Tumgik
#wzruszenia
wzruszenia · 1 year
Text
Dziś jestem przekonany, że jeśli istnieje coś boskiego we wszechświecie, to mogę to odnaleźć tylko poprzez miłość, jaką darzę moją rodzinę, przyjaciół i prosty cud bycia żywym. Nie potrzebuję żadnej innej mądrości czy filozofii - moim obowiązkiem jest jak najintensywniej przeżywanie mojego czasu na ziemi, stawanie się z każdym dniem coraz bardziej ludzkim, i rozumienie, że stajemy się ludźmi tylko wtedy, gdy kochamy.
Nando Parrado "Cud w Andach"
20 notes · View notes
lekkotakworld · 3 months
Text
Tumblr media
Podsumowanie czytelnicze 2023
Mój rok czytelniczy w liczbach:
21 ksiazek
7259 stron
Najdłuższa - 756 stron (Słońce w mroku)
Najkrótsza - 184 strony (Wielki Gatsby)
Ulubiona - Mleko i głód (zdecydowanie!) - wątki homoseksualizmu, zaburzeń odżywiania (trigger trochę), ale super zabawna i skłaniająca do przemyśleń, bardzo wciągająca
Największe zaskoczenie i totalnie wzruszenie - Jeden dzień w grudniu (ryczalam jak bóbr na zakończeniu, ale to ze wzruszenia, bo historia rozłożyła mnie na łopatki 🥹)
Najwięcej przelanych łez - Grupa i Cieszę się, że moja mama umarła (bardzo mocno do mnie dotarły, dużo zmieniły w moim myśleniu)
Najgorsza - Nowy wspaniały świat (nigdy więcej nie spojrzę na tą książkę)
Wstrząsająca - Człowiek w poszukiwaniu sensu (nie trzeba dużo tłumaczyć - wojna, obozy.. po tym obejrzałam Listę Schindlera i wstrząsnęło to mną jeszcze bardziej)
Przerażająca - Czarna bezgwiezdna noc (często bałam się spać xd)
Szybka i lekka - Drugie życie Bree Tanner (chciałabym kontynuację wątków, chyba szykuje się reread sagi Zmierzch)
Drugie podejście - Pieśń o Achillesie (tym razem zakończone sukcesem i łzami)
Totalna miłość - Wiedźmin 🫶 (tylko nie mam czasu czytać ciągiem)
Ciekawy reportaż - Głodne (już pisałam post o niej od razu po przeczytaniu, sporo triggerów, ale chyba otworzyła mi trochę oczy na problem, jaki sama mam z moją relacją z jedzeniem i postrzeganiem samej siebie)
Historia miłosna nastolatków ze świąteczną atmosferą w tle - No i znowu mamy święta (zapomniałam już jak ja lubię takie nastoletnie historie miłosne, bardzo fajna na rozluźnienie, odniosłam wrażenie, że oglądałam kiedyś podobny film, ale to tej pory nie przypomniałam sobie tytułu)
Super film, jeszcze lepsza książka - Anioły i demony (zagadki i Rzym z Watykanem w tle, no cudo, uwielbiam i film i książkę)
Całkiem fajna młodzieżówka - Chemia naszych serc (film z Lili Reinhart 🫶, troszeczkę depresyjna, ale trafia w sedno)
Zaskakująca, zabawna i skłaniająca do przemyśleń - Szukając Alaski (były momenty, że ją męczyłam, ale generalnie mam o niej zupełnie inną opinie niż krążą gdzieś po internecie, ja tam bardzo dobrze się bawiłam i raz nawet płakałam, ale kto czytał, to wie dlaczego, nikomu więcej nie spojleruje)
Ulubiony twórca - Filip Springer dalej u mnie 🔝 Nawet nie wymieniam jego książek w zestawieniu, bo one za każdym razem przenoszą mnie w cudowny świat jego opowieści, usłany piękną architekturą i jej otoczeniem, ale też niekiedy fikcją, którą Springer sprytnie tam przemyca. Dodatkowo jest to dla mnie forma poszerzenia mojej architektonicznej wiedzy, ale też otwarcia się na nowe doświadczenia. Mam w jakiś tam odległych planach zebrać wszystkie jego książki i oczywiście przeczytać. Uwielbiam czytać o architekturze ❤️ a spojrzenie Springera i jego własna forma opowieści jest u mnie w serduszku naprawdę głęboko 🫶
Tumblr media
30 notes · View notes
happyg-olucky · 5 months
Text
W sobotę bylismy na badaniu przetwarzaniu słuchowego z Mikim.
