Tumgik
#cerowanie
Text
Praca nad życiem - cerowanie detaliczne
Świat nigdy nie będzie doskonały, a wszyscy mądrzy i uczciwi. Pytanie tylko o proporcje. I co robimy, żeby je przechylić na dobrą stronę? Co robią szkoły, politycy, dziennikarze, Kościół-a więc my, chrześcijanie?
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
Photo
Tumblr media
cerowanie by Katarzyna Słowiańska – Kucz
10 notes · View notes
jazumst · 2 years
Text
Jazu Życiowy
Żeby Was... Są rzeczy które pomimo drugich zmian zrobić trzeba. Posłuchajcie:
Wstyd się przyznać, ale spora część moich ciuchów jest dziurawa. Chodzę jak obdartus! Dobra, panikuję. Głównie w domu. Fakt faktem miałem sprzątać sracz (zgadnijcie dlaczego?), ale z siły wyższej zabrałem się za cerowanie. Piżamka posła profesjonalnie. Śladu nie widać. Drechy to samo. Za to koszulki służbowe... :/ To chyba wina rozłażącego się materiału. Kurwa masakra! Tradycyjnie źle. Na okrętkę źle. Na szklance źle. Widać jak cholera XD Chyba już lepszy był prześwitujący bebzoch :P
//
Umówiłem się do mechanika na poniedziałek. Cholera, byłem pewny że mam wolny wtorek. Ale bym utopił! Tak czy srak nie ma chlania w niedzielę do nieprzytomności, bo na 8mą muszę być u Magika. Liczyłem, że Czwarty na ósmą jedzie do roboty to by mnie podwiózł w drugą stronę, ale jebany jeździ na szóstą żeby szybciej kończyć. Rozumiem.
//
Wstawiłem zmywarkę, bo od wczoraj cały dół zawalony i właściwie staje się bezużyteczna. Jeszcze rano powrzucałem sztućce i włączyłem. Bardziej pusta chodziła. I co? I dym bo kubki w pokojach -.- Trzeba było, kurwa, odnosić a nie liczyć, że same się zaniosą. W ogóle to wkurwia mnie jak ktoś przyniesie coś do kuchni i postawi obok zamiast od razu schować do zmywarki. Normalnie rozpierdala mnie to.
//
Za godzinę wyjeżdżam do Prywaciarza. Zrobiłem więcej niż myślałem. Tylko ten kibel nie daje mi spokoju. Żyjemy jak zwierzęta -.-
Tumblr media
13 notes · View notes
mikethehellman · 3 years
Text
17:04
"Myśli samobójcze, samookaleczenie"
Zostaliśmy zadysponowani wraz z policją. Na miejscu czekały już dwa patrole. Nieduże mieszkanie na dziewiątym piętrze. W zasadzie to melina. Do windy wraz z nami wsiadły dwie dziewczynki.
-Na które piętro?
-Na dziewiąte.
-Tak myślałam - odpowiedziała jedna z nich.
Chwile później weszliśmy do mieszkania. Smród, kiła i mogiła. Typowe miejsce wyczekiwania na flachę.
- Cześć
- Cześć - przywitaliśmy się z policjantami, którzy przybyli na miejsce.
W dużym fotelu siedział niewielki mężczyzna w średnim wieku, na obu rękach miał założone opatrunki.
- Wy założyliście panu te opatrunki?
- Tak, tak - odparł policjant kiwając głową.
- I co? Będzie szycie?
— Na lewej na pewno. Na prawej to nie wiem, wy lepiej ocenicie.
- Okej. Pokazać te ręce!
Mężczyzna nieśpiesznie spełnił polecenie. Spojrzeliśmy na ręce, potem na siebie.
- Kiedy to było?
— Nad ranem, koło 8.
- I teraz wzywacie?
- No tak, myśleliśmy, że zejdzie.
- I co? Zrobiłeś to bo chciałeś się zabić?
- Tak, nadal chcę.
- Dobra, dane jeszcze wezmę. Pan Andrzej K, lat 41, PESEL (...) - notowałem dane w tablecie - No to zawijamy go na cerowanie i psychiatryk. - powiedziałem do policjanta, najstarszego rangą.
