Tumgik
#hamulce
pati-patter · 2 months
Text
Polecam obejrzec shikanoko z polskimi napisami od shisha subs.
Nie dlatego ze napisy są dobre, daleko od tego, ale to zdecydowanie był experience którego długo nie zapomnę.
3 notes · View notes
niezleszprychy · 2 years
Text
Jak dobrać odpowiednie hamulce Shimano do swojego roweru?
Wybór odpowiednich hamulców do roweru to kluczowa decyzja, która wpływa na bezpieczeństwo podczas jazdy. Dlatego warto poznać różnice między poszczególnymi modelami hamulców Shimano i wybrać opcję idealną dla siebie.
Hamulce tarczowe Shimano - idealne rozwiązanie dla jazdy w trudnym terenie
Hamulce tarczowe Shimano to rozwiązanie dedykowane dla rowerzystów, którzy jeżdżą w trudnym terenie. Konstrukcja hamulców tarczowych pozwala na uzyskanie dużej siły hamowania, nawet w trudnych warunkach. Dzięki temu rowerzysta może zwiększyć swoje bezpieczeństwo podczas jazdy po górskich ścieżkach czy podczas zjazdów.
Hamulce tarczowe Shimano charakteryzują się także dużą trwałością i odpornością na warunki atmosferyczne. Konstrukcja hamulców tarczowych Shimano jest oparta na najlepszych materiałach, które gwarantują długą żywotność hamulców i ich skuteczność, niezależnie od warunków atmosferycznych. Dodatkowo, hamulce tarczowe Shimano są łatwe w obsłudze i konserwacji, co przekłada się na mniejsze koszty utrzymania roweru.
Tumblr media
Hamulce V-Brake Shimano - sprawdzone rozwiązanie dla rowerów miejskich i trekkingowych
Hamulce V-Brake Shimano to sprawdzone rozwiązanie dla rowerów miejskich i trekkingowych. Hamulce V-Brake są charakterystyczne ze względu na swoją prostą konstrukcję i dużą siłę hamowania. Dzięki temu rowerzysta może bezpiecznie poruszać się po miejskich ulicach i drogach, a także w trudniejszym terenie.
Konstrukcja hamulców V-Brake Shimano jest łatwa w obsłudze i konserwacji, dzięki czemu koszty utrzymania roweru są niskie. Dodatkowo, hamulce V-Brake Shimano są bardzo trwałe i odpornie na warunki atmosferyczne, co sprawia, że są idealnym wyborem dla rowerzystów, którzy potrzebują niezawodnego i skutecznego rozwiązania.
0 notes
jixusvs0 · 3 months
Text
NIENAWDIZE wyjezdzsc na weekendy do babci albo taty jakby pls moje wszelkie hamulce puszczaja i jem jkabg nie bylo jutra a po takich weekendach to jedyne co mi zostaje to fast caly tydzien😀
71 notes · View notes
black-lipstic · 4 months
Text
girlies czy tylko ja tak mam, że NIE mogę oglądać mukbangow bo inaczej tak mnie ciągnie do jedzenia, że to hit. jedyne co oglądam jeśli chodzi o sprawy związane z jedzeniem to vlogi o tym ile jedzą na niezdrowej redukcji. dosłownie kocham je oglądać. bo motywuje mnie bardziej to, że ludzie jedzą mniej od mnie i że MUSZĘ jeść jeszcze mniej od nich niż to jak ludzie wpierdalają jakieś ogromne ilości jedzenia. wolę oglądać ludzi, którzy starają się schudnąć niż tych którzy stracili hamulce, idk jak dla mnie jest to lepsze
49 notes · View notes
tearsincoffe · 6 months
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[27.03.2024]
Nawet niepozorne dni niosą za sobą lekcje. Oczywiście pomijając dosłowne tego słowa znaczenie ponieważ znów Morfeusz zawładnął moimi planami. Obecnie stan snu u mnie wygląda jak napad alzheimera. Kto do mnie mówi? Czegóż chcę? Tajemnica, podciągnę kołdrę wyżej na głowę a problem zniknie. Sporadyczne przebudzenia odbierają mi świadomość miejsca mojego położenia. Czysta dezorientacja. Wróćmy do wspomnianej szkoły życia, znajomi jakby w zmowie podejmowali tematy które alarmowały o moim braku asertywności. Przebudzenie kto jest przyczyną obecnego ambarasu (mama-koleżanka) przechodzi mi przez gardło równie ciężko co stały pokarm.
