Tumgik
#ko mi ja
yourann · 4 months
Text
"Don't resent Mi-ja."
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Welcome to Samdal-ri (2023) | 웰컴투 삼달리 Episode 15
20 notes · View notes
drunkonluv · 1 year
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
I've always liked to play with fire
-  Sam Tinnesz
195 notes · View notes
besedar · 7 days
Text
frazeološka enota dne: jagodni izbor
V vinarstvu se nanaša na vino, pridelano iz zelo zrelih ali plemenito plesnivih (če je to izraz) grozdnih jagod — vsebuje veliko alkohola in naj bi bilo boljše od navadnega. Predvidevam, da je to primarni pomeni, ki bi bil lahko kalkiran iz nemškega Beerenauslese (izbor jagod) v istem pomenu.
Sekundarni pomen: "izbor najboljših primerkov nečesa". (Vprašanje: "Bi bil tudi sekundarni pomen kalkiran?" In odgovor: po mojem ne? Kolikor gledam, ni videti, da bi ga tudi Nemci uporabljali metaforično, je pa res, da nemško špreham bolj švoh 😅.) Med konkordancami na Gigafidi sicer prevladuje vinski pomen, se pa vsekakor najde tudi sekundarni:
... jagodni izbor tabloidnega raziskovalnega novinarstva ... Lani je v domačem jeseniškem muzeju že postavil na ogled okoli 70 vojnih plakatov, sedaj pa z jagodnim izborom gostuje v malem vojnem muzeju ... Jagodni izbor iz njene glasbene knjižnice ter seveda novosti ...
In tako dalje. Trend na Gigafidi kaže, da raba izraza mogoče malo upada, je pa res, da konkordanc ni dovolj, da bi se dalo iz tega priti do kakšnih pomembnejših zaključkov. Prilagam grafikon:
Tumblr media
Točno vem, kaj boste vprašali zdaj! "Se pozna kakšno teženje proti sekundarnemu pomenu? So starejše konkordance primarno vinarske in novejše metaforične?" In odgovor je ... ja? Se mi zdi. Nočem postavljati trditev vsevprek, ampak če primerjamo npr. leto 2018, ko je bilo 13 od 15 konkordanc metaforičnih, z letom 1997, ko ni bila niti ena od 17 konkordanc metaforična ...
Ampak ja, saj pravim: premajhen vzorec in treba bi bilo prešteti za vsako leto posebej, namesto da izberem dve naključni leti, ker imata slučajno podobno število konkordanc, ki se ju da prešteti na roko.
https://viri.cjvt.si/gigafida/Concordance/Search?Query=jagodni+izbor
1 note · View note
juliemolinaz · 4 months
Text
As much as I don't like Yong-pil's dad, I do think that his storyline is doing a great job portraying an ugly side of grief. It's the side where you can only see your grief and your feelings that you can't recognize that the people around you are grieving too. The line where Sang-tae told Yong-pil something along the lines of "I'm the only one grieving your mother. You and Ko Mi-ja seem to remember her" really stuck out to me because it must have really seemed to Sang-tae that Yong-pil and Ko Mi-ja weren't grieving his wife in the way that he was. But, how could they show it to him? Despite how much they were hurting, they felt like they couldn't really share that with Sang-tae because of how much he was grieving his wife. They were still grieving, they were just doing it on their own or with other people that weren't Sang-tae. Mi-ja felt really guilty for her part in her best friend's death but didn't feel like she deserved to talk about that grief with Sang-tae and Yong-pil didn't want to add onto his dad's pain by talking about his own with the way he saw his dad hurting. And because they were doing that, Sang-tae became more and more stuck in his grief. So, yeah, I think that Sang-tae's actions over the years are a great example of how you become so centered in your own grief that people have to hide their own grief from you out of fear of making it worse, but it creates this vicious cycle where they're inadvertently enabling you to act out in your grief.
I'm still really going to need Sang-tae to get his head out of his ass and do so hard core work to show Yong-pil, Mi-ja, and Sam-dal that he's sorry for being such an asshole to them.
51 notes · View notes
linkemon · 1 month
Text
(yandere) Schoenheit Vil x Reader x LeBlanche Neige
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
ɴᴇɪɢᴇ ᴏᴅ ᴢᴀᴡsᴢᴇ ᴢᴀʙɪᴇʀᴀᴌ ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ, ᴄᴏ ɴᴀʟᴇᴢ̇ᴀᴌᴏ ᴅᴏ ᴠɪʟᴀ. ᴄᴢʏ ᴛᴀᴋ sᴀᴍᴏ ʙʏᴌᴏʙʏ ᴡ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴋᴜ ᴍɪᴌᴏśᴄɪ? ᴍᴀɢɪᴄᴢɴᴀ sᴛᴜᴅɴɪᴀ, ᴛʀᴜᴄɪᴢɴᴀ ɪ ᴘʀᴇғᴇᴋᴛᴋᴀ ʀᴀᴍsʜᴀᴄᴋʟᴇ ᴢɴᴀᴊᴀ̨ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢ́.
ʜɪsᴛᴏʀɪᴀ ᴏᴘᴀʀᴛᴀ ɴᴀ ʟᴜᴢ́ɴʏᴄʜ ᴘᴏᴡɪᴀ̨ᴢᴀɴɪᴀᴄʜ ᴠɪʟᴀ ɪ ɴᴇɪɢᴇ'ᴀ ᴢ ᴏʀʏɢɪɴᴀʟɴᴀ̨ ʙᴀśɴɪᴀ̨ ᴏ ᴋʀᴏ́ʟᴇᴡɴɪᴇ śɴɪᴇᴢ̇ᴄᴇ.
ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴏɴᴇsʜᴏᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ sᴘᴏɪʟᴇʀʏ ᴅᴏ 5 ᴋsɪᴇ̨ɢɪ.
ᴘᴏɴɪᴢ̇sᴢʏ ᴛᴇᴋsᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ ᴛᴏᴋsʏᴄᴢɴᴇ ᴢᴀᴄʜᴏᴡᴀɴɪᴀ ɪ ᴡʏᴘᴀᴄᴢᴏɴᴇ ᴘᴏᴊᴇ̨ᴄɪᴇ ᴍɪᴌᴏśᴄɪ.
— Czy powtórzysz jej, że czekam? — Śpiewny głos rozlegał się coraz bliżej.
[Reader] rozglądała się pomiędzy zielonymi drzewami, próbując znaleźć jego źródło. Z początku mocno się przestraszyła, gdy Grim oznajmił jej, że słyszał coś lub kogoś obcego na terenie ich dormitorium. Założyła, że to duchy, ale kiedy je o to zapytała, zaprzeczyły. Tak więc, narzekając na bojaźliwego kota, ruszyła sprawdzić sytuację. Nie dało się powiedzieć niczego dobrego o ich rozpadającym się i zarośniętym kawałku szkoły, ale wciąż był to ich teren. Jeśli ktoś z uczniów przyszedł tu ot tak, musiała z nim pogadać. Crowley i tak nic by z tym nie zrobił, o ile znała leniwego dyrektora. W najgorszym wypadku mogła spróbować zgłosić to do prefekta odpowiedzialnego za tę osobę.
