Tumgik
#gościna
jazumst · 3 months
Text
Gościna nad gościną
Żeby Was... Bo kogoś na pewno już dziś O.O Posłuchajcie:
Manekin oddawała wczoraj ciasta na zwrot. Była tam cała kostka cytrynowego albo tropikalnego. Nie wiem. To i to żółte. Taka zabiedzona i zapomniana przez boga i klientów. No i Manekin pyta Alinę czy może ją wziąć, bo ma dzisiaj gości. Alina tak liczy na palcach - Matko! Dlaczego wy to jeszcze sprzedajecie?! Oni to robili tydzień temu! - Manekin jednak dalej czy może, przecież było w lodówce. I wzięła. - Tak mijałem te lodówkę, patrzyłem na to ciasto. Oby Manekin miała więcej niż jeden kibel na chacie.
Ciasto w lodówce schnące Goście stojący u drzwi Boleśnie się ktoś zatruje Kto będzie tym kimś?
20 notes · View notes
gawlak · 6 years
Photo
Tumblr media
my soul wants to be like a weaned child.
105 notes · View notes
liendoesja · 5 years
Photo
Tumblr media
As always healthy snacks at my aunt's house (throwback to February 2020)🍇🍐🥜🌰 • • • #pyszneowoce #smaczneizdrowe #przekąski #tobylopyszne #smacznieizdrowo #gościna #healthyvegansnacks #healthysnacksonthego #cospysznego https://www.instagram.com/p/B-Mmf-ujve7/?igshid=1ai9ckfqe58u
0 notes
mirsobwar · 2 years
Text
Skup aut powypadkowych Gościno od rocznika 2010
Tumblr media
Posiadasz auto na zbyciu? Skup aut Paula Car odkupi od Ciebie Twój używany samochód. Jesteśmy zainteresowani także pojazdami uszkodzonymi lub powypadkowymi, nawet w kiepskim stanie. Skupujemy samochody już od rocznika 2010. Skorzystanie z usług skupu jest doskonałym rozwiązaniem dla osób, które chcą oszczędzić swój czas lub posiadają samochód tak wyeksploatowany, że żaden kupiec nie jest nim zainteresowany. My odkupimy każdy rodzaj auta – od osobowych po dostawcze. Dzięki ponad dwudziestoletniemu doświadczeniu jesteśmy w stanie zaoferować bardzo atrakcyjne ceny odkupu auta. Dodatkowo proponujemy usługę wykonania bezpłatnej wyceny samochodu, która do niczego nie zobowiązuje – sam zdecydujesz czy nasza propozycja jest dla Ciebie satysfakcjonująca. Jeśli mieszkasz poza okolicami Gościna, także zachęcamy do kontaktu – Twoją sprawą zajmą się fachowcy z naszego oddziału w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania – PAULACAR - skup samochodów powypadkowych. Skup powypadkowych aut terenowych. Skup powypadkowych samochodów marki skoda, koenigsegg, tata, saleen, daihatsu, tvr, scion, maybach, cadillac, bentley. Skup samochodów Wroclaw, Lublin, Głogów, Poznań. PAULA CAR Polskie Olędry 57 63-330 Polskie Olędry tel. 508-508-532 https://www.paulacar.pl/skup-aut-powypadkowych-goscino/
0 notes
anexsol · 7 years
Text
Big White Lie- dodatek 2
Tumblr media
Tytuł i link do oryginału: Big White Lie
Autor: acrayonsmile
Zgoda: jest
Pairing: Niall Horan/Zayn Malik/Liam Payne/Harry Styles  
             Niall Horan/Zayn Malik/Liam Payne/Harry Styles/Louis Tomlinson
Banner: Kaja :D
Spis rozdziałów: (x)
Od tłumaczki: Jeśli znajdę czas, na to aby sprawdzić rozdział, to pojawi się jutro, w innym wypadku będziecie musieli zaczekać do środy :)
                              This Moment in Time: Liam's Rut
Nikt nie oczekiwał, że ruja Liama nadejdzie miesiąc po porodzie Nialla. Lekarze mówili im, że nadal będą omijać ruje i tłumaczyli ich dodatkową zaborczość nowym dzieckiem, nad którym wszyscy wisieli. Nawet przed rują, Liam generalnie nie był zbyt agresywny z jego chłopakami ze stada, tak długo jak omegi były w pobliżu.
Tyle że nie było.
Niall był, jasne. Był szczęśliwie zamknięty w ich domu w LA, z ich radosnym chłopczykiem i kończył swój album na boku. Ale, nie było sposobu, czy formy, aby mógł pomóc ich Alfie z jego rują.
Ale, Louis promował 'Just Hold On' w Nowym Jorku z Zanem i połową ich zespołu ochroniarzy. Przyleciał do domu, aby być z Niallem podczas porodu ich syna; cholera, był przy jego boku podczas większości ciąży. Ale już nie taki blondyn, zachęcał ich nową omegę do nagrania tej piosenki ze Stevem Aoki i wypchnął go z domu z obietnicą FaceTime`u tak często jak to możliwe. Na co Liam nalegał, aby było częścią kilku ostatnich razy na którym zostawał dopóki Zayn i Louis nie zasnęli; olali to jako że Alfa był tylko Alfą.
Wracając do sytuacji, Harry i Liam myli ich talerze po obiedzie w jednej sekundzie, a w następnej powietrze kołysało się wokół nich, kiedy starsza alfa zaskoczyła.
- Haz. - Tysiące słów wypełniło jedną sylabę, kiedy talerz roztrzaskał się w rękach Liama. Niech dziecko będzie bezpiecznie. Nie pozwól, aby Nial się do mnie zbliżał. Zadzwoń do Louisa. Szybko. I nie pozwól żebym zranił ciebie. To był pojedynczy moment czystości, nim jego umysł zaczął ulegać jego pierwotnym instynktom.
Żołądek Harry`ego upadł. Ale nim mógł zadać pytania co powinien zrobić, gdyż usłyszał kroki Nialla na górze. Tak samo jak Liam, pijany od feromonów przejmujących jego ciało, odwrócił się w kierunku dźwięku.
- Liam, on nie jest gotowy, wiesz, że nie jest gotowy. - Harry postawił siebie twardo w przejściu Liama, blokując drzwi.
Nie wiedział. Już nie. Brązowe oczy Liama zmieniły się w zupełnie czarne, kiedy ruja zredukowała Liama do jednego skupienia: omega. Jak śmiała jego alfa wchodzić pomiędzy niego i jego omegę? Jaki rodzaj zdrady to był?
- Haz? - Zawołał Niall; jego ciało bolało, kiedy zapach rui przywędrował na górę.
- Zabierz dziecko do jego pokoju i zablokuj drzwi dopóki po ciebie nie przyjdę, Niall! - Krzyknął Harry przez ramię, obserwując nieporuszającą się Alfę z uwagą.
- Ale..
Głos Harry`ego opadł do rozkazu alfy. - Teraz Niall! I Zadzwoń do Zayna!
To był rozkaz który obudził Alfę. Po pierwsze jego własna alfa odmawiała mu ich omegi, a teraz rzucał rozkazami jakby był przywódcą stada? Jak śmie!
Ruja Liama przesiąkła przez myśli, które przeskoczyły na Harry`ego.
Nawet tak silny jak był, Harry nigdy nie byłby w stanie pokonać Alfy w rui na dłuższą metę, ale jego czysty umysł dawał mu teraz przewagę. Alfa próbował przepchnąć się obok Harry`ego, który użył siły aby poprowadzić Liama tak daleko od ich omegi jak mógł.
W jednej minucie Alfa próbował przejść obok Harry`ego, a w następnej był uwięziony gdzieś, gdzie nie pachniało tak pysznie omegą; w jego właściwym umyśle, pamiętałby, że to był ich na wszelki-wypadek pokój, ten który pojawił się jak sypialnia gościna, ale z meblami, których nie można połamać i drzwiami, które zamykały się od zewnątrz, taki sami jaki specjalnie zrobili w ich domu w Anglii po tym jak Niall dopiero co miał operację na kolano i nie mógł dołączyć do Zayna na jego ruję.