Znajoma niezbyt biegła w sztukę komplementów napisała, że pomimo swej wagi zawsze byłam zadbana. Na usta ciśnie się tiktokowy trend o świni wypacyfikowanej szminką... druga myśl zaś prowadzi mnie do słynnych "dołków". Ciekawe czy ktokolwiek poznałby mnie podczas tych stanów? Szczerze wątpie. Hamulce dawno mi puściły, spytana mówię dużo o nieciekawym stanie który mnie rozdziera a mimo to ludzie dalej szukają we mnie próżnej maski lwa salonowego. Jestem mniej oczywista niż myślę? Może to oni boją się szturchać kijem nieczystość aby tylko uniknąć odpowiedzialności? Bycie "uwielbianą" lecz nigdy "jedyną" wprowadza kolejne nieuporządkowane pudło do mojej głowy. Czuję się niby światło przyciągające ćmy, pozornie każdy pragnie mojego towarzystwa ale gdy tylko żarówka zacznie mrugać oni odlatują parami a ja zostaję sama i podniszczona.
Pragnę wręczyć w ręce własne order motylkowego uśmiechu za progresję w dziedzinie picia wody! Może będzie to pierwszy rok od dawna który przejdę bez minimalnych odwodnień?
Przeraziła mnie ilość jedzenia które gromadzę. Konkretnie batonów. Wyjaśnijmy na starcie, napad został daleko przykryty mgłą. Chyba podoba mi się uczucie kontroli. Zakazane jabłko rośnie tuż pod moim nosem lecz pokornie daje mu gnić. Znam podstawowe zasady fizyki, wiem, że ów owoc grzechu prędzej czy później spadnie mi na głowę. Chwilowo czerpię satysfakcje z ogłady.
SPOŻYTE: 0kcal/500kcal
(Mam nadzieję, że ten nieplanowany past nie odbije mi się czkawką.)
SPALONE: -379kcal
BILANS: -379kcal
Chudej nocy Motylki! 🦋
50 notes · View notes
tomasens · 7 months
Text
jestem chory wiec puszczaja mi hamulce
Tumblr media
35 notes · View notes
Text
im hamulce bardziej wysiadają, to tym mocniej kładę nogę na gaz
to nawet trochę mnie bawi, brak mi chęci by się trochę naprawić
77 notes · View notes
kasja93 · 2 months
Text
Siemanko
Tumblr media
02.08
Zjedzone: 200 kalorii
Spalone aktywnie: 328 kalorii
Tumblr media
Obudziłam się jakoś po 6 rano i nie mogłam się ogarnąć. Snułam się smętnie po kabinie - całe 3m2, więc faktycznie było gdzie xD
Dzięki totalnemu braku zorganizowania ledwo zdążyłam nakroić ogórków i pomidora do miski oraz przygotować najzdrowsze kompletne zło w płynie. Dwie tabletki multiwitaminy, 4 łyżki od herbaty octu jabłkowego oraz trzy plastry cytryny. Nie ma niczego zdrowszego a jednocześnie odrzucającego jak taki poranny szot w litrowej butelce 🙄 Jednak witaminy potrzebne, zaś cytryna miała w zamyśle zabić nieco smak octu (nie pomogło), który super reguluje poziom cukru we krwi (zmniejsza ryzyko napadu).
Zdążyłam wyjechać z parkingu i dzwoni Domestos szumnie nazywany Spedytorem. Nawet go kurwa nie zrozumiałam bo zaczął nawijać jak wściekły. Po minucie jego monologu przyspieszonego x4 oznajmiłam „wolniej, bo nic nie zrozumiałam”. W końcu wyjaśnił bym mu się zameldowała bo nowy GPS, który montował mi przesympatyczny pan we Wrocławiu podczas oczekiwania na rozładunek za chuja nie działa xDDD
Tumblr media
Wjechałam do Strykowa na załadunek i obeszłam wszystkie 5 hal bo nikt nie wiedział gdzie jest dla mnie towar. Pół godziny później wbiłam pod rampę, zjadłam michę ogórka z pomidorem, naszykowałam kolejną i poszłam pod prysznic bo klimatyzacja dalej nie działa. Chociaż dziś było zdecydowanie chłodniej, niż wczoraj to nadal męczyłam się niemiłosiernie.
Załadunek poszedł najwyraźniej sprawnie. Tak samo jak przebicie się ze Strykowa do Łodzi. Jednak jak wiadomo nie może być normalnie.
Zaczęło się od tego, że dostałam adres z dopiskiem „agencja celna” a pan na bramie stwierdził, że muszę wiedzieć, do której agencji celnej przyjechałam. Oczywiście Domestos miał mnie w dupie i nie odbierał ode mnie telefonu a następnie po pół godziny mnie zjebał, że skoro ma zajęte i nie odbiera to znaczy, iż prowadzi ważną rozmowę i nie będzie się rozłączał. To kutas jebany… Oznajmił, że odprawę celną mam w urzędzie celnym. Już nie chciałam wchodzić z nim w dyskusje i tłumaczyć, że „agencja celna” a „urząd celny” to dwie osobne instytucje.