I wyszły dobrze!!! W jednym badaniu wyszedł gorzej - słyszeniu długich zdań w hałasie, ale to raczej nie ma związku w funkcjami słuchowymi, ale pewnie np. Adhd. Reszta wyników bardzo ok. A najbardziej - słuch muzyczny, tu ma wynik duużo powyzej normy wiekowej :).
Wiec zamiast zalecenia terapii i treningów słuchowych dostaliśmy sugestie, żeby rozwijać te naturalne predyspozycje, czyli niech gra na instrumentach i uczy się języków.
I w ogóle usłyszałam tyle dobrego, o tym jaki fajny , mądry chłopak i że widać dużo naszej pracy.
Normalnie ze łzami w oczach ze wzruszenia stamtąd wyszłam.
27 notes · View notes
myslodsiewniav · 16 days
Text
Wrażenia o relacjach, trochę impresji z życia i na koniec o książce; 11-04-2024
Nadal nie mam czasu. Jestem w takim niedoczasie, że nie mam czasu na kontakt z bliskimi, nie mam czasu na przeglądanie SM (wczoraj pierwszy raz od kilku tygodni coś tam przeczytałam, zobaczyłam co u znajomych się dzieje). Nie mam też czasu czytać wpisów na tumlerze. :( Strasznie tęsknie za bliskimi. Za wami też - dekadę życia z Wami żyję.
Wczoraj robiłam pracę na konkurs i okazało się, że DUPA. Że muszę wszystko spruć i robić od nowa (tkam trochę, a trochę haftuję). Jestem taka zmęczona i zniechęcona... Ech. No ciężko mi dziś.
Weszłam w pobieżną wymianę "co u ciebie?" z kilkoma koleżankami/przyjaciółkami przed snem. No i konkluzja jedna: tęsknię za Tobą, musimy się spotkać.
Tylko chyba dopiero w sierpniu, bo po prostu nie mam czasu... Ech.
Zastanawiam się czy w ogóle cisnąć to tkanie/haftowanie na konkurs? Pracę trzeba zgłosić do jutra, a ja jestem w lesie. Myślałam, ze to szybciej pójdzie, że najcięższą pracę mam za sobą (tj. zbieranie surowców na farbowanie lnu, przygotowywanie kąpieli barwiących, suszenie, impregnowanie itp. Teraz, kiedy mam materiały w kolorach, które chciałam uzyskać myślałam, że wykonanie z nich obrazu to będzie pestka! Ale nie jest to pestka, niestety. Z jednej strony uważam, że tygodnie (!) przygotowywań zasługują na to by powalczyć o wykonanie tej pracy na konkurs. Z drugiej strony: czuję presję i ciśnienie w obszarze, który nie jest ani pracą zaliczeniową na studia nr 1, ani na studia nr 2 - że zaangażowałam się w ten konkurs tylko dlatego, że chcę zawalczyć o stypendium naukowe w październiku.
No i chyba w końcu dziś dostanę okres - bałam się, że spóźni się koncertowo i dostanę plamienia dokładnie w trakcie urlopu, kiedy planuję moczyć dupę w basenie i nagrzewać panele słoneczne. Boli mnie cholernie. I chce mi się spać. I nie chce mi się tkać.
No i właśnie - szef dał mi ten urlop, w końcu odpisał.
Dziś po pracy lecę na mani i pedi, a potem od razu na spotkanie z przyjacielem, który potrzebuje wsparcia - a za którym tęsknię, bo nie widziałam go od wieków. Cieszę się na to spotkanie i zarazem czuję STRES, że wszystkie moje plany są jak upakowany Tetris.
Ech.
Jeszcze z takich fajnych rzeczy, które wyniknęły z powodu moich wczorajszych sentymentów do zdolnych znajomych, których nie mam czasu spotkać na żywo:
1 zostałam wciągnięta jako królik doświadczalny na fajny zabieg w maju, nie mogę się doczekać!
