Tumgik
#wrotas
vimoru · 28 days
Text
Tumblr media
Niech żyje bal Bo to życie to bal jest nad bale Niech żyje bal Drugi raz nie zaproszą nas wcale
186 notes · View notes
Text
Wrota/Brama/Gate
Tumblr media
Przemysław Szawłowski
2 notes · View notes
luxlius · 8 months
Text
also człowiek kuje przyspieszenie społeczne Rosy jak pojebany na speedrunie albo to przywództwo 5tego stopnia zjebane a na koniec dostaje soft power i w pOwAżNYm aKAdEmIcKiM śRoDowIsKu gada sobie o eksporcie kultury kawaii, anime i BTS XDDDDDD
1 note · View note
goth-brushbug · 9 months
Text
Ok so I finished reading Hell Bent today! I'm gonna let it sink for a bit before I rate it
Tumblr media
Personally I think that Polish cover is much prettier
Tumblr media
1 note · View note
certified-cumlord · 1 year
Text
.
0 notes
yellowmanula · 25 days
Text
Tumblr media
Klastry jak plastry okazały niepewność miód wydął się w pęcherzyki powietrza i uniósł się nad rozgrzaną planetą tworząc rezerwaty ostatnich ludzi wszak w Rawennie przetrwała Teodora po co więc mam je przebijać i umierać we śnie wstawię im tytanowe wrota za nimi już czeka w orszaku najczystsza i najbardziej żywa pieśń alikwotu olga rembielińska
8 notes · View notes
wzruszenia · 7 months
Text
nie miałam jeszcze takiej motywacji do wyzdrowienia i pójścia do biura, jak tłusty czwartek
mam swój honor i drugi raz tych dmuchanych pączków z biedry jeść nie będę, nie dam się znowu nabrać na te migdały na wierzchu a nie mam żadnej sensownej piekarni w pobliżu
nie wyzdrowiałam, nie poszłam, pogodziłam się
i zdarzył się pączkowy cud
współlokator przywiózł KARTON pączków z budowy, bo im kierownik kupił ponad możliwości
ALE CO TO BYŁY ZA PĄCZKI
luksus nabrał nowego znaczenia - wielkie, tłuste, ważyły po dobre pół kilo, posypane kwiatami, nadziewane UCZCIWYM kremem pistacjowym, mam duże możliwości a musiałam zrobić przerwę w połowie na oddech, no niebiańskie wrota pączkowości stanęły otworem
i w takie właśnie cuda wierzę
7 notes · View notes
deathissolution · 2 months
Text
"Marzenia i wspomnienia są z tej samej mąki - musimy je piec na wolnym ogniu, by przemienić w świeży chleb, taki, który potrafi zaspokoić nasz głód na starość"
Pierdomenico Baccalario - Wrota czasu
3 notes · View notes
norvitodraws · 1 year
Text
I went to watch Honor Among Thieves in the cinema, Polish dub. And I'd like to shout out the dudebro who was sitting somewhere behind me. It took the characters bringing up Wrota Baldura (you can probably guess what that's a translation of) around three to five times. Before it clicked, and he loudly in genuine pleasant surprise went
"Oh that's the like that 'Baldur's Gate' bro"
I was just sitting there like, yep. Yep it sure is like that DnD videogame Baldur's Gate. Honestly no judgement, it just made me happy.
16 notes · View notes
twojtesc · 7 months
Text
Ide baldurzyć jego wrota
4 notes · View notes
Gwiazda zaranna(PL)
-Myślisz czasem o rozpadającym się świecie? No wiesz. O tym jak było przed tym wszystkim. Nie chciałbyś to tego wrócić?
-Po pierwsze podejdź tu, nic nie widzisz -delikatnie przetarł szkła jej wizjerów z rojów mętnych kropel. - po drugie tak, myślę o tym. I średnio z tym powrotem. Nie było tam wcale tak różowo.
-A teraz to jest? - Jąknęła z przekąsem wypychając powietrze przez filtry.
-Nie. Ale nie jest też gorzej. Fakt, większość powierzchni jest skażona, słońce dnia parzy skórę a szansa na rozczłonkowanie lub chociaż postrzał wzrosły wielokrotnie ale hej, to prawie jak darmowa wycieczka do stanów! Poza tym nie musisz się już martwić o tą starą babę z mieszkania. Jak stoisz z zegarami?
-Średnio, geiger jako tako się trzyma ale przy takich ilościach pyłu i chemikaliów powoli zapycha się filtr i nie wiem jak Ty ale ja mam lekkie uczulenie na upłynnianie się płuc przez kwas azotowy. Po tym rozszczelnionej rurze zużyłam ich więcej niż powinnam.
Machnęła ręką przed sobą. Wąski tunel techniczny wypełniony był brunatnożółtą mgłą pochodzącą z nieznanego źródła. Tęcza tlenków jaką pokryte były ściany, rury czy okablowanie wskazywała na stężenia kwasu zdolne uszkodzić skórę w 15 do 20 sekund.
-To chodź, weź wdech a ja szybko spróbuję to zmienić. To nie oddychaj za szybko,nie mamy ich za dużo. 
Słowa szybko przerodziły się w czyny. Szybki ruch nadgarstkiem usunął filtr by równie szybko zamontować nowy. To samo zrobił z drugiej strony. Jego towarzyszka nastawiła zegarek by znów odliczać czas na jaki odepchnęli żółte objęcia milczącego korytarza.
-A Ty jak stoisz z nimi? Ok? - spytała go maszerując za nim krok w krok. Rytmiczne stukanie ciężkich butów tłumione było przez duszący opar.
-O mnie się nie martw. Mam mnóstwo czasu jeszcze. Wiesz, że gdyby dodać odrobinę temperatury i ciśnienia to mielibyśmy tu warunki panujące na wenus? Znaczy… Inny kwas ale wiesz. Też zabawnie.
-Nic mi nie mów. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam gwiazdy, nie mówiąc o wenus. Wychodzenie na powierzchnie jakoś ostatnimi czasy zostało utrudnione.
-Ja widziałem dosłownie przed chwilą. - wymamrotał nieśmiało. - Patrz, oznaczenia, tędy do wyjścia, idziemy dobrą drogą. - szybko dodał by ukrócić ewentualną ciszę która mogła nastąpić po poprzedniej kwestii.
