Tumgik
#ciemne oczy
black-rose-666 · 1 year
Text
Gdy zamknąłem oczy znalazłem sie w tunelu
Było ciemne i gwieździste niczym nocne niebo w zimie
Lecz na jego końcu było białe światło
Ono mnie przyciągało niczym magnes
4 notes · View notes
panikea · 11 months
Text
Chujowo wychowujemy kobiety. Mężczyzn też, ale dziś ta notka jest tylko o kobietach, a nie o mężczyznach. Dziewczynki i chłopców zasadniczo wychowują kobiety i te błędy, które popełniają, później się przenoszą na kolejne pokolenia, mnożąc niczym paciorkowce.    Kobiety wychowują kobiety w nieustannej niepewności siebie.  Matka mówi do córki: „Dlaczego zakładasz taką krótką spódniczkę, przecież masz takie krzywe nogi?” I córka zapamięta te nogi, zapamięta że są krzywe. I nigdy nie da się przekonać żadnemu facetowi,  że on uwielbia te nogi, że mu staje na ich widok, że najchętniej to on by leżał na łóżku, a ona stałaby obok ze stopami w okolicy jego bioder, w samej koszuli, a on by na nią patrzył i gwałcił ją wzrokiem.     „Dlaczego tyle żresz, już jesteś gruba.” „Nikt cię nie będzie chciał. Kto weźmie takiego grubasa?” I później córka, owszem, je, i to nawet dużo. Tyle, że idzie do łazienki i zaczyna rzygać, a później patrzy w lustro z zaczerwienionymi policzkami i widzi brzydką dziewczynę, która jest gruba. GRUBA i słaba. Albo przestaje jeść w ogóle. Matka zamiast mówić: „jesteś piękna”, „dasz radę”, „spróbuj”, „jak teraz nie wyjdzie, to nauczysz się i wyjdzie następnym razem”, „walcz!”, mówi: „zostaw”, „nie dotykaj”, „nie wychylaj się”,  „to nie dla ciebie”, „jesteś głupia”. Później, kiedy ta dziewczyna ma już cycki, umalowane na czerwono usta, i może nawet wygląda jak porcelanowa księżniczka, to i tak wewnątrz siebie dusi wrzask przerażenia i setkę szczurów, które cały czas chcą uciekać. I wchodzi do pokoju pełnego ludzi i pierwsze o czym myśli to: ciekawe czy mnie lubią? Zamiast się zastanawiać, czy ona ich lubi. Ta kobieta cały czas się boi. Boi się, że czas mija, a ona ciągle jest sama. Że w domu nikt nie będzie na nią czekał. Że znowu taksówka nocą. I im bliżej weekendu, to tylko kac jest większy. Że jest trzecia rano, a ona nie śpi i spać nie może. I obraca się na bok i znowu na bok i coś ją ściska gdzieś głęboko w środku i wtedy, aby uniknąć tego ścisku, bierze do ręki telefon i przegląda do czwartej, a czasami do piątej rano. Że budzi się, robi śniadanie i nagle zaczyna ryczeć bo kubek jest kurwa jeden. Albo boi się że kupuje bieliznę, której nikt jej nie będzie z niej zdejmował.   A kiedy w końcu trafia się jakiś koleś, bo zawsze się trafia, ona owija się nagle wokół niego i traktuje jako nadzieję i tratwę i polisę i ubezpieczenie, cóż z tego, że z wysoką ratą. Idąc z nim do łóżka gasi światło, bo nie lubi swojego ciała. Mam znajomą, która ma ciemne oczy i duże wkurwione usta. I w sumie jest ładna, a czasami nawet piękna. Ale daje mężczyznom tylko zgięta w pół, oparta twarzą i łokciami o blat stołu i przy zgaszonym świetle albo opuszczonych roletach. Czekając, aż ten który jest z tyłu dojdzie i wyjmie, albo pryśnie na jej plecy. Zapytałem ją kiedyś, z czystej ciekawości o to, kiedy mężczyzna może ją zobaczyć nagą. – Kiedy uważam, że ma gorsze ciało ode mnie – odpowiedziała. A później? Później on ją rzuca.   Jak masz utworzyć dobry związek skoro nie lubisz siebie? Skoro wstydzisz się siebie? - Piotr C. pokolenieikea.com
187 notes · View notes
dawkacynizmu · 1 month
Text
dostałam od was kilka komplementów na temat włosów i zrobiło mi się BARDZO BARDZO miło bo tak na co dzień nigdy nie usłyszałam nic na ich temat, a raz wręcz ktoś mi powiedział że są nudne i gdyby był mną to by się na czarno pofarbował I że ciemne by mi pasowały XD
sory ale nie, jestem typem urody prawdopodobnie lato i blond podbija wszystko co najlepsze w moim wyglądzie, skóra wygląda promienie, oczy się wybijają, wszystkie mankamenty twarzy się chowają.