Tumblr media
5 minut później, po zaparkowaniu równolegle między dwiema cysternami z Ukrainy i udaniu się do Urzędu Celnego okazało się, że nie mają mnie zgłoszonej do oclenia i potrzebuje numeru zgłoszenia. Oczywiście, jakże by inaczej, Domestos znowu nie odbierał przez pół godziny. Celnik choć chciał pomóc to po numerach auta, naczepy i kliencie nie mógł mnie znaleźć W systemie. Domestos stwierdził, że „działa”. Tak kurwa dział, że wybiła godzina 16 i mnie bezceremonialne wyjebali z urzędu xDDD jeszcze dziad miał pretensje, że wyjechałam skoro procedura celna była w toku. Wytłumaczyłam mu, że sms o treści „bez numeru zgłoszenia nie rozpocznie się procedura celna” nie znaczy tego samego co „zaczęli procedurę celną”. On naprawdę jest upośledzony bo ma problem z mówieniem, czytaniem, pisaniem oraz liczeniem powyżej czterech. Coś niesamowitego…
Kazał jechać na najbliższy parking i stać bo dziś już nie zdążę na serwis klimatyzacji (przy okazji zrobią również hamulce bo się kończą). Co też uczyniłam. Zaparkowałam, pogadałam chwilę z tatą przez telefon i poszłam do toalety.
Przebrałam się w piżamkę, zaczęłam ciamkać trzecią miseczkę ogórka z pomidorem jak ten kretyn znów zadzwonił. Jedz na serwis, zostaw tam klamota, szefcio ci tam podrzuci służbową Dacie i jedź na weekend do domu. W niedzielę wieczorem pojedziesz odebrać zestaw i podjedziesz do Łodzi. Ehhh podniosłam kwestię, że jeżeli uda się odprawić celnie w poniedziałek to i tak nie wcześniej, niż przed południem zatem nie ma sensu ruszać wcześniej niż o 5 rano z Kalisza. Przyznał mi rację.
Tumblr media
Na serwis wjechałam, gdy mój szef akurat był na bajerze u mechaników. Zaczął się mazać dzwoniąc do mnie ze słowami „a czemu pani Kasiu się pani nie obróciła na placu? Teraz to będzie problem by pani tu wcofała”
Tak bo po pierwsze ja mam, kurwa, rtg w oczach i widzę przez jebaną halę, że tam nie ma zbyt dużo miejsca do manewru. Po drugie bez przesady nie w takie miejsca człowiek się wciskał tyłem. A cofać to ja się cofam w rozwoju za każdym razem jak muszę w chodzić w integrację z innymi ludźmi… Oznajmiłam, że dlatego się nie obróciłam bo lubię sobie utrudniać życie. Było hihi hoho. Rozłączyłam się. Zaczynam cofać. Dzwoni znowu. Nosz kurwa, zaraz mnie pojebie XD
Odbieram: Szefie ja naprawdę jestem zajebista, ale ciężko się cofa rozmawiając przez telefon trzymając słuchawkę przy uchu. „Nie, nie pani Kasiu. Ja będę z panią rozmawiać i nawigować by pani zaparkowała”. Na szczęście po 30 sekundach jak zobaczył, że nie mam w planach przestawić przodem hali, zaś tyłem dwóch naczep się rozłączył.
Chwilą gadki szmatki i już gnałam do biura zostawić papiery. Dacie dostałam na wieczne, weekendowe, nie oddanie.
Tumblr media
Zostawiłam papiery w biurze, pomachałam do toyoty i wróciłam do domu….
Lubię tą nową firmę dla której jeżdżę. Praca całkiem przyjemna bo śmigamy wszędzie z tymi lekami po całej europie. Kasa też jest przyjemna - nawet za ten weekend co spędzę w domu zapłacą mi tyle samo jakbym siedziała w kabinie na parkingu. Jedyny minus to Domestos, który jest rasowym debilem - zapewne od tego jego hobby go tak pojebało bo nie wierzę, że takim idiotom można się urodzić (hobbystycznie chrupie kostki toaletowe prosto z muszli klozetowej).
Propo tematu jedzeniowego - dziś wjechała multiwitamina i trzy miseczki ogórka z pomidorem doprawione solą oraz pieprzem.
10 notes · View notes
kostucha00 · 1 year
Text
27 września 2023, Środa
🥪: 1055 kcal
🔥: 110 kcal
💤: 6 h
📚: 2 h
Tumblr media Tumblr media
Zawsze jak na kaloriowym liczniku pojawiają się cztery cyfry to jestem z siebie jednocześnie dumna i sobą rozczarowana. Dziwne uczucie. Takie zwycięstwo i porażka na raz. Przycieram Edziowi nosa i daję gaz do dechy, a on mi odkręca hamulce żebym się chociaż komuś wjebała w dupę.
