Tumgik
#pokazanie
black-rose-666 · 8 months
Text
Godzinami myśle tylko o tobie
I zapomnieć nie moge o twej osobie
Nauczyłaś mnie delikatności
Pokazałaś mi inną perspektywe na świat
A twój dotyk pozostawił ślady na mej skórze
2 notes · View notes
pustazapalniczka · 1 year
Text
Zostawił cię po tym kiedy pokazałaś mu co to szczęście i próbowałaś go naprawić?
Pamiętaj..
Niewidomy kiedy odzyskuje wzrok wyrzuca kij który pomagał mu chodzić
5 notes · View notes
tomasens · 2 months
Text
ja patrzacy na to jak ludzie w koncu krytykują wychodzenie z szafy ale zamiast robic to normalnie to zaczynają pierdolić coś o kobiecej perspektywie i narzucaniu orientacji
19 notes · View notes
hhorror-vacuii · 1 year
Quote
...who has identity, is controlled by it. Who guards their identity, is a guardian of their own prison cell.
Przemysław Czapliński, The Politics Of Literature, Or Sticking One’s Tongue Out
0 notes
niechciaana · 5 months
Text
Normalizujmy dobre traktowanie innych zamiast mówienia, że trzeba nie odpisywać przez długi czas żeby ktoś ,,zatęsknił" czy pokazanie zainteresowania po czym znikanie po słowa. Nie rozumiem czemu żyjemy w czasach kiedy to bycie oschłym i traktowanie kogoś źle jest takie hot. Nie jesteś zainteresowany to po prostu nie pisz a jeśli zależy Tobie na relacji to dbaj o nią. Czy to takie trudne?
61 notes · View notes
theophan-o · 2 months
Text
@nerdcastleyoutube, ponieważ na większość Twoich pytań już wyczerpująco odpowiedzieli @trylogia-po-prostu i @bazyl-szalony, pozwól, że ja skupię się na kwestiach związanych z Ukrainą. Od razu chciałbym podkreślić, iż jakkolwiek jestem profesjonalnym historykiem/historykiem literatury, nie zajmuję się naukowo ani XVII w., ani twórczością H. Sienkiewicza. Prowadzenie bloga "wspólnie z Bohunem" jest moją przestrzenią dziecięcej przyjemności, a zatem moje tu rozważania należy traktować przede wszystkim jak spostrzeżenia hobbysty-pasjonata.
Czy „Ogniem i mieczem” jest anty-ukraińskie? To temat bardzo złożony, na który wypowiadano się już wielokrotnie po obu stronach granicy. Jego podsumowanie znajdziesz w wyważonym materiale, który jest dostępny tutaj:
youtube
Muszę jednak zaznaczyć, że jakkolwiek przedstawiony przez Autora nagrania pomysł przygotowania nowego wydania krytycznego powieści wraz z jej przekładem na język ukraiński i z obszernym komentarzem naukowym zarówno ukraińskich, jak i polskich badaczy (historyków, literaturoznawców, itp.), wydaje mi się bardzo cenny, to nie podzielam do końca jego entuzjastycznego przekonania, że „Ogniem i mieczem” nie jest w żadnym możliwym aspekcie antyukraińskie. Uważam, że powieść tę należy postrzegać jako utwór, który nie jest antyukraiński, w tym sensie, że celem Henryka Sienkiewicza nie było stworzenie tekstu skierowanego przeciwko Ukraińcom. Efekt jego pracy może być jednak odbierany w różny, wielowymiarowy sposób, zresztą niezależnie od narodowości Czytelnika. Za dzieło antyukraińskie nie należałoby natomiast uznawać filmu: Jerzy Hoffman wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że od zawsze bardzo leży mu na sercu kwestia niepodległości Ukrainy, a swój film nakręcił zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków, ku refleksji i pojednaniu. 
Dlaczego „Ogniem i mieczem” jest tak „delikatną” kwestią w kontekście relacji polsko-ukraińskich? Po pierwsze, należy pamiętać, że nie jest to fabuła z gatunku fantasy czy też legenda/baśń rodem ze średniowiecza, ale opowieść o prawdziwych, autentycznych wydarzeniach. Co więcej, wydarzeniach, które w ukraińskiej narracji na temat ojczystej historii zajmują bardzo ważne miejsce: powstanie Bohdana Chmielnickiego z 1648 r. traktowane tu jest jako swego rodzaju „wojna narodowo-wyzwoleńcza”, której efektem było (na mocy tzw. ugody zborowskiej z 1649 r.) powstanie Hetmanatu, pierwszego nowożytnego państwa ukraińskiego, jakkolwiek nie w pełni niepodległego, ale posiadającego pewien zakres autonomii w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na Ukrainie takie postacie jak Chmielnicki, Bohun czy Krzywonos to przede wszystkim bohaterowie ważnej epoki w dziejach ojczystych, którym stawia się pomniki i nazywa ich imieniem ulice, których wizerunki widnieją na ukraińskich monetach, banknotach, znaczkach, itp. I których uwieczniono w wielu ukraińskich tekstach kultury. Ich obraz w „Ogniem i mieczem” może być zatem trudny do zaakceptowania dla Ukraińców już choćby z tego powodu, że odbiega od wizji utrwalonej w ich własnej kulturze. Po polskiej stronie zachodzi zresztą czasem analogiczne zjawisko: pamiętam, że po premierze filmu w 1999 r. pojawiły się recenzje, których autorzy zarzucali J. Hoffmanowi, iż Bohdan Chmielnicki i Jeremi Wiśniowiecki (postacie te zostały przez niego świadomie zmodyfikowane w stosunku do przekazu powieści właśnie tak, by zbliżyć je do ukraińskiego imaginarium) pokazani zostali nie tylko w sposób sprzeczny z wizją Sienkiewicza, ale i z prawdą historyczną! Bohuna może i uwielbiają w Polsce pokolenie po pokoleniu tłumy serc białogłowskich (i męskich), ale i wielu z nich trudno jest zaakceptować fakt, iż nie był on biedną, kozacką sierotką z rozoranym nieodwzajemnioną miłością serduszkiem, ale też „atamanem i hetmanem”, „pod którym dziesięć tysięcy mołojców chodzi” – co jest tym bardziej zastanawiające, iż informacje te znajdziemy przecież i w tekście Sienkiewicza…