-Ale tak całkiem całkiem nie tęsknisz za tym co było? - Spytała jak gdyby nie będąc usatysfakcjonowaną z poprzednich żartobliwych odpowiedzi.
-Może trochę. Ale jestem już trochę inną osobą więc nawet gdybym wrócił to nie byłoby tak samo. -Inną?
-Yup. Kiedyś jedyne co chciałem to iść spać i liczyć na to, że może następny dzień się nie wydarzy. Nie dawałem po sobie poznać nic, bo miałem wrażenie, że każdy to wykorzysta. Poniekąd dalej tak jest. Jesteś pierwszą osobą do której się otworzyłem. Ale za to czuje, że muszę codziennie się budzić by innym nie było tak ciężko. I jakoś powoli iść do przodu. Co innego mam do roboty jak nie łazić po ciasnych, niebezpiecznych i żrących korytarzach technicznych w towarzystwie najbardziej chaotycznej jednostki  Chem-Haz jaką znam. Żyć bezpiecznie ? Proszę Cię. I do tego mam cel na którym bardzo mi zależy i do którego dążę.
-To znaczy? - Spytała zaciekawiona. Ten szybko uciekł wzrokiem udając, że sprawdza stan rur.
-Samorozwój…? Samorozwój. Chcę być lepszym człowiekiem. - Wrota! Dawaj, ja otwieram ty się przeciskaj.
Ciężkie skorodowane zasuwy ugięły się dopiero po ciosach młotem który przynieśli ze sobą jednak smar który zabezpieczał resztę mechanizmu sprawił iż takowy dalej działał. Schody prowadzące do góry skończyły się tuż obok kulistych zbiorników używanych do przetrzymywania gazów pod ciśnieniem. Wdrapali się na jeden z nich. Przed przenikliwym chłodem nocy chroniły ich gumowane powierzchnie kombinezonów haz-mat. Światło odbijane przez księżyc przeszywało noc jak potężna włócznia. Po wyłączeniu latarek poza nim i gwiazdami jedyne widoczne światło to to emitowane przez zegarek odliczający wytrzymałość filtrów.
-Ej, świeci się. Nie powinien. Wymień filtry, czemu nie pilnujesz? Zmieniaj czubie albo cię stąd zepchnę. - Z przekąsem dogryzła swojemu kompanowi.
-Niech się świeci.
-Weź, wymieniaj, już. 
-Nie ma na co. Dostałaś ostatnie dwa filtry.
-Ty jesteś głupi czy głupi? - Przetrząsnęła podręczne bagaże. Brak jakiegokolwiek zdatnego filtru potwierdzał jego słowa. - Jesteś skończonym kretynem.
-Yup.
-Co teraz? Jaki masz plan?
-Świetny. Lepszego nie można było mieć. Jeżeli dobrze liczę, to za chwilę będzie wschód słońca. Więc siadaj na dupie i podziwiaj, nie będziesz tego widzieć za często. - Mówiąc to ściągnął swoją maskę i wziął głęboki wdech. Początkowo zapach kwasu był nie do zniesienia jednak już po chwili zimne nocne powietrze wypełniło jego płuca. - Siadaj, mówiłaś, że dawno nie miałaś okazji wychodzić i oglądać gwiazd. 
-Jak smakuje kwas i radiacja? 
-Jak szczęście. Ale może nie rób tego co ja. Jestem certyfikowanym kretynem jak sama mówiłaś.
Pastelowy gradient zalał wschód. Tuż po nim jeden z najpiękniejszych spektakli natury.
-Piękne nie? 
-Pięknie to Ci do dupy nakopie jak wrócimy. -Ja nie wrócę. Nie mam jak. Wyżre mi tchawice w pierwszych minutach.
-W takim razie też nie wracam. 
-A to ja jestem ten głupi?
-Tak.
Czyli sterczysz tu ze mną?
-Tak. Będę siedzieć i podziwiać wschód. Ślicznie to wygląda. A potem zobaczę. 
-Widziałem ładniejsze rzeczy. - odparł z dziwną pewnością w głosie.
-Tak? Co na przykład? Te pordzewiałe rury? 
-Ciebie.
Towarzyszka umilkła. Najwyraźniej nie przywykła do otrzymywania komplementów.
W okół niego był teraz zachodzący księżyc, wschodzące płonące pomarańczem słońce i dwie wenus. Jedna tuż nad nim, druga tuż obok.
9 notes · View notes
tarocchi-verderosa · 1 year
Text
Jak adoptować psa z Tartaru?
Dawno, dawno temu, czyli aż w czerwcu tego roku, Lorien ogłosił konkurs na swoim koncie na Tik Toku. Zwycięzca mógł liczyć na zawiązanie w jego imieniu paktu z jednym z ogarów Hekate. Zdecydowałam się wziąć udział z kilku powodów. Po pierwsze – praca z takim ogarem jest dość niecodziennym doświadczeniem nawet jak na to, czym na co dzień się zajmuję. Po drugie – była to okazja, by zobaczyć działanie takiego rytuału w praktyce. Po trzecie – miałam pewne oczekiwania, a konkretniej rzeczy, które mogłyby zostać łatwo rozwiązane właśnie obecnością jednego z ogarów Hekate. Dlatego choć nie mam szczęścia do konkursów i rozdań internetowych – wygrałam do tej pory tylko raz, pozdrawiam tu moich ulubionych recenzentów – Sfilmowanych – wzięłam udział. W końcu kto wie? Mogło mi się udać.
Zwłaszcza, że mój patron uznał mój udział za świetny pomysł i nie dawał mi spokoju dobrą dobę dopóki się nie zgłosiłam. 
Mogło mi się udać i się udało, bo wygrałam. 
I tym sposobem na cały miesiąc adoptowałam psa z Tartaru. 
Oczywiście adopcja jest tutaj zaledwie metaforą, pod którą kryje się Tragoúdi Skyliá Ekafón, czyli rytuał przyzwania ogarów, który wykonał dla mnie Lorien. Minął miesiąc, toteż postanowiłam podzielić się tutaj swoimi doświadczeniami. Zwłaszcza, że jak wspomniałam, praca z jednym z ogarów Hekate nie jest codziennością zarówno dla mnie, jak i dla wielu innych czarownic. I nie tylko czarownic, gdyż taki rytuał może zamówić u Loriena każdy, niezależnie, czy zajmuje się magią w praktyce, w teorii, czy też tylko wierzy w jej istnienie. Cały tekst jest dosyć długi, bo i lipiec był bogaty w wydarzenia. 
