Tumgik
#krzaki
witekspicswroclaw · 4 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Snow & trees in a park - Wroclaw, Poland / Rondo.
72 notes · View notes
witekspicsnature · 5 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Snowy winter - bush in a park.
12 notes · View notes
michalzdziejowski · 2 years
Photo
Tumblr media
💮 #tawuła #spirea #spiraea #kwiat #kwiaty #flower #flowers #krzak #krzaki #bush #bushes ____________________𝕿𝖆𝖌𝖎_____________________ #wiosna #spring #mykingdom #myplace #myhomeismycastle #homesweethome #mygarden #magicgarden #Dziećkowice #Mysłowice #Śląsk #Polska #UE 🇵🇱🇪🇺 #Dzieckowice #Myslowice #Silesia #Poland #PL #EU 🇵🇱🇪🇺 📸©️ @michal.zdziejowski (w: Mysłowice) https://www.instagram.com/p/Cc-Wdauo3in/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
vivianarxseee · 25 days
Text
no cześć kochani
chwile się nie odzywałam bo po prostu ten tydzień przed świętami to był chyba jakiś nieśmieszny żart.
dosłownie w niedziele(24.03) miałam spory binge. myślałam że w poniedziałek już będzie spoko ale był kolejny binge i tak od niedzieli do świąt wpierdalałam jak pojebana.
i to dosłownie były jakieś pierdolone napady bo jadłam wszystko co wpadło mi w ręce a ja nie umiałam? nie mogłam? się powstrzymać. sama nie wiem co to było. moja głowa mówiła stop, mój brzuch też mówił stop ale ja dalej wpierdalałam tak że się ruszyć czasem nie mogłam.
to było w chuj okropne uczucie zwłaszcza że nawet nie zwracałam dużo bo z tym też miałam jakiś duży problem.
przytyłam i to dużo. naprawdę dużo. okropnie mi twarz się ulała przez te kilka dni tak samo jak całe ciało i cała moja marcowa praca poszła się jebać i jestem w chuj przez to zła i strasznie mi wstyd. przed binge zaczynałam widzieć już efekty - przerwa między udami zaczynała robić się coraz większa, obojczyki były już widoczne, żebra to samo, brzuch był już coraz bardziej płaski, podbródek mi znikał a szczęka była coraz bardziej zarysowana. a teraz? to wszystko znikło. brzuch mi odstaje i wyglądam jakbym była w ciąży, przerwa między udami znikła, ramiona kurwa tak mi się ulały że to masakra, podbródek jebany mi się taki wielki zrobił że aż szkoda gadać jak to wygląda, no i chuj no wszystko poszło się jebać. boli mnie to w chuj ale się nie poddaje. naprawdę ja nie chce tak wyglądać no do kurwy.
święta też chujnia totalna. jadłam dużo ciast i wgl jakieś w chuj kaloryczne posiłki no i dupa w kratę.
wczoraj (wtorek 02.04) chciałam zjeść mniej ale no i tak zjadłam sporo ale udało mi się od wczoraj około 19 do dzisiaj około 16 lecieć fasta 20h więc jak na początek po takim binge cycle chyba jest w porządku.
dzisiaj (środa 03.04) zjadłam obiad który składał się z bigosu i sałatki jarzynowej no i zjadłam trochę ciast :/ potem jeszcze zjadłam jakąś bułkę drożdżową no masakra jakaś ale rozpoczęłam fasta i chcę go pociągnąć do niedzieli.
Tumblr media
czy mi się uda? mam nadzieje że tak.
no kurwa jestem tak sobą załamana że to jakaś jest tragedia. gdyby nie ten binge czaicie że mogłabym już osiągnąć swoje gw2? a teraz bardzo się oddaliłam nawet od swojego gw1.
staram się jakoś pocieszać że przecież uda mi się to zrzucić jeśli tylko wezmę się do roboty ale jak zawsze panikuje bo do wakacji zostało z 2 miesiące i boje się że mi się nie uda zwłaszcza że na majówkę jadę z ciociami do krakowa i w tym czasie będę musiała przy nich jeść w miarę normalnie. jakby serio jak wczoraj stanęłam na wagę i zobaczyłam tą liczbę to tak zaczęłam panikować i się stresować że nie mogłam spać w nocy a dzisiaj rano z tego stresu poleciała mi krew z nosa xdd.
ale dobra trzeba serio wyczilować bo to chyba przez ten jebany stres wpierdalam xdd. także chill bomba widzowie uda mi się polecieć z tym fastem na luzie. jutro pójdę do biedry kupić sobie cole zero i jakoś przetrwam.
kupiłam sobie ostatnio też w biedronce jakąś herbatkę na trawienie i szczerze to ja nwm czy ona coś działa ale chuj piję ją i tak. tak samo zakupiłam w końcu dulcobis i już wzięłam go chyba z trzy razy i kurwa akurat w takim momencie zaczynał on działać że musiałam iść dwa razy w krzaki srać xddddd.