zrobiłam mini kolaż wcześniej vs teraz bo zrobieniu sobie refleksów bo się po prostu jaram tym, nareszcie mam coś w swoim wyglądzie co lubię xD
o i jeszcze jedno, całe życie byłam ofiarą fryzury na garnek XDD boże jak to nie pasowało do mojego ryjca, ale uważałam wtedy że długie włosy są basic a ja chce być inna niż wszystkie 🫡
Tumblr media Tumblr media
33 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Nie chce mi się dziś jechać na terapie Wolałbym ten deszczowy dzień zmarnować na malowaniu deszczowych pejzaży
Tumblr media Tumblr media
malowałem z pinteresta wyszło ciekawie Są błędy Najbardziej rzuca mi się w oczy to, że chmury u góry są prawie tak ciemne jak dół Ale wyjebane to tylko szkic
145 notes · View notes
xentropiax · 5 months
Text
No. 27
Zawsze dużo pisałam, gdy działy się u mnie złe rzeczy, gdy życie mnie przytłaczało, gdy wszystko waliło się przed moimi oczami. Teraz chcę pisać też, gdy dzieją się rzeczy dobre, przyjemne i miłe. Żeby zapamiętać te momenty, żeby uwiecznić je na tym wirtualnym papierze, mieć dowód na to, jak wspaniale można się czuć.
Kiedy ma się spokój w sercu, wszystko samo układa się tak jak ma być. Nic nie dzieje się za szybko, ani za wolno, chociaż ja mam naturę raczej niecierpliwą i czasem chciałabym już gdzieś przeskoczyć w przód. Jednak wtedy przypominają mi się stoicy i momentalnie się uziemiam, jestem tu i teraz i doceniam ten moment, bo taki może się już nie powtórzyć. Tak jak jest teraz, jest dobrze, więc po co jak niespokojny pies rwać się na smyczy do przyszłości. Ten komfort to świetna rzecz, daje ogromne poczucie wewnętrznego bezpieczeństwa.
Kilka tygodni temu pisałam tu o kimś, kto pojawił się znienacka i jak wiosna. Potem pisałam, że chyba był jednak ostatnią zimową lekcją, bo uważałam z pewnych przyczyn, że znajomość ta rozpłynie się na cztery wiatry, po prostu jak to czasem bywa, bez bólu, bez wielkiej trwogi, nawet w tak krótkim spotkaniu, widziałam coś wartościowego i przyjmowałam, że cóż, nie każdy człowiek jest dla każdego. Niektórzy są tylko na chwilę.
Otóż, jakoś tak się trochę pomyliłam.
Od tego czasu spędziliśmy ze sobą kilka przyjemnych dni, które zleciały szybko, mimo że miały trwać długie godziny. Widać w dobrym towarzystwie zegar przyspiesza, a minuty zamieniają się w sekundy. Wciąż nie wiem, gdzie to wszystko prowadzi, mam przed sobą białą ścianę, gdy myślę o przyszłości, ale ile jest luzu i odetchnięcia w myśli, że wcale nie muszę tego wiedzieć. Nie muszę wiedzieć, gdzie zaprowadzi mnie los, bo tu i teraz jest dobrze, bo tu i teraz poznaję człowieka, poznaję jego duszę, która ma może trochę znajomy kształt. I tak myślę o tych godzinach spędzonych razem i o tym wszystkim, co sobie już powiedzieliśmy i o tym, że to wszystko dzieje się tak powoli i spokojnie jak nigdy w moim życiu, i z jednej strony jest to dla mnie nieintuicyjne, a z drugiej jest to tempo jakiego bardzo potrzebuję, bo inne kazałoby mi wiać, uciekać, gnać.
Przypominam sobie długie uściski na powitanie i pożegnanie, jego ramiona, w których czuję się jeszcze mniejsza niż jestem, jak ściskał mnie w talii, nie puszczając długo. Jego ciepłe dłonie o długich, smukłych palcach, roześmiane oczy. Myślę ile się śmiałam przez te godziny, myślę o tym, że tematy do rozmowy się nie kończyły, a i cisza była spokojna, krzepiąca, przyjemna. Myślę o tym, jak małe fragmenty naszej skóry stykały się niby to mimochodem, a tak naprawdę z potrzeby delikatnej bliskości. Myślę o jego twarzy blisko mojej i ramieniu czujnie opierającym się za moimi plecami, kiedy jechaliśmy schodami ruchomymi i trzeba się było do siebie nachylić, żeby usłyszeć się przez hałas.
I te oczy, trochę głodne, ze źrenicami rozszerzającymi się na mój widok, oczy trochę bliźniacze do moich, spoglądające na mnie ukradkiem, ale też i w całkiem oczywisty sposób. Wąskie wargi składające się do uśmiechu.
Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz nie poczułam nic szczególnego, wielkich fajerwerk, wybuchu chemii, pomyślałam tylko, że jest miły. Kiedy poznałam go trochę lepiej, poczułam jego fizyczną obecność, zaczęłam zauważać detale, które teraz wydają mi się szalenie atrakcyjne może właśnie ze względu na osobowość, która wszystko to spina. Jego ciemne długie włosy ze szlachetną siwizną tu i tam, skóra, która łapie słońce jak solarna bateria.
Ale przede wszystkim głowa. Ciepło i spokój, które biją od niego, jakiś rodzaj wrażliwości i opiekuńczości, który bardzo mnie ujmuje. Sposób komunikacji, wyrażania emocji i potrzeb, tak bliski mojemu, zaangażowanie, bo nie mając oczekiwań, dostaję więcej niż by nawet może trzeba było na tę przyjacielską relację. Nie przekraczamy własnych granic, mam wrażenie, że nie chcemy tego popsuć, nie chcemy przytłoczyć siebie nawzajem jednym krokiem za daleko. I to jest idealny moment dla mnie, taki, w którym czuję się szalenie bezpiecznie.