Dziewczyna minęła kolejny smętnie wyglądający krzak. A za nim ujrzała intruza. Wybrał sobie miejsce przy nieużywanej od dawna studni. Jej nowsza wersja znajdowała się na głównym dziedzińcu szkoły, w związku z czym ta została zapomniana przez wszystkich. Cegły porośnięte były mchem, który starał się je utrzymać w ryzach. Chłopak opierał oba łokcie na niestabilnym murku i wpatrywał się w swoje odbicie w wodzie poniżej. Musiała przyznać, że miał przepiękny głos. Nigdy nie słyszała tej piosenki, ale nuty były czyste i wydawały się przenikać ją całą. To, z jakim uczuciem śpiewał, było naprawdę poruszające. Co nie zmieniło faktu, że jego mundurek zdecydowanie różnił się od tych, które noszono w Night Raven College. Zamiast czerni miał na sobie biel. Co tu robił ktoś spoza liceum? Berecik z czerwoną tasiemką spoczywał przekrzywiony na jego głowie. Dopiero gdy podeszła do niego bliżej, zorientowała się, że na czapce siedzą ptaki. Zrobiła jeszcze kilka kroków i nagle, nie wiedzieć czemu, chłopaka otoczył wianuszek zwierząt. Wszystkie wiewiórki, myszki, jeże, a nawet żaby z okolicy wyszły ze swoich kryjówek i wpatrywały się w nią oskarżycielsko, starając się ją odgrodzić od śpiewającego.
[Reader] cofnęła się. Trzask gałęzi pod jej butem spłoszył wszystkich, w tym nastolatka. Urwał w pół zdania i odwrócił się w jej kierunku. Niestety oparł się o studnię w miejscu, gdzie cegły były obluzowane. Dziewczyna złapała go za rękę zanim zdążył wpaść w ciemną czeluść. Chłopak głośno przełknął ślinę. Widziała, jak powoli dociera do niego, czego właśnie uniknął.
— Dziękuję bardzo... ummm... jak ci na imię? — Zakłopotany wciąż trzymał jej dłoń.
— Wydaje mi się, że to ja pierwsza powinnam zapytać, kim jesteś. Nie chodzisz do naszej szkoły. Jestem prefektem Ramshackle i z oczywistych przyczyn nikt nie powinien się tu zapuszczać.
Czy [Reader] kłamała? Oczywiście. Nikt nie wydał żadnego zakazu przebywania w tej części lasu. Co nie znaczyło, że obcy będzie o tym wiedział. Po serii Overblotów i coraz dziwniejszych wydarzeń, jakie miały miejsce, odkąd przybyła do magicznej szkoły, miała serdecznie dość kłopotów. Chciała, by po prostu stąd zniknął i dał jej spędzić wolne popołudnie na czymkolwiek innym. Na przykład na kupieniu obiecanej Grimowi puszki tuńczyka.
— Naprawdę? Przepraszam cię bardzo! — Złapał jej obie dłonie i zamknął w swoich w geście skruchy. — Nie wiedziałem, że tu nie wolno wchodzić! Dyrektor Ambrose o niczym nie wspominał, ale też przyznaję, że trochę się zgubiłem i...
Jeśli kłamał, to był w tym naprawdę dobry. Z jakiegoś powodu jednak nie wydawało jej się, by tak właśnie było. Brązowe oczy wyglądały na naprawdę szczere. Był w nich jakiś błysk, którego jej zdaniem brakowało u wielu uczniów NRC.
— Kim jest dyrektor Ambrose? — spytała [Reader], uwalniając swoje ręce z uścisku.
— Ach... to on przewodzi Royal Sword Academy. To szkoła bliźniacza do waszej. Ja nazywam się Neige. Neige LeBlanche. — Uśmiechnął się delikatnie.
Jeśli rzeczywiście istniało takie liceum, to dziewczyna nigdy wcześniej o nim nie słyszała. Coś obiło jej się o uszy przy turnieju w Spelldrive, ale miała wtedy na głowie inne rzeczy. Nie, żeby było jej to kiedykolwiek wcześniej potrzebne. Wielu rzeczy o świecie Twisted Wonderland dowiadywała się właśnie w taki sposób. Przez przypadek. Ponieważ dla ludzi wokół niej wiele faktów stanowiło tak oczywiste podstawy, że nie przychodziło im do głowy, by ją uświadomić.
Wydawało jej się, jakby chłopak na coś czekał. Nie wiedziała jednak na co. Postanowiła więc zlitować się nad nim i zaoferować pomoc.
— Cóż... Odprowadzę cię do wyjścia — oznajmiła, ruszając przodem.
Przez całą drogę Neige opowiadał jej, po co przyjechał do jej szkoły. Okazało się, że co roku odbywa się festiwal, o którym (jak zawsze) nie miała pojęcia. Zamierzał wystąpić na nim jako jeden z uczestników, tańcząc i śpiewając ze swoimi przyjaciółmi. Dyrektor postanowił go zabrać ze sobą, by oswoił się z nieznanym miejscem. Drapiąc się po karku, przyznał, że nigdy nie był zbyt dobry w rozpoznawaniu kierunków, przez co wylądował dzisiaj nie tam, gdzie powinien.
— Myślę, że naprawdę pięknie śpiewasz — stwierdziła dziewczyna, widząc bramę Ramshackle w zasięgu wzroku.
Musiała przyznać, że gdy porównywała jego głos do piosenkarzy, których znała z domu, żaden nie wydawał się mu dorównywać. Miał w sobie swego rodzaju czar i urok.
— Słyszałaś to przy studni?! — Zażenowany chłopak zmusił się do uśmiechu. — To nie było nic wielkiego... chociaż oczywiście cieszę się, że ci się podobało! — dodał szybko.
— Powinieneś zająć się muzyką na poważnie. Grasz może ze swoimi kolegami w zespole albo coś takiego? — spytała [Reader].
— To ty nic nie wiesz? — Jego czoło zmarszczyło się na moment w oznace zdziwienia.
— O czym?
A więc nie miała pojęcia, że był gwiazdą. To była dla niego nowość. Zwykle każdy, kto go spotkał, prędzej czy później wiedział, z kim ma do czynienia.
— Neige! Mój drogi, tutaj jesteś!
[Reader] nigdy wcześniej nie widziała tego człowieka. Mogła jednak zakładać, że to właśnie on był dyrektorem RSA. Ubrany był w długą, ciemnoniebieską szatę. Raz za razem głaskał śnieżnobiałą brodę i poprawiał okulary. Poza tym pojawił się w towarzystwie Crowleya, co zdecydowanie było niecodzienne.
— Musimy już iść — oznajmił starzec, rzucając wyzywające spojrzenie dyrektorowi NRC. — Zobaczymy się na festiwalu. Życzę wam powodzenia — pożegnał się niezbyt szczerze.
— Niech wygra najlepszy! — Crowley uśmiechnął się zjadliwie.
Wszystkie kruki w okolicy zaczęły skrzeczeć.
LeBlanche podążył za Ambrosem, ale w pewnej chwili odwrócił się i pobiegł z powrotem.
— Nie zapytałem o twoje imię! — wydyszał, opierając ręce na kolanach i próbując złapać oddech.
— [Reader] — odpowiedziała dziewczyna, rzucając pytające spojrzenie swojemu dyrektorowi.
Mężczyzna wzruszył ramionami, po czym odszedł, zostawiając ją bez słowa wyjaśnienia. Będzie musiała dowiedzieć się czegoś więcej od pierwszorocznych znajomych.
— Do zobaczenia na festiwalu! — Z tymi słowami Neige zniknął za zakrętem.
***
Vil spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Jego twarz była perfekcyjna. Jak zawsze. W obliczu odbijały się godziny spędzone na doprowadzaniu jej do doskonałości. Zdrowa dieta, treningi i wyrzeczenia. Godziny poświęcone na doskonalenie siebie. Wszystko po to, by zostać aktorem, którego pokochają tłumy. A jednak znów wygrał on. Neige LeBlanche. Dostał kolejną rolę. Schoenheit miał pozostać już na zawsze czarnym charakterem. Nigdy nie udało mu się przejść castingu na głównego bohatera. Może dlatego, że nigdy nie był dobry z natury. Choć w przypadku jego rywala podchodziło to pod wręcz dziecięcą naiwność, co szczerze go irytowało.
