Tumgik
#uświadamiać
omoiichigo · 10 days
Text
Boże jak ostatnio powiedziałam znajomej o tym że w zasadzie to mam stwierdzoną anoreksję usłyszałam tylko
A anoreksja to nie jest wtedy kiedy jest się wychudzonym idt?
Ja wiem że nie wyglądam ale nie znaczy że nie mam (chociaż po tym tekście naprawdę zaczęłam uświadamiać sobie jak wyglądam)
W każdym razie to chyba był ten szok którego potrzebowałam żeby wrócić w jakiś sposób mnie to zabolało
Lekkiego dnia 🎐
67 notes · View notes
polskie-zdania · 4 months
Text
Ucieczka była jej ulubioną grzeszną przyjemnością. Od zawsze fascynowała ją myśl, że tak naprawdę nigdy nie zdołają jej złapać. Lubiła wyślizgiwać się z rąk. Lubiła wymykać się niespodziewanie, przekręcając bezszelestnie klucze w zamkach. Czasami wychodziła, by wrócić, inny razem jednak bezgłośnie opuszczała dom i już nigdy do niego nie wracała. Te ucieczki były jak powroty do siebie samej. Uciekała w miejsca, których lokalizacji nigdy nikomu nie planowała zdradzać. Tam siadała, łapała dystans, opracowywała wszystkie nowe informacje o sobie samej, a następnie ruszała dalej. Samotne powroty w towarzystwie nowej wiedzy lubiła najbardziej. Uwielbiała wiedzieć o sobie jak najwięcej. Uwielbiała od razu wykorzystywać to w praktyce. Uwielbiała kopać i grzebać w meandrach własnej głowy. Uwielbiała cyklicznie uświadamiać sobie, że znów wykonała te kilka kroków więcej. Dziękowała sobie wtedy i doceniała swoją siłę tak mocno, jak tylko umiała, starając się nadrobić te wszystkie lata, gdy za grosz nie potrafiła tego zrobić. Lubiła w sobie tę zawziętość. Lubiła to nieustanne droczenie się ze sobą samą. Lubiła sama siebie podpuszczać, że czegoś nie da rady zrobić. Sprowokowana do walki o siebie i ryzykownych wspinaczek po własnych szczytach bywała podobno najbardziej pociągająca.
Chcesz ją złapać, mówisz. Nie będzie łatwo jej zatrzymać, ale jeśli uda ci się porwać ją na długi spływ strumieniem twoich myśli, to istnieje ogromna szansa, że z przyjemnością w nim utonie.
Marta Kostrzyńska
77 notes · View notes
grubagasieniczka · 1 month
Text
Jestem na wakacjach u babci i postanowiłam, że nie będę liczyć kalorii bo obrzygałabym się patrząc na tą liczbę
(i tak rzygam prawie na myśl ile tego tam jest)
Muszę jeść bo inaczej dosłownie nie odejdę do stołu. Zmuszają mnie bym coś zjadła nawet jeśli nie chcę.
Dostałam wiele komplementów, że schudłam ale chuj z tego, skoro pewnie już przytyłam przez ten tydzień. Nikt, dosłownie nikt, nie potrafi uszanować łez i potu które wylałam by schudnąć te jebane 13 kilogramów.
A na dodatek na pytanie, która zadałam dziś tacie "ile osób usiądzie na tej ławce?" bo przygotowywałam stół do obiadu, odpowiedź dostałam: "Takie jak *imię mojej kuzynki* to 3, a takich jak ty to 2"
Dzięki, wiem że jestem grubą kurwą, bo ważę aż 62kg (💀) ale nikt nie musi mi tego uświadamiać.
Mam ochotę zagłodzić się na śmierć, żeby nie patrzeć na moje ochydne ciało
Th!nspø:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
16 notes · View notes
meelaancholy · 2 years
Text
Lubię się dobijać
Uświadamiać jakim zeram jestem
Motywować do samobójstwa
13/6/22
meelaancholy
288 notes · View notes
inabutterflyworld · 1 year
Text
Moje mysli
Wczoraj myślałam trochę bardziej nad Ana,byłam świadoma tego wszystkiego co robię, że prowadzę się do zniszczenia,i wogle ale pomyślałam sobie że jestem naprawdę młoda osobą i co by było gdyby mnie już na tym świecie nie było, po prostu serce mi jeblo podczas głodówki, albo po prostu jakbym zemdlała pewnego dnia i się już nie obudziła? Ludzie myślą że to że komuś się coś stało,nie znaczy że im się coś stanie, i to jest duży błąd! Jeśli w naszym ciele jeden organ źle pracuje,odrazu odbija się to na reszcie,przy anoreksji pojawia się zanik miesnia sercowego, to tylko kwestia czasu, chce uświadamiać was i siebie o tym,bo naprawdę czasem nasze myślenie nas zawodzi,anoreksja to choroba psychiczna ,nie wyjdziesz z tego, myślisz że schudniesz i się zaakcwptujesz? Nie! Będziesz chcieć tylko więcej i Wiecej.. tak nie da się żyć szczęśliwie. Gdy pierwszy raz weszłam na ed tumblera ,zauważyłam że nikt nie mówił o tym co jest złego w anoreksji ,i to jest straszne..
