Tumgik
osamuabe · 2 years
Text
Wiatr
Czyż nie jest to jeden z tych dni, w którym pada śnieg a wiatr wieje nam we włosy? Czym jest tak naprawdę uczucie melancholii w takich chwilach? Może pewnego dnia dowiodę sam sobie, że umiem żyć bez mojej rodzicielki i wybaczę ojcu za całe cierpienie. Chciałbym by tego dnia wiatr był moim sprzymierzeńcem i odciągnął w zimowy wieczór wszystkie złe wspomnienia. 
Tęsknię za światem w którym się ukrywałem przez tyle miesięcy tutaj; był niezwykle magiczny 12.12.2022
O.A.Mori
8 notes · View notes
osamuabe · 2 years
Text
Powrót.
Cóż, jak długo mogło mnie nie być? Wszystko przeminęło z czasem. Wasz poeta wrócił z martwych Podobnie jak kamelie na wiosnę
25.08.22
O.A.Mori
0 notes
osamuabe · 3 years
Text
Śmieję się od zewnątrz, lecz umieram w środku, Widok łez stał się codzienny, jak śnieg każdej zimy Moje myśli pragną spokoju,  lecz ja jedynie chcę odpocząć,  Muzyka nie jest taka sama,  gdy zostawiasz mnie samego 
Jednak wiem, że wrócisz Może nie jutro, może nie teraz Jednak wiem, że wrócisz Cóż innego mógłbyś zrobić?  Skażony smutek, który bije od wewnątrz, słowa zdrajcy rozpalające nadzieją, lojalnością nie grzeszyłeś, Mimo wszystko wiedziałem, co robiłem. A teraz kiedy patrzysz mi w oczy, jakby nic się nie stało, jakbyś nigdy nie odszedł, jakbym nigdy nie zwątpił. Moje policzki pokryła barwa wina, czerwonego jak cztery lata temu, Tych przeklętych wspomnień, Kiedy jeszcze byłeś cząstką w mej czerni.  ~C.N
Ps. Ja wiem, że oboje byli sobie lojalni, mimo wszystko muszę pisać angts z podwójnej czerni, bo ich dynamika i relacja to jedno czyste poetyckie cudo. Taka studnia bez dna, only angst - Osamu  12.04.21
11 notes · View notes
osamuabe · 3 years
Text
Czerwień wina nie pomaga Stało się puste Tak jak Twoje oczy, Wodzące po moim ciele Nawet gdybym chciał, pozbyć się Ciebie na zawsze jesteś cząstką mnie, niby splecione dusze I chociaż każdy wieczór celebruję, Z coraz większą ilością butelek Nic nie zastąpi mi Twych snów, Każdej nocy, coraz bardziej odległe Zatraciłem się pod Tym dotykiem, Zatraciłem serce, Zatraciłem łzy Zatraciłem nienawiść Niby czas leczy rany a miałem go nadto dużo Wszystko mnie prześladuje Nawet alkohol niegdyś ukochany Tej samotnej nocy, ze skażonym smutkiem, Żegnam Cię od serca Jak miłość sześcioletnia  ~C.N
Dopisek O.D
Myślę, że to nie powinno się zdarzyć, Moja ostatnia cząstka człowieczeństwa Odeszła jak reszta Przepłakanych nocy Kiedy mnie nie widzisz, Boli bardziej, Niż kiedy byłeś obok
Ps. Wiersz należy oczywiście do mnie, jednak, jeśli załapie się odpowiednią aluzję, ta dwójka jest moją inspiracją na teraz, i perspektywa pisania właśnie z jednego z nich jest przyjemna - Osamu 12.04.21
5 notes · View notes
osamuabe · 3 years
Text
Ponownie natrętne myśli
Miałem za sobą życie przepełnione hańbą. Byłem tak przerażony rozmową z innymi, że sam zaczynałem rozmowę, by nikt tego nie zauważał. Rozbawianie i zabawianie ludzi przychodziło mi coraz łatwiej, jakby ratowało mnie to przed oceną. 