Zjadłam lody, jak widać na zdjęciu. Oczywiście nie cały kubeczek xD. Mniej więcej pół. Pistacjowe. Moje ulubione. (Następne w kolejności idą miętowe z czekoladą, a sorbet ogórkowy depcze im po piętach). W dalszej perspektywie to nie była zbyt dobra decyzja, bo trochę boli mnie gardło... Mam nadzieję że nie będę chora. Ale fakt faktem, że to pierwszy wrzesień od wielu lat, w którym nie zaliczyłam jeszcze nawet lekkiego przeziębienia. No, mam jeszcze trzy dni żeby się nie rozłożyć. Chociaż może rozsądniej byłoby się rozchorować jeszcze we wrześniu, bo w październiku będzie ostry zapieprz i może nie być czasu 😆.
Jutro będziemy podpisywać wstępne deklarację wyborów przedmiotów na maturze. Boję się że dyrektorka rzuci mi się do gardła jak zobaczy tylko polski i angielski XD.
32 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Jazu zakupowy
Żeby Was... Sprowadziłem samochód. Posłuchajcie:
Już mam. Już stoi, niech somsiady widzom i zazdrodzczom. (pisownia specjalnie :P )
Szukałem mema, ale nie znalazłem :P
Kupiłem Passata XD W sedanie. Srebrny. Po lifcie. 2004 rok, benzyna 1.6.
Dopiero dziś zauważyłem, że jeszcze lewe nadkole jest przerysowane. Na bank ktoś w niego zajebał. I mała dziura od kiepa na tylnej kanapie -.- Co za zjeby to zrobiły. Przyznaję się, przez 7lat posiadania Szrota kilka razy zapaliłem w środku, ale zawsze łapa za oknem i nigdy w czasie jazdy. Zawsze w pierdolonym korku z nudów.
Jeździ się przyjemnie. Obsługa jest bardzo intuicyjna. Hamulce chodzą prawie jak w Szrocie. Uczę się go jeszcze słuchać żeby dobrze dobierać biegi.
Przejechałem szybko. Z przymusu dwa razy wyprzedzałem. Zupełnie jak Szrot, nie jest to samochód do wyprzedzania.
Dobrze się jechało. Miałem obawy, bo jest dużo większy od Szrota. Czułem się jakbym od dawna nim jeździł.
Pozdrawiam, Jazu z MST lat 34.
Walnę browara i odlecę :P
A, no i na przyszły tydzień umówiłem znajomego na wymiany podstawowe.
17 notes · View notes
myslodsiewniav · 8 months
Text
Stan na 25.01.2024
Kupiłam leki. 2,5h w plecy, do odpracowania, bo okazało się, że w całym mieście tylko w jednej aptece były. Cholernie trudnodostępne są te leki na ADHD. ALE MAM! (dzięki @indira2004 <3)
Wzięłam.
I jest o NIEBO lepiej niż wczoraj.
Wczoraj moje skupienie nie istniało. Miałam gorszy dzień (wiem dlaczego, o tym za chwilę), ale połączyło się to z nasileniem objawów ADHD - milion myśli na raz, poczucia winy, bo nie wiem na co się zdecydować, a jak na coś się decyduję to momentalnie coś innego odciągało moją uwagę i tak skakałam od rzeczy do rzeczy, byłam strasznie rozkojarzona, nic nie dokończyłam, kilka rzeczy rozgrzebałam i porzuciłam. Zmęczona byłam okropecznie i zarazem napalona. I głodna.
Ble.
Dziś obudziłam się z bólem gardła.
I z takim poczuciem, że coś mnie bierze, jakby przeziębienie czy coś...
Ech...
Obawiam się tego, że się rozchoruję przez natężenie stresu, brak czasu na relaks i regenerację (na mój wybrany sposób) i po prostu jakiegoś wirusa (no bo zimno jest, ja mam obniżoną odporność, anemie - mój organizm jest bardziej podatny), ale nie mogę, bo mam sesję. Wczoraj miałam się uczyć na egzamin (który jest w piątek), a NIE ROZUMIAŁAM co czytam, odpływałam i odpływałam... masakra...
Chujowo się czuję.
Ech.
I coś mi mówi, takie mam flashbacki z Wietnamu, że będzie tak jak kiedyś - do pierwszych egzaminów z interesujących przedmiotów wystartowałam z pełnej pary, a na te ostatnie nie mogę wyhamować i zrobię jak kiedyś - po łepkach, na oparach, bezsilności, a potem odchoruję ten hiperfokus przez cały okres ferii... :/
Ostatnio przeczytałam takie porównanie "osoby z ADHD mają moc zadaniową jak pędzące ferrari, ale hamulce jak od roweru. To właśnie siła działania niedopasowana do siły wyhamowania jest największym wydatkiem energetycznym, powodem przebodźcowania i niewspółmiernego zmęczenia".
Ech. Dlatego cieszę się, że po miesiącu bez leków znów je mam. Czuję w tej chwilii różnicę... Mam nadzieję, że zdam wszystko dobrze.