Kolejna kwestia: „Ogniem i mieczem” nie jest tekstem historycznym, ale literackim, a zatem – w znacznym stopniu subiektywną wizją Henryka Sienkiewicza. Co więcej, tekstem skierowanym w pierwszej kolejności do polskiego czytelnika, powstałym w konkretnych warunkach społeczno-politycznych schyłku XIX w. (w czasie „zaborów”, czyli w okresie, w którym Polacy nie posiadali własnej państwowości, a ich ruch narodowowyzwoleńczy kształtował się i krzepł w toku nieustannych zmagań o odzyskanie niepodległości i/lub zachowanie własnej tożsamości narodowej) oraz w ściśle określonym celu (przysłowiowe już „krzepienie serc”). Wizja wydarzeń z połowy XVII w. została zatem przez autora świadomie wymodelowana tak, by wpisywać się w cele powieści i odpowiadać gustom/potrzebom jej potencjalnych odbiorców. W rezultacie powstał tekst opowiadający o wojnie polsko-kozackiej, postrzeganej wyłącznie z polskiej perspektywy: Czytelnik ma śledzić bieg wydarzeń oczami bohaterów-Lachów, utożsamiać się z ich odczuciami i wrażeniami, podczas gdy stronę kozacko-ukraińską ustawiono w pozycji antagonisty, przeciwnika (i tu znów mamy różnicę z filmem, w którym obie strony miały zostać pokazane z tej samej, możliwie bezstronnej perspektywy).
Wydaje mi się, iż pewne wyobrażenie tego, w jaki sposób odbierać może „Ogniem i mieczem” (tekst, a nie film) Ukrainiec, daje lektura powieści ukraińskiego autora, Oleksandra Sokołowskiego „Bohun” (Олександр Соколовський, Богун). Jest ona obecnie dostępna w wielu księgarniach internetowych w Polsce, niestety, nadal nie doczekała się polskiego przekładu. Opowiada dokładnie o tych samych wydarzeniach co utwór Sienkiewicza (od jesieni „dziwnego” roku 1647 poczynając, a bitwą pod Beresteczkiem z 1651 r. kończąc), ale – jako tekst pisany po ukraińsku i dla ukraińskich Czytelników – z perspektywy bohaterów kozackich. W konsekwencji przekaz tej powieści wydaje się nam w wielu punktach lustrzanym odbiciem „Ogniem i mieczem”. Bohun – tytułowy i główny bohater powieści – został w niej wykreowany na „mentalnego bliźniaka” Sienkiewiczowskiego Jana Skrzetuskiego: to rycerz bez skazy, głęboko oddany ideom wolności i niepodległości, ponad które za nic nie przedłoży „prywaty”, nawet za cenę wielu osobistych wyrzeczeń i tragedii. Jednocześnie – dzielny wojownik, mądry wódz, a w sferze seksualnej – człowiek czysty jak kryształ. Jego narzeczoną Oksanę porywa natomiast, owładnięty „nieczystą żądzą” i pragnący ją „pohańbić” (choć trzeba przyznać, że podobny bardziej do Bogusława Radziwiłła z „Potopu” niż kozackiego watażki z „Ogniem i mieczem”) nie kto inny jak… Stefan Czarniecki. Ten sam, za którym w polskim hymnie narodowym dla ojczyzny ratowania mamy wrócić się przez morze, a z którym Bohun w swym prawdziwym życiu kilkakrotnie przy różnych okazjach krzyżował szable. Tło dla tych figur stanowią drugoplanowe postacie polskich żołnierzy, którzy – niczym czerń kozacka u Sienkiewicza – są zawsze skorzy do wypitki i wybitki, niekarni na polu walki, często owładnięci chęcią grabieży, a kobiety traktują przedmiotowo i bez jakiegokolwiek szacunku. Summa summarum – mamy tu taki sam świat przedstawiony, ten sam system wartości, ten sam wektor z tym samym kierunkiem, tylko jakby… z przeciwnym zwrotem.
Wracając natomiast do „Ogniem i mieczem” warto zwrócić uwagę, iż mamy w nim do czynienia z dwoma poziomami narracji. Gdyby skupić się wyłącznie na wypowiedziach polskich bohaterów powieści na temat postaci ukraińskich i ich opinie wziąć za poglądy samego autora (co zresztą może się zdarzyć przy pobieżnej lekturze tekstu, a tym bardziej – jej przekładu na język obcy), rzeczywiście można by odnieść wrażenie, iż jest to utwór antyukraiński. Ileż to razy nasi polscy rycerze nazywają w tekście Bohuna (jak i innych kozackich bohaterów) mianem „chłopa”, „chama”, „psa”, „biesa”, itp. lub też stosują innego rodzaju deprecjonujące i odczłowieczające określenia. Znaczące jest też ich nastawienie do Horpyny i Czeremisa, nota bene, jedynych staranniej zarysowanych, „nieheroicznych” postaci ukraińskich w powieści – chociaż źródła odnotowują Kozaczkę Dońcównę, w męskim stroju biorącą udział w bitwach (nie wiem, czy dobrze rozumiem, o co chodziło w Twoim pytaniu o Horpynę i Czeremisa, ale spróbuję się tu do niego odnieść). Otóż, w rozdziale XXII tomu drugiego powieści Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian, trzech polskich szlachciców-rycerzy, z zimną krwią morduje dwie osoby, należące do grup, do których niekrzywdzenia/ochrony teoretycznie powinien zobowiązywać ich kodeks rycerski, tj. kobietę i człowieka niepełnosprawnego. Co więcej, nasi panowie robią to, chociaż Horpyna i Czeremis w niczym im w danej sytuacji nie uchybili, a ich jedyną „winą” była… lojalność: Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian wiedzieli, że Horpyna za nic na świecie nie zdradzi swojego przyjaciela (Bohuna), a Czeremis za nic na świecie nie odstąpi swej pani (Horpyny). Oboje musieli zatem zginąć, by Helena mogła stać się wolna. Sama kniaziówna Kurcewiczówna, tak głęboko brzydząca się okrucieństwem i rozlewem krwi, też nie ma zresztą z ich śmiercią większego problemu… Czy nasi bohaterowie zachowywaliby się w taki sposób, gdyby Horpyna i Czeremis byli, jak oni, Polakami? To chyba pytanie retoryczne.