jeszcze wczoraj zainstalowałam sobie jakieś aplikacje typu „płaski brzuch w 30 dni” i robie z nich te ćwiczenia, czy coś dają? nwm się zobaczy. dzisiaj wychodzi że spaliłam z nich około 332kcal ale szczerze to w to nie wierzę xdd
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
ale no póki co będę robić z nich te ćwiczenia a za jakiś czas przerzucę się na jakieś z yt.
z kroków dziś spaliłam 155kcal około, więc wychodzi jakieś spalone dziś 487.
dobraa to chyba tyle kochani. no trzeba się wziąć za siebie i tyle koniec pierdolenia, ja chcę być chuda w wakacje a nie jakaś świnia kurwa. raz mi się udało osiągnąć gw1 to teraz też mi się uda a nawet gw2. chcę do wyjazdu ważyć chociaż te 45kg to już będzie spoko więc działamy.
chudego dnia/nocy skarby.
nie poddawajcie się.
22 notes · View notes
rozoweeokularki · 1 month
Text
Tumblr media
Drogie motylki
Nadchodzi Wielkanoc...
Jak dobrze wiecie w czwartek zaczyna się przerwa wielkanocna więc wiele z nas będzie miało problem z utrzymaniem lub zmniejszeniem wagi z powodu wielkanocnych potraw które napewno zawitaja na naszym stole jednak mi się poświęcilo bo już w piątek jadę z przyjaciółmi mojej mamy w góry! (I zresztą mojej rodziny) bardzo się cieszę bo będziemy codziennie chodzić około 15 lub 20km!
Jeżeli chodzi o jedzenie to moja mama kocha podróżować I W te święta właśnie to dla niej jest najważniejsze więc nie będę jadła żadnych powtarzam ZADNYCH świątecznych potraw
Całymi dniami będę chodziła po górach j spedzala czas na zewnątrz więc moja mama pewnie weźmie ze sobą jedzenie ale wtedy łatwiej będzie ki unikać jedzenie bo mogę coś na szybko wywalić w krzaki lub powiedzieć że nie mam ochoty więc u mnie święta będą naprawdę przyjemne!
Dajcie znać jak u was u czy się boicie
Good luck!
Tumblr media
8 notes · View notes
kasja93 · 10 months
Text
Cześć!
Tumblr media
Rano po przebudzeniu i ogarnięciu Uszołaków nie byłam w stanie mówić. Wczytał mi się syntezator mowy dopiero, gdy za płotem pojawiła się… kura! Piękna, brązowa karmazynka chodziła koło naszego płotu. Poszłam do niej zagadać „cześć piękna! Zgubiłaś się?” Odpowiedziała „kooookookokooo!” XDDD żaden sąsiad po mojej stronie drogi nie ma kur, więc ta tutaj była na gigancie. Generalnie cały dzień kręciła się po okolicy i zostawiłam jej otwartą furtkę, gdyby nie wróciła do siebie a potrzebowałaby schronienia na noc.
Tumblr media Tumblr media
Zrobiłam sesje zdjęciową w kapeluszu dla @pozarta. Teraz już wiesz jakie mam nakrycie głowy :)
Pojechałam złożyć zamówienie w tartaku na deski szalunkowe oraz do brico po inne materiały budowlane a po powrocie wkopałam krzaki borówki i pomidory :) zobaczymy czy się przyjmie. Póki co wszystko co wkopałam pięknie rośnie. Zjadłam też batonika Dare bo źle się czułam
Tumblr media
W ogóle dziś było mega duszno i parno. Po południu zaczęło padać a tata korzystając z niepogody przygotował obiad. Nie pytał mnie czy zjem tylko postawił mnie przed faktem dokonanym.
Tumblr media
Jak przestało padać poszłam narwać liści malin do suszenia oraz naciąć gałązek drzewek owocowych dla uszatych. Bardzo je lubią a po co kupować jak można mieć za darmo. Ogólnie dziady mają się dobrze, robią pozycje na zdechlaczka i dają się głaskać. Nawet Jerry nie gardzi głaskankiem po uszkach i głowie. Z racji, że były dziś kute ściany w kuchni nie wypuszczałam je przez hałas na dwór. W zamian zatem macie zdjęcie Tajsona na styrcie gruzów jaką jest aktualnie kuchnia, korytarz oraz weranda
Tumblr media
Cieszę się, że po 14 latach swojego życia Tajson ma zasłużoną emeryturę na swoim domku oraz ogródku :)
Ogólnie psychicznie czułam się dziś średnio. Miałam złe myśli w stylu pójść spać i się nie obudzić. Walczę z tym i staram się cieszyć się wszystkim czym się tylko da. Walczę!