Zamykając drzwi, Harry wyszedł. - Przepraszam Alfo! - Westchnął i pobiegł na górę. - Ni?
- W porządku z nim? - Zapytał Niall, kołysząc ich miesięczną bryłkę szczęścia. - Może powinienem,- mam na myśl, mógłbym tylko na chwilę..
- Nie. Nie możesz. Nie przez następnych kilka tygodni i nawet wtedy, nie w rui, kochanie. - Harry odczesał jego włosy.
- Ale, Liam...
- Będzie z nim dobrze przez kilka godzin. Dzwoniłeś do Zayna?
- Tak, Louis kończy wywiad i wezmą samolot w godzinę i będą w domu trochę po północy. Stevie powiedział że poradzi sobie z resztą promocji. Nie ma dużo.
- Jest dobrą osobą. - Skinął Harry; byli sceptyczni na temat pracy Louisa ze Stevem. Jedną sprawą było pisanie i nagrywanie solo jak zrobił to Niall-  cholera, jak wszyscy to zrobili. Ale  przejść od pracy z nimi, do śpiewania wraz z inną alfa, było inną historią... ale, Steve okazał się być spaniałym przyjacielem. I był szczęśliwie połączony tak samo jak ich Louis. Alfy ufały im obojgu, aby spędzili tak dużo czasu udoskonalając ich singiel razem. Niall nie, ale był super hormonalny w tamtym czasie i Louis znalazł jego ciążową zaborczość za słodką, aby być na niego złym. Zwłaszcza od kiedy to zawsze kończyło się naprawdę dobrym seksem omeg. Mimo wszystko, mieli więcej do martwienia się. - Czy Louis jest nerwowy?
- Myślę, że bardziej martwi się o Liama, niż jest zdenerwowany. Może poczuć, że ten szaleje tam na dole. Ja też mogę.
- Zabierzmy ciebie i rzeczy dziecka do domku gościnnego tylko na wypadek gdyby Liam się wydostał.
- Myślę że mogę... - Trzewia Nialla skręcały się z potrzeby Liama.
- Ale ten mały chłopak nie może. Nasze dziecko potrzebuje cię bardziej niż jego ojciec.
Niall spojrzał w dół na jego małego mężczyznę w swoich ramionach. - Tak myślę. Ale...
- Żadne ale. Liam czułby się zmiażdżony gdybyś tam poszedł, a on by cię zranił.
Alfa by nigdy sobie nie wybaczył. W jego właściwym umyśle, wolałby to niż ryzyko, że zrani omegę. Niall to wiedział.
- Słuchaj, ty pójdziesz do domku gościnnego, ja pójdę na dół do Liama.
- Nie poradzisz sobie z Liamem podczas rui, Haz. - Niall pokręcił głową. - To co innego niż bycie pieprzonym przez alfę. On nie będzie w stanie cię zaknotować i to doprowadzi go do szaleństwa.
- Jestem  alfą, wyzdrowieję.
- Może nie jesteś omegą, ale jeśli on cię zrani, nadal sobie nie wybaczy. Harry zgodził się. Dopóki Niall nie poszedł spać z dzieckiem zaraz po dziesiątej i niepewność zrobiła się zbyt duża. Liam był w rui przez dwie godziny.
Dwie godziny dłużej, niż on by pozwolił którejś z alf być samemu. Liam nigdy by nie pozwolił jego alfom cierpieć- Przygotowywał i przygotowywał i przygotowywał Zayna na tą jedną ruje aby spędził ją sam, podczas gdy Niall zdrowiał po operacji i Harry przynajmniej powinien go sprawdzić, prawda?
Błąd.
Znalazł Liama rozdzierającego wezgłowie, poduszka rozdarta pomiędzy jego zębami podczas gdy ocierał się o łóżko
- Zayn wkrótce przyprowadzi Louisa, ale w tym czasie czy mogę pomóc? - Harry rozebrał górę. Alfa spojrzał przez swoje ramię i to powinno sprawdzić, że ucieknie. To nie był Liam. To nie była Alfa, która go kochała, która mogła być wystarczająco delikatna, aby udawać jakby wcale nie był delikatny. I brutalność Liama z Harrym, nie mogła się równać z tym co stało się jako następne.
Kiedy Liam złapał jego biodra i pchnął w niego, Harry krzyknął tak mocno, że mógł poczuć jak ściany drżą wokół niego. Bez przygotowania- choć Harry zrobił to sam, mógł, musiał oczekiwać że Liam też to zrobi. Co on myślał? Harry sam by tego nie zrobił. Nigdy nie robił. Niall po prostu otwierał się dla niego, przesiąknięty śluzem od momentu kiedy zaczynała się ruja. Harry przyniósł lubrykant, ale nie dostał go. Nie, Liam zrobiłby to, ale to nie był Liam, a nawet Alfa któremu poddał się Harry. To była alfa, która potrzebowała zapłodnić.
Liam wiedział że to nie była omega. Nie miał szansy na zapłodnienie tej pięknej osoby przed sobą. Ten śliczny brzuch nigdy nie rozciągnie się z jego szczeniakami. Ale ten tyłek. Jak mógł nie wziąć tego tyłka?Zwłaszcza kiedy wspiął się na łóżko, całkiem nagi. Uda i wystarczająco mokry, uderzał gwałtownie, ściskając tak mocno, że na pewno zostawi swoje znaki. I zostawi więcej znaków na całej tej alfie w próbie potwierdzenia, całkowicie nieświadomy, że już to zrobił.
Harry mógł to zrobić. Przyszedł po to. Aby zabrać trochę bólu Alfy, nawet jeśli oznaczało to jego własny. Mógł. Mógł.
Kiedy Zayn i Louis w końcu przyjechali, pobiegli schodami tam gdzie Liam warczał i krzyczał? Nie, nie krzyczał. Bo, Harry nigdy by nie puścił Nialla.
- Czy to.. - Sapnął Louis.
- Spójrz na mnie. - Zayn odwrócił omegę do siebie. - Zajmę się Harrym. Obiecuję ci to. Niall i ja zajmiemy się. Upewnij się, że Liam to wie. Upewnij się, że nie będzie próbował go znaleźć nim to się skończy. Teraz idź na górę schodów i czekaj. Kiedy zobaczysz Liama, cóż, kiedy zobaczysz Liam, twoje instynkty wezmą nad tobą górę. Nie musisz się o nic martwić, twoje ciało może to znieść. Ty to możesz znieść. - Pocałował Louisa w czoło. - Teraz daj mi twoje majtki. Ostatnie słowa nie były dokładnie tym, czego oczekiwał Louis, ale rozebrał swoje ubranie mimo wszystko i skierował się na górę.
- Kocham cię jaan, Zobaczymy się jutro.
Louis przewrócił oczami. - Skończ patrzeć na mój tyłek i idź wziąć Harry`ego!
- Kochanie, Tyłeczek jest na zewnątrz. Nie mogę nie patrzeć na Tyłeczek. - Uśmiechnął się i zniknął w dole schodów, upuszczając ubrania Louisa kiedy szedł. Jego własne instynkty krzyczały na niego, aby kurwa odszedł, że to był Alfa w rui i nie powinno go tam być. Ale, baby alfa też tam był.
- Liam! - Harry szlochał i Zayn podwoił kroki. Otwierając drzwi, rzucił koronkowe majtki, mokre z niewątpliwym zapachem śluzu w kierunku Liama. To nie był nawet dobry rzut, ale Alfa złapał je i warknął, odrywając siebie od drugiego ciała i szukając źródła tego zapachu. Nie ta piękna alfa przed nim. Choć, jeśli zaoferował siebie, Liam na pewno nie powiedziałby nie.