Myślę, że nie muszę nikomu bardziej tłumaczyć, kim jest Hekate, gdyż każdy kiedyś gdzieś o tej bogini słyszał. Wspomnę jedynie, że mówimy tutaj przede wszystkim o panteonie greckim. Hekate jest boginią magii, tajemnic, związaną także z podziemiem, a uściślając – Tartarem, gdzie mieści się jej królestwo. Wyobrażeń odnośnie Hekate, metod jej wenerowania jest wiele. Obrosła także w pewne, współczesne mity, lecz ja nie jestem hellenistką, by móc dobrze wam ją przedstawić. Tartar, będący jednocześnie bogiem, to najgłębsza kraina Hadesu – miejsce, gdzie zgodnie z wierzeniami starożytnych Greków, ale i także współczesnych hellenistów – trafiają najwięksi zbrodniarze, jakich Ziemia nosiła. Możecie kojarzyć tu chociażby mitologicznego Syzyfa, skazanego na wieczne zmagania z pewnym ciężkim głazem. To stamtąd wzywane są ogary – byty związane z Hekate, których jednym z zadań było ściąganie do podziemi zbłąkanych dusz umarłych. 
Pieśń o ogarach Hekate służy przyzwaniu ogarów w celu szeroko pojętej ochrony. Ogar ma za zadanie chronić osobę, z którą wiąże go pakt. Chronić? Przed czym? Z przyziemnego punktu widzenia – przed wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwami np. wypadkami. Odchodząc od tej perspektywy także przed złorzeczeniami, atakami energetycznymi, czy klątwami. Ogar może także ostrzegać przed konkretnymi zdarzeniami, ale i ludźmi – wskazać tych z naszego otoczenia, którzy są nam nieprzychylni, niechętni, są wobec nas fałszywi, źle nam życzą lub noszą się ze znacznie gorszymi zamiarami. W przypadku m.in. klątw – złapie je, nie pozwalając, by trafiły w chronioną osobę. Ogar może także polować – odnaleźć osobę, która właśnie np. taką klątwę rzuciła i jej ją oddać. Jest to więc złożona, bardzo silna ochrona. 
Jak wspomniałam – praca z takim ogarem nie należy do standardowych. Nie są to byty, które przyjdą do kogokolwiek same z siebie. Wymagają przyzwania z Tartaru, który uprzednio należy otworzyć. A żeby otworzyć wrota Tartaru, trzeba posiadać do nich klucz. A te niestety lub na całe szczęście, nie leżą na ulicy i nie rosną na drzewach. Lorien pokrótce opowiedział o tym, w jaki sposób można taki klucz zdobyć w kilku filmach na swoim Tik Toku, do których was tutaj odsyłam. Zatem można się domyślić, że dla mnie takie samoistne przyzwanie sobie ogara nie jest możliwe. Zaczynając od tego, że nie jest mi do końca po drodze z Grecją, a kończąc na tym, że mogę sobie wyobrazić, na czym mógłby polegać mój deal z Tartarem. Dodam też, aby nikogo fantazja nie poniosła, że nie jest to rodzaj paktu, który można odziedziczyć po poprzednich życiach.
Samo otwarcie Tartaru także do prostych, przyjemnych i bezpiecznych nie należy. Jednym z wymogów zrobienia tego, jest brak ochrony energetycznej. Kto choć trochę siedzi w magii, ten wie, że do większości zaklęć i rytuałów lepiej mieć taką ochronę, niż jej nie mieć. W tym przypadku jest na odwrót – aby otworzyć Tartar osoba, która to robi, musi z niej zrezygnować. Wystawia się tym samym na jego energię. Upraszczając – Tartar to takie Piekło, ale w wersji, która nawet Alighieriemu się nie śniła. Są takie miejsca na Ziemi, które swoją energią potrafią zmieść z planszy, a co dopiero takie Piekło. A tu do czynienia ma się z Tartarem. Po rytuale, który wymaga jego otwarcia, konieczne jest oczyszczenie – nie jedno, a kilka rozłożonych w czasie. Lorien jest w stanie na raz przywołać i zakotwiczyć trzy ogary. Chyba, że rytuał ma miejsce w trakcie nowiu księżyca. Bo fazy księżyca to nieco więcej, niż wskazówka do tego kiedy i co manifestować. W trakcie nowiu może ściągnąć ich pięć. 
Lorien przyzwał i stworzył pakty z trzema ogarami – po jednym dla mnie oraz jeszcze dwóch osób. Czas ich trwania minął, zostały już spalone, a ogary odesłane do domu, więc mogę zdradzić, jakie imię nosił mój ogar. Na czas trwania paktów Lorien nadał im tymczasowe imiona. Mój nosił imię Asta. Wspomnę, że imion bytów, z którymi posiada się zawarte pakty, lepiej nie zdradzać do momentu, aż ten stanie się nieważny. Dlaczego? A no dlatego, że jeśli takie imię trafi do osoby, która zna się na pewnych rzeczach, może wykorzystać taki byt przeciwko wam. 
Ogarów jest wiele i są różne – ani Lorien, ani żadne z nas nie miało tutaj wpływu na to, jakie konkretnie do nas przyjdą. Przez jaki mam na myśli chociażby cechy ich charakterów. Jedyną, która mogła mieć na to jakikolwiek wpływ jest Hekate, gdyż raz – ogary przyzywa się za jej pośrednictwem, a dwa – są to jednak jej ogary. Aczkolwiek jest to na ogół kwestia losowa. Co zauważył Lorien, gdy z nim rozmawiałam, ogary, jakie zostały dla nas przyzwane, charakteryzowały się cechami, będącymi w pewnym stopniu przeciwieństwem naszych charakterów. W przypadku moim i Asty jest to trafne spostrzeżenie. Jestem osobą dość wrażliwą, emocjonalną, która częściej kieruje się sercem niż rozumem. Cóż, cancer rising i to by było na tyle z „wrażliwej wody” w moim kosmogramie. Asta z kolei był bytem o dość chłodnym nastawieniu – spokojnym, wyważonym, kierującym się w pewnym sensie zimną logiką. Nie był zbyt chętny do rozmowy na tematy, które wychodziły poza ustalenia paktu. Co nie znaczy, że i takich rozmów nie było. Po czasie mogę z całą pewnością stwierdzić, że Hekate przysłała mi służbistę i pracoholika.  Oczywiście pisząc dość kolokwialnie, bo nadal mowa tu o bycie. I choć byty mają swoje charaktery, to do ludzi im tu dalej, niż bliżej. 