Tumblr media
Nie robiłam dziś przez pogodę praktycznie nic poza siedzeniem na leżaku w cieniu i czytaniu książki. Jakoś przetrwałam kolejny dzień
Tumblr media
Padam na teraz zatem ide spać
Tumblr media
33 notes · View notes
mothylarka · 9 months
Text
Dietuję od czterech tygodni. Łącznie schudłam circa 2 kg, ok, zadowalający wynik. Ćwiczę, nie przekraczam tych 1400-1500 kcal, ogólnie trzymam reżim. No i od przeszło tygodnia nie tylko nie ubywa mi wagi, ale jakby przybywa? Zakładam, że to jakieś hormonalne fiki miki, bo mój mózg wie, że nie pożarłam 3 tys kcal odpowiadających 0,4 kg nie wiedząc o tym. Bardzo wątpię też w tak predki przyrost masy mięśniowej, no bo plox.
Za to, jakby na przekór, od kiedy przestałam tracic na wadze mojemu N.-owi (nie odchudza się, wciąga białą czekoladę) ubyło 1,5 kg. No nic, cieszę się z tego balastu, który straciłam. Chciałabym w najbliższym tygodniu zbadać sobie glikemię na czczo oraz cholesterol, ale słabo mi idzie wstawanie rano. Należałoby też sprawdzić krzywą cukrową tak ku pamięci (rodzina cukrzyków), ale nie wiem jak mam wysupłać godzinę na randkę z glukozą żeby potem nie rzygać w krzaki.
Wiadomo, chciałabym żeby N. sprawdził sobie przynajmniej cholesterol, ale ten bałwę stawia opór wart lepszej sprawy.
Jednak jestem szczególnie zadowolona z ćwiczeń. Udaje mi się kręcić hulahopem prawie codziennie po 25 minut, w niedzielę nawet 40. Aż boję się przestać w obawie, że wrócą zakwasy.
16 notes · View notes
jazumst · 8 months
Text
Perfekcyjny Jazu swojego życia
Żeby Was... Trzeba było się w końcu zabrać. Posłuchajcie:
Nazbierało mi się questów. Mimo, że wstałem z nieziemskim bólem głowy, wziąłem się za odhaczanie punktów.
//
Pojechałem zatankować. Ręka drżała żeby nie zalać diesla z przyzwyczajenia. W ogóle - zauważyłyście ostatnio wzmożony rucha na stacjach? Wczoraj oblężenie, dzisiaj tłok. Wątpię, że wyprzedaże są letnie XD Pan Ojciec mówi, że od soboty robił trzy odejścia zanim udało mu się normalnie zalać wóz. Ciekawe...
//
Akurat jak wyjechałem dostałem SMS, że jest kasa. Pojechałem, przeliczyłem, premia wakacyjna weszła. Już myślałem jak bardzo mi to pomoże, kiedy zrozumiałem, że mam jeszcze telefon do opłacenia i państwa Rodziców XD Ale mieć a nie mieć to mieć dwa razy. Za godzinę dzwonię do Mechanika.
//
Chciałem zająć się ogrodem jak nie będzie państwa Rodziców, bo wtedy nikt mi się w robotę nie wpierdoli. Będą mogli jedynie przyjąć do wiadomości to co zrobiłem. Ale przecież cierpliwość nie jest moją przywarą. No jak zrobię teraz to nie będę musiał później, a słonko praży. I chuj, w tym skwarze, w samo południe ścinałem krzaki. Umordowałem się jak pojebany. Klejący, w robakach, suchych liściach i pajęczynach. Z mordą czerwoną jak po roku ostrego chlania na nadciśnieniu.
//
podmieniłem wodę u Stefana. Od kiedy zmniejszyłem czas świecenia jest mniejszy syf i roślinki jakby odżyły. No to będzie zaciemnienie. Póki jest lato to słońce nieźle rozświetla pokój, więc chyba jest ok. Niektóre roślinki widzę jak odginają się w stronę okna.
//
Poszedłem się kąpać i włączyłem pralkę. Tak praży, że zanim skończy się jedno pranie to drugie wyschnie. Piękna sprawa. Poza ściągnięciem prania z linki nigdzie dziś już nie wychodzę. Skwar jak cholera.
//
Prawie cały samochód wchodzi pod wiatkę. Pan Ojciec chce ją minimalnie przedłużyć. Dokładnie sam bagaj wystaje, więc na dobrą sprawę tylna szyba nie powinna zimą zamarzać. Szrot oddał miejsce jeździkowi. Troszkę szkoda mi się zrobiło. Ale deal jest deal.
//
Dobry wieczór ;]
youtube
8 notes · View notes
butterfly2137 · 5 months
Text
22.54 21.11.23
Czuje się jak kiedyś
Co mam na myśli mówiąc jak kiedyś?