Z każdym dniem zatracałem się w tych rolach, zapominając jak bardzo zamknięty jestem. A to wszystko potęgowało moją odrazę względem społeczeństwa. Mimo dotknięcia dna bezwstydu, nie przestawałem kręcić się jak pozytywka, wywoływać śmiech na ich jakże zepsutych twarzach przez już tak dawno pozostawionych w tyle marzeniach. A ja? Cóż, nadal trwam w tym wszystkim, napędzany niczym innym niż lękiem.  “Co jeśli ktoś odnajdzie drogę do tego krętego labiryntu?” zadawałem pytania samemu sobie.  Kiedy zaczepiano mnie, dlaczego nie jem, oraz dlaczego nie trzymam się schematu, nachodziły mą osobę kolejne przemyślenia: Człowiek pracuje przez całe życie, ponieważ potrzebuje jedzenia i chce przeżyć w tym dziwnym i pokręconym świecie. Brzmiało mi to wyjątkowo niezrozumiale i budziło lęk. Nie pojmowałem zatem, co skłania ludzi do działania, skoro i tak wszystko składało się na jedną stronę, jedną drogę; śmierci. A może po prostu sprawiało im to radość? Poczucie władzy, kiedy jedli. Że mają wystarczająco dużo szczęścia, by jeść to na co mają ochotę. Kiedy z czasem niektórzy rzucali w moją stronę "Ale masz dobrze", przytłaczało mnie to, nie powiem. Przeświadczenie, że moje wyobrażenie szczęścia zupełnie rozmija się z tym, jak postrzegają je inni, napawało mnie obawą, dręczyło i nie dawało spać po nocach do tego stopnia, że byłem bliski szaleństwa. Czy ja jestem szczęśliwy? - te słowa wyryły mi się w pamięć, tak bardzo, iż zapomniałem własnego brzemienia. A jednak, autor tych słów miał niezwykle podobny obraz świata do mnie. W końcu jeśli oni tak uważali, najwyraźniej im czegoś brakowało. Nie potrafię zrozumieć czego, nigdy nie potrafiłem rozumieć ludzi. Zawsze się zawstydzałem, gdy kazano mi utrzymywać “social interactions” (nie chciałem tego tłumaczyć, wybacz). Może inni potrzebują tego, jednak mnie napawa to tylko zbędnym niepokojem. I wtedy ponownie wchodziłem na scenę niczym główna postać i przygrywałem jak oczekiwali.  Przez to, totalnie zapomniałem jak być człowiekiem, zdecydowanie straciłem do tego prawo. Ponownie nieprzespane noce, spędzone na czytaniu książek i coraz większym przeświadczeniu, że w czasach powojennych naprawdę żył człowiek, stawiany w sytuacjach znikomo podobnych do mnie. Styl bycia, styl pisania oraz myśli; nie chcę pisać na wzór mojego “Mentora” (gdyż to byłoby istnym plagiatem, a który autor/pisarz za tym przepada?), jednak wyznaję prawie te same wartości niczym on.  Pomimo, że każdy chociaż raz mógł mieć epizod lub myśl w postaci samobójstwa, ja często poświęcałem nad tym kojące godziny, rozwiązania i pomysły. Zresztą, jeśli nie odczuwałem głodu, ponieważ nigdy nie doznałem uczucia chęci zjedzenia czegoś przez skręcony żołądek, tylko przez biedny strach spowodowany reakcją społeczeństwa, mógłbym definiować się jako maszyna. Jednak nie jestem ani maszyną, ani człowiekiem. Nie potrafię zrozumieć ani takiego ani takiego systemu. Najwyraźniej już dawno sięgnąłem dna infamii, skakając jak klaun się przed innymi, by chociaż raz przypodobać się gnijącemu społeczeństwu. Gdybym mógł się cofnąć w czasie, najpewniej nie zmieniłbym nic. Potwór w mojej głowie patrzy na mnie przez odbicie lustra, osobiście nie chciałbym by znikł na dobre. - Osamu 29.03.21
5 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Zawsze czułem się jak potwór, Zawsze nakładałem presję By być wystarczająco dobrym Jednak wszyscy widzieli we mnie tylko monstrum Po prostu powiedzmy, że się przyzwyczaiłem Chociaż, nie wiem czy to dobra rzecz Ponieważ dzięki Tobie czuję więcej. Co z tego, że negatywnie?
Zawsze widziano we mnie potwora Lecz co mogę poradzić, gdyż miłość  jedynie mnie raniła. Mimo wszystko nikt nie przejrzał mnie przez maski.