- Omega jest na górze, Alfo. - Zayn nie ośmielił się ruszyć ze strachu, że Alfa błędnie oceni go jako zagrożenie.
Omega. To jest to czego potrzebował Liam.
Odbiegając, odwrócił się, zaciągnął powietrzem i poszedł za tym zapachem do sypialni.
Minęły mniej niż trzy minuty nim bieg Liam dudnił korytarzem w kierunku Louisa, ale było to wystarczająco długo żeby stare niepewności wkradły się. Co jeśli nie był wystarczający? Co jeśli popełnił błąd? Jak to zrobi? Jak sobie poradzi z rują?  Co mu powiedział Niall? Nie upadniesz, nie, to już nie było problemem. Nie upadał regularnie, choć zrobił to kilka razy przy zachęcie jego terapeutki. Jego umysł wirował. Dlaczego to trwało tak długo? Co jeśli Liam nie będzie go chciał? Co jeśli Liam poczuje najpierw Nialla? Co jeśli Liam będzie rozczarowany że nie był Niallem?
Kiedy kroki zbliżały się, Louis odgonił gadające bzdury myśli na bok. Tu chodziło o jego Alfę. Rozważał powiedzenie czegoś mądrego, a nawet uwodzącego, ale w momencie kiedy drzwi się ledwie otworzyły się w zawiasach ujawniając jego Alfę, jego instynkty kopnęły z pełną siłą i spotkał Liama w połowie drogi w kolizji ich ust i skóry, która inaczej by bolała.
Liam rozłożył uda Louisa, obejmując jego delikatny brzuch nim wyrównał siebie ze źródłem wspaniałego zapachu. Louis już był mokry, praktycznie przesiąkał na prześcieradła.
- Liam! - Louis wygiął się kiedy Alfa wsunął się w niego, jego ciało witało Alfę i cokolwiek jego Alfa chciał mu dać.
Szczeniaki. Alfa chciał szczeniaków. Omega chciał szczeniaków. Więc szczeniaki zostaną zrobione.
Liam pchał z potrzebą, ale Louis mógł poczuć zmęczenie pod jego rękami, jego biodra, ich połączenia i Louis wiedział co musi robić. Przewracając ich, ujeżdżał Liama z wigorem, który chciałby mieć Alfa, te godziny ocierania zabrały mu go. Louis pieprzył swoimi biodrami na ciele Liama nawet kiedy doszedł niedotknięty, opryskując na biało abs Liama. Inaczej mógłby skończyć, mógłby pozwolić Liamowi mieć go, ale Louis był prowadzony przez potrzebę jego Alfy, nie jego własną.
Knot. Chcieli zaknotować się razem. Musieli.
- Twój. - Warknął Louis, przebiegając rękami przez jego włosy, łapiąc jego Alfę, posiadając jego Alfę. Pochylił się w dół, kiedy ręce Liama sięgnęły po niego, przekręcając swoją szyję po ugryzienie - Liam przewrócił Louisa na plecy i pieprzył go raz, dwa, ponownie i ponownie i ponownie dopóki w końcu, on i Louis obaj doszli, knot wystrzelił i zęby potwierdziły, a potem opadł na swoją omegę z taką ulgą, jak papier krepowy wystrzelany z zabawki na imprezie, opadający na ziemię.
Oddychając ciężko, Louis przeczesywał włosy Liama dopóki nie zasnął, z zadowolonym uśmiechem na twarzy. Zayn miał rację. Niall zawsze miał rację. Jego ciało wiedziało co robić, jak reagować na to co chciał i potrzebował Liam i jego umysł za tym podążał.
Louis obudził się przy ocierającym Liamie, nadal zakopany w nim, pochrząkującym i ledwie wiedzącym co się dzieje. - Twój. - Wyjęczał. - Twój. Falowanie od przetoczyło się przez niego, jego ciało z łatwością przyjęło Liama, tak mokry, że mógł usłyszeć pienienie się z każdym pchnięcie. Ale im wykończenie z desperacji złapało, Louis złapał rękę Alfy, łącząc ich palce razem na jego brzuchu, tak żeby Liam mógł poczuć diament odstający pierścionka zaręczynowego, który zaprezentował jego omedze i jak głęboko był w nim zakopany.
Liam trzymał go bliżej instynktownie, poruszając biodrami, gryząc w jego znak, dzikość jego rui złagodniała tylko na chwilę. Bo nawet jeśli nie poczęli dzisiaj, to była jednoznacznie jego omegą (i pewnego dnia będą mieć razem szczeniaki. Wiele szczeniaków, z powodu dużej ilości seksu z piękną omegą).
Tworzenie jego drugiego knota było wolniejsze i łatwiejsze. Intensywność potrzeby była nadal tam w siniaczącym uścisku rąk Liama, ale dzięki jego omedze, szarpnięcie, prawie nadnaturalna szybkość jego bioder  zblakła do czegoś gładszego, prawie normalnego dla Alfy.
Louis prawie liczył jak wiele razy doszedł na kutasie Liama tego dnia i jak wiele razy Liam ugryzł jego znak. Ale kiedy osiadł wieczór, to samo zrobił Alfa, kontując po raz czwarty w przeciągu dwudziestu godzin.
Kiedy nadszedł poranek, Liam obudził się sam i przy jego omedze. Duma warzyła się w  jego brzuch; jego omega poradził sobie tak dobrze przy jego pierwszej rui. Liam przyciągnął go bliżej i poprawił ich koc. Zapach ich stada falował do nich, a zwłaszcza bergamotka i odżywka kokosowa. Jego brzuch opadł na przypomnienie tego co zrobił jego baby alfa. Siadając w absolutnym horrorze, Liam sapnął. - Harry!
*****
Zayn odetchnął z ulgą w wyniku ich znikającej Alfy. - Coś ty do choler myślał, Harry? - Pośpieszył do boku jego chłopaka ze stada.
Harry skrzywił się kiedy Zayn przesunął jego kolana. - Bolało go i...i...
- I część ciebie zawsze myślała, że będziesz omegą. - Starsza alfa śledziła palcami przez uda Harry`ego. - Ale, ruje są ciężkie. I ty kochany, jesteś delikatny.
Harry wypuścił ostry jęk kiedy Zayn wsunął w niego palce. Nie był już nawet twardy. Intensywność tego, co się właśnie stało przewyższało przyjemność ale nagła czułość po prostu ich opuściła. Czułość i ten typ dotyku, do którego by przyzwyczajony.
- To jest to co lubisz. Miękkość i delikatność i to jest idealne. Ty jesteś idealny. - Zayn masował wokół palcami, sprawdzając czy nie ma jakiś uszkodzeń po drodze do prostaty Harry`ego. - Nie musisz być niczym czym nie jesteś.
- Nie jestem miękki i delikatny. - Wydął usta. - I jest w porządku, tak myślę.
Zayn poczuł natychmiastowe pociągnięcie za jego więź i był całkiem pewien, że Harry poczuł to samo. - Zanieśmy cię do Nialla, kochanie.
Nialla nie obchodziło, że Zayn miał Harry`ego owiniętego w swoich ramionach jak pannę młodą, całego owiniętego w białe prześcieradła. - Ty idioto! Ty głupi, głupi idioto! Mówiłem ci kurwa! Mówiłem ci, że nie poradzisz sobie! Czy masz pojęcie jak okropnie Liam będzie się czuć? Nie jesteś omegą, Harry. Jeśli chcesz być, możemy coś z tym zrobić, ale..
- Dlaczego wszyscy myślą że chcę zostać omegą? -Westchnął Harry.
- Chcesz? - Zapytał Zayn, kołysząc go, kiedy niósł go do sypialni i położył go na łóżku z najwyższą troską.
- To moje ciało. Jestem szczęśliwy będąc alfą, zwłaszcza z waszą czwórką. Po prostu chciałem...