— Mira, Mira, kto jest najpopularniejszym aktorem?
— Twoje wyniki wyszukiwania to: Neige LeBlanche, Vil Schoenheit... — Chłopak rzucił telefon na kanapę. Nie potrzebował słyszeć dalszych rezultatów.
Wszystko na nic. Pokonał tyle trudności, by dotrzeć aż tu i wciąż był na drugim miejscu. Przeżył nawet ten durny Overblot. Ciemne, lepkie macki z przeholowania magii wciąż tkwiły gdzieś głęboko w nim. Nie fizycznie, lecz w umyśle. Koniec końców, chłopak o sarnich oczach liczył się bardziej dla wszystkich dookoła niego. Nawet dla Rooka, któremu tak ufał. Nie udało mu się wytrzymać ze swoim Fairest One of All, ani otruć Neige'a, ani nawet wygrać tego głupiego konkursu.
Jedyną osobą, która po tym wszystkim wciąż była przy nim, była [Reader]. Prefektka Ramshackle nie zawahała się pobiec mu wprost na spotkanie, gdy jego klątwa unosiła się w powietrzu. I choć denerwowało go wtedy, że stała po przeciwnej stronie, był świadomy, że zrobiła to dla niego. Powiedziała mu o tym, kiedy już było po wszystkim. Ona jedna naprawdę była tuż obok. Idealnie nieidealna dziewczyna. Tak niepasująca do jego wizerunku. A jednak się zakochał. Zmieścił ją gdzieś w swoim zabieganym, pełnym sławy i fanów życiu.
Dlaczego więc ta myśl nie dawała mu spokoju? Czy naprawdę musiał to sprawdzić? Potrząsnął głową. Nie miał się czego obawiać. Wiedział, że byli dla siebie stworzeni. To nie był test ani gra. To był dowód. Potwierdzenie tego, jak bardzo są ze sobą związani.
Pomyślał o Wielkiej Siódemce. Wielka Królowa też korzystała ze swoich talentów. Astrologia, eliksiry i alchemia. Wszystko to, by stać się lepszą. Czemu nie miałby być jak ona? Powinien użyć swojego daru. Jego owocem będzie piękny prezent. Świadomość, którą zatrzymają z [Reader] jako para na zawsze.
Zaparzył herbatę. Przysłała ją rodzina Epela. Ich jabłkowe sady cieszyły się popularnością, odkąd ich zareklamował na Magicamie. Odcedził fusy i przelał napar do filiżanki. Mała. Biała. Czysta jak śnieg. Ze złotym wzorem na brzegach. Delikatna. Łatwo można ją było zniszczyć, jeśli nie miało się wystarczająco dużo wprawy.
Usłyszał kroki na korytarzu i zawahał się na moment nad tacką. Może jednak zrobienie tego dzisiaj to nie był dobry pomysł.
— Przepraszam za spóźnienie. Wpadłam na kogoś po drodze i się zagadałam. — [Reader] domknęła drzwi i usadowiła się na fioletowej kanapie.
— Ach tak? Na kogoż takiego? — Vil dołożył cukierniczkę na srebrną tacę.
Cukier oczywiście był trzcinowy. Jeśli już musieli się truć od czasu do czasu, to choć trochę zdrowszą wersją.
— Na Neige'a — odpowiedziała dziewczyna po krótkiej chwili ciszy. — Nie widzieliśmy się od czasu SDC.
Mistrzostwa tańca i śpiewu. To nieszczęsne wydarzenie, które stanowiło moment, gdy jego życie wymknęło się całkowicie spod kontroli.
Jego ręka nie zadrżała, gdy dosładzał herbatę dokładnie tak, jak lubiła. W końcu był aktorem przez prawie całe swoje życie. Czy był zły? Nie. Może raczej zawiedziony, że w ogóle poświęciła LeBlanche'owi jakąkolwiek uwagę.
— O czym rozmawialiście? — spytał.
— Głównie o tobie. On naprawdę chciałby być twoim przyjacielem, Vil... Chyba nie do końca rozumie, że za nim nie przepadasz. Nawet po tym wszystkim, co między wami zaszło.
Przyjacielem. To słowo przyprawiało go o ból głowy. Ten chłopak z jakiegoś powodu ubzdurał sobie, że mogą zostać kimkolwiek więcej niż wrogami. Neige był jasny jak słońce. Vil był jak księżyc. To, co wychodziło mu najlepiej, to odbijanie jego blasku. I nieważne, ilu sesji modelingowych się podjął, w ilu artykułach wystąpił, ilu fanów na Magicamie zdobył, ile premier zaliczył, zawsze był tym gorszym. Nienawidził go. Do tego stopnia, że był gotowy go otruć kilka miesięcy temu. Cieszył się, że został powstrzymany. Takie zwycięstwo byłoby niewiele warte. Pewnego dnia pokona go umiejętnościami i dostąpi pełnej doskonałości. Prawdziwego piękna.
— Nie mam zamiaru się z nim przyjaźnić — oznajmił twardo Vil.
— Wiem. Nie będę naciskać. Po prostu chciałam ci to powiedzieć, bo pewnie będziemy go częściej widywać.
— Dlaczego? — Usiadł naprzeciwko niej, stawiając tackę na pozłacanym stoliku.
— Crowley zgodził się na nowy program wymiany uczniowskiej. Część osób z RSA pojawi się u nas na kilka tygodni. Dostaliśmy razem z Grimem dosyć niewdzięczne zadanie. Mamy ich zakwaterować na ten czas. Żaden z pozostałych prefektów nie zgodził się mieć ich pod swoim dachem. Nie bardzo chciałam ulec, ale utrzymanie tego demonicznego kota kosztuje. No i Neige prosił w imieniu dyrektora Ambrose'a.
Vil dotknął różdżki ukrytej w kieszeni i musnął palcem filiżankę z jej naparem. Może to jednak był dobry dzień, by to zrobić. To nie była zazdrość. To było jedynie potwierdzenie tego, co już wiedział. Fairest One of All. Jego unikalne zaklęcie nakładające klątwę pod dowolnym warunkiem. Sen, z którego obudzić może jedynie pocałunek prawdziwej miłości. Czyż nie było to romantyczne?
Jego ukochana podniosła herbatę do ust. Wypiła łyk. Powieki zamknęły się niemal natychmiast. W jej oczach zdążył zobaczyć zdziwienie. Jednak ten wyraz twarzy szybko zastąpiło spokojne, śpiące oblicze. Złapał porcelanę zanim zdążyła upaść na podłogę.
Delikatnie pogładził kciukiem jej twarz. Uroczo wyglądała, drzemiąc. Musiał ją jednak zbudzić. Nie mieli całego dnia.
— Będziesz miała jeszcze mnóstwo czasu, by się wyspać — wyszeptał.
Z tymi słowami złączył ich usta. Dziwnie było nie czuć, że odwzajemnia pocałunek, jak za każdym razem przedtem. Odsunął się. Odczekał kilka sekund, jednak nic się nie zmieniło. Jego serce zaczęło szybciej bić. Ponowił próbę. Wciąż nic.
Czuł, jak jego myśli przyspieszają. Przecież poprawnie rzucił klątwę. Przemyślał każde słowo. Dlaczego więc nic się nie działo?