Rany były głębokie, ale stare i częściowo pokryte tkanką oraz brudem. Ponadto pacjent cierpiał z powodu polineuropatii, prawdopodobnie wywołanej chorobą alkoholową, do której przyznał się od razu. Dane, pakowanie do karetki i jazda. W szpitalu udało się go sprawnie przekazać, także uciekliśmy na stację odpoczywać. Dyżur wkrótce dobiegł końca, a ja miałem w perspektywie 24h czasu wolnego.
Następnego dnia przyszedłem o godzinie 18:30. Dyżur nocny zaczyna sie o 19:00, jednak przychodzimy szybciej, żeby poprzednia zmiana miała czas przeskoczyć na kolejny dyżur, albo zwyczajnie pojechać szybciej do rodziny. Ponadto jako kierownik zespołu odbieram i zdaję poglądowy raport o stanie karetki, czy też lokalnych szpitali. Liczę narkotyki, sprawdzam sprzęt itd. Więc warto zrobić rekonesans przed podjęciem dyżuru.
18:40
"Myśli samobójcze, agresywny, pod wpływem alkoholu, chodzi z butelką w ręce"
- Pojedziecie? - zapytała moja zmienniczka z dniówki
- Mogę jechać, tylko na kierowcę czekam - odparłem poklepując ją po ramieniu.
Wiedziałem kto dzisiaj ze mną jeździ. Młody chłopak, niewiele starszy ode mnie. Poznałem go kiedy sam byłem studentem, a on od roku pracował w systemie. Szybko się skumaliśmy i jego nazwisko na liście obecności sprawiło, że odczułem sporą ulgę. Nawet jakby przyszło nam jeździć całą noc, to chociaż w dobrym towarzystwie i z wieloma tematami do rozmów.
W końcu wpadł na stację, szybkie logowanie do systemu i możemy ruszać. Dotarliśmy na miejsce. Poczekaliśmy na policję i przystąpiliśmy do działania. Pacjent wytłumaczył całą sytuację, dostał kartę i dobrowolnie oddał się w ręce policji. Wróciliśmy na stację, sprawdziłem sprzęt, spisałem narkotyki, naskrobałem raport, generalnie, zrobiłem wszystko to, czego wcześniej nie zdążyłem z powodu wezwania. Wziąłem się za kanapkę i wtedy wpadło zgłoszenie.
20:43
"Pod wpływem alkoholu, myśli samobójcze."
Adres wskazywał na Komendę Miejską Policji.
- Co jest? Przed chwilą go zabierali, ma kartę, jest nawalony, musi wytrzeźwieć.
-Nie ma opcji, że go weźmiemy, null, zero szansy.
- Musimy być twardzi.
Nastawieni bojowo wsiedliśmy do karetki i za kilka minut byliśmy w areszcie. To już druga moja wizyta w tym miejscu. Na szczęście znowu w roli gościa.
- Facet jest już trzeźwy - powiedział strażnik otwierając drzwi celi.
- Andrzejek? To my się widzimy ponownie! - rozłożyłem ramiona, tak jakbym chciał przywitać mężczyznę z celi przytulasem.
- To on u was na wytrzeźwienie wylądował czy jak? - dopytałem strażnika.
- No w zasadzie to tak.
- No to słuchaj Andrzej, rozumiem, że podtrzymujesz myśli samobójcze?
- Tak, dokładnie. - Odpowiedział mężczyzna wstając z pryczy.
- No dobra, robimy parametry na szybko i jedziemy.
Przebadaliśmy go, zebraliśmy podstawowe informacje i zabraliśmy z aresztu. Po drodze zebraliśmy teczkę z rzeczami, ubraliśmy mu buty. Kiedy weszliśmy do karetki i podziękowałem dyżurującemu w areszcie, który pomógł nam dotaszczyć Andrzeja do auta i zamknąłem drzwi.
- Dobra Andrzej, sprawa jest prosta. Ty nie robisz maniany w karetce, a ja załatwiam Ci przyjęcie na oddział.