- Pomóc. - Zakończył Zayn.
- Będąc stadem i ulegając Liamowi, nie znaczy że możesz znieść go podczas rui! -Niall chciał krzyczeć, ale ich dziecko spało w kącie pokoju. Zamiast tego jego szept wyszedł ostry i wściekły. - Mógł cię zabić!
- Jest różnica pomiędzy uleganiem jakie daliśmy jemu i tym co robią Ni i Lou. - Zayn rozłożył koce i trzymał paczkę lodu, którą wziął po drodze przy jego biodrze. Oczy Nialla powiększyły się i kiedy pognał do boku baby alfy, złość została zapomniana.
- Tak się martwiłem kiedy się obudziłem i nie było cię tutaj. - Niall wyciskał pocałunki na czarnej i niebieskiej skórze. - Wiedziałem co robisz i wiedziałem że jesteś ranny i nie było nic co mogłem zrobić!
- Dobra, dobra, przepraszam. Rozumiem. - Harry wtulił się w niego; niepokój Nialla był bardziej efektywny niż jego złość. - Chciałem pomóc, ale..
- I pomogłeś. Czuję, że jest trochę łatwiej. Ale Liam mógł sobie poradzić przez kilka godzin bez omegi, - Niall denerwował się nad przebarwioną skórą; nie będą długo, patrząc na możliwości leczenia się alf, ale Liam je zobaczy.
- Nie próbowałem pomóc Liamowi. Mam na myśl, próbowałem, ale bardziej się bałem, że Louis nie poradzi sobie z Alfą po kilku godzinach bez omegi. To była jego pierwsza ruja mimo wszystko.
Nie pomyśleli o tym. Louis wziął bycie omegą tak dobrze po tych wyboistych kilku pierwszych miesiącach, i zaskoczenie z rują Liama ściągnęło ich uwagę gdzieś indziej, nawet Zayna, który przywiózł Louisa do domu. Niall i najstarsza alfa wymienili uśmiechy. Ale, oczywiście Harry pamiętał. Harry zawsze pamięta te małe rzeczy.
- Nie mówmy tego Lou, dobra? Nie chcę żeby czuł się winny. To był mój wybór. Teraz utulcie mnie do snu, obaj. - Zażądał.
Po czuwaniu przy Harrym, Niall wymknął się z domku gościnnego i spotkał z Liamem i Louisem w kuchni.
Lekko śpiący i bardzo wypieprzony, Louis spojrzał na przesuwane drzwi i uśmiechnął głupkowato.
- Zabawa, prawda? - Niall wycisnął pocałunek na jego policzku. - W porządku?
Louis skinął i jadł dalej. - Zamierzałem zrobić naleśniki, ale pamiętasz co się stało ostatnim razem.
Ich oczy powędrowały na przypalony znak na suficie i z powrotem do siebie. - Dobrze, że Liam gotuje. Jedz, kochanie.
- Jest w kuchni, dzwoni do dr. Blacka. Z Harrym w porządku?
- Jest w porządku. Będą tu od razu kiedy zdają sobie sprawę ,że mnie i dziecka nie ma. - Niall zaparkował wózek obok Louisa, który zajrzał, aby sprawdzić ich całego chłopczyka.
- Nie, nie, to w porządku. Nie sądzę nawet że już się obudził. Przepraszam ponownie, że zadzwoniłem tak wcześniej. - Liam dotknął jego połączenia i wyciągnął rękę nim nawet położył oczy na jego omedze.
- Harry leczy się w porządku, nie musisz się spieszyć.- Powiedział Niall głośno, więc dr. Black mógł go usłyszeć.
- Ale nadal, tak szybko jak możesz być tutaj...dobra, cześć doktorku. - Liam przytulił go, przyciskając do jego piersi. - Jest z nim dobrze? Co on sobie myślał?
- Chciał pomóc. - Niall wzruszył ramionami, ale nim Liam mógł zapytać jego młodszą alfę ponownie, jego omega skinęła do tyłu, w kierunku jadalni. Spoglądając przez ramię Nialla, Liam zobaczył Louisa gruchającego w śmiesznie drogi wózek jaki kupili.
- Tęskniłem za tobą bubba bean. Tak, tęskniłem. Bardzo tęskniłem Chodź tutaj, moje małe kochanie.
I wtedy kliknęło, i Liam wiedział, że Harry myślał bardziej o Louisie niż o sobie.
- Nadal jest głupi. -Westchnął Alfa.
- Wie. Powiedziałem mu, gdy go uwielbialiśmy i kazałem mu zostać w łóżku przez cały dzień.
- Taka dobra omega. - Alfa objął jego policzki i przyciągnął go do pocałunku. - W moja następna ruję dostanę was obu i będzie fantastycznie.
- Mam nadzieję że nie pobijemy się o ciebie. - Niall owinął ręce wokół jego szyi. - Z tego co pamiętam, masz wystarczająco dużego kutasa.
- Z tego co pamiętasz? - Wyszczerzył się Liam.
- Minęło tyle czasu. - Jęknął Niall.
- Jeszcze dwa tygodnie, kochanie. Jeszcze dwa tygodnie i twój tyłek będzie cały mój. - Liam wgryzł się w swój znak i Niall nie mógł nic poradzić na jęk z pragnienia przechodzącego przez ich połączenie. - Może nawet znowu cię zapłodnię, kto wie?
- Harry i Zayn powinni najpierw mieć dzieci, Alfo. - Niall pocałował go. - I chcę zrobić rzeczy solo, wiesz.-
- Ale wyglądałeś tak pięknie w ciąży z naszym dzieckiem. I, spójrz jaki jest słodki.
- Robisz piękne dzieci. - Louis zaniósł go do kuchni; koc na który nalegał Liam aby był owinięty, zostawiony, usta Nialla opadły. Louis był tylko w czarnych, koronkowych majtkach i topie Liama.
- Jak śmiesz droczyć się ze mną Tyłeczkiem. - Niall uszczypnął jego pośladek,
Louis pisnął i przycisnął bliżej ich dziecko. - Nie przy dziecku, Ni!
- Powiedziała omega  w koronkowych majtkach. - Zaśmiał się Zayn kiedy on i Harry weszli.
Liam westchnął na widok jego najmłodszej alfy i prawie wyzdrowiał, poza utykaniem. - W porządku?
- Bardziej niż w porządku. - Harry owinął się wokół niego. - Nadal mogę cię poczuć w mnie.
Liam przygryzł jego wargę kiedy się całowali. - Nie waż się więcej stawiać siebie w zagrożeniu w ten sposób. Mogłem cię zabić.
- Pomyśl jaki to sposób na odejście. - Wyszczerzył się Harry. - Bycie wypieprzonym na śmierć przez moją gorącą Alfę.
- To nie jest śmieszne Harry.
- To jest trochę śmieszne.
- Nie, nie jest. - Liam chciał być wściekły, ale uśmiech jego alfy był zbyt zaraźliwy. - Jestem poważny. Nie masz żadnego interesu w rui, Harry, chyba że to twoja.
- Rozumiem Alfo. To się więcej nie powtórzy.
- Idź przytulić Lou. Zayn i ja skończymy śniadanie. Dr. Black będzie tu około południa.  - Liam przyciągnął go z powrotem nim mógł odejść. - Tak bardzo cię przepraszam, że cię zraniłem.
- Jest dobrze, Alfo. - Harry przycisnął ich razem. - Jest w porządku. Jestem alfą, prawda? Uleczę się.
- Jesteś moją Hazzą i jesteś kruchy i piękny i słodki. Jeszcze tego nie zrozumiałeś? - Louis wmaszerował z dzieckiem.
- Ten widok nigdy się nie znudzi. Nasza omega z naszym szczeniakiem. Nawet nie wiem co ze sobą zrobić. - Harry wyciągnął ręce do nich tylko po to, aby jego ręce zostały uderzone i ciało odwrócone. - Dlaczego jestem sponiewierany? Myślałem że byłem kruchy!
