniem- weź lepiej prysznic i przebierz się w czyste rzeczy, wyglądasz strasznie.                                                                                                                                                                      –Dobrze, tak zrobię, ale jak tam u Ciebie, dawno nie rozmawiałyśmy?- naprawdę mnie o to zapytała?! Mieszkamy w tym samym domu i dopiero teraz jest na tyle w miarę świadoma by mnie o to pytać?!                                                                                                                                                                    -Nie rozmawiałyśmy, bo byłaś, w sumie to nadal jesteś ciągle pijana. Ale tak z innej beczki to w miarę dobrze, zwłaszcza, gdy cię nie widzę matko .-Nagle zobaczyłam łzy w jej oczach, jakby moje słowa wyrządziły jej taką okropną przykrość.                                                                                                             –Czemu mówisz matko, a nie mamo?                                                                   -Dlatego, że nie zasługujesz na to miano, ciesz się, że nie mówię do ciebie Windy tak jak Fuego, chociaż chyba powinnam zacząć.
   Po tych słowach matka wyszła do łazienki, a ja zaczęłam zbierać kawałki szkła, gdy do kuchni wszedł Fuego. Był już ubrany w ciuchy do roboty. Czarny podkoszulek opinał jego ciało, a granatowe spodenki były pogniecione, a dziura przy nogawce była jeszcze większa niż ostatnio. Fuego był dobrze zbudowany, ale też szczupły. Gdy na niego patrzyłam starałam sobie wyobrażać, czy nasz ojciec był podobny do niego w jego wieku tylko w blond włosach. Czy jego oczy też pokazywały jednocześnie złość, ale też współczucie albo smutek? Czy jego ramiona też potrafiłyby mnie pocieszyć, gdy miałam złe dni? Na te pytania prawdopodobnie nigdy nie poznam odpowiedzi, ale chyba się już do tego niedługo przy zwyczaje. Fuego szybko uklęknął obok mnie i zaczął zbierać ze mną odłamki szkła. Jego mina mówiła wszystko, był zły i rozczarowany.                                                                                                                                              –Co się tym razem stało?- spytał wściekłym głosem.                                             –Terra zebrała kwiaty, a matka chciała je wsadzić do wazonu, ale zakręciło się jej w głowie i go upuściła. Teraz jest w łazience, proszę nie idź do niej, nie chcę żeby Terra usłyszała wasze krzyki.                                                                  –Spokojnie, nie zamierzałem, mam jej dość, gdyby nie Terra, wyrzuciłbym ją z tego domu. A gdzie właściwie ona teraz jest?                                                                                                                                                                              -Pewnie na dworze. Nie martw się nie słyszała mojej rozmowy z nią.                                                      
Gdy tylko to usłyszał spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili znowu zaczął zbierać kawałki szkła.                                                                                                                                                                                                                         –Nie spytasz mnie o czym rozmawiałyśmy?- spytałam ze zdziwieniem, że sam nie poruszył tego tematu.                                                                                             –Nie, myślę, że nic co zmieniło by mojego zdania o niej. Posłuchaj, może masz nadzieję, że Windy się zmieni, ale to kłamstwo. Odkąd pamiętam była okropną matką. Gdyby taka nie była ty i ja znalibyśmy lepiej swojego ojca, a Terra miałaby tego samego co my.
To prawda. Ojciec Terry był przelotnym romansem matki, gdy była nad morzem ze znajomymi. Nie znała jego imienia, a jedna noc wystarczyła, by zrozumiała, że wpakowała się w trzecie dziecko. Faceta więcej nie zobaczyła i została sama, bo znajomi ją zostawili. Znowu miała szansę, na to, że jednak może być dobrą matką, ale znowu to zaprzepaszczała. Musieliśmy długo tłumaczyć małej dlaczego ma innego ojca, niż my, ale chyba w końcu zrozumiała, że mama poznała kogoś, ale później zmarł. Wiem, że to brutalne wyznanie dla tak małego dziecka, ale lepiej, żeby myślała, że jej ojciec nie żyje niż żeby wiedziała, że jej ojciec to przypadkowy koleś, którego matka nie zna nawet imienia. Postanowiłam szybko zmienić temat.                                                                       –Fuego, zawiózłbyś mnie jutro do szpitala, nie będę miała czasu pójść tam pieszo?- spytałam z lekkim uśmiechem i nadzieją w oczach.                                   –Jasne, siostra, wrócę z pracy o szóstej, więc obudzisz mnie kiedy będziemy musieli jechać, cieszę się, że ci się udało.                                                               –Naprawdę? Miło mi to od ciebie usłyszeć.- odpowiedziałam z miłym zdziwieniem, jego słowa sprawiły, że czułam się odrobinę dumna z mojego małego sukcesu.                                                                                                  –Serio, cieszę się, że pomimo tego, że jesteś tak młoda zajmujesz się wszystkim i jesteś tak odpowiedzialna.- na chwilę zamilkł po czym dodał- no, dobra to pójdę już bo zaraz zaczynam robotę, posprzątasz resztę sama?- spytał ozięble.
Nie wiem czemu jest taki chłodny, a przynajmniej próbuje taki być, wiem jednak, że potrafi być kochany i troskliwy wobec nas. No cóż chyba nigdy nie zburzy bariery wokół siebie.