Więc doceniam i moment, i osobę, która go ze mną tworzy. Czuję ciepło jego ciała, gdy przytulił mnie, gdy czekaliśmy na pociąg, kiedy wcisnęłam się w jego bok, objęłam i w pasie nie chciałam jakoś puszczać. A potem jego nos wciśnięty w moją szyję, zapamiętujący mój zapach i pocałunek w policzek, który przyprawił mnie o ciarki. Co dalej, nie ma znaczenia, dobrze jest jak jest. Spokój, ciepło i słońce - wszystko, czego trzeba tej wiosny.
10 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Jestem bardzo niewyspana, nieprzytomna. Głowa mi pulsuje od bólu.
Szwagier napisał o 21, że mały się urodził i kontakt się urwał. Nie odbierał telefonów. Bałam się co to oznacza. I już pal licho - zostawiam siostrę i dziecko pod opieką lekarzy, ale umawialiśmy, że Szwagier w razie czego śpi u nas, bo młody rodził się we Wro. Mam dla niego przygotowaną szczoteczkę do zębów, ręcznik, ubraną w zeszłym tygodniu pościel... A nie odbierał.
W ogóle... ech.
Mój chłopak poszedł na spacerek wieczorny z psiunią. Ja w tym czasie zajmowałam swój przygnębiony umysł jaraniem się malarstwem Botticelliego: chciałam znaleźć reprezentatywny przykład tego, jak fantastycznie typ łączył kolory, a paleta jaką wybrał na "Narodziny Venus" to w zasadzie CAŁA PALETA zastosowanych barw jest inspirująca i niezwykle harmonijna (przynajmniej ja te zgaszone, a jednak płomienne barwy na nowo odkrywam). Wtedy dostałam wiadomość od Szwagra, kilka zdań i zdjęcie, i po prostu WALNĘŁO mnie mieszanką ulgi, niepokoju, radości. Pod skórą jakby musowały mi bąbelki - jakbym pierwszy raz od stycznia prawdziwie rozluźniła mięśnie, jakby pamięć mięśniowa z trudem sobie przypominała, że zna stan bez trybu "walcz lub uciekaj". Do tego ten szloch... Inhalowałam tak, jakbym każdym oddechem walczyła o życie, jakbym po miesiącach napięcia i skurczonej, skulonej klatki piersiowej NAGLE mogła nabrać tchu. Jakby było więcej w moim ciele miejsca na swobodny oddech. I te sensacyjne odczucia z ciała SPADŁY TAK NAGLE... Łzy leciały, jakby odkorkowane i wstrzymywane miesiącami.
Usłyszałam dzwięk domofonu, więc wyszłam do przedpokoju. Nie byłam w stanie mówić, ale chciałam, żeby O. wiedział. Jak zobaczył mnie zaryczaną i zdjęcie siostry - oczy zmęczone, twarz łagodnie uśmiechnięta, chociaż bezsprzecznie wyczerpana, a ręką (nakłutą wenflonami :( ) przygarnia do piersi opatulonego tkaniną rozwrzeszczanego ziemniaka. Twarz sina, paluszki jak serdelki, gęste włosy mokre i dziwnie falujące (będzie gen loczkowy podany dalej?), trudno powiedzieć czy są ciemne czy jasne. A taki wykręcony w grymasie, w płaczu, MOMENTALNIE uwypukla rysy płaczącej i grymaszącej dziewczynki, którą pamiętam z dzieciństwa. Niesamowite, ale nawet u ziemniaka widać podobieństwo O.O Pierwszy raz to widzę, być może dlatego, że siostry rysy znam od kiedy sama byłam dzieckiem? A może tylko mi się wydaje? Może mózg próbuje coś dopasować, coś czego tam nie ma...?
Miałam ochotę powiedzieć wszystkim! Że oni żyją i są cali. I jednocześnie potrzebowałam prysznica, by spłukać z siebie napięcie i stres, które powodowały, że moje ciało drżało. :( I zarazem miałam ochotę biegać po ścianach - bo tyle emocji czułam!
Moja mała siostrzyczka urodziła człowieka - nie pojmuję tego, nagle zaczęło mi się to zdawać niemal magiczne! Spełniła swoje marzenie.
O. nie pojmował co się ze mną dzieje. "To tylko dziecko" itp. A ja cała drżałam. Nie chciałam by mnie dotykał, ale chciałabym by współdzielił ze mną radość i ulgę. Bo udało się, przeżyli obydwoje.
Zadzwoniłam do mamy... ale nie wiedziałam, czy rodzice wiedzą już i czy sis i Szwagier życzą sobie bym to ja przekazywała tak ważne wieści. Więc zapytałam ostrożnie czy mama zaglądała na komunikator. Mama na to, że nie i nie ma czasu teraz, bo musi iść z pieskiem. Mówiła mi wczoraj rano, że opiekuje się Lucynką (bo Szwagier wyjechał do pracy na pół dnia, żeby moja siostra nie musiała wychodzić z pieskiem do szpitala), że ma przywieźć mojej siostrze nową turę ogórków kiszonych, które robiła wczoraj rano. Wspominała też, że coś jej się z komunikatorem stało i nie łączy się z internetem. Pamiętałam o tym, więc wieczorem zanim mnie zbyła "bo muszę iść z Lucynką na spacerek" poprosiłam, aby KONIECZNIE rzuciła okiem na telefonie taty czy nie mają wiadomości od zięcia.
