Tumgik
#kółka
jolankom · 4 years
Video
❇️ Super 👌 leżak ba plażę 🏖️ Lekki ✳️ z wygodną kieszenią z tyłu na różnego rodzaju drobiazgi 🥤👛📱📷 ✔️ Na kółkach ✔️ można swobodnie się przemieścić na plażę z samochodu 🚗 czy 🏩 hotelu✳️ Zapraszamy do naszego sklepu online Prodekol 🌟 ✨ ✨ #leżak #leżaki #lato #kółka #wózek #kieszeń #słońce #plaża #wygoda #urlop #odpoczynek #lato2020 #upał #opalenizna #skleponline #wysyłka #zakupy #zakupyonline #instasklep #polska #skleponline #Prodekol (w: Sklep online ProdEkol dla domu i ogrodu) https://www.instagram.com/p/CCnfn6YF5jO/?igshid=sj6gp8q1e3tf
1 note · View note
Text
Znów Ci będą gadać, że świrujesz, igrasz z życiem
A Ty jak co roku masz ich w chuju, dajesz w odcine
MotoNowySezon
29 notes · View notes
jazumst · 2 years
Text
Jazu Śniący
Wiadomość z ostatniej chwili! WŁAŚNIE ZOSTAŁEM WUJKIEM! :) POWITAJMY NA ŚWIECIE JEDEN JEDEN, CÓRKĘ PIERWSZEGO, MAŁĄ WERONIKĘ.
Żeby Was...
Miałem nad ranem sen powalony niczym paczka gwoździ.
"Robiliśmy z kumplami kółka na jakimś parkingu. Wjechał patrol policji, więc zaparkowaliśmy za kontenerem i zgasiliśmy światła. Policjanci zaszli nas z każdej strony samochodu i zaczęli do nas strzelać. Jak odchodzili to zobaczyłem, że znajomy obok mnie się rusza. Szeptałem żeby się nie ruszał, bo wrócą i nas dobiją. Po chwili wróciło trzech i powiedziało, że dzięki nam udało się wykryć kreta na komendzie. Okazało się, że walili ślepakami, że niby mają nas zabić na zlecenie tego czwartego."
Kosmos co ten alkohol robi z człowiekiem XD
#ja
12 notes · View notes
fellow-sophie · 2 years
Text
nie wiem ja chyba nie ogarniam ale zawsze na tumblrze czuje się zdecydowanie bardziej komfortowo i ciagle bym shitpostowala a jak byłam na twiterze to czułam się lekko niezręcznie?? Niewiem miałam uczucie jakby duża część osób była taka słodko pierdząca że ojejku nie rób fasta drugi dzień tylko sobie coś zjedz a z drugiej strony te osoby wbiły by ci nóż w plecy XD dodatkowo miałam wrażenie że tam są ciągle jakieś spiny i kółka adoracji, jakieś ciągle dramy i wąty do kogoś, nie wiem może ja Twittera po prostu nie ogarniam czy cos XDD
W sumie o takim shitposcie mówię, o jakiś moich głupich przemyśleniach a tam bałam się skomentować jakiś post kocham was wgl bardzo bardzo i to jest peunta czy cos (´∩。• ᵕ •。∩`) (っ˘з(˘⌣˘ )(*^3^)/~♡
15 notes · View notes
jamnickowa · 2 years
Text
Moja Mama.
Pisałam na pingerze, że jest Aniołem na Ziemi. Czyli to mamy uzgodnione.  Nie jestem jednak do tej pory pojąć, skąd ma tak dużą wiedzę z różnych dziedzin. Przecież nie można jednocześnie uczyć dziecka rysować, bo chce rysować i koniec (później maluje), nauczać matematyki (o tym mogłabym napisać książkę. W skrócie. Ja: matematyka jest gUpia. Mama: Wytłumaczę ci to jeszcze inaczej - WŁAŚNIE, nie GŁOŚNIEJ, to do niektórych nauczycieli, _inaczej_), fizyki, chemii, czego myśmy nie przerabiały... Mało.  Siedzimy przy Milionerach. W 95% pytań podaje odpowiednią odpowiedź. Nawet nie musi za dużo myśleć. Coś w głowie poszpera i bach!  Moja Mama ma takie zasoby wiedzy, inteligencji, myślenia, że zastanawiam się nad wynalezieniem takiego kółka na kijku z magnesami, magnesy będą podpięte przy skroniach Mamy, i to kółko będzie się obracało i podczas myślenia, czyli cały czas (nie wiem jak ze snem to by szło) będzie produkowało prąd.  Za gaz i prąd nie trzeba by płacić.  PS Twórcą gifu jest Javier Arrés. 
Tumblr media
7 notes · View notes
dopetaleobject · 2 years
Text
Wycinanie i dopasowywanie kolorów
Wycinanie i dopasowywanie kolorów
Wycinanie i dopasowywanie kolorów Cele: rozwijanie motoryki małejrozpoznawanie i nazywanie kolorówspostrzeganie figury i tła Zadanie: wytnij kółka i motyle i dopasuj zgodnie z kolorem do arkuszy. RybkiPobierz Kwiaty…
Tumblr media
View On WordPress
2 notes · View notes
8hotoke8 · 3 years
Text
O wszystkim i o niczym
Droga szkoło, wykańczasz mnie psychicznie. Minęły zaledwie dwa miesiące, a ja już zastanawiam się, czy Cie nie porzucić i wkroczyć w dorosły świat, którego tak cholernie się boję. Szkoła powinna być ostoją i w przyjemny sposób dostarczać nam wiedzę, zamiast nas dołować i wprowadzać na skraj załamania nerwowego. Powinna pomagać w ciężkich momentach, zapewniając nam właściwą pomoc. Powinna uczyć nas żyć, a nie jak rysować kółka i kwadraty.
Drogi przyjacielu tak to Ciebie kocham z całego serca, zaskoczę się jeśli to przeczytasz i o to zapytasz, ale wtedy będzie mi łatwiej odejść. Kocham Cie już drugi rok, czyli od samego początku. Dwa razy zostałam odrzucona, a raz w niedosłowny sposób chciałeś mnie blisko siebie tak jak ja Ciebie od dawna, ale byłam za głupia, żeby w to uwierzyć. Tak naprawdę to było chyba kłamstwem, bo minęły już dwa lata, a ja wciąż chyba jestem niewystarczająca, skoro jest już przy tobie trzecia, a ja wciąż jestem na boku jako przyjaciółka. Wiem, że do miłości nie da się zmusić, ale irytuje mnie fakt, że tak wiele przeszliśmy, tak dobrze się dogadujemy, a jednak wciąż jestem na uboczu, czująca się jak opcja. Wiem, że powinnam to zerwać zamiast pisać o tym na blogu, ale wiem, że to mógłby być mój koniec, dlatego pozwolę temu powoli umierać, aż sam nie odejdziesz lub nie wybuchnę. Kocham Cie jak nikt inny do tej pory, ale dowiesz się o tym we właściwym czasie lub wcale, nie wiem jak los nami pokieruje.
Drodzy rodzice powinniście prowadzić mnie za rękę, pokazać mi co i jak, a nie mówić, że wszystko powinnam umieć. Jak można wymagać czegoś od kogoś nie pokazując mu jak się to robi? Wiecznie tylko narzekacie i powodujecie we mnie burze niezłomne. Obwiniam siebie za wszystko i czuję się jak zwykły śmieć, co ma dwie lewe ręce i niczego nie osiągnie, a przecież rodzice powinni chronić dziecko przed załamaniami, pokazywać mu świat i odbierać, a nie dodawać tych nieprzespanych nocy przez paniczny strach przed przyszłością. Jednak jak ja mogę od was wymagać tych rzeczy, skoro nie potrafiliście mnie szczerze pokochać i zapewnić normalnego dzieciństwa.
Nie wiem gdzie zaprowadzi mnie jutro. Nie wiem, czy dożyję późnej starości, czy będę miała dzieci i męża, czy nie skończę tu w grobie mając zaledwie 19 wiosen. Szczerze już mnie to nie interesuje, mam już dość.