   –Jasne, lepiej idź, bo się spóźnisz.- powiedziałam z uśmiechem.
Fuego wyszedł, a ja dokończyłam sprzątać bałagan matki, gdy nagle wyszła z łazienki w samym ręczniku. Jej ciemne, blond włosy opadały na ramiona, a kropelki wody skapywały na drewnianą podłogę w korytarzu. Jej twarz była przerażona, jakby była tu gościem, którego nikt tu nie chciał, co w sumie po części było prawdą. Słyszałam jej kroki, gdy szła do kuchni. Stanęła w progu i przez chwilę na mnie patrzyła ze smutną miną. Odwróciłam wzrok i podeszłam do zlewu zmyć naczynia. Nie chciałam na nią patrzyć, była dla mnie jak obca kobieta. W tamtym momencie jej mokra ręka dotknęła mojego ramienia i zapytała mnie z przerażeniem:                                                                             -Mogę Ci pomóc?                                                                                                                                                                                                                           -Nie, lepiej idź się ubrać, chyba nie będziesz w domu chodzić w samym ręczniku.- powiedziałam oschle z łzami w oczach.                                                                                                                                                                          –Właściwie to, nie zostaję w domu, dzwoniła do mnie Carly, dziś rano. Idziemy na imprezę do klubu jej nowego chłopaka.                                                                                                                                              
Myślałam, że zaraz mnie krew zaleje, ona chyba żartuje?! Przez moment myślałam, wydawało mi się, że stara się naprawić z nami relację, a tu zasłona dymna, żeby wyjść się upić i zabawić.                                                                  –Kpisz sobie! Na imprezę! Myślałam, że się w końcu ogarniesz!- wrzasnęłam na całe gardło.                                                                                                        -Córciu, bo tak będzie, ale imprezy to nic takiego, sama mogłabyś gdzieś iść, może z twoim chłopakiem Jack'iem?                                                                                                                                                                                                -Ma na imię Griffin i nie, nie pójdę, nie skończę jak ty!- krzyknęłam jej to prosto w twarz z łzami w oczach.                                                                                                                                                                       
Ona, gdy zobaczyła moją reakcję tylko wzruszyła ramionami i wyszła z kuchni. Byłam wściekła i pełna żalu. Chyba Fuego miał rację, matka nigdy się nie zmieni. Może tak naprawdę nigdy nas nie kochała? Moje myśli przerwał dźwięk śmiechu . Terra wróciła z dworu. Siostrzyczka szybko do mnie podbiegła i wręczyła mi bukiet nowych kwiatków. Delikatnie się uśmiechnęłam i położyłam kwiaty na stół, po czym posadziłam ją na krześle. Zapytała gdzie kwiaty dla mamy i gdzie jest ona. Nie mogłam jej powiedzieć prawdy, więc powiedziałam, że kwiaty są w jej pokoju tak jak ona, ale nie czuje się najlepiej, więc nie może do niej teraz pójść. Jej twarz posmutniała, ale przytaknęła i zaproponowała, że pomoże mi przy obiedzie. Zaczęłam wyjmować składniki z lodówki, gdy do kuchni weszła matka. Ubrała się w złotą, cekinową sukienkę. Sięgała jej ledwo przed kolano, o dekolcie nie wspomnę. Makijaż był tak mocny, że wystarczyłoby go na umalowanie jeszcze z siedmiu kobiet. Jej włosy zebrane były w koński ogon, a błyszczał niemiłosiernie od taniego, tandetnego, brokatowego lakieru do włosów. Ogólnie sama wyglądała tandetnie. Spojrzałam na nią z obrzydzeniem i odkręciłam wzrok w stronę Terry, która patrzyła na mamę ze zdziwieniem, po czym zapytała:                                                                                                  -Mamusiu, gdzie idziesz?- jej głos był pełen troski i zdziwienia.                              –Terra idę do koleżanki, ale wrócę wieczorem, może rano, ale powiedzcie córcie ładnie wyglądam?- spytała z szerokim uśmiechem. Dla mnie wyglądała jak zdzira, albo jakaś tania prostytutka i już miałam jej to powiedzieć, ale usłyszałam odpowiedź Terry:                                                                            
-Ślicznie mamusiu, jak gwiazda filmowa!- powiedziała to z takim przekonaniem i radością, więc musiałam ugryźć się w język i zmienić moją pierwszą myśl na coś łagodniejszego.                                                                                                     –Tak wyglądasz ładnie, ale nie sądzisz, że przesadziłaś z makijażem? –spytałam, żeby dać jej sygnał, że mogłaby wyglądać bardziej przyzwoicie, ale chyba nie załapała aluzji, bo odpowiedziała:
 -No co, tak malują się dorośli, ale wy jesteście na to trochę za młode,  idę, bo Carly czeka, to do zobaczenia córcie!- krzyknęła już w progu. Patrzyłam z pogardą jak matka wychodziła po czym mój wzrok skupił się na Terrze. Miała szkliste oczy a z nich poleciała mała łza. Było mi jej tak żal, że musiałam szybko przywrócić jej dobry nastrój, który zniszczyła matka. Powiedziałam jej:                    -Wiesz Terra, kiedy zjemy obiad to może pójdziemy do Toma i pewnie da Ci coś słodkiego, chcesz?- spytałam z szerokim uśmiechem.                                                                                                                                                                 –No pewnie, dawno u niego nie byłam, TAK, TAK!!!- piszczała radośnie, i po chwili nie było już śladu po smutku.                                                                                                                                                                   