Czuje się jak najgorsze główno nie mam siły wyjść z domu najmodniejsze wyjście do toalety mnie męczy nie chodzę do szkoły nie chodziłem przez tydzień na żadną terapie na nic nie wychodziłem nawet na papierosa tylko zamknięty w 4 ścianach bez czucia zewnętrznego powietrza nie czuje głodu nie mam często siły wstać z łóżka całymi dniami leżę patrząc się w ekran nie mam siły nawet na wypowiedzenie słowa nie mogę spać nie mogę nic czuje jakby coś mnie po prostu wyrzeralo od środka nie mam siły żyć nie chce już a nie mam siły na nie życie chce poczuć że umieram ale nie mam nawet na to siły ledwo co to pisze nie mam na nic siły
Co myślę?
Nie myślę moje głosy myślą za mnie ja już nie wiem czy to ja myślę czy ktoś inny ja już nic kurwa nie wiem ale nic nowego jestem tylko śmieciem leniwyą kurwą przeszkadą dla innych tylko potrafię napisać największe główno jaki ten świat widział czyli moje życie z punktu wyjścia z choroby przeszedłem na wejście znowu do tego samego
Jakiego samego?
Takiego jak był początek potrafiłem tylko ryczeć i zarywać noce spiąć na lekcjach online budząc się potem sam na rozmowie z nauczycielem gdy inni już mieli inna lekcje ale wtedy było inaczej tylko ciągle kłutnie z rodzicami i babcia.
Babcia która była dla mnie najważniejsze odeszła w tamtym czasie tylko ona zauważła że jest coś ze mną nie tak mówiła mojej mamie żeby zwracali na mnie uwagę bo się kręcę przy nożach/bandażasz mieli to w dupie . Po moim pierwszym sh poczułem ulgę pierwszy raz od dawna czułem się chociaż trochę dobrze wyszedłem na dwór pierwszy raz od 3 miesięcy było inaczej.
Inaczej zapamiętałem dwór
Babcia zmarła.
Zrobiłem to ponownie na kostce tata zauważył że mam bandaż po prostu potrzebowałem atencji z strony rodziców a oni mi jej nie dawali ciągłe kłótnie pocielem druga kostkę mama kazała mi zdjąć już nie uwierzyli że to przez krzaki.
Psycholog mój pierwszy powiedział że jeżeli zrobię to jeszcze raz to szpital psychiatryczny(nie wiedziałem o tym) zrobiłem to na nadgarstku moja pierwsza próba s.
Nikt nie wiedział że to próba nadal myślą że była tylko jedna
Przyjęli mnie
Jak to możliwe?
Przecież jestem zdrowy?
Ja? I problemy? To ja jestem problemem.
Przecież było okej.
W szpitalu siedziałem 2 miesiące ale na tym się nie skończyło byłem ponownie 5 razy ogólnie 6.
Jestem zdrowy?
Nadal?
A może mi ta pomoc jest potrzebna?
Nie napewno nie.
To był tylko żart.
Niewinny żarcik.
Nie potrzebuję tej całej pomocy.
Za dużo.
Dajcie mi już żyć.
Proszę.
Cały czas całe te 4 lata żyłem w błędzie w niepewności że żyje ale już wiem że żyje i że muszę dla innych.
Dla innych? Co to znaczy?
Nigdy nie pomyślałem że chce żyć że żyje z chęcią tego nawet te szczęśliwe dziecko było oszustwem przez całe życie byłem oszukiwany
Po co tu jesteś? po co żyjesz?
Nie wiem kurwa dajcie mi spokój.
Tak naprawdę to nie pamiętam nic ze swojego dzieciństwa pamiętam tylko momety jak siedziałem przy lekcjach a moja mama na mnie krzyczała bo ona mi zawsze pomagala
Pomagała? Chyba przemocą.
Tak naprawdę pamiętam swoje życie od momentu jak się wszystko zjebało jak miałem 9 lat i spotkałem się pierwszy raz po lekcjach z kolegami z klasy palili gumy papierosy ale nagle wpadli na pomysł żeby zapalić normalne poprosili jakiegoś typa pod sklepem kupił im za ich kasę wypaliliśmy trochę i schowaliśmy resztę znaczy oni po 2 ja jednego kolejny dzień spotkałem się z jednym z nich to był weekend poszliśmy do naszej skrytki i powiedział
-chodz za murek
Ja się zgodziłem wziął jednego i dał mi całą poczke ale..
- musisz mi dać w zamian siebie
Powiedział po czym wsadził mi rękę pod koszulkę miałem 9 lat. Gdybym nie zrozumiał co się dzieje i nie uciekł to by mnie zgwałcił j a p i e r d o l e.
Jak można być tak zjebanym?
Chcieć zgwałcić 9 letnie dziecko.
Dlaczego ludzkość jest tak pojebana?
Zadaje sobie to pytanie od początku.
Dlaczego?
Dlaczego ja?