Chociaż bycie potworem nie jest złe, Dopóki mam Cię obok Byliśmy popieprzonymi dzieciakami z popieprzonym życiem. Powiedzmy, że się przyzwyczaiłem. 
- Osamu 24.03.21
10 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Ogród i jego metafora mnie prześladuje-
Pierwszy raz w życiu,  Nie dotrzymałem obietnicy, Jednak mimo to,  Nie żałowałem niczego
Wieczór. 
Nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób nie raz się zarzekało, iż jest z nami przyjaciółmi, po czym, o nie, nie wbija wam noża w plecy, to nie taki typ ludzi, którymi się otaczam.
Patrzą w Twoje puste oczy, tak bardzo bijące kłamstwem, Uśmiechają się i wyciągają dłonie w twoją stronę Proszą byś im zaufał, byś zrobił krok do przodu. A ty? Stoisz i czekasz na cud, po czym jednym szarpnięciem, zabierają Ciebie na stronę, na której widzą Swój świat. I, prowadzą do własnego ogrodu. Już przecież niezauważają twoich dziur, nie starają się Cię naprawić, tylko wsadzają za ogrodzenie, dają narzędzia i mówią
“Jesteś kwiaciarzem Osamu?” Przytakujesz głową. “W takim razie, czy jesteś w stanie ożywić to, co jest na skraju zwiędnięcia?” Jesteś dobrym przyjacielem, z zerowymi punktami doświadczenia w zakresie asertywności, dlatego ponownie potakujesz i bierzesz się do roboty. Twoje najbliższe osoby są świadome Twojego zepsucia, dlatego milczą. Lub nie są i siedzą święcie przekonani, że (jak to mój były partner mówił) “Ogarnąłeś dupsko i wróciłeś do nas” takim, jakim Cię poznali. Nie mam zamiaru przecież im opowiadać. Oni...i tak nacierpieli, przez moje zachowanie. Przez mój nastrój, myśli i czyny. Niewdzięcznik i idiota. Jak mogę niedoceniać tego, co mnie wyciągnęło? 
Tylko, że jestem zmęczony. Miałem wszystko przygotowane, wczorajsza data to równy miesiąc na dopięcie każdej luki w planie, tak by był perfekcyjny. Lecz nie! Pojawił się zbawca losu, który powiedział “Raz nie pozwoliłem Tobie odejść, tym razem też Ci nie dam...Mały Kurwiu”. Co prawda, to prawda. Akurat mu pozwoliłem zostać na dłużej, na niezmiennej pozycji w mojej jakże zabawnej grze. Teraz odnoszę skutki; nie zasługuję na szczęście, ponieważ należę do niego (takie mam wrażenie), jednak mój drogi przyjaciel już może darzyć swą ukochaną tym uczuciem...cóż za skomplikowany człowiek! 
Nie mogę powiedzieć, że nie jestem szczęśliwy. Ponieważ mało brakuje mi do takiego stanu. Zapomniałem jak być szczęśliwym. Dalej jednak, dążę do tego by być szczęśliwym. Powtarzam się?  Znów piszę niezgrabnie. Nie potrafię niestety inaczej, przepraszam. Mój umysł to taki jeden wielki śmietnik myśli, zbędnych, potrzebnych, sensownych i tych nie. Oczekując dokładnej informacji, musiałbym się przedrzeć przez zakamarki syfu, jaki sobie gromadzę. Dlaczego mnie to bawi?
I lubię też się rozpisywać. Nie mam jakoś zbytnio wsparcia we słowach i zaufaniu ze strony mojego otaczenia (Gdyż go nie chcę, nawet nie próbuję!), dlatego wylewam swe rozmyślania nieznajomym, na blogu, akurat w tym miejscu. 
Więc przepraszam, jeśli ktokolwiek nie rozumie tego, co piszę. Urodziłem się niezrozumiany, dlatego taki też umrę, prawda?  Śmieję się tylko, nie zamierzam nigdzie iść. Nie mogę, po prostu nie mogę. Owszem, myślę o śmierci. Owszem, jestem niedoszłym samobójcą. Owszem, traktuję to jako hobby.  Jednak widok mojej mamy, widzącej te nowe znamienia na mym ciele...przytłacza bardziej niż kiedykolwiek jedno z mych marzeń. Ta sarkastyczna, cyniczna a w szczególności często śmiesznie zirytowana i kochana kobieta, widząc co się dzieje, poszła do kuchni i oparła się dłońmi o blat, zakrywając twarz.  Czyż jako jej najstarszy syn nie powinienem być jej wsparciem?