Tom jest właścicielem osiedlowego sklepu. Wiedział o naszej sytuacji rodzinnej, ale nie był to dla niego problem. Traktował całą naszą trójkę jak własne wnuki. Terra o tym nie wiedziała, ale czasami wieczorem po szkole chodziłam do niego, bo dawał nam zawsze to co zostało nie sprzedane, a było przy okazji smaczne i świeże. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.                                                             –To lepiej pospieszmy się z obiadem, bo nadal chcesz mi pomóc?                                                       
 Przytaknęła i zaczęła wyjmować z lodówki składniki potrzebne do obiadu. Już po dwudziestu minutach mogłam nakładać spaghetti na półmiski zostawiając dwie porcję do lodówki. Fuego na pewno byłby głodny po pracy, a matka no cóż Terra mówiła, żeby jej coś zostawić, więc spełniłam jej prośbę. Usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść posiłek. Nie często możemy całą czwórką zjeść obiad albo jakikolwiek inny posiłek. Przygnębiało mnie to, ale nasz tryb życia nam to nie ułatwiał. No cóż może to się kiedyś zmieni.                                                                                                                                                                                   –Hej ja już zjadłam, pośpiesz się, chcę już odwiedzić dziadka Toma.                                                      
Dopiero gdy to powiedziała spostrzegłam, że jej talerz jest rzeczywiście pusty, a moja porcja jest ledwo ruszona. Przytaknęłam jej i zaczęłam jeść w miarę szybciej. Słodkie było to, że nazywała Toma naszym dziadkiem. Ja też go tak traktowałam, w sumie nie znaliśmy naszych prawdziwych dziadków. Matka powiedziała dawno temu, że umarli zanim się urodziliśmy. Prawdopodobnie w wypadku samochodowym. Musieliśmy w to wierzyć, chociaż nigdy nie odwiedziliśmy ich grobów, nawet w święta, ale matka nie chciała powiedzieć nawet na ,którym cmentarzu są pochowani. Kiedy skończyłam jeść zabrałam torebkę i zamknęłam dom. Do Toma szło się dosłownie dziesięć minut. Otworzyłyśmy drzwi po czym Terra szybko podbiegła do lady. Tom od razu za niej wyszedł, aby się z nami przywitać:                                                                                                                                                                                             -Dawno was tu nie było. Czy ty przypadkiem nie urosłaś Terra?- spytał ze swoim ciepłym uśmiechem. 
–Tak, całe dwa centymetry mierzyli nas w szkole! Masz może coś słodkiego, jadłyśmy obiad, ale jestem jeszcze głodna? Popatrzyłam na nią lekko zła, nie powinna tak pytać Toma o to. I tak dużo nam pomagał, to stawia oczywisty warunek traktowania go z szacunkiem. No cóż muszę chyba to uświadomić mojej siostrzyczce.                                                                                                  –Pewnie słoneczko, wybierz sobie coś z półki, a ja porozmawiam z twoją siostrą, dobrze? Terra przytaknęła i szybko podbiegła do półki ze słodyczami wybrać coś sobie. W tym czasie Tom objął mnie ramieniem i zapytał troskliwie:                                                                                                                  
 -Czemu nie mówiłaś, że dostałaś się jako wolontariuszka? Fuego mi powiedział jak szedł do pracy, ale wolałbym to usłyszeć od ciebie.                                                                                                                           
Rzeczywiście mogłam do niego zadzwonić, ale sytuacja z matką, telefon od Griffina zajęły moją głowę, że zupełnie o tym zapomniałam. Zaczęłam mu tłumaczyć:
 -Przepraszam, po prostu jak przyszłam do domu powiedziałam to rodzeństwu, zadzwonił do mnie mój chłopak jeszcze kłótnia z matką, a na dodatek, gdy myślałam, że już jest lepiej dzisiaj poszła na imprezę. Nie wiesz jak się ubrała. Bardzo wyzywająco i boję się, żeby nie okazało się jutro, że będziemy mieć brata albo siostrę.                                                                                                    –Spokojnie, to się nie wydarzy.- powiedział to z takim spokojem, ale ciągnęłam moją wypowiedź do końca ze zdenerwowaniem.                                                                                                                                                                               –Nie mam pewności, jak ja wytłumaczę to Terrze? Po za tym nie chcę by kolejne dziecko przechodziło przez to piekło. Nawet teraz mam wrażenie, że i tak pomimo tego co robimy Terra ma fatalne życie...                                                                                                                                                        
Po tych słowach z moich oczu popłynęły łzy. Dały minimalne ochłodzenie na moje rozgrzane z obaw policzki. Tom podał mi chusteczki i powiedział:                                                                                                   
-Dziecko drogie, co ty mówisz, Terra ma fatalne życie?. Totalna bzdura! O lepszym mogłaby tylko marzyć. Ty i Fuego kochacie ją całym sercem, macie taką więź, że nic ani nikt jej nie rozerwie. Żaden pieprzony urzędnik ani jebany pies tego nie zrobi.- już wiem skąd to określenie Fuego na policję.                     - Uwierz mi ,może wasza matka nie jest najlepsza, ale na pewno was kocha, a i dla twojej pewności, nawet, gdyby byłaby w kolejnej ciąży, to dziecko miałoby o wiele więcej miłości niż jakiekolwiek inne na świecie. Znam was i wiem, że by tak było. A i pamiętaj ja tu jestem i zawsze wam pomogę, ok?