Gorąco uderzyło w jego ciało, gdy bezradnie próbował potrząsnąć śpiącą dziewczyną. Prawda dotarła do niego niczym przebijająca ciszę burza oklasków po występie na scenie. Jego zaklęcie nigdy nie kłamało. A więc istniało tylko jedno wytłumaczenie. Nie byli idealną parą. A to dlatego, że Vil nie był prawdziwą miłością [Reader]...
***
Neige rozglądał się po dormitorium. Widać było, że dyrektor oszczędnie gospodarował thaumarkami, gdy chodziło o Ramshackle. Stare zasłony, skrzypiące podłogi i nieciekawe obejście. Co nie zmieniało faktu, że panował tu porządek. Grim zdążył mu wyłożyć, jak ciężką pracę wykonał (z niewielką pomocą prefektki, oczywiście, nie żeby jej potrzebował), by doprowadzić budynek do stanu używalności. I rzeczywiście, mimo starości było coś przytulnego w kolorowych kocach, pluszowej kanapie oraz starym odbiorniku telewizyjnym.
Było tu miło. Przynajmniej jego zdaniem. Uczniowie z RSA, którzy przyjechali razem z nim, wydawali się nie podzielać tej opinii. A przynajmniej nie wszyscy. Jeden z trzeciorocznych zawiązał sobie chustkę na głowie, po czym zabrał się do szorowania podłogi od razu po przyjeździe, narzekając na bakterie. Kilku innych zaczęło się natomiast kłócić z pierwszymi osobami, jakie spotkali, mówiąc, że to niesprawiedliwe, by żyli w takich warunkach. Wiedział o rywalizacji między szkołami od dawna, ale miał wrażenie, że niektórzy naprawdę przesadzają.
Choć Ramshackle samo w sobie nie było takie złe, nie tak sobie wyobrażał swój pobyt tutaj. Miał nadzieję na wspólną naukę i spędzanie czasu. Na kilka spokojnych chwil, kiedy będzie się cieszył życiem ucznia. Kochał swoich fanów, a muzyka była wielką jego częścią, ale czasem potrzebował przerwy. Tymczasem gdy przybył, zastał zmartwionego demonicznego kota w towarzystwie zaniepokojonych duchów. [Reader] spała już trzeci dzień z rzędu i nie mogła się obudzić. Jej zmartwieni znajomi, których znał z festiwalu, przychodzili, by ją odwiedzać. Według dyrektora nie była to regeneracyjna drzemka, lecz jakiegoś rodzaju choroba albo klątwa. Nie był w stanie orzec. Uczniowie z Heartslabyul rozmawiali między sobą, że Crowley niezbyt stara się jakkolwiek zmienić sytuację uczennicy.
LeBlanche bardzo lubił [Reader]. Głupio było mu się przyznać, ale kiedy się poznali, życzył sobie przy studni, by znaleźć prawdziwą miłość. Wrzucił nawet thaumarka do wody. Zniknął w niej z cichym pluskiem. To nie do końca tak, że chłopak wierzył w to, że jego życzenie się spełni. Kiedy jednak dziewczyna złapała go za rękę, poczuł, że może przeznaczenie nie jest tylko wymysłem, o którym czytał w księgach. Miał szczerą nadzieję, że pozna ją lepiej, gdy przyjedzie na wymianę uczniowską. Ich rozmowy rzadko trwały długo, bo zwykle od razu musiał wracać do szkoły. Chciał to zmienić. Jednak trafił na tę całą niefortunną sytuację i teraz jedyne, o czym myślał, to jak pomóc chorej. Może powinien dołączyć do protestu, który organizowali Ace i Deuce. Jej przyjaciele bardzo się o nią martwili i oznajmili, że nie będą czekać, aż dyrektor łaskawie zrobi cokolwiek.
Wkroczył do pokoju [Reader]. Jej stan wciąż się nie zmienił. Oddychała miarowo. Słońce wpadało przez zakurzone okno, oświetlając jej nienaturalnie bladą twarz. W pomieszczeniu znajdowali się uczniowie z Pomefiore. Rozpoznał Rooka. Chłopak uśmiechnął się ciepło w jego kierunku. Był w końcu jego pierwszym fanem, o czym dowiedział się podczas festiwalu. Epel natomiast popatrzył na niego dość obojętnie. Musiał przyznać, że jego występ na SDC był naprawdę wspaniały. Wysoki głos, którym operował, zapadał mu w pamięć. Vil za to zmarszczył czoło, widząc Neige'a w drzwiach. Chłopak zrzucił to na karby zmartwienia z powodu przyjaciółki. Musiało mu być naprawdę trudno, bo wyglądał na wściekłego.
— Cześć wszystkim — przywitał się cicho, podchodząc do łóżka.
— Właśnie wychodziliśmy — oznajmił Epel, ciągnąc wice prefekta za sobą.
Blondyn wyglądał na szczerze niepocieszonego, że musi już odejść. Jego kolega wręcz przeciwnie. Chyba miał już dość siedzenia.
— Jak się czujesz, Vil? — spytał brunet, stając tuż obok niego.
— Jak mam się czuć, skoro moja dziewczyna leży tu już trzeci dzień? — Ton jego głosu był chłodny niczym lód. Przebijał się groźnie przez ciszę panującą w pokoju.
— Dziewczyna?
Jeśli była jedna rzecz, której LeBlanche się nie spodziewał, to właśnie ta. Nigdy wcześniej nie słyszał, że byli parą.
— Nie afiszowaliśmy się z naszym związkiem.
Zapewne przez karierę. W branży Schoenheita dość nieprzychylnie patrzono na pary. Samotni ludzie byli lepiej postrzegani przez fanów. Sam coś o tym wiedział. Choć w jego przypadku nigdy wcześniej nie musiał wybierać.
Popatrzył na [Reader]. A więc przez ten cały czas niepotrzebnie robił sobie nadzieję. Miał nadzieję, że wszystko będzie z nią w porządku i wkrótce znów będą z Vilem szczęśliwi. I, choć gdzieś w okolicy serca poczuł delikatne ukłucie, postanowił je zignorować. Jego przyjaciel był naprawdę wspaniałym i ciężko pracującym człowiekiem. Nic dziwnego, że go wybrała.
Usiadł na starym, podniszczonym stołku, tuż obok wezgłowia.
— Ummm... hej, [Reader]. Nie wiem za bardzo, co powinno się mówić w takich sytuacjach. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim — zaśmiał się cicho Neige. — Mam nadzieję, że niedługo poczujesz się lepiej i...
— Nie masz nic innego do roboty? — spytał blondyn, rzucając mu gniewne spojrzenie.
Stał w ciemnej części pokoju, z dala od okna. Skrzyżował ręce na piersi. Jego szpilki raz po raz uderzały o stare deski.
To nie było miłe. Chłopak postanowił mimo wszystko nie przejmować się słowami przyjaciela. Musiał być zdenerwowany. To naturalne w takiej sytuacji. Na pewno niedługo mu przejdzie, dlatego należało być wyrozumiałym.
— Już wychodzę — przytaknął.
Właściwie niewiele zdążył powiedzieć. Nie chciał jednak jeszcze bardziej zdenerwować Vila. Złapał [Reader] za dłoń. Była chłodna w dotyku. Miał nadzieję, że niedługo znów stanie się ciepła. Kiedy już będzie zdrowa, porozmawiają jak dawniej. Nawet jeśli tylko przez moment, będzie zadowolony. Ucałował delikatnie jej knykcie.