kocham was<33
58 notes · View notes
fuckingmoonprince · 5 months
Text
Ej zaczynam sobie uświadamiać ze to chyba straszne ze większość moich związekow zaczyna się tym ze jestem nietrzeźwa, faceci traktują mnie jako zabawkę a laski jako przygodę a sama też nie jestem najlepsza bo stabilność mnie przeraża i ciągle szukam one night standów i znów zaczynam erę klubów drogich zakupów i dziwnych substancji
Niech ktoś mnie zabierze zanim znów jakiś patus zrobi że mną co będzie chciał i ja wiem ze to brzmi dziwnie ale ja jestem tego świadoma ale nie jmiem nad tym panować
Po prostu taka jestem a nie chce
I dopiero teraz jestem w stanie się przed sobą przyznać że jeszcze trochę ponad rok temu byłam w 2 związkach na raz 🤡
Mysle że dla terapii swojej własnej i przestrogii wam napisze o tym co odpierdalam XDD
Alw tak proszę o pomoc
I psycholog powiedział że to może być borderline 😘😘😘😘😘 bawię się wyśmienicie
9 notes · View notes
piotrtymcio · 6 months
Text
Bartek
Tumblr media
Canon Powershot A310
[EN] It's the year 2004. Bartek is sitting in my apartment. In the background, you can see mega trendy curtains in the color of the Great Masurian Lakes. I suspect they were handmade by my mother, but I might be wrong. It's a minor detail in the photo but relates to my past and memories. To the right of Bartek, you can see a radiator in red, which I painted myself using spray paint and without my parents' consent. Nonetheless, it is 2004, and we are sitting in my room, in front of a desk, playing with a Canon A310 compact camera. The first digital camera I owned, not counting a phone attachment. Sixteen years later, Bartek died nearly a month before his 35th birthday. And even though we didn't see each other as often after finishing high school, it's hard for me to come to terms with this fact. We won't meet at the corner of the street anymore and won't talk about what's going on. Bartek won't drop by with his family for a session. We had planned a photoshoot, but we never got around to it. He's not the only case like this. I knew another boy from outside of school who passed away even younger. I found out about it later, and it felt strange. Another friend from high school suddenly went to the emergency room and never came back. Moreover, one of my students (I taught at an elementary school) committed suicide as a young, but still teenage, adult. And yet, we continue. I, as I write this. You, as you read these words. Maybe this post has turned into a kind of soulless enumeration, but I hope it also provokes a moment of reflection. Try to make the most of the fact that you are still here and do something nice for your loved ones while they are still around. Tomorrow may be too late.
[PL] Jest rok 2004. Bartek siedzi u mnie w mieszkaniu. W tle widać mega modne zasłony w kolorze wielkich jezior mazurskich. Podejrzewam, że uszyte własnoręcznie przez moją matkę ale mogę się mylić. To mały szczegół na zdjęciu ale dotyczy mojej przeszłości i wspomnień. Otóż po prawej od Bartka widać kaloryfer w kolorze czerwieni. Który pomalowałem sam za pomocą farby w sprayu i bez zgody rodziców. Nie mniej jednak jest rok 2004 siedzimy u mnie w pokoju, przed biurkiem i bawimy się aparatem kompaktowym Canon A310. Pierwszy aparat cyfrowy jaki posiadałem, nie licząc przystawki do telefonu. Szesnaście lat później Bartek zmarł na niespełna miesiąc przed swoimi 35 urodzinami. I mimo, że po zakończeniu liceum nie widywaliśmy się już tak często to ciężko uświadamiać mi sobie ten fakt. Nie spotkamy się już na rogu ulicy i nie porozmawiamy o tym co słychać. Bartek nie wpadnie z rodziną do mnie na sesję. Planowaliśmy zdjęcia ale nie zdążyliśmy ich zrobić. To nie jedyny taki przypadek. Znałem innego chłopaka z poza szkoły który odszedł w jeszcze młodszym wieku. O tym fakcie dowiedziałem się po czasie i było to dziwne. Inny kolega z lo w trybie nagłym pojechał na sor i już nie wrócił. Mało tego. Jeden z moich uczniów (a uczyłem w szkole podstawowej) popełnił samobójstwo już jako dorosły, ale chyba wciąż nastoletni, chłopak. A my jeszcze trwamy. Ja kiedy to piszę. Ty kiedy czytasz te słowa. Być może ten post zamienił się w taką wyliczankę bezduszną ale mam nadzieję, że sprowokuje też trochę do chwili zadumy. Postaraj się wykorzystać to, że jeszcze jesteś i zrób coś miłego dla bliskich póki oni też jeszcze tu są. Jutro może być za późno.
7 notes · View notes
radykalny-feminizm · 7 months
Note
pamiętam jak kiedyś na zapytaj onet jakaś 16 letnia dziewczynka zapytała czy jej związek z ponad 21 letnim mężczyzną jest okej a wszyscy pisali "oczywiście fajne że młodą wyrwał" i "moja żona miała tyle lat" a ja jako jedyna napisałam co o tym myślę ponieważ związki homoseksualne w polsce były nielegalne przez tak długi czas ale "wyrywanie szkolnych naiwnych dziewczynek" jest wporządku? nie rozumiem dlaczego wiek zgody nie wynosi 18 lat w polsce tak jak w Watykanie.
Wiek zgody jak najbardziej powinien wynosić 18 lat. Faceci "wyrywają" młodsze dziewczyny, ponieważ są one mniej doświadczone życiowo, często naiwne i niepewne siebie. Taką osobę łatwiej zmanipulować i sobie podporządkować. Tylko i wyłącznie o to chodzi w takich relacjach. Dorosła, pewna siebie kobieta nie będzie tak tolerancyjna i uległa jak dziecko właściwie, bo 16-letnia osoba to wciąż dziecko. Zawsze piętnuję związki z dużą różnicą wieku. Mając 26 lat nie mam pojęcia co mogłabym mieć wspólnego z kimś mającym, dajmy na to, te 16 lat. Nie ma też czegoś takiego jak bycie "dojrzałym jak na swój wiek". To jeden z typowych tekstów tych obrzydliwych groomerów. Trzeba uświadamiać młode dziewczyny, że starszym facetom wcale nie chodzi o ich rzekomą dojrzałość i inne zalety charakteru. Chodzi wyłącznie o wytresowanie sobie uległej przyszłej żonki i "korzystanie" z uroków młodego, atrakcyjnego ciała. Nic więcej.