2 zostałam zaproszona na szkolenie w Łodzi (ale skorzystam najwcześniej w sierpniu xD, bo po prostu nie mam czasu),
3 znowu z moją kumpelą ze studiów wpadłyśmy na NOWY ZAJEBISTY POMYSŁ względem naszego wspólnego projektu - co mnie samą zachwyca, bo z tą dziewczyną mam taką synergię, tak bardzo nakręcamy się wzajemnie i tak fajnie się rozumiemy, że powoli nasz projekt zaliczeniowy zmienia się w akcję społeczną, a może się zmienić nawet w biznes w niedalekiej przyszłości (nie wiem czy ona to widzi, ale dla mnie to się robi coraz bardziej klarowne. Tylko musimy w końcu zacząć realizować ogrom naszych wspólnych GENIANLNYCH pomysłów xD - a póki co jesteśmy rozdrobnione między zaliczenia bieżące i rozmowy o naszych zajafkach. W ogóle to też jest fajne - laska jest ode mnie o 15 lat młodsza, ale ma podobne zainteresowania, podobne przemyślenia. Wiadomo: są obszary w których czuję różnicę wieku, to oczywiste i jest we mnie masę akceptacji wobec tego. Zresztą ona też to widzi i docenia, powiedziała mi to ostatnio przy kawusi. Ale coraz częściej wymieniając ważne informację dotyczące realizacji pracy zaliczeniowej nagle odpływamy w rozmowie o fabule anime czy o tym jak beznadziejnie gra się w jakąś grę - i ja i ona jesteśmy co rusz zdziwione, że tej drugiej nie tylko nie trzeba tłumaczyć co to za gra, ale, że ta druga zna świat i grała/oglądała wspominane dzieło kultury. To jest strasznie fajne! I się tym jaramy!)
4 poryczałam się ze wzruszenia po rozmowie z moją szwagierką. xD Serio. Było bardzo uczuciowo, powiedziała mi tyle fajnych rzeczy od serca, że po prostu łezka w oku się zakręciła. Potem również ze wzruszenia poryczałam się czytając wiadomości od przyjaciółki, za którą tęsknię, a która teraz przeżywa rozkwit kreatywny (a mnie jara byciem świadkiem tego rozwoju, tak się cieszę, że odnajduje swoją drogę wyrazu - wiem, że wiesz, że chodzi o Ciebie ;) ). Poryczałam sobie do ekranu telefonu czują olbrzymią tęsknotę za osobami z którymi od lat buduję relację. Wdzięczność!
5 dowiedziałam się, że kogoś zainspirowałam do działania. WOW!
6 zostałam znowu zaproszona do pozowania do fotografii w charakterze modelki, ale chyba będę miała na to czas nie wcześniej niż w lipcu... Ale to bardzo miłe. Chyba muszę serio znaleźć czas by założyć portfolio modelkowe gdzieś w sieci, bo lubię to robić. Nie pamiętam gdzie się takie zakłada...?
7 wpadłam na kolejne pomysły z flash fiction i spisałam drafty, ale teraz muszę te drafty obrać ze zbędnych słów i ubrać we właściwie. Ale tak by nie przedobrzyć. Kurcze, to naprawdę jest literackie wyzwanie.
Ech. Idę haftować/tkać dalej. Cały dom śmierdzi mi lnem (w zeszłym tygodniu utkałam jedną z moich prac na konkurs z czystych włókien lnianych; wygląda niesamowicie, serio, ale jebie w całym domu stodołą), nie mówiąc o tym, że wygląda tu, jakby jebnął we wnętrzu piorun kulisty, bo musiałam gdzieś te farbowane włóczki i tkaniny suszyć. Ech...
Chcę urlopu.
A! Jeszcze coś!
Kurcze! Bym zapomniała. Znowu!
Otóż jak byłam w najgorszym okresie życia, jakąś dekadę temu, gdy moi rodzice już odbijali się od śmierci i znajdowali w sobie wolę walki do życia po wypadkach; gdy ja sama próbowałam wrócić do gwałtownie przerwanego życia studentki, a gdy walnęła we mnie czarna dziura depresji, gdy już byłam po najgorszym, najniższym momencie tego stanu i gdy powolutku odzyskiwałam wolę życia zdając sobie przy tym sprawę jak bardzo nie wiem już kim jestem, czego chcę i do czego dążę, o czym marzę itp - wtedy kiedy wracała zdolność szukania rozwiązań na te wszystkie pytania (a które - tak w ogóle - już wtedy niepostrzeżenie przeobraziły się w pytania, w ciekawość z ze znakiem "?" na końcu każdego, przestały być obecne w mojej głowie w takiej formie jak wcześniej: pogrążających w niebycie stwierdzeń o bezsennie i bezcelowości mojego istnienia) i kiedy odkrywałam, że jestem się w stanie skupić na czytaniu książek - byleby niezbyt ambitnych, zapewniających rozrywkę, eskapizm, wtedy trafiłam na "Odnaleźć swą drogę" Aleksandry Rudej (dzięki forum literackiemu, dzięki poznanej tam wówczas nastoletniej amatorce tłumaczeń Kuszumai z Podlasia, która operowała słowem i humorem tak zwinnie, że mam nadzieję, że teraz na tym zarabia jako dorosła kobieta).