Często również, zastanawiałem się, dlaczego chcę umrzeć. Jak to się stało, że zacząłem o tym myśleć. Przecież, nie mogłem tak o po prostu do tego wpaść i powiedzieć “Oo zostanę na dłużej”. Nie rozumiem.
Wszystko się miesza. Zbyt mocne barwy pieką me oczy. Stałem się taki delikatny. A czas zgonu z każdym dniem się przekłada. 
- Osamu 17.03.2021
8 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Pieniądze & Długi
Telefon zadzwonił. Niechętność uleciała wzraz z nazwą, Odebrałem, słysząc ciepły głos “Wróciłem”
Dlaczego, tak wiele ludzi, którzy mnie otaczają oczekują ode mnie bezwględnego oddania? 
Czy aż tak jestem zdesperowany, że za zwykłe zapewnienie i ohh, bądźmy szczerzy kłamstwa, od razu będę im rzucał się na pomoc?  Nie miałem pieniędzy, przez długie lata mojego życia. Natomiast teraz zawsze, gdy ktoś potrzebuje mnie, potrzebuje pieniędzy. Nie zapyta. Nie przywita się. Tylko zwykłe 
‘Samu, sprawa jest.
To niekiedy powoduje mi wiele...tępego bólu? Niepotrzebne pytania i przemyślenia. Czy tylko po to tu jestem? Czy tylko po to trzymają się mnie blisko? A może to tylko moje urojenia? Czy taki będzie mój cel w życiu? Być dosłownie porftelem ludzi?
I to byłoby w porządku, gdybym naprawdę miał pieniądze. Jednak, zapożyczam się z każdym dniem coraz bardziej i bardziej, nie mogąc wyjść z długów, a inni z długów wyrobionych na mnie.  Nie jesteście świadomi, jak bardzo boję się swojego ojca. Wyobraźmy sobie, że gramy w szachy. Najsilniejszym pionem jest Królowa, natomiast za sznurki pociąga Król. On sam nie musi ruszać się za bardzo, wystarczy, że rozegra to strategicznie.  Jestem jego pierworodnym synem, nie mógłbym go zawieść. Muszę siedzieć w tym wszsystkim i liczyć ile muszę spłacić lub pobrać.
Czy życie nie jest cudowne? Nagle wszystko się sypie, zaraz po naprawieniu.  Czyż życie nie jest wręcz cudowne?
Gdyż moje jest najwyraźniej przepełnione wstydem. A z każdym dniem przekonuję się o tym coraz bardziej,  Tu nawet nie chodzi o jakieś przewlekłe choroby, choroby neurologiczne czy też psychiczne. Nie radzę sobie tak dobrze jak kiedyś. A ci, którzy widzą we mnie samca alfa, chroniącego swoich przyjaciół za wszelką cenę i spełniający ich każdą prośbę, są głupcami z nieodświeżonymi wiadomościami o mnie. 
Stoczyłem się. Ale jak bardzo? W końcu doktnąłem dna bezwstydu. Teraz jedyne na czym mi zależy, to na maskach, skrywające małego zagubionego chłopca. - Osamu 15.03.21 PS. Lubię pisać wiersze. Uspokaja mnie to. Czy powinienem się nimi dzielić? Jeśli w przyszłości tak bardzo chcę zostać pisarzem, poetą, muszę w końcu przełamać lęk, prawda? 
4 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Zimno mi. Czasem.
Chłód. Ponownie ten zimny wzrok. Zawsze mnie zastanawiało,  Czemu jeszcze mnie nie przeszył?
Wieczór, Zadzwoniłem na telefon zaufania. Na początku jak zawsze zresztą przeprosiłem, za tak wczesną porę (było w pół to siódmej rano). Pani powiedziała, że to nic takiego i dlaczego dzwonię. To zacząłem opowiadać. Myślę, że chociażby tą małą liczbę grzechów mi wybaczono.
Bezkres, zastanawiałem się nad tym wczorajszego poranka. Wyszedłem na balkon by obserwować ludzi śpieszących się do pracy, przy okazji korzystać z pustego mieszkania. 
