Tumgik
#komórki
anatomia-czlowieka-pl · 5 months
Text
Tumblr media
KOMÓRKI I TKANKI cz. 4/9
TKANKA ŁĄCZNA WŁAŚCIWA
Tkanka łączna właściwa składa się z różnej liczby komórek i wytwarza istotę międzykomórkową, w której znajdują się włókna łączące, spajające i podtrzymujące inne struktury ciała. Tutaj pokazaliśmy tkankę łączną powiększoną sześćset razy. Tkanka łączna właściwa występuje w postaci tkanki luźnej lub zbitej w zależności od stopnia "upakowania" włókien. Włókna podtrzymują kości, wiążą stawy i mięśnie szkieletowe oraz chronią struktury nerwowo - naczyniowe w całym ciele.
Tkanka łączna właściwa luźna składa się z wielu komórek wszystkich rodzajów, luźno "upakowanych" włókien oraz macierzy pozakomórkowej. Fibroblasty - najliczniejsze komórki tkanki łącznej - produkują różnego rodzaju włókna przebiegajace w macierzy pozakomórkowej. Kolagen (wiązanie białkowe cechujace się wysoką wytrzymałością na rozerwanie) i włókna sprężyste (zbudowane z elastyny) to główne struktury włókniste stanowiące podporę dla różnych narządów. Z kolei włókna siateczkowe - mniejsze włókna kolagenowe - stanowią wsparcie dla małych grup komórek tworzących krew (która jest odmianą tkanki łącznej), limfę oraz tkankę tłuszczową. Makrofagi wędrujące pochłaniają odpady komórkowe, obce substancje i drobnoustroje wspólnie z komórkami układu odpornościowego. Komórki tłuszczowe, które magazynują lipidy, mogą występować w mniejszych lub większych skupiskach (jako tkanka tłuszczowa). Komórki plazmatyczne (plazmocyty) produkują przeciwciała do walki z zakażeniami, komórki tuczne (mastocyty), które można znaleźć w sąsiedztwie naczyń włosowatych, biorą udział w odpowiedzi zapalnej, zwłaszcza alergicznej. W tkance łącznej luźnej mogą się pojawiać również inne komórki, w tym krwinki białe. Macierz pozakomórkowa to substancja podstawowa tkanki, w której znajdują się wszystkie wymienione komórki. W tkance znajduje się również duża liczba naczyń włosowatych. Tkankę łączną luźną, zwaną również tkanką podskórną, można także znaleźć w głębokich warstwach tkanki nabłonkowej błon śluzowych i surowiczych tkankach narządów jamistych.
Tkanka tłuszczowa łączna jest skupiskiem komórek tłuszczowych wspieranych włóknami siateczkowymi i kolagenowymi. Jest również ściśle związana z naczyniami włosowatymi krwionośnymi i limfatycznymi. Tkanka tłuszczowa jest źródłem energii, izolatorem oraz wyściółką. Gromadzi również witaminy rozpuszczalne w tłuszczach.
Tkanka łączna włóknista zbita o utkaniu regularnym składająca się z upakowanych równolegle włókien kolagenowych i sprężystych (elastynowych) tworzy więzadła i ścięgna, które są bardzo odporne na obciążenia osiowe, chociaż do pewnego stopnia również się rozciągają. Tkanka zawiera niewielką liczbę komórek - głównie są to fibroblasty.
Tkanka łączna włóknista zbita o utkaniu nieregularnym składa się głównie z włókien kolagenowych (i pewnej liczby włókien sprężystych) znajdujących się w macierzy pozakomórkowej. Tworzy torebki stawowe, tkankę mięśniową (powięzie), otacza niektóre narządy wewnętrzne (wątrobę, śledzionę itd.) oraz tworzy warstwę skóry właściwej. Tkanka ta jest odporna na uderzenia i wstrząsy, zawiera niewiele komórek i jest minimalnie unaczyniona.
0 notes
azotowanie · 2 years
Text
"bo ja przez cały weekend o tym myślałam odkąd tylko Bohun do mnie przemówił głosem-"
"no jakby Bohun do mnie przemówił to też bym tylko o tym przez cały weekend myślała"
2 notes · View notes
ruski-san · 17 days
Text
"Boże w mojej klasie jest taka gruba laska"
Może ma choroby?
Może bierze leki przez które tyje?
Może tyje przez stres?
Może jedzenie to jedyne co jej daje radość?
Może po prostu potrafi siebie zaakceptować taką jaką jest?
Serio takie posty pokazuje tylko że Tumblr to spierdolenie mózgu XD osoby które to wstawiają powinny spojrzeć w lustro i popatrzeć chwilę na debila z zoo który nie umie się zachowywać normalnie wobec ludzi. Prawdopodobnie te same osoby za kilka godzin napiszą o swoim mega bingu i jak to Ana ich nie kocha zapominając o tym co było w poprzednim poście. Bo łatwiej patrzeć na innych niż na siebie. Jak ktoś się mnie kiedyś zapyta o najbardziej pojebane osoby w społeczeństwie to powiem w prost "Motylki z Tumblr" bo szczerze to trafienie tu na kogoś normalnego staje się wręcz rzadkie jak kurwa wbijam na Tumblr i czytam ten syf to wcale nie chce mi się jeść mniej tylko bardziej 💀
Nie jesteście znawcami i nie macie prawa do oceniania innych, nikt kurwa nie ma. Jedynie kogo możecie ocenić to siebie.
Więc jeżeli posiadasz taki lub podobny post na swoim profilu a moja wypowiedź jakkolwiek zadziałała na twoje ostatnie szare komórki to radzę z rozpędem lecieć to usunąć to może zaczniesz rozumieć jak się zachowywać w społeczeństwie.
59 notes · View notes
harmony-and-peace · 4 months
Text
Tumblr media
Zacznij wprowadzać zdrowe nawyki do swojego życia małymi kroczkami, a możesz zacząć od:
♡ Picia więcej wody niż soków, coli, kawy, czy energetyków.
♡ Chodzenia każdego dnia spać o pół godziny wcześniej.
♡ Odkładania komórki przed spaniem godzinę wcześniej.
♡ Ograniczenia czasu spędzanego na graniu w gry/scrollowaniu stron lub tiktoka.
♡ Stworzenia własnej skin care routine na noc lub na dzień, w zależności kiedy miałabyś na to czas.
♡ Spróbowania znaleźć nowego hobby takiego, które przyniósłby Ci jakąś korzyść, nie tylko pozwalało na zabicie czasu w ciągu dnia.
♡ Spędzania 15 min. dziennie więcej czasu na świeżym powietrzu.
Tumblr media
12 notes · View notes
jamnickowa · 29 days
Text
Fenomenalne popołudnie i wieczór z Mamą!