Z uwagi na to, że sama właśnie wtedy próbowałam odnaleźć swą drogę, a opowiadania były absurdalne, humor czerpał garściami z mangi i anime (i autorka tego nie kryła), a niebawem cały tom ukazał się nakładem polskiego wydawnictwa w oficjalnym tłumaczeniu - kupiłam całość i przepadłam. Bohaterka opowiadań (wszystkie układają się w spójną fabułę) to Ola, która przyjechała z małej miejscowości by uczyć się na uniwersytecie. Pierwsze zawiedzone nadzieje i zaskakujące sukcesy, pierwsze rozczarowania, odkrywanie trudów dorosłego życia, pierwsze przyjaźnie, pierwsze biznesy, studenckie imprezy i ich głupie, choć poważne konsekwencje, pierwsze miłości, pierwsze zawody i masę, ale to tony absurdalnego humoru okraszonego magią i często skąpstwem oraz próżnością głównej bohaterki.
Jedna z wielu książek, dzięki którym w tamtym okresie życia odkrywałam na nowo czym jest śmiech.
Serio.
Mam do tej pozycji sentyment.
Sama czułam się zagubiona na swoich studiach i momentami ignorancja Oli to była moja własna ignorancja wobec materiału nauczanego na uczelni. Te imprezy, miłości, zawodu, biznesy i generalnie odnajdywanie swojej drogi to było coś, co było moim udziałem. I co poważnie odciskało się na moim życiu i samopoczuciu, a do czego dzięki tej lekturze łapałam dystans.
Kudosy wobec serii, ale zdaję sobie sprawę, że nie podejdzie każdemu. Taka lektura dla rozrywki, ale nie tak naiwna i przewidywalna fabularnie jak wiele, ale to wiele obecnie wydawanych w beletrystyce książek, szczególnie tych "na lato" - nie oznacza to, że nie bywa schematyczna xD, ale to schemat bardziej rozpoznawalny czytelnikowi mangii (reverse-harem shoujio - jedna babeczka o wybuchowym temperamencie i jakiejś ambicji, a wokół niej masę facetów, którzy z różnych powodów stają się love-intrestami; a wszystko ubrane w komedię, obśmianie norm kulturowych, socjologicznych, ale też odniesienie do oczekiwań czy tęsknot pokolenia czytelników).
Tumblr media
Ale nie o "odnaleźć swą drogę" chciałam pisać, wspominam tylko jako kontekst o co chodzi xD
Bo tak się złożyło, że kilka tygodni temu, robiąc nota bene research do projektu naukowego na studia, który muszę oddać do końca maja (serio! Szukałam opracowań naukowych na chomiku) odkryłam, że na przestrzeni ostatnich lat pojawił się tom 4 i 5 przygód Oli i jej wspólnika Otta. Szok! Ja stanęłam chyba na nieoficjalnych tłumaczeniach 3 tomu od fantastycznej Kuszumai, a tu okazuje się, że jest nawet 4 i 5!?
Niesamowite!
Mam sentyment do głupiutkiej pretekstowości tej serii powieści i pomimo fantastycznej dekoracji (Uniwersytet Magiczny) widziałąm w tym trochę bolączki mojego pokolenia. Ściągnęłam więc tom 4 i 5, tłumaczenia nieoficjalne xD (już nie tłumaczone przez Kuszumai i to niestety czuć w tekście - Kuszi potrafiła przełożyć tak na polski, że płynęło się przez tekst, ALE ofc jestem totalnie wdzięczna tłumaczką i doceniam ich pracę, totalnie super!). I jakoś tak przeczytałam opis części 5 "Nekromantka" i mnie wzięło śmiechem. Co za ironia losu!
Tumblr media
NIE MOGŁAM UWIERZYĆ! xD
Co za zwrot akcji xD Ja, Vill, w 2024 roku wracam na studia (i to kurde, dwa kierunki na raz! xD) i jak się okazuje - bohaterka, która dekadę temu, tak samo jak ja próbowała "Odnaleźć swą drogę" - też wraca na studia!
Musiałam to przeczytać! Po prostu MUSIAŁAM!
I ponownie - bawiłam się świetnie, uśmiałam się jak jak mysz do sera. :D :D :D Próżność Oli i jej sposób rozumowania (absolutnie z dupy xD i na opak) ocierały się jak zwykle o groteskę. Autorka znowu z powodzeniem wplotła kilka całkiem celnych uwag na temat świata, ale w swój przewrotny sposób.