- Dobrze... Dziękuję.
- No to super, siadam z przodu, jak coś to wołaj.
Ruszyliśmy w daleką podróż do zakładu psychiatrycznego. Mimo sporego dystansu zleciało nam szybko na rozmowach o zmianach jakie zaszły w naszych życiach przez ten czas. Mój kompan znalazł miłość, którą sukcesywnie rozwija i pielęgnuje. Ja zostałem samotnym wilkiem, którego serce już dawno poszło w inną stronę niż on sam.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce zacząłem dopytywać Andrzeja o jego decyzję.
- Jak to się stało Andrzej? Wyglądasz na ogarniętego faceta.
- Pracowałem w Holandii. Wróciłem za babą. Wzięliśmy ślub, aż w końcu sie puściła. Była awantura. Wyrzuciła mnie 3 tygodnie temu z domu.
- Rozumiem. Słuchaj... Tutaj pomogą Ci stanąć na nogi. Ale nie ma nic bez Twojej pracy. Musisz odstawić gorzołę.
- Odstawię - odpowiedział Andrzej kiedy odpinałem go z noszy.
"Ta jasne" pomyślałem, lecz nie powiedziałem tego na głos. Krótka gadka o tym, na co należy zwrócić uwagę u Andrzejka i z powrotem na stację.
Sytuacja Andrzeja nie jest najlepsza. Ba, powiedziałbym nawet, że jego historia jest smutna. Z drugiej strony... Jest zakrapiana alkoholem, regularnie. Co za tym idzie, nie jest mi go żal. Bo prawdopodobnie sam ufundował sobie taki los. To nie tak, że pił, bo go zdradzono i wylądował na ulicy. Pił od lat i to widać na pierwszy rzut oka.
Wielu dałoby wszystko, żeby mieć taką szansę w życiu jaką miał on. I wiem, że łatwo oceniać mi to z zewnątrz, zwłaszcza, że ja miałem jeszcze większą szansę od losu. Ale przynajmniej póki co, nie chciałem jej przechlać.
6 notes · View notes
polskie-zdania · 7 years
Quote
„Święta Bozia z góry zerka, jak nam w rękach tańczy ścierka", podśpiewywała na klęczkach Gospodyni. Intymne modlitwy kobiet płynęły w jednej chwili z wielu polskich domów, zlewając się w rytmiczne szorowanie i spłukiwanie. Matka Boska Sprzątająca w skupieniu notowała każdy dobry uczynek bogiń domowych. Mnożyła liczbę członków rodziny przez powierzchnię domową i wyciągała średni czas pracy. Potem wszystko to sumowała w rubryce imiennej i podkreślała na czerwono. Jak te kobiety się starają, jak to im można łatwo coś obiecać, zmotywować. Ot, szepnie się raz na jakiś czas przez księdza na ambonie, że obowiązkiem kobiety jest służyć najbliższym, że to jedyna droga prawdziwie wierzącej Matki i Żony. I na drugi dzień aż trudno notować. Jak one tym pospolitym ruszeniem zaczynają od siódmej rano swój taniec: odprawianie dzieci i męża do pracy, zakupy, przepierka, krzątanie, sprzątanie, cerowanie. I do buchających garów piekielnych. Na dwa dania i deser. Tak. Jak coś przygotowują z półproduktów czy mrożonek, to aż zasłony zaciągają, co by nikt nie zobaczył tego kompromitującego aktu. One na łatwiznę nie idą, tylko teraz takie czasy, że finansowo nie idzie tych makaronów, tych chlebów piec. Ot i kobiecina musi kupować gotowce. A wiadomo, ile chemii w środku czyha, tych zgubnych E-666. Rodzinę podtruwa, ale co robić, jak w portfelu pustki.
Sylwia Chutnik “Kieszonkowy atlas kobiet”
62 notes · View notes
momencik · 10 years
Quote
- Czy cerowanie nie może poczekać do jutra? – poprosiła. - Jutro przyniesie nowe obowiązki – odparła nieugięta pani Fryderykowa.”
Błękitny Zamek - Lucy Maud Montgomery
2 notes · View notes