8 notes · View notes
liamowiczek · 3 months
Text
Chciała bym znów poczuć się zauważona i ważna dla kogoś.. dlaczego nie czuje tego zajebistego uczucia?.. Nienawidzę być tą wersją siebie gdzie pragne uwagi.. to nie możliwe żeby nagle miał mnie gdzieś przecież tak bardzo mi pomagał.. nie wiem już co ze mną nie tak co takiego złego robię ?? nie chce uświadamiać sobie ze słowa „jesteś najważniejsza zawsze jesteś u mnie na pierwszym miejscu” to kłamstwo które kiedyś po prostu mówił i rzucał je na wiatr.. bo przecież jestem dla niego nadal ważna prawda?
2 notes · View notes
magazynkulinarny · 1 year
Text
Smalec ze skwarkami, jabłkiem i cebulą
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nie wszyscy lubią ten rarytas. Będąc niedawno na pielgrzymce miałam okazję zauważyć, że młodzi ludzie (powiedzmy do 35.) niechętnie sięgają po kanapki ze smalcem i skwarkami. A tak pysznie prezentowały się na pieczołowicie przygotowanych stołach... 
Cóż, nic dziwnego, zwierzęcy tłuszcz nie cieszy się dobrą sławą już od dłuższego czasu: tuczy i zawiera zabójczy cholesterol, a ponadto nie jest wege. 
Ach, ten zły cholesterol! Przyczyna wszelkich nieszczęść, udarów, zawałów i miażdżycy... Jeszcze niedawno trzeba było ograniczać jedzenie jaj, czerwonego mięsa, o smalcu to w ogóle zapomnij! Zamiast wieprzowego tłuszczu forsowano margaryny i inne masmiksy, które miały chronić nasze zdrowie. Już wiemy, że nie chronią. 
No to jak to jest z tym cholesterolem? Pisałam o tym kilka lat temu, ale rozglądając się wokół odnoszę wrażenie, że do tematu warto wracać i uświadamiać tych, którzy wiedzę czerpią głównie od tiktokowych, instagramowych czy youtubowych żywieniowych guru (błagam, nigdy nie zapominajcie, że oni na Was zarabiają!). 
Cho­le­ste­rol jest nie­zbęd­ny do życia! Znajduje się w każdej ko­mór­ce ludz­kie­go or­ga­ni­zmu, a do­dat­ko­wo jest nieodzowny w pro­duk­cji wielu hor­mo­nów (m.in. pro­ge­ste­ro­nu, es­tro­ge­nów i te­sto­ste­ro­nu), wi­ta­mi­ny D3 i kwa­sów żół­cio­wych (umoż­li­wia tra­wie­nie po­kar­mów). Pełni także istot­ną rolę w pra­wi­dło­wym funk­cjo­no­wa­niu ukła­du ner­wo­we­go i im­mu­no­lo­gicz­ne­go. 
Istnieją różne frak­cje li­po­pro­te­in (czą­ste­czek skła­da­ją­cych się z bia­łek i tłusz­czów) - krą­żą­cych w osoczu i dostarczających do tkanek energię - które za­wie­ra­ją w swoim skła­dzie cho­le­ste­rol. Przy ba­da­niu stężenia cho­le­ste­ro­lu we krwi bie­rze się pod uwagę dwie naj­waż­niej­sze: HDL i LDL. Li­po­pro­te­iny wy­so­kiej gę­sto­ści (czyli HDL) okre­śla­ne są jako „dobry” cho­le­ste­rol, zaś li­po­pro­te­iny o ni­skiej gę­sto­ści (czyli LDL) to po­wszech­nie znany „zły” cho­le­ste­rol. Na­zy­wa­nie kon­kret­nych frak­cji “dobrymi” lub “złymi” jest my­lą­ce, po­nie­waż obie te grupy związ­ków są nie­zbęd­ne do pra­wi­dło­we­go funk­cjo­no­wa­nia or­ga­ni­zmu! Istotne jest, aby za­cho­wać od­po­wied­nie pro­por­cje obu tych frak­cji z prze­wa­gą cho­le­ste­ro­lu HDL nad LDL.
Decydujący dla zdrowia jest sto­su­nek po­szcze­gól­nych frak­cji, czyli li­po­pro­te­in HDL, LDL i trój­gli­ce­ry­dów. Sama za­war­tość cał­ko­wi­te­go cho­le­ste­ro­lu we krwi nie­wie­le mówi o sta­nie zdro­wia, jeśli nie znamy po­zio­mu war­to­ści po­szcze­gól­nych frak­cji. Zda­rza się, że osoby z cho­le­ste­ro­lem po­wy­żej normy nie mają pro­ble­mów z ukła­dem krą­że­nia i cie­szą się do­brym zdro­wiem. Dzie­je się tak, po­nie­waż w prze­wa­dze u nich jest frak­cja HDL, czyli „dobry” cho­le­ste­rol.