Mama się przestraszyła. Bardzo. I zamiast - cholera! xD - ruszyć po komórkę mojego ojca zaczęła mnie pełna niepokoju wypytywać czy coś wiem, czy coś się stało z moją siostrą, czy mała (tj. jej najmłodsze dziecko, czyli moja siostra) ma się dobrze? Nagle weszła w ten ton przesłuchującej, zaniepokojonej mamy. Ech. Nie wiem, jak to przechodzi, że ONA NIE SŁYSZY tego po mnie, bo byłam cała zaryczana, szczęśliwa, pełna ulgi, z zatkanym nosem i urywanym oddechem, co chwilę ścierająca podczas tej rozmowy łzy z twarzy - JAKIMŚ CUDEM przeszło kłamstwo "nie, dlaczego miałoby coś być nie tak?". A mama na to, że "uf" i że pewnie siostra się na nią wkurzy, bo obiecała, że nikomu nic nie powie, ale musi mi powiedzieć w takim razie, że mój Szwagier to jednak wcale nie był przypadkiem cały dzień poza domem. Że jednak już w nocy 31.07.2023 lekarz i położna kazali mojej siostrze jechać do szpitala na podtrzymanie. Więc - mama wyznała zmartwiona bardzo - dlatego Lucynka jest u niej. Obiecywano jeszcze w nocy, że na obiad, po badaniach moja sis wróci do własnego domu - dlatego umówiła się z mamą na zwrot pieska i karmienie ogórkami. Ale niestety, mama nie miała kontaktu wczoraj w ogóle z córką, nie zawiozła jej tych słoików, bo lekarze po tamtej nocy nie wypuścili jej ze szpitala. Że mama się bardzo martwi...
No to najpierw jej powiedziałam, zgodnie z prawdą, że rozmawiałam dziś z siostrą i było okay (ale menda nie wspomniała, że odbierała telefon ze szpitala!!!!), a potem dobitnie kazałam "obadaj natychmiast komórkę taty! Wiadomości od Szwagra!" - zanim nakręci się na niepozytywne myśli. I się rozłączyłam.
O. mnie przytulał, głaskał, pomagał się uspokoić.
Co się ze mną działo!?
Po prostu taka ULGA... Całe ciało W TAKIEJ ULDZE.
A potem O.... nie wiem, poczułam się nierozumiana i opuszczona, bo on jak w zwykly dzień poszedł się po prostu umyć. Jakby nic się nie stało. A tu przecież jakaś galaktyka we mnie wybucha! Nie wiem sama i wtedy też nie wiedziałam czego oczekiwałam: nie chciałam być sama, ale też nie mogłam się uspokoić. Kozłowalo we mnie z emocji. Potrzebowałam głębokiego współodczuwania...
Chwilę później dzwoni mama - radość w głosie, szczęście TAKIE! - i krzyczy, że młody się urodził! Że mała urodziła! Pytam jej czy sprawdziła komórkę taty, ale okazuje się, że nie zdążyła! Że zadzwoniła do niej teściowa siostry, mama Szwagra, żeby powiedzieć jej, że wnuczek urodził się TERAZ, dosłownie 6 minut temu! Że jego świeże zdjęcie "hula na fejsbuku"! Takie z pierwszej minuty na tym świecie, prosto z objęć własnej mamy! I babeczki sobie wzajemnie gratulowały! Żartowały. Szczęście, szczęście, szczęście, euforia.
Mama nie dopuszcza mnie do głosu. Domaga się, abym jej odnalazła gdzie na fejsa zięć wrzucił zdjęcie, bo ona nie może znaleźć! Jest taka ciekawa i sfrustrowana, że swatowała już widziała, a ona wciąż nie wie jak wnuczek wygląda. Wzdycham. Powtarzam, żeby obadała komórkę taty, bo musiała coś naklikać w ustawieniach i jej komunikator nie łączy się z siecią (bo na komunikatorze nie dostaje nowych wiadomości od 2 dni, a jakoś fejsa sprawdza) - że Szwagier przysłał nam zdjęcia, jak obiecał. I nie odbiera telefonu! Próbowała się do niego dodzwonić, ale nic z tego. Mama na to: TO TY WIEDZIAŁAŚ!? I NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ!!!!??? Przełykając łzy, ale rozbawiona tym oburzeniem rzuciłam "Mamo, to nie moja rola przekazać tą informację tylko siostry i jej męża. Przecież od razu zadzwoniłam do ciebie i kazałam obadać komórkę taty!". Dotarło. Nagle usłyszałam tylko pospieszny szum w słuchawce - pewnie ruszyła biegiem do taty, a po chwili obydwoje już do mnie mówili na głośniku xD pewnie pochyleni nad drugą komórką. Obydwoje narzekali, że "NIC NIE MA! NIC NIE WYSŁAŁ!" oraz na "A SWOIM RODZICOM WYSŁAŁ, TO NIE FAIR!". Przypomniałam o faktach - pewnie wysłał mamie, a nie odebrała, bo coś z komórką/pamięcią nie działa. I tyle. Nic straconego. Żadne złe intencje. I od razu podczas tej rozmowy przekazałam zdjęcie od Szwagra we wiadomości do taty. Słyszę "MAM!! MAM!!". I obydwoje słyszę, że rozpłakali się ze wzruszenia. Tylko okrzyki zachwytu. I zanim cokolwiek o wnuczku powiedzieli to obydwoje zmartwili się "Jaka ona jest zmęczona... Jakie ma zmęczone oczy... Jaka dzielna dziewczynka..." - słuchałam i ryczałam tym razem nie wiem czy tylko poruszona ich rodzicielką troską czy czym.... Po prostu emocje przepełniały, a łzy ciekły bez przerwy co chwlę z innych powodów. Tak się o tą cholernicę martwiłam. Tak się cieszę, że już po wszytskim.