W ciągu miesiąca koniecznie było złożenie ogarowi trzech ofiar. Pierwszej – zaraz po przyzwaniu, nim do nas trafiły. Ostatniej – w momencie zakończenia paktu, tuż przed ich odesłaniem do Tartaru. Druga ofiara, składana w połowie miesiąca, była już moim zadaniem. Nie jest to reguła, ale w przypadku moim i pozostałej dwójki taka była właśnie decyzja Hekate. Lorien już na początku miesiąca wytłumaczył nam, jak ją poprawnie złożyć, o czym przypominał nam też bliżej tego terminu. Poza zapaleniem świecy, będącej tutaj zegarem, odmierzającym czas uczty, ofiara musiała składać się z mleka oraz surowego mięsa – każdego poza drobiowym. Przyznaję, że trochę się tą ofiarą stresowałam, dlatego, że do tej pory składałam je tylko swoim patronom – Lokiemu i Lilith, co w ich przypadku jest dwiema zupełnie osobnymi parami kaloszy. Tealighty palą się średnio do ok. 4 godzin. Tymczasem, jak uczta zaczęła się u mnie gdzieś w okolicach pierwszej w nocy, tak skończyła się krótko po szóstej rano. 
Gdy piszę ten tekst mamy 31 lipca i ponownie palę tealighta dla Asty – tym razem w ramach pożegnania, co oczywiście nie jest obowiązkowe. Ponownie – świeca pali mi się już szóstą godzinę. 
Loki wypala je w jakieś dwie. 
Wyżej wspomniałam także o rozmowach z dlatego, że mogłam się z Astą kontaktować. Kto pracuje z bytami, to raczej dobrze wie, jak to wygląda. Jestem osobą dosyć czułą na energię – mam tak od dawna, ale rozwinęło się to u mnie wraz z praktyką tarota. Dla mnie Asta był wyraźnie wyczuwalny – tak, jak ma to miejsce z moimi patronami. Gdybym miała opisać jakoś jego energię, to najlepszym określeniem będzie tu stateczna. Rzadko ulegała zmianom, co łączyło się z jego usposobieniem. Użyję tu porównania, które lepiej to zobrazuje – gdyby był psem z krwi i kości, to raczej z gatunku tych, które spokojnie chodzą przy nodze swojego właściciela, nie są nadto energiczne, ale jednocześnie czujne i gotowe zareagować w każdej chwili. Jeśli jednak nie pracuje się z energią na co dzień w jakiekolwiek formie, jak robię to ja, to wyczuwanie obecności takiego ogara nie musi być sprawą oczywistą. 
Zatem już po samej energii mogłam wyczuć, o co mniej więcej może mu w danej chwili chodzić. 
Ogary przeważnie kontaktują się poprzez sny – to w nich mogą ukazywać zdarzenia lub ludzi, przed którymi chcą chronioną osobę przestrzec. Było tak oczywiście i w moim przypadku, gdzie ja na samym początku miesiąca, gdy witałam Astę, poprosiłam go o to, aby obrał przede wszystkim właśnie metodę snów. Dlatego, że najwięcej informacji mogłam wyciągnąć właśnie z nich. Tutaj pokrótce wyjaśnię, jak działa moje śnienie. Mam m.in. sny prorocze, które wielokrotnie mi się sprawdzały. Jedne dotyczą spraw wielkich i podniosłych, a inne przecen na moje ulubione słodycze w Biedronce lub nieplanowane, spontaniczne wyjście do klubu. Zazwyczaj są one dość konkretne – wyraźnie przedstawiają sytuację, mają logiczną fabułę, a czasami zdarza mi się kontrolować w nich własne poczynania. Symbolika nie gra w nich aż tak dużej roli, co nie znaczy, że jest ich pozbawiona. Poza tym moi patroni lubią wchodzić mi do snów, więc wiem z praktyki, jak ten rodzaj komunikacji wygląda. Ogar może pojawić się w waszych snach, ale w moim przypadku Asta z tego zrezygnował. Cóż, unikał jakiejkolwiek formy zacieśniania więzi ponad relację stricte biznesową. 
Przez cały lipiec wszystkie moje sny pochodziły od Asty – nie miałam żadnych innych, co mogę uznać za pewną formę wakacji. Widziałam w nich konkretne, znane mi z życia osoby, postawione w sytuacjach, których kontekst mogłam łatwo przełożyć na rzeczywistość. To, jak się zachowywały, gdzie były, w jaki sposób się do mnie odnosiły i co mówiły, pokrywało się z tym, kim są i na czym polega moja relacja z nimi. Nie były to dla mnie kompletnie losowe osoby. Co do jednych – wiem, że mają dobre powody, by nie życzyć mi najlepiej. Co do innych – podejrzenia posiadałam już dawno. Asta dał mi w tych przypadkach tylko kolejne potwierdzenie do puli wszystkich potwierdzeń. Tym samym rozwiał pozostałe z moich wątpliwości. Także względem osób, które mi się nie przyśniły, a pytając go o nie za pośrednictwem tarota wyszło, że są czyste. 
Za przykład podam tu jeden z takich snów wraz z jego rzeczywistym kontekstem, który ze wszystkich jest dla mnie najmniej prywatny. 
Śniła mi się moja kuzynka – gwoli ścisłości dalsza niż bliższa i gdyby być tu dokładnym, to w praktyce jest moją ciotką, ale jesteśmy w tym samym wieku. W śnie się do mnie nie odzywała – jedynie mnie obserwowała i za mną podążała. Atmosfera była zaś napięta, jak na standardowym, medialnym posiedzeniu polskiego sejmu – gęsta tak, że nożem dałoby się ją pokroić.