~ Hotoke 25.10.2021
8 notes · View notes
niechciaana · 2 years
Text
Jak wyglądać bardziej atrakcyjnie w szkole:
- pewność siebie to wszystko
- zawsze miej czyste włosy, to podstawa!
- czarne i blond włosy = złota biżuteria
- jeden zwykły naszyjnik jest lepszy od 3 randomowych
- ubieraj od czasu do czasu czerwony lub czarny
- najlepiej rób wysoki kucyk
- ubieraj małe kółka jako kolczyki
- ubieraj dobre buty
5 notes · View notes
wells-posts · 2 years
Text
Tak to wyglądało w mojej głowie kochanie..
Byli sami. Ona zakochana i bardzo zestresowana i on pragnący jej jak nigdy. Jednym wprawnym ruchem rzucił ją na łóżko, zaczęli się całować rękoma jeździł po jej ciele. Przerywali pocałunki by mógł ją rozebrać. Zdjął swoją koszulkę żeby było mu wygodniej. Powoli zdjął z niej koszulkę, rajstopy i spódniczkę. Zostawił ją w samej bieliźnie. Pocałował delikatnie ale namiętnie. Zszedł niżej i skupił się na szyi, gdyż za każdym razem przeszywały ją ciarki gdy ktoś to robił. Rozpinając stanik powoli schodził niżej i bardzo intensywnie masował i lizał jej sutki. Schodził coraz niżej lecz przed linią stringów się zatrzymał. Popatrzył jej w oczy i czekał na potwierdzenie. Oczywiście zgodziła się, zsunął z niej skąpe majtki. Zaczął delikatnie całować od czasu do czasu przejeżdżając językiem żeby doprowadzić do stanu aby nie mogła wytrzymać z podniecenia. Gdy przycisnęła jego głowę do siebie i zaczęła niecierpliwie się wiercić wiedział że może przejść do rzeczy. Zaczął powoli i spokojnie od góry do dołu. Przyspieszał razem z jej oddechem i coraz głośniejszymi jękami. Gdy między głośnym i szybkim oddechem zdążyła tylko wyszeptać że zaraz dojdzie, przyspieszył i to znacznie. Potrzebowała więcej czasu niż jej się wydawało lecz go to nie zniechęciło. W końcu zaczęła się cała trząść i głośno jęknęła. Mocno podniósł ją i pokazał że teraz czas aby to ona zadowoliła jego. Uklęknęła zdjęła mu spodnie, męcząc się z paskiem. Wzięła jego już twardą męskość do ręki. Polizała od samego dołu do czubka. Wzięła do buzi lecz nie była pewna czy robi to dobrze. Oczekiwała wskazówek, na marne. Przesuwała ręką w górę i w dół zataczając kółka językiem mając go w buzi. Wraz z jego oddechem przyspieszała, był bardzo wymagający ale nie poddawała się. Czuła że zbliża się do końca lecz nie pozwolił jej na to żeby tak się to skończyło. Rzucił ją na łóżko. Położyła się na brzuchu i mocno wypieła w jego stronę. Skomentował tylko cichym ja pierdole ale ty jesteś wypięta. Zdążyła się już rozluźnić a stres opadł wsadził w nią swojego kutasa i poruszał się wolno. Co jakiś czas przyspieszał lecz ona go hamowała z bólu. W końcu zgrali się i oboje zaczęli poruszać coraz to szybciej. Pchnął jej biodra w dół żeby ułatwić sobie gł��bsze wejście. Chwycił mocno za włosy dzięki czemu mocno się wygięła. A to dopiero był początek tej nocy
4 notes · View notes
xsilenta · 3 years
Text
Poczułem się jak samochód-zabawka, któremu wyrwano wszystkie kółka, jednakże nawet bez nich, spróbuję pokonać dzielący nas dystans.
~ xsilenta
8 notes · View notes
jolankom · 4 years
Photo
Tumblr media
🏖️ Serdecznie zapraszamy do naszego sklepu online Prodekol.sklepna5.pl 🌷 🛒 po leżaki na każdą kieszeń ❇️ Wygodne 👌w pięknych letnich kolorach ✨🌞🏖️ ✨ ✨ #leżaki #duży #wybór #kolory #daszek #kółka #płozy #bujane #hit #Florence #hit #cena #a #każdą #kieszeń #piękne #wygodne #shop #skleponline #wysyłka #kurier #instaskleponline #skleponline #czerwiec #Prodekol (w: Sklep online ProdEkol dla domu i ogrodu) https://www.instagram.com/p/CA97lJHpvfy/?igshid=ib6wv41x8hnn
0 notes
linkemon · 3 years
Text
Hasegawa Langa x Reader x Kyan Reki
Tumblr media
[Reader] nienawidziła deskorolki z całej siły. Dopiero Langa i Reki uświadamiają jej, że kawałek drewna na kółkach to coś więcej...
Praca znajduje się również na Wattpadzie (pod tym samym nickiem). Beta: Dusigrosz
Dodatkowe informacje: 1. Zdecydowałam się na romanizację jak chodzi o imiona i nazwiska bohaterów zamiast angielskiej wersji, bo tego się trzymam przy wszystkich shotach (stąd Ranga a nie Langa). W związku z tym występują tu też honoryfikaty i postacie zwracają się do siebie nazwiskami a nie imionami. 2. Kickflip, Grind i Benihana to nazwy trików deskorolkowych.
Ranga rozpędził się i wyskoczył w górę. Deska pomknęła razem z nim. Przez moment miał wrażenie, jakby znowu przemierzał kanadyjskie śniegi.
Nad głową miał czyste niebo. Wciągnął haust zimnego, górskiego powietrza. Gdy pędził, chłostały go ciemnozielone gałęzie. Nawet ich nie omijał. Trochę otarł sobie policzek, ale to nic. Na mrozie ból nie dawał o sobie znać. Zajmie się tym później. Z nieba spadał gęsty, biały puch. Zalegał na czapce i szaliku. Odgarniał go po każdym powrocie na górę, ale przemoczył kurtkę. Mama zdążyła go za to zbesztać zanim poszła na obiad. Powinien dołączyć do niej i taty, ale wciąż miał ochotę jeździć. Za każdym razem powtarzał sobie, że to ostatni raz. Nie był głodny. W brzuchu wciąż jeszcze czuł przyjemne ciepło po niedawno wypitej gorącej czekoladzie. Była ciemnobrązowa, aromatyczna i przyprawiona cynamonem. Do tego dostał podwójną ilość pianek. Pani z kawiarni od zawsze uważała go za swojego stałego klienta. Ulubiony napój czynił to popołudnie jeszcze lepszym. Stanął w kolejce do wyciągu. Wyciągnął rękę, by złapać płatek śniegu. Podobno były niepowtarzalne. Wytężył wzrok, próbując dojrzeć, czy ten, którego złapał, naprawdę jest wyjątkowy. Na tle granatowej rękawiczki dojrzał sześć ramion. Nie potrafił ocenić...
— Hasegawa-kun!
Upadł na beton. Wspomnienie skończyło się w ułamku sekundy. Był w Japonii. Deska miała kółka. Nie mknęła gładko po śniegu. To nie snowboard.
— Wszystko gra? — Kyan podał mu rękę.
— Nic mi nie jest.
Kickflip nie wyszedł. Kolejny raz źle dobrał ilość siły. Rotacja powinna wynieść pełny obrót, tymczasem on wykonał zaledwie trzy czwarte.
Prawa noga pulsowała bólem. Na niej oparł cały ciężar ciała, kiedy się przewrócił. Z pewnością weekend rozpocznie z okazałym siniakiem.
— Jesteś dzisiaj okropnie rozkojarzony. Stary, co się z tobą dzieje?
Chłopak nie wiedział, co odpowiedzieć. Przyjaciel miał rację. Przez całe popołudnie myślał o wszystkim, tylko nie o przygotowaniach do wyścigu. Powinien się starać, aby dorównać Adamowi. Tego właśnie pragnął przez cały poprzedni tydzień, ale dzisiaj coś skutecznie odciągało go od myśli o S.