  Przytaknęłam, ta krótka mowa Toma postawiła mnie na duchu. Chyba naprawdę powinnam przestać bać się, że za każdym razem, gdy matka wyjdzie na imprezę, wróci z ,,radosną" nowiną o nowym bracie albo siostrze. Przytuliłam mocno Toma i mu podziękowałam. Po chwili podbiegła do nas Terra trzymająca w swojej małej rączce opakowanie czekoladowych ciasteczek. Z miną szczeniaczka spytała mnie:                                                                                                                                         
-Możemy wziąć te? Proszę.- spytała mnie słodkim głosikiem                                                                                                                                  
Nie mogłam jej odmówić, ale wpierw spojrzałam na Toma czy się zgadza. On tylko dał mi sygnał skinięciem głowy, po czym to samo zrobiłam w kierunku Terry. Mała tylko pisnęła i przytuli mnie i Toma. Tom zaprosił nas na chwilę na zaplecze, abyśmy napili się herbaty i zjedli z nim deser. Zgodziłyśmy się. Usiadłyśmy i rozmawialiśmy co najmniej godzinę, po czym spojrzałam na zegarek. Była już ósma wieczorem. Powiedziałam siostrze, że musimy się już zbierać. Z smutną minką wstała od stolika i pożegnała się z Tomem. Ja zrobiłam to samo, ale gdy miałyśmy wychodzić, Tom nas jeszcze zatrzymał:                                                                                                                                                       -Czekajcie dam wam coś słodkiego na jutrzejsze śniadanie!                                                                         
Zanim zdążyłam mu odmówić, podał mi torebkę pełną rogalików i bułeczek z cynamonem. Uśmiechnęłam się szeroko i podziękowałam. Terra jeszcze raz szybko przybiegła i przytuliła Toma po czym od razu wyszła ze sklepu. Ja jeszcze powiedziałam do Toma zanim wyszłam:                                        
 -Naprawdę, dziękuję, ale nie musisz aż tak nam pomagać, zwłaszcza, że ci za to nie płacimy, a ty masz rachunki, faktury, podatki...                                                 -Daj spokój, pomagam wam, bo chcę, o finanse się nie martw, idź już do Terry i pozdrów  waszą matkę ode mnie.                                                                                                                                         
Przytulił mnie jeszcze raz po czym wybiegłam ze sklepu i złapałam za rękę Terrę. Poszłyśmy od razu do domu. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do salonu. Powiedziałam Terrze, żeby poszła do łazienki się wykąpać, a ja w tym czasie przygotuję jej ciepłe mleko na sen. Terra pobiegła do pokoju po piżamy po czym od razu wbiegła do łazienki. Ja poszłam do kuchni zagrzać mleko. Terra musiała co wieczór je wypić, dzięki niemu lepiej spała. Czasem miała też koszmary, wtedy śpiewałam jej kołysanki, których nauczyła mnie matka, gdy byłam bardzo malutka. Nie wiedziałam z czego to wynika, ale cóż starałam się złagodzić wtedy jej te wieczory. Po chwili mleko było gotowe, a Terra wyszła z łazienki. Podbiegła do mnie i wzięła kubek. Jej włosy były jeszcze mokre, a woda delikatnie kapała na podłogę, więc wzięłam ręcznik i zaczęłam ją wycierać.                                                                                                                         
–Idź wysuszyć włosy, ja zaraz przyjdę poczytać ci książkę.- powiedziałam do Terry z uśmiechem.             
–Ok, a kiedy mamusia wróci i sama mi przeczyta?- spytała                                     -Wiesz, na pewno nie dzisiaj, ale może jutro, a co źle czytam?- spytałam ze śmiechem.                                      
–Nie no, ty najlepiej to robisz.- zachichotała.- już idę się wysuszyć.                                                                   
Po tej wypowiedzi wybiegła z kuchni. A ja poszłam do swojego pokoju po jakąś książkę. Wzięłam egzemplarz ,,Wielkiego Gatsby'ego". To była jedna z moich ulubionych książek. Terra też ją lubiła, chociaż pewnie niewiele z tego rozumiała. Najbardziej urzekły ją opisy wielkich przyjęć u Jay'a Gatsby'ego . Pewnie sama chciałaby być na takim przyjęciu i już moja w tym głowa, aby tak się kiedyś stało. Po tym jak wzięłam książkę poszłam do pokoju Terry, gdzie siedziała już pod kołdrą z włosami związanymi w warkocz. Usiadłam na fotelu obok łóżka i spytałam:                                                              
 -Wzięłam Gatsby'ego, masz ochotę?- spytałam                                                                                                                                                                                -Tak! Bardzo, nie czytałaś mi go od dawna.                                                                                                              
Po jej odpowiedzi zaczęłam czytać pierwszy rozdział i o dziewiątej Terra już słodko spała. Zamknęłam książkę po czym wyszłam z pokoju. Musiałam wziąć prysznic i przygotować się na jutro, zresztą byłam bardzo zmęczona. Poszłam do łazienki i okręciłam kurek z ciepłą wodą. Niewiele jej zostało po matce i Terrze, ale już się przyzwyczaiłam. Woda obmywała mnie z codziennego zmęczenia i dawała ukojenie dla moich napiętych mięśni. Po dziesięciu minutach zawinęłam włosy w ręcznik i wyszłam. Od razu pobiegłam do pokoju przebrać się w piżamę, po czym nastawiłam budzik na siódmą raną. Następnie wysuszyłam włosy i poszłam spać, nie byłam pewna jak potoczy się jutrzejszy dzień. Czułam niepokój, ale jednocześnie ekscytację. ,,To moja szansa"- powtarzałam sobie. I tak do momentu do kiedy sen nie zawładnął moim ciałem całkowicie. 