Skąd to przekonanie o tym, że się mogłam przeziębić: teściu przyjechał przeziębiony. Już nie prądkował, po prostu dochodzi juz 3 tydzień do siebie po chorobie. Odebraliśmy go z dworca - nasz piesek na jego widok ze szczęścia był bliski zgubienia ogona :D WRESZCIE! Jejku, jak miło widzieć naszego malutkiego pieseczka cieszącego się ze spotkania z naszymi gośćmi! Jejku! Po tylu miesiącach zdobywania jej zaufania i jej aktywnemu okazywaniu strachu i wrogości wobec gości takie widoki jak ten we wtorek na dworcu to jest coś fantastycznego! Chce się przytulić, piszczy, macha ogonkiem, podskakuje w miejscu, domaga się od nas potwierdzenia "tak, to jest twój psiadek!" i tak dalej. Wzruszające szczególnie, że podczas ostatniej wizyty teścia w czerwcu ujadała bez przerwy całe 5h naszego spotkania. A teraz siedziała przy jego nogach patrząc z uwielbieniem. Ech.
Poszliśmy wspólnie na tajskie jedzonko - to bardzo dobre papu. Bardzo. Teściu chciał tam się wybrać - poprzednio byliśmy tam razem jakieś 2 lata temu. Wtedy rodzice przyjechali na weekend do swoich dzieci, a dzieci zaprosiły partnerów (czyli mnie i Szwagra nr 2) i w szóstkę wybraliśmy się na polecane przez siostrę mojego chłopaka jedzonko, do miejsca tuż obok mojego wynajmowanego mieszkania. Często kiedyś tam jadałam, dlatego wydawało mi się to takie dość osobliwe, że siostra O. zapewnia, że ta akurat knajpa jest najlepsza w mieści - nie czułam, że jest najlepsza, ale też nie czułam, że jest zła. Niemniej miło mi było zjeść z nimi obiad tym bardziej, że cała rodzina nad każdym daniem mruczała i wzdychała z zachwytu. :D Dla teścia najlepiej zapisała się w pamięci niesamowita ostrość zamówionego dania i dodatek w postaci całej kiści pieprzu. I właśnie za tą kiścią tęsknił, więc nalegał, byśmy wszyscy po jego przyjeździe poszli zjeść w tamto miejsce.
Luz, okay. Mi pasuje. Dawno tam nie jadłam (bo się przeprowadziłam, hehe).
Zamówiliśmy, przyszło, a on wypala, że musimy zrobić zdjęcie jedzenia i wysłać jego córce. Okazało się, że cały czas na ich grupce rodzinnej trwała przepychanka z siostrą mojego chłopaka o to, że ona sobie nie życzy by jadać w tej knajpie bez niej. Ewidentnie dziewczyna miała FOMO, a brat i ojciec ją trollowali.
Hymmm... nie wiem... mocno mnie to porusza. Znowu. Teścia i mojego chłopaka biorę takich jakimi są. Serca na rękach. Sympatyczni ludzie. A obydwie kobiety tej rodziny to dla mnie zagadki momentami. Inna wrażliwość niż moja do tego tam jakieś tarcia są, których nie rozumiem, bo nie należę do tej rodziny jak w komórce podstawowej...
Na początek wydawało mi się, że to ja wychodzę z pozycji swojej niepewności, kompleksów na tle wyglądu, zasobów i że to ja się porównuję. Ale zrobiłam WSZYSTKO co mogłam by wyjść z tego mojego shitu - począwszy od zauważenia swoich myśli i zachowań, uświadomienia ich sobie w czasie rzeczywistym, decyzji o zachowaniu się inaczej oraz wreszcie o rozmowie wprost na temat uczuć i ustalania jak możemy budować relację w sposób w który chcę budować relacje. Naprawdę dojrzale to ogarnęłam. Swoje problemy wzięłam na siebie, te które były związane z zachowaniami - zaadresowałam, zauważałam i nie wchodziłam w nie.
Ale teraz, po 2 latach, kiedy ogarnęłam co moje i wiem, że nie ma we mnie od wejścia niepewności, zazdrości, kompleksów gdy wychodzę z kontaktem do siostry mojego chłopaka bywa, że tak napotykam mur i wiele z tych niezapraszanych uczuć się do mnie znowu dobija. Drzwi są zamknięte oczywiście, ale w takich momentach czuję takie "Co jest? To znowu ja? Co się we mnie uruchomiło znowu, przecież nic wcześniej nie czułam, nic nie zapowiadało niewygody, a tu nagle niewygoda jest. Ułożę się tak, by było wygodnie, ale o co chodzi?"... no i sobie to poobserwowałam i stwierdzam, że teraz to nie ja. Teraz to ona.
Ciekawe.