W rzeczywistości jesteśmy skonfliktowane, ale jednocześnie nie jesteśmy skonfliktowane. Żadna z nas nie podjęła nigdy tego tematu i mimo, że możemy się spotkać w każdej chwili, nie rozmawiałyśmy od lat. Cieniem na tej relacji kładzie się to, co kiedyś zrobiłam. Dla jednych wykazałam się tu obywatelskim obowiązkiem, a dla innych zwykłym donosicielstwem. W praktyce szkoda mi było jej siostrzeńców, zamkniętych w domu w pijanym ojcem, robiącym awanturę na pół ulicy – wciąż nie głośniejszą od ich płaczu. Po tym nigdy nie doszło do żadnej konfrontacji, nigdy oficjalnie nie wyszło, że to byłam ja, ale kuzynka się do mnie nie odzywa. Zaś wspomniany wyżej pijany ojciec zdążył do tej pory mnie prawie rozjechać na ulicy, kilka razy rzucił mojemu psu kurze kości (kto ma psa, ten wie, do czego może to doprowadzić) i ilekroć mnie widzi, ciężko nie pozbyć się wrażenia, że w swojej głowie zamordował mnie już na tysiąc różnych sposobów. 
Podobny kontekst posiadają także inne osoby, które śniły mi się na przestrzeni minionego miesiąca. Pojawienie się akurat mojej kuzynki we śnie świadczy, że ona i zapewne cała ta część mojej rodziny nadal mają do mnie o to żal, i najpewniej nie życzą mi z tego powodu zbyt dobrze. Osobiście obserwowanie, jak i podążanie za mną interpretuję dosłownie, czego mnie moje sny dawno nauczyły – że faktycznie interesuje ją, co w swoim życiu robię i możliwe, że czeka, aż podwinie mi się noga. Bo cóż – celem tego rytuału było w końcu wskazanie osób, które są mi przynajmniej nieprzychylne. 
Oczywiście nie opierałam wszystkiego na podstawie samych snów. Tarot nie służy tylko do prognozowania przyszłości. Ma parę innych zastosowań i jedną z nich jest wykorzystywanie go do rozmawiania z bytami. Po każdym takim śnie brałam więc karty do ręki i zadawałam Aście pytania – czy sen pochodził od niego, czy był ostrzeżeniem, czego dokładnie dotyczył. Karty, które mi wypadały pokrywały się z tym, co widziałam w tych snach. W każdej chwili mogłam także porozmawiać na ten temat z Lorienem – pytać o to, co się dzieje lub konkretne wydarzenia konsultować. Korzystałam też z pomocy przyjaciółki, która choć bezpośrednio z Astą porozmawiać nie mogła, to wspólnie stawiałyśmy karty na moje sny i osoby, jakie się w nich pojawiały. 
Co jednak w sytuacji, gdybyście chcieli zamówić taki rytuał, ale ani nie jesteście czuli na energię, nie do końca ogarniacie swoje sny oraz nie posiadacie tarota lub nie wiecie, jak go używać? Sny u większości ludzi działają na zasadzie symboliki, więc możecie korzystać z powszechnych, także w internecie, senników. Sama korzystam z dwóch, gdzie tytułu pierwszego nie pamiętam, gdyż jest starszy ode mnie i zdążyłam go zniszczyć już jako dziecko, a drugi to Współczesny Sennik Morfeusza – rzadko po niego sięgam, ale nie jest najgorszy. Przede wszystkim Lorien was na lodzie nie zostawi. Wyjaśni, co i jak i z pewnością będziecie do niego mogli w każdej chwili napisać, gdy zajdzie taka potrzeba. 
Ogara da się także usłyszeć. Tak zupełnie normalnie usłyszeć – jak psa. Może to być wycie, może to być szczekanie, czy sam odgłos łap na podłodze. 
Miałam okazję usłyszeć szczekanie u Asty. 
Mieszkam na wsi, mam psa i psy mają też moi sąsiedzi. Znam te psy w kilku przypadkach od dziecka – potrafię więc po samym szczekaniu rozpoznać tak mojego, jak i pozostałe. W dodatku jedynym faktycznie głośniejszym psem w okolicy jest ten mój. Pozostałe rzadziej się odzywają. Usłyszane szczekanie nie pasowało ani do mojego psa, ani do żadnego z mi znanych. W dodatku pochodziło z domu – w momencie, gdy mojego psa w nim nie było. W pierwszej kolejności oczywiście od razu sprawdziłam, czy nie mam jakiegoś psa pod oknami i nie miałam. Zrobiłam to dla pewności, choć szczekanie było na tyle głośne i wyraźne, że nie mogło pochodzić z zewnątrz – byłaby to za duża odległość. Asta miał powody by szczekać – zostały przeze mnie ustalone. Tym samym przekonałam się o tym, jak silna była jego ochrona. 
Zdecydowałam się wyjawić nieco więcej prywaty z tej pracy, gdyż uważam, że w ten sposób najlepiej mogłam zobrazować działanie tego rytuału – przedstawić jego efekty. Oczywiście są to moje empiryczne doświadczenia, które jednak starałam się opisać najlepiej, jak mogłam. Na ogół niechętnie się nimi dzielę, ale stwierdziłam, że tutaj warto zdradzić trochę więcej. Wyszło dość pochlebnie, bo ciężko jest mi się do czegokolwiek przyczepić. Nie mogę porównać tego rytuału z innymi, gdyż pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego kalibru. Podsumowując: jestem bardzo zadowolona, dlatego mogę wam polecić nie tylko Pieśń o ogarach, ale i pozostałe rytuały, które ma w swojej ofercie Lorien. Bardzo dobrze mi się z nim współpracowało i z całą pewnością jeszcze do niego wrócę. Zwłaszcza, że jego oferta jest bogata i moim zdaniem wyróżnia się na polskim rynku rytualistów. Nie żebym ten rynek dobrze znała, ale nie kojarzę na nim innego praktyka Pharmakoi. Poza tym świetnie złożyło się w czasie, gdyż Asta nie mógł u mnie narzekać na nudę. Dla mnie przede wszystkim cały poprzedni miesiąc był inspirujący, mogę go nawet śmiało nazwać pewną przygodą, czy nauką poprzez praktykę – bo właśnie to było tu dla mnie najważniejsze.