Mimowolnie zwrócił głowę w stronę oddalonej ławki. Przechodził obok niej codziennie. Nie zachęcała wyglądem. Nie wątpił, że mogła się na niej kryć niejedna drzazga. Farba miała paskudny, ciemnożółty kolor. Odłaziła płatami. Do tego chore drzewo, nieustannie zrzucające liście, i stada kruków. Nikt nie chciał przesiadywać w takiej scenerii. Poza tym okolica była opuszczona. Dawne bloki mieszkalne zburzono. Teraz znajdowały się tu jedynie magazyny i stary skatepark. Deski, rolki i wrotki przejęły ten teren dawno temu. Tak mu kiedyś powiedział Joe.
Dlatego tak bardzo dziwił się dziewczynie czytającej książkę. Odkąd przyjechał do miasta, nie widział ani jednej osoby w tym miejscu. Czuł się zaintrygowany.
Nie umknęło to uwadze Rekiego.
— Już widzę, jak się sprawy mają — oznajmił z miną znawcy. — Dziewczyna wpadła ci w oko.
— Wcale nie! — Ranga odwrócił głowę. — Nawet jej nie znam.
Złapał za deskę i wrócił do treningu. Miał nadzieję, że tym samym odwróci uwagę przyjaciela od tematu. Poczu�� gorąco na twarzy. Od dzieciństwa się rumienił. Niektórzy uważali to za urocze. On jednak nie lubił tego, jak bardzo własne ciało potrafiło go zdradzać.
— Możesz poznać — droczył się Kyan. — Nazywa się [Reader]-san. Przychodzi tu czasami. Zawsze siada w tym samym miejscu i ma ze sobą książkę. Nie dziwię się, że jeszcze jej nie widziałeś. Ostatni raz była tu jeszcze przed twoim przyjazdem. — Objął go ramieniem. — Zapoznałem się z nią, ale zawsze, kiedy chciałem dłużej pogadać, mówiła, że musi już iść...
Ranga wiedział, jak bardzo natarczywy potrafi być chłopak. Jego upór przekraczał zdrowe granice.
— Ile razy próbowałeś?
— Sześć albo coś koło tego. — Podrapał się po głowie.
— Nic dziwnego, że nie było jej tu prawie dwa miesiące. — Hasegawa roześmiał się.
To był błąd. Na twarzy Rekiego pojawił się dobrze znany uśmiech. Zwiastował kłopoty.
—Dzisiaj będzie siódmy. Szczęśliwe liczby nie kłamią. A poza tym pójdziemy tam razem.
Przyjaciel wzmocnił uścisk wokół szyi. Tym samym zmusił go do podążenia za sobą. Na nic zdały się protesty i błagania. Nie udało mu się wyrwać.
— Cześć!
Na dźwięk znajomego głosu [Reader] zamknęła książkę.
— Hej! — odparła niezbyt entuzjastycznie.
— Dawno się nie widzieliśmy. Przyszedłem ci przedstawić mojego nowego przyjaciela. Niedawno się tu przeprowadził. [Reader]-san, to Hasegawa Ranga. Hasegawa-kun, to [Reader].
Chłopak ukłonił się. Czuł zażenowanie. Przeszkodzili dziewczynie w czytaniu. Nie wyglądała na zirytowaną, ale zdecydowanie się zmieszała. Pewnie tak ja on nie przepadała za poznawaniem nowych ludzi.
— Też czytałem „Północny wiatr" — powiedział, chcąc przerwać ciszę. — Podobało mi się, w jaki sposób porusza trudne tematy. W ogóle nie spodziewałem się zakończenia.
Okładka w niebieskich odcieniach rzucała się w oczy. Rozpoznał ją od razu.
— To dosyć niszowy tytuł. — Spojrzała na niego ze zdumieniem.
— Jestem z Kanady.
Autorka książki również z niej pochodziła. Umieściła akcję w jego ojczystym kraju. W związku z tym w Kraju Klonowego Liścia sprzedaż była fenomenalna.
Kupił książkę kilka miesięcy temu. Nie przepadał za taką rozrywką, ale potrzebował czegoś, by zająć myśli. Po stracie ojca zdarzało mu się szwendać bez celu po domu. Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Nie chciał, żeby mama się martwiła, więc postanowił spróbować sił w czytaniu. Nie pochłaniał stron w zastraszającym tempie, ale fabuła mocno go wciągnęła. Zupełnie nie spodziewał się tajemnic, jakie skrywała główna bohaterka, i to go najbardziej fascynowało.
— Kurczę, Shadow przyjechał. Powinniśmy się zbierać. — Kyan wydawał się naprawdę zawiedziony.
Najwidoczniej zrozumiał już, że kolejna szansa na pogłębienie znajomości przepadła.
Tej nocy odbywał się kolejny wyścig. Higa obiecał, że zabierze ich ze sobą. Musieli go błagać, żeby w ogóle pozwolił im usiąść w swoim aucie. Dbał o nie bardziej niż o deskorolkę, mimo że było starym rzęchem. Dobiegały z niego dziwne dźwięki, świadczące o tym, że najwyższa pora na wizytę u mechanika. Raz nawet nie chciało odpalić. O mało co nie spóźnili się wtedy na S. Kiedyś próbowali w nim otworzyć po cichu paczkę chipsów na tylnym siedzeniu. Hiromi dostał szału i kazał im poodkurzać wszystko co do okruszka. Zmarnowali całe popołudnie.
— [Reader]-san, powinnaś kiedyś wpaść, żeby zobaczyć, jak jeździmy.
— Chłopaki, ile mam na was czekać? — W głosie kierowcy było czuć zniecierpliwienie.
Reki ruszył przodem, próbując uspokoić Shadowa.
— Przepraszam, jeśli się narzuciliśmy — słowa same wyrwały się z ust Langi — i za mojego przyjaciela. Czasem bywa natarczywy, ale chce jak najlepiej.
— Naprawdę tak myśleliście? — Zamrugała z niedowierzaniem. — Że nie chcę z wami rozmawiać?
Teraz naprawdę poczuł się głupio. Założył, że tak właśnie było. W zasadzie nie miał nic, żeby to udowodnić. Po prostu wydawało mu się to najlogiczniejsze. Szczególnie po tym, co wcześniej słyszał. W końcu sześć razy to wystarczająco dużo, by dać do zrozumienia, że nie chce się kogoś widzieć.
— Wiem, że to dziwnie wygląda, ale naprawdę coś mi przeszkadzało za każdym razem, kiedy próbowałam pogadać z Kyanem-kun. Nie bardzo mogę to wytłumaczyć, ale mam nadzieję, że nie ma mi tego złe...
— Oczywiście, że nie. — Próbował wyratować sytuację. — Bardzo by się ucieszył, gdybyś przyszła do skateparku.
— Tylko, że... ummm... On bardzo lubi jeździć a ja... nie umiem. Tak właściwie to bardzo nie lubię deskorolek... — Wbiła oczy w ziemię.
— Możemy cię nauczyć. A nawet jeśli nie, to po prostu przyjdź poczytać na ławce obok. Mamy lepsze światło niż pod tym drzewem. — Uśmiechnął się zachęcająco.
Nagle do ich uszu dobiegł głośny dźwięk klaksonu.
— Jedziesz z nami, czy popylasz sam?! — wydarł się kumpel.
— Już idę! — odkrzyknął. — Powinienem się zbierać. Miło było cię poznać. — Odwrócił się z zamiarem odejścia.
Kiedy już postawił krok, zatrzymało go ciche pytanie:
— Hasegawa-kun, kochasz deskorolkę?
Zwrócił się w jej stronę i pokiwał głową.
— Dlaczego? — Mocno ścisnęła książkę.
Chłopakowi przyszło na myśl to dziwne, tajemnicze uczucie, którego doznawał za każdym razem, gdy zabierał się do jazdy. Nie potrafił go opisać słowami. To nie była tylko drewniana deska z kółkami. Chodziło o coś więcej.