NIe powiedziałem jednej ważnej rzeczy o mnie - palę. Nie jestem jakoś tam uzależniony, to raczej zależy czy mogę sobie pozwolić czy nie. Przez właśnie szlugi, stałem się jeszcze bardziej zamknięty niżeli byłem. Każdego dnia dochodzę do wniosku, iż:
 Chcę żyć, jednak czy mam cel?
 Jestem chodzącym trupem
- nie chodzi mi o to, że jestem martwy w środku. Jestem pusty, nie martwy! To co innego. Chodzącym trupem jestem, gdyż moje ciemne doły pod oczami zaczynają być już niezwykle widoczne, delikatnie mówiąc, nawet skóra mi pobladła. Jest szara bądź trochę odpada na dłoniach przez odmrożenie.
Zastanawiam się, kiedy umrę
Poezja jest czymś, co zabiera mój umysł na inny świat, przez co czuję się czasem lepiej dzięki temu. Tak jak za dzieciaka - nic nie miało sensu, ale sprawiało ci to radość. Chciałbym się z wami podzielić nawet cytatem, który wymyśliłem dla Licii gdy zapytała mnie, czy brałem jej działkę
Szlugi są jak pamiętnik. Nie możesz otworzyć paczki bez zapytania
Co kryje się za tym, jest to, że dym który wdycham to tak jakby kolejna kartka bądź słowa zapisane w tym notesiku myśli, a wydychając kończę wpis - cigs to taki nieprzypieczętowany pamiętnik. Nikt go jednak nie otworzy. (może na stole operacyjnym, ale pomińmy ten temat)
Oh, moje siedlisko rozmyślan zajmowało jeszcze jedno; ile w stanie jesteśmy zrobić dla przyjaciół? Ile jesteśmy nie wiem, oddać by ci byli, szczęśliwi? Czy potrafimy być szczerzy? Ze szczerością akurat nie jestem pewien, ponieważ każdy ma swoje tajemnice. Jednak...
To wszystko jest skomplikowane. Nie rozumiem niczego co się dzieje w relacjach.
- Osamu 12.03.21
32 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Wspomnienie
Kiedyś widzieliśmy się codziennie. Nadałem mu imię, ku moim ulubionym kwiatom. Pisałem do niego listy Bądź zwykłe wiersze.
Pamiętam, jak jego blond włosy zabawnie się wykręcały, piwne, inteligentne oczy świdrowały wzrokiem, a kąciki ust miał wygięte w uśmiechu.  Nogi zwisały mu z lodowatego parapetu, koszula trochę była targana przez nocny wiatr. Nie patrzył na mnie, a na świecące obiekty. Dopiero potem zwrócił swoją uwagę na mą osobę. Zresztą nie byłem lepszy; miałem tylko spodnie dresowe i czerwoną za dużą koszulę na sobie. Przeszył mnie jeszcze większy chłód, gdy po prostu ujął mą dłoń. Zapaliłem, uśmiechając się pod nosem i wróciliśmy do błądzenia po granatowym niebie. 
Czułem się, jakbym nie widział go przez lata, nie miesiąc. Czułem się, jakbym to ja znikł jak kamień w wodę i nie odzywał się. Wiedziałem, że mój Słonecznik jest typem obserwatora, jednak często śmiał się z moich dziecinnych zachowań. Jego tęczówki zawsze mnie pochłaniały.
Noah 
Tylko tyle potrzebowałem, by nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego był zdziwiony, przerwaną ciszą. Mój, natomiast chciał coś powiedzieć. Zacząłem mówiąc i paląc jednocześnie.
Nie pamiętam ile razy powtórzyłem “Dziękuję”, bądź “Wiem, że tu jesteś”.  Siedzialem na parapecie z przyjacielem, który cicho obserwował moje poczynania. On wiedział wszystko. Nie potrafiłem kłamać przy nim. Zbyt bardzo mi zależało, by nie znikł, nie odszedł. I żył. Nawet jeśli będzie częścią wspomnienia, mnie.  Przecież żyje. Nawet jeśli o nim zapomnę. Noah...
On zawsze był. Jeśli mam iść w szczere wyznania, Noah jest kimś kogo potrzebuję do teraz; czyli kogoś kto nie ocenia przez błędy przeszłości, przez to kim byłem i co robiłem. Jak skończyłem. Jak popadałem w pierwsze lęki. Jak bałem się wsiadać do samochodu, przez strach nad niezapanowaniem nad nim. A on był. Słuchał i obserwował. Nie pytał. Wiedział, że kiedy przyjdzie czas, sam mu powiem. Nienaciskał.