Było wręcz kryształowo, dopóki się... nie zaczęło. 😉 A zaczęło się, ponieważ oglądałyśmy tenis na żywo. I na żywo, również, Mama ponownie podjęła kolejną próbę spokojnego wyjaśnienia mi, na czym polegają pewne sprawy dotyczące tej gry. Tak. Owszem. Na moją prośbę. Ale ja chciałam tak w dwóch zdaniach maksymalnie. Przecież było tak dobrze, po co od razu całe stado wiedzy, dlaczego mamy rozwlekać stare rany? 😀 Mógł mi ktoś podać znieczulenie ogólne. I tak odpływam przy pewnych zagadnieniach. Po narkozie ogólnej - mhmhm. ☝️ Ale! Część wiedzy do mnie płynącej z ust cierpliwej Mamy dotarła do połowy szarej komórki w moim mózgu. Druga część przepływała przeze mnie jak potok przez papierową rurkę. Położyłam się i nuciłam, co mi do tam głowy przyszło. Mina Mamy na Dzień Mamy: kogo ja urodziłam, bożesz-ty-mój . Coś w ten deseń. Mamo. Stało się, czasu nie cofniemy. 😏 Dobra. Naprawdę. Na poważnie. Znakomity wieczór. Kocham Cię Mamo.
7 notes · View notes
52white-bunny · 3 months
Text
🌸 🌼 🌻 wsparcie w diecie 🌸 🌼 🌻
🌿mięta - Mięta ma ogromny wpływ na wspomaganie procesów trawiennych organizmu, co sprawia, że można ją stosować w celu odchudzania i dbania o sylwetkę. Składniki zawarte w liściach mięty zwiększają wydzielanie soku żołądkowego i usprawniają pracę jelit. Dodatkowo aromat i smak mięty ograniczają chęć podjadania.
🌺 hibiskus (np herbatka) - Dzięki wysokiej zawartości błonnika i nienasyconych kwasów tłuszczowych, hibiskus posiada również właściwości odchudzające. Herbata z hibiskusa wpływa pozytywnie na trawienie i wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn. Świetnie radzi sobie z zakażeniami przewodu pokarmowego.
💥pokrzywa - Picie naparu z pokrzywy pobudza wydzielanie soków żołądkowych, co wpływa na przyspieszenie trawienia. Pokrzywa zwyczajna zawiera również związki, które wykazują działanie oczyszczające układ trawienny. Z tego powodu jest naturalnym środkiem wspomagającym gubienie zbędnych kilogramów.
🐇 chrom w tabletkach - Jednym z podstawowych sposobów na przyspieszenie utraty masy ciała jest zwiększenie wrażliwości komórek organizmu na insulinę, w czym swoją role może odgrywać chrom. Chrom, regulując poziom cukru we krwi, hamuje napady wilczego głodu, zmniejsza apetyt, czasem likwiduje apetyt na słodycze. Poza tym chrom przyspiesza spalanie tłuszczów.
☕️kofeina - kawa / energetyk / tabl - Kofeina spala tłuszcz. Wykazuje ona działanie ograniczające kumulowanie się tkanki tłuszczowej. Dodatkowo ma właściwości pobudzające komórki do spalania tłuszczu. Picie kawy czy przyjmowanie suplementów z kofeiną może więc przyczynić się do redukcji tkanki tłuszczowej.
🌼 rumianek - Rumianek wzmaga uczucie sytości, więc jeśli chcesz schudnąć, a męczą Cię nocne napady głodu, zamiast sięgać po tabletki odchudzające mające zahamować apetyt, wypij filiżankę rumianku przed snem. Rumianek zwiększa poziom serotoniny, która nie tylko reguluje apetyt, ale poprawia też nastrój i ułatwia zasypianie.
10 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Hejka!
Tumblr media
Obudziłam się koło 7 rano. Pierwsza noc w nowym domu za mną. Sen zleciał niemal natychmiast i nic mi się nie śniło. Nakarmiłam Uszołaki i poszłam się ogarnąć. Tata już kręcił się po podwórku, więc zrobiłam nam kawy. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do Sieradza po łóżko dla taty oraz kilka rzeczy do Leroya.
Tumblr media Tumblr media
Tata zapomniał kluczy do komórki w Łodzi, więc wróciliśmy się do domu. Po 15 min od wyjechania okazało się, że klucze nadal były w domu xDDD spóźniłam się przez to do psychiatry. Jednak nie było z tym problemu. Następną wizytę będę miała już poprzez skype… Pani doktor zwiększyła mi dawkę leków i kazała mi nie być tak zrezygnowana co do swojego leczenia. No i oburzyła się na postępowanie Niemców… zapewniła mnie, że nie jestem pasożytem i nie wyciągam lewego l4 tylko jestem chora. Płakałam podczas wizyty. Chce wierzyć w to wszystko…
Tumblr media
Zapakowaliśmy pozostałe rzeczy rodziców i przewieźliśmy mamę do mojego mieszkania na czas remontu. Koty zaś zawitały na domku. Przerażone i w ogóle zestresowane. Czarnuch vel Tajson już wieczorem zwiedzała dom i nawet zawitała do uszaków, które ją otupały xD jednak nie było żadnej wrogości a króle „zdominowały” spotkanie xD
Tumblr media
Co się tyczy jedzenia? Dużo dziś było… Rano czereśnie i wafle smakowe. Później najlepszy kebab w Kaliszu gdzie odbierałam łóżko dla siebie. I serio kebs prima sort. Świeże warzywa, sporo mięsa i naturalny sos a nie gotowiec. Naprawdę byłam z niego zadowolona.
Tumblr media
Generalnie znów padam na twarz. Jednak dziś chociaż mniej dźwigałam oraz nauczyłam się rozpalać piec :) No i wpadło l4… generalnie dzień okej. Jutro jak pogoda pozwoli zrobię wybieg dla uszołaków
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Idę spać bo zaraz chyba padnę. Leki zwiększę dopiero w weekend w razie gdybym nie mogła po nich prowadzić.
Tumblr media
28 notes · View notes
cyborg0000 · 6 months
Text
chyba mam rozjebane komórki słuchowe ez
Tumblr media
i cyk szumy uszne do końca życia
7 notes · View notes
chichotka · 9 months
Text
Jestem pieprzonym tchórzem!
Są wyniki biopsji.
Komórki rakowe są też w węzłach chłonnych. Podjęto decyzję o chemii.