— Byłem trochę jak bohaterka „Północnego wiatru"... Samotny i zagubiony. Myślałem, że najlepsze jest daleko za mną... ale skateboarding pokazał mi, że to nieprawda. Wyciągnął mnie z czarnej dziury, gdy myślałem, że nie ma dla mnie ratunku. Dał mi przyjaciela, dobre wspomnienia i nowy cel. To więcej, niż kiedykolwiek mogłem chcieć.
Kolejny głośny sygnał z auta Higi dał znać, że przeciąga strunę.
— Do zobaczenia! — rzucił i pobiegł w stronę samochodu.
Nie widział tego, ale dziewczyna wpatrywała się w skatepark jeszcze przez długi czas po jego odejściu.
***
Reki mocno się zdziwił, widząc [Reader] na ławce przy torze do jazdy.
— Przyszłaś zobaczyć, jak śmigamy? — zapytał entuzjastycznie.
— Hasegawa-kun mówił, że tu jest lepsze światło do czytania. Wpadłam zobaczyć, czy to prawda. — Uciekła wzrokiem.
Coś go leciutko ukłuło. Znał to uczucie. To była zazdrość. Nikła i niepozorna, ale jednak. W głębi ducha mówił sobie, że ma do niej prawo. Próbował nawiązać kontakt z dziewczyną wielokrotnie. Zapraszał ją kilka razy, ale nigdy nie przyszła. A teraz wystarczyło, że pojawił się jego kumpel, i od razu się udało. Jakby tego było mało, prześcigał go w ulubionej dyscyplinie. Jeszcze dwa miesiące temu był nowicjuszem. Totalnym żółtodziobem. Nie potrafił nawet utrzymać równowagi na desce. Kyan stał się nauczycielem nieporadnego znajomego. Jednak teraz uczeń przerósł mistrza. Nie zostało już nic nowego, co mógłby mu pokazać.
— To my idziemy poćwiczyć. — Uśmiechnął się Ranga.
Zrobił to naturalnie. Jakby wcale nie musiał się zastanawiać nad tą reakcją.
— Zerkaj na nas czasem! — rzucił Reki.
Jego uśmiech był inny. Przyklejony do twarzy. Wymuszony.
Zaczął się zastanawiać, kiedy zamienili się rolami. W którym momencie przestał być tym pogodnym gościem, zawsze gotowym kogoś rozweselić?
Ścisnął mocno deskę — ten od lat wyjeżdżony kawałek drewna, który przynosił mu tyle radości. Sam zamontował specjalne kółka. Spojrzał na pociągniętą kolorowymi sprayami powierzchnię. Niedawno razem ją odnawiali. Kumpel pomógł mu wybrać kolory i wzory. Spędzili razem zabawne popołudnie w garażu.
Odepchnął się mocno lewą nogą. Znał tylko jeden sposób na radzenie sobie z problemami — jazdę. Jego Grindy potrzebowały dopracowania. Postanowił, że skupi się na nich, ale niechciane myśli wciąż pchały mu się do głowy.
Nie chciał się złościć na przyjaciela. Obwinianie go o coś, na co nie miał wpływu, byłoby chamskie. Szczególnie że przez długi czas dobrze się z Hasegawą bawił. Razem chodzili do szkoły, spędzali czas i rozmawiali o wspólnej pasji. W dodatku łączyły ich nielegalne wyścigi. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz w jego życiu działo się tyle dziwnych, ale dobrych rzeczy.
Dopiero od niedawna zatruwały go myśli o tym, że jest gorszy. Próbował sobie tłumaczyć, że tylko w tym jednym aspekcie. W końcu nie mógł pokonać czyjegoś talentu samą ciężką pracą. Nieważne, jak bardzo by się nie starał, stało się jasne, że w skateboardingu Hasegawa będzie o krok przed nim.
Teraz jednak wyglądało na to, że zabrana zostaje kolejna rzecz, na której mu zależało.
Szybko zganił się za te słowa. Przedmiotowe myślenie o dziewczynach było niewłaściwe. Poczuł się przez to jeszcze gorzej.
Kolejny raz spróbował powtórzyć Benihanę. Palce ześlizgnęły się z krawędzi deski. Rozpaczliwie próbował zdążyć, ale przez to noga zamiast stabilnej powierzchni napotkała powietrze. Wydawało mu się, że wszystko wokół na moment zamarło. Jakby na ułamek sekundy czas się zatrzymał. Zaraz potem upadł na twardy beton.
— Cholera — mruknął cicho.
— Wszystko w porządku? — krzyknął Ranga.
— Jest git!
[Reader] odłożyła książkę na ławkę, zabrała torbę i podeszła do niego.
— Bardzo boli? — Kucnęła.
— To nic takiego. Skater bez siniaków jest jak żołnierz bez karabinu.
Parsknęła cicho, próbując ukryć to dłonią.
Nie był to pierwszy i nie ostatni raz, kiedy zrobił sobie krzywdę. Sport wiązał się z kontuzjami. Już od małego przyzwyczajał go do zadrapań i ran.
Z całej siły wykręcił do tyłu głowę, próbując zobaczyć, w jakim stanie jest prawa ręka. Trochę krwi i brudu, ale poza tym wydawało się, że wszystko jest w porządku.
— Mogę to opatrzyć, jeśli chcesz. — Złapała za torbę.
— Nie wolisz oglądać, jak jeździ Hasegawa-kun? — Zgryźliwy komentarz opuścił jego usta zanim zdążył się powstrzymać.
[Reader] zamrugała parę razy.
Zrobiło mu się głupio. Co się z nim ostatnio działo? Miał dosyć samego siebie.
— Przepraszam. Zapomnij, że cokolwiek mówiłem.
— Nic nie szkodzi. — Wyciągnęła buteleczkę, gazę i bandaż.
— Masz w środku całą apteczkę? — Spojrzał na to wszystko wielkimi oczami.
Widział czasami, jak dziewczyny nosiły ze sobą plastry. Zazwyczaj na wypadek obtarcia nóg po wysokich butach. Zastanawiał się, po co sobie to robią. Może i wyglądały ładnie, ale nie zamieniłby wygodnych, znoszonych trampek na szpilki.
To jednak było o wiele więcej niż przeciętna zawartość torebki.
— To dlatego, że... jestem niezdarna. No wiesz... często się wywracam i takie tam — powiedziała cicho.
— Dlatego nawet latem nosisz długie rękawy?
Przedtem nawet nie zdawał sobie sprawy, że to zauważył. Zdecydowanie za często patrzył w jej stronę przez ostatnich kilka miesięcy.
— Tak. Mniejsza o to — ucięła.
Nasączyła gazę. Delikatnie złapała go za rękę i zaczęła przemywać czerwone miejsce.
— Auauaua! — Wyrwał się.
— Musi trochę poszczypać.
— To boli. Myślałem, że masz Octenisept albo coś takiego. Może jednak zostawimy to, jak jest? — zaproponował, czując łzy wzbierające w kącikach oczu.
Popatrzyła na niego karcąco. Poczuł się jak małe dziecko.
— Woda utleniona jest tańsza. Po co niepotrzebnie wydawać pieniądze? — Wzruszyła ramionami. — Daj mi to dokończyć, bo jeszcze wda się zakażenie.
Zniósł więc nieprzyjemne uczucie. Nie syknął ani razu. Nie chciał wyjść na okropnego mięczaka.
[Reader] sprawnie uwinęła się z opatrunkiem. Musiała mieć spore doświadczenie.
— Muszę wracać, bo się spóźnię. — Nerwowo spojrzała na zegarek.
Kyan zauważył, że wygląda na całkiem stary. Model był zdecydowanie sprzed ostatniej dekady. Zaintrygowało go to. Czyżby podążała za dziwną modą? Ale nigdy dotąd nie widział jej jakoś szczególnie ubranej. Zazwyczaj miała na sobie szkolny mundurek albo wygodną bluzę i spodnie. Stwierdził więc, że pewnie przedmiot ma jakąś wartość sentymentalną.