Triggeruję coś w niej, próbuje mnie ustawić w pozycji niepewności, kompleksu, niewygody, zazdrości. A gdy się jej nie udaje to najpierw przyznaje co sama czuje ale taka bliska paniki, bezsilności gorączkowej, a potem wyjaśnia, że sama jest w pozycji niepewności, kompleksu, niewygody i zazdrości. I w takich chwilach czuję się rozerwana - bo doceniam, że ma jak ma, że jest dużo ode mnie młodsza i dopiero uczy się budować zdrowo relacje, doceniam samoświadomosć, ale irytuje mnie ta przepychanka w której zawsze najpierw próbuje uderzy w moje rany by mnie zdominować. I jestem przekonana, że ona nie jest tego swiadoma, że to jej automatyczny mechanizm obronny.
No i właśnie... po powrocie z Włoch miałam opisać naszą rozkminkę na temat sióstr. Łatwo oceniać relacje siostrzane tej drugiej osoby w relacji: nie jesteś rodzeństwem, ale też jesteś na tyle blisko, że widzisz różne odcienie i detale relacji zbudowanej między rodzeństwem. Mój chłopak uważa, że moja siostra jako miłość definiuje kontrole: tak długo, jak robię to co moja siostra sobie wyobraziła, że powinnam była robić w życiu tak długo mamy fajne relacje. No i to jest prawda i w jedno zdanie zamknięte to co ja bym ubrała w kilka akapitów - moja siostra za bardzo uważa mnie za część siebie, nie akceptuje do końca mojej odrębności (coraz bardziej, powolutku), uważa, że jest silniejsza psychicznie WIĘC dlatego wie lepiej co jest dobre i dla kogo. Nie widzi, że rodzina jej męża wojuje jej własną bronią (kontrolą, krzykiem i uporem). Jednocześnie tęskni za mną okropecznie (no bo też to kim ja jestem w danym momencie życia daje kontekst tego kim ona jest w tym momencie życia) - a przez to neguje wszystkie decyzje, które mnie oddalają od rodzinnego miasta i ewentualnie jej własnej wygody.
Natomiast siostra mojego partnera ma poczucie wyższości - wiele jej się po prostu należy, wychodzi z pozycji animuszu, roszczeniowej (podziwiam to podejście - moje doświadczenia życiowe akurat tego poziomu poczucia pewności siebie nie pozwolą nadbudować), ale też w niej jest wielka potrzeba ustawiania się w hierarchii na podstawie porównań. Każdy przez to przechodzi w okresie nastoletnim i każdy w końcu z tego wyrasta, w swoim czasie. Myślę, że ona jeszcze mocno w tym tkwi - jest kochaną osobą z serduchem na dłoni (w końcu z takiej rodziny jest), ALE nie przepuści okazji by przypomnieć innym, że ona ma na jakimś polu więcej sukcesów niż ta druga osoba. Kocha brata, tęskni za nim bardzo, ale lubi w rywalizację "popatrz jak się życie ułożyło. To ja zawsze mówiłam, że będę miała psa, a ty, że będziesz mieszkał we Włoszech"... to nie jest ostatnie słowo mojego chłopaka w kwestii miejsca pracy i życia, ale wytknięcie tego w ten sposób w jaki to było wytknięte, z trumfem "to ja spełniam twoje marzenie, ha!" było jakieś takie... bolesne dla mojego partnera. Mi kilka razy z takim współczuciem wytknęła wzrost - na początek nie zacziłam, myślałam, że ona to zauważa jako cechę, tak jak ja fakt, ze jest wysoka. Aż któregoś dnia zaczęła "żałować mnie", bo taka malutka jestem - ha! A jak na to, że akurat uwielbiam być malutka i jest mi z tym dobrze, że kiedyś byłam bardzo wysoka i było mi z tym źle. Że rozmiar to tylko rozmiar, cecha, którą można poczytać subiektywnie na korzyść lub nie - ja poczytuję swój wzrost i jej wzrost obydwu nam na korzyść. Za dużo zrobiłam dla swojego ciała i psyche by teraz na cudowne ciało narzekać - takie jakie jest nosi mnie, tworzy cudowne rzeczy, odbiera zmysły, lubię swoje ciało. Nie mam zamiaru wchodzić w stare buty i się biczować za niedopasowanie do standardów piękna tego akurat wieku. Nic dobrego to nie przyniesie.
I to ją zupełnie zaskoczyło i temat się zamknął, chociaż myślę, że mówiłam bez emocji, łagodnie - bo w tamtym momencie nawet nie miałam przestrzeni do roztrząsania swojego ciała.
Też kilka razy chwaliła się jaka jest niesamowicie szczupła...
No, działo się...
Lubię ją, mam poprawkę na to, że jest młodziutka i do wielu rzeczy być może jeszcze w swoim życiu musi dojść, przewartościować. Ale to nie oznacza, że ja dla jej procesu wejdę w schemat, który mi nie leży.