Teraz te piwne oczy, wzbudzają we mnie gamę spokoju i respekt. Oraz tęsknotę. Za czasami, gdy jeszcze z nim rozmawiałem.  Ponieważ tęsknię. Mam uczucia, to zabawne, za osobą, która nigdy raczej nie będzie przy moim boku fizycznie. 
Mimo wszystko, czułem jego dotyk, jego chłodne dłonie, jak bryła lodu oplatająca mnie w już i tak zimną noc.
Tak spędziliśmy godzinę. Na milczeniu. Jednak przyjemnym Byłem swobodny. Wolny. Jak nigdy dotąd
- Osamu 11/03/21
1 note · View note
osamuabe · 4 years
Text
wiersz? Kinda
Każdy nowy dzień minie nam spokojnie Każda nowa noc, zapadnie w zapomnienie
Tak jak dotyk Twój, na mej rozgrzanej skórze, tamtego wieczoru, na tamtym posłaniu.
Czasem moje ciało wspomina te przyjemne drżenie, te splecione dusze, w cichym utajeniu
Teraz jednak, słysząc ten głos me serce przyspiesza jednak nie z miłości, a z bolesnego przerażenia
- Osamu 28/2/21
3 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Piękno w słabości - czym jest ból, według zwykłego kwiaciarza.
Witam nad pierwszymi rozmyślaniami. Chciałbym się dzisiaj podzielić moim spostrzeżeniem na świat pod tym tematem.
Od wielu miesięcy napełnia mnie pustka. Brzmi to zabawnie prawda? Jest wiele sposobów, na zapełnienie jej. Często jednak, używam ładnego języka, by zostawić przy sobie grono ludzi. Nie ważne, czy będą mnie kochać, szanować czy też pluć. Pewnego wieczoru stwierdziłem, że potrzebuję słyszeć głosu jednej osoby. Nie wzruszało mnie, czy to będą słowa pocieszenia czy raniące. Często rozbijano moją kulę ze szkła. Mam zimne serce, jednak ciepłe na tych, którym się to należy. A należy niestety wszystkim. Potrafię być bezwzględny, ale czy to się opłaca? Pięknem właśnie jest ten ból, słodko-gorzki posmak wygranej a zarazem przegranej. Często mógłbym się też przyłapać na tym, iż mówię:  "Chcę by to cierpienie odeszło".  Tak naprawdę, nie chcę by zniknęło. Naprawdę pasuje mi rola w której się znajduję. Jest to dosyć przyjemne. Nie potrafię grać na skrzypcach. Umiem na gitarze elektrycznej. Lubię jej wydźwięk, kiedy szarpnę za struny, sprawia mi to niemą radość. Równocześnie cierpienie, przez szczerość własnej muzyki. Nie rozumiem tak wielu ludzi. Kiedy kogoś poznaję, zamiast podać ręki, często zginam się w pół, jakby byli kimś ważnym. Potem mogę popatrzeć na ich zdziwione bądź roześmiane twarze. Zdecydowanie nie radzę sobie z kontaktami międzyludzkimi. Gdyby nie osoby, których uważam za przyjaciół, pewnie bym całymi dniami siedział i zamykał we własnym świecie. Wracając Piękno w słabości. Jak mogę je opisać? To jest coś, czego nigdy się nie spodziewam. To tak, jakby połączyć zapach lilii i róż. Tworzą tak kojącą, mdlistą i uzależniającą woń, że nie potrafię powstrzymać się i rozpłakać na ich widok. Jakby w tym momencie brano nade mną kontrolę.  