— Co do tego wcześniejszego pytania... — Zawahała się, jakby nie do końca była pewna, czy powinna odpowiedzieć. — Hasegawa-kun dobrze jeździ, ale wydaje mi się, że ty czerpiesz z tego większą frajdę. Chciałam się przekonać, czy deska rzeczywiście może komuś sprawiać radość. Kiedy patrzę na ciebie, myślę, że to naprawdę możliwe.
Zostawiła go z tymi słowami i zabandażowanym ramieniem. Od tamtego momentu aż do wieczora, każdy trik wychodził perfekcyjnie.
***
— Powinnaś spróbować! — nalegał Reki.
Nadal nie wiedział, jak do końca powinien się czuć ze swoim skateboardingiem. To jednak nie oznaczało, że przestanie namawiać innych do próbowania. Szczególnie że [Reader] nie wyglądała na aż tak mocną konkurencję, by jeszcze bardziej podkopać jego poczucie własnej wartości.
— Sama nie wiem...
Dziewczyna niepewnie zerknęła na deskę. Tyle razy obiecywała sobie, że będzie się trzymać z daleka od znienawidzonego sportu. Ten jednak znalazł ją, choć przez całe życie chciała się przed nim ukryć.
— Będę cię trzymał za rękę przez cały czas, jeśli się boisz. — Wyszczerzył się.
— Może lepiej będzie — podkreślił Hasegawa — jeśli to ja będę ją trzymał za rękę. Kiedy się uczyłem, też mi obiecywał, że będzie bezpiecznie. Zgadnij, co się potem stało...
— Puścił cię i zaliczyłeś glebę?
— Dokładnie. — Spojrzał karcąco w stronę nauczyciela.
— Jej bym nie puścił — odparował Kyan. — Zresztą nieważne. Zawsze mogę asekurować.
Wzmianka o tym, jak dopomógł odwadze przyjaciela nieco go zawstydziła. Tak już miał, że pod wpływem chwili przychodziły mu do głowy różne pomysły. Prawdą było, że trochę za szybko planował usamodzielnić ucznia, ale nie chciał jego krzywdy. Trochę straconej krwi jeszcze nikogo nie zabiło. Nie przewidział, że kiedykolwiek wrócą do tego tematu, a już szczególnie teraz.
Ostatecznie [Reader] dała się przekonać. Z początku lekko się chybotała, ale dość szybko okazało się, że ani dłoń, ani zabezpieczanie pleców nie są potrzebne. Nie upadła ani razu. Ranga nie zobaczył w tym nic dziwnego. W końcu pomimo talentu zajmował się tematem od niedawna. Co innego Reki.
— Nigdy wcześniej nie jeździłaś? — zapytał.
Dziewczyna uciekła wzrokiem i zeszła z deski.
— Może kiedyś, w dzieciństwie. Nie pamiętam — wymamrotała.
Czuł, że to nie jest pełna odpowiedź. Nie do końca kłamstwo, ale też nie całkowita szczerość. Kim jednak był, aby żądać całej prawdy?
— Na dzisiaj chyba wystarczy — stwierdził, chcąc uciąć temat. — Piękne dziewczyny nie powinny mieć zakwasów...
Poczuł się jak idiota. Miał wrażenie, że mózg na moment przestał mu pracować. Albo jeszcze gorzej — zniknął. Takie teksty serwowało się w filmach, nie na żywo. Nawet jeśli uważał, że jest śliczna. A co, jeśli pomyśli sobie, że jest natarczywy? Albo że widzi w niej tylko urodę? I już nie będzie chciała przychodzić do skateparku... Jak się przeprasza za takie rzeczy? Czy to możliwe, że zaraz zejdzie na zawał?
Miał wrażenie, że myśli przelatują mu przez głowę z prędkością rozpędzonej deskorolki. Nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Teraz był już pewny, że zamienił się rolami z Hasegawą. W końcu zawsze dotąd wiedział, co powiedzieć. Nieważne, czy to był nauczyciel w szkole, gdzie nielegalnie jeździł, czy Adam podczas wyścigu. A teraz go zamurowało.
Mrugnęła trzy razy zanim dotarło do niej, co powiedział. Wiedział, bo liczył. Chwila zdawała się niemiłosiernie dłużyć.
— Jeszcze nikt... nigdy...
Chciał się zapaść pod ziemię. Rozważał nawet zabranie deskorolki i zwianie na niej w najbliższą ulicę.
— ...nie powiedział mi, że pięknie wyglądam. Dzięki, Kyan-kun. — Uśmiechnęła się nieśmiało.
Radość i ulga po tych słowach były porównywalne do wygrania w S.
***
Ranga mijał czerwone, pomarańczowe i żółte drzewa posadzone wzdłuż chodnika. Słońce leniwie wstawało w chłodnym, rześkim powietrzu. Poranek zapowiadał się zimno. Na szczęście zabrał z domu marynarkę. Spojrzał w bok. Sąsiedzi sprzątali trawniki. To przypomniało mu, że obiecał pomóc mamie po powrocie do domu. Jesień w Japonii wyglądała pięknie, ale nic samo się nie uprzątnie. Kilka samotnych, zeschniętych liści przeleciało tuż obok jego głowy.
Jechał do szkoły, czytając książkę. Z jednej strony obawiał się mandatu, ale z drugiej tak się wciągnął, że nie mógł przestać. Miał nadzieję, że uda mu się skończyć rozdział na lekcji. Nauczyciel był nierozgarnięty. Może jak schowa powieść za okładką podręcznika, to jakoś mu się uda. [Reader] podsunęła mu tę radę. W końcu to dzięki niej znalazł przyjemność w nowym zajęciu. Miał ochotę wyjść z nią gdzieś po południu. Miał jednak świadomość, że wypadałoby zaprosić Rekiego. Zazwyczaj spędzali czas we trójkę i jakoś tak się przyjęło, że prawie nigdy nie widywali się w innym składzie. Ostatnio zaczęły go nachodzić myśli o tym, jak by to wyglądało, gdyby zobaczył się z dziewczyną sam na sam. Czy to byłoby jak zdrada przyjaciela? Nie był na tyle ślepy, aby nie widzieć zainteresowania, jakie okazywał jej Kyan. Coś wisiało w powietrzu. Tylko dlaczego miałby rezygnować z potencjalnej szansy? W końcu nie padło żadne oficjalne oświadczenie z żadnej strony. Równie dobrze [Reader] mogła nie być zainteresowana jego przyjacielem w taki sposób.
Ziewnął przeciągle. Na japońskim z pewnością będzie żywym trupem. Miał tylko nadzieję, że nie zaśnie. Wczoraj do późna pomagał przygotowywać prezent urodzinowy.
Znalazł w pożyczonej od dziewczyny książce dedykację. Z daty jasno wynikało, że święto wypada dzisiaj. Nie mieli zbyt wiele czasu. Tak więc razem z przyjacielem zakasali rękawy i postanowili zrobić dla niej deskę. Nie chciała kupić własnej, bo mówiła, że szkoda jej pieniędzy. Pożyczanie też nie było idealnym rozwiązaniem, bo ktoś zawsze musiał siedzieć. Do jazdy we trójkę potrzebowali czegoś więcej. Tak więc Reki zebrał całą techniczną wiedzę do kupy i z radością zaczął składać elementy zamówione w Internecie i kupione w Dope Sketch. Wybłagali u Oke-sana zniżkę. Dał ją, choć z bólem serca. Hasegawa nie mógł pomóc w kwestii budowania, więc zajął się ozdabianiem. Zaprojektował wzór na kartce, a potem w ruch poszły spraye i naklejki. Nawet udało mu się znaleźć kilka motywów związanych z książkami, o których mu opowiadała. Miał nadzieję, że dzięki temu poczuje bardziej, że deska należy do niej. W końcu indywidualizm stanowił ważną część skateboardingu.
Na koniec znaleźli w garażu nieużywane pudełko i wpakowali dzieło do środka. Kiedy owijali je papierem, była już trzecia w nocy. Rankiem Rangę ratować musiała kawa do spółki z energetykiem, ale nie żałował. Miał nadzieję, że praca się opłaci i wkrótce zobaczy zadowoloną solenizantkę.