— Zbudź się szybko — wyszeptał.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia z pokoju. W myślach prosił o szybki powrót do zdrowia chorej. Nagle usłyszał głośne ziewnięcie. Nie dowierzał własnym oczom. [Reader] już nie spała. Przecierała powieki, rozglądając się dookoła.
— Vil. — Jej głos był cichy, ale zdecydowanie nie przyjazny. — Wpatrywała się w swojego chłopaka, zaciskając palce na pościeli.
Wstała, chwiejąc się, i Neige od razu podbiegł, by pomóc jej utrzymać pion. Była wściekła. Jeszcze nigdy jej takiej nie widział.
Głośny śmiech poniósł się po całym dormitorium. To Vil, zaczynając od chichotu, przeszedł do dźwięku, który zakrawał na szaleńczy.
— On? — Wskazał na bruneta. — Ze wszystkich ludzi to musiał być akurat on?
Wyciągnął różdżkę. Fioletowa mgła zaczęła wypełzać spod jego nóg. Fairest One of All płynęło po podłodze, starając się wypełnić pomieszczenie.
— Wszystko w porządku? Słyszeliśmy... — Rook omal nie oberwał zaklęciem.
Magia przeleciała tuż nad jego głową.
Vil patrzył przed siebie. Miał świadomość tego, co się dzieje. Znów był na drodze do Overblotu. Ciemna maź zapełniała kryształ w jego długopisie. Z każdą sekundą coraz szybciej. A jednak nie miał ochoty tego zatrzymywać. Jaki był sens?
Stali tuż przed nim. [Reader] z przodu. Jakże to do niej pasowało. Była pierwszą gotową rzucić się w stronę niebezpieczeństwa, mimo braku magii. Tak było od momentu, gdy tu trafiła. Imponowało mu to. Była niczym legendarny książę w lśniącej zbroi. Za nią zaś stał Neige. Ze swoją naiwną dobrocią jako tarczą przeciw wszystkiemu, co życie rzucało w jej stronę. Jakże idiotycznie. Niczym księżniczka w opałach.
— Vil, porozmawiajmy...
Książę i księżniczka. Idealna para. Nigdy nie pozwolono mu zagrać głównego bohatera. Zawsze był czarnym charakterem. Więc tu, gdzie stał, było jego miejsce na scenie. Po przeciwnej stronie.
— Pocałunek prawdziwej miłości! — Słyszał siebie samego, jakby z oddali, śmiejącego się histerycznie.
Ze wszystkich możliwych osób, to musiał być akurat LeBlanche. Człowiek, którego nienawidził. Miał wszystko to, czego zawsze pragnął. A teraz miał nawet ją. Zamknął oczy, dając się pochłonąć nadchodzącej ciemności.
Jeśli nie mógł zostać tym dobrym, będzie tym złym. 
21 notes · View notes
svemir-u-glavi · 4 months
Text
Mnogo sam naporna i dosadna. Volim paznju ali ne preterano. Obozavam da provociram i da glumim da se svadjam. Moras da znas kad da mi kazes “Ne moze” i da to bude pravi trenutak jer cu u suprotnom namerno uraditi to. Volim da me juris i nikad ne uhvatis iako znas da mozes. Volim da komandujem i budem glavna uvek i u svemu ali ti da znas da si na kraju dana ti dominantniji. Volim da sam u pravu i tako mora da bude cak iako nisam. Volim da me paze i maze cak iako stalno odbijam i govorim da ne volim fizicki dodir. Zudim za dodirom i paznjom. Zudim za leptiricima i drhtajem. Ne znam da flertujem znam da se svadjam i to je moj love language. Obozavam da pricam gluposti i brbljam non stop. I volim ruze i lale, mogu i sama sebi da ih kupim, ali vise volim da ih ti kupis a da ne moram ja to da ti kazem, jer mi ih onda neces kupiti zato sto ti to zelis vec zato sto ja zelim da mi ih kupis. I to isto moras da razumes… :)
Ali nekako se uvek ovako zivahna zakucam u neki zid, hladan i siv. I nekako se tu uvek nadju ona ista pitanja: “Ti mislis ja cu tebe da molim?”, “Ko ce tebe da trpi takvu?”, “Je l mozes da prestanes vise da pricas?”.
A nikada ne bude “Sidji da te vidim makar na 5 minuta”, “Kupio sam ti ruzu, crvenu naravno jer takvu najvise volis”, “Izvoli duks, tvoj je od sad”, “Napisao sam ti pismo”.
Mozda takve ljubavi vise ne postoje, mozda sam samo previse razmazena, mozda…
40 notes · View notes
osjetimojubol · 6 months
Text
ne volim to prihvatanje okoline
šta ja imam kome pokazivati kakav sam ja
ako te zanimam prijatelju, zadubices se ti u moje oči da mi vidiš dušu
da vidiš ko sam stvarno ja
32 notes · View notes
Text
04.05.2024. 00:10 am. "Okej si, mala."
(...)
Da li drvo proizvede zvuk u šumi kad padne, a nema nikog da ga čuje? Da li cela ja, takva kakva jesam, postojim, ako me niko do sad nije stvarno video i doživeo? Evo opet sam se rasplakala. Ubola sam živac, jebeš tu usamljenost koja me prati ceo život. Do sada od svih osećanja, to je bilo uvek najbolnije, to su želje deteta i jedina osoba koja je moja sam ja. Pa čak i to, ako sledimo duhovnost je kao - ko si ti? Da li uopšte postoji sopstvo? Oduzmi sećanja, okruženje, ljude, stvari i šta je još ostalo? Ako izbrišemo sve, počnemo od nule, postoji samo potencijal. Sopstvo, koje, iako je iluzija, takođe je nešto što se stalno menja, stalno teče, stalno evoluira. Možda je moja prednost što nemam nešto čvrsto u šta bih se uobličila.
(...)
Nedostaje mi taj život od pre, nedostaje mi da budem zdrava, da živim. Ali i sad živim, i sad sam živa, zar ne? Evo ovaj tren. Bolest mi je dosta toga i uzela i dala. Zar mi nije uzela toliko iluzija, zar mi nije pomogla da pogledam mnogo dublje u sebe, u život, u stvarnost, zar mi nije dala iskrenost, a oduzela izgovore i obmane, pogotovo sebe? Tačno je da sam drugačija osoba nego pre svega ovoga, vrednujem drugačije stvari i drugačije posmatram mnogo toga iako sam se tako dugo trudila da budem neka koja više nisam. (..) Biće kako mora, kontrola je odavno iluzija koju sam takođe izgubila. Ja kontrolišem evo ovo, jedino ovo, a i ovo je previše kompleksno da bih do kraja sebi davala zasluge. I to je Bog, to je ta, kao, ljubav prema "sebi". Volim to u meni što me prevazilazi. 
(..) sve sam zbrkala u sebi i iz nekog štita povredila sve uključene. A opet bez neke ekstremne megalomanije jer nisam samo ja sjebala, doneli su i oni svoju prošlost, svoje traume, svoje želje, snove, strahove, tripove i sve se lepo zbrčkalo u jednu čorbu gde više ne znaš šta je čije i od koga je počelo uopšte. Vasko Popa je rekao "vrati mi moje krpice", sad razumem tu pesmu na jednom totalno novom nivou. To su puste želje i pozivi, nema na kraju moje, tvoje. Kako ide ona pesma, od Dade Glišića, ček da guglam tekst. "Nema moje i tvoje, kad ljubav prođe, sve je ničije, i samo hrabri se bore al' tvoje srce za moje nije". Jebeni Dado Glišić. 
(..) 