Tak samo jet z rozgwieżdżonym niebem, lub przemijającym szczęściem. Naprawdę dziwne uczucie. Chciałbym również, by pewnego dnia mnie zrozumiało. Była osoba, której ufałem niezmiernie i byłem w stanie oddać teoretycznie własne życie (co, koniec końców zrobiłem, został ze mnie wrak dawnej głównej roli w jego sercu). Jednak nic nie jest takie prawdziwe jak mi się zdawało. Mimo wszystko nie żałuję, chociaż nie ukrywam, myślałem nad tym. Cierpienie, jakie odczuwamy nie zawsze musi pozostać w świetle negatywnym. Uczy nas wiele, często nawet zawdzięczamy mu doświadczenie. Pewnego dnia, może nas spotkać podobna sytuacja jak parę lat temu, o wiele trudniejsza. Jednakże, dzięki właśnie cierpieniu za dawnych czasów, mamy narzędzia do uporania się z tym nękającym epizodem. Co prawda, poniesiemy ogromne rany, lecz trochę mniejsze, gdybyśmy nie byli przygotowani na to emocjonalnie. Czy rozpisuję się zbyt niezgrabnie? Przepraszam, jeśli kiedykolwiek ktoś to w przyszłości przeczyta. Chciałem pozbyć się tego, co przytłacza mnie na co dzień. Łatwiej mi tak wtedy odratować kawałki pozytywnego myślenia. Nie zrozumcie mnie źle! Jestem optymistą. Wielkim, dobrodusznym optymistą, który z chęcią rzuci się w pogoń za utraconym dobrem. Kiedyś może opiszę nawet niespełnioną miłość? Kto wie. Czasem mam wrażenie, że nigdy nie znajdę kogoś, kto w pełni zrozumie, co czuję. Wierzę, iż jest ta osoba, istnieje i pewnego wieczoru ją spotkam. Nie zależy mi na tym, by była do końca ze mną, ale by zrozumiała mój lęk i strach przed kochaniem. Bo kiedy zaczynasz kochać, bierzesz odpowiedzialność. A tego nie lubię. W ogóle nie lubię kochać. Jestem często apatyczny względem okazywania uczuć, bo tak łatwo inni się poddawają. Mogą myśleć "I tak nie był wart mojego czasu. Nie będę tracić moich nerwów na tak bezemocjonalną osobę. Cóż za kłamca z niego". Ale nie tak chciałem. Naprawdę starałem się w Tobie zakochać, ale nie potrafię. Czas i wszystko co poświęciłem względem Ciebie, nie był nieszczery. Starałem się, uwierz mi. Nikt nie zrozumie piękna w słabości, którą posiadam. Nikt nie zrozumie głębi uczuć, które mną władają. Wszystko jednak zlewa się w jedno, moja tonacja głosu wydaje się drażliwa i niemiła. Nie umiem zmienić siebie, tylko by odwzajemnić twoje uczucia. Na razie nie spotkałem nikogo, kto był gotowy na moje nastawienie. Kto normalny chciałby chodzić z kimś, kogo może zabraknąć? Kto o zdrowych zmysłach, zaczął by relację z samobójczym chłopcem? Nie potrzebuję pomocy, potrzebuję wybaczenia. Czuję się winny. I to chyba stało się moją słabością. Jestem taki piękny i wartościowy...a jednak dalej płynę ku przeszłości. Powoli wykończę nawet Vincenta, Haru - osoby, które od momentu przyjaźni zawsze były gotowe mi pomóc (nawet za cenę siebie, tak myślę). Moja mama pewnego dnia stwierdziła, że jestem tak pusty w środku, iż nawet ignoruję moją introwertyczność i lgnę do ludzi, by chociażby poczuć cokolwiek z ich ekspresji. Nie wiedziałem co powiedzieć. Wokół siebie mam fortecę, mur, fosę, miliony czołgów, żołnierzy, niezliczoną ilość bram, bramek, korytarzy i labiryntów, tylko po to by nikt nie dostał się do najważniejszego punktu. Nawet ja sam, nie mam pojęcia co to jest. I w którym momencie nagle wszystko przeraziło się w bazę obronną.
