I to właśnie wówczas, w ciemności, uświadomiłem sobie po raz pierwszy w życiu, że jedynie samotność jest w życiu człowieka stanen graniczącym z absolutnym spokojem wewnętrznym, z odzyskaniem indywidualności. Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności, w ciemnościach zacierających kontur świata zewnętrznego można odczuć, że się jest sobą aż do granic zwątpienia(…)
Jest błędem przypuszczać, że tylko żebrak, który wydobył się z nędzy, potrafi zrozumieć niedolę swych dawnych towarzyszy. Nic tak nie odpycha i nie wywołuje sprzeciwu, jak podsunięty nagle człowiekowi przed oczy obraz jego własnej doli człowieczej, doprowadzonej do swych krańców.
Wszystko potrafię spierdolic. Relacje z rodzina już zaczęłam psuć na samym początku. A jak to zrozumiałam to po takim czasie ciężko było przyznać im racje, powiedzieć ze wiem ze robię zle i po prostu się zmienić. Krzyczałysmy na siebie z matka wyzywając się od najgorszych i rzucając w siebie tym co wpadło w ręce. Kłamałam ja na każdym kroku, spóźniłam się do domu, mając 15 lat wracałam naćpana albo pijana do domu i kiedy ona to widziała i chciała coś powiedzieć trzaskalam drzwiami i darlam ryj ze jest jebnieta. Na każdym kroku wyciągałam od niej pieniądze a nic nie dawałam w zamian. Kiedy nie chciała mi dać wiedząc ze wydam na jakieś używki po prostu brałam jej z portfela i znikałam na kilka godzin albo dni. Jeśli już cgcialam coś pomoc w domu to zawsze oczekiwałam czegoś w zamian. Widziała ze potrzebuje pomocy ale każda jej próba rozmowy ze mną kończyła się wyzwiskami głównie z mojej ale także z jej strony. Znienawidziłem ojczyma z którym mama dzieli życie i chciała żeby było mniejszy nami normalnie. Mu tez uprzykrzałam życie w każdy możliwy sposób. Wychodziłam nocami balkonem albo sprowadzałem chłopaka który potrafił spędzać u mnie tygodnie bez ich wiedzy. Codziennie chodziłam naćpana,zła i wychudzona z problemem do wszystkiego co mnie otacza. Dziś obie czekamy na dzień w którym się wyprowadzę a to już nie długo licząc ze może to coś zmieni. Ojca zostawiłam mając 12 lat ponieważ wyprowadziłam się z mama i jej facetem do innego miasta. Miasta które mnie zniszczyło. Ojciec o mnie walczył a ja miałam to gdzieś bo uważałam go za nie potrzebnego mi do życia . Dziś widzę jak bardzo się co do niego pomylilam. Na poczAtku po mnie przyjeżdżał a ja wychodziłam do niego z przymusu ale gdy miałam zacząć jeździć do niego sama nie miałam po prostu na to czasu ani chęci. Jeździłam raz na dwa tygodnie, potem taz na miesiąc aż w końcu bywało ze nie było mnie pół roku. Pamietam ze zawsze kiedy byłam u taty odliczałam dni i godziny do powrotu do domu. Złe mi tu było bo tak sobie wmowilam i nie zauważyłam jak bardzo fo krzywdzę. Jak i sama siebie. Twraz cieszę się z wyjazdów do niego choć straciliśmy wiele czasu.
Zaniedbałam szkole, nie uczyłam się. W zasadzie to nigdy nie usiadłam do książki. Wszystkie moje dobre oceny wynikały ze ściągania. Najpiew chodziłam rzadko na wagary ale potem coraz częściej zaczynałam opuszczać szkole. Po czasie więcej mnie tam nie było niż byłam. otrafilam naćpana przyjść na pierwsza lekcje,zniknąć na reszte dnia i wrócić na polowe ostatniej. Zmieniałam często szkoły, kierunki i nie zdałam lub powtarzałam klasy przez brak frekwencji. Rodzice próbowali coś z tym zrobić ale wiedziali ze zbyt wielkiego wpływu nie
maja na mnie a jeśli będą mi coś kazać zrobie dokładnie na odwrót. W końcu rzuciłam szkole nie kończąc nawet drugiej klasy technikum. Ale mam zamiar wrócić, iść do liceum weekendowego i nadrobić to wszystko. Ale tak naprawdę gdyby nie mój ojciec który zatrudnił mnie u siebie to przez moje głupoty i zabawy nie znalazłabym nic lepszego niż sprzątanie kibli.
Psulam każda relacje w której byłam. Czy chodziło o związki czy przyjaźń. Ludzie nie mieli dla mnie większego znaczenia niż przedmiot. W zasadzie to nadal die nie zmieniło ale tych których szanuje i na których mi zależy dziś staram sue traktować lepiej. Ale wcześniej pewnie każdego wymienilabym na jakiś badziew.