W powieści mamy jednak jeszcze drugą perspektywę: narratora. A jest on trzecioosobowy, wszystkowiedzący, teoretycznie – obiektywny. I na tej płaszczyźnie dzieje się rzecz ciekawa: o ile w działaniach militarnych polski czytelnik „Ogniem i mieczem” podąża zazwyczaj za „polskocentryczną” perspektywą od początku do końca powieści, o  tyle jego odbiór wątku miłosnego jest często o wiele bardziej zniuansowany. Przy całej sympatii do Heleny i Skrzetuskiego, to Bohun jest wszak tą postacią, która skupia na sobie najwięcej uwagi i czytelniczego współczucia. To Bohun, ukraiński Kozak (a nie bohaterowie polscy) jest od momentu ukazania się powieści w 1883 r. ukochaną postacią wielu polskich czytelników płci obojga (w tym i Theophano-o). I był nią na długo przed przyobleczeniem się w fizyczne powaby aktora z filmu J. Hoffmana. Moim skromnym (choć zdaję sobie sprawę z tego, że zapewne nieobiektywnym) zdaniem, w tym właśnie „przewrocie uczuciowym” objawia się największy talent pisarski Henryka Sienkiewicza. Czy tylko talent? Brakuje mi tu wyników pogłębionych badań naukowych (nie zostały jak dotąd przeprowadzone lub też ja się z nimi nie zetknąłem), ale jakoś tak intuicyjnie przeczuwam, że to swoiste rozdarcie między narzuconym sobie zadaniem „krzepienia serc” polskich, a współczuciem dla tych, którzy się w schemat Polaka-katolika z jakichś względów nie wpisywali, mogło być u Sienkiewicza spowodowane do pewnego stopnia własnym doświadczeniem. Jeśli wierzyć genealogicznej legendzie jego rodu (co ciekawe, potwierdzonej ostatnio przez badania genetyczne, którym poddał się prawnuk pisarza, Bartłomiej Sienkiewicz), autor „Ogniem i mieczem” nie był „czystej krwi” Polakiem, ale „po mieczu” potomkiem zasymilowanych Tatarów litewskich: jak Mellechowicze, za przedstawiciela której to rodziny przez pewien czas z powodzeniem uchodzi w „Panu Wołodyjowskim” Azja, syn Tuhaj-beja, czy Mirzowie, z których wywodzi się Selim, swego rodzaju „wersja próbna” Bohuna z „Małej Trylogii”. Może więc zatem czytelnicza miłość, którą skupia na sobie ukraiński Kozak Bohun (a z moich własnych „fandomowych” obserwacji wynika, że często jego admiratorami stają się w Polsce osoby doświadczające społecznego wykluczenia i dyskryminacji) jest odbiciem odczuć samego Sienkiewicza na temat losów wszystkich tych córek i synów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, którzy spotkali się na jej terenie z niesprawiedliwością i odrzuceniem? Jak sam Bohdan Chmielnicki, pokrzywdzony w sporze z Danielem Czaplińskim o Subotów? Jak dowódcy kozaccy, którzy przed przejściem do jego obozu próbowali szukać swego miejsca w wojsku koronnym i zapewne nie raz, nie dwa słyszeli pogardliwe słowa swoich polskich, niekiedy nawet niższych stopniem kolegów „A co mi tam Kozak jakiś”?