I zamiast w drodze do domu wjechać do Taty pojechałam prosto do domu. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, przytulić, powiedzieć dobre słowo. Tak jak do tej pory się trzymałam mimo diagnozy, bagna w pracy i sytuacji z oszustami tak teraz jestem rozjebana na łopatki. Pierwszy raz się poryczałam, nie przyniosło to ulgi. Jak nie mogłam jechać do szpitala, bo z dzieckiem nie wpuszczą to narzekałam, a teraz jak miałam okazję stchorzyłam. Ja zawsze mogę na niego liczyć!
taka idealna ze mnie córka...
To wszystko jest takie trudne...
14 notes · View notes
ahosia3 · 11 months
Text
Oglądałem wschód słońca i pragnąłem uwiecznić tę chwilę. Nigdy tego nie robiłem. Zdjęcia go nie oddają. Wschody słońca nigdy nie wyglądają tak efektownie jak na filmie i w końcu zrozumiałem, że urokiem wschodu słońca nie jest dana chwila tylko samo to zdarzenie. Nie możesz uchwycić wschodu słońca ponieważ nieustannie się zmienia. Słońce przesuwa się w mgnieniu oka, chmury płyną. To nieustanna zmiana. Nie jesteśmy chwilami Megan ty i ja. Jesteśmy zdarzeniami. Mówisz, że możesz nie być tą samą osobą, którą byłaś rok temu? Cóż, a kto jest? Ja na pewno nie. Zmieniamy się jak płynące chmury i wschodzące słońce. Komórki mego ciała obumarły i powstały nowe. Mój umysł się zmienił i zabijając epików nie czuję dreszczyku emocji jaki czułem kiedyś. Nie jestem tym samym Davidem, a jednocześnie jestem.
Napotkałem jej spojrzenie i wzruszyłem ramionami.
Cieszę się, że nie jesteś tą samą Megan. Nie chcę, żebyś była tą samą Megan. Moja Megan jest wschodem słońca zawsze innym, ale przez cały czas pięknym.
~Brandon Sanderson: "Calamity"
14 notes · View notes
anatomia-czlowieka-pl · 5 months
Text
Tumblr media
KOMÓRKI I TKANKI cz. 5/9
TKANKI ŁĄCZNE PODPOROWE (TKANKA CHRZĘSTNA I TKANKA KOSTNA)
TKANKA CHRZĘSTNA
W mikroskopijnych odcinkach tkanki chrzęstnej można dostrzec komórki chrzęstne (chondrocyty) znajdujące się w małych jamkach otoczonych twardą, lecz elastyczną macierzą pozakomórkową, której składnikami są złożone cząsteczki cukrowo-białkowe (proteoglikany, glikozoaminoglikany) wiążące wodę, oraz włókna kolagenowe. Macierz pozakomórkowa charakteryzuje tkankę chrzęstną; w zależności od rodzaju oraz ilości składników, które się w niej znajdują, wyróżniamy tkankę chrzęstną szklistą, sprężystą i włóknistą. Tkanka chrzęstna jest nieunaczyniona, a odżywia się poprzez dyfuzję z naczyń krwionośnych znajdujących się w ochrzęstnej (unaczynionej tkance łącznej włóknistej). Po uszkodzeniu tkanka chrzęstna nie regeneruje się w pełni.
Chrząstka stawowa pokrywająca końce kości (powierzchnie stawowe), zwana chrząstką szklistą, jest nieunaczyniona, nieunerwiona i ściśliwa. Jej porowata konsystencja zwiększa absorpcję składników odżywczych i tlenu. Z chrząstki szklistej zbudowana jest przegroda nosa. Chrząstka jest również główną strukturą podporową krtani i dolnych dróg oddechowych. Z chrząstki szklistej w życiu płodowym powstaje szkielet; jest więc tworzywem, z którego powstają pierwsze kości.
Chrząstka sprężysta jest w zasadzie chrząstką szklistą, w której znajdują się włókna sprężyste (elastynowe) oraz pewna ilość kolagenu. Chrząstka sprężysta tworzy małżowinę uszną i nagłośnię (część krtani). Poczuj wyjątkową elastyczność swojego ucha zewnętrznego.
Chrząstka włóknista składa się z grubych pęczków tkanki włóknistej przeplatanych komórkami chrzęstnymi i macierzą pozakomórkową. Chrząstka włóknista jest sprężysta, odporna na uderzenia, wstrząsy i rozciąganie. Najlepszym przykładem tej tkanki jest krążek międzykręgowy.
TKANKA KOSTNA
To jedyna w swoim rodzaju tkanka charakteryzująca się zmineralizowaną macierzą pozakomórkową (65% masy stanowią związki mineralne, 35% związki organiczne). Szkielet kostny stanowi punkt zaczepienia dla mięśni, ścięgien i więzadeł. Tkanka kostna chroni narządy wewnętrzne, wspomaga mechanizm oddychania i magazynuje wapń. Wewnątrz jam szpikowych kości długich powstają elementy morfotyczne krwi.
Tkanka kostna występuje pod dwiema postaciami - jako istota zbita oraz istota gąbczasta. Istota zbita jest odporną na uderzenia, podporową tkanką kostną chroniącą narządy od zewnątrz poprzez życiodajną okostną. Istota zbita składa się z cylindrycznych rurek zwanych systemami Haversa lub osteonami; są to koncentrycznie ułożone blaszki kostne (włókna macierzy pozakomórkowej złożone z białek, kolagenu i soli mineralnych), wewnątrz których znajduje się kanał Haversa zawierający naczynia krwionośne odżywiające kość. Z kanałami Haversa łączą się kanały Volkmanna. Zwróć uwagę na blaszki miedzysystemowe między osteonami oraz okalające je blaszki zewnętrzne. Między blaszkami znajdują się małe jamki kostne połączone niewielkimi kanalikami. W jamkach znajdują się komórki kostne (osteocyty) oraz ich wypustki, które łączą się z innymi osteocytami. W macierzy pozakomórkowej można dostrzec również duże, wielojądrowe struktury z wieloma wypustkami cytoplazmatycznymi, będącymi rodzajem makrofagów - są to osteoklasty, komórki kościogubne, odpowiedzialne za niszczenie macierzy pozakomórkowej. Komórki kościotwórcze (osteoblasty), które nie zostały tutaj przedstawione, powstają w okostnej.
Istota gąbczasta znajduje się we wnętrzu kości i najłatwiej ją dostrzec w nasadach kości długich. Składa się z wiązek blaszek kostnych o nieregularnych kształtach ułożonych w beleczki. Nie posiada ona systemów Haversa.