Przez cpanie które zrylo mi łeb zawiodłam bardzo wiele ludzi i zjebalam pełno spraw. Nie poszłam na roczek synka mojego bliskiego kuzyna bo wolałam dzień wcześniej się napizgac i chwile przed urodzinami dałam znac ze nestem chora i nie dam rady. Noc przed moja 18 która wyprawiała mi cała rodzina nie spałam będąc naćpana jak dawno nie byłam i przyszłam na te urodziny nie wyspana, nie ogarnięta, nie pomalowana i zmarnowana. Uszykowali kilka stołów z jedzeniem a ja jedyne co „zjadłam" to kreska, piwo i szampan. W zasadzie ledwo pojawiłam się na swoich własnych urodzinach bo byłam w takim stanie ze się wąchałem czy iść ale na szczęście nie zrobiłam tej głupoty bo chyba bym umarła ze wstydu gdyby przyjechała cała rodzina na moje urodziny, wszyscy wszystko pięknie przygotowywali od tygodnia a solenizantka by zniknęła. Jutro a w zasadzie dziś bo jest 05.26 jadę oglądać mieszkanie.Miałam się dobrze zaprezentować bo jest to bardzo fajna okazja a jeszcze wcześniej za kilka godzin zabieram siostrę na basen. Pójdę zdobić dobre wrażenie z powyginanym ryjem i wielkimi źrenicami. Napewno wyjdzie idealnie. Jeśli ojciec zauważy chyba totalnie straci do mnie zaufanie a tego bym nie przeżyła.
Doroslam a bynajmniej dorastam i staram się zmienić i powoli wszystko naprawiać ale wiem ze nie wszystko się da. Do konca życia muszę zyc z wyborami głupiej nacpanej dziewczynki.
Znów byłam w Krainie Morfeusza... zasnęłam i tam się znalazłam, byłam na placu zabaw trochę starym i podniszczonym, w tym miejscu w rzeczywistości jest stare i zarośnięte boisko. Śniłam o przeszłości? A może przyszłości, na pewno nie o teraźniejszości. Przed placem zabaw jest sosnowy las z drewnianymi wieżyczkami, w innym śnie ukrywałam się na nich przed wilkami przy zachodzie słońca.
***
Jestem jednym z tych ludzi, w umyśle których zacierają się granice między tu i teraz a tym co tam, jestem jedną z tych która śni o innym wymiarze, a może to nie sen a po prostu inna rzeczywistość również prawdziwa choć całkiem inna. Moja przygoda zaczęła się w momencie, w którym zaczęłam śnić pierwsze sny a ich wspomnienia pozostawały ze mną po przebudzeniu. Spotkałam tam Anioła, który jest przy mnie za każdym razem, gdy śnie dba o moje bezpieczeństwo z ukrycia - czuję jednak Jego obecność, kim On jest?
W dzieciństwie przyśnił mi się ogromny czarny kwadratowy blok z masą fragmentów potłuczonego lustra, nic nadzwyczajnego, w tym śnie uciekałam przed czymś czarnym, mrocznym, gonił mnie jakiś koszmar i zagonił w róg, nie miałam gdzie uciec i wtedy na jednej z ciemnych ścian zabłyszczało szkło z lustra, było to w tym pomieszczeniu jedyne źródło światła, maleńkie ale dające nadzieję, cień stanął a ja koniuszkami palców dotknęłam zimnego szkła, usłyszałam dasz rade, przejdź przez tą bramę, przeszłam czy było coś dalej? Tak! Inne miejsce, złota brama a za nią kwiaty, piękne i błyszczące w całości z szkła w oddali było słychać delikatną melodię wygrywaną przez dzwoneczki. Szłam drużką i podziwiałam niesamowite rośliny, stanęłam przed jedną z róż i dotknęłam jej płatków, byłam pewna, że ostre krawędzie potną moje palce, ale nie mogłam się powstrzymać była taka piękna. Zdziwiłam się, gdy dotknęłam kwiatu okazało się, że jest delikatny, nie zranił mnie... Jednak ja zraniłam kwiat, gdy go musnęłam płatki opadły i zaczęły wirować w koło mnie, było ich tyle że nie widziałam nic po za pobłyskującą czerwienią, poczułam jak unoszę się w powietrzu, chłodne powietrze drażniło moje ciało a płatki zaczęły powoli opadać tworząc krwawy deszcze, zawisłam w powietrzu a światło przechodzące przez jakiś pryzmat zabłysło tańczą, obejrzałam się za Siebie u moich ramion wyrosły piękne skrzydła z szklanymi piórami, delikatnymi i miękkimi i to światło słońca które wschodziło za mną, przechodząc przez skrzydła zmieniło się w tęczę. Opadłam na ziemię, ogród znikł i skrzydła też, obudziłam się.
Wypadki historyczne nie działają prawie nigdy siłą spełnionego dobra i minionej świetności, natomiast prawie zawsze uczą i zobowiązują. Współczesny Polak nie może być nędzarzem, okrywającym swą nagość strzępami płaszczów królewskich, ale tylko spadkobiercą i wykonawcą idei dziejowej państwa polskiego – pisał Gustaw Herling Grudziński w swym eseju o mesjanizmie polskim w 1946 roku analizując czar…