Ostatnia sprawa (i tu postaram się odnieść do Twojego pytania o to, czy „Ogniem i mieczem” dobrze przybliża ukraińską kulturę Kozaków): Ukraina Henryka Sienkiewicza jest nie tyle Ukrainą Doświadczoną, ile Ukrainą Wyobrażoną, tj. w kreowaniu jej literackiego obrazu autor korzystał nie z własnych doświadczeń, lecz z przekazów innych osób. Badacze jego twórczości zazwyczaj utrzymują, iż przygotowując się do pracy nad powieścią przeprowadził on bardzo dokładną jak na ówczesne możliwości kwerendę źródłową. W oczywisty sposób większość materiałów, z którymi zdołał się zapoznać, musiała pochodzić od autorów polskich. W tekście powieści odnajdujemy zatem pewne nieścisłości w opisach kultury Kozaków ukraińskich połowy XVII w., które z różnym powodzeniem próbowano zresztą zniwelować w filmie. Weźmy chociażby kwestię instrumentów muzycznych. Faktycznie rozpowszechniona wówczas w środowisku kozackim bandura nie została w tekście Sienkiewicza wspomniana ani razu, podczas gdy bohaterowie ukraińscy grają na teorbanie, tj. instrumencie o sto lat późniejszym, stereotypowo kojarzonym jednak w Polsce z Kozaczyzną. Warto pod tym względem porównać przedstawienia ukraińskich Kozaków na obrazach artystów ukraińskich i polskich z drugiej połowy XIX w. Na tych pierwszych stepowi rycerze grają zazwyczaj na bandurze, na drugich (jak u Józefa Brandta) – na teorbanie. Mówiąc o Sienkiewiczowskiej Ukrainie Wyobrażonej nie mam jednak na myśli jedynie aspektów, wynikających ze specyfiki dostępnego pisarzowi materiału źródłowego. Niemniej istotną kwestią jest fakt, iż częstokroć pisząc o Kozakach (szczególnie wyraźne jest to w przypadku kreacji postaci Bohuna) nawiązuje on do obrazów i motywów, odziedziczonych po wcześniejszych twórcach polskich, takich jak Julian Ursyn Niemcewicz (któremu to zapewne zawdzięczamy wprowadzenie do literatury polskiej postaci Chmielnickiego i Bohuna), Antoni Malczewski czy też urodzony w Krzemieńcu na Ukrainie Juliusz Słowacki. W rezultacie kreacja postaci ukraińskich w „Ogniem i mieczem” bazuje nie tylko na przekazach z XVII w., ale wizjach polskich autorów pierwszej połowy XIX w., często mających bezpośrednią styczność z Ukrainą, ale jednocześnie odmalowujących ją w swoich utworach w sposób wysoce przetworzony, mitologizujących w zgodzie z estetyką literatury romantycznej.
Osobiście szkoda mi zwłaszcza jednej rzeczy: iż polskie wyobrażenie o kulturze kozackiej/ukraińskiej w XVII w. w znacznym stopniu kształtuje tekst, w którym niewiele miejsca poświęcono jakimkolwiek innym jej przejawom poza sztuką prowadzenia walk. Od  czasu do czasu pobrzmiewają w "Ogniem i mieczem" dźwięki ukraińskiej muzyki, tu i tam odnajdziemy lakoniczne wzmianki o "obsypywaniu złotem" śpiewaków-ślepców przez dowódców kozackich. Nasz zdeterminowany przez powieść Sienkiewicza obraz ukraińskiego Kozaka nie ma jednak zbyt wiele szans wyjść poza ramy archetypu stepowego rycerza. Do dziś pamiętam moje zdziwienie, gdy lata całe po pierwszym z XVII-wieczną kulturą ukraińską spotkaniu, wyrastającym z dziecięcej fascynacji „Ogniem i mieczem”, natrafiłem w literaturze naukowej na termin „barok kozacki”. Pamiętam ten dysonans poznawczy: jak nazwa stylu architektonicznego/prądu kulturowego mogła zostać skojarzona z Kozakami? Może przesadzam, może wprowadzam tu niepotrzebnie pewien anachronizm (wszak prawdziwi Kozacy-poeci, Kozacy-mecenasi to osoby żyjące w trochę późniejszym okresie, na progu XVIII w., jak choćby hetmani Iwan Mazepa i Filip Orlik). Z drugiej jednak strony w tym samym czasie, w którym Chmielnicki toczył swój spór z Czaplińskim, metropolita Piotr Mohyła zakładał w Kijowie uczelnię wyższą (znaną później jako Akademia Mohylańska), w Ławrze Peczerskiej pracowała typografia (drukarnia), publikująca cyrylickie księgi, a starszyzna kozacka sutymi datkami wspierała odbudowę monasteru Michała Archanioła o Złotych Kopułach i innych, świeżo odebranych unitom prawosławnych świątyń. Nie byłoby więc wielką nieścisłością, gdyby Sienkiewiczowski Bohun, planując swój nieszczęsny ślub z Kurcewiczówną w Kijowie, sypnął zdobycznym złotem na pokrycie którejś z rzeczonych kopuł. Albo podarował swej ukochanej świeżo wydrukowany w Kijowie cerkiewnosłowiański modlitewnik, po cichu ufając, że za jego sprawą Helena, było nie było, potomkini Rurykowiczów, której ojciec dopiero co przeszedł na katolicyzm, przypomni sobie jednak wiarę przodków. Przynajmniej wywodzącemu się – jak Sienkiewicz – „po mieczu” z nie do końca polsko-katolickiej rodziny Theophano-o byłoby miło o tym w powieści polskiego autora przeczytać.         
25 notes · View notes
kotekzielony2 · 12 days
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 6 (16.04.2024)
Plany filmowe, na które uczęszczam od kilku lat, bywają bardzo różne. Różne istnieją seriale, filmy, koncepcje, scenariusze, pomysły, wątki, gram w różnych projektach, w różne role się wcielam i... po kilkuset takich moich udziałów na planach nadal można mnie mile zaskoczyć, o czym przekonałem się w ten kwietniowy poniedziałek.