Dlaczego mi się musiało to przydarzyć?
To wszystko akurat mi?
Wszyscy mówią masz być taki taka sraka zamknij mordę i zacznij się interesować swoją dupa suko a nie mówisz mi jak mam kurwa żyć jak nawet nie chce żyć japierdole wszyscy mówią jaki masz być chuj im do tego wszyscy żyjemy po to żeby umrzeć kiedyś i tak umrzemy wszyscy to dlaczego nie mogę teraz co mnie powstrzymuje?
Inni?
I tak ich stracisz.
Japierdole zostaw mnie kurwa.
Narazie chce czuć jeszcze ten cały ból jak mocniej zaboli to już mnie nie będzie a narazie boli w chuj.
No i na co wam to było?
Takie dziecko?
Kto by chciał?
Dziecko które myśli o tym żeby się zabic?
I jeszcze mu dowalacie?
Super z was parka?
Cieszycie się z waszego pierwszego wymarzonego dziciaczka?
Bo ja nie.
Na moim 3 pobycie zaczęło się życie zaczęłem żyć na serio myślałem że z tego wyjdę a tu się pojawiła ona.
Weszliśmy w związek.
Zaczęło się piekło?
Tak.
Molestowanie? bicie? poniżanie?
Tak.
Czy jestem aż takim naiwnym dzieckiem?
Tak.
Czy zasługuje na to?
Tak.
Czy życie serio mnie aż tak tu nie potrzebuje?
Tego nikt nie wie.
Ale się dowiem.
Chce mi się krzyczeć ale nie umiem nic nie umiem chce mi się palić ale nie chce mi się wstac i wyjść na ten pierdolony balkon chce poczyc że żyje chociaż raz sam z siebie nie przy kimś chce siedzieć sam i mieć takie "ja żyję jak super" ale tej osoby już nie ma i nie wróci wiem to. Liczenie kalorii warzenie się 2 razy dziennie myślenie o samobójstwie
Jeszcze szcze ci nie starcza?
Życie dało mi klęskę jestem porażka albo to otoczenie jest porażka?
Nie.
To napewno ja.
To ja przecież.
Ale?
Nie ma ale szmato zamknij się.
Cały czas tylko to jedno po co ja się urodziłem i dlaczego jak miałem okazję to tego nie zrobiłem przecież nikomu na mnie wtedy nie zależało przecież ja nie byłem potrzebny a teraz?
Cierpię.
Jestem potrzebny?
Nie.
Oczywiście że nie.
Nic przecież nie ucierpi świat jak znikniesz.
Jest tyle ludzi nikt nie zauważy.
Masz przecież te tabletki wystarczy
wziasć
popić
I
Po sprawie
Po problemie.
Ale czy tego by oni chcieli?
Kto?
Ludzie którzy cię wspierają są przy tobie myślą o tobie starają się o ciebie...
Na przykład? Twój chłopak twoja mama twoji przyjaciele.
Ale.
Nie ma ale musisz dla nich zostać.
Nie dam rady już dłużej.
Serio chcesz tego?
Chcesz już nigdy nie zobaczyć swojego chłopaka nigdy go nie pocałować przytulić nigdy nie pośmiać się z przyjaciółmi?
Nie wiem.
Zastanów się.
.
.
.
Nie chce.
No właśnie
23.41
5 notes · View notes
witekspicswroclaw · 2 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
Wroclaw, Poland - court building in Autumn scenery.
2 notes · View notes
witekspicsnature · 5 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Snowy winter - bush in park Rondo - Wroclaw, Poland.
7 notes · View notes
strefarozmyslenally · 7 months
Text
Lęk
Wrócił. Niespodziewanie, nieproszony, niechciany. Silny i potężny. Oplata moje ciało. Zawija się wokół szyi odbierając mi każdy kolejny oddech. Powietrza! Błagam! Tlenu! Wyciąga dłoń i zaciska ją na moim sercu. Robi to tak mocno, że ledwie daje radę dalej pompować krew. Zasłania mi usta, abym nie mogła nic powiedzieć. Każę milczeć. Zabrania mi o sobie mówić. W oczach kryje najgorsze scenariusze. Nie chcę w nie patrzeć, ale są zbyt duże. Zwracają uwagę. Sugerują, że nie wolno nikomu ufać. On jednak nienawidzi moich oczu. Posypuję je solą, aby cierpiały. Łzawią obficie,zmuszone wypłukać sól z soczewki. Jak szczypie, jak boli. Ściska mnie w jeszcze mocniejszym uścisku chcąc odsunąć od wszystkich. Zamknąć w samotności. Nachyla się do mojego ucha i szepcze straszne rzeczy. Kłamstwa w które naiwnie wierzę. Ściskając moją szczękę szepcze, że jestem nikim. Bezwartościowy śmieć. Wmawia mi, że jestem żałosna, bo nie potrafię zapanować nad nim. Mama by to potępiła. Ona się z nim zgadzała.