Czuję, że Ola i Otto (a nawet Irga i Blondas) dorastają ze mną.
A tak poza tym to mam nadzieję, że pani autorka, Aleksandra Ruda, jest cała i zdrowa, że jej bliscy są cali i zdrowi w Kijowie i że nie straci tej zdolności kreowania animę w literkach i w słowiańskiej otoczce. Ślę jej masę dobrych myśli.
9 notes · View notes
paulinpaulinpaulin · 8 months
Text
Wczoraj grał u nas nasz ulubiony raper (nasza sprawka). Ostatni raz grał u nas 11 lat temu, organizowaliśmy tamten koncert, było to dosłownie na tydzień przed najlepszą płytą i boomem, spali wtedy u nas w domu. Pamiętał to i on i DJ, no masakra.
Nasza córka bawiła się wczoraj cały wieczór z jego córką.
Gdy wszedł na scenę, zaczęłam nagrywać, na kilka razy tak mi się ręce trzęsły.
Nagrałam fragment pierwszego kawałka i zeszłam na backstage bo zaczęłam płakać, idę tam a M. wychodzi zza rogu bo się schował bo też poleciały mu łzy ze wzruszenia.
Cały koncert niesamowity klimat i emocje. Ludzi niewiele, ale sami świadomi słuchacze, teksty na pamięć.
Nigdy wcześniej czego takiego nie przeżyłam. Coś pięknego.
Dziewczynki na bisach siedziały sobie na scenie.
Po pojechaliśmy coś zjeść i pogadać.
Jezu to był najlepszy dzień tych wakacji, dzień na który czekałam od kilku miesięcy i okazał się piękniejszy niż sobie wyobrażałam.
Nie mogłam zasnąć później pół nocy z emocji, a teraz łzy mi lecą ciurkiem, kocham jego muzykę i to jest cudowne że możemy się znać prywatnie.
21 notes · View notes
dumbass-s · 10 months
Text
Tylko głupie przytulenie i powiedzenie "jesteśmy z tobą" przez niedawno poznane osoby doprowadziło mnie do poryczenia się ze wzruszenia
To było dla was takie trudne, mamo, tato.?
8 notes · View notes
klykcielewe · 1 year
Text
18 maja - Dzień bez pieczywa!
Patrycja Łuczak, 13.05.2023
Radny do spraw pieczywa w Kłykciach Lewych, Włodzimierz Pająk wydał oficjalny komunikat, w którym zawiadamia, iż w najbliższy czwartek, 18 maja wszystkie piekarnie we wsi będą nieczynne. Powodem tego postanowienia są piętnaste urodziny jego córki - Walerii Pająk, która nie toleruje glutenu. “Moja kochana córeczka nie może cieszyć się tortem urodzinowym, jak inne dzieci, dlatego w ramach solidarności, tego dnia wszystkie wyroby pszeniczne będą zakazane. Chociaż tyle mogę zrobić dla mojej księżniczki.” - skomentował radny, nie powstrzymując łez wzruszenia.
Nie pozostaje nam nic innego, jak cieszyć się i wspierać godne wychowanie lokalnej młodzieży. W końcu, to oni są przyszłością naszej małej (na razie) ojczyzny. Sto lat, Walerio! Sto tysięcy lat, Kłykcie Lewe!
11 notes · View notes
naaiwnny-boy · 2 months
Text
Dziś zauważałem ,że jestem bardzo mocno emocjonalny. I szybko się czymś wzruszam przez co płaczę. Będzie ciężko z takim czymś pójść tam gdzie od zawsze chciałem iść. Jeszcze jak dużo ludzi by to widziało. No cóż może kiedyś wezmę się za odwagę i pozbawię się aż takiego wzruszenia. xD
3 notes · View notes
livi-sims · 3 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Buster 0 wzruszenia, że stary mu narzeczoną napastuje 🥴
2 notes · View notes
wzruszenia · 1 year
Text
Miłość to raczej nie chemia, to nie są małpie gaje Kiedy uśmiechamy się przez łzy, kiedy przeklinamy się nawzajem Ja nie mówię "kocham", pewnie sama dobrze wiesz dlaczego Jestem prostym pytaniem, ty jesteś na nie odpowiedzią
Krzysztof Grabowski "Wiersze"
8 notes · View notes
dziennik-zmian · 1 month
Text
youtube
Turystykę intuicyjną poważam. I to bardzo. A idealnym przykładem takiego podróżnika jest Monika Piskurevič ! Taka turystyka wymaga odwagi i opiera się o geograficzne fantazje, oraz głębokie wzruszenia. Zresztą... każdy intuicyjnie - wie. Ale na wszelki wypadek zajęłam się tematem Można sprawdzić intuicję. Można doznać wielkiej inspiracji małymi sprawami. Można doznać relaksu na samą myśl o takiej aktywności.