Terapeutkinja je rekla da vizualizujem sebe kao drvo koje je nekako uzemljeno, postojano, stabilno, zajedno smo došle do te vizualizacije. Malo me je trigerovala danas ali ajde, možda ima nešto u tom geštaltu zbog čega vredi istrajati. Dopada mi se što nema predubeđenje o tome ko sam i što sam do sad bila skroz iskrena sa njom. I sa sobom, isto. Dopada mi se što se osećam pozvano na to, kao da mogu da dođem "as I am". Come as you are. Pitam se da li može da me razume, ali definitivno me oseća, i vraća mi, imenuje, to što dobija. To je dobro, možda mi to treba. Ranije je dosta bilo fokusa na to da nisam ja kriva itd, sistemsko viđenje i shvatanje i nekog uzroka i posledica, ovde je kao ok, da, i? Šta ćeš s tim? Pogledaj u sebe. Neka tvoja glava bude samo tvoja briga.. ne daj da joj govore, neka sama otkrije, Kaća.
12 notes · View notes
yourann · 4 months
Text
"Forgiving her doesn't mean you'll forget your wife."
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Welcome to Samdal-ri (2023) | 웰컴투 삼달리 Episode 15
19 notes · View notes
aristotels · 2 months
Text
----
Baš san išla udrit đir marjanom
I tako na putu sa mobitelom
Uslikam par slika da pošaljem djevojci
Slovenki
Iz ljubljane, gradska cura
Iz te slovenije
A kad sam jednom išla na neki grupni izlet
U sloveniju
Išli smo ja, jedna cura iz splita, lik iz trogira
I jedna iz imotskog
I kad bi nas slovenci pitali odakle smo
Mi smo svi rekli iz splita
Čak i oti iz trogira
Jedino je ta iz imotskog govorila iz imotskog
Ko da oni znaju di je imotski
Jebe se njih za imotski
I nas su slovenci vozili preko granice
I mi smo tu prvi put vidjeli travu
Polja trave, zelene trave, mala brdašca
Vijugavu cestu, sa strane tu travu
I mi smo svi gledali kroz prozor
I govorili vidite, trava, prava zelena trava
I slovenci su nam se smijali, od dragosti
Pitali kako nikad nismo vidili travu
Pa jebeš me, di ja da vidim travu
Osim one u kesici, one šta ide u rizlu
Jebate trava, zelena trava
Kako smo je gledali
Ko da je oćemo pojest
Ko irci kad su ih oni šupci inglezi izgladnjivali
Mi ih molili da otvore vrata, te slovence
Da se odemo kotrljat po toj travi
Zelenoj travi
Da se vratim na poantu
Prolazim pored tih dalmatinskih borova
I uslikam par fotografija, da joj pošaljem
I gledam, kako da pošaljem
Ta žgoljava, žilava stabla
Nefotogenična
Uvik zelena, tamno zelena, sa iglicama
Češerima, šiškama
Šta padaju
I ako jednog dana izbije požar
Odosmo i ja i marjan i split u pičku materinu
I šta će ona misliti, kakva su to stabla
Šta stoje, preživljavaju
Kakva stabla takav narod
I slikajem ta stabla, polako, do prve vode
Plaža sa kamenčićima, kamenjem
Na koje čovik more i sist
Kakva će druga plaža i bit u dalmaciji
Naravno plaža sa kamenjem
A tako mi i volimo, kad odemo na pješčanu plažu
Psujemo i govorimo
"Jebem ti pijesak
Uđe ti u šlape u šugaman
U auto, po sicu, po podu
Nemoš ga se nikako rišit"
Bene još kako tako i mogu proć
Kad sam bila mala znali smo ponekad do Duća
Eto tamo ima pijesak
"Jeben ti pijesak" ukratko
Mantra svakog dalmatinca
I sjednem tako na plažu
I ta stabla oko nas, i more, jadransko more
Nemoš ga falit
Upalili nedavno gentlemen od guya ritchija
Loša serija, stali nakon treće epizode
Al u prvoj sceni ide granica turske i sirije
Sa mediteranom u kadru
Nemoš ga falit
Ma nemoš da se na glavu okreneš
Sa cestom i borovima, ma ko u nas
Ja mislila to negdi u nas snimano
Eto cesta ko magistralom do ploča
Ma točno takva cesta
I točno takvo more
More koje stoji, more ko ne ide nigdi
Mirno, ponekad burno
Pogotovo kad okrene na jugo
Kad i mi isto popizdimo i okrenemo
Kakvo more takav narod
Šta će ona mislit o tim stablima
Pa oni takva stabla nemaju u sloveniji
Nemaju u ljubljani
A nemaju ni more
Ma nemaju, imaju veće plaće doduše
Al eto more nemaju
Ma imaju onih dvadeset metara
Al ne u ljubljani, a ovo je ipak o njoj
Slike, kakve da pošaljem
Prorijeđena stabla, ostalo od potkornjaka
Svi smo se bavili tim potkornjacima
Žilava stabla
(Kakva stabla takav narod)
Ništa ne raste osim kadulje ružmarina
Lavande
Naravno i brnistre
Po kojoj je grad i dobio ime
Ma poslat ću joj ta stabla
Neka vide kakva su
Neka vidi i kakva sam ja
Doduše ni žgoljava ni žilava
Ima mene i previše, ja i stabla
Obujmom oko struka isti
Al sa voljom da preživim i da rastem
Tamo di ništa ne raste
Eto
Kakva stabla
Takav narod
12 notes · View notes
tamarica11 · 8 months
Text
Samo bih htela da znas
Da si imao priliku
Da te voli neko
Od glave do pete
Od duse do kosti
Od noci do jutra
Imao si prliku
Da te voli neko
Ko bi se na svaki tvoj uspeh
Veselio i slavio
I cestitao kao da je rodjendan
Ko bi na tvoj neuspeh
Sacekao i ohrabrio
I onda pruzio ruku uz reci
“Alo, pa nisi ti bilo ko, ti mozes sve!”
Imao si priliku sa te voli
Neko ko ti nikada ne bi brojao
Case i flase
Niti to sto nekada kasnis
Neko ko bi za tebe ucinio sve
Neko kao ja
Savrsen spoj
Ljubavi i ludosti
Sna i stvarnosti
Imao si priliku
Da neko bude uz tebe
Bez obzira koliko ga guras od sebe, uz tebe!
Da te pazi, cuva, motri, sugerise,zanoveta, svadja, oprasta i voli
Da te prati.
Imao si priliku da te voli
Ona sa kojom mozes o poslu
I problemima sa prijateljima i roditeljima
S kojom mozes o buducnosti i proslosti
Imao si priliku da te voli posebna.
Ona kojoj jos znaci nesto
“Dok nas smrt ne rastavi”
Takve su retke danas, pazi.
Imao si priliku… Itekako, stvarno.
Zao mi je sto me nisi upoznao takvu
Sto ce neko drugi.
A htela sam,
Stvarno sam htela,
Molila se svemiru
Da to budes ti!
Ti!
Od svih ti!
Mozda ti nisam nikada rekla
Mozda sam nekada bila previse hladna
Ali opet sam se nadala
Da barem malo znas
Da me osecas
I kada nismo bili zajedno
Da znas da te osecam
Imao si priliku
Milion zapravo
Jer tebi nikada nisam
Mogla i znala
Reci NE.
Samo sam htela da znas,
Da si priliku imao.