15 kwietnia 2024. Zapowiadał się krótki (a tym samym bardzo przyjemny), poranny plan zdjęciowy, co ciekawe, oddalony o niecałe dwa kilometry od mojego domu! Nie potrzebowałem więc żadnego transportu, choćby jednoprzystankowej przejażdżki zwykłym tramwajem i siłą własnych nóg dotarłem na zbiórkę w zaledwie piętnaście minut od wyjścia z domu. Odhaczyłem się na liście obecności, wypełniłem umowę i, o dziwo, zostałem poproszony przez opiekunkę planu o pokazanie swojego dowodu osobistego co jest prawdopodobnie pierwszą taką sytuacją, która mnie na planie spotkała (praktycznie nigdy wcześniej bowiem nie było potrzeby pokazywania dowodu tożsamości by móc na planie uczestniczyć). Po dość niecodziennym wydarzeniu zawitałem do garderoby, w której wszystko co zrobiłem to zmieniłem obuwie i byłem już w pełni gotowy do gry (oczywiście nie komputerowej, a w serialu!). Wkrótce wsiadłem z paroma innymi osobami do samochodu produkcyjnego i udaliśmy się na, także bardzo mało oddalone, miejsce zdjęć. Oczywiście nie miałem pojęcia jak będzie dokładnie wyglądać scena, w której przyjdzie mi zagrać. Wiedziałem jedynie, że w scenie będę ponoć oczekiwać na tramwaj, czyli jakby nie patrzeć, szykowała się dość historyczna sytuacja - o ile zdarzyło mi się do tej pory raz, w 2023 roku, zagrać pasażera autobusu i raz, w 2022 roku, pasażera w warszawskim metrze, to jeśli dobrze sięgnę pamięcią, nie uczestniczyłem jeszcze na żadnym planie zdjęciowym z podstawionym tramwajem! I tego dnia nadeszła właśnie wyjątkowa okazja wcielić się w rolę pasażera tramwaju! Nagrywanym szczęśliwcem okazał się widoczny na zdjęciu wysokopodłogowy, piękny skład 105N2k/2000 (nazywany "bulwą") o numerach taborowych 2112 i 2113, po świeżym NG (remoncie). Sama scena okazała się niestety biedniejsza niż początkowo zakładałem i samym pojazdem nie zdołałem się przejechać, a jedynie wsiadałem do niego, aczkolwiek wystarczyło zaledwie kilka ujęć i niedługo później odbierałem już wynagrodzenie za plan. Dzień trwał więc bardzo krótko i co najważniejsze, kolejne nietypowe doświadczenie zostało zdobyte. Oczywiście, miałem chrapkę na więcej, choćby na chwilową przejażdżkę tym tramwajem, choć musiałem przyznać, że już samo uczestnictwo na planie było poniekąd szczęściem, z tej racji, że oprócz mnie w scenie grało zaledwie kilka osób, a chętnych na plan na pewno nie brakowało. Ile wynosiła zatem szansa dostania się na ten plan filmowy? Tego nie potrafię dokładnie ocenić, choć jestem przekonany, że szansa ta, delikatnie mówiąc, nie była wysoka. Oby szczęście jeszcze nie raz mi dopisało!
9 notes · View notes
drifftingg · 6 months
Text
To uczucie gdy dosłownie siedzę na dupie i jak się zastanowiłem co mam ochotę zrobić ze sobą to wyszło że poskakać na macie (aka ćwiczeznia) więc zaraz cisnę workout tylko dopije herbatę.
Mega mnie to cieszy zawsze w ciągu ćwiczeń jak jestem i ćwiczę codziennie to jest mi mega przyjemnie to robić (wycisk wywołuje u mnie takie relaksujące flow że się odprężam jednoczesnie się męcząc i też szybciej mi mija czas podczas najbardziej zabójczych ćwiczeń!).
Gdy czasami mi ćwiczenia wypadną (najczęstszy powód to w tygodniu zaśnięcie zbyt szybko i np budze się o 2-3 w nocy i juz za późno na rozbudzanie się itd (chociaz byly noce gdy cwiczylem po takim przebudzeniu ale no jak zajęcia na 8 rano mam to nie bardzo) i wystarczy drugi powód next day lub powtórka z rozrywki i mam 2 dni.
A 2-3 dni przerwy wywołują u mnie takie wrażenie że ćwiczeznia są męczące (które mija w ciągu pierwszych 5 minut rozgrzewki - polecam to zapamiętać bo ten brak motywacji często jest strasznie mylący). Dosłownie moze mi się strasznie nie chcieć a zanim się pierwszy raz napiję wody to już jestem już znów we flow.
Moja metoda na niechęć do ćwiczeń?
krok 1 - przebrać się w strój do ćwiczeń (gdy jest to bieganie to umnie dodatkowo wchodzi powiedzenie mamie że idę pobiegać i pokazanie jej się przebranym w pokoju wspólnym - wiecie dziwnie by było się przebrać w ciuchy spowrotem i nie wyjść).
krok 2 - wyszykować sobie już playlistę z filmikami ktore dziś zrobimy i opaskę na rękę jezeli uzywacie (w przypadku biegania pomijamy)
krok 3 wyszykowac picie i jezeli sluchacie podcastu podczas cwiczezn podcast no i generalnie u mnie te trzy starczą żeby byc na tyle blisko rozpoczęcia ćwiczeń aby zacząć
te trzy kroki to juz jest jakaś część początku i reszta czyli doslowne zaczęcie sie ruszać to jest już na tyle malo ze daje radę a wtedy calość nagle się zmienia zapominam ze mi się nie chciało i ruszam
Co prawda mi jest łatwo się przekonać i nie zawsze potrzebuje nawet kroku 1 (ofc przebieram sie tak czy inaczej) oraz szybko zapominam ze mi sie nie chcialo bo bardzo lubię cwiczyc (polepszająca się kondycja, więcej siły, zdolność do ćwiczenia coraz lepsza, wykonanie cwiczezn których się nie dawalo rady, wykonanie cwiczezn dokladniej, wykonanie cwiczen mniejszym zmęczezniem (burpees, mountain climbers etc). To jest dość motywacji dla mnie.
ale dodam na koniec ze nie ma co gadac o motywacji moim zdaniem nie jest potrzebna do odchudzania i cwiczen gdy widze posty typu zrób to i lista korzysci (vide moj post teraz) to se tak mysle,
zrób to bo chcesz
chcesz cwiczyc chcesz schudnąć i jedziesz
JEDZIESZ POWIEDZIALEM
JAK TO CZYTASZ O 3 W NOCY TO TAKZE JEDZIESZ PRZEBIERAJ SIE W STROJ
MARTYNA TY TEŻ!!!!!!!!!!!!! NIE OBIJAJ SIĘ
ALICJA? WIEM ZE DOCZYTALAŚ DO KONCA POSTA RUSZAJ!