- Ale mimo wszystko jesteś alfą. - Louis zaprowadził go do kącika śniadaniowego i przytulił z nim.
- Jest z nim w porządki, Li. - Zayn owinął się wokół jego Alfy. - Jest w porządku.
Liam spoglądał na ich trójkę - czwórkę kiedy dołączył do nich Niall, gruchając na chłopców. - Tak, Louis powiedział mi że zająłeś się nim.
- I zajęliśmy się.
- I zająłeś się.
- Ale on nadal jest baby alfą, a ty nadal się denerwujesz.
- Denerwowałabym się tak samo gdybyś to był ty. - Liam zawiesił delikatnie rękę wokół Zayna.
- Coś na co czekam, jeśli nadarzy się okazja.
Liam uderzył jego tyłek. - Nie waż się, Zaynie Malik.
- Tak Alfo. - Starszy wyszczerzył się.
- Gdzie są moje naleśniki, Alfo? Umieram z głodu. - Niall zawołał ze stołu.
- Jak ja skończyłem z najbardziej wymagającym stadem? - Zażartował Liam.
- Jesteśmy szczęściarzami. - Zayn pocałował jego ramię i dołączył do nich.
Liam patrzył na ich czwórkę i ich dziecko i nie mógł się bardziej zgodzić.
16 notes · View notes
chrzcinyikomunie · 4 years
Text
Ostrzycka Gościna U Maryli
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Mamy wieloletnią praktykę w urządzaniu przyjęć weselnych i komunijnych. Oprócz dekoracji stołu i sali gwarantujemy świetną kuchnię oraz miłą i profesjonalną obsługę. Do każdego zamówienia podchodzimy indywidualnie wg życzeń, gustu i potrzeb zamawiających.
Dzieciom zapewniamy bezpieczne miejsce do zabawy na świeżym powietrzu (profesjonalny plac zabaw, boisko, huśtawki, piaskownica, ) – wskazana opieka dorosłych.
Goście chwalą nas szczególnie za dobrą kuchnię oraz profesjonalną i miłą obsługę kelnerską. Po rozbudowie obiektu dysponujemy stylową salą bankietową dla 120 osób oraz dodatkowym parkietem tanecznym i salą barową.
Zapraszamy do kontaktu!
Więcej informacji na https://chrzcinyikomunie.pl/restauracje/ostrzycka-goscina-u-maryli
0 notes
tezerowy · 7 years
Text
Dlaczego warto odwiedzić Polesie?
Są takie miejsca z wyjątkową atmosferą, których nie da się zapomnieć i chce się wracać jak najczęściej. Bez specjalnego patosu chciałbym Wam polecić Polesie, a dokładnie Babsk i jego okolice, gdzie mam przyjaciół otwartych na nowych gości. Tak się składa, że ostatni weekend spędziłem we wspaniałym towarzystwie i wśród niesamowitych atrakcji. Dla mnie Polesie to synonim wypoczynku, ale po kolei.
Piękne okolice
Babsk to wieś położona w gminie Urszulin, na ścianie malowniczego Poleskiego Parku Narodowego. Miałem okazję być tam już o każdej porze roku i ciężko mi się zdecydować, która jest najpiękniejsza. Kilkanaście jezior w okolicy, piękno parku, dzika przyroda i szlaki turystyczne to tylko kilka z okolicznych atrakcji. Ścieżka astronomiczna i ornitologiczna to moim zdaniem hity, szczególnie dla dzieciaków, bo edukacja przecież to podstawa. 
Ciekawi ludzie
Od samego początku na Polesiu czujesz się jak swój. Gościna jest tu na porządku dziennym. Nasze zaprzyjaźnione gospodarstwo agroturystyczne (Agroturystyka Polesie) to przytulny, drewniany dom z gospodarzami z sercem na dłoni. Tylko trzy pokoje zapewniają kameralną atmosferę. Zaraz po sąsiedzku beczka, w której rozgrzewaliśmy się z przyjaciółmi, aby za chwilę zanurzyć się w lodowatej wodzie. Brzmi nieciekawie, jednak odpoczynek i relaks dla zmęczonego fizycznie i psychicznie mnie wyborny. Spałem jak dziecko!
Tumblr media
Po beczce oczywiście gościna, czyli co kto lubi- nalewki, kawa z tygielka przywiezionego aż z Kazachstanu, czy lokalne przysmaki (chleb z lokalnej piekarni nie ma sobie równych!). Poza tym najważniejsze dla mnie- długie rozmowy, wolno płynący czas, bawiące się dzieciaki, o które nie trzeba się martwić i przyjaciele.
Tumblr media
Spokój, cisza, życie płynące swoim, jednak jakby trochę wolniejszym rytmem. Jeśli chcesz odpocząć przy kominku i napić się na przykład nalewki z cedru, proszę bardzo. 
Tumblr media
Jeśli masz ochotę iść na spacer i pooddychać powietrzem, którego w mieście już nie ma, po prostu wychodzisz na dwór. Dla lubiących aktywności sportowe znajdą się rowery, kajaki, narty, nordic walking czy strzelanie z wiatrówki. Czego chcieć więcej?
Tumblr media
Lubię tam być. Lubię tam wracać. Na dzień, na weekend, na kawę motocyklem. Dystans od Lublina jest na tyle mały, że jednodniowy wypad nie jest wcale problemem. Wystarczy chcieć odpocząć i odciąć się od codziennych spraw. Wracasz pełen sił, energii i zapału. Polesie, warto wracać!
1 note · View note
luckylukeguide · 4 years
Photo
Tumblr media
Leżące po polskiej stronie Podkarpacie to winem i serem kraina płynąca. Śmiem tak twierdzić, po tym jak drugi rok z rzędu odwiedziłem ten region. Jasielski Szlak Winny obfituje w winnice (łącznie jest ich już 15), a na wzniesieniach Bieszczad pasą się owce, krowy i kozy, a właśnie z mleka tych ostatnich wytwarza się najwięcej sera w tym regionie. Wśród tutejszych właścicieli winnic panuje przyjazna atmosfera ze zdrową konkurencją. Dlatego też Winnica Sztukówka z Vimum Pro Cultura zorganizowały wydarzenie Wina i Gościna pod koniec sierpnia w Glinki Średnim k. Jasła. Można było zdegustować win, wziąć coś na ząb i zaopatrzyć się w oliwę, sery, a nawet lnianą odzież czy ceramikę. Trzymam kciuki za powtórkę w przyszłym roku! Jednocześnie polecam przyjechać do Sztukówki na zwiedzanie winnicy, degustację lokalnych win i przekąsek przy stole w altanie położonej między winoroślami. Z niej rozpościera się malowniczy widok na Pogórze Strzyżowskie. A w przyszłym roku otworzą pensjonat, aby w pełni realizować ideę enoturystyki. Piękna sprawa! Więcej o Jasielskim Szlaku Winnym znajdziesz tutaj: http://winiarzejaslo.pl/strona/jasielski_szlak_winny Wiecej o Winnicy Sztukówka dowiesz się tutaj: http://www.sztukowka.pl #winaigoscina #wydarzenie #winnica #sztukowka #wino #degustacja #enoturystyka #Polska #GlinikŚredni #Jasło (w: Glinik Sredni) https://www.instagram.com/p/CEpQDvQHsut/?igshid=rbzrz2lt0i38
0 notes
liendoesja · 6 years
Text
Osiągamy cele na 2018 rok. Podsumowanie miesiąca: czerwiec
Tumblr media
Dzisiaj przedstawiam post podsumowujący CZERWIEC. Czy udało mi się osiągnąć moje cele na ten miesiąc? Co było trudne, łatwe, sprawiło satysfakcję? Zobaczmy! Jak wiecie postawiłam sobie nowe cele na ten rok. Pisałam więcej na ten temat w poście: "Plany, cele, postanowienia na 2018 rok. Czy można je zrealizować? Dlaczego zmieniłam swoje podejście?" Obiecałam co miesiąc pisać podsumowanie i szczerze dzielić się z Wami moimi doświadczeniami, sukcesami lub ich brakiem. Dziś wrzucam 6ty z serii 12tu tego typu postów. Pierwszy post podsumowujący styczeń możecie przeczytać tutaj, drugi o lutym znajdziecie tutaj, trzeci o marcu tutaj, czwarty o kwietniu tutaj, piąty o maju tutaj. Co udało mi się osiągnąć? 29 razy wstawałam wcześniej, by mieć czas na mój Miracle Morning (więcej na ten temat znajdziecie na You Tube i niektórych blogach). Zazwyczaj było to 30-45 minut wcześniej. Codziennie poświęcałam czas na moją poranną modlitwę. 22 razy znalazłam chwilę na studium osobiste lub czytanie urywka Pisma Świętego. 11 razy brałam udział służbie (wolontariat). Dwa razy w tygodniu (10 razy) uczyłam Dzibusy z Biblii. 17 razy bawiłam się z Dzibusami (chodzi tu o prawdziwą zabawę razem!🤣). 12 razy czytałam Dzibusom. 17 razy ćwiczyłam (przeciętnie 25-30 minut). 17 razy brałam suplementy diety 1 raz poszłam na czas spać (u mnie to jest koło 21.30 ) - taaaaak,...bez komentarza... Przeciętnie spałam 6,65 h. Napisałam 4 nowe posty i odświeżyłam 1 starszy wpis na ten blog (super!). 9 razy wrzuciłam mini post na FB. 17 razy wrzuciłam mini post na IG. 5 razy mieliśmy u nas gości na obiedzie Co było najprzyjemniejsze?