Wydawało mi się, że naprostowałam kontakt z nią, wychodziłam z rozmową. Było miło. Ale potem zaczęła się sesja i nic... jak ja nie piszę ona nie pisze. Trochę mnie męczy podtrzymywanie kontaktu, a przy kontakcie na żywo zdziwienie, że ja o czymś nie wiem bo mi nie powiedziała (bo skąd mam wiedzieć, jak nie mówiła?). Też z jej strony jest wyścig o to kto i gdzie pojedzie, kto i co dobrego zje... To jest takie... toxic. Z moimi przyjaciółmi przesyłamy sobie zdjęcia z podróży i jedzonka, ale po to by się podzielić zachwytem, ciekawością, sposobem podania. A z jej strony do brata i rodziców idzie treść "ja byłam, a wy nie!"... i to jest... słabe? Nie moje. Gdy pytam co jej się podobało wychodzi, że właśnie fakt bycia... a nie koniecznie jakość bycia (mam wrażenie, że jej chłopak bardziej na tą jakość bycia leci). I to chyba okay - każdemu to co lubi, po prostu ja nie potrafię tego złapać z moim systemem wartości.
No i we wtorek właśnie byliśmy z teściem w knajpie i chociaż jego córka nie była obecna ciałem, to w rozmowie bardzo - że padnie z zazdrości, że skręca ją ze złości, bo poszliśmy do tej knajpy bez niej (mieszka w innym mieście, dopiero co się przeprowadziła znowu do kraju, ech...), potem czytali jej odpowiedzi.
Ech... miałam we wtorkowy wieczór dwóch członków tej głośnej rodziny, a czułam się jakbym znowu zjechali się wszyscy. Zgiełk, dużo głosów, dużo kontaktu.
A po obiedzie teściu uparł się, że chce na piwo... Więc zabraliśmy go do browaru i sami też wypiliśmy. Na chwilę zrobiło się weselej i cieplej i być może wtedy mnie przewiało. :/ Ech...
No i właśnie - piwo mnie być może doprawiło. Jak nie pije się alko tak długo jak my nie piliśmy to wypicie NAGLE 2 piw to naprawdę szok dla organizmu. Dla mojego chłopaka mógłby być to mniejszy szok - młodszy, ma szybszy metabolizm. A ja po tym piwie cały wczorajszy dzień czułam się ociężała i rozleniwiona.
Było bardzo miło z teściem. Bardzo podobało mi się, jak opowiadał o żonie (ile w tym miłości i sentymentu do wspólnej historii, przygód i szalonych pomysłów), merytorycznie porozmawialiśmy o pracy, o filmach. Fajnie było.
Bardzo.
Tylko wróciliśmy do domu bardzo późno, wstawieni, trzeba było robić śniadanie do pracy i lecieć spać, by wstać rano do pracy. No i jeszcze gościowi pościelić, podać śniadanie, zapakować na drogę coś do jedzenia itp.
Banały, ale jednak czasochłonne. I też taka walka z czasem...
No i chyba to mnie rozwaliło.
W ten weekend będę miała dużo ćwiczeń. Troche się denerwuję...
Do tego w niedziele po zajęciach przyjeżdża teściowa... ech... nie pasuje mi to. Dokładają mi stresu... Nie wiem, muszę to przemyśleć.
Ponad to moja siostra narysowała fotorealistycznie geparda i nie mogę z niej, bo to szaleństwo. Piękne, czapki z głów. Coś mi się wydaje, że za rok to będziemy zgłaszać tyle prac do konkursu całą rodziną, że masakra. xD
Zrobiłam też te badania krwi, pobrałam je i przed chwilą konsultowałam z lekarką - B12 jest w normie (juuuuupiiii), tarczyca też super, ale żelazo spadło - więc dostaję jakiś fajny lek i działamy z tą anemią...
No i wracam do PRÓBY nauki - wykłady były w opór ciekawe, ale materiały do nauki to NUDA - czarne literki na białym tle. Nudzi mnie samo patrzenbie na to.
8 notes · View notes
lichozestudni · 2 months
Text
youtube
31:50 wow, dopiero teraz dowiaduję się, że ten szwedzki chłopiec o wyglądzie takim, jak ludzie wyobrażają sobie anioły, stał się wzorem w japońskim anime i wiele postaci dostało jego cechy wyglądu. Do tej pory azjatyckie produkcje są opanowane przez blond postacie, ciekawe czy to głównie jego wpływ, czy ogólnie podziwianie Zachodu... Jego uroda na pewno do dziś jest w Azji uznawana za ideał człowieka (ogólnie Azjaci mają obsesję na punkcie europejskiego wyglądu, ale jego uroda to szczyt szczytów)
W każdym razie Bjorna znam, bo grał Polaka w filmie "Śmierć w Wenecji". Wiadomo, że mnie to zainteresowało. Jednak sam film wydawał mi się śliski, wydało mi się, że ten chłopiec, ani żaden inny, nie powinien być przedstawiony w takim kontekście. Jako obiekt podziwu starego dziada. To był ten moment, gdy dało się wyczuć zepsucie degeneratów homoseksualnych, gdy puszczają im hamulce. Po prostu środowisko homo jest pełne zgniłych ludzi. Nigdzie tak często nie widzę pogardy jak w oczach ludzi z tego środowiska. Czy tak się dzieje, gdy ludzie czujący się na marginesie zaczynają pławić się w swoich żądzach?... Albo to ten mechanizm: gdy doświadczasz słabości i poniżenia, a potem uzyskujesz jakąś władzę to stajesz się potworem, który się mści. Który nienawidzi słabości, bo go odzwierciedla...