Jeśli więc potrzebujecie ochrony lub chcielibyście się zorientować, kto gra, a kto niekoniecznie gra w waszym otoczeniu, to szczerze zachęcam was do zamówienia tego rytuału. To samo tyczy się tych, którzy są głodni tych bardziej niecodziennych z wszystkich niecodziennych doświadczeń, jakie świat ma do zaoferowania. Ode mnie z kolei Lorien się prawdopodobnie już nie odpędzi, bo z całą pewnością do niego wrócę.
I kto wie, może zaadoptuję kolejnego psa z Tartaru?
Loriena znajdziecie na Instagramie oraz Tik Toku.
4 notes · View notes
photo-snap-stories · 1 year
Photo
Tumblr media
PL:
Ojców - Skała Rękawica i Brama Krakowska
Nazwa skały związana jest z legendą, według której podczas jednego z najazdów tatarskich okoliczna ludność szukała schronienia w Jaskini Ciemnej, wejście do której znajduje się w pobliżu. Bóg zasłonił to wejście własną dłonią, ratując w ten sposób ludzi od śmierci lub haniebnej niewoli. Skała składająca się w górnej części z 5 palczastych kolumn, przypomina swoim kształtem dłoń. Jest dobrze widoczna zarówno z dna doliny, jak i ze szlaku turystycznego prowadzącego przez Górę Koronną.
Brama Krakowska zbudowana jest z bloków wapieni skalistych o wysokości ok. 15-20 metrów. Jak głosi legenda, odległość dzieląca kolumny Bramy Krakowskiej z roku na rok stale się zmniejsza. Gdy skały całkowicie się zejdą, nastąpi koniec świata. Dlatego też przechodzący przez wrota umieszczają pod nimi kije i patyki, starając się tym samym uniemożliwić ich przesunięcie się. Nie można przecież dopuścić do końca świata. ;)
EN:
Ojców - Glove Rock and Krakow Gate
The name of the rock is associated with a legend according to which during one of the Tartar invasions, the local population sought shelter in the Dark Cave, the entrance of which is located nearby. God covered the entrance with his own hand, thus saving people from death or shameful captivity. The rock, consisting of five finger-like columns in its upper part, resembles a hand in shape. It is well visible both from the bottom of the valley and from the tourist trail leading through the Crown Mountain.
Krakow Gate is built of blocks of rocky limestone, about 15-20 meters high. According to legend, the distance between the columns of the Krakow Gate is constantly decreasing year by year. When the rocks come together completely, it will be the end of the world. That is why those passing through the gate place sticks and poles under them, trying to prevent them from moving. After all, we can't let the world end. ;)
4 notes · View notes
jazumst · 2 years
Text
Zawody czas zacząć - poniedziałek
Żeby Was... Kolejny poniedziałek. Posłuchajcie:
Niedziela: Ale to był dziwny dzień. Wstałem do Kościoła, obczaiłem pogodę, ubrałem się jak na biegun. Drzwi na klatkę schodową zamarzły XD Szedłem do Kościoła w dobrym nastroju. Nawet chciałem iść na zimowy spacer znaną trasą. Niestety w kościele tak mnie przedmuchało, że do domu wróciłem trzęsąc się niczym dildo na nowych bateriach. Zjadłem gorące śniadanie i wszelkie wychodzenia nie były mi w głowie. Zanim wyszło ze mnie zimno już było szaro i nieciekawie. Dzień na konsoli, czego w sumie nie żałuję.
//
Dziś Piąty znowu zrobił mi pobudkę o 4 rano. Piździelec jebany śpi na górze ale plecaka nigdy nie weźmie za sobą i wpada niczym antyterroryści rano, zabiera tobół i idzie się tłuc do kuchni. Ma coś z pana Ojca i Czwartego. Tekturowymi, lekkimi, drzwiami potrafi pierdolnąć jakby to stalowe wrota były. Przyrzekam odwet, bo już mnie to szczerze wnerwia.
Dzwoniła już Kierowniczka. Gdzieś jej wjebało 170zł O.O Znaczy powiem tak: ja jej współczuję szczerze. Ale jej wina, bo sama kasy zaczęła unikać jak ognia. Nawet jak na niej stoi to zostawia komuś innemu nie rozliczając się, bo jej się nie chce. Ja pierdolę. 170zł urządziło by mi Xboxa na następne dwa miesiące grania. Zapewniło dwa tygodnie piwska. To tydzień diety kebabowej. I jeszcze kilka innych rzeczy miał bym za to. Tak czy inaczej nie wiadomo gdzie, kiedy i jak te 170zł wjebało.
Pogoda dziś jest tak pełna słońca, że aż się do pracy nie chce iść. Za to mógłbym iść na te swoje spacery :P Słowa tego nie opiszą jak jest pięknie. Aura zimowa trwa. Wróżbici zapowiadają od jutra 2stopnie, więc pewnie po śniegu.
Nie wiem co się stało w nocy z moimi włosami. Wczoraj jeszcze wyglądały bardzo dobrze, niemal jak po myciu. Dziś to jakaś porażka. Jakby mi w nocy ktoś je olejem natarł. I chcą nie chcąc musiałem jeszcze łeb umyć.