Jed­nak jeśli wy­ni­ki badań la­bo­ra­to­ryj­nych wska­zu­ją na pod­wyż­szo­ny po­ziom cho­le­ste­ro­lu wraz z nie­ko­rzyst­nym sto­sun­kiem wy­mie­nio­nych frak­cji, wów­czas na­le­ży po­trak­to­wać to jako sy­gnał ostrze­gaw­czy. Może to świad­czyć o wy­stę­po­wa­niu w or­ga­ni­zmie stanu za­pal­ne­go, który może prowadzić do roz­wo­ju jed­nej z cho­rób prze­wle­kłych.
Warto pamiętać, że cho­le­ste­rol z po­kar­mów wchła­nia się w za­le­d­wie 20%. I tak na przykład jajko kurze za­wie­ra około 200 mg cho­le­ste­ro­lu, z czego do or­ga­ni­zmu zo­sta­nie przy­swo­jo­ne je­dy­nie ok. 40 mg. Jest to za­le­d­wie kilka pro­cent do­bo­we­go za­po­trze­bo­wa­nia na tę sub­stan­cję. 
Oczy­wi­ście nie namawiam do opychania się smalcem, po prostu we wszyst­kim na­le­ży za­cho­wać umiar i od­ży­wiać się zgod­nie z za­po­trze­bo­wa­niem do­sto­so­wa­nym do swo­je­go wieku, płci i trybu życia. Jeśli cierpimy na nadwagę czy otyłość, palimy tytoń, nadużywamy alkoholu, czy przedkładamy śmieciowe jedzenie nad zbilansowane posiłki możemy narazić się na którąś z chorób sercowo-naczyniowych. Jed­nak dla zdro­wej osoby pro­duk­ty bo­ga­te w cho­le­ste­rol, je­dzo­ne w roz­sąd­niej ilo­ści, nie sta­no­wią za­gro­że­nia.
Składniki:
500 g słoniny 100 g wędzonego boczku 2 cebule 2 twarde jabłka przyprawy: łyżka suszonego majeranku, 2 liście laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego   sól i czarny pieprz do smaku
Wykonanie:
Słoninę pozbawić skóry i pokroić w niedużą kostkę. Boczek pokroić w niewielką kosteczkę. Cebule obrać i pokroić w drobna kosteczkę. Jabłka obrać, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w małą - ale widocznie większą niż cebula - kosteczkę.
Na patelnię o grubym dnie włożyć pokrojony smalec, liście laurowe i ziele angielskie. Topić go na niewielkim ogniu, mieszając co jakiś czas. Po około 15-20 minutach, gdy jest już płynny dodać boczek i obsmażać go na delikatnym ogniu. Gdy zacznie się rumienić dodać cebulę, a gdy ta stanie się złotawa dodać jabłka. Od czasu do czasu zamieszać, aby wszystkie składniki równomiernie się smażyły.  
Gdy jabłka stracą jędrność i staną się lekko szkliste wsypać majeranek i wymieszać. Wyłączyć gaz. Dopiero gdy smalec ostygnie i zacznie tężeć, dosmakować solą i pieprzem. Przełożyć do wyparzonych słoików lub innych ceramicznych naczyń. Przechowywać w lodówce.
Podawać z rozmaitymi rodzajami chleba, ogórkami kiszonymi bądź konserwowymi.
9 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
6-09-2023
Wczoraj miałam dobry dzień.
Byłam u lekarza psychiatry - mam leki. Zaczną działać za jakiś czas. To leki tzw "adaptacyjne": obniżające poczucie lęku i chroniące mnie (i moje neurony?) przed skutkami stresu. Nie są to leki powodujące zobojętnienie lub obniżające odczuwanie silnych emocji, które również się stosuje w depresji, bo podczas wywiadu dałam lekarzowi znać, że NIE JEST tak źle, jak pamiętam, że MOŻE być, ale już czuję początki stanu organizmu, który mnie niepokoi. Mogę je brać z lekami na ADHD. Trochę się cieszę, a trochę stresuję. Lekarz jak ZAWSZE był fantastyczny: narysował mi wszystko na kartce, pokazał zależności miedzy działaniem leków, odpowiedział na milion pytań zadanych z ciekawości, rozwiał niepokój... I bardzo fajne było to, że powiedział mi coś oczywistego, ale sposób w jaki to mówił, jak to było dobitne: że w sytuacji życiowej w której obecnie jestem MUSZĘ DZIAŁAĆ pomimo lęku (jak moja Ania: "Bój się i rób") dlatego właśnie nie przepisuje mi nic zobojętniającego stricte "na depresję" tylko właśnie leki adaptacyjne, bo potrzebuję odczuwać emocje, w tym silne (jak chęć przetrwania) by samą siebie zagrzewać do działania. Anyway: PODKREŚLIŁ dobitnie, że w mojej obecnej sytuacji, szczególnie mierząc się z wyzwaniem poszukiwania pracy i najbliższymi miesiącami bardzo wątłego dochodu, ze strachem czy będę w stanie się utrzymać, ale już świadoma tego, że mam ADHD, MUSZĘ wiedzieć, że mierzenie się z szukaniem nowej pracy (tj. on tu wyszczególnił to na etapy: 1- rozsyłaniem CV, 2- chodzeniem na rozmowy kwalfikacyjne, a w tym byciem wciąż ocenianą, czasami też odrzucaną, a ostatecznie 3 - z pierwszymi tygodniami w nowej pracy) przy jednoczesnym odczuwaniu CHRONICZNEGO zmęczenia, że to wszystko u osób z ADHD wywołuje znacznie większy stres niż u neronormatywnych, a w wyniku tego powoduje "zastygnięcie" tj. nie tylko "jest mi trudno", nie tylko mam zrozumiałe prawo odczuwać, że "nie mam siły", ale do tego mój mózg MOŻE HAMOWAĆ 🤯krzesanie z siebie tej teraz NIEZBĘDNEJ energii do działania w celu ochrony mojej psychiki - tj. to jest atawistyczne i w tym świecie, w tych warunkach, i w realiach zagrożeń jakie niesie współczesność (tj. jak nie będę miała siły do pracy i działania to nie będę miała za co się utrzymać i czym tego opłacić) to jest po prostu autosabotaż na poziomie nieświadomym, taki od ciała: "JEST NIEBEZPIECZNIE, WIĘC ZASTYGNIJ, PRZECZEKAJ, AŻ NIEBEZPIECZEŃSTWO MINIE".