To jest turystyka przyszłości!!!
A tobie co intuicja podpowiada?
1 note · View note
nasze-zd · 9 months
Text
Conan Librarian
Dzisiaj zapisałem się do biblioteki.
Ale news. Ciekawy jak poranne golenie, co nie?
A jednak. Rozłożyło mnie na łopatki.
Wchodzę. Mówię, że chcę się zapisać. Miła pani pokazuje mi tablecik, gdzie na stronce wpisać mam dane. Chwilę mi to zabiera, w międzyczasie pani wymienia się z młodym gościem, słyszę że mu wyjaśnia, a ten powtarza moje imię: "M., awesome!". Kończę wpisywanie i chłopak mnie przejmuje.
Gadka brzmi mniej więcej tak: "Fajnie że jesteś! Super! Wybierz sobie wzór karty." Biorę tą z ptakiem kākā. "Ekstra! To moja ulubiona! Widziałeś już tego ptaka?". Ja, że nie, myślałem, że żyją tylko w górach. "Nie, to kākāpō". A, no to widziałem. "Wspaniale! Pozwól, że cię oprowadzę". Pokazuje mi, co gdzie jest, GŁOŚNO I Z WERWĄ, mimo, że to przecież biblioteka. No ale zapisała się nowa dusza, więc radujmy się!
Serio, gdyby nie regały, książki i pogrążeni w lekturze czytelnicy, to myślałbym, że wdepnąłem do Hare Krisna albo Świadków Jehowy.
Czy mogę już dzisiaj pożyczyć? Zapomniałem dowodu zameldowania, mam tylko paszport. "Stary, w ogóle się tym nie przejmuj, nie wymagamy tego! Możesz dzisiaj wyjść ze 150 pozycjami! [chyba niedomkniętą gębę prezentuje gościowi jak to słyszę] Tak samo nie stosujemy już kar pieniężnych za spóźnienia! Płacisz tylko, jak zniszczysz lub zgubisz książkę!" Wcześniej wspomniałem, że dzieci też tu zapiszę. "Świetnie, mamy tu cykliczne spotkania, socializing". Ja mu na to, OK, jak tylko podgonią z angielskim w szkole. "Nie ma problemu, wpadajcie jak najszybciej, nie wszyscy tu są z rodzimym angielskim". Itd., itd.
Superbohater Conan Librarian istnieje i właśnie go poznałem.
Jak już poszedłem na górę coś sobie wybrać, to szczerze przyznam, że byłem bliski rozklejenia się. Normalnie chciało mi się ryczeć ze wzruszenia, jakbym oglądał Ingrid Bergman w ramionach Humphreya Bogarta, żegnających się w Casablance na zawsze. Stary chłop! Nie jestem jednak przyzwyczajony do pracowników budżetówki z zacięciem ewangelicznym.
Rozwala mnie ten kraj po prostu. Jak Truman z "Truman Show", cały czas próbujący odkryć drugie dno, oszustwo, wioskę potiomkinowską, rusztowania podpierające atrapy z niewidocznej strony, albo reflektor robiący za Jowisza. I nie mogę, kurde, nic znaleźć.
4 notes · View notes
myslodsiewniav · 5 months
Text
11 godzin to za dużo. :(
Wczoraj obydwoje mieliśmy zdalnie. Z przerwami maksymalnie 15 minutowymi u mnie, a u mojego chłopaka z jedną 20 min.