AAAAAA! No i jeszcze sny. Dość długo nie miałem, więc zeszłej nocy był festiwal sennych abstrakcji i absurdów. Nie pytajcie, nie pamiętam żadnego :P
Dobry wieczór ;]
Tumblr media
9 notes · View notes
kulturalnylunatyk · 2 years
Text
2022
Szybkie podsumowanie 56 razy w teatrze. Wybitny rok!. A tu najlepsza, rozciągnięta piątka: 1. Imagine (Lupa) 1. Sztuka intonacji (Dramatyczny) 1. Odlot (Szczecin) 2. 1989 (Słowackiego) 2. Wujaszek Wania (Ludowy) 2. Solaris (Ludowy) 2. Dług (Proxima) 3. Nadchodzi chłopiec (Stary) 3. Nieboska Komedia (Stary) 4. Salome (Stary) 4. Iliada (Ludowy) 4. Orlando (Stary) 5. Chciałem być. Krawczyk (Szczecin) 5. Łaskawe (Śląski) 5. Ludwig (Kielce) Reszta, chronologicznie: Pokora (Katowice), Słowak nocą (Słowackiego), Trąbka do słuchania (Stary), Odyseja (Warlikowski), Hamlet (Słowackiego), Turnus mija (Słowackiego), Panny z Wilka (stary - poraz enty) Powarkiwania drogi mlecznej (Słowackiego), Sen nocy letniej (Stary), Pani Bovary (Słowackiego), , Czartoryska-Artefakty (Stary), Nad Niemnem (Ostrewy), Dzienniki Gombrowicz (Bagatela), Mistrzostwa świata w łowieniu metodą gruntową (Tylka), Agammemnon (Słowackiego), Balladyna (Słowackiego), Kopciuszek (Stary), Powrót do Reims (Poniedziałek), Marzenia Polskie (Stary), Odys i świnie (Śląski), Królestwo (Stary), Bezmatek (Ludowy), Wesele (Stary), Fiasko (Stary), Bowie w Warszawie (Dramatyczny), Stowarzyszenie Umarłych Poetów (Och!Teatr), Wymazywanie (Stary), Triumf woli (Stary), Biesy. O piciu herbaty (Stary), Znachor (Słowackiego), Baśń o wężowym sercu (Stary), Tonąca dziewczyna (Stary), Śmierć Jana Pawła II (Poznań), Łatwe rzeczy (Olsztyn), Cudzoziemka (Poznań), Alte Hajde (Poznań), Z naszymi umarłymi (Kielce), Szewcy (Stary), Halka (Stary), Kwadrat (Stary muzycznie), Przekrój (Stary muzycznie), Koncert dla Ukrainy (Słowacki muzycznie), mowa mistrzowska Stasiuka na Conradzie. 21 seriali, najlepsza rozciągnięta piątka: 1. Get Back - zjawiskowe 2. Halt and Catch Fire (4 sezony / drugi raz)  2. Ozark (finał, sezon 4) 2. Sukcesja (sezon 3) 3. Homeland (8 sezonów / pierwsze trzy - drugi raz)  3. Genialna przyjaciółka (sezon 3) 3. Stranger Things (sezon 4) 4. For All Mankind (sezon 3) 4. Over the Garden Wall 4. Gaslit  4. Yellowstone (3 sezony) 4. Severance 5. The Old Man 5. Wielka woda, 5. The Rehersal 5. The Crown (sezon 5) Poza tym te najsłabsze, chronologicznie: Skandal w brytyjskim stylu, The Staricase, Odwilż, Krakowskie potwory, Zawód: Amerykanin, Inside Man
Zaskakująco sporo filmów, mimo że mało w kinie. Pierwsza piątka: 1. Popiół i diament 1. Przygoda 2. Chip&Dale: Brygada RR 2. Ennio 2. Córka 2. Wszystko wszędzie na raz 3. Oto jest głowa zdrajcy 3. Kto zabił sekretarza generalnego ONZ 4. Powrót do tamtych dni 4. Najgorszy człowiek na świecie 5. Apollo 11 5. Struggle: Szukalski 5. Truflarze 5. Ziemia obiecana (z D.Olbrychskim w MOS) Poza tym dobre, chronologicznie: King Richard, Elvis, eXistenZ, To nie wypanda, Film balkonowy, Batman, Ucieczka na srebrny Glob, Zielony Rycerz, Zbawiciel na sprzedaż, Being the Ricardos, Whitney, French Dispatch, 8 1/2, Herbert. Barbarzyńca w ogrodzie, Tragedia Makbeta, Bo we mnie jest seks, Teściowie, Scarface, Ukryte, Wiking, Last Duel, Matrix Zmartwychwstania
No i te złe, kolejność losowa: The Forgiven, Triangle of Sadness, Świtezianka, Gray Man, The Lost City, Jurassic World, Salome, Wild Salome, Uncharted, Enancto, Oczy Tammy Faye, Belfast, Gwiezdne wrota
Także miłe wystawy: Puchalski (MCK), Brytyjczycy w MuFo, Spindle Henry’ego Moora w InterContinentalu Miami, Chagall w Narodowym Warszawie, Design i poslkie malarstwo XIX-wieczne w Narodowym w Warszawie, Pawilon Czapskiego w Krakowie i Czapski w Warszawie, storyboardy Polańskiego i Wajdy w Wajda School, sztuka w Ithra, brytyjska sztuka współczesna w Rzymie
Trochę czytania: głownie Dwutygodnik (felietony Olgi Hund!), Okoński w Tygodniku, blogi Łukasza Drewniaka, trochę wstydliwych pozostałości po dobrej Wyborczej (weekendowe wydanie przeglądane głownie dla żartu), do zapamiętania: Smoleńsk Torańskiej, wybitni Europejczycy O.Figesa, Wygnaniec Domosławskiego, Maus Spigelmana, Porwanie Europy Maraiego, Zajedźmy kobyłę historii Modzelewsiego, Wajda Michalaka, Czarodziejska Góra Manna, audiobooki z Panem Samochodzikiem i podcast “Pełnia literatury”.
Do tego wspaniałe jedzenie: żonglerka (wszystko), kolacyjki balkonowe na Sarego, Kropka, dogi z tapbar, czarny ryż z Turlaj Klopsa, jesienne menu w Zakładce, kolacja i śniadanie u Domi, pizza u Konrada, wino z Kaurismaki w Annecy, żurek w Gliwicach, kolacja w Pałacu Kamieniec, sporo Euskadi, syryjski kurczak w Suvayda, wina i fenkuły na Konfetti w Krakowie, lody Algida Purgatorio w Lazio, śniadania w Krempnej, śniadanka, drinki, mule i cielęcina w cytrynie i pizza w Cannes, kubańskie tapasy, salceson i kiełbasa w Marsylii, corndog w Everglades, kraby u Joe’go, robster roll w Margot i żeberka w Miami, fishburger w Ojcowie, bania beer na integracji, kaszanka z grilla w łódzkiej filmowce, chipsy i wino w Rascalu, jabłka i chipsy na tarasie w Brzezowej, kleparskie śliwki, pępkowe ogórki u Wydry, obiad i wino Nizio w Sarnach, kaszak u Guciuów, stek u francuza w Dolinie Bobru, wódka i weselne krokiety Klaudii i Maćka, gulasz u Andertów, wino i śniadania na tarasie w Tarczynie, amatriciana na Awentynie.