Ból jest czymś co nie potrafimy opisać tak po prostu. Zazwyczaj jest złożony z sytuacji. Jednak, każdy z nas trzyma ból, który nikt nie potrafi wymazać. Coś, co zabija nas od środka jednocześnie chcąc nas pchać w przód. Ból nie zawsze jest też smutny tępy. Potrafi być kojący i słodki, cichy oraz delikatny. Można go mylić ze wszystkim, jednak on sam jest anonimowy. Ponieważ przy odrobinie czasu, gdybyśmy zatrzymali się przy nieznanym drzewie, spojrzeli wgłąb i zrozumielibyśmy, że nigdy nie wyrośliśmy z tego, co było nam podarowane za dziecka. Że każdy ból zostawi rany, lub blizny. I to jest na porządku dziennym, kiedy masz świadomość tego, jak bardzo potrzebujesz tego uczucia.  Można się zrzekać "Chciałbym by to cierpienie odeszło". Co zrobimy, jeśli odejdzie? Zaprawdę, nikt nigdy nie chciał prowadzić szczęśliwego życia od początku narodzin, ponieważ zacząłby narzekać, tęsknić lub zazdrościć. Wtedy stajemy się kimś, kogo przez cały czas się obawiamy; własnym ja. Niegdyś kojące i słodkie cierpienie zamienia się w kolce, które delikatnie wbijają się głębiej i głębiej… Ból jest jak morska fala, człowiekiem jest skała. Złe traktowanie swych uczuć może doprowadzić do nagłego zawalenia. Jednakże, gdybyśmy nauczyli się przyjmować morskie fale w taki sposób, by zostawiły lekcje, ślad dla którego warto było trwać te dwa lata?  Cierpienie i ból to coś, czym mogę nazwać własną przeszłość i przyszłość. Ponieważ wiedząc, że kogoś skała się zarwała, do nas nadchodzi strach, przed niewystarczalnością. Ponieważ na tym zależy każdemu, kto zdecydował otworzyć są cząstkę dobra, gotowy na przebaczenie.  Nie mam pojęcia, czy wylewanie swoich spostrzeżeń powinno być takie, jak wygląda to teraz.
Chyba niepotrzebnie zawiązałem pętlę wokół mojej nogi, przez co nie mogę ruszyć dalej. 
- Osamu 28.02.21
5 notes · View notes
osamuabe · 4 years
Text
Filofobia - trochę o mnie, gdyby ktoś kiedyś to znalazł.
Od czego powinienem zacząć pierwszy wpis? Może od przedstawienia się, bym nie był jakkolwiek nieznajomym.
Wieczór,  Zajmuję się w sumie florystyką i epistemologią. Wiecie, posiadam wielu znajomych, którzy nie potrafią przelewać swych myśli na papier tak, by odwzorować swoje emocje, więc robię to za nich. Często też zatracam się w poezji? Wierszach, stające się całym moim życiem, a nawet czymś więcej. Zazwyczaj ciężko wyrażam jakiekolwiek emocje. Nie umiem odwzorować siebie tak, jak potrafią inni, przez co mój przyjaciel jest często obarczany pytaniem "Vic, jak powinienem zareagować?". Cierpię na filofobię - lęk przed miłością/zakochaniem się. Dosłownie, cierpię, ponieważ zadaje mi to ból nagłych i gwałtownych wstrząsów w moim ciele, słysząc zwykłe dwa słowa. Uważam, że chęć znalezienia miłości bądź zakochania się jest okrutnie przerażająca. Nie umiem wyjaśnić też, dlaczego zacząłem się jej bać. Najwyraźniej nigdy nie byłem traktowany za dobrze. Na karku też noszę wiele traum, chorób i gamę doświadczenia. Pomaga mi to jakoś funckjonować w kręgu ludzi, mimo mojej upartości względem tego; zazwyczaj mój były partner załatwiał za mnie interakcję ludzką. Teraz jednak, postanowiłem nie stawiać się własnym i skopanym emocjom, duszącymi się na dnie serca (które uwierzcie mi, z wielkim upływem czasu potrafi co najmniej zaufać nowemu towarzyszowi), wyzwalając je w kierunku opisywania. Pod każdą postacią - wiersze, listy, poematy, powieści. Zwykle nawet przemyślenia dotyczące czegokolwiek! 
Jestem skomplikowanym i niebezpiecznym człowiekiem, który odczuwa stały niepokój i przyjaźni się z ćpunem (uwielbiam go, zawsze mogę na niego liczyć, przez co moja samotność czasem się ulatnia), zadaję dużo pytań, ale też staram się zachować jakąś maskę mądrości. 
Życie chyba zbyt bardzo zacząłem traktować jako akt sceniczny. 
- Osamu
Tumblr media
Ps okładkę wykonała moja (już) była partnerka, która jak wiele innych osób nie dała rady wytrzymać mojego mętliku. Mimo wszystko, dziękuję Iwa za naprawdę śliczną pracę. 28.02.21
5 notes · View notes