Tumgik
#polskie fanfiki
Text
7 notes · View notes
ao3feed-witcher-dddne · 6 months
Text
by watermark0721
Zbiór fanfików z wiedźmin RP, które pisaliśmy z kumplami. Są tu fanfiki z wydarzeń z RP, AU, jakieś po prostu luźne. Wszystko pisane na przełomie 2020/21 i może wczesny 2022. Kumpela (właścicielka Narah) pisała kilka z nich ze mną w formie collaba. Nie ma konta na AO3, więc piszę to tutaj.
Words: 3005, Chapters: 1/?, Language: Polski
Fandoms: Wiedźmin | The Witcher - All Media Types
Rating: Explicit
Warnings: Graphic Depictions Of Violence, Major Character Death
Categories: Gen, Multi, Other
Characters: Original Witcher Character(s), Vernon Roche, Emhyr var Emreis, Gaunter O'Dimm, Auberon Muircetach
Additional Tags: Witcher OC - Freeform, OC, there may be some kinky shit, Bloodbath, Revolution, War, demonic shit, Hurt No Comfort, Hurt/Comfort, Emotional/Psychological Abuse, Psychological Trauma, Dead Dove: Do Not Eat, Trauma, Implied/Referenced Suicide, Suicide Attempt, Courtroom Drama
Read on AO3
0 notes
poetica-fanatica · 3 years
Text
Hej
Możliwe że kiedyś udało Wam się trafić na coś mojego autorstwa (wrzucam swoje historie w wiele miejsc i to pod różnymi nickami) na tym blogu będę zamieszczać właśnie te historię oraz nowe, których jeszcze nigdzie nie publikowałam.
Lubię się dzielić swoimi pomysłami oraz wizjami pewnych sytuacji.
Mam nadzieję, że kogoś zainteresuje to co mam do przekazania 😁
Dziękuję!
0 notes
duvelscheiss · 2 years
Text
Dlaczego w wszelkim fanonie tak często pomija się fakt, że to Krasiński był najgorszym fuckboyem + okropną toksyną i dlaczego zawsze przedstawia się tak Mickiewicza nie twierdzę, że Adaś nie był fuckboyem, ale to było na poziomie przeciętnego barda z Dungeons and Dragons - nawet akceptowalne, można na to co najwyżej przewrócić oczyma. Ale jak wczytamy się w to co wyprawiał Zygi... okropieństwo
28 notes · View notes
loony-and-georgie · 7 years
Text
Witam! Jeżeli ktoś z Was jest polskojęzycznym czytelnikiem/czytelniczką fanfiction, serdecznie zapraszam do zapoznania się z moimi historiami, które znajdziecie pod tym linkiem: https://www.fanfiction.net/~bluebluesgirl Najczęściej biorę się za postacie Syriusza i Hermiony, ale znajdziecie tam też parę innych, m.in. sevmione, dramione czy przygodówkę o bliźniakach Potter, a nawet historie z innego fandomu - choć to zdecydowanie rzadziej. Za każde odwiedziny jestem Wam bardzo wdzięczna. Wasze komentarze (jeżeli jakieś zostawicie) pozwolą mi rozwijać swój sposób pisania i dadzą ogląd, jak mi to w ogóle idzie. Pozdrawiam wszystkich fanfickomaniaków!
0 notes
gwiezdny--plomien · 3 years
Text
Błagam, nie.
Notatka od autora: Zainspirowana działalnością @linkemon, postanowiłam wesprzeć ją w tworzeniu miejsca na polskie fanfiki na tumblerze. A przed Wami, jedna z zapowiedzianych przeze mnie prac Canon x Oc. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.
The story will be soon available in English.
Asahi Azumane x Original Female Character
Opis: Łucja Lisiak została wyznaczona, aby towarzyszyć swojej szkolnej drużynie siatkówki w podróży na japoński obóz treningowy organizowany przez jedną ze znajdujących się w Tokio szkół.
Ostrzeżenia: Soulmate AU, bluźnierstwa
Liczba słów: 1 938 słów
Będąc szczerą, od początku miała złe przeczucia w sprawie tego wyjazdu. Kto normalny zaprasza drużynę z drugiego końca świata, aby przyjechała do jakiegoś przypadkowego liceum pograć przez parę dni w siatkówkę? Kimkolwiek był ten Nekomata, miał szalone pomysły. Zabierała się z chłopakami z dwóch powodów. Pierwszy, była najbliższą osobą do menadżera grupy.