19 notes · View notes
girlygirlwitheeeeeed · 4 months
Text
Hejczesc!!
To mój pierwszy post na tym koncie więc raczej wypada się przedstawić. Jestem tysia i mam 14 lat i dążę do perfekcji, więc jeżeli nie odpowiada Ci moje konto - zablokuj je, nie repostuj. Powiem wprost - w aktualnym czasie wyglądam jak ulana gruba szmata. Nie chcę tak żyć. Ważę 55 kurwa. Wyobrażacie to sobie? Mniej więcej przed wakacjami chciałabym być gotowa na pokazanie się bez wstydu na obozie, a więc zaplanowałam sobie daty, w których chciałabym dotrzeć do mojej ugw (43-36), ale ich narazie nie pokaże wam bo będzie mi wstyd jak się nie uda XDDD. NIE NO ALE TYM RAZEM MUSI SIE UDAC!! Wiedzcie ze wszystko musi być zrobione przed 31.07! Chudego dnia motylki😚🤎.
11 notes · View notes
black-rose-666 · 1 year
Text
Pokazała mu świat jakiego nie znał
Szaleństwo jakie doznał tylko przy niej
Pokazała mu mrok z innej strony
Nauczyła innych stanów
On był jej aniołem
A ona jego Demonem
Lecz obaj należeli do siebie
5 notes · View notes
hxrzbrennt · 3 months
Text
Jakub Adamczewski - general headcanons
uznałem, że zaprezentuje wam moje headcanony na temat Jakuba!! zrobie też takie z innymi postaciami z 1670 <33 będę do każdego hc dodawał parę słów dodatkowo od siebie ✨️
zważając na to, że Jakub jako ksiądz musi odprawiać msze i na ogół wykonywać swoje obowiązki, wydaje mi się dość zabiegany. z tego też powodu uważam, że ma ogół chodzi szybko już z przyzwyczajenia
Jakub bardzo szybko chodzi na codzień
Jakub hobbistycznie pała się wróżbiarstwem z kart do gry
nawiązując do jednego z moich postów, widziałem karty do gry w dłoniach Jakuba, więc myślę, że może czasem robić wróżby/używać kart do "przewidywania" przyszłości
Jakub ma zimne dłonie
nic dziwnego, że nosi rękawiczki nawet w lato. wydaje się mi bardzo, że ma słabe krążenie krwi w dłoniach
"Obsesja" Jakuba na punkcie pieniędzy jest wywołana przez jego rodziców
nie raz w serialu padły słowa, że Stanisław dostanie dobytek rodziny, Aniela ma wyjść za syna magnata, a Jakub? Jakub dostanie nic. potem widzimy próby zniesienia Anieli z możliwości przejęcia majątku. uważam, że Jakub tak bardzo pragnie pieniędzy by jakos sam siebie zabezpieczyć (i by wydawać je na głupoty, ale to wiadomo)
Jakub i Aniela to bliźnięta, ale to on jest młodszy
już widziałem jeden headcanon, że Jakub i Aniela to bliźnięta, ale myślę, że dodatkowo to właśnie nasz ksiądz jest młodszy o parę minut, ale Jan Paweł nie chciał tego przyjąć do wiadomości, więc uważa go za starszego od Anieli
Jakub chciałby przeżyć korespondencję miłosną
uważam, że chciałby kiedyś pisać z kimś listy o tematyce bardziej miłosnej, ale nie ma z kim. taka moja luźna myśl, mega mi to pasuje
Jakub nosi gorset pod sutanną
jak dobrze znamy Anielę, jest przeciwna wystrajania się na co dzień. ma pewnie sporo gorsetów w szafie, które dostała od matki na potrzebę zakładania sukni, ale ich nie nosi. i tu wkroczył Jakub - zabrał sobie jeden czy dwa gorsety dla siebie. uważam, że lubi "podkreślać swoje walory", ale tak wyłącznie dla siebie i by nikt nie widział
Jakub woli spędzać wolny czas w samotności
gdy nasz ulubiony ksiądz ma czas wolny po mszy lub w innych okolicznościach, uważam, że preferuje spędzać go samotnie w swoim pokoju, unikać poniekąd większych zgromadzeń. nie przeszkadzają mu one, ale zwyczajnie potrzebuje odpoczynku
Jakub piszę pamiętnik
właśnie w czasie wolnym, Jakub piszę swój pamiętnik. siada przy biurku, wyjmuje schowaną książkę w skórzanej oprawie i piszę to, co mu się przydarzyło i to, co czuł tego dnia. piszę tam swoje sekrety, przemyślenia. później chowa swój pamiętnik by nikt się nie dowiedział co tam spisuje
Jakub jest ukrytym gejem
to jest oczywiste dla nas wszystkich. niestety, narazie to dla mas hc przez nie pokazanie bardziej w serialu tego, co czuje Jakub, ale wiemy, że fałszywy prorok był Jakuba gay awakening
Jakub mało zna łaciny
przez to, że Jakub mało uwagi faktycznie poświęca Kościołowi, mogę śmiało stwierdzić, że zna tylko podstawowe zwroty po łacinie. idealnym przykładem jest mówienie "lorem ipsum sit deli" podczas pogrzebu
Jakub nie umie gotować, ale chciałby się nauczyć
to jest taki dla mnie luźny headcanon, którego nie potrafię wytłumaczyć
Jakub nie lubi prosić o pomoc
Jakub ma sporą dumę, to trzeba przyznać. no jest takim ego topem... więc swoje zadania woli wykonywać sam, ale jeśli potrzebuje pomocy - ciężko mu o nią poprosić. jeśli już serio jest zmuszony, prosi o pomoc Anielę
16 notes · View notes
kapvscianymoty1ek · 3 months
Text
A gdyby...