Zbyt słaba, aby kontrolować go... samodzielnie powstrzymać. Nie potrafię się wyrwać. Ciągła szarpanina. Nie mam już na nią sił. Wie o tym, dlatego proponuję mi rozwiązanie, które sprawi, że zniknie na zawsze. Makabryczne i zuchwałe. Nie mogę się na nie zgodzić, bo on wypełzł że mnie. Jest częścią mnie. Jego ciało jest bezwarunkowo połączone z moim. Znikniemy obaj jeżeli się zgodzę. Mam ochotę paść na kolana i wrzeszczeć z bezsilności. Ciągne włosy dusząc się od łez. Przeklinam siebie, bo jest mój. Lęk, przeklęty manipulator, który zatruwa mi życie. Niszczy mnie od środka. Sprawia, że gnije, depcze moje szczęście. Gryzie, dręczy, torturuje. Jest wszędzie, we wszystkim i w niczym. Wykorzysta każdą okazję, aby się mnie pozbyć. Jeżeli jednak dopiął by celu, on też by zniknął. Jakby przypominał sobie o tym w ostatniej chwili i odpuszczał, zadowolony do jakiego szaleństwa mnie doprowadził. Dumny, że zatrzymał moje logiczne myślenie. Wpycha mnie w ciemności, gdzie brakuje nadziei. To tam dopada mnie jego przyjaciel wstyd, który łapie za kark, gotów go skręcić.
Jestem zabawką ich obu, popychają mnie i przekopują z jednego kąta w drugi. Kiedy wreszcie uda mi się wstać, czuję się taka obolała, jakbym umarła, ale wciąż żyła. Siada na moim ramieniu jak sowa i chichocze, gdy z przerażeniem patrzę na człowieka, który stoi przede mną. On wyciąga dłoń w kierunku mojej twarzy i chwyta za maskę żartów i uśmiechu, która założył mi wstyd. Zdejmuje ją, co bardzo nie podoba się lękowi. Lęk zaczyna mnie drapać, abym nic nie powiedziała. Otwieram usta, patrząc w brązowe tęczówki. Obiecałam mówić prawdę. Lęk jednak szarpie za krtań, warcząc, że nikogo nie obchodzę ani ja, ani on. Nie wytrzymam dłużej, bo pomimo tego, że każdy ma swój lęk, mój urósł za bardzo, stał się zbyt przerażający dla mnie. Odnajdując ostatek energii i odwagi postanawiam zaufać człowiekowi, gotowemu mi pomóc. Ufam mu, chociaż wszystko we mnie krzyczy, abym tego nie robiła. Jego to obchodzi...
Wydaje swój lęk. Zdemaskowany, kurczy się. Wie, że teraz nie ma już takiej władzy, bo on zaczyna polowanie. Postanawia zrzucić tego potwora z mojego ramienia w tańcu. W szybkich obrotach, lek skrobię pazury, spada gdzieś w krzaki, przypalony pięknem gwiazd. Gwałtownie czuję, jak serce znów może pracować, oddech się normuje, a mózg znów racjonalnie myśli. On go powstrzymał. Nie pozwolił dłużej, aby mnie uwierał. Zostaje uratowana. Wolna do momentu aż nie wróci wciągając się po pępowinie, z potrzebą spektakularnej zemsty. Będzie chciał mnie odsunąć, zabronić tańczyć, abym znów była sama... tylko ja, lęk i wstyd.
~Wszelkie prawa zastrzeżone ~
Potwór, którego każdy z nas spotkał. Manipulator, którego staramy się ukryć. Lęk, czyli przestępca, którego powinniśmy ujawnić. Razem jest łatwiej z nim walczyć... naprawdę.
Ally
Tumblr media
6 notes · View notes
poranek · 8 months
Text
spadl mi klapek w krzaki jakies :(((
2 notes · View notes
kasja93 · 2 months
Text
Siemanko!
Tumblr media
Gotowi na typowy wodospad porażek? Jeśli nie to naszykujcie sobie herbatkę, kawkę, energola czy na co tam macie ochotę bo cyrk się nie zatrzymuje a rozpędza! 🎪🎪🎪
Wstałam rano, zrobiłam sobie kawkę z mlekiem roślinnym i sącząc ją obserwowałam kolejkę długą jak jelito do lidlowskiego biura meldunkowego. W końcu jestem ponad stanie w kolejce. Gdy kawy z kubka ubyła ponad połowa, serce zaczęło się telepać jak stary diesel pod górkę, któremu na domiar złego zatkał się filtr paliwa a kolejka zelżała poszłam z uśmiechem psychopatycznego mordercy do okienka.