(Gdy chłopcy usłyszeli, że w Japonii jest ktoś taki, momentalnie stwierdzili, że Łucja niezaprzeczalnie zabiera się z nimi.)
Drugim istotnym faktem było to, że była dosłownie jedyną osobą w całej szkole, o ile nie okolicy, która była w stanie komunikować się płynnie w języku japońskim.
Podróż miała trwać dwa tygodnie. Pierwszy tydzień już minął. Łucja, chłopcy i trener spędzili szalony czas zwiedzając Japonię. Teraz mieli spędzić następne pięć dni mierząc się z miejscowymi drużynami na boisku w szkole, której nazwa nic nie mówiła, a po wpisaniu jej nazwy w Google nie otrzymywało się żadnych konkretnych odpowiedzi. Tak więc, tak Łucja się martwiła. I to dość mocno. Dzięki paru latom spędzonym w tym kraju oraz pracującemu tu ojcu, znała narzucane tu przez społeczeństwo normy i bądźmy szczerzy, jej chłopcy, nie byli nawet blisko do ich spełnienia. Nie chodziło o to, że byli niegrzeczni. Łucja uznawała ich za najnormalniejszą grupę w jej liceum. Jednak była pewna, że na obozie będzie niezręcznie.
Azjatycka pogoda dawała im w kość. Nie było mowy o noszeniu ubrań z długim rękawem lub długimi nogawkami. Dziewczyna nie zamierzała ratować nikogo, gdyby dostał udaru. Dzięki temu ich tatuaże były na widoku. Piękne, wytatuowane w skórze pierwsze słowa, które miały paść z ust bratniej duszy. Starsi uczniowie już dawno znaleźli swoje drugie połówki, więc nie zwracali uwagi na to, czy ktoś zobaczy ich znamiona, czy nie. Normalnie Łucja starała się nie pokazywać go publicznie. Był… Specyficzny i często prowadził do konfrontacji na które, nie miała siły. Co czyniło go tak niezwykłym, spytacie. Cóż… Słowa, które widniały na jej ramieniu nie były w jej narodowym języku. Zamiast zgrabnych łacińskich literek, jej skóra wytworzyła zdanie napisane w kanji.
Tekst, był aż, od bólu klasyczny i za każdym razem, gdy jej młodsza siostra go widziała, przewracała oczami z głośnym jękiem.
P-przepraszam, za przeszkadzanie ci! A-a-ale… Wydaję mi się, że powinniśmy siebie lepiej poznać, ponieważ…
No cóż, nie była to ckliwa ballada o uczuciach, ale Łucja i tak uwielbiała swój tatuaż. Uważała go za niezwykle uroczy i nie mogła się doczekać spotkania z jego autorem. Jednak nic na siłę. Wiedziała, że na wszystko przychodzi odpowiedni moment, więc nie wiązała żadnych większych nadziei z tym wyjazdem. Spotkanie swojej bratniej duszy wśród bandy spoconych chłopców nie było niczym przyjemnym.
Po długiej podróży w ciasnym, śmierdzących busie w końcu jej drużyna dotarła na miejsce. Zza drzwi dało się słyszeć uderzenia piłek o podłogę, Łucja widziała też grupkę chłopaków biegających z okrzykiem na pobliskie wzgórze.
- Yyyy, czy to jest to normalne zachowanie, o którym opowiadałaś nam przez ostatnie tygodnie?
- Nie… - mruknęła niewyraźnie. - Dobra, lepiej wejdźmy. Już i tak się spóźniliśmy. Nie róbcie niczego dziwnego.
Karol, kapitan drużyny, odważnie otworzył prowadzące do głównego budynku drzwi. Ich oczom ukazały się liczne boiska pełne młodych graczy. Powoli przemierzali salę, kątem oczu przyglądając się swoim gospodarzom.
- Lol, jesteśmy od nich wyżsi. Ale jaja.
I w takich oto momentach Łucja uwielbiała fakt, że nikt nie rozumie tu polskiego. Pierwszaki musiały być jeszcze przez nią tresowane. Starsza dziewczyna trzepnęła młodszego kolegę w głowę, jako jej normalne ostrzeżenie. Trener nie zwracał już na takie rzeczy uwagi, ktoś musiał doprowadzić tych chłopców do pionu i jeśli nie ona, to nikt tego nie osiągnie.