Mama pytała jak ona się czuję - nie wiem.
I zaraz tata zauważa "Ale on ma dużo włosów! Jak małpka!", a mama rozpływa się nad malutkimi paluszkami. Zapewniali, że piękne dziecko. Jak dla mnie z wyglądu pospolity ziemniak tj. noworodek. Ale oczywiście jest wyjątkową osobą <3
I potem dalej ryczałam.
A mój chłopak dał znać swojej rodzinie, a potem poszedł jak w każdy zwyczajny dzień się położyć i spać... Co jakiś czas, słysząc mój szloch pytał "co się dzieje?" - a ja mu odpwiadałam, że nie wiem, że jestem zalana uczuciami, że wrażeń z ciała mam tyle i tak są sprzeczne, że nie wiem co ze sobą zrobić. Że się cieszę i czuję ulgę. I dziwię się, że TYLE NAPIĘCIA w związku z porodem siostry w sobie nosiłam... :(
Nie mogłam się uspokoić, chodziłam w kółko. Napisałam do siostry - gratulowałam. Wysłałam jej zdjęcie... Bo po pierwsze PEŁNIA księżyca przypadała wczoraj 1.08.2023 na godzinę 20:30 - po tej kulminacji był odpływ. Dosłownie. On się wtedy urodził. A wtedy też niebo nad moim miastem w końcu uniosło się mimo brzemienia gęstych burzowych chmur - po deszczowym, chłodnym caleńkim dniu, gdy było przysłonięte chmurami, a deszcz obficie bryzgał po oknach, akurat na zachód słońca rozpromieniło się od jasnego, ciepłego pomarańczu promieni słonecznych i odetchęło WIELKĄ tęczą, podwójną. :D Której zdjęciami spamował cały instagram - po paskudnym dniu tak spektakularny pokaz barw. Chłopak urodził się w okolicznościach przyrody jak z bajki...
Ryczę...
O. pytał mnie kilka razy czy Szwagier odpisał czy zamierza u nas nocować - bo od tego zależało jakie ubranie do snu wybierze. Nie odpisał. Nie oddzwaniał. Zaczynałam się martwić.
I całą noc... nie mogłam spać. Bo nie wiem co z siostrą. Wiadomo, logika podpowiada, że jest w najlepszym miejscu, że w razie konieczności niesienia pomocy - natychmiast ją dostanie. ALE żadne z nich nie pisało.
Natomiast chat mojego kuzynostwa się rozpisał - gratulowali narodzin nowego członka rodziny.
Szwagier milczał.
Za oknem jacyś huligani hałasowali - obudzili mnie dwa razy, ale chyba głównie dlatego, że mój piesek z przestrachu zaczął warczeć w stronę okna. Potem ktoś, gdzieś na zewnątrz robił krzywdę psu. Piesek skomlał. To też obudziło mojego pieska. Szczekała, ale nie głośniej i nie bardziej niż wszystkie psy w okolicy (suczka sąsiadów z góry ujadała do okien jak szalona i dwa kundelki z kilku kamiennic od nas włączyły wściekłe ujadanie - po głosie je poznaję). Jakiś piesek cierpiał krzywdzony przez człowieka i o 4 nad ranem w jego obronie stanęły inne psy, obudzone w swoich domach. Niesamowite. Po prostu niosła się ulicą pełna strachu i niezgody psia pieśń! Chciałam dzwonić na policję, ale jak wstałam do okna by zlokalizować, gdzie są napastnik i ofiara (oczywiście trzymając na rękach swoją buńczuczną psinkę, która wtulona w moje ramię kaszlała oburzonymi warknięciami) zobaczyłam na balkonach i w oknach masę ludzi, część z nich ze zwierzętami na rękach, a większość z komórkami przy uchu. Wszyscy zaspani, w piżamach lub z nagimi torsami tak samo jak ja szukający pośród trawnika, skwerku i gąszczu drzew na dużym placu zabaw źródła zamieszania/zbrodni. Więc nie dzwoniłam. Teraz nie wiem czy to dobrze...
Każdorazowo budząc się moim pierwszym odruchem było chwycenie za komórkę by sprawdzić czy są wieści od Szwagra i/lub siostry. Nie było.
Rósł we mnie niepokój. W końcu zasnęłam wtulona w śpiącego O. (który może przebudził się kilka razy, ale tylko burknął karcąco do warczącego szczeniaka, przewrócił się na drugi bok i natychmiast uderzył w kimę)...