MEGA mnie ciekawią wykłady i sposób przedstawiania przez wykładowców zagadnień, ALE na ostatnim wykładzie, tym 3-godzinnym z socjologii mój mózg/umysł po prostu odmawiał przyswajania jakichkolwiek wiadomości. Prowadzący wiedział, że jesteśmy zmęczeni, więc tak prowokował nas do interakcji, abyśmy jednak brali czynny udział. To było fajne i za to jestem wdzięczna, ale zarazem byłam posrana, jak akurat nakładałam maseczkę w kibelku, a typ NAGLE wywołuje moje imię i zadaje pytanie służace za pokazanie empiryczne pewnego zjazwiska. I MUSZĘ lecieć do kompa w pokoju, z zieloną glinką na ryjcu (bez kamerki, ale sama świadomość wydaje się poniekąd komiczna), aby z Panem Profesorem prowadzić negocjacje przez mikrofon. xD
A jak już odprężona po tej rozmowie rozpływam się na kanapie czując jak puszcza adrenalina, to siedzący metr ode mnie partner (w sensie, że mój partner, O. kochany) wyciąga z ucha słuchawkę (bo też był u siebie na wykładzie) i pyta czy mi przeszkadzał podczas rozmowy z wykładowcą, bo akurat na jego wykładzie cały rok w tamtym momencie dyskutował o tym, kto faktycznie zachwyca bardziej w filmie "Barbie" - Margot Robbie czy Ryan Gosling. Mój chłopak ostro siedział w teamie fanboyów Goslinga ( :P Uwielbiam, że "I'm just Ken" otwiera jego ulubioną playlistę piosenek do których gotuje w kuchni) i prawdopodobnie CAŁY MÓJ ROK podczas mojej rozmowy z profesorem od socjologii słyszał w tle cytowaną tę piosenkę z argumentacją dlaczego ta scena na każdym poziomie jest fantastyczna:
youtube
xD
xD
XD
Kocham.
Ze zmęczenia zostaję się śmiać (jestem przekonana, że profesor jeżeli słyszał w tle mojego chłopaka to doceniłby to, bo na tym samym wykładzie na którym mnie wywołał z kibla wcześniej tłumaczył nam zasady społeczne w grupie powołując się na wszystkie filmy w serii John Wick i całe tajne stowarzyszenie zabójców xD - ja naprawdę KOCHAM te studia)
Ale przyznaję, że chociaż negocjowałam z profesorem warunki wymiany dóbr osobistych to... nie pamiętam o czym był właściwie wykład, bo byłam zbyt zmęczona. 11 h pod rząd to za dużo.
Przez pierwsze 3 wykłady wczoraj znowu ryczałam. Mój chłopak pierwszy raz to widział na żywo - dotąd słyszał moje relacje o tym, że spontanicznie wzruszam się na wykładach. tym czasem wczoraj leżałam rano w łóżku podczas zajęć z kina amerykańskiego. Oglądaliśmy i analizowaliśmy sceny z "Przeminęło z wiatrem" oraz scenę ze śpiewającą "Somewhere over the rainbow" Judy Garland. I tak się wzruszyłam, że jestem na studiach, na których uczę się tego co mnie jara, co mnie fascynuje, co mnie interesuje, że się rozchlipałam ze szczęścia i wzruszenia. Mój chłopak przyszedł do sypialni zaniepokojny "Co się stało?" pyta, a ja jak z jakiegoś mema o babce przed okresem (nie jestem przed okresem) i na fali hormonów przez krokodyle łzy i siąkając nosem "jestem taka szczęśliwa!!!" xD
Bo jestem!
Tyle razy ile rozmawiałam z mamą o tej scenie, tyle razy ile słuchałam podcastów o kinie... A teraz uczestniczę w analizach na studiach w temacie, który mnie tak silnie interesuje! No wzrusz!
youtube
Ech.
Dziś O. już jest na 4h wykładu z prawa, a ja za chwilę muszę wyjść na 9h wykładów. Ech.
Miłego dnia!
13 notes · View notes
tosiekqq · 9 months
Text
Śmierć jest długim snem i chłodną nocą, po upalnym dniu. Życie jest gorącym pyłem, a śmierć chłodną woda (...) W chwili śmierci ucisza się twoje serce i przestaje się skarżyć.” Chciałbym wreszcie poznać smak śmierci, i oblać się chłodna wodą.
Świat się beze mnie obędzie i tak w nim nic nie zmienię, a może dzięki temu coś się zmieni? Nie mam już nadziei na szczęśliwe życie. Jednak nie ma to znaczenia, bo i tak moim jedynym szczęściem w życiu jest z niego odejść.
Kładąc się do łóżka z życzeniem, czasem mam nadzieję, że się więcej nie obudzę, rano otwieram oczy, widzę znowu słońce i czuję się nieszczęśliwy.
Śmierć będzie jedyną przyjemnością, której nie odczuję.
Brak mi chęci do życia, istnienie nie ma już dla mnie wartości.
Po co męczyć się, i patrzeć jak świat się psuje.
Wystarczy jeden terrorysta i jutro zaczynamy życie od kamienia łupanego.Więc wszystko jest chwilą, jak pisali wielcy poeci.
Wszystko powoli traci sens.