0 notes
aleksandrasieczka · 4 months
Text
#3: Z dziennika popkulturowego (03.03.2024)
Tumblr media
"Astronauta" nauczył mnie, że nutella ukaja poczucie samotności u wszystkich plemion, a ludzie tęsknią dopiero wtedy, gdy tej drugiej osoby akurat uporczywie nie ma. I to kłamstwo - że mnie tego nauczył - bo to prawda bolesna i nie zawsze prawdziwa, ale niestety nazbyt często prawdziwą jednak jest. Taka też jest ta opowieść, bo mówi nam o rzeczach, o których słyszeć pewnie nie chcemy, że jesteśmy egoistami, że mnóstwo w nas poczucia winy, że ciągle szukamy odkupienia, żeby zastąpić je kolejnym bólem czy inną rozpaczą.
Ale "Astronauta", który interpretuje powieść Jaroslava Kalfara nie jest przełomowo egzystencjalny. Porusza, złapał mnie za gardło w punkcie kulminacyjnym, ale ma i uproszczenia, i momenty słodkie. Skakunopodobny kosmita tuli się do słoika ichniejszej nutelli, która jednak zdaje się mieć magiczne właściwości. Smakuje jak dom, nawet jeśli dom to aksamitne larwy. Z egzystencjalnego przybicia umiejętnie wytrąca dysonans, który powoduje wygląd postaci i to, jak się wypowiada.
Tumblr media
Jajka to bowiem komórki jajowe ptasiego gatunku, żona tytułowego astronauty jest przez kosmitę tytułowana per samica, a on sam jest dla niego chudym człowiekiem. Koncept imienia zdaje się nie występować w jego plemieniu, a jednak w końcu je przyjmuje - w akcie, który chwyta za serce (przynajmniej mnie, ale może robię się sentymentalna). Tak samo zresztą uświadamiam sobie, że jestem już w trzecim akapicie, a nie zająknęłam się nawet słowem o tym, o czym w ogóle jest ten egzystencjalny-ale-nie-aż-tak "Astronauta". I uznajmy, że to celowe, bo o fabułę to tutaj średnio chodzi.
Tumblr media
Jakub Procházka od ponad pół roku przebywa w przestrzeni kosmicznej realizując samotną misję - ma zbadać obłok Chopra i wyprzedzić w tym wyścigu koreański zespół. Co z tego, że Jakub (Adam Sandler) jest u progu przełomowego odkrycia, jest na ustach całego czeskiego narodu, jak jednocześnie jest najsamotniejszym człowiekiem na ziemi. Żona, Lenka (Carey Mulligan), która jest w zaawansowanej ciąży, nie odbiera od niego telefonu, nikt mu nie chce nic powiedzieć, a przecież Czechconnect miał być szybszy od prędkości światła i całkowicie bezawaryjny. Wtedy właśnie na pokładzie Jana Husa 1 (no bo jak inaczej miałby się nazywać czeski statek kosmiczny!) pojawia się przerośnięty skakun, który jest zafascynowany samotnością i duszonymi przez Jakuba emocjami.
Tumblr media
W "Astronaucie" fascynuje nie tyle co zetknięcie dwóch całkowicie różnych kultur, ale przede wszystkim to, w jaki sposób kosmita (ciągle ze sobą walczę, żeby nie zdradzić jego imienia) działa na wspomnienia Jakuba. Wyzwala je w jego umyśle, ale nie do końca w takiej formie, w jakiej faktycznie je pamięta - lub nie pamięta, bo kosmiczny pająk kreuje obrazy na bazie tego, co zostało opowiedziane zgodnie z ładunkiem emocjonalnym. Poza tym, że same wizje otwierają oczy i Jakubowi, i nam, uświadamiając ludzki egoizm, pogoń za czymś, co w ogóle nie powinno być ważne, ale przestaje być dopiero u progu katastrofy czy utraty, to istotny jest sam aspekt wizualny. Impuls do strumienia wspomnień posyła pająk, a więc i to, jak wyglądają. Wgląd do przeszłości dostajemy przez tunel, obraz jest nieco rozszczepiony, momentami prześwietlony, niczym w pajęczym spojrzeniu, które korzysta z warstwy odblaskowej - stąd te bliki, barwne plamy, raz za razem rozlewające się po ekranie. Pamiętamy to, co chcemy, jak chcemy i nie zawsze wiemy, jak na te nasze wspomnienia patrzeć.
Tumblr media
(Jakub Procházka to najsamotniejszy człowiek na świecie, ale nie trzeba być w kosmosie, żeby tak się poczuć. Skakun-psychoterapeuta uczy tego, co ważne, a co tak bardzo się gubi w pogoni za ambicjami, marzeniami czy - jak również tu - wymazaniem poczucia winy za to, kim był ojciec. Wątek polityczny zarysowuje czasy, w jakich rozgrywa się "Astronauta". Sandler w poważniejszym kinie daje radę, a głos skakuna jest taki spokojny, wyciszający, że chce się wejrzeć w głąb siebie).
3 notes · View notes
kataryniarka · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
PRZEZ LATA NIE BYŁAM W STANIE TEGO SOBIE ZWIZUALIZOWAĆ ALE WRESZCIE MIAŁAM SZANSĘ POŁĄCZYĆ TE DWIE OSTATNIE SZARE KOMÓRKI I DOKONAŁAM WIELKIEGO ODKRYCIA
2 notes · View notes
harmony-and-peace · 6 months
Text
Tumblr media
8 rzeczy, które warto zrobić na początku 2024 roku:
♡ Zapisać cele do osiągnięcia lub rzeczy, które chciałoby się zrobić w tym roku.
♡ Zrobić vision board (może być na tapecie komórki, laptopa lub ze zdjęć powycinanych z gazet).
♡ Zrobić sobie jeden dzień poświęcony na odpoczynek i regenerację.
♡ Przejrzeć swoje stare ubrania i pozbyć się tych, które wcale nie nosiłaś w ostatnim roku, robiąc miejsce na nowe.
♡ Sporządź swoją poranną rutynę, która w nowy roku będzie motywować cię do codziennego wstawania z łóżka.
♡ Wyczyść swoje pędzle do malowania i półkę z kosmetykami, pozbywając się przy okazji przeterminowanych kosmetyków.
♡ Przejrzyj i zakualizuj swoje stare playlisty muzyczne.
♡ Posegreguj swoje zdjęcia na komórce.
Tumblr media
10 notes · View notes
jamnickowa · 2 months
Text
Wywaliło połączenie.
Restartowałam modem - na nic to się zdało.
I tak od ponad godziny czekam, może coś ruszy. 🤬
Ciekawe, czy uda mi się ten wpis opublikować używając komórki, również tej w mózgu.
6 notes · View notes
myslodsiewniav · 11 months
Text
Imiona dzieci w rodzinie i ból dupy
25.07.2023r.
Zadzwoniła do mnie siostra chwilę temu. Ot tak. Poopowiadać co u niej i jej synka. Miła rozmowa.
Ciekawe na ile jest tak jak teraz między nami, bo mamy obydwie taki moment w życiu? A na ile dlatego, że hormony u siostry, a u mnie dystans? Nie wiem.