Fascynujące są nasze mózgi!
Porozmawiałam z nim też o tym, że podzieliłam się doświadczeniem z osobą z internetu, a kuzynem itp. Mówiłam mu o książkach, podcastach. On też się uruchomił - też miał fun z fantazjowania o tym, jak możnaby w końcu pomagać i uświadamiać osoby z ADHD. Fajna wizyta. Ale na początku wizyty było też trochę oschle, bo... się spóźniłam... ^^' No nie lubię się spóźniać, głupia sprawa. Lubię mojego doktora... Trochę mi przykro i wstyd, że z jednej strony on nie ma wyrozumiałości na najbardziej ADHDową rzecz, a z drugiej: że nie musi mieć tej wyrozumiałości, bo to niedopuszczalne by się spóźniać i strasznie mi z tego powodu głupio...
Byłam na przejażdżce rowerowej. (Dlatego się spóźniłam)
Zrobiłam nowe zdjęcia (a dziś je obrobiłam, zrzuciłam i posegregowałam na foldery) kolejnym ciuchom do wystawienia na vinted. Jak polecała ziomeczka ma :* (dziękuję Ch. :* bardzo) - przeredagowałam nieco treści. Czekam, aż ktoś coś kupi :P
Rozwiesiłam pranie.
Zniosłam dużo białego prania - będziemy prać. Czekam, aż dziś przyjdą zamówione z sieci płyny do prania i wybielacze: samych ciuchów mam na 2 tury prania nie mówiąc o pościeli.
I najważniejsze: przeglądnęłam WSZYSTKO na jednej półce w szafie i trochę w nadziei, że znajdę przy okazji gdzieś zagubiony dysk zewnętrzny, a trochę w poczuciu, że po prostu już TRZEBA to zrobić, ech, zrobiłam gruntowne porządki. Po prostu wypieprzyłam wszystko na łóżko... jak mój chłopak wrócił do domu i zobaczył w co się wjebałam (bo to robota na wiele godzin) to tylko jęczał "jestem zmęczony, ja nie chcę!" xD No przecież cię człowieku do niczego nie zmuszam, żyj jak chcesz na swoich półkach xD Sprzątałam TYLKO JEDNĄ (ale bardzo głęboką i pojemną) półkę przez około 4h. Ale jest zrobione! Bardzo się cieszę! Ciuchy posegregowane na te zimowo-górskie wełenki, na bluzeczki przejściowe i T-shirty oraz podkoszulki. Letnie bluzeczki schowałam do drugiej szafy, tam, gdzie "zimują" ulubione stroje.
Mam do posprzątania jeszcze jedno miejsce, istne bagno. Miałam to zrobić dziś, ale chyba odłożę na później - dziś nie jest mój dzień. Dziś się czuję źle.
Wczoraj jeszcze - z okazji istnie letniego słońca, którego wciąż jestem głodna (a już czuję, że idzie jesień) - przygotowałam uroczysty obiadek dla nas na balkonie, w ciepełku. Była "zupka" sos hoisin (w środku krojone w grubą kostkę: cukinia, grzyby, tofu, orzechy i dymka), były pierogi ruskie, ryż z przyprawą curry i papryką, zapiekane pulpeciki (te z porcji z poniedziałku: mięso mielone połączone ze szpinakiem i passattą paprykową) , gotowana kolba kukurydzy i sałatka ze świeżego pomidora, ogóraska i dymki. Jedzone pałeczkami. Było tak nieziemsko pyyyyyszneeee! Naprawdę ambrozja. Absolutnie cudowne połączenie smaków i zarazem udana niespodzianka - mój chłopak się tego nie spodziewał. Zmęczony O. tylko na widok obiadu się ożywił, potem na całe popołudnie odpadł.
Dziś wziął do pracy to śniadanko, które robiłam w pon (wczoraj też je miał, zrobiłam na dwa dni). Zadzwonił z pracy by powiedzieć, że nawet dziś koledzy z pracy komentowali, że ona ZAWSZE ma zajebiste śniadanie do pracy Chcieli wiedzieć czy "te falafelki" to wegańskie. Jak się dowiedzieli, że nie, że to jednak miolone mięso to udawali pochlipywanie, bo też by takie jedzenie chcieli zjeść. :P Miło. (w zeszłym tygodniu zrobiłam nam śniadanie na kilka kolejnych dni według przepisu z książki, którą wygrałam w konkursie literackim w czerwcu: przepis na kresową przekąskę, coś jak cebularze, ale ciasto "bułeczki" było wykonane z zagniecionych z mąką ziemniaków. Pachniało cudownie, kalorycznie też było w pytkę - do masy cebulkowej trzeba było dodać majeranek, dodałam majeranek z kuminem - podobno jak mój facet otworzył pojemnik z jedzeniem to całe biuro się zbiegło wiedzione węchem, tak pachniało :D Bardzo mi miło. Nawet przez chwilę chciałam dla kolegów z pracy O. upiec jeszcze takich "bułeczek", ale w weekend odwalili takie fikołki niezgodne z kodeksem pracy, a wręcz podjeżdżające pod mobbing i do tego cisnęli, że "trzeba głosować na Konfederację", że realizacji pomysłu mi się ode chciało, niech obejdą się smakiem).