Tumblr media
W czerwcu mieliśmy kilka naprawdę przyjemnych wydarzeń, ale najbardziej podobały mi się te: Przyjęcie zborowe jakie zorganizowaliśmy dla naszego zboru. Przyszło w sumie 49 osób, panowała świetna atmosfera, mieliśmy mnóstwo śmiechu, pyszne jedzonko (każdy coś ze sobą przyniósł) i graliśmy w różne gry. Dzieci szalały na placu zabaw. Było wspaniale i naprawdę się zrelaksowałam! Wizyta zaprzyjaźnionej rodzinki z Rotterdamu, która spędziła z nami całą niedzielę. Mogliśmy lepiej się poznać, zbudować i miło spędzić razem czas. A nasze dzieci świetnie się ze sobą bawiły mimo dużej różnicy wieku. Gościna u przyjaciół z sąsiedniego zboru. Wspaniała atmosfera w ich pięknym, artystycznym domu, pyszny obiad i ciekawe rozmowy. Zakupy spożywcze i kosmetyczne plus pyszny lunch w Niemczech z siostrą z naszego zboru - ja lubię takie imprezy 🤣. Kawa + kino z moją BFF Gosią. Tym razem byłyśmy na najnowszym "Jurassic World". Poszłyśmy się zrelaksować po ciężkim tygodniu, ale film był taki straszny, że się nie zrelaksowałyśmy wcale🤣😂 Wizyta u brata mojego męża i jego rodzinki. Wspaniale spędzony czas, budujące rozmowy i przyjemność obserwowania naszych bawiących się razem dzieci (Dzibusy i ich 2ka przepadają za sobą🧡). Czytanie kilku inspirujących książek naraz! Głównie Brendon'a Burchard'a i Lisy Nichols. Co było trudne? Co się nie udało?
Tumblr media
Jak dotąd nie udało mi się zerwać z moim nawykiem zbyt późnego chodzenia spać, choć walczę z nim już pełne pół roku🤨. Oczywiście śpię przez to za mało, a potem brak mi energii w ciągu dnia. I oczywiście jest to moja własna wina... Kolejną trudność sprawia mi świadomość, że naprawdę nie mogę mieć wszystkiego😂! Jest to trudne do zaakceptowania i choć nie jest to żadną nowością dla mnie, nadal mnie to irytuje! Dlatego w czerwcu miałam kilka dni kiedy byłam przygnębiona z tego powodu, i zmęczona sama sobą. Za dużo naraz chcę, a to co muszę robić - lista priorytetów - rzadko kiedy pokrywa się z tym, co chcę robić - lista hobby i przyjemności. Czy ktoś wie dlaczego dzień ma tylko 24 h?😂🤣 Co nowego zrobiłam/wprowadziłam?
Tumblr media
Zrobiłam sobie przerwę od Social Media od 15 lipca (na miesiąc). Rezultat: dużo mniej stresu i dużo więcej spokoju!👍Polecam! Zaczelam ćwiczyć z Tracy Anderson, którą odkryłam dzięki IG. Jestem zachwycona jej metodą ćwiczeń! Jej treningi dają kopa i szybkie rezultaty - super! Zauważyłam u siebie postępy w panowaniu nad sobą! Cieszę się jak nie wiem co, bo naprawdę pracuję nad tą cechą👍 Wypróbowałam 2 nowe przepisy i oba okazały się sukcesem. Jeden to sos saté, a drugi to sałatka z kuskusem. Ponadto pożegnaliśmy moją teściową z Kamerunu, która była u nas 2,5 miesiąca. Nie wiemy kiedy się z nią znowu zobaczymy, ale ten pobyt napewno będziemy miło wspominać. Co planuję na lipiec?
Tumblr media
W lipcu planuję skupić się na 2najważniejszych dla mnie terenach mojego życia: wierze i mojej rodzince. Co będzie się działo? Dzibusy mają wakacje od 7 lipca, a mój mąż latem pracuję głównie w domu, więc większość czasu będziemy razem. Chcę zadbać o to byśmy ten czas spędzili przyjemnie i budująco. Pragnę, by Dzibusy miały dużo przyjemności i miłych momentów🧡😁. I planuję jeszcze więcej czasu i uwagi poświęcić mojemu mężowi i naszemu związkowi❤. Trzeba dbać o to co się ma, prawda?😋 Ponadto planuję: Pomocniczą służbę pionierską na 30h (wolontariat) razem z mężem. Udział w Obsłudze - wizycie Nadzorcy Obwodu i jego żony. Jest to wyjątkowo budujący naszą wiarę tydzień, na który się zawsze bardzo cieszymy. 3dniowy Kongres w Gelsenkirchen pod tytułem "Bądź odważny!" - jedno z naszych najważniejszych corocznych wydarzeń! Wyjazd na długi weekend do Niemiec w czasie kongresu i pobyt w wynajmowanym domku z ogrodem - mini urlop. Przyjęcie dla Dzibusów na wynajętym przez nas placu zabaw. Wycieczka szkolna na zakończenie roku szkolnego z Dzibusami. Mini przyjęcie u mnie dla moich przyjaciółek przy kawce, słodkościach i innych pysznościach. Mini urlop nad holenderskim morzem z moją BFF Gosią A ponad to wszystko te zwykłe, codzienne rzeczy, które są niezbędne do osiągnięcia moich standardowych celów na każdy tydzień. Mam nadzieję, że lipiec będzie pełnym pięknych momentów miesiącem, że uda mi się osiągnąć moje cele oraz że znajdę czas na relaks i odpoczynek. Tego również i Wam życzę😁👍 Jeśli chcecie, napiszcie jakie macie plany na lipiec- jestem ciekawa😁👍 Mocno Was pozdrawiam, Linda. Read the full article
0 notes
Text
Jak emerytowani żołnierze
czyli druga część zapisu spotkania z dwoma pokoleniami muzyków dawnej Orkiestry Dętej Murcki. Moimi rozmówcami są: Agnieszka Noras - absolwentka szkoły muzycznej, w orkiestrach dętych w latach 2000-2010, dziś, jak sama o sobie mówi “muzyk domowy” oraz Andrzej Wodarz - tata Agnieszki, muzyk samouk, grający w orkiestrach od 1967 r., aktualnie emerytowany górnik.