4 notes · View notes
botoks · 5 years
Note
34, 66, 96 pozdrówki!
34. Czy samotność ma jakieś dobre strony ?‎
Myślę, że to zależy od człowieka niektórzy poprostu lubią być sami. Dla mnie dobre w samotności jest to, że mogę poprostu przestać udawać kogoś kim nie jestem.
66.Jaką książkę musiałeś przeczytać w szkole z przymusu, w której się zakochałeś?
Makbet, Hamlet i Wesele nie mogę powiedzieć, że się w nich zakochałam, ale napewno zostaną na dłużej w mojej głowie.
96. Daj 15 faktów o sobie.
1. Nie lubię mówić o sobie
2. Jestem nieśmiała
3. Brak mi asertywności
4. Co często powoduje ból
5. Gdy bliżej kogoś poznam często bywam wredna
6. Podobno jestem słodka i urocza
7. Nie potrafię zaakceptować swojego wyglądu
8. Nienawidzę deszczowej pogody
9. Jestem roztrzepana
10. Zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę
11. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki i seriali
12. Nie dawno zrobiłam nowe tatuaże i o Jezu jak to uzależnia
13. Jestem totalnym beztalenciem jeśli chodzi o talenty plastyczne
14. Jestem fanką Marvela
15. Uwielbiam pić herbatkę
1 note · View note
Text
Stary, naprawdę uważasz, że jest tak mało warta? Nie raz pewnie zadziwiła Cię swoim sprytem. Wpadła na genialny pomysł, kiedy Ty już się poddałeś. Była w stanie zapanować na emocjami, chaosem, sytuacją.  Zmotywowała Cię do zadbania o siebie. No słuchaj, gdyby nie kobieta...spójrz w lustro, i co? Chyba lepiej wyglądasz w tym eleganckim t-shircie, czystej koszuli, niż w starej, spranej bluzce? Młodziej bez brody? Kobiety oglądają się, gdy czują ten nowy zapach Claina? Nie masz już łupieżu? Ah, wiedziała, który szampon Ci w tym pomoże. Na półce wszystkie wyglądają tak samo. Jak to możliwe, że za każdym razem, gdy sięgasz po szklankę czy talerz, on jest czysty? Masz w domu zmywarkę, czy kobiece ręce? A powiedz mi, wiesz chociaż gdzie w Waszym domu jest szczotka do zamiatania?  Śmiało. Możesz położyć łokcie na stół. Jest czysty. Zamknij oczy. Widzisz ją? Niesie ciężkie zakupy, żebyś miał co jeść i pić. Niesie węgiel, żebyś miał ciepło. Niesie Wasze Dziecko. Niesie Twoje troski, żeby nie było Ci smutno. A podobno to my jesteśmy siłaczami.  Daj jej obejrzeć jakąś tandetną komedię romantyczną. A nie tylko ta piłka nożna. Serio, wolisz patrzeć na 11 spoconych chłopów, którzy latają na piłką niż na swoją śliczną żonę? Pewnie nigdy jej nie widziałem, ale wiem, że jest piękna. Dba o siebie, maluje się, ładnie pachnie, ubiera... W 90% dla Ciebie. Zauważyłeś to? Nie dziw się, że czasami chodzi smutna albo zła. Po prostu jest jej przykro, że obracasz się za innymi kobietami. Że wolałeś wypić piwo z kolegami, niż z nią jechać na zakupy.  Ile razy się przez nią uśmiechnąłeś? A ile płakałeś? Ale się ostatnio wkurwiłeś. Niech zgadnę. Podeszła, pogłaskała, przytuliła, dała buziaka, uspokoiła. Powiedziała, że nie warto. I złe emocje uciekły. Wyspałeś się? Ona nie. Zajęła się dziećmi, psem, kotem, kurwa szczurem. Dokończyła ścierać kurze, naszykowała wszystko na jutro, żebyś mógł wstać i o nic się nie martwić.  Dobra, przyznaj. Robi tyle rzeczy, że na rękach ją powinieneś nosić, po rączkach całować, diamenty kupować.  Ile razy mogłeś na nią liczyć? Nie licz. Powiem Ci. Zawsze.  Wyobraź sobie, że jej nie ma. Jeśli czujesz jakąkolwiek wewnętrzną pustkę, to nie daj jej odejść. Nawet na krok. No chyba, że do kosmetyczki, albo na ploteczki do koleżanki.  Musisz słuchać jej zrzędliwego gadania? Ona Twojego chrapania w nocy i filozoficznych przemyśleń po alkoholu.  Powiedz jej, że ją kochasz. Że cieszysz się, że wybrała właśnie Ciebie. Podziękuj, że wyprała te brudne skarpetki, choć uważasz, że mógłbyś w nich jeszcze tydzień chodzić. Ona tylko chce żebyś był czysty i pachnący.  Miło wrócić do ciepłego domu, gdzie czeka ciepły obiad, herbata, uśmiechnięta, kochana żona.  