Ostatecznie wczoraj skończyłam porządki tak około 21? Potem rozsyłanie CV... i uzmysłowienie sobie, że ZAPOMNIAŁAM kupić w aptece przepisanych leków adaptacyjnych... i do tego nie mogłam zasnąć. Tak do 2 w nocy czytałam książkę (w sensie, że PAPIEROWĄ książkę, coś co zdarza się tak nieczęsto od jakiegoś czasu) i sen nie przychodził. Nie wiem o której zasnęłam... ale obudziłam się rano zmęczona, ale zupełnie nie senna.
Wstawiłam kilka rzeczy na Vinted... popracowałam, odpowiedziałam na ogłoszenia o pracę... Zrzuciłam trochę rzeczy z przepełnionego telefonu i... bleh. Dzień zleciał, a ja nie zrobiłam NIC.
Dziś nie jest mój dzień...
Opisując przedmioty na sprzedaż na Vinted zauważyłam, że istotną - jako zaletę - rzeczą do odnotowania przy tworzeniu opisu jest... miękkość materiału. Niby banał. Niby wiem, że uwielbiam przyjemne w dotyku rzeczy, lubię moje wełniane swetry zimowe (szczególnie wczoraj doceniłam ich faktury podczas składania ich w kostkę i golenia kuleczek podczas porządków), A JEDNAK to co najbardziej kocham w lecie to przecież CIEPŁO i brak potrzeby noszenia dużej ilości odzieży. To jest jedna z pierwszych rzeczy, którą wymieniam jako minus KAŻDEJ innej pory roku lub sytuacji atmosferycznej, która zakłada, że jest poniżej 25*C i jest ZIMNO JAK DIABLI. I już najgorzej: jak do tego, że jest zimno to jeszcze wieje, albo pada (kocham letnie deszcze, takie przy których można tańczyć - w odzieży lub nago! Takie delikatne i takie, które biczują każdą kroplą! Byleby było ciepło, parno, przyjemnie, wrząco! :D Jak w raju). To dla mnie zawsze był minus i powód do stresu na myśl o nadejściu znienawidzonej zimy, braku światła, krótszych dni, pogorszenia mojego nastroju, odczuwania OKROPNEGO ZIMNA i tęsknienia do kolejnego czerwca... Ale przy tych innych minusach to była nieważna sprawa: ot, lubię lato BO mogę nie nosić tylu WARSTW odzieży i czuć się dobrze. To jak żyć przez większą część w roku z koniecznościa noszenia skafandra ZAWSZE, gdy jestem poza gorącą po kąpieli łazienką (w której jest ciepło i parno, bo kąpię się we wrzątku) lub poza sauną. Nie przywiązywałam do tego uwagi, a jednak to był zwykle pierwszy argument wyjaśniający dlaczego nie lubię jesieni/zimy/wiosny. Zauważyłam to świadomie tyg temu odpisując @indira2004 w komentarzu - ot, dlatego kocham lato, bo mogę się czuć komfortowo bez warstw... I zastanawiałam się czy to faktycznie jest dla mnie tak ważne? W weekend rocznicowy mój chłopak wyznał mi, że się bardzo zmieniłam przez te 2 wspólne lata - zaciekawiona poprosiłam o przykład na który zwóricił uwagę. Odparł najpierw pokazując mi nasze splecione dłonie i zauważając, że chętniej się przytulam - żachnęłam się, że to przecież oczywiste, że go znam, że o co chodzi... I wtedy do mnie wróciły LATA moich rzygów na pingu o tym, jak bardzo nie chcę być dotykana przez obcych, jaką paniką to opłacam, jak tego nie lubię. Przecież dlatego zrezygnowałam z lekcji tańca towarzyskiego, bo tak intensywny i bliski dotyk, to było dla mnie za dużo... a potem z tego powodu, aby "uczuć się swojego ciała" poszłam na zajęcia taneczno-teatralne... I to było takim wyzwaniem dla mnie! Jak bardzo dużo dla mnie znaczyło jaki rodzaj dotyku i kontaktu doświadczałam podczas przygotowywania do spektaklu. Myśl zaczęła we mnie kiełkować, zastanawiałam się czy to jest to, co mi się wydaje czy nie, czy to co czułam i bywa, że czuję to w ogóle może być TO... A dziś zauważyłam, że opisując niektóre materiały - wełnę lub modal (który uwielbiam!) - myślę od razu o osobach z nadwrażliwością sensoryczną. Mam koleżanki, dwie, które tego doświadczają, które są świadome tego od dziecka. Nie mam "jak one". Nie tylko nie byłam świadoma jeszcze tyg temu, że MOŻLIWE, ŻE KOLEJNY OBJAW ADHD odnajduję w sobie, ale też być może przez to co sobie sama zrobiłam w dzieciństwie: tj. dysocjację "ja" od ciała i dysforię NIGDY nie miałam szansy rejestrować tego, że jestem nadwrażliwa sensorycznie. Może też w dzieciństwie ten objaw nie występował? Może to jest coś co się nasiliło...? A może nie wiedziałam, że stan z którym żyję od zawsze to stan wyjściowy, od początku "nadwrażliwy sensorycznie", ale to dyskomfort do którego przywykłam... Ech... Zimy nie cierpiałam od kiedy pamiętam... chyba najbardziej od czasu rozpoczęcia nauki w szkole (nie znosiłam szkoły).