- Zamknij mordę – syknęła. - Sam ledwo sięgasz mi do ramion, pierdku.
Blondyn skurczył się pod jej wrogim spojrzeniem i nie rzucał już żadnymi komentarzami. Przynajmniej tyle dobrego. Wypatrzyli w tłumie starca, który przedstawił im się jako trener Nekomata. Łucja uważała dobór nazwiska do nazwy drużyny za przesadę, ale mimo to i tak robiła za tłumacza, ponieważ jej opiekun nie mógł zrozumieć dziwnego akcentu Japończyka. Gdy dorośli ze sobą rozmawiali, chłopcy stali z boku i z rozkazu dziewczyny nie wchodzili teraz w żadną interakcję.
Japońska strona jedynie wpatrywała się w nich wrogo. Cóż, może niekoniecznie wrogo, ale na pewno z celem, jak to ujął Karol, ich psychicznego zniszczenia. Dwójka jej chłopaków wypięła swoje klaty, by zaznaczyć brak strachu. Łucja udała, że tego nie widziała. Dobrze, że jej kosmetyczka była pełna apapu. No dobrze, w połowie pełna. W końcu użerała się już z nimi cały tydzień. Zajęta rozmową i sprawdzania zachowania swoich kolegów, nie zauważyła spojrzeń, które kierowali w nią inni zawodnicy. Nie wiedziała też, że niedługo te spojrzenia, miały zacząć mieć jakieś znaczenie.
Początki były tak samo niezręczne, jak i męczące. Nie chodziło o brak zdolności, chłopakom szło całkiem dobrze. Jak na razie przegrali jeden mecz ze trzech, jednak ich zachowanie… Żaden z tych biednych obcokrajowców nie był przyzwyczajonych do ciągłych śmiechów, żartów i krzyków, których nie rozumieli. Parę chłopaków próbowało dogadać się z przeciwnikami po angielsku, jednak nie było to najefektywniejsze. Przez cały czas Łucja latała wokół boiska pouczając swoich chłopców i tłumaczących ich w połowie zgięta przed przeciwnikami. A potem nadeszła przerwa.
Chłopcy wymieszali się w tłum, niezrażeni uprzednimi nieudanymi znalezienia przyjaciół. Łucja zajęła miejsce, które pozwalało jej mieć każdego z nich na oku. Stała niedaleko grupki graczy z liceum nazwanego Karasuno, ponieważ tam ulokowali się najbardziej problematyczni, pierwszoklasiści. Z tego co udało jej się podsłuchać, próbowali zaprzyjaźnić się z dwójką super skocznych chłopaczków, którzy wyglądali jak dzieciaczki. (Ale z tego co słyszała byli jednymi z lepszych graczy, więc wolała się nie wypowiadać.) Niezbyt zainteresowana słuchaniem ich nieudolnego angielskiego, zaczęła rozglądać się po sali. I wtedy go zauważyła. Oczy automatycznie zwężyły się w szparki. Lepiej, żeby to był jakiś pieprzony żart.
Jeden z trzecioklasistów, Adam, jak gdyby nigdy nic stał obok którejś z menadżerek. Z daleka sytuacja nie przyciągała uwagi, ale Łucja znała tę pozę i nie zamierzała użerać się z jego flirtowaniem i romansami będąc na innym kontynencie. Postanowiła działać w typowy dla siebie sposób – stonowaną agresją. Rozejrzała się w poszukiwaniu piłki, najbliższa znajdowała się w dłoniach asa Karasuno. Łucji nie poruszał jego wygląd, no może poza bródką i fryzurą – uważała je za urocze. Ruszyła w jego kierunku pewnym krokiem. Rozmawiał z pewnym szarowłosym chłopakiem, ale dziewczyna nie miała czasu na rozpoczęcie kulturalnej rozmowy. Bez precedensów podeszła do wysokiego szatyna, patrząc mu prosto w oczy. Był to nawyk, który nabyła w gimnazjum. Nie chciała, by pomyślał, że patrzy się na jego tatuaż. Dzięki temu unikała wielu nieprzyjemnych sytuacji.
- Mogłabym ją pożyczyć?