Czwarta wojna światowa będzie na kamienie, a potem, w którymś tam roku małpy nie będą dzielić się bananami, żeby nie zaczynać wszystkiego od nowa czy takie istnienie ma sens? Gdyby ktoś zagwarantował mi, że po śmierci nie ma cierpienia, zabiłbym się już dawno.
Życie to jeno wielkie bagno, z którego nielicznym udaje się wyjść na twardy grunt.A ja będę jedną z takich, która sobie nie poradzi.
Poprostu nudzi mnie życie.Wiem ze takich osób są setki, tysiące,a może nawet miliony, ale naprawdę ja mam dosyć życia.Nie mam już siły na to wszystko, to wszystko mnie wykańcza i przerasta.
Siedząc i pisząc to myślę, po co w ogóle istnieje coś takiego jak człowiek, i po co ma on uczucia.Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby nie było uczuć.Niestesty ja mam uczucia i to zbyt dużo tych negatywnych. W sumie jestem nikim ważnym dla nikogo, nikt mnie nie kochał, jestem nie potrzebna, mało inteligentny i przy tym jeszcze mało urodziwy.
Zawiodłem wiele razy najbliższych, więc nic się nie stanie, jak zawiodę jeszcze raz, ostatni raz.
Żyłem po to, aby nie umierać, a teraz chce umrzeć po to, aby nie żyć, nie ranić, nie czuć, nie być ranionym i tak po prostu nie być.
Czasami myślę sobie, że lepiej jak bym się nie urodziły. Po co się rodzić skoro trzeba umrzeć? Myślę, ze czas zakończyć ten list, ponieważ brak mi słow,by wyrazić to, co czuje, tak jak nie wiedział, co pisać Meriadok pisze i ja: „(...) taki już mamy zwyczaj, że w chwilach wzruszenia,uciekamy się do błahych słów i mniej mówimy, niż czujemy.
Boimy się powiedzieć za dużo.
Dlatego brak nam właściwych słów, gdy nie wypada żartować.
„Żegnaj już świecie, żegnaj na wieki, może kiedyś ma dusza ujrzy twe piękno i znów pogrąży się w goryczy życia przeklętego”.
~𝑇𝑜𝑠𝑖𝑒𝑘~
2 notes · View notes
8hotoke8 · 1 year
Text
Walka
Wiele osób na przestrzeni ostatnich lat nie rozumiało moich lęków, ataków paniki, ogromnego stresu. Mówili mi, że się użalam nad sobą, że szukam wymówek. Bolało, ale walczyłam, dostając dodatkowe ciosy od życia.
Postawiłam sobie dziś wywzanie, że jak pójdę na kilku godzinne spotkanie nie wezmę żadnych leków. Kiedyś ta wizja mnie przerażała, ale w końcu się odważyłam. Siedziałam w knajpie z przyjacielem. Nagle poczułam znany mi strach i stres. Atak paniki był blisko. Zaczęłam sobie powtarzać cytat z Berserka, nucić w głowie piosenki z tego o to anime i przypominać sobie całą zawartą w nim historię. Przez głowę przebiegła jedna myśl ”Nie możesz przegrać sama ze sobą, nie teraz kiedy zaszłaś już tak daleko. Jesteś inspiracją dla innych chorych, nie możesz ich zawieść”. Nagle strach minął, zjadłam w spokoju, napiłam się i ze łzami wzruszenia wyszłam razem z przyjacielem śmiejąc się.
Warto walczyć nawet jeśli twoja bitwa jest dla innych błaha. Nawet jeśli życie dokłada Ci ran. Nawet jeśli trwa to kilka lat. Twoje starania nie idą na marne, w końcu zbierzesz ich żniwa. Nawet jeśli masz zbierać je sam.
~ Hotoke 03.12.2022
8 notes · View notes
moiclaudie · 1 year
Text
Obejrzałam dokument "Harry i Meghan". Nie ukrywam, łzy wzruszenia mi poleciały. Ależ to jest urocza para, dwie tak wartościowe osoby 😍
Super, że mieli odwagę zdecydować się na tak radykalny krok, tzn. rezygnacja z obowiązków związanych z członkostwem rodziny królewskiej. Jednocześnie to jest dla mnie po prostu niewyobrażalne, spędzać całe życie na świeczniku. Z własnymi dziadkami np. musisz oficjalnie umawiać się na spotkanie 🤡 i te wszystkie zasady, obrządki, omg. Nie chciałabym być księżniczką, no kto by pomyślał xD
Meghan raz wspomniała w szerszym kontekście, że najważniejszy w życiu jest spokój. Jakże się z tym zgadzam..
4 notes · View notes