Obudziłam się o 7, chwyciłam za telefon i widząc ikonkę wiadomości od Szwagra nacisnęłam z taką mocą, jak się tylko dało (jakby to coś zmieniło...). Napisał dziś o 6 rano, że dziękuje za propozycję, ale z uwagi na to, że nie wpuszczą go dziś na oddział przed godziną 15 po prostu zdecydował się wczoraj w nocy pojechać do własnego domu i wyspać.
Napisał, że poród był bardzo ciężki i moja siostra ma założone szwy. Lekarze mówią, że będzie dobrze - więc będzie dobrze.
(no ja nie ufałabym aż tak.... to tylko ludzie... mam nadzieję, że komplikacji nie było).
Ale jak to odczytałam to łzy znowu zaczęły płynąć... i tak od 7... z małymi przerwami płyną... a jak odkrywam, że mogę zupełnie swobodnie oddchać i chyba ostatnie pół roku o tym nie pamiętałam....
Szwagier nie chciał lub nie mógł opisać nic więcej, szanuję, to prywatna sprawa. Zapytam siostry jak będzie gotowa na kontakt.
Za to wysłał mi więcej zdjęć i filmików z Króliczkiem. Jak przestał być siny to jeszcze bardziej wygląda jak kartofel. A włosy ma jak z tej "gofrownicy" do włosów, takie ślaczki-zygzaczki. <3
Ponowiłam zaproszenie na noc - odparł, że on chyba dziś zostanie w domu i zrobi sobie "pępkowe" (aka opije z kumplami). Na pytanie czy rozmawiał z siostrą - nie. Nie odpisuje na jego wiadomości. Sam nic nie wie. Ale on się cieszy.
Ech...
Też się cieszę, że moja siostra spełniła swoje marzenie, że obydwoje są szczęśliwi. Ale szczęście czuję mniejsze niż ULGĘ.
Przez wychowanie (i sporą rolę jaką w nim odegrał Kościół Katolicki w kontekście kształtowana socjo-kulturowej), przez politykę partii rządzącej i reszty prawicy, przez wyrok TK, przez wszystkie kobiety, które umarły przy porodzie po tym wyroku i w dziesiątkach wieków wcześniej - nie potrafię inaczej patrzeć na ciążę niż na olbrzymie, nie proporcjonalne do korzyści zagrożenie życia. Tak, pewnie, to niesamowite, że organizm kobiety może TWORZYĆ przez 9 mc człowieka! Ale... ponosi koszty, które nie są prawnie, ani finansowo, ani systemowo wynagradzane w sposób zadowalający.
Jestem też ciekawa jak duży na moje uczucia wpływ ma to, co słyszałam: dziewczyny do 18 roku życia (jak wierzące to "do ślubu") słyszą, że muszą być wstrzemięźliwe seksualnie, mają negować potrzeby ciała, które jest "grzeszne". Najgorsze co może "złamać życie" i czym te kobiety "zamykają sobie drogę" to ciąża. Wtedy ciąża jest potepiana, jest wyrokiem, jest "krzyżem, który trzeba nieść" itp. Dziewczyny słyszą, że nie mogą zajść w ciąże (która jest konsekwencją złamania innego społęcznego tabu, którego też nie powinny naruszać jeżeli chcą być "dobre" i nagrodzone społeczną akceptacją) - że to najgorsze co je może spotkać. A nagle te kobiety, które kończą 18 lat lub wychodzą za mąż już słyszą, że MUSZĄ zajść w ciąże, że to ich powinność, że w imię prokreacji powinny wałsne potrzeby i marzenia, a także chęci odepchnąć na dalszy plan. A jak nie rodzą dzieci, to cytując Kaczyńskiego "dają sobie w szyję" bo są "zdegenrowanymi" kobietami. Kurwa. NIKOMU nie łączy się w głowie, że laska karmiona od ZAWSZE informacją, że zajście w ciążę to KONIEC ŚWIATA, że czeka ją ostracyzm, że ciąża ściągnie wstyd na nią, potomka i rodzinę, że nie ukończy studiów, że nie da rady ekonomicznie itp itp - że wlaśnie TA KOBIETA NAGLE NIE POCZUJE SIĘ UWIEDZIONA ATRAKCYJNOŚCIĄ POSIADANIA POTOMSTWA? Bo zaszczepiono w nas lęk. Bo zaszczepiono w nas wstyd. Bo nie nauczono nas naszych ciał i praw. Bo nie chcemy wraz z osiągnieciem niezależności oddawać uwagi, wolności i poświęcać swojej każdej myśli temu nowemu człowiekowi - bo same nie wiemy jeszcze kim jesteśmy. Ale widziałyśmy już jak jest ciężko naszym matką, jak ten system jest nierówny i niesprawiedliwy. Zupełnie nie dopasowany do ograniczeń jakie pojawiają się wraz z małym człowiekiem na świecie. Ale słyszymy, że masę ludzi, nie chce żebyśmy wiedziały kim jesteśmy, żebyśmy czuły się bezpieczne, kochane. Chcą, żebyśmy akceptowały to jak jest i po prostu się wpasowały i rodziły - bez wstydu, bo w małżeństwie. To są sprzeczne komunikaty. Dlatego politycy tego nie rozumieją? Dlaczego tego nie widzą?