***
Hasegawa trzymał pod pachą prezent i zastanawiał się, czy wygląda dziwnie, jadąc z nim na desce. Głównie dlatego, że ludzie patrzyli na niego z zainteresowaniem. Bardziej prawdopodobne było jednak, że to jego nietypowa uroda przyciągała uwagę. Często brano go za turystę. Nierzadko również zakładano, że nie potrafi mówić po japońsku.
Przyjaciel śmigał tuż obok niego. Co jakiś czas wykonywał triki. Nie dziwił mu się. Sama jazda dosyć szybko się nudziła. Poza tym Kyana rozpierała energia. Widział, jak bardzo nie może się doczekać ujawnienia niespodzianki. Nadmierna ekscytacja udzieliła się też jemu. Niestety zamiast wręczać paczkę, kręcili się po nieznanej okolicy
[Reader] napisała, że nie da rady dzisiaj przyjść do skateparku. Stwierdzili więc, że wpadną do niej do domu. Dopiero potem uświadomili sobie, że nie znają dokładnego adresu. Dziewczyna nie odpisywała na żadne wiadomości, więc wzięli sprawy w swoje ręce (albo raczej nogi). Skierowali się w stronę osiedla, o którym kiedyś wspominała. Wypytywali ludzi w okolicy, mając nadzieję, że ktoś wskaże im odpowiednie mieszkanie.
Szczęście przyniósł im mleczarz. Staruszek miał już najlepsze lata życia za sobą. Siwy, brodaty i pomarszczony niestrudzenie brnął przed siebie. Zgarbione plecy pokazywały, od jak wielu lat jeździł rowerem z przyczepką. Zrównali się z nim.
— [Reader]? Znam ją. Nigdy ode mnie nie kupuje — mruknął. — Mieszka w tamtą stronę, dwie przecznice stąd. Dosyć duży dom, na pewno nie przegapicie.
Podziękowali serdecznie. Mieli już dosyć błądzenia po nieznanym terenie. W ramach wdzięczności każdy z nich kupił po butelce białego, jeszcze chłodnego napoju.
Napisali sms-a do [Reader], że niedługo wpadną. Liczyli na to, że go odczyta i wyjdzie im na spotkanie.
Podążyli zgodnie z otrzymanymi wskazówkami. Mężczyzna miał rację. Nie dało się pomylić budynków. Co prawda dom był mały, ale wyróżniał się na tle innych. Brama była bogato zdobiona. W ogrodzie rosły krzewy uformowane w przedziwne kształty. Nawet chodnikowa kostka wyglądała na niemało kosztującą mozaikę. Na drzwiach zawieszono ozdobny wianek z kolorowych kwiatów. Zamiast dzwonka znaleźli staromodną kołatkę. Niewiele myśląc, złapali deski pod pachy i zastukali.
— Ej, śpiewamy sto lat? — szepnął Ranga.
Nie zdążył otrzymać odpowiedzi.
W drzwiach pojawiła się wysoka i szczupła kobieta. Ciemne włosy upięła w dystyngowany kok. Elegancka, fioletowa sukienka powiewała za nią, gdy do korytarza wtargnęło jesienne powietrze. Wygląd psuł jedynie orli nos, nadający jej twarzy surowy wyraz. Spojrzała na nich podejrzliwym wzrokiem.
— Dzień dobry. Pani [Reader]? — upewnił się Reki.
— Zgadza się — przytaknęła. — Ale nie chcę od was niczego kupować — burknęła, omiatając wzrokiem pudełko. — Mam już garnki, odkurzacze, sokowirówkę... — zaczęła wymieniać.
— Źle nas pani zrozumiała. Szukamy naszej znajomej — [Reader].
Opisał jej wygląd w nadziei, że to pomoże.
— Mojej bratanicy? — Ton głosu od razu się zmienił. Stał się jeszcze zimniejszy niż na początku. — Wysłała was po pieniądze? — Zaśmiała się histerycznie. — Możecie powiedzieć jej i mojemu bratu, że nie dostaną ode mnie złamanego grosza! Na wszystko sobie zasłużył. Nie musiał się rozpijać. Zawsze mu mówiłam, że ten jego cholerny sport nic mu nie da, ale po co słuchać starszej siostry? Zniszczył sobie życie i rozwalił rodzinę...
Nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Byli pewni, że chodzi o ich przyjaciółkę. Tylko o czym dokładnie mówiła ta kobieta? Nie wypadało jej przerywać. Nie mogli też odejść, wplątawszy się w tę dziwną sytuację. Stali więc, słuchając tyrady.
Hasegawa czuł, że wcale nie powinni się tu teraz znajdować. Wszystko brzmiało jak afera rodzinna, a oni nie byli jej częścią. Już chciał się pożegnać, gdy za jego plecami pojawiła się [Reader]. Widocznie w końcu odczytała wiadomość. Wybiegła z jednego z sąsiednich domów. W porównaniu z rezydencją, przed którą stali, budynek wyglądał odpychająco.
— Co wy tu robicie? — W jej oczach widać było przerażenie.
Łzy błyszczały w kącikach oczu. Nieudolnie próbowała je wytrzeć rękawem starego, znoszonego swetra.
Przybiegła w nadziei, że jakoś uda się jej wyprowadzić chłopaków z okolicy. Jednak było już za późno. Ciotka powiedziała, co chciała. Prawda wyszła na jaw. Nie dało się nic zatuszować. Szczególnie że na policzku wciąż widoczny był czerwony ślad po uderzeniu. Historyjki o upadku ze schodów czy potknięciu na drodze nic nie dadzą.
— Wracaj tu! — Krzyk pana [Reader] niósł się echem po osiedlu.
Zataczał się. W dłoni trzymał tanie wino. Resztki czerwonej cieczy tańczyły w butelce przy każdy chwiejnym kroku.
Widok ten nie stanowił nic nowego. Najbardziej żałowała, że znajomi muszą na to patrzeć. Nie bez powodu trzymała się z daleka od ludzi. Z powodu ojca nikt nie miał ochoty zadawać się z kimś takim, jak ona.
Ranga na moment osłupiał. Czuł się, jakby oglądał film. Trudno było mu uwierzyć, że jest świadkiem całej tej sytuacji. Miał świadomość, że ludziom przytrafiają się takie rzeczy. Jednak cała idea był odrealniona, bo nigdy tego nie doświadczył. A teraz okazało się, że ktoś z jego otoczenia jest ofiarą, i to wywróciło wszystko, co do tej pory wiedział, do góry nogami.
Każdy siniak i rana nabrały znaczenia. Noszenie przy sobie apteczki na nagłe wypadki stanowiło konieczność. Zrozumiał, dlaczego dziewczyna tyle czasu spędzała poza domem. Ucieczka w świat książek była jedynym wyjściem. Dotarło też do niego, że nigdy nie widział jej w towarzystwie koleżanek ani znajomych. Nagłe odwoływanie spotkań z dziwnych powodów nareszcie miało sens. Antypatia do deski też nie pojawiła się znikąd.
Kiedy zrozumiał, że ojciec zamierza podnieść rękę na córkę, stanął mu na drodze. Poczuł skok adrenaliny. Jego ciało ruszyło się pod wpływem impulsu. Kyan zrobił dokładnie to samo. Uderzenie przyjęło na siebie prezentowe pudełko. Potem pamiętał tylko mieszaninę krzyków, szarpaninę i telefon na policję. Kiedy funkcjonariusz przyjechał, wciąż był w szoku, ale odetchnął z ulgą.
***
— To zabawne — stwierdziła [Reader]. — Porażka w skateboardingu zniszczyła mojego ojca, dlatego nauczyłam się go nienawidzić. A teraz uratowała mnie deskorolka.
Spojrzała na kawałek drewna na kółkach pod stopami. Wyglądało na to, że jednak polubi ten sport tak mocno, jak czytanie.