Anyway - opowiedziała mi coś, co mnie zaskoczyło.
Okazało się, że chodzi o kuzyna, tego "mojego człowieka w rodzinie" i temat jaki moja siostra poruszyła w piątek (podczas urodzin rodziców) z nim. A zarazem jest to temat, który zastanawiałam się czy w ogóle potrzebuje mojej uwagi, bo ewidentnie jest to coś o co Niemiecka gałąź rodziny ma ból dupy, kipią złością i frustracją od ponad 30 lat xD, a czym moja gałąź rodziny w ogóle nie zaprząta sobie głowy, bo nasz punkt widzenia jest zupełnie inny.
Chodzi o imiona. Dla członków rodziny.
Ech.
Niemiecka gałąź rodziny OD LAT ma ból dupy o to, jakie imię mi nadano. Moja ciotka, siostra ojca, przekonana (i w takim przekonaniu wychowana i utwierdzana od małego) o tym, że jej zawsze i we wszystkim należy się pierwszeństwo, wszystko co najlepsze była w pierwszej ciąży mieszkając jeszcze w Polsce. Nie wiem na ile miała wtedy bliski kontakt z moimi rodzicami - bo czas jej wesela i pierwszych radosnych miesięcy jako żony to jednocześnie okres, kiedy moi rodzice przechodzili żałobę po śmierci mojego starszego brata. Nikt mi o tym okresie zbyt chętnie nie opowiadał. Zarówno rodzice, jak ciocia, wujek czy babcia milknie i z bardzo strapionymi minami, a po chwili ciężkiej ciszy wspominali, że widzieli jak mój tata wtedy bardzo rozpaczał, jak cierpiał. Tyle wiem. Nic więcej mi nie mówiono kiedy byłam dzieckiem i czułam, że ten temat jest na tyle delikatny, że nie powinnam drążyć. Ze ślubu ciotki (radosnego, fotografowanego przez wszystkich braci) zachowało się jedno-jedyne zdjęcie moich rodziców - uśmiechniętych oszczędnie do zdjęcia, ubranych na czarno, siedzących w odosobnieniu przy stole.
Tata jest starszy od siostry o 10 lat. On był trzydziestolatkiem, z pracą, z doświadczeniami życiowymi, z żałobą do odbycia, który późno zdecydował się na założenie rodziny, a ciocia była młodą dziewczyną, która od razu po studiach wyszła za swojego chłopaka z którym była od podstawówki, a nim minął im rok od ślubu była w ciąży.
Nie wiem na ile często ciocia miała okazję widywać moją mamę (też od niej straszą o 11 lat, laskę z innym doświadczeniem życiowym) i jak wyglądały wtedy kontakty. Czy w ogóle moja mama była w stanie lekko wchodzić w taki kontakt z młoda, pewną siebie laską, rozpieszczaną i zawsze "najważniejszą" spośród całego rodzeństwa, zarozumiała, wyr��żnianą - podczas, gdy ona sama miała kompleks niższości, a w dodatku w tamtym momencie miała do przeżycia żałobę po NAGLE zmarłym bracie, zmarłym w niemowlęctwie synku i umierającego na raka ojca w domu, którego pielęgnowała? I do tego ciągle robiła karierę w zawodzie wyuczonym, planowała przyszłość z moim ojcem... Nie wiem. Ciocia i mama to bardzo odległe osobowości, priorytetyzujące inne cechy i wartości - ale nie wiem czy WTEDY też tak było. (Muszę zapytać).
Anyway - mama zaszła w ciążę mniej-więcej wtedy co ciocia. Bardzo była szczęśliwa. Nie wiem czy one w ogóle o tym rozmawiały. Mama bardziej wspomina ciotkę z tamtego okresu, jako osobę, która miała rozległą wiedze położniczą - ciocia jest położną z wykształcenia - i która rozwiewała wszelkie wątpliwości mamy. Wiem, że mama była będąc w ciąży z tatem w Niemczech, u jego młodszego brata, gdzie bratowa zabrała mamę na USG, wtedy niedostępne lub trudno dostępne w Polsce. Mama mi nie raz pokazywała moje "pierwsze zdjęcie", które gładziła z czułością. Ale nie wspominała, żeby wtedy jej towarzyszyła siostra taty (która ostateczne przeprowadziła się na stałe do Niemiec, do tego brata, który już tam mieszkał). To zawsze w ustach mojej mamy była podróż naszej komórki rodzinnej: jej, taty i mnie w jej brzuszku. <3
Moi rodzice planowali wtedy przeprowadzić się na stałe do Niemiec dlatego wtedy, będąc w odwiedzinach w Niemczech mama zaczęła robić research imiona dzieci jakie są "normalne" w tym rejonie i pokoleniu. To była końcówka lat 80', więc czerpała wiedzę z gazet i książek.
Nie wiem czy tata uczestniczył w aktywnym wybieraniu mojego imienia, ale na pewno pomagał w researchu i potwierdzał czy wybrane ostatecznie przez mamę imię jest faktycznie używane "normalnie brzmiące" dla niemieckiego ucha.
Mama nie raz nam powtarzała, że miała od zawsze wybrane imiona dla chłopców. Trzy imiona jej się podobały. Jedno tak bardzo, że jeszcze na studiach zwracała się nim do brzuszków ciężarnych przyjaciółek - przyjęło się tak mocno, że wśród moich kuzynów jest naprawdę wiele Maćków (tych kuzynów z wyboru, tej rodziny zaadoptowanej, tej, która z przyjaciół stała się rodziną i towarzyszami wakacji, ognisk i wyjazdów na zakupy). Mój brat też nosił to imię... Zostały więc dwa pozostałe imiona męskie - trochę to zabawne, bo imię, które miało być mojego, gdybym była chłopcem to jest obecne imię, które nosi mój chłopak :P - ale żeńskie nie były dla mamy oczywiste... Podobały się jej imiona literackie. I w końcu znalazła imię, które jej się podobało od zawsze, piękne, włoskie, a o którym dotąd nie pomyślała w kontekście imienia dla córeczki. Jak je znalazła w książeczce to wiedziała, że to jest TO. Tata potwierdził, że to spoko imię do adaptacji w niemieckojęzycznym społeczeństwie i stało się. Mieli to z głowy: wybrane imię dla córeczki i dla synka. Gotowe do wzięcia. ale nikomu ich nie zdradzili.
Moi rodzice do końca NIE CHCIELI znać płci dziecka (mojej) :P - interesowało ich tylko czy jestem zdrowa. Cała reszta była nie ważna. Chcieli mieć dzieciątko. Bardzo.