Jeszcze większy fikołek: 15-letnia Maryja w ciąży jest super, najlepsza. Współczesna 15-letnia nastolatka w ciąży to rozwiązła dziewucha, gdzie byli rodzice? Czemu wchodziła temu chłopakowi do łóżka? Co ona w głowie miała!? - ona, bo to dziewczynka dla niektórych będzie tą "winną" sytuacji, a nie system edukacji, świadomość w obszarze medycznym, dostęp do antykoncepcji, odczarowywanie tabu, nie rodzice, nie ojciec płodu. :/ Wiem, że tutaj mowa o innych realiach, kulturze, normach społecznych, prawach, że tych sytuacji nie da się porównać - a jednak pierwsi, którzy obwinią dziewczynę to ci sami, którzy deklarują oddawanie głosów na Konfederację czy PIS. I ofc w każdej grupie jaka na Ziemi istnieje są zjeby i absolutnie spoko ludzie. Pewnie. Nie chodzi o uogólnianie tylko empatię: o poszerzanie świadomości społecznej, wiedzy, o dostęp do antykoncepcji, in vitro, aborcji, mieszkań, przedszkoli, egzekwowania alimentów, refundowanych badań, leków i innych potrzebnych świadczeń, które kobietą pozwolą czuć się godnie planując wydanie na świat nowego człowieka...
Takie luźne spostrzeżenie...
Głowa mi nadal pulsuje, a łzy lecą...
15 notes · View notes
Text
Poznaj...
przedstawiam osobę
która jest zagubiona i samotna
Nie ma nikogo
kto by się nią zainteresował lub zrozumiał
Oczy ciemne i ponure
Co odzwierciedla jej stan emocjonalny
@chora-dusza-chore-cialo
@x-chora-dusza-chore-cialo-x
5 notes · View notes
harmony-and-peace · 1 year
Text
Rzeczy na punkcie, których kobiety mają kompleksy, a ja osobiście uważam je za coś cudownego:
♡ dołeczki w policzkach
♡ trochę wylewające się boczki (są bardzo urocze)
♡ duże piersi (każde piersi są piękne 😌👌🏻)
♡ trochę odstający brzuszek
♡ rozstępy na udach (moim zdaniem zdobią skórę podobnie jak pręgi u tygrysa, nadając jej takiego dzikiego, sexy wyrazu)
♡ figura typu gruszki (jest niesamowicie piękna, kobieca i seksowna) chciałabym mieć taką
♡ pyzata buzia (nadaje młody i uroczy wyraz twarzy)
♡ zadarty nosek (nie wiem czemu, ale już jako dziecko strasznie mi się taki podobał, może kojarzył mi się z bajowymi postaciami np. wróżkami i elfami)
♡ piegi (też te wyskakujące po opalaniu) - zawsze chciałam trochę ich mieć na twarzy i ramionach,
♡ nieco ciemniejsza karnacja - przepięknie wygląda w szczególności, gdy ktoś jest ubrany w jasne czy jaskrawe kolory,
♡ “azjatycka uroda”,
♡ bardzo wysoki wzrost (większość moich przyjaciółek ma 180 cm i więcej i kiedy idą po ulicy ładnie ubrane to robią wrażenie „wow” albo dają main charakter vibe,
♡ naturalne bardzo ciemne włosy (wyglądają bardzo elegancko)
♡ ciemno-brązowe oczy (dają one wrażenie takich puppy eyes i pięknie wyglądają podkreślowe makijażem)
♡ wysportowana sylwetka lub wręcz przeciwnie “trochę kluseczkowata” jest ona moim zdaniem po prostu przeurocza 😍😍
16 notes · View notes
yszka · 5 months
Text
Czekam na wiatr, dosłownie co rozgoni ciemne chmury nad moja głowa.
Dwa tygodnie temu mąż złapał od dzieciaków ospe i myślę że śmiało można powiedzieć że ma te dwa tygodnie wyjęte z życiorysu. Między czasie ktoś mi ujebal zderzak w aucie na które chucham i dmucham bo jednak bez auta na wsi jak bez ręki. Ujebal i zabrał się w pizdu. Szukaj wiatru w polu, kamery niby są, ale nie zapisują. No wkurw razy milion.
Złożyłam wypowiedzenie w pracy, bo jednak wracam do szkoły a tu mi Dyrka mowi ze nie jest pewna czy będzie dla mnie miejsce bo się pozmieniało. Jutro tam drę pogadać w oczy bo przez telefon to takie pieedolololo.
Boli mnie zas w tym boku, ręką mrowi. No masakra.
Takze słońce wychodź za chmur bo ileż można w tym deszczu brnąć.
6 notes · View notes
motyl3k1 · 5 months
Text
Kochani piszcie czy ten tekst jest spoko!!!
Ręce chłopaka były przerażająco chude. Przy najmniejszym drgnięciu ścięgna, widoczne pod cienką skórą, żyły i kości poruszały się wprawiając Vincenta w drżenie. Mężczyzna nie wiedział jak można było doprowadzić się do tak opłakanego stanu. Na bladej, niczym kartaka papieru, cerze pod oczami wyraźnie odznaczały się ciemne plamy, spierzchnięte usta zaciskały się za ustniku papierosa, a oczy spoglądały w dal z niewiarygodną pustką. Nigdy nie widział na własne ślepia kogoś z tak bardzo widoczną obojętnością. Być może drobny chłopak robił to świadomie. A może jednak nie? Vinc'e nie miał czasu by się nad tym zastanawiać, a jednak to robił. Nie miał pojęcia dlaczego. Być może jego mózg próbował podśwoadomie odpocząć od często przytłaczających go uczuć i obowiązków? A może to on sam ucieka od myśli na temat firmy i tego całego syfu który dziś nawarstwił się jeszcze bardziej? Nie był w stanie tego zrozumieć, ale wiedział jedno. Zdecydowanie potrzebował odpoczynku.