Obaj gracze zwrócili na nią uwagę. As wpatrywał się w nią z czymś, co ona uznała za objaw ataku paniki lub zawału. I czy jej się wydawało, czy jego policzki stały się odrobinę czerwieńsze? Aha, okej. Czyli to ten typ, pomyślała. Kątem oka widziała niedowierzanie w spojrzeniu jego kolegi. Normalnie starałaby się poprowadzić kulturalną i niezręczną rozmowę z osobą, która najwyraźniej dostaje palpitacji serca, gdy rozmawia z płcią przeciwną, ale musiała ratować czyjś honor. Uśmiechnęła się więc, lekko niezręcznie i wyciągnęła piłkę z jego rąk, szepcząc ,,Dziękuję”. Szybkim krokiem opuściła towarzystwo dwóch uczniów obcego jej liceum i po chwili trzymana przez nią piłka uderzyła idealnie w bark Adama, który krzyknął wściekły.
Myślała, że nic jej już tego dnia nie zaskoczy, skoro sprawa Adama rozwiązała się tak szybko (jedna zgrabna groźba i chłopak zmienia się w baranka). Najwidoczniej była w błędzie.
- Psssst, Łucja – rzucił w ogóle niedyskretnie Karol. Chłopaki stwierdzili, że skoro nikt ich nie rozumie, mogą mówić co chcą nie stosując się do żadnych zasad, więc Łucja czekała na to, gdy któryś z nich podejdzie do kogoś i zacznie go w twarz obrażać.
- Co jest? - odparła, nawet na niego nie patrząc. Była zbyt zajęta sprzątaniem kamizelek, które rozrzucili chłopcy.
- Powiedz mi, czy powinienem poinformować chłopaków, by szykowali się do ataku?
Kapitan kontynuował swój monolog, gdy dziewczyna rzuciła mu zdegustowane spojrzenie.
- Jakiś typek cały czas się na ciebie gapił, a jego znajomi chyba o tym plotkowali. Nie wiem tego na sto procent, ale wiesz, instynkt mi to podpowiada.
W pierwszej chwili miała warknąć na niego, aby poszedł ze swoim instynktem gdzieś indziej, ale jej ciekawość zwyciężyła.
- Kto dokładnie? - spytała, podnosząc się z podłogi.
Karol wskazał kciukiem na grupkę chłopaków z Karasuno. Większość z nich rozpoznała. As, jego szarowłosy kolega, dzieciaczek od turlania i agresywny łysol.
- Hha…
- Tylko tyle? Hha? Czemu nie idziesz do nich skopać im zadków?
Było to w zasadzie dobre pytanie. Nie lubiła, gdy ludzie poświęcali jej zbyt dużo uwagi, zwłaszcza chłopcy. Zawsze, gdy widziała takiego typu zachowanie, upewniała się, by się nigdy nie powtórzyło. Jednakowoż, w tym momencie nie czuła złości. Ewentualnie, odrobinę radości? Satysfakcji? Nie miała o co chodziło, ale postanowiła zostawić to na później. Jej rozregulowane hormony nie były w tej chwili ważne.
Gdy dzień pierwszy dobiegł końca, większość uczestników udała się pod prysznic lub kontynuowała indywidualne treningi. Chłopaki z jej drużyny poświęcali ten czas, aby zintegrować się z innymi uczestnikami obozu, a trener udał się na popijawę z innymi dorosłymi. Tak więc, Łucja chwilowo rządziła. Postanowiła poświęcić wolną chwilę na rozmowę z siostrą, jednocześnie upewniając się, że nic złego się nie dzieje.
Ostatnim przystankiem na jej drodze był jeden z pobocznych pawilonów. Zajęli go uczniowie Karasuno, ale Łucja widziała tam jednego ze swoich pierwszoroczniaków. Rozmawiał z rozgrywającym Karasuno i jedną z ich zastępców menadżerki. Minęła znajomych trzecioklasistów i wdała się w konwersację z młodszymi uczniami.
- Cześć, czy wszystko w porządku? - spytała, spoglądając wymownie na Łukasza.
- Ta, jest super. Ten typek ni w ząb nie rozumie angielskiego i ona musi robić za tłumacza.
- Świetnie – mruknęła zmęczona. - Witajcie, naprawdę miło mi was poznać