[Tak mi o tym mówią, z maaaaasą czułości - że nie ważne dla nich nigdy było czy będę dziewczynką czy chłopcem, a nie chcieli tego wiedzieć wcześniej, aby się nie nastawiać jaką-kobietą/mężczyżną-mam-się stać, aby wbrew sobie i mimochodem nie fantazjować o przyszłości, nie narzucać na mnie i na siebie oczekiwań. Mądre. Chociaż myślę, że po stracie jaką przeżyli to też była strategia ochronna na wypadek nieszczęścia.]
I tak 12 lutego rodzę się ja.
Ojciec obdzwania rodzinę, przyjeżdża do szpitala rodzeństwo, siostra pyta ojca o to jak się dziewczynka nazywa, a tato podaje imię i tym samym rozpętuję ból dupy na kolejne 30 lat. Bo moi rodzice nie wiedzieli (albo może wiedzieli, ale nie pamiętali, bo nie było to dla nich istotne), że ciocia, królowa rodziny, pępek ich małego rodzinnego świata wybrała BARDZO podobne imię dla swojej córeczki.
Imiona różniły się jedną literką w środku. W moim imieniu jest 6 liter, w imieniu, które wybrała ciocia dla córki - było ich 7.
To dwa inne imiona, o innym źródłosłowie. Jedno wywodzi się ze starożytnego Rzymu (tj. jest starsze niż Rzym, pochodzi od plemion zamieszkujących półwysep apeniński), a drugie jest imieniem wywodzącym się z języków północno-germańskich. Ale są niemal takie same...
Nie wiem czy moi rodzice coś z tym zrobili? Tym bardziej, że wylądowałam w inkubatorze, bo okazało się, że mam upośledzoną odporność. Bardziej byli skupieni na zapewnieniu mi i sobie bezpieczeństwa. Myślę, że bólem dupy ciotki się mało przejmowali... Przynajmniej oni NIGDY mi nie opowiadali o pierwszych miesiącach mojego życia wplatając w tę historię bóle dupy kogokolwiek z członków rodziny czy rodzeństwa. Zawsze to była historia mojej komórki rodzinnej.
Wiec 20 marca rodzi się moja kuzynka - jest ode mnie większa (mamy zdjęcia na których leżą obok siebie dwa niemowlaki: ja starsza o miesiąc, ale mniejsza, biała, z kępką rudawo-brązowych włosów, a obok wielka kuzyna, o ciemnej cerze i łysej, ale znacznie większej główce) i nosi imię bardzo powszechne, popularne w naszym roczniku (chodząc do polskiej szkoły zawsze miałam przynajmniej jedną lub kilka dziewczynek noszących to imię w klasie). Imię pochodzące z Biblii i normalne dla polskiego ucha, ale egzotyczne dla niemieckiego (chociaż łatwe do wymówienia).
Potem, przez całe dzieciństwo, lata nastoletnie i aż do teraz kuzynka będzie wkurzać się na to imię, nie znosić go. Będzie jest dziwnie skracać, byleby nie brzmiało tak, jak wymawia się je w Polsce. Będzie narzekać, że jest za długie jak na standardy "fajnych" imion jej rówieśników w UK, Niemczech, Korei, ale też będzie zawstydzana koniecznością wyjaśnienia, że nie jest osobą bardzo religijną, że imię to "po prostu imię" - a Brytyjczyków ono dziwi, bo o ile John czy Benjamin to używane imiona w ich kulturze, o tyle imię normalne dla Polaka noszone przez moją kuzynkę według nich jest wynikiem jakiegoś uważnego i pogłębionego studiowania Biblii. Kuzynka jest pytana jak u niej w rodzinie praktykuje się wiarę - co jest kuriozalne i dziwne tak po prostu. Będzie wielokrotnie wyrzucać "dziwność" tego imienia z żalem do własnych rodziców, twierdzić, że jej nie kochali nadając jej takie imię, a szczyt zawstydzenia osiągnie idąc z przyjaciółmi w UK na stand up: artysta wybiera ją z tłumu jako asystentkę by zaarangażować na scence jakiś skecz, ona z ekscytacją wybiega na scenę, on zwyczajnie pyta o imię, ona podaje je do mikrofonu - tą akceptowalną przez nią formę, używaną podczas mieszkania w UK, skróconą do trzech pierwszych liter - a artysta zaskoczony dopytuje jeszcze raz o imię, i jeszcze raz, śmieje się i cała sala śmieje się z nim. W końcu pyta, zaskoczony, spontanicznie od jakiego imienia jest to zdrobnienie, a zawstydzona i spięta kuzynka przyznaje się do pełnej formy, a komik wybucha "OMG! Did your parents used to be hippies or what?" - boli ją to. Jest wyśmiana. Na scenie. Facet, paczka jej przyjaciół i cała sala na stand upie śmieją się. Być może był to niewinny żart, ale dla niej źródło traumy. :/
No i ich sprzeczki w rodzinie wyglądają tak: kuzynka nie mówi co jest dla niej smutne (tj. dorastanie na zrębie kultur, poczucie, że nigdzie do końca nie pasuje - ja tak to odczytuję), bo albo jest to zbyt bolesne, albo po prostu nie potrafi tego dostrzec. Zamiast tego kieruje pretensje do rodziców zarzucając im, że jej nie kochali, utrudniali życie i wyrazili to wybierając jej takie okropne imię. A jej matka (a! Ona nie może być winna popełnienia błędów, bo ona zawsze ma ma racje i błędów nie popełnia... Ech... Jestem ciekawa w sumie co się u ciotki pod deklem dzieje, jak to jest wszystko skonstruowane, te mechanizmy obronne itp Z dzisiejszej perspektywy jak wspominam kłótnie kuzynki z jej mamą to nasuwa mi się określenie "dwie niedojrzałe emocjonalnie siostry kręcą dramę o pierdoły, a tak naprawdę unikają rozmowy o tym co jest w niedopowiedzeniu" :/ no ciotka nie była moim zdaniem oparciem dla swoich dzieci) odkrzykuje, że wybrała jej inne imię, ale brat i bratowa je UKRADLI i nadali mi! Że jak jej córka ma pretensje to niech je kieruje do swojej kuzynki! Że ja to wybrane dla niej pierwotnie imię noszę, że wszystko dlatego, że urodziłam się o miesiąc wcześniej i jej ZABRAŁAM imię, które jej się należało. I koniec końców konkluzja tego przekazu pokoleniowego u nich w rodzinie funkcjonuje jako pielęgnowanie ŻALU do mojej rodziny za kradzież imienia.