Zacząć wszystko od nowa, zacząć się głodzić nie mówiąc nikomu, znowu wrócić do momentu gdzie nikt nic nie wiedział, znowu schudnąć 10kg, czuje się tak samotna że nie widzę innego rozwiązania na zwrócenie uwagi ani pokazanie że jest naprawdę źle więc wracam do was motylki
Kocham was motylki
18 notes · View notes
myslodsiewniav · 5 months
Text
11 godzin to za dużo. :(
Wczoraj obydwoje mieliśmy zdalnie. Z przerwami maksymalnie 15 minutowymi u mnie, a u mojego chłopaka z jedną 20 min.
MEGA mnie ciekawią wykłady i sposób przedstawiania przez wykładowców zagadnień, ALE na ostatnim wykładzie, tym 3-godzinnym z socjologii mój mózg/umysł po prostu odmawiał przyswajania jakichkolwiek wiadomości. Prowadzący wiedział, że jesteśmy zmęczeni, więc tak prowokował nas do interakcji, abyśmy jednak brali czynny udział. To było fajne i za to jestem wdzięczna, ale zarazem byłam posrana, jak akurat nakładałam maseczkę w kibelku, a typ NAGLE wywołuje moje imię i zadaje pytanie służace za pokazanie empiryczne pewnego zjazwiska. I MUSZĘ lecieć do kompa w pokoju, z zieloną glinką na ryjcu (bez kamerki, ale sama świadomość wydaje się poniekąd komiczna), aby z Panem Profesorem prowadzić negocjacje przez mikrofon. xD
A jak już odprężona po tej rozmowie rozpływam się na kanapie czując jak puszcza adrenalina, to siedzący metr ode mnie partner (w sensie, że mój partner, O. kochany) wyciąga z ucha słuchawkę (bo też był u siebie na wykładzie) i pyta czy mi przeszkadzał podczas rozmowy z wykładowcą, bo akurat na jego wykładzie cały rok w tamtym momencie dyskutował o tym, kto faktycznie zachwyca bardziej w filmie "Barbie" - Margot Robbie czy Ryan Gosling. Mój chłopak ostro siedział w teamie fanboyów Goslinga ( :P Uwielbiam, że "I'm just Ken" otwiera jego ulubioną playlistę piosenek do których gotuje w kuchni) i prawdopodobnie CAŁY MÓJ ROK podczas mojej rozmowy z profesorem od socjologii słyszał w tle cytowaną tę piosenkę z argumentacją dlaczego ta scena na każdym poziomie jest fantastyczna:
youtube
xD
xD
XD
Kocham.
Ze zmęczenia zostaję się śmiać (jestem przekonana, że profesor jeżeli słyszał w tle mojego chłopaka to doceniłby to, bo na tym samym wykładzie na którym mnie wywołał z kibla wcześniej tłumaczył nam zasady społeczne w grupie powołując się na wszystkie filmy w serii John Wick i całe tajne stowarzyszenie zabójców xD - ja naprawdę KOCHAM te studia)
Ale przyznaję, że chociaż negocjowałam z profesorem warunki wymiany dóbr osobistych to... nie pamiętam o czym był właściwie wykład, bo byłam zbyt zmęczona. 11 h pod rząd to za dużo.
Przez pierwsze 3 wykłady wczoraj znowu ryczałam. Mój chłopak pierwszy raz to widział na żywo - dotąd słyszał moje relacje o tym, że spontanicznie wzruszam się na wykładach. tym czasem wczoraj leżałam rano w łóżku podczas zajęć z kina amerykańskiego. Oglądaliśmy i analizowaliśmy sceny z "Przeminęło z wiatrem" oraz scenę ze śpiewającą "Somewhere over the rainbow" Judy Garland. I tak się wzruszyłam, że jestem na studiach, na których uczę się tego co mnie jara, co mnie fascynuje, co mnie interesuje, że się rozchlipałam ze szczęścia i wzruszenia. Mój chłopak przyszedł do sypialni zaniepokojny "Co się stało?" pyta, a ja jak z jakiegoś mema o babce przed okresem (nie jestem przed okresem) i na fali hormonów przez krokodyle łzy i siąkając nosem "jestem taka szczęśliwa!!!" xD
Bo jestem!
Tyle razy ile rozmawiałam z mamą o tej scenie, tyle razy ile słuchałam podcastów o kinie... A teraz uczestniczę w analizach na studiach w temacie, który mnie tak silnie interesuje! No wzrusz!
youtube
Ech.
Dziś O. już jest na 4h wykładu z prawa, a ja za chwilę muszę wyjść na 9h wykładów. Ech.
Miłego dnia!
13 notes · View notes
kasja93 · 11 months
Text
Siemanko!
Tumblr media
Obudziły mnie uszaki nad ranem. Wstałam, nakarmiłam i wróciłam do łóżka. W ciągu tych kilku godzin drzemki Jerry się nade mną znęcał. Właził pod kołdrę by dziabnąć mnie w stopę. Bezczelny dziad. Uspokoił się trochę jak go złapałam i przytuliłam xD już nie chciał się do mnie zbliżać do końca dnia. Jakoś przed 8 rano obudziła mnie moja siostrzana dusza @pozarta. Pogadałyśmy trochę po czym poszłam do sklepu. Kupiłam pomidory na promce w netto. Dzięki za polecajkę @rexie-lulaby :3 Kupiłam również składniki na kolejne ciasto - tym razem będzie to bomba kaloryczna, ale to nie dla mnie. Dostałam misje specjalną by we wtorek po zdjęciu szwów wpaść z ciachem do rodziców, gdyż robią małą imprezkę dla spoko sąsiadów z okazji wyprowadzki. Przy okazji wpadłam też do Rossmana po peeling do skóry głowy oraz wcierkę na wypadanie włosów. Nadal lecą jak oszalałe po narkozie…
Tumblr media
Gdy wróciłam z zakupów zabrałam się za sprzątanie a podczas tej czynności lubię sobie puścić jakiś podcast na yt. Patrze a tam zasrane recenzjami „Spider Man: poprzez multiwersum”. Moja pierwsza myśl „O! Czyli to już po premierze”. Mieszkam pod takim mentalnym kamieniem, że nic nie wiem o nowościach filmowych, które mają wyjść póki kilku ulubionych youtuberów o nich nie zrobi filmu. Zabookowałam zatem seans na dziś i po ogarnięciu mieszkania zabrałam się za pisanie moich przemyśleń odnośnie naszego community.