Takie moje zauważenie świadome - uwielbiam lekkie, zwiewne, miękkie i delikatne w dotyku ciuchy, które wirują wokół ciała, zapewniają mu przyjemne ciepło i ochronę.
[dlatego na Vinted docelowo idzie wszystko co poliestrowe z mojej szafy :P]
7 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Ataku paniki dostałem i chciałem iść kupić se wino albo dupnąć se pół litra wódy
Zamiast tego posłuchałem muzyki i przeanalizowałem dlaczego dzis tak panikuje Zaczołem sobie uświadamiać ze nie jestem już ta sama osobą co bylem gdy zaczynałem pic Przeszedlem już przez kilka ciężkich momentów bez sięgania po alkohol
Uspokoiłem się Wkoncu cos zjadłem wcześniej nie byłem wstanie z tego napiecia
Pogadałem sobie trochę z mamą
Teraz mogę wracać do kończenia prezentacji
Resztę ogarnę po terapi a jak się nie uda to wyślę jutro przed pracą do 26 mam czas do 23:59 XD tak podali nawet godzine
19 notes · View notes
fytywnbo · 2 years
Text
Ile razy muszę uświadamiać tą jedną osobę, że siebie kurwa nienawidzę.
15 notes · View notes
fightwithdemons · 1 year
Text
WSTĘP:
To mój pierwszy wpis i szczerze przyznam, że nie wiem co mam napisać. Ten profil jest czymś, gdzie mogę się udać i zapomnieć o całym świecie w którym żyje.
Mam na imię Monika. Jestem przed trzydziestką, a z bogatym bagażem na swoich plecach. Tak, tak wiem, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która ma jakieś problemy z przeszłościa. Nie musisz tego mi wcale uświadamiać, bo ja o tym doskonale wiem, ale jeśli denerwuję Cię, że kolejna osoba załozyła tego tumblra, po to że by sie nad sobą użalać, to ładnie proszę wypierdalać :)
Albo wbij sobie do tej durnej i tępej łepetyny, że takie wyrzucanie z siebie emocji i myśli na ten blog, może ratować moje życie oraz pomóc innym, którzy porykają sie z takim samym problemem jak moim, czyli DEPRESJA..
Słowo Depresja, napewno nie jest nam obca w dzisiejszych czasach prawda? Niestety, nie każda osoba może sobie z tym poradzić..
Osoby, które jej nie doświadczyły, nie mają pojęcia jak bardzo ciężką jest chorobą. Oczywiście, nie życzę im by doświadczyły tego. Ja ci powiem z miłą chęcią jak to bylo ze mną, ale troche czasu minie zanim sie rozwinę. Masz czas? Zrób sobie herbate, kawe czy na co to masz ochote :)
Podejrzewam, że nigdy nie byłe�� nawiedzony przez demony, spokojnie ja też nie. Używając tych przenośni, łatwiej będzie mi wytłumaczyć co to jest depresja, niż zrobić kopiuj wklej z wikipedii..
Któregoś dnia, po prostu czujesz się źle. Prawdopodobnie dopadła Cię grypa. Nie możesz ruszyć sie z łóżka, bolą Cię kości, mięśnie, jest ci zimno. Musisz to wyleżeć tydzień, niestety jesteś przywiązany do łóżka. Całymi dniami śpisz, czując ogromne zmęczenie po przebudzeniu.
Oho kiedy budzisz się, nagle zaczynasz słyszeć takie odgłosy w swojej głowie jak : jesteś nic warty, jesteś zły. Po co żyjesz? Pamietamy o twojej przeszłości i chcemy Ci ją teraz przypomnieć. To co zrobiłeś jest karygodne. Musisz teraz z tym żyć! Zniknij!
Nagle zaczynasz łapać schizy, co się wgl dzieje.. Jesteś zmęczony, obolały a te słowa, które masz w głowie, nie chcą ucichnąć.. Zaczynasz mieć gonitwe myśli, jedna goni drugą. Kurwa co sie dzieje?! Ten demon, który cię nawiedził, to tylko początek. On nie odejdzie, on właśnie wprowadził się do Twojego umysłu, rozgościł się i nie zamierza odejść.
Ten demon, zaczyna poznawać Cię lepiej udając przyjaciela, ale nie dlatego by cie wspierać, ale dlatego by móc dotykać Cię tam gdzie najbardziej Cię boli.
Cały czas wmawia Ci jaki jesteś zły, po co żyjesz.. Obejmuje cię swoim ramieniem, nie po to by cię przytulić, ale po to by cię zakneblować, chcąc przejąć kontrolę nad całym Twoim ciałem.
Każdy Twoj ruch jest teraz zależny od niego.. Zaczynasz dostrzegać że świat, który miał żywe kolory, nagle stał się szary.. To nie przeziębienie, które wyleczysz po tygodniu.. To coś znacznie gorszego.. Rak? Być może.. Demon zakorzenił się w Tobie na stałe i nie wywalisz go sam.. On cię doprowadza do ruiny.. Nie leczysz tego. Co dzieje się z organizmem, które choruje a ty bagatelizujesz chorobę? Zaczynają się powikłania. Nie od razu, ale z czasem je odczujesz..