Ps. Myślę, że oprócz pięknych rysów twarzy i proporcjonalnej, idealnej sylwetki, Bjorn ma też smutne oczy i inteligentny wyraz twarzy. Jest posągowy. Myślę, że to wszystko składa się na ten szał, jaki wywołał.
Co ciekawe wiek osiemnasty też miał swojego najpiękniejszego chłopca na świecie. Co ciekawe miał ten sam typ urody co Bjorn. Co ciekawe był Polakiem. Przedstawiony niżej:
Portret księcia Henryka Lubomirskiego jako Kupidyna, 1786
Tumblr media
"był wyjątkowo pięknym dzieckiem. Tak pięknym, że – zachwycona nim  - jego daleka ciotka, Izabela z Czartoryskich Lubomirska, owdowiała księżna marszałkowa, po prostu odebrała malca rodzicom i wychowywała niczym rodzonego syna (do którego zawsze tęskniła, bo miała same córki). Otaczając Henrysia egzaltowanym uwielbieniem, woziła go ze sobą wszędzie jako towarzysza swych licznych podróży po Europie. Uzdolniony chłopczyk zasłynął jako Wunderkind porażający urodą, toteż portretowali go najwybitniejsi artyści epoki. Jego „anielską twarzą” zachwycał się słynny fizjonomista Lavater, a lekcji tańca udzielał nie mniej sławny mistrz Vestris. W 1799 r. księżna marszałkowa kupiła wychowankowi rozległe dobra przeworskie (ofiarowane mu już w 1802 r.), a w 1807 r. ożeniła go z Teresą Czartoryską, córką stolnika litewskiego Józefa Klemensa." © (X)
(Oczywiście gdyby Polska umiała w promocję do tej pory każdy by znał Henryka) Znam go, ponieważ jego podobizna malarska (inna niż wyżej) była promowana przez muzeum w Kanadzie i podpisana, że ten polski chłopiec był ogłoszony na salonach najpiękniejszym chłopcem na świecie.
5 notes · View notes
cryb4by2k23 · 3 months
Text
Dzisiaj 2100kcal 💀
Za to trening godzinny + post od 17⁰⁰
Jak moglam do tego dopuscic? Czemu puscilam hamulce? Halo! Laska, bikini w drodze masz malo czasu, wyluzujesz gdy zobaczysz 64kg na wadze
2 notes · View notes
deathissolution · 4 months
Text
Bycie świadomym tego co jest nie tak jest dziwne. Masz świadomość, że czujesz się tak pochłonięty, i nie potrafisz zejść na ziemię, i wszystko dzieje się za szybko, a i tak nie potrafisz powstrzymać tego pociągu. To jakby zawiodły wszystkie hamulce, i była to już po prostu jazda bez trzymanki. Dużo zniszczeń, straty i pogorzelisko. Koniec.
2 notes · View notes
moiclaudie · 9 months
Text
Postanowiłam spojrzeć prawdzie w oczy i stanelam na wadze. Brak diety i ruchu, zbyt częste okazje do picia alkoholu i uleganie wysokokalorycznym zachciankom żywieniowym zaowocowały przytyciem 6 kg. I to tylko w ciągu 2 miesięcy... Przykro mi, ale wiem że to wyłącznie moja wina, bo naprawdę puściłam hamulce 😟
Nie chcę się też samobiczować - po prostu wracam do liczenia kalorii i większej dyscypliny. Wiem, że potrafię, motywację mam sporą i liczę że się utrzyma. Wczoraj byłam też z koleżanką na siłowni (lajtowe ćwiczenia w grupie, praca tylko mięśniami bez dodatkowych obciążeń). Po takiej przerwie nawet te ćwiczenia mnie zmęczyły xD A sama siłownia potwierdzala stereotyp nowego roku - wszędzie ogrom ludzi 😂
Dziś czeka mnie pierwszy dzień w biurze po dłuższej przerwie - i to jeszcze z piętrzącymi się obowiązkami 😂 Dam radę, bo cóż mi pozostało 😄 miłego dnia :)
5 notes · View notes
panna---nikt · 3 months
Note
Według mnie Ty boisz się zabić, masz hamulce, co Cię powstrzymuje?
Według mnie moje życie czy nieżycie to nie Twoja sprawa. Dyskusja zakończona.
1 note · View note