[Jak to omawiałam nie raz z własną siostrą i z mamą, z przyjaciółmi to NIKT nie może pojąć dlaczego nie mogłbyśmy nosić podobnych imion, różniących się jedną literką w środku? No dlaczego? Co by to zmieniło? Moja mama słysząc o takich docinkach w moje stronę od cioci czy kuzynku zawsze była zdumiona, bo ona nic nie wiedziała tych planach ciotki sprzed lat. Ba! Jak jej nawet przy kolejnych okazjach takich uwag o tym opowiadałam to mama ciągle utrzymywała, że pierwszy raz to słyszy - co odczytuję, jako mało ważną dla jej mózgu informację, ona wiedziała jakie imię wybrała dla własnego dziecka i elo, nikomu nic nie kradła, ani na niczyją decyzję nie wpływała. Są przecież rodzeństwa nazywające się Kasia, Basia, Asia, znam rodzeństwa nazywające się Marek i Darek, Józek i Julek, ba! W rodzinie ze strony mamy mam kuzynów 3-stopnia, dzieci rodzeństwa, najbliższe swoje kuzynostwo którzy noszą to samo imię, a w rodzinie mówi się Duży-Krzyś i Mały-Krzyś. Jak niby wybór moich rodziców ZAMYKAŁ drogę wyborowi cioci i wujka? I dlaczego katalizatorem złości i frustracji małej dziewczynki ma być przekierowanie tej złości i frustracji na inną, małą dziewczynę? Bo ja ten żal, tą złość za "ukradzione" imię znam w kontaktach z tą gałęzią rodziny od dziecka. I zawsze czułam się winna, a w zasadzie czułam się nie okay z tym, że oczekuje się ode mnie, żebym czuła się winna i przepraszała za "zabranie" imienia kuzynce... :/ Za wyrządzenie krzywdy kuzynce i cioci. A przecież jestem "nie ważna", bo ciocia jest najważniejszą osobą w rodzinie, a mam tak ważne dla niej imię. A jednocześnie widziałam, że tego się ode mnie oczekuje - jakbym będąc niemowlęciem ukradła kuzynce nie tyle "imię" co "łatwiejsze życie", chociaż tego nie potrzebowałam, bo ostatecznie rodzice nie wyemigrowali i wychowywałam się w Polsce. Tym ten żal o imię był większy, chociaż niewyartykułowany, nie nazwany u podstaw, jedynie wyciągano esencję przykrywającą buzujące i nawarstwiające się latami uczucia w ich rodzinie w słowa oskarżenia "ukradłaś mi imię". I co jeszcze bardziej bolało moją kuzynkę - moje rzadkie i nieczęsto spotykane w moim roczniku, łacińskie imię nie było nigdy dla mnie źródłem kompleksów czy przykrości, tak jak jej imię dla niej. Nie tworzono nigdy wobec mnie przezwisk na bazie imienia, nie wyśmiewano jego dziwności czy obcości. Przeciwnie - przez większość życia było mi z moim imieniem dobrze. Cytując spostrzeżenie mojego byłego chłopaka - który btw też swojego imienia nienawidził - "Twoje imię jest tylko twoje. Jak ktoś go używa masz 99,99% pewności, że chodzi o ciebie" i to fakt. Utożsamiam się ze swoim imieniem. Były oczywiście różne głupotki, problemy z tym, jak je wymawiano - co mnie potrafiło wkurzyć, ale... lubię swoje imię. Tak po prostu. Czego wiele osób nie potrafi pojąć... Czy dla wszystkich kontakt z imieniem to w pewnym momencie taka przepychanka z poczuciem własnej tożsamości i ego? Bo cytując moją siostrę "Chyba jesteś jedyną osobą jaką znam, która lubi swoje imię" - i to jednocześnie jest na jakiś sposób fajne, a zarazem budzi zastanowienie "czy ja powinnam jednak czuć się źle ze swoim imieniem w jakimś kontekście, bo to jest normalne/zdrowe?" - mam wrażenie, że w każdym towarzystwie w jakim byłam temat imienia to zawsze był temat rzeka, źródło anegdot itp. Po prostu imiona budzą emocje. Ot! ]
AAAAA znowu się rozpisałam.
Do sedna.
W piątek, na imprezie rodziców, jak rozmawiałam z żoną kuzyna, NAGLE doleciał do mnie pełen przekąsu ton głosu mojego kuzyna (rozmawiającego wtedy z moją ciężarną siostrą i Szwagrem, z tego co wiedziałam do telefonu od siostry - o kredytach hipotecznych i rynku mieszkaniowym :P) - wymówił z pretensją moje imię. Czując się wywołana odwróciłam się w ich stronę, do stołu przy którym siedzieli. Siostra się tylko uśmiechała, a kuzyn obcinał mnie przerysowanym, ale przy tym niechętnym spojrzeniem. Długa twarz, mlaśnięcie z niesmakiem, zmrużone podejrzliwie oczy, ale przy tym spojrzenie pełne wyższości. To był żart, to było celowe, był w tym humor. Ale też budziło to spojrzenie we mnie napięcie. Rzuciłam do niego "co tam byku!?", a on na to (nadal zaczepnie, z humorem) "mówiłem [mojej sis], że ukradłaś mojej siostrze imię".
I serio, to jest tak bardzo nie ważne dla mnie, nie będące treścią moich rozkmin czy sposobu myślenia, postrzegania i poznawania świata, że przez chwilę się zastanawiałam o cholerę mu chodzi. Od 4 lat typa nie widziałam, jego matki też.... ale jego siostra podczas spotkania ze mną w październiku 2022 (10 miesięcy temu) też OCZYWIŚCIE musiała o tym wspomnieć, więc wróciłam do sedna tego komunikatu we własnej głowie. I nagle kliknęło mi. Przypomniało mi się o co jego rodzina ma ból dupy. I nagle jego żartobliwy ton zaczął dla mnie być próbą sympatycznego pokrycia pielęgnowanego od lat żalu do mnie, mielonego w ich komórce rodzinnej, za to, że jakoby ja i moja mama dokonałyśmy NIECNEJ kradzieży, a nam ta niesprawiedliwość, niemoralność uszła na sucho. Że zabrałyśmy coś, co należy się im, bo wpadli na nią pierwsi, a razem z tym imieniem zabrałyśmy nie wiem... komfort życia? Pozytywne relacje w rodzinie? Chuj wie, ale to jest coś dużego za co obwiniają mnie i moją mamę (a dlaczego nie tatę? Nie wiem. Może dlatego, że jest bratem cioci - tj. jest "swój" :/). I są źli, że nie kajam się za tą "kradzież". Bo jeżeli coś ukradłam to oznacza, że jestem złodziejką, nie? A nie czuję się złodziejką. We mnie ta dyskusja budzi złość i sprzeciw: bo nie mam zamiaru czuć wstydu i przepraszać za to, że żyję - wychodziłam z tego latami, mam prawo czuć się okay z tym jakie imię noszę.