— Jesteś pewna, że chcesz zostać u ciotki? Jak znam moją mamę, to nie miałaby nic przeciwko, żebyś u nas na trochę zamieszkała. — Hasegawa poprawił jej ustawienie nóg.
— Nie wiem, co dokładnie ją poruszyło. Może zwyczajnie zrobiło jej się głupio, że bronili mnie obcy ludzie, a rodzina nic nie zrobiła. Zresztą nieważne... — Spróbowała podskoczyć, zachowując balans. — Długo rozmawiałyśmy o wszystkim. Mogę tam zostać. Teraz, kiedy założyli mi niebieską kartę, powinno już być spokojniej.
— Już my tego dopilnujemy — stwierdził Ranga.
— Na rozmawiajmy o tym na razie. Dzisiaj mam ochotę tylko pojeździć.
Jutro czekała ją wizyta u psychologa. Nie dało się na to przygotować. Bała się jej, ale też pokładała w niej nadzieję.
Nabrała w płuca chłodnego powietrza. Świat wyglądał zupełnie inaczej w pędzie. Kolory rozmazywały się w jej oczach. Chciała choć na chwilę zapomnieć o wszystkim. Nie musieć się przejmować przeszłością. Gdzieś z tyłu głowy czaiły się stare myśli. O tym, że w domu może zastać wielką niewiadomą — pozorny ład albo dziki szał. Należało więc potulnie schodzić ludziom z drogi. Na wszelki wypadek. Teraz problemy finansowe w końcu przestały spoczywać na jej barkach i czuła się z tym dziwnie. Nie musiała się zastanawiać, jak zapłaci czynsz za kolejny miesiąc. Dostała nawet kieszonkowe. Wciąż obawiała się je wydać, jakby miało za chwilę stać się potrzebne. Sen stał się dziwnie spokojny. Tak bardzo, że aż czasami nie potrafiła się położyć do łóżka. Nie chodziła już spać w akompaniamencie krzyków na zmianę z przeprosinami i fałszywymi obietnicami lepszego jutra. Wiedziała, że teraźniejszość była normalna, ale wciąż nie umiała do końca tego zaakceptować. Nie dało się nagle wymazać lat pełnych przemocy, alkoholu i bólu. Jednak zamierzała spróbować.
Spojrzała na chłopaków jadących obok niej. Wierzyła, że z nimi wszystko się uda.
8 notes · View notes
lovernona · 3 years
Text
Cold night with lover
Chłodny wieczór, a dwójka nastolatków siedzi na betonowym dachu, na którym pełno jest niedopałków papierosów i rozbitego szkła. Wiatr wraz z indie muzyka, grająca ze starego gramofonu sprawia, że cisza jest przyjemna. Odgłosy karetek, pędzących samochodów czy ludzi rozmawiających głośno przez telefon sprawiają, że ta dwójka czuję, że żyje.
- Nie sądzisz, że to wszystko w jakimś stopniu jest przyjemne?
- Co takiego? - bierze łyka taniego wina, odstawiając go z powrotem na miejsce i przekręcając głowę w stronę mówiącego z zaciekawieniem.
- To co nas otacza, hałas i szum miasta, spokojne rozgwieżdżone niebo, nasza obecność tutaj i ta muzyka w tle- uśmiech sam formuje się na ustach nastolatka.
Nie odpowiada tylko kiwa głową w zgodzie, szukając paczki papierosów w skórzanej kurtce.
„Czekając na swojego przyjaciela, stał przed kawiarnia, opierając się o ścianę i przeglądając telefon. Wziął dużego łyka ciemnej kawy, ale usłyszał, jak ktoś odchrząka, więc zerknął w górę.
- Wybacz, że przeszkadzam, ale masz może zapalniczkę? - usłyszał melodyczny głos i pokiwał głową na tak, wyciągając zapalniczkę z ciemnej kurtki o śliskim materiale. Podał ją, proszącej osobie, a ta podziękowała i odpaliła papierosa, wystawiając paczkę w jego stronę. Pokręcił głową, więc ta osoba zabrała opakowanie i ponownym podziękowaniem, odeszła. Po chwili wracając ponownie.
- Tak właściwie, mógłbym dostać twój numer?”
Uśmiechnął się na to wspomnienie i odpalił w końcu papierosa, zaciągając się dymem. Przysunął twarz blisko do tej drugiej osoby, przechylając głowę, a ona automatycznie uchyliła usta. Zaczął powoli wypuszczać dym prosto do warg drugiego, odsunął się z zadowoleniem. Znowu zapadła cisza przerywana krzykami z ulicy.
Szli chodnikiem, trzymając się za ręce, a mroźna noc pochłaniała ich ciała. Szyld sklepu całodobowego świecił się w pełnej odsłonie. Spojrzeli na siebie z tajemniczym błyskiem w oczach. Weszli do lokalu, śmiejąc się cicho, odbijając się lekko od siebie. Przechadzali się pomiędzy alejkami, chowając jak najdokładniej do kieszeni przekąski. Patrzyli w kamery z rozbawionym wzrokiem, a gdy zaplecza wyłonił się ochroniarz krzyczący w ich stronę, jak burza wybiegli ze sklepu, biegnąc tak szybko i nie odwracają się za siebie. Będąc już bezpiecznie daleko, zaczęli się niekontrolowanie śmiać i łapiąc oddech, który po takim wysiłku był im niezbędny.
Rzucili wszystkie przekąski na stół w mieszkaniu, a sami padli wykończeni na łóżko. Na podłodze walały się ciuchy oraz książki, czy różne notatki z zajęć. Wielkie okna wpuszczały światło latarni do środka i oświetlały ich twarze. Surowa cegła, a na niej wiszące płótna z pracami jednego z nastolatków. Abstrakcyjne, neonowe wzory kontrastowały z surowością pomieszczenia nadając mu charakteru. Metalowy regał, na którym stała kolekcja winili dodawał ciepła wnętrzu, stare aparaty na półkach oraz kwiaty porozstawiane wszędzie na podłodze sprawiały, że czułeś się tu lepiej. Chłopak odgarnął włosy drugiego za uchu, powoli przesuwając swoją dłoń na jego policzek. Skóra była przyjemna, w ciepłym karmelowym odcieniu z małymi pieprzykami obok nosa. Różniła się od tej jego, bladszej, ziemistej, lekko szorstkiej skóry. W pewnym stopniu uzupełniały się idealnie, zupełnie różne, ale razem wyglądały idealnie.
Dłonie drugiego wysunęły się w ciemne włosy, które były przyjemne w dotyku. Spojrzeli sobie w oczy, a ich usta były coraz bliżej, gdy zetknęły się tak lekko, że nawet nie było tego czuć, oboje zamknęli powieki, przechylając odrobinę głowy i łącząc usta w pocałunku.
„Chłopak uciekał przed drugim z jego telefonem w ręce, śmiejąc się jak szalony.
- Stój wreszcie!
Ale nie zatrzymywał się, więc ten przyspieszył łapiąc swojego złodzieja w ramiona i okręcając. Postawił go na ziemi, oboje dyszeli od nadmiaru adrenaliny, a krew szumiała im w uszach. Ich czoła się zetknęły, a ramiona starszego dalej były mocno ściśnięte wokół talii tego drugiego. Pod wpływem emocji i chwili ich usta zetknęły się w niewinnym pocałunku, przepełnionym niewypowiedzianymi słowami oraz skrytymi uczuciami. Po chwili znowu musieli łapać oddech, a telefon już nie grał tu głównej roli.”
Poranne promienie słoneczne, obudziły jednego chłopak. Westchnął i przeciągnął się, a kości wydały swój charakterystyczny odgłos. Spojrzał na drugi bok łóżka by zobaczyć jak włosy jego kochanka, leżą rozrzucone na poduszce, a jego twarz jest pełna spokoju. Położył dłoń na jego ramieniu i zataczał kółka kciukiem na jego skórze, uśmiechając się pod nosem ze względu na to, że mógł widzieć to co teraz, a ten widok zapierał dech w piersiach. Wstał po chwili, podnosząc szkicownik z podłogi i chwytając swój ulubiony ołówek, by zacząć szkicować to co widzi. Czuł rześki powiew wiatru na swojej odsłoniętej skórze. Sprawiło to, że chłopak będący muza przebudził się i ręką szukał utraconego ciepła, które znajdowało się jeszcze przed chwilą obok niego.