Tumblr media
Od razu wyznaczyli mi rampę, weszłam na magazyn, słuchawka do ucha i przy dźwiękach jazzowej składanki poustawiałam w rządku paletki. Nigdzie mi się nie spieszyło - w końcu od 8 rano przyjdą moi specjaliści (czytaj. Specjalnej Troski) od spedycji. Odebrałam papiery, przypilnowałam by mnie nie chcieli okraść na palety - a próbowali (jak nie odbieram pustych to muszę mieć papier bo te dziady później zarzekają się, że je zabrałeś i jesteś kilka stów w plecy). I cyk na parking. Po godzinie przychodzi wiadomość od spedytora. Ja już rączki zacieram bo pewnie adres załadunku a ten mi wysyłał życzenia z okazji dnia kobiet… Przewróciłam jedynie oczami bo skoro jest piątek zjazdowy do domu to ja się conajwyżej mogę identyfikować jako przemoc drogowa. Tak, nie pomyliłam się: PRZEMOC DROGOWA! O właśnie taka:
Tumblr media
Po niemalże 3 godzinach znoszenia przysłowiowego jaja dostałam telefon by jechać na załadunek. I zaczęło się. Transport PrzeKombinowany. Załadunek nawozów w Niemczech do Francji, ale spokojnie ty to tylko załaduj i się zamienisz naczepami z podwójną obsadą co się dziś załaduje w Belgii. I szansa na zjazd do domu w piątek a nawet w sobotę do południa poszła się ten teges szmeges.
Zajechałam na załadunek ucieszona jak ja pierdziele. Tam cieć, władca szlabanu, rambo z niepełnosprawnością vel najważniejsza osoba na terenie zakładu oznajmił, że kask jaki mam na głowie to sobie mogę wsadzić gdzie światło nie dochodzi bo nie spełnia jego standardów.
Oznajmiłam to spedytorowi i kategorycznie odmówiłam proszenia się kierowców na parkingu o pożyczenie kasku. Wysłał mnie do OBI po nowy piękny kask. Wtedy mi wody odeszły i zaczęłam w niewybrednych słowach oceniać jakość pracy do jakiej mnie zmuszają. Usłyszałam, tu cytuję, że go wkurwiam i bym sobie z szefem gadała.
Jak trwoga to do Boga a jak chujnia z grzybnią przeplatana patatajnią oraz patologią to do szefa. 15 minut później po wyjaśnieniu sobie, że nie dzwonię by się na nikim wyżywać ani krzyczeć a zgłosić, iż to co tu się odwala na tym wyjeździe to już przeginka i nie na to się umawialiśmy. Koniec końców okazałam gest dobrej woli - serio, pod koniec o ile doczytacie ten mój dzisiejszy wysryw do końca, sami stwierdzicie, iż Matka Teresa to może mi sandały pucować. Pojechałam do tego OBI.
Plan był zacny, gorzej z wykonaniem. Zajechałam do pomarańczowego kołchozu od dupy strony czyli dostaw towaru. Zaparkowałam na partyzanta w kolejce do rozładunku i sprintem pognałam do sklepu. Oczywiście znaleźć kasku nie potrafiłam i musiałam prosić o pomoc obsługę na sklepie. Na szczęście mój niemiecki choć jest beznadziejny to nadrabiam uśmiechem Ala weź mi pomóż bo mam niedojebanie mózgowe.
Z zakupionym świeżo kaskiem pod pachą wycofałam w krzaki przewalając z dwa małe drzewka i uciekłam stamtąd by nie musieć się tłumaczyć co robię w kolejce do rozładunku skoro jestem na pusto.
Tumblr media
Zameldowałam się u tego samego popaprańca już z nowym kaskiem na głowie, poczekałam dwie godziny i wjechałam na zakład.
Oczywiście się zgubiłam bo te ich posrane mapki co to dają na ochronie robił kartograf z parkinsonem, którego matka nie miała oczu a ojciec posiadał zeza…. No i robili go przez telefon w budce telefonicznej a w połowie cimcirimci zabrakło monet tudzież impulsów na karcie. Po odejściu na drugi krąg znalazłam docelowe miejsce.
Tumblr media
Tam już poszło sprawnie. Naprawdę mili i serdeczni panowie wrzucili mi nawóz na pakę a ja grzecznie (bo robili zdjęcia) zabezpieczyłam moje ukochane big bagi z mocznikiem….
Tumblr media
Spedytor w międzyczasie wysłał mi współrzędne geograficzne parkingu oddalonego o ponad 200 km. I to wcale, a wcale nie w kierunku do Polski.
Jadę zatem wymęczona jak koń po westernie w międzyczasie konsultując się z Ukraińcem, z którym mam się przepiąć. Powiecie: hej! A to nie z podwójną obsadą miałaś się przepiąć? Otóż tak, ja miałam wziąć naczepę Ukraińca, on zaś od podwójnej a finalnie w przyszłym tygodniu rozładować obie, gdy ja w tym czasie miałabym sobie kopać w ogródku. Nie pytajcie - transport PrzeKombinowany.