  AM: Orkiestra to solidarność, a czy było w niej również miejsc na autentyczne przyjaźni?
AN: Za moich czasów już chyba nie. Za dużo młodzieży, a co za tym idzie również różnych, czasami dziwnych podziałów. Każdy był z tzw. innej parafii – jeden z Sosnowca, ten z Bytomia, ten jeszcze skądś tam, ale nie było oczywiście tak, żeby były jakieś konflikty, żeby ktoś z kimś nie rozmawiał itp.  Oczywiście wyjątki są. Należy do nich moja przyjaźń z Kasią, chrzestną mojego syna, którą poznałam właśnie w orkiestrze trzynaście lat temu, albo z Alą, z którą znamy się już od lat szesnastu.
AW: Za starego piyrwy, kiedy jeszcze ja grałem, w orkiestrze spotykało się pół Murcek, wszystkie murckowskie chopy. Wszyscy się znali, znali mnie, znali mojego ojca więc było zupełnie inaczej. Nie pamiętam ile dokładnie było w niej wówczas Murckowioków, ale orkiestrę złożoną tylko z nich można by na pewno zrobić. Dużo było też Kostusiów, czyli ludzi z Kostuchny, szczególnie, kiedy nas połączyli. Stopniowo pojawiało się co raz więcej ludzi ze szkół, zawodowców, a starzy się powoli wykruszali. Zresztą nawet Adze dyrygent w pewnym momencie zaproponował, że jeżeli chce się dalej rozwijać w orkiestrze , to byłoby fajnie gdyby poszła do szkoły muzycznej. Ja ją trochę uczyłem, ale nie chciałem tego dłużej robić, bo łojca sie nie słucho, więc uczył ją zastępca dyrygenta.
AN: Ale dobrze było mieć koło siebie szpeców, a mieliśmy ludzi po akademii muzycznej, od których człowiek się wiele uczył.
AW: Oczywiście. Ja się też podciągałem grając z takimi szpeniolami
AM: Ale czy takie dokooptywanie ludzi ze szkół i akademii nie było Waszym zdaniem psuciem tego, czym orkiestra powinna być?
AW: Chyba nie. Na początku oczywiście patrzyliśmy na to trochę krzywo, ale z drugiej strony poziom mocno się podniósł, graliśmy inne utwory. Wszystkie orkiestry poszły w pewnym momencie w tym kierunku, a wiadomo, że jeden dyrygent nie może być gorszy od drugiego. Jak oni grają trudniejsze utwory, to my też nie możemy być gorsi. Była spora rywalizacja.
AN: Do tego pojawiły się kontrakty z miasta. Nie wiem, kto wybierał orkiestry, ale wiem, że nie każda, jak nasza, grała co tydzień w piątek o 17:00 pod Wyspiańskim.
AW: Graliśmy dużo bo ówczesna władza była z okolicy i chyba nas lubiła. Graliśmy wszystkie festyny, odsłonięcia pomników, jakieś rocznice, mniejsze uroczystości. Do wszystkiego zamawiali nas więc w Katowicach graliśmy sporo.
AM: Wróćmy jeszcze do tej rywalizacji. Mam wrażenie, że ona się pojawia między orkiestrami zawsze, pod każdą szerokością geograficzną. Jak ta rywalizacja wyglądała tu?
AN: To było chyba bardziej współzawodnictwo dyrygentów niż samych orkiestr…
AW: Trudno powiedzieć. Najpierw Murcki i Kostuchna były osobno, więc „tam” zawsze były „te pierońskie kostusie”. W Kostuchnie zaś „pierońskie Murckowioki”. Potem nas połączyli i się skończyło, musieliśmy być razem. Na początku, jak jeździliśmy na przykład na wycieczki, to w osobnych autokarach. W jednym jechała Kostuchna, w drugim Murcki. Jak jedni wyciągnęli instrumenty, to drudzy też i się grało. Potem już razem. Ja rozmawiałem i z tymi, i z tymi. Niektórzy z początku mieli jakieś pretensje, że jo tak cały czas z tymi Kostusiami. Dla mnie nie było różnicy, grało się z każdym
AN: Ale na początku to było klasyczne „nasz plac na wasz plac”.
AM: A mistrzostwa i konkursy? Jak można się było na nie dostać, szczególnie te zagraniczne? Były jakieś eliminacje?
AW: Nie, po prostu nas zapraszali. To była taka wymiana, my jeździliśmy do nich, a oni przyjeżdżali do nas.  Z tym, że do nas nie przyjeżdżali na konkurs, tylko po prostu na koncerty do miasta. To była gościna za gościnę.
AN: Najczęściej jeździliśmy na Węgry, zawsze 20 sierpnia graliśmy z okazji święta narodowego, na Świętego Stefana.
AW: My graliśmy na rozpoczęcie, a potem byli ich artyści, czardasze, fajerwerki…Zdarzało się, że na Węgrzech byliśmy nawet trzy do czterech razy w roku. Była okazja, żeby z orkiestrą trochę świata zobaczyć. Byliśmy dwa tygodnie we Włoszech więc pozwiedzałem i Rzym i Watykan….normalnie musiałbym za to wszystko zapłacić, a tak mieliśmy wycieczkę za granie. Z kolei do Niemiec jeździliśmy dzięki jednemu z naszych  trębaczy, którego brat był w Niemczech dyrygentem. Przez lata odwiedzaliśmy się nawzajem, aż pewnego razu gruba nie dała nam pieniędzy na wyjazd na ich jubileusz i wszystko się poknebziło.
AN: My musieliśmy tylko zapłacić za autobus. Resztę pokrywało zawsze miasto, na którego zaproszenie jechaliśmy. To była kupa pieniędzy bo autobus zostawał z nami za granicą przez tydzień, a do tego woził nas z miejsca w miejsce. Zasponsorować to mogła tylko kopalnia.
Tumblr media
Zdjęcie ze zbiorów prywatnych Agnieszki Noras
AM: Koncert, który zapamiętaliście jako najfajnieszy?
AW: Dla mnie każdy był fajny, ale szczególnie cieszyło mnie jak graliśmy razem z Agnieszką.
AN: Podczas naszego pierwszego wspólnego koncertu nawet dziadek nam robił zdjęcia.
AW: Właśnie nie mogę ich znaleźć….
AN: Bo jo je mom
AW: Kurde, a jo pół chałupy przeszukoł!
AM: Jak wspominasz ten swój debiut?
AN: To było na Murckach w parku. Szok! Pełno ludzi, tłum, larmo, do tego w muszli dźwięki się odbijają. Ale to było to! Siedzę w mundurze, z jednej strony tata, z drugiej ujek. Pamiętam, że było zimno jak diabli. To było chyba jakoś powiązane z Bożym Ciałem, bo pamiętam, że przyniosłeś kartkę wypisaną na Boże Ciało i rano graliśmy na uroczystościach, a popołudniu koncert. I chyba na tym Bożym Ciele bardziej się stresowałam, bo trzeba było cały czas iść na lewą nogę. Zamiast grać myślałam cały czas o tej lewej nodze. W parku, jak już usiadłam to stres minął .
AW: ćwiczyliśmy do tego koncertu wspólnie…
AN: …a mieszkaliśmy w bloku więc sobie to wyobraź. Czterdzieści pięć mieszkań, a my rozkładamy nuty, pulpity, stołeczki i zaczynamy grać. Co dziś gromy? Dawaj pogrzebowe, i wio pogrzebowe na dwa saksofony! Sąsiedzi mieli z nami wesoło, ale się nie żalili.