Nie leczyłam tego, mój demon zamieszkał u mnie na dobre i nie mogę go wytępić z głowy, ale próbuje się z nim zaprzyjaźnić, jak? Gram z nim w grę, na jego zasadach odbijając piłeczkę.
Napewno jesteś ciekaw, jaki patent mam na mojego demona. Oczywiscie bez farmakologii oraz pomocy terapii, napewno nie udało by mi się z nim kolegować. Ale chętnie opowiem jaką toczę bitwe kazdego dnia ze soba po to by moj tak zwany demon przeszłości, mógł mi zaufać i żyć idąc na jakiś kompromis.
Tumblr media
4 notes · View notes
meelaancholy · 2 years
Text
Muszę coraz częściej sobie uświadamiać
Że dzieli nas przepaść bez dna
20/7/22
meelaancholy
69 notes · View notes
thelastsilentapnea · 2 years
Text
Mężczyzna funkcjonuje na kobiecej energii tak jak samochód na benzynie. Kobiety posiadają ogromną lecz zupełnie nie uświadomioną przez siebie moc.
Większość kobiet zupełnie z niej nie korzysta, garstka z nich posługuje się tylko maleńką częścią tej mocy. Przypomnijcie sobie opowieści jak z powodu kobiet zaczynały się wojny, rycerze strzelali do siebie w pojedynkach, a wszystko to z powodu ręki i serca kobiety. Najwyraźniej kobiety te były doskonałe - widocznie miały świadomość swojej mocy i mądrze się nią posługiwały.
Zapamiętajcie kochane - jeśli kobieta nie posługuje się swoją kobiecością to czym się posługuje? Męskością. I oczywiście od razu przegrywa a to dlatego, że nie jest mężczyzną! Jedyną możliwością dla kobiety aby walczyć o swoje (czy to jest uwaga najbardziej nieprzystępnego mężczyzny czy też zachowanie miłości w rodzinie itd.) to być Kobietą! Działać po kobiecemu!
Co znaczy "działać po kobiecemu"?
To oznacza całym swoim wyglądem przejawiać piękno - zarówno piękno zewnętrzne jak i wewnętrzne. Nie powinna to być wydmuszka w ładnym opakowaniu ani też jakaś "niechluja" z pięknym światem wewnętrznym. We wszystkim jest ważna harmonia! Kobiety boją się być wyrazistymi, boją się wyrażać siebie, ubierają się na czarno, noszą szare chusty i przy tym mają nadzieję, że mężczyźni je zauważą. Ale dla mężczyzn ważnym jest zobaczenie piękna, widzieć obok siebie słoneczko, które jaskrawo świeci.
To oznacza być spełnioną i szczęśliwą. Wskaźnikiem naszego spełnienia jest bezwarunkowy uśmiech. Spójrz w tej chwili na siebie - uśmiechasz się czy też siedzisz z buzią jak szara chmurka? Jeśli jest to wariant 2. to musisz pilnie zwiększać zapas kobiecej energii, rzucić wszelkie zadania, oderwać się od czytania niniejszego artykułu i iść rozkoszować się życiem, radować się przyjemnymi doświadczeniami.
Drogie kobiety - mężczyźni ubóstwiają nasze uśmiechy! Dla nich gotowi są na heroiczne postępki i dokonania, gotowi są być dla nas najbardziej szlachetni, najbardziej szczodrzy, najbardziej męscy, o ile nie będziemy rozmawiać z nimi w tonie pretensji i niezadowolenia lecz ze szczerym uśmiechem i czułością w głosie!
To oznacza być tętniącą życiem i pełną energii. Kobiety często sądzą, że mężczyźni - szczególnie ci w zaawansowanym wieku - ciągną do młodszych dziewcząt. To wcale nie tak! Mężczyzn pociągają dziewczyny "energetyczne"! Jeśli masz lat 50 i potrafisz być pełną życia i energii to mężczyzna nigdzie od ciebie nie pójdzie! A to dlatego, że mężczyzna funkcjonuje na kobiecej energii tak jak samochód na benzynie. Niezbędna jest dla niego nieustanne "doładowanie" - potwierdzają to sami mężczyźni. Przypomnijcie sobie powiedzenie mężczyzny o kobiecie: "pragnę jej". No właśnie, dokładnie tak - pragnie. Wszak kobieta tak jak woda zasila swojego mężczyznę, daje mu energię, siłę, możliwość osiągania dowolnych szczytów! Kobieta może brać energię z czego tylko chce: z natury, zakupów, jakichkolwiek zewnętrznych czynników, miłych emocji. Mężczyźni takiej możliwości nie mają - oni biorą energię właśnie od kobiety.
To oznacza posiadać wysoki duchowy potencjał. Nawet jeśli jesteś urodziwą i energiczną dziewczyną ale poziom Twojej duchowości jest niski to mężczyzna będzie się z tobą spotykał, będzie z tobą spał, będzie brał energię ale nigdy nie zechce się z tobą ożenić. A nawet jeśli z głupoty się ożeni to bardzo szybko zacznie spoglądać na inne kobiety. Kobieta powinna uświadamiać sobie swoją Boskość - czuć ją. Powinna zajmować się samorozwojem - nieść miłość na wszystkie płaszczyzny bytu. Powinna pojmować przeznaczenie kobiecej Duszy, które polega na tym aby przejawiać cechy żeńskie, być zrealizowaną w rodzinie jako żona i matka.
Bądźcie Kobiece, rozwijajcie się, chrońcie harmonię wewnątrz was a wtedy szczęście, radość i miłość staną się waszymi wiecznymi towarzyszkami!
Tumblr media
7 notes · View notes