Tvoja T
47 notes · View notes
normalniljudi · 1 year
Text
Zanima me da li se i dalje ogledaš u izlozima
i da li te i dalje zanima kako bi ti koji kaput stajao,
da li i dalje jedeš kinesku hranu na ulici,
al' da ne bude mnogo ljuta
i tek onako prošetaš praznim
bulevarom
i staneš na sred tramvajskih šina da uhvatiš horizont
i da li još uvek na krovu Sinnera naručuješ hladnu vodu i sediš sama dok mi pišeš poruke da jedva čekaš da dođem
i da su ti dani kao godine?
Vidiš,
meni jesu,
pogotovo kada o tebi sve manje znam
i da li si promenila te tvoje blesave navike.
Ko bi rekao da sam ja sve to popamtio.
Ja,
za kog kažeš da sam zaboravan.
I da sam najveća greška tvog života.
Pamtim i kad si uporno grešila
i da ti je bilo lepo dok grešiš.
I kad si kupovala stare stripove ispod podzemnog puta na Terazijama.
I kad smo na crveno prelazili ulicu.
Tad me jače uhvatiš za ruku,
posle je i ne puštaš,
iako ni ti ni ja nismo voleli da se držimo za ruke.
I kad si išla ispred mene i pravila se da ne znaš da te slikam.
I kad smo bili razočarani, jer prodavac ni ovaj put nije našao Merlinove ploče niti Azrine,
iako nismo imali gramofon.
Da li bi još jednom pogrešila?
Jer ja grešim svaki dan bez tebe.
I sad u grad navraćam kada moram.
Znaš da ga nešto nisam puno i voleo.
Eto, sad ne voli ni on mene.
92 notes · View notes
devil-in-lovee · 8 months
Text
Ti si bila moje najljepse ljeto, sjecas se koliko sam bio ponosan sto sam imao tebe, koliko sam te samo volio to je znao i moj najbolji drug, nekada nas kum a sada ko zna cij. A onda je izasla ona najljepsa pjesma „Moje leto“ koju smo pjevusili i ako nismo znali pjevati, kada smo plesali po kisi uz tu nasu pjesmu, ali voljeli smo se, bilo je stvarno. Uvijek sam mislio kako ces ti biti ona zena koju cu ja ozeniti, zena koja ce mi roditi djecu, ali nista nije islo kako smo planirali. Bili smo djeca ali nikada vise nisam volio kao tebe, ti si bila moj prvi jaki osjecaj. I sada 10 godina poslije ja cu postati otac, dobit cu sina. Zamisli ja kao otac, smirio sam se nakon tebe, ona je divna dala mi je srce na dlanu, voli me mozda cak i vise od tebe, ali me nikada nije gledala kao ti. Sjecas se onih sitnica koje sam radio za tebe? Otvarao ti vrata, uvijek imao buket ruza za tebe, drzao tvoju jaknu da je mozes lakse obuci, ili izmicao stolicu. Onaj romanticni ja koji je pravio budalu od sebe samo da tebi izmami osmijeh na lice, i onda kada si me pitala sta ako vise ne budem zaljubljena u tebe? A ja sam ti rekao kako si uspjela jednom da se zaljubis i da ces uspjeti opet, da cu ja naci 1001 nacin da se ti opet zaljubis u mene, a ona je ostala uskracena te paznje, tih sitnica koje sam nekada za tebe radio. Ostala je uskracena samo za to sto se zaljubila u covjeka koji nema duse a ni srca da voli, covjeka cije si srce ti slomila prije 10 godina, valjda sam se opekao jednom i to mi je bilo dovoljno i za deset zivota, mada bih opet sve dao samo da jos jednom drhtim od straha da te ne izgubim.
Ig: Pisac_u_tami_
28 notes · View notes
Text
Kako preboleti?
Preboleti. Šta znači „preboleti”? Vratiti se u vreme „pre bola”? Ili, kada te toliko boli da „pre-boli” do tačke kada više ne osećaš ništa?
„Možda sam solo al' nisam preboleo ništa i nikoga što sam ikad iskreno voleo”/ „Kada vreme oboli da li čovjek sve baš sve na kraju preboli?”
Ne verujem u preboljevanje. Ne umem. Sanjam te i dalje i boli me sve što nismo postali. Boli me tvoj život koji sam želela da bude naš, boli me moj život nad kojim se večno naginje jedna senka onoga što smo bili. Najlepša noć u mom životu - nas dvoje na plaži, tišina, mesec, zvezde, talasi. I onda je kvare neki ljudi, dvoje turista poput nas nailaze niotkuda sa nekim svojim pričama. Na kraju uspemo da im pobegnemo i smejemo se. Ti i ja, tim. Naš svet unutar njihovog. Nedodirljiv. Nesalomiv.
Krenula sam dalje, ali nisam prebolela. Postoji razlika i ne razumeju je samo oni koji nikad nisu voleli ovako. Život je nastavio dalje, onako kako život ume, onako kako mu je svojstveno. Kosa mi doseže do kukova i nekad u ogledalu uočim po koju jedva vidljivu crticu na čelu. Ljubila sam druge usne, čekala jutra sa drugima na nekim drugim obalama. Imam neke nove teme i malo bolje razumem sebe. Naravno da život ide dalje. Ali onda čujem pesmu na radiju koja vrati uspomene, ili odgledam neki film gde se neki par baš onako žustro posvađa, ili prođem nekom ulicom u kojoj koraci na trotoaru odzvanjaju u poznatom ritmu i na tren ne mogu da dišem. Nekad pričam o tebi. Služim se glagolima u prošlom vremenu, ali naučila sam na psihoterapiji da mozak ne zna razliku. Njemu se sve događa sada. To je objašnjenje, govorim sebi tada, samo nervni impulsi, ništa drugo. Ali malo jače se pridržavam za dršku od stolice. I primećujem poglede sažaljenja, za koje misle da ih dobro sakrivaju. Verovatno misle da sam jadnica. Ili ludača. Ili oba. Možda i jesam, i to je u redu. Znam da nije normalno ovako pričati o nekome posle toliko godina. O nekome ko i dalje živi i diše i hoda ovom planetom samo nekoliko kilometara udaljen od tebe, a opet vas svetlosne godine sada dele. Briga me. Ne živiš ti negde tamo. Pocepaću grudi i pustiti da se sva krv razlije po podu, pa im možda tada postane jasno. Nisi ti negde tamo, tu si. Ovde si. I zauvek ćeš ostati.
Neka mi ne pričaju o preboljevanju. Ja tu reč ne razumem. Ne postoji u mom vokabularu. Ako si preboleo, nisi ni boleo. Nisi ni voleo. Živim bez tebe i nekada mi je baš lepo. Nekad sam tužna zbog hiljadu i jednog razloga koji nemaju nikakve veze sa tobom. Dani i nedelje mogu proći da mi se ni ne pojaviš u mislima. Ali u nekim noćima stežem jorgan malo jače i gušim jecaje koji su u stanju da zalede krv u žilama ako bi ih iko ikada čuo.
I molim se da si srećan.