Kurna, stłukła szklankę? Przypaliła schabowego? Zdarza się. Nie porównuj jej błędów do swoich. Przestań mieć pretensje, że przesoliła zupę. Uśmiechnij się i powiedz, że następnym razem na pewno jej się uda. Przestań marudzić, że znowu chodzi obrażona. Że nie możesz się wyspać, bo się na Ciebie kładzie. Albo zabiera kołdrę. Albo, że przytula, a takie gorąco. Ugryź się w język.  No nie mów, że znowu nie wiesz gdzie jest kabel? A łyżka? Gdzie leżą klucze? Ona wie.  Pamiętasz, jak wróciłeś najebany o 4 nad ranem? Może tylko fragmenty. Opowiem Ci co zrobiła. Rozebrała, może dała radę umyć to co trzeba. Pomogła Cię przetransportować, położyła na kanapie, zrobiła “ zestaw kacowy” i nie krzyczała. A to ważne.  Masz 5 minut wolnego czasu? Wyślij miłego smsa, a zrobi tyle dobra, że nie pojmiesz.  Cieszy się, jak jej opowiadasz o swoich problemach z kierownikiem, albo, że szwankują cewki zapłonowe czy tam alternator w Waszym Oplu. Ale czasami można porozmawiać o kosmetykach, modzie. Wysłucha, poradzi, ale jest jej  obojętnie czy auto ma 200 KM, czy jest w automacie. Masz czuć się w nim dobrze i bezpiecznie. Jak przy niej. Ona też chce się tak czuć. Bezpieczna przy Tobie, ważna dla Ciebie. Przeskoczyłaby dla Ciebie ocean. A Ty nawet kałuży nie potrafisz. Bolą Cię ręce? Wstań raz w miesiącu, 10 minut wcześniej od niej, zrób jej ulubione śniadanie. Będziesz miał słońce i radość przez cały tydzień. Płacze. Czuje się samotna. Pragnie zrozumienia. Wysłuchania. Ukojenia. Ty możesz jej to dać. Widocznie coś ją boli. I to nie są kolana od szorowania podłogi. Apropo, możesz wycierać buty? Będzie miała dla Ciebie więcej czasu. Znajdź czas dla niej. Powiedz, że jej potrzebujesz. Ale nie do garów i mopa. Nie wiem na jakim etapie jesteś. Ale to bez znaczenia, bo jeśli przestałeś się starać, to masz wrażenie, że robi się zimna. Jak powoli umiera Wasza miłość. Że mało już jej ciepłych słów. Miłych gestów. Są jakieś takie zachowania z przyzwyczajenia. Takie wyuczone, z pamięci, jak z automatu. Kup jej tę sukienkę, o której marzy od kilku tygodni.  Wróć do domu, jeszcze w drzwiach, od razu, rzuć się na nią. Zedrzyj ubrania, przyciśnij do ściany, nie daj dojść do słowa. Powiedz, że jej pragniesz, pożądasz. Tylko jej. Całą. Tu i teraz. Zrób dobrze. Będzie wniebowzięta, dosłownie. Seks pewnie masz. I to dobry. Dobre serca, zazwyczaj mają też dobre organy i wrodzony dar do seksu. Nawet jeśli nie ma ochoty, jest zmęczona, coś ją boli, to Ci da. Bo Cię kocha.  Ma blizny? Nadwagę? Spróbuj z taką co ich nie ma. Ale ona nie wie, jak ssać Twojego fiuta. Jaką pozycję lubisz najbardziej. Może nie jęczy z rozkoszy, jak te na filmach. Nie ma wielkich cycków jak te na zdjęciach. Nie kręci tak tyłkiem jak panie z agencji... Jak dojdziesz, zostań. Nie idź się przewietrzyć, umyć, napić, spać. Zostaw to wszystko, daj jej się wtulić. Niech ta chwila będzie dla Was. Niech seks będzie Waszym najbliższym spotkaniem, a nie walką o orgazm. Przytul, pocałuj. Powzdychaj przy niej. Naprawdę ma w dupie, czy czuć spermę, pot czy nieświeży oddech.  Bądź mężczyzną, a nie świnią z ogonem z przodu.  Bądź szczęśliwy, że możesz czuć się przy niej swobodnie. Możesz beknąć, pierdnąć, napić piwa, gadać o seksie. Jak z kumplami. Twoja kobieta, powinna być Twoim kumplem.  Powiedz przy nich, że jest wspaniałą żoną. Albo chociaż dobrą. Tylko szczerze. A masz gwarantowanego loda wieczorem. Nawet jeśli nie, to nagrodą dla Ciebie powinien być jej uśmiech i ciepło na sercu.  Jeśli jest dla Ciebie nikim, to jej to powiedz. Niech się przy Tobie nie marnuje. Mogłaby uszczęśliwić wielu facetów. A chce Ciebie. Tylko Ciebie.  Nie masz kilku złotych na jednego kwiatka? Nie musisz. Ale pocałuj chociaż czule. Powiedz komplement. Nie, jak raz powiesz to nie wystarczy.  Ile razy mówiła Ci, że dasz radę, że jest z Ciebie dumna, że jesteś przystojny, że w Ciebie wierzy, wybacza, tęskni, nie mogła się na Ciebie napatrzeć, przestać dotykać.  