Zajeżdżam na parking, jest miejsca może nie jakoś dużo by w poprzek stawać, ale jak na warunki po nocy u Niemca całkiem przyzwoicie. Rozpinam zestaw, wchodzę do kabiny i dzwoni szef…
Z nowiną, że podwójna obsada to się nie załadowała. Załadują się dopiero w poniedziałek :))) i nie przepinam się z Ukraińcem tylko najprawdopodobniej będę jechała na poniedziałek do Belgii, ale to jeszcze nic pewnego. No i w ogóle głupio wyszło, ale do domu pani Kasiu to w środę pani zjedzie… Ale spokojnie będzie pani miała wolne do poniedziałku :)))
To, że ja nie przegryzłam mu tętnicy przez telefon to tylko dlatego, iż jestem zmęczona. Już mi zwyczajnie ręce opadły. Zatem kolejny weekend w robocie. Chociaż cyrk to chyba lepsze określenie.
🎪🎪🎪
Co się tyczy jedzeniowego: kawa z mlekiem roślinnym, dwa kubki mleka roślinnego (myślałam, że jadę do domu to chciałam je zutylizować 💀), dwa jabłka
8 notes · View notes
y1m1ii · 10 months
Text
Zrobiłam cwiczenia z jednego filmiku na uda i teraz zrobię kolejne przepraszam ale chyba dziś z krokami marnie będzie albo nawet wcale nie mam siły nigdzie wyjść ani z kim a głupio mi robić 10 okrążeń wokół jeziora ostatnio było tam sporo ludzi i nawet jakiś typ co chwile jak go mijalam gadał do swojego psa ,,Nie przeszkadzaj pani robi maraton haha" albo jacyś nachlani typowie się śmiali ze mnie i miałam wrażenie że zaraz jakiś pójdzie za mną a jest tam jeden moment drogi gdzie wsm nikt nie siedzi i do tego są krzaki i się w cholerw bałam że coś mi zrobi ale jednak ciągle siedzieli i się śmiali z jakiś pijackich żartów podsumowywujac jest jeszcze wcześnie więc może coś się zmieni no cóż zobaczę najwyżej porobie kolejne ćwiczenia
5 notes · View notes
jazumst · 11 months
Text
Ogrody królewskie
Żeby Was... Nie wytrzymię, a ogród już na pewno. Posłuchajcie:
Chrzanić książki i poradniki. Walić doświadczenie działkowców i ogrodników. Olać programy w TV. Pani Matka ma swój kalendarz ogrodnika i nikt jej tego nie zabroni. Biedne te nasze rośliny.
Pani Matka byłaby rozchwytywanym chirurgiem. Przez media za kolejne afery. Jej metodą jest zaniedbać i wyciąć. Ale to nie też tak zawsze wyciąć do końca.
Mieliśmy piękne bukszpany. Nawet takie kształtne, bo czasami zdarzało mi się je obrabiać. Przyszła ćma bukszpanowa i pani Matka zarządziła zajebanie jej poprzez wycięcie zarażonych krzaków, bo jej się na resztę ogrodu rozniesie. Najfajniejsze, że kupiła środek przeciw robalom, ale nie tej ćmie akurat.
Mszyce zauważyła już dawno. Zareagowała dopiero dzisiaj, jak cały krzak (zapomniałem czego) zaatakowały. Zalecenie królewskiego ogrodnika? Wyciąć. Zaszczyt przypadł mnie. Więc do pracy idę z mszycami we włosach. Już nie tak gęste jak kiedyś, to ludzie gotowi pomyśleć, że wszy mam. Tak czy inaczej kazała wyciąć w połowie. Mając na myśli 1/3. W ogóle nie zdaje sobie sprawy, że krzak był przycinany pod starą, dużo niższą, altanę. Tak czy owak trzeba go ściąć w połowie, opryskać i czekać aż odrośnie.
Mrówki to też jest śmieszna sprawa. Już dawno temu przyszedł pan Ojciec i mówi, że wiosna nastała, bo mrówki biegają. Panią Matkę ta wiadomość minęła w drzwiach. Na podjazdach i przy winorośli posypałem. Jest git. Reszta królestwa pani Matki w mrówkach. Najfajniejsze, że ona środek ma. A raczej opakowanie po. I wbrew pozorom ona wie czego jej brakuje, ale z panem Ojcem kupić nie pojedzie. No to się teraz naczeka, bo prędko wolnego mieć nie będę.
Ja bym jej nawet poogarniał te krzaki, ale się nie wyrobię. Pomijam własną wytrzymałość, ale ławy trzeba odmalować. Pergole trzeba odmalować. W kiblu dach uszczelnić...
No nic. Tymczasem do prywaciarza. Dobry wieczór ;]
8 notes · View notes