Kurwa, to moje imię!
Asertywnie i na poważnie mu powiedziałam jeszcze raz, że to nie prawda. Że moja mama nie wiedziała jak miała się nazywać jego siostra, przypomniałam, że tym bardziej miesięczny niemowlak nie mógł wiedzieć, jak miała się nazywać jego nienarodzona wtedy siostra. Że moje imię to imię literackie. Wybrane przez mamę wcześniej. O korzeniach z łacińskich. A imię jakiego nie nadano jego siostrze to inne imię, podobnie brzmiące, o korzeniach germańskich.
A kuzyn tylko sceptyczni, kpiąco, z wyższością wzniósł brew. Też na poważnie, bez humorku. I z takim pełnym większości powątpiewaniem wyleciał z "możesz w to wierzyć, jak chcesz".
Wkurzył mnie.
A z drugiej strony - nawet gdyby moi rodzice znali plany wyboru imienia mojej ciotki i wujka TO CO Z TEGO? Mam inne imię niż to, które oni wybrali.
aaaaargh.
To jest po prostu głupie.
Machnęłam na niego ręką i wróciłam do rozmowy z jego siostrą, bo przekonanego nie przekonam xD Jego prawda, to jego prawda i tyle.
Dlatego się zastanawiałam czy jest sens się w ogóle poświęcać temu tematowi czas? Bo ja o tym nie myślę na co dzień. Nie jest to treścią moich problemów, rozkmin itp. Mi jest dobrze z tym kim jestem. Wybór imienia nigdy nie był dla mnie polem traum czy problemów w rodzinie, mam swoje własne kawałki do zadbania. Niech mnie nie wciągają w swoją gierkę. Małostkowa rzecz na której skupiają się ludzie, którzy wybierają nie rozmawiać o absolutnie poważnych uczuciach jakie ta rzecz w nich budzi i jakie pustynie emocjonalne ich niezdolność do komunikacji potworzyła. Niech w to nie wciągają mnie. Mają do rozplątania masę pretensji na polu dzieci-rodzice i ja, jako kuzynka jestem obok tego, daleko.
Zostawiłam temat w piątek po prostu nie wdając się w dalszą wymianę zdań z kuzynem.
A siostra dziś zadzwoniła by opowiedzieć mi o wielu sprawach w tym o fakcie, że kiedy w piątkowy wieczór kuzyn dosiadł się do niej i jej męża by pogadać o czymś co obydwoje przekminiają (tj. kupno mieszkania/domu, kredyty, stopy procentowe itp) zaskoczył ją nagłą zmianą tematu na powiększanie rodziny. NAGLE kuzyn powiedział mojej siostrze o tym, że obecnie wraz z żoną starają się o dziecko. I przyznał - właśnie ze śmieszkiem, z humorkiem - że jak w kwietniu dowiedział się jakie imię dla dziecka wybrali sis i Szwajgro to był wraz ze swoją żoną TAKI WKURZONY, bo cytuję "UKRADLIŚCIE NAM IMIĘ DLA DZIECKA!"
JAPIERDOLE.
To jak klątwa! xD
Kurwa, sięga kolejnego pokolenia!
Siostra streszczała mi zaskoczona, że kuzyn to imię dla przyszłego-synka wybrał ze swoją dziewczyną jeszcze jak chodzili do liceum. Że mieli imię dla chłopczyka i dziewczynki. Że jego rodzina (rodzice, siostra) wiedzieli o tym wyborze od dawna, dlatego w kwietniu tego roku słysząc wieści z Polski bardzo rozpamiętywali jak to pierwotne imię jego siostry zostało ukradzione przez Vill (tu moje imię rl). I właśnie wtedy je rzucił z tym przekąsem, a ja się odwróciłam pytając "co tam byku?". xD
Siostra mówi, że rozmawiała z nim o ewentualnej alternatywie - powiedział, że już coś wybrali innego, ale nie chce tego zdradzać, bo wcześniej doświadczyli wiele krytyki. Cytuję "mam dość słyszenia komu i z czym się to imię kojarzy i dlaczego jest niewłaściwe". Siostrę to rozbawiło i z tą swoją ciążową, nowo-nabytą dojrzałością opowiedziała mu, że to i tak będzie miało miejsce. Opowiedziała mu o cyrku jaki przeżyła z rodziną Szwagra, telefonach sióstr próbujących namówić ich do zmiany tego "okropnego" imienia itp. I opowiedziała mu o tym, że ma z tym luz, że to ją wkurza ofc, ale to jest ich wybór i kropka, chociaż to szokujące jak bezczelni potrafią być bliżsi i dalsi ludzie w wyrażaniu opinii na temat imienia jej dziecka (tu dla kontekstu: zapytano na zjeździe rodzinnym szwagra miesiąc temu moją sis czy gdyby jednak urodziła się dziewczynka to nazwaliby córeczkę żeńskim odpowiednikiem obecnie wybranego imienia dla chłopca. Na co siostra - która w kontraście do mamy nie miała pomysłu na imiona męskie, ale miała od zawsze kilka ulubionych imion żeńskich - odparła ze śmiechem, że w takim razie dziewczynka będzie nazywać się XXXX. To bardzo uroczy wybór, bo jest to imię nawiązujące do imienia mojej siostry i zarazem do imienia naszej mamy, i jest to imię literackie, tak bardzo-bardzo uhonorowanie lini-kądzieli <3. Uważam, że to urocze imię. Na co z mocą burzy zareagowała teściowa grzmiąc z oburzeniem "O FU! NIE POZWALAM! ABSOLUTNIE!" wszystkich wzięła konsternacja, tylko nie moją siostrę, która dotąd by reagowała odpaleniem się i pyskówką, a na tych ciążowych hormonach wybuchła głośnym śmiechem i asertywnie rzuciła "Ale nikt mamy o zdanie nie pytał!" xD xD xD xD Pozamiatała. Cała rodzina też walnęła w śmiech. Teściowa była obrażona, ale ostatecznie po prostu przemilczała).
No ciekawe... ciekawe czy mój siostrzeniec w ogóle będzie miał kontakt z kuzynostwem z Niemiec.
I ciekawe czy faktycznie kuzyn z żoną zrezygnowali już z tego imienia: siostra go podobno przekonywała tymi samymi argumentami, które w tym wpisie przytoczyłam, żeby swojego przyszłego syna też tak nazwali, jeżeli chcą - chłopcy i tak będą dorastać w odległych krajach, MOŻE będą się widywać raz na jakiś czas. Co mu szkodzi.
A on upierał się, że "nie", bo "już jest przecież zajęte" i "to musi być wyjątkowe imię, takie jakiego nie ma w rodzinie".
8 notes · View notes