Anioł. Ma jakieś ważne spotkanie? Stresujący dzień? Powiedz, że da radę, że jest silną babką. Wiesz, zorientowałem się, że w pewnym momencie stałem się milszy dla ekspedientki w osiedlowym, niż dla własnej żony. No kretyn.  Prosiła Cię o naprawienie kranu, naoliwienie drzwi. Rusz się.  Nie wiem czemu, ale świeczki działają na kobiety. Najlepiej zapachowe. Kup. Zrób kolację, albo zamów coś.  Napraw, póki się da. Kobieta jest łatwa w obsłudze. Daję Ci instrukcje a Ona Tobie zawsze jakieś znaki.  Skarby nie są ukryte na końcu tęczy. Ani głęboko zakopane. Są obok nas. Tylko tak się już przyzwyczaiłeś, że dla Ciebie to już jest jednogroszówka.  Zasługuje na więcej. Zrezygnuj z czegoś. Daj jej coś od siebie. Włóż trochę wysiłku w Waszą relację. Zadbaj o nią. Bo wystarczy spakowanie jednej walizki i trzaśnięcie drzwiami. Choć znam drugi sposób. Koniec starania. Stwierdzisz, że się zmieniła. A ona chce być tylko doceniona. ZauwaŻONA. Chce, żebyś ją mocno wieczorem przytulił. Wytłumaczę Ci na liczbach. Dajesz 1, dostajesz 100. Inwestuj, Chłopie! Pomyślisz: jak jej nie pasuje to niech odejdzie. Może tak zrobi. Albo i nie, bo jest Ci wierna. Szczerze? Oboje wiemy, że mógłbyś mieć inną, ale chcesz ją. I jej wady. Nie puszczaj jej ręki. Daj jej poczuć, że jest Twoja. Tylko Twoja. Nie spierdol tego. Tak jak ja kiedyś. Piotr C. - Facet do faceta - www.pokolenieikea.pl/blog 
2 notes · View notes
natellla · 6 years
Text
Bar pod zdechłym psem
Zanim się serce rozełka Czemu, a bo ja wiem Warto zajrzeć do szkiełka W barze "Pod zdechłym psem" Hulał po mieście listopad Dmuchał w ulice jak w flet W drzwiach otwartych mnie dopadł Razem do baru wszedł
- Siadaj poborco liści Siewco zgryzot wieczornych Czemuś drzew nie oczyścił? Kiepski z ciebie komornik
Lepiej byś z trzecim kompanem... Zresztą, można i bez... - Ledwiem to rzekł i już stanął Trzeci mój kompan - bies - Czym to ja się spodziewał Pić z takimi jak wy Pierwszy będzie mi śpiewał Drugi będzie mi wył
Cyk, kompania na zdrowie Pijmy głębokim szkłem Ja wam dzisiaj o sobie opowiem W barze "Pod zdechłym psem" -I poniosło, poniosło, poniosło Na całego, na umór, na ostro I listopad pijany, i bies A mnie gardło się ściska od łez I poniosło, poniosło, poniosło W sali uda o uda trze fokstrot W koło chleją, całują się, wrzeszczą Nieprzytomnie, głupawo, złowieszczo Przetaczają się falą pijaną I tak do białego dnia Milcząc pijemy pod ścianą Diabeł, listopad i ja
- Diable, bierz moją duszę Jeśli jej jesteś rad Ale przeżyć raz jeszcze muszę Moje czterdzieści lat Daj w nowym życiu, diable Miłość i śmierć, jak w tem Wiatr burzliwy na żagle Myśl poza dobrem i złem
Znów będę bił się i kochał Bujnie, wspaniale żył Radość, a nie alkohol Wlej mi, diable, do żył  -Diabeł był w meloniku Przekrzywił go - Żyłeś dość To dlatego przy twoim stoliku Siedzimy: rozpacz i złość Głupioś życie roztrwonił Życie to jeden haust Słyszysz jak kosą dzwoni Stara znajoma, Herr Faust? Na diabła mi dusza poety - Tak diabeł ze mnie drwi - Wiersześ wylał niestety Resztki człowieczej krwi Zniknęli czort z listopadem Rozwiali się. Gdzie? Bo ja wiem A ja na podłogę padam W barze "Pod zdechłym psem" Szumi alkohol i wieczność Mruczą - Zalał się gość - A ja - Zgódźcie na drogę mleczną Taksówkę, ja już mam dość 
2 notes · View notes
wolcichyczas · 5 years
Text
2019/11/08
1 Mojżeszowa 24:16-33