2 notes · View notes
mfm-mielec · 12 days
Text
Tumblr media
„Najpiękniejsze modlitwy operowe”
Edyta Piasecka – sopran koloraturowy Jolanta Skorek-Münch – fortepian
19 września (czwartek) 2024 r, godz. 19.00. Kościółek Św. Marka nad Wisłoką w przypadku niekorzystnych warunków pogodowych Bazylika Św. Mateusza w Mielcu
Wstęp wolny
W programie koncertu:
Giulio Caccini – Ave Maria Amadeusz Mozart – Exsultate, jubilate; część III: Tu virginum corona Mieczysław Karłowicz – Mów do mnie jeszcze; Andrew Lloyd Webber – Pie Jesu. Wojciech Kilar – 9 wrota (wokaliza) Vincenzo Bellini –„Norma”, Cabaletta; Stanisław Moniuszko – aria Neali z opery „Paria”.
Edyta Piasecka – polska śpiewaczka operowa (dramatyczny sopran koloraturowy) jest absolwentką Akademii Muzycznej w Krakowie. Zadebiutowała na scenie operowej już na III roku studiów, rozpoczynając w ten sposób swoją niezwykłą karierę sceniczną i muzyczną. Współpracowała z wieloma polskimi dyrygentami m.in. Mirosławem Jackiem Błaszczykiem, Wiktorem Bockmannem, Tomaszem Bugajem, Kaiem Bumannem, Sławomirem Chrzanowskim, José Maria Florênciem, Czesławem Grabowskim, Robertem Kabarą, Tadeuszem Kozłowskim, Ewą Michnik, oraz zagranicznymi: m.in. z Rolandem Baderem, Willem Crutchfieldem, M. Fitzgeraldem, Volkerem Schmidtem-Gertenbachem, Walterem Wellerem, Andrijem Jurkewyczem, Michaelem Zilmem, a także z Alberto Zeddą.
Występowała na scenach operowych Teatru Wielkiego w Warszawie, Warszawskiej Opery Kameralnej, Opery Krakowskiej, Teatru Wielkiego w Łodzi, Opery Bałtyckiej, Opery Wrocławskiej, Opery i Filharmonii Podlaskiej, Teatru Wielkiego w Budapeszcie (Węgierska Opera Państwowa). Współpracuje i koncertuje w Filharmonii Krakowskiej, NOSPR w Katowicach, Filharmonii Śląskiej, Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze, Filharmonii Poznańskiej, Filharmonii Zabrzańskiej, Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, Filharmonii Narodowej, Filharmonii Częstochowskiej, Filharmonii Podkarpackiej, Mazowieckim Teatrze Muzycznym w Warszawie. Występuje z Toruńską Orkiestrą
Jolanta Skorek – Munch
W 1984 roku ukończyła studia w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (pedagogika instrumentalna – fortepian). Uzyskała również tytuł licencjata muzykologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W 2005 roku Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi nadała jej stopień doktora sztuki w dziedzinie kameralistyki fortepianowej.
W 2021 otrzymała tytuł profesora sztuki w dyscyplinie sztuki muzyczne.
W latach 1987–2006 pracowała w Instytucie Muzyki Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, a od 2006 do 2013 roku była zatrudniona na stanowisku profesora uczelni i prowadziła klasę fortepianu w Instytucie Muzykologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Od 2013 roku jest profesorem w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego (Zakład Chóralistyki i Muzyki Religijnej), obecnie na stanowisku profesora zwyczajnego.
Jako solistka i kameralistka uczestniczy w uroczystych koncertach okolicznościowych, organizowanych w obiektach zabytkowych Lublina i regionu. Wielokrotnie prezentowała swoje projekty koncertowe w ramach Lubelskiego Festiwalu Nauki.
Jej dorobek artystyczny obejmuje ponad 500 koncertów kameralnych w wielu miastach Polski. w tym kilkakrotnie w Filharmonii Narodowej, Bałtyckiej, Krakowskiej i Podkarpackiej oraz na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie i Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy. Koncertowała w Niemczech, Francji, Bułgarii, Izraelu, we Włoszech, Macedonii i na Węgrzech.
Współpracuje z wybitnymi polskimi śpiewakami, takimi jak: Olga Pasiecznik, Joanna Woś, Grażyna Brodzińska, Edyta Piasecka, Dorota Laskowiecka, Karina Skrzeszewska, Monika Buczkowska, Iwona Socha, Ewa Tracz, Agnieszka Tomaszewska, Magdalena Stefaniak, Edyta Ciechomska, Magdalena Witczak, Iwona Sawulska, Gabriela Silva, Małgorzata Grzegorzewicz-Rodek, Iwona Kowalkowska, Anita Rywalska-Sosnowska, Ewa Lalka, Aleksandra Resztik, Anna Lubańska, Bożena Zawiślak-Dolny, Dorota Lachowicz, Dariusz Paradowski, Jacek Laszczkowski, Piotr Łykowski, Paweł Trojak, Piotr Olech, Jakub Burzyński, Piotr Kusiewicz, Adam Zdunikowski, Leszek Świdziński, Paweł Skałuba, Witold Matulka, Jacek Wójcicki, Krystian Krzeszowiak, Tadeusz Pszonka, Sławomir Naborczyk, Leszek Skrla, Jacek Ścibor oraz ze skrzypkami, jak Vadim Brodski, Katarzyna Duda, Rafał Zambrzycki-Payne i z zespołami Kwartet Camerata, ARSO Ensemble, Trio Lublin Baroque. W wielu przypadkach sprawowała również kierownictwo muzyczne realizowanych projektów.
Wydarzenie towarzyszące
Zespół Muzyki Dawnej „Hortus Musicus”
Kierownictwo artystyczne - Tomasz Nowakowski
19 września (czwartek) 2024 r, godz. 18.30. Kościółek Św. Marka n. Wisłoką w przypadku niekorzystnych warunków pogodowych Bazylika Św. Mateusza w Mielcu
Wstęp wolny
Tumblr media
0 notes