JEŚLI ZAUWAŻYLIŚCIE JAKIEŚ BŁĘDY ITP. TO PISZCIE!
buziaczki;*
2 notes · View notes
uposledzony-aniol · 7 months
Text
"1Czarny t-shirt, oczy ciemne, usta czerwień
A w nich słowa, które wiedzą, gdzie mam serce
Była w nich najgorsza trutka i nic więcej
Dziś myślisz o mnie, nawet gdy patrzysz na resztę
Twoje demony znałem, aż zbyt świetnie
Moje demony mogłyby dać twoim lekcje"
6 notes · View notes
mvanillam · 1 year
Text
#krokwstecz #stanydepresyjne
Chciałabym opisać to zwięźle ale nie wiem czy mi się to uda.
To wszystko co wydarzyło się przez ostatnie 2 miesiące,wywróciło moje życie,mój światopogląd do góry nogami. Zatrzęsło murami. Totalne tornado.
Wylałam morze łez. Zasypiałam i budziłam się z uczuciem żalu za to wszystko i o to wszystko.
Dotarłam w tak ciemne strony swojej głowy że nie miałam pojęcia że one nawet istnieja. I są przerażające.
Przestało mnie cokolwiek cieszyć a ból i konsekwencje miałam wypisane na twarzy. Nawet ludzie w pracy wciąż pytali...co się że mną dzieje, że tak źle wyglądam.
I co miałabym im odpowiedzieć?
Poczułam jak moje życie jest wegetacją, ciaglym bólem,żalem sciskajacym gardło,nerwami odbierającymi apetyt,męczącymi żołądek.
Płacz już nie przynosił ulgi. Poczułam się bezsilna.
Załamałam się. Wystraszona swoimi myślami zastanawiałam się co ze sobą zrobić by tak nie cierpieć.
Poczułam się tak bardzo odrzucona...od rodziców z którymi mam sporadyczny kontakt,od rodzeństwa które było mi nie lojalne,od najlepszej przyjaciółki która się odwróciła...
Czułam jak bardzo upadam i kompletnie nic nie mogłam z tym zrobić.
Nie mam kontaktu z Ł. ale nie zmienia to faktu że to co sobie myślę o nim doprowadza mnie do obłędu. Za kilka dni wraca do PL.
I teraz boję się tylko jednej rzeczy, co się że mną stanie ja go zobaczę z jego nowa dziewczyną...
Taka miłość a tak szybko się pocieszył.
I właśnie dlatego pęka mi serce. Ja się zablokowałam...zamknęłam,otoczyłam jeszcze większym murem niż przed poznaniem Ł.
A on...on tak poprostu znalazł kogoś nowego.
Nie umiem się z tym pogodzić. Sama nie rozumiem swoich uczuć.
Ale wiem jedno że jak człowiek myśli o tym co zrobić że sobą by przestalo w środku boleć,to nie jest dobrze.
Był tydzień spokoju.
A dziś znowu wszystko wraca. Znowu oczy pelne lez. Znowu milczenie. Każdy dzień to walka by nie pozwolić sobie na to by te myśli doprowadziły mnie na skraj...
...puki co wciąż przegrywam.
6 notes · View notes
szukamznajomego · 2 years
Note
Szukam "tatusia". Relacja internetowa z możliwymi spotkaniami od czasu do czasu. Mam 20 lat, jestem drobna, mam długie, ciemne włosy i brązowe oczy.
Zaopiekujesz się mną?
3412.
21 notes · View notes
s0ullessboy13 · 1 year
Note
Szła powoli przez drogę dziewczyna
Wyglądała jakby Aniołem była
Długie i ciemne włosy miała
A oczy zielone jakby świat cały w nich skrywała
Lecz martwe te oczy i serce też zgniłe
W środku jakiś demon ułożył sobie życie
Zniszczył w dziewczynie całe jej szczęście
Aż nic nie zostało, tylko puste wnętrze
~Dusza~
Zapodaj kolejny.
4 notes · View notes
ahosia3 · 2 years
Text
"Przyszło mi do głowy, że cudownie byłoby spotkać jakiegoś anioła, ale zaraz zdałam sobie sprawę, że przecież już mi się to kiedyś zdarzyło. Nie był co prawda archaniołem jak Michał, tylko ludzkim aniołem z Detroit, w palcie i bez czapki, miał cienkie, ciemne włosy i oczy koloru wody".
~Patti Smith
8 notes · View notes
diabolicusdomina · 2 years
Text
stoje na krawedzi juz dlugo
bardzo tu zimno i wieje chłodny wiatr
dreszcze mam na calym ciele
oczy suche czasem łzawią
włosy poplątane czasem oczy zakrywają
niebo ciemne lecz takie piękne
takie dalekie od calego swiata na dole
w dole widze chaos, brud, demony i klatwy
w górze spokój, szczęście, odpoczynek i raj
5 notes · View notes