(16) A dziewczyna ta, bardzo piękna, była dziewicą, która z żadnym mężczyzną jeszcze nie obcowała. Zeszła ona do źródła, napełniła swój dzban i wychodziła. (17) Wtedy zabiegł jej drogę ów sługa i rzekł: Daj mi, proszę, napić się trochę wody z twojego dzbana. (18) A ona odpowiedziała: Pij, panie mój! - i prędko opuściła dzban swój na rękę, i dała mu pić. (19) A gdy dała mu się napić, rzekła: Również dla wielbłądów twoich naczerpię wody, aż się napiją. (20) Śpiesznie wylała wodę z dzbana do koryta i pobiegła znowu do studni czerpać, i naczerpała dla wszystkich jego wielbłądów. (21) A mąż ów przypatrywał się jej w milczeniu, aby poznać, czy Pan poszczęścił jego drodze, czy nie. (22) A gdy wielbłądy się napiły, wyjął ów mąż złoty kolczyk pół sykla wagi i dwa naramienniki na jej ręce, wagi dziesięciu złotych sykli, (23) i rzekł: Czyją córką jesteś, powiedz mi, proszę? Czy w domu ojca twojego jest miejsce dla nas do przenocowania? (24) A ona mu odpowiedziała: Jestem córką Betuela, syna Milki, którego urodziła Nachorowi. (25) Nadto rzekła mu: Jest u nas słomy i paszy dużo, jest także miejsce do przenocowania. (26) Wtedy ów mąż padł na kolana, oddał pokłon Panu (27) i rzekł: Błogosławiony Pan, Bóg pana mojego Abrahama, który nie odmówił panu mojemu łaski i wierności swej! Pan prowadził mię drogą do domu braci pana mojego. (28) Dziewczyna zaś pobiegła i opowiedziała rodzinie matki swej o tym, co zaszło. (29) A Rebeka miała brata, imieniem Laban. I wybiegł Laban do owego męża na dwór, do źródła. (30) A gdy ujrzał kolczyk i naramienniki na rękach siostry swej i usłyszał słowa Rebeki, siostry swej, która mówiła: Tak powiedział do mnie ten mąż, przyszedł do tego męża, gdy on stał przy wielbłądach u źródła, (31) i rzekł: Wejdź, błogosławiony Pana! Czemu stoisz na dworze? Wszak ja wyprzątnąłem dom i jest miejsce i dla wielbłądów. (32) Potem wprowadził męża tego do domu, rozsiodłał wielbłądy i dał słomy i paszy wielbłądom i wody do umycia nóg jego i nóg ludzi, którzy z nim byli. (33) Następnie podano mu jedzenie, ale on rzekł: Nie będę jadł, dopóki nie przedłożę sprawy mojej. I powiedzieli: Mów.
Chociaż Abraham w tym czasie żył setki kilometrów i kilka tygodni drogi od swojego brata Nahora, to wciąż się ze sobą komunikowali (1 Moj 22:20). Wiedział, że Nahor ma wielu potomków, którzy wiekiem będą pasować do Izaaka. Krewni Abrahama byli bogaci. Widzimy to na podstawie gościnności, którą okazali Elimelechowi (w. 25, 32, 54). Jednak, Abraham nie przejmował się posagiem. On rozumiał swoje obowiązki w uwielbieniu jak i w zbawieniu. Potomek był w centrum uwagi przez większą część połowy tej księgi, ale Abraham już się o Niego tak nie martwi. Dalsza część księgi skupia się na części obietnicy mówiącej o ziemi. Noemu zostało przekazane, że ma się rozradzać i napełniać ziemię. Abrahamowi zostało przekazane, że ma się rozradzać i posiąść ziemię, opisaną w rozdziale 13. Abraham kilka razy zboczył na drodze do tej ziemi i cierpiał za to poważne konsekwencje. Widzimy w dzisiejszym fragmencie, jak wiara Abrahama w Boże pełnomocnictwo zostaje nagrodzona. Chociaż wiele rzeczy mogło pójść źle, Duch Boży wyrównał drogę przed jego sługą, a cała interakcja z Rebeką i jej rodziną poszła jak z płatka. Boże polecenia i prawa nigdy nie mają na celu ograniczenia życia. Kiedy właściwie się je zastosuje, ich rezultatem jest zawsze najlepsze możliwe wyjście. Dzieci Lota postanowiły znaleźć swoją drugą połówkę pośród ludzi tamtejszej ziemi. Abraham wybrał pozostanie w ziemi, choć chciał uchronić Izaaka od bezbożnych czynów bałwochwalczych praktykowanych w tych społecznościach. Krok Życiowy W Nowym Testamencie mówi się nam, żeby nie chodzić w obcym jarzmie z niewiernymi. Ten fragment pokazuje nam jak ważna dla Abrahama była instytucja małżeństwa i jak skrupulatnie wybierał żonę dla swojego syna.
1 note · View note
wojciech69 · 6 years
Video
Masters ★ Kochać to nie takie proste
Daj mi swoją noc A pokażę ci moją namiętność, Daj mi swoją zmysłowość A w pragnieniu będę pić z Ciebie Daj mi swoje marzenia A odsłonię przed tobą oblicze kochanka Daj mi swoje serce A przytulę się mocno do Ciebie I będę Cię kochać do dnia mojej śmierci.
═══════════ ღ❤ღ❤ღ❤ღ ═══════════
https://www.youtube.com/channel/UCaSNm97UABDBfCGmpmc_vVQ/videos
1 note · View note
wszystkostracone · 3 years
Text
Daj mi część siebie, nie bądź już zagubiona,
Teraz w twoim życiu ktoś inny leczy twoje rany
Będziemy pić i palić aż zapomnimy, co jest nie tak
0 notes