Tumblr media
Miałam dziś robić fajny obiad, ale kupiłam popcorn i to był mój jedyny posiłek dziś. Naprawdę się nim zapchałam. Myślałam by coś zjeść przed seansem, ale nie było na to zbytnio czasu i jednak kupiłam ten zakichany popcorn w cenie biletu 🙄🙄🙄
Poszłam na wersje z polskimi napisami by uniknąć dzieci - a przynajmniej tych takich najmłodszych :) Co sądzę o filmie? Najlepsze super bohaterskie kino od czasów Avengers: End Game. No nic lepszego nie wyszło do tej pory (choć Strażnicy Galaktyki vol.3 było bardzo dobrym filmem). Pamiętam jak po raz pierwszy obejrzałam Spider-Man Uniwersum. Ten wybuch kolorów, nowa koncepcja, świetny ładunek emocjonalny, postacie pełne głębi, których nie dało się nie pokochać albo chociaż nie polubić. Był to genialny film i powiew świeżości. Najwyższej jakości animacja ever. Czy druga część trzyma poziom? Oh yeah! Jest to coś niesamowitego. Jak nawet przez same kolory otoczenia bohatera potrafią oddawać jego emocje i doprowadzić do łez. Na przemian się na tym filmie śmiałam i płakałam. Bardzo pięknie pokazany wątek dorastania i rodzicielstwa. Pokazanie, że emocje są równie silne w młodej osobie jak i dorosłej. Ukazanie, że dorośli też często nie wiedzą co robić i jak dotrzeć do swojego dziecka z uczuciami. No i historia na przemian daje nam rollercoaster akcji oraz spokojniejszych momentów nie wypadając jednocześnie z rytmu. Pokazanie, że nawet superbohaterowie nie są krystaliczni jak łza, że nie są tylko „białymi” postaciami bo w tym filmie jest mnóstwo szarości, dylematów moralnych i ciężkich tematów.
Tumblr media
Graficznie? Petarda! Wręcz można się czasem poczuć przytłoczony akcją bo tyle się dzieje na ekranie! Nie trzeba być jakimś turbo fanem by obejrzeć ten film, nawet znajomość pierwszego filmu z tej trylogii (tak, będzie trzecia część) nie jest jakoś mega ważna. Jeśli ktoś przyjdzie z otwartym umysłem na seans to będzie świetny film zarówno dla młodszych jak i starszych ludzi. Nie nazwałabym tego kinem familijnym bo rzadko są poruszane tak mocne wątki w tym podgatunku, ale spokojnie może iść dziecko, nastolatek, dorosły czy starsza osoba. U mnie na seansie były w większości osoby w wieku 20-35 lat, znalazły się osoby młodsze jak i starsze. Jeden pan miał chyba z 60 lat :)
Muzycznie? Jest genialnie! Właśnie gwałcę playliste z soundtrackiem ;)
Historia i postacie? Boże ten film napewno dostanie Oskara. I mam nadzieje, że nie tylko w kategorii najlepsza animacja roku! Nie będę więcej zachwalać :) uderzajcie do kin! Ja z pewnością pójdę jeszcze raz, tym razem na wersje z dubbingiem. A rzadko chodzę dwa razy do kina na to samo :)
Tumblr media
Dziady mają się dobrze :) Jerry oraz Ruda zostali dziś przeze mnie wymacani jak nigdy. Rudziś przeważnie codziennie przychodzi na głaski, Jerry zaś nie miał wyboru xD aż na mnie prychał i tupał jak go w końcu puściłam wolno x3 mam też dla Was filmik jak Rudzik kica po tarasie. Wyjęłam suszarkę z tarasu bo pranie wyschło i Ruda niczym diabeł z pudełka wyskoczył zza fotela i jak petarda wyleciała przez okno na zewnątrz:
youtube
Dwa razy kicała na zewnątrz dziś :) będę nagrywać jak pierwszy raz trafią na wybieg jak już się przeprowadzimy! Na pewno będą szczęśliwe :)
Tumblr media
Ogólnie dzisiejszy dzień był dobry. Poza porannym wkurwem było okej. W kinie tak często płakałam, że aż facet fotel dalej ode mnie dał mi chusteczkę 😅 w sumie to chyba każdy płakał. Na filmiku z Rudą nawet słuchać jak jeszcze pociągam nosem po opróżnieniu rezerwuaru łez pół godziny wcześniej xD
W nocy śniła mi się praca. Podświadomość wariuje dalej, gdy tylko się wyluzuje… Mimo to dziś był dobry dzień :) głównie przez poranną rozmowę oraz wizytę w kinie.
27 notes · View notes
jennyxoxos · 7 months
Text
Moje jedyne motywacje życiowe to schudnięcie i pokazanie tym szmatą jak to się robi i zagadanie do tego jednego chłopaka z klasy
16 notes · View notes
niechciaana · 1 year
Text
Kogo obchodzi pierwsza miłość? Brawa dla tej drugiej za pokazanie Ci, że miłość taka naprawdę istnieje po tym jak myślałeś, że nigdy więcej Cię nie spotka.
15 notes · View notes