AW: Ale na początku Agnieszka jeździła ze mną na koncerty, tylko żeby posłuchać jak gram. No i pewnego razu dyrygent zaproponował, żeby przyszła z saksofonem. Od kolegi dostałem dla niej taki mały mundur i zaczęła ze mną grać na Wesołej.
AN: Aż wreszcie ktoś życzliwy doniósł dyrygentowi z Murcek, że „Agnieszka gro na Wesołej”. No więc się zaczęło „jak to jest, że Agnieszka na Wesołej gro, a tu nie? A potrafi ona w ogóle grać? To niech przyjdzie tu”. Z tym, że na Wesołej grałam tylko na próbach. Siedziałam i patrzyłam jak tata gra, więc się przy okazji pinkało. Koncert chyba zagrałem jeden, w jakimś kościele.
AW: Grała wtedy za darmo. Nie była wpisana na listę więc nie było dla niej pieniędzy. Za to dyrygent dał jej bombonierkę.
Tumblr media
Zdjęcie ze zbiorów prywatnych Agnieszki Noras
AM: Pamiętasz repertuar ze swojego debiutu?
AN: Na pewno to były jakieś marsze, ale szybciej powiem Ci ich numery niż tytuły. Na pewno graliśmy wtedy z białych książek…
AM: Co to takiego?
AN: Jest ileś różnych repertuarów. Są marszówki czyli małe żółte książeczki, w wielkich białych był cały świat – rumby, salse, rzeczy wpadające w ucho, które każdy znał na pamięć. Grając je nie trzeba było specjalnie się nad nimi głowić, po prostu siadało się i grało na luzie. Najgorsze były niebieskie teczki.  Tam było wszystko. Twardy repertuar. Jak się pojawiały niebieskie teczki to było groźnie. Wtedy pogoda była do bani więc jechaliśmy na zmianę żółte i białe książki. Numer 23 z białych książek…to chyba pamiętają wszyscy. Tylko numery pamiętaliśmy chociaż….23 to był….Beguin Festival, ha! Mimo tego, że było zimno i lało, do parku przyszli wtedy wszyscy, wszystkie ciotki, babcie…koleżanki! To byli moi najwierniejsi kibice, zawsze przychodziły posłuchać. Jak nie miały co robić, to nawet jeździły ze mną na próby.
AM: Ile kobiet grało wtedy w orkiestrze?
AN: Niech policzę…ja, Basia, Kaśka, Justyna na puzonie, potem doszła Andżelika…i były flecistki bo w orkiestrze na fletach zawsze grają baby. Na perkusji grała Ala z Sosnowca, tako dziołcha! Do dziś się kolegujemy. Z Alą pierwszy wspólny koncert zagrałyśmy dokładnie 11 września 2001 roku kiedy runęło World Trade Center. To był pierwszy koncert Ali. Graliśmy pod Pałacem Ślubów i po piętnastu minutach kazali nam uciekać do autokaru. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Dopiero kiedy byliśmy już w autokarze, kierowca włączył telewizor i zobaczyliśmy wieże.
AM: Czy kobiety były traktowane w orkiestrze jakoś szczególnie?
AW: Nie. Gra to gra. Jest muzykiem i cześć.
AM: W pańskich czasach kobiety grały w orkiestrze?
AW: Ani jedna. Nawet na fletach grali chopy. Nasz flecista teraz ma już ponad 90 lat, a na flecie grał około osiemdziesiąt. Chop z Murcek. Kobiety zaczęły się w orkiestrze pojawiać, zanim przyszła Agnieszka. Ale to były pojedyncze przypadki, jedna, dwie…przeważnie flecistki. Potem się pojawiła saksofonistka, która wyjechała później do Wrocławia i została tam kierownikiem jakiegoś klubu. To była orkiestra górnicza, więc grali w niej górnicy, chopy. Może jeden albo dwóch pracowało na hucie, reszta była zatrudniona na kopalni więc skąd baby? Potem się pojawiły, ale jak, skąd?…Nie wiem. Ciekawe. Na początku to było zdziwienie. ��Jeronie, baba na puzonie!”, albo „Jeronie, baba na saksofonie gro!”, ale potem już nikt na to nie zwracał uwagi.
Tumblr media
Zdjęcie ze zbiorów prywatnych Agnieszki Noras
AM: Kiedy zaczęło się wszystko psuć? Jak to wspominacie?
AW: Jak zamknęli kopalnię.  Skończyły się pieniądze. Z czasem, kiedy zamknęli Kostuchnę, dyrygentowi kazali płacić za klub, w którym mieliśmy próby. Do tej pory płaciliśmy tylko za światło, a za klub płaciła kopalnia.    
AN: Pół biedy sala prób. Ważniejsza była kanciapa czyli całe zaplecze orkiestry. Stołki, pulpity, nuty, umowy, dokumenty, zapasowe mundury, mantle, nagrody…to trzeba było gdzieś wszystko trzymać!
AW: Teraz trzymamy wszystko po chałupach. Jeden ma takie nuty, inny takie. Ja mam w garażu bęben, bo kolega, który na nim gro mo tako mało chałupa, że nie ma gdzie go trzymać.  Z kolei ja mam na niego miejsce tylko w garażu. Jak przyjdzie granie to jeden wyciąga nuty, drugi bęben z garażu, inny coś tam jeszcze skądś i tak to wygląda. Prób nie ma kaj robić, a próby są potrzebne. Jak  zbliża się jakieś ważniejsze granie to ćwiczymy w salkach przy kościele w Kostuchnie.
AM: Pamiętacie moment, w którym zrozumieliście, że to już może być definitywny koniec?
AW: Jeszcze w zeszłym roku graliśmy przemarsz na Kostuchnie i usłyszeliśmy, że musimy jeszcze wytrzymać do końca roku. Nie wiem, co to mogło znaczyć…nasza orkiestra ma w tym roku 110 lat…nie wiem, co to dalej będzie…
AN: Nikt nie wie, ale o końcu myśleliśmy już kilka razy. Nawet kiedyś zabrałam na koncert kamerę, żeby nagrać jak orkiestra ostatni raz gra kolędy w kościele. Wtedy już nie grałam, ale pomyślałam sobie, że my nawet nie mamy pamiątek z tego wspólnego grania. Do tego koncerty kolędowe to szczególnie fajne wydarzenie.  Nie dość, że człowiek przeżywa wszystko jako chrześcijanin to jeszcze dochodzi klimat kościoła, instrumentów, lampek, choinek…
AW: Teraz gramy tam, gdzie ksiądz zapłaci. Ostatnio graliśmy w Warszowicach za Żorami.
AN: Mieliście szczęście bo tamtejszy farorz był wikarym na Kostuchnie i zna orkiestrę.  Ale Barbórka była ostatnio cicha i to jest straszne. Kiedyś mój chop już wcześniej okno otwierał i słuchaliśmy czy idą. Jak ich było słychać to lecieliśmy gibko, żeby ich nie celnąć na drodze, bo nie przejdziemy.  Jak ich słyszeliśmy, to zazwyczaj już brali winkel, więc my gibko do kościoła żeby zdążyć przed orkiestrą. Szczególnie, że tu jest górka i orkiestra zawsze zwalnia.  A przy tej cichej Barbórce chciało mi się po prostu ryczeć. Dużo jest takich okazji, że człowiek siedzi i czeka, bo za chwile mają grać…ale nic nie gra. W doma se możesz larmo zrobić.
AW: Ludzie na Murckach pytają czemu nie graliśmy. Graliśmy…tylko gdzieś indziej. A tu wszędzie cicho.  Nie wiem co dalej będzie. Mundury mamy w domu i czekamy. Trochę jak emerytowani żołnierze.
...i to z pewnością nie jest koniec tej opowieści...soon
0 notes
father-daniel-blog · 7 years
Text
Duchowy savoir-vivre
Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Wielu bowiem było tych, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?» Jezus, usłyszawszy to, rzekł do nich: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz…
View On WordPress
0 notes