- Co robisz słońce? - mruknął- Wracaj do mnie, bo inaczej zamarznę. - podniósł kołdrę w zachęcającym geście.
Cichy chichot rozbrzmiał w pomieszczeniu, podniósł się, a krzesło zaskrzypiało i od drewnianej podłogi dało się usłyszeć stukot stóp. Materac ugiął się pod ciężarem drugiego ciała, a pościel zaszeleściła. Silne ramiona przyciągnęły ciepłe ciało do siebie, zaspały uśmiech pojawił się na obu twarzach, a gorące oddechy owiały ich szyję.
- Ciągle zapominam, że z rana jesteś bardzo pożądający- szepnął, sunąc zimna dłonią po rozgrzanych plecach chłopaka, który syknął na tą niespodziewana temperaturę.
- Więc nie zapominaj, bo będziesz znosił to końca swoich dni. – powiedział, umieszczając swoje gorące wargi na jego czole.
To było jak przypieczętowanie obietnicy, którą oboje chcieli dotrzymać.
19 notes · View notes
kakto-otwock · 3 years
Photo
Tumblr media
Przedstawiamy przenośny klimatyzator Ravanson z naszej czerwcowej gazetki!  Dostaniecie go u nas w cenie 249 zł!  Moc: 75 W Sterowanie manualne + pilot 3 prędkości / 3 rodzaje wentylacji Oscylacja pionowa i pozioma Poziom hałasu pracy jednostki wewnętrznej 64 dB Timer: 0,5 – 4 godz. Pompa wodna Przepływ powietrza 410 m3/h Lampki kontrolne pracy urządzenia - LED Możliwość użycia wkładów chłodniczych w komplecie 2 wkłady chłodnicze Funkcja nawilżania – chłodna bryza Funkcja jonizacji powietrza Pojemność zbiornika: 4 l Łatwość obsługi i czyszczenia Obrotowe kółka i uchwyty – łatwość przenoszenia
5 notes · View notes
magazynkulinarny · 3 years
Text
Szkocki shortbread
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Pod koniec studiów przez ponad rok mieszkałam w stolicy Zjednoczonego Królestwa. Uczyłam się języka, chodziłam na fantastyczne koncerty, odwiedzałam galerie, bywałam w klubach i pubach, a żeby na to wszystko mieć i jeszcze trochę przywieźć do Polski sprzątałam domy oraz apartamenty dobrze zarabiających londyńczyków.
To były czasy nielegalnej pracy rodaków w Wielkiej Brytanii, więc nie oczekiwało się normalnej pracy. Zresztą... to była normalna praca! Żadna uczciwie wykonywana nie hańbi.
Jedna pani, u której sprzątałam, trzymała w szafce plastikowe pojemniki z ciasteczkami. Najwyraźniej lubiła Shortbread firmy Walkers, bo miała je w dużych ilościach, w rozmaitych kształtach, z klasycznymi fingers na czele.
Tumblr media
Podjadałam je regularnie, ilekroć przychodziłam wysprzątać u niej kąty. No wiecie, częstowałam się po prostu. Kate regularnie uzupełniała pudełka, wiec chyba się nie złościła. Zresztą byłam fenomenalną sprzątaczką. Dla tak wywoskowanej powierzchni prawie trzech metrów kwadratowych blatu stołu kuchennego i wypucowanych na błysk kranów warto było poświęcić kilka ciastek. 
Z kolei pewien uroczy staruszek część czasu przeznaczonego na moje sprzątanie wolał spędzić pijąc wspólne herbatę z mlekiem i posilając się ciasteczkiem. Punktualnie o 17.00 zapraszał mnie do ładnie nakrytego stołu, z dzbankiem pełnym parującej herbaty i kilkoma ciastkami na talerzyku w kwiatki. I choć wówczas nie znosiłam bawarki, grzecznie ją z nim wysączałam, rozmawiając na niezobowiązujące tematy. Ten miły dżentelmen znacznie bardziej potrzebował towarzystwa niż wycierania kurzów spod zdjęć w srebrnych ramkach i eleganckich bibelotów...
Od tamtego czasu pokochałam Scottish shortbread miłością bezwarunkową. Najprostsze z prostych, pachnące domem i błogim poczuciem bezpieczeństwa. Kruche, maślane, rozpływające się w ustach...
Po powrocie do kraju wzdychałam do nich tęsknie, a gdy ktoś znajomy wracał z Wielkiej Brytanii, prosiłam go o paczkę tych ciastek. Niezwykle się cieszyłam, gdy w Warszawie powstał Marks & Spencer, bo mogłam co jakiś czas robić sobie słodki prezent. No i żałuję, że zwinął żagle, bo dostęp do nich stał się nieco trudniejszy.
Te szkockie ciastka zrobicie sami w domu, nic prostszego! To tylko trzy składniki: mąka, masło i cukier, w proporcjach: 3:2:1. Żadnego proszku do pieczenia, nawet sody. Mąkę pszenną można w 1/3 zastąpić mąką ryżową lub kukurydzianą. Wypróbowałam wszystkie trzy warianty i najbardziej odpowiadała mi opcja z częścią mąki kukurydzianej (jest najbardziej krucha i lekko żółta).
I nią właśnie dzielę się z Państwem, życząc mamom radosnego Dnia Matki, a pozostałym pamiętania o tych, które dały Wam życie i oddały serce.
Składniki:
200 g mąki pszennej uniwersalnej 100 g mąki kukurydzianej 100 g cukru pudru 1/4 łyżeczki soli 200 g masła
Wykonanie:
Masło powinno być w temperaturze pokojowej (najlepiej wyjąć z lodówki kilka godzin wcześniej).
Rozgrzać piekarnik do 170°C.
W dużej misce połączyć mąki, cukier i sól. Masło pokroić w kostkę, wrzucić do mąki, wymieszać i rozcierać palcami, aż do uzyskania okruchów.
Zlepić całość w kulę, nie zagniatać, bo stanie się zbyt rzadkie, zawinąć w folię kuchenną i włożyć do lodówki na pół godziny.
Po wyjęciu wykleić ciastem niedużą blaszkę (23x23 cm) i wyrównać (idealnie nada się zwykła łyżka obiadowa), aby wszędzie miała jednakową grubość, ok. 1 cm.
Można od razu pokroić ciasto na prostokątne ciasteczka i ponakłuwać je gęsto widelcem, albo zrobić to tuż po upieczeniu. Wyjdzie na jedno, bo wcześniejsze rozdzielanie i nakłuwanie i tak się zleje.
Jeśli ktoś woli, może z tej porcji wylepić dwa kółka i pokroić je na części, jak pizzę. Ten sposób dzielenia nazywa się petticoat tails (lub z francuskiego petits cotés), czyli w wolnym tłumaczeniu kliny.
Piec ok. 25-30 minut (nie przepieczcie go, bo stanie się twarde). Ciasto powinno pozostać jasne, taki jego urok.
9 notes · View notes
jolankom · 4 years
Photo
Tumblr media
🏖️ Serdecznie zapraszamy do naszego sklepu online Prodekol.sklepna5.pl 🌷 🛒 po leżaki na każdą kieszeń ❇️ Wygodne 👌w pięknych letnich kolorach ✨🌞🏖️ ✨ ✨ #leżaki #duży #wybór #kolory #daszek #kółka #płozy #bujane #hit #Florence #hit #cena #a #każdą #kieszeń #piękne #wygodne #shop #skleponline #wysyłka #kurier #instaskleponline #skleponline #czerwiec #Prodekol (w: Sklep online ProdEkol dla domu i ogrodu) https://www.instagram.com/p/CA97lJHpvfy/?igshid=1k517z6nl3eyr
0 notes