- Katarina
59 notes · View notes
pogledomdosrzi · 10 months
Text
Šta da radim s ljubavlju
Nisam nikad nikom rekla
Pa ni sebi samoj
Naglas posebno
Ni u jastuk
Ni u zrak šapatom
Ni u vodu
Ni papiru
Ali uvijek sam htjela da budem voljena
I da povjerujem u tu ljubav
Da živim u toj ljubavi
Nije da je bilo do drugih ljudi
Određeni su bili
I više nego velikodušni u svojoj ljubavi
Pažnji
Ali ja sam imala problema
Sama sa sobom
Ja nisam znala da budem voljena
Nisam bila uvjerena u nju
I ne radi tuđina
Već radi same sebe
Ponekad mi se činilo
Kao da nisam dala pristupa
Možda nesvjesno nisam htjela ljubav
Pa nisam znala šta da radim s njom
Kao da sam na svoje srce
Stavila znak stop
Možda jer sam se grčila u strahu
Da tako voljena urpljam istu tu emociju
Moguće je da sam vjerovala
Kako sam sposobna
Pokvariti sve što mi je na drumu
Ili sam se pribojavala
Da kad jednom čitavim bićem osjetim ljubav
Drugi put osjetim
Kako iščezava
Ne samo iz mene
Već iz čitave moje okoline
Da nešto što sam jednom imala
Sutradan ne budem znala
Ni gdje je mogu pronaći
Makar kod drugih ljudi
Možda sam za samu sebe mislila
Da je ne zaslužujem
Samu sebe sam voljela tek toliko
Da funkcionišem u svojoj glavi
I s drugima u prostoriji
Tek toliko da imam ljude
S uzajamnim poštovanjem i razumijevanjem
Ali ne i da vide kako je i jedna
Zabarakadirana tvrđava
Nekada bila plačljivo more
Ili čak čitava planeta
Možda nisam htjela opet slušati ono
Previše je krhka
Slomit će je svijet
Jesu li u mene stavili sigurnost
Da će se narod na mene obrušiti
Ako pokažem imalo emocije drugima
Pa čak i sebi
S vremena na vrijeme imam osjećaj
Da bih trebala bar na sat
Postati opet ono malo dijete
Osjetljivo i razmaženo najiskrenijim namjerama
Kako bih znala da je sasvim u redu
Bit onaj kome se pomaže
I onaj koga voliš
Onaj ko plače
S kojim plačeš
Onaj koji se ruši
A ne stijena od koju se more sudara
Hoću da budem opet dijete
Koje vjeruje
Da moraš biti voljen
Da si zaslužio biti voljen
Osjetim da je nužno
Ponijeti samu sebe
Iz djetinjstva
I urazumiti je
Nikom nikad nisam rekla
Ali sam uvijek htjela
Da se nekom sklupčam u krilu
I da me zagrli snažno
Kao da ću se svakog momenta
Raspasti na komadiće
Da ne da da se raspadnem
Ili ako se to i desi
Da budem sigurna kako će pokupiti
Sve moje djeliće i ponovo sastaviti u cjelinu
Bez imalo muke
Želim da mi neko napokon poljubi ruke
Lice
Da me stavi na svoja prsa
Kako bih bila smirena tuđim srcem
Da mi kaže da će sve biti okej
Da me voli
I da napokon u to povjerujem
Da osjetim svu ljubav
Onakvu kakva stvarno i jest
Ali kad bih i imala takvu priliku
Ja bih se vjerovatno nekako
Uspjela otrgnuti
A ne znam kako
Da to ne uradim
Ne znam čime da srušim zidove oko sebe
Kako da otključam sve brave
Kad ne mogu naći ključ
Odakle da počnem
Kada prihvatim ljubav
Gdje ću je ostaviti
Mama
Znaš li možda ti
Gdje ću da posložim svu silnu ljubav
Šta se radi s ljubavlju
Kad je dobiješ
I napokon prihvatiš
Mama
Ili bilo ko
Kako ću biti voljena
Kada većinom i zaboravim
Da me ljudi vide
Odakle da krenem
Šta se radi s ljubavlju
40 notes · View notes
myslodsiewniav · 8 months
Text
Wybory + jutjuberzy-drama-kejz
I jeszcze takie dwie rzeczy, które za mną chodzą, że warte są spisania, a nie spisuję xD bo zapominam (thx my dear ADHD).
1
Robiłam sobie te testy na sprawdzenie programów wyborczych, chociaż jestem zdania, że nie ma na kogo głosować, ale ofc na wybory i tak pójdę.
Wyszło mi - i tu kisnę ze śmiechu - że mam najbardziej zbieżne poglądy z PIS xD. Buhahahhaa. Miałam z tego bekę chwilę, a potem poczytałam, że chodziło o procentowy wynik: że coś ekonomia i środowisko jestem jak PIS, a stosunki społeczne jak Lewica, coś tam innego jak KO i tak dalej (nawet jakiś procent Konfederacji, a tfu, było). No i na sam koniec testu na skali miarki podpisanej przy lewym jej końcu "poglądy lewicowe", a po prawy "poglądy prawicowe" kropeczka reprezentująca moje poglądy była dokładnie tak 5 milimetrów od brzegu lewego, a jakieś 5 centymetrów od prawego (co pokazuje jak te testy mają tworzone tendencyjnie pytania xD - wychodzi, że partia zgodna z moimi poglądami i tuż przy lewej stronie to PIS buahhahaa, cudowny żart).
Mój chłopak robił test też. I za chwilę mi podesłał swój wynik: Lewica. A po chwili wysłał suwak na miarce: jego kropeczka była dokładnie na brzegu lewej strony miarki.
Wyjaśniłam mu jaki ja mam wynik, a on z tego trzęsię do tej pory (a test robiliśmy tydzień temu) "chcesz mi powiedzieć, że mam bardziej lewicowe poglądy niż moja postępowa dziewczyna FEMINISTKA!?" xD I przypomina mi co rusz, że to on jest prawdziwym lewakiem, a nie ja.
Podobną reakcję na te wieści miał mój przyjaciel Programista - też, tak niezależnie, podesłał mi swój wynik: wyszło mu KO i też bliziutko lewej strony miarki. Wkurzał się, że w ogóle konfederacja mu tam na 3 miejscu tańczyła ex aequo (dokładnie ex aequo, taki sam procent punktów) z Lewicą - co jest jeszcze bardziej zabawne, jak musiał mieć nietypowe odpowiedzi, by poglądy tych dwóch stron mu się zrównały procentowo i wyprzedziły jakimś cudem poglądy PISu? xD Anyway - on się cieszy, że ma KO, jakby zdał test na dobrą ocenę. Jak mu wraz z moim chłopakiem opowiedziałam o moim teście i pokazałam wyniki to typy ze mnie się śmieją do tej pory, że jestem taką PISiarą feministyczną xD
Śmieszne te testy...
Ale wybory poniekąd zdecdują co zrobię w przyszłości... bo jak się zradykalizujemy i zostaniemy przy coraz bardziej reżimowym porządku to chyba pomyślę o emigracji...
2
Dramy z Youtuberami z polskiego podwórka.
Gargamel [*] i Krzysztof Gonciarz [*] dla mnie to olbrzymi zawód.
Olbrzymi.
I prawdopodobnie Kasia się jeszcze w tej sprawie odezwie sądząc po jej stories...
Smutno mi.
I strasznie...
To jak Grargamel mówił do swojej dziewczyny na tych nagraniach, ten ton, ta gwałtowność TO JEST TO czego i ja doświadczałam w moim poprzednim związku. Gwałtowność, agresja, manipulacja... nie nagrywałam tego i nie mam słów na tego opisanie... Po prostu słuchając głosówek i czytając widomości udostępnione przez Klaudię miałam takie deja vu... Trzęsłam się. To nie jest do opisania... ale może wysłuchanie tego, tego jak do swojej partnerki zwraca się osoba, którą ta laska kocha i jak bardzo to co on do niej mówi jest dewastujące; jak w dodatku ten pełen agresji, pretensji, wyrzutów , oszalałej zazdrości mężyczyzna przy tym cierpi - bo to jest ewidentne! Ale w poczuciu krzywdy nie widzi jakim potworem dla tej kobiety się staje...
Bardzo to przeżywam.
Bardzo się zawiodłam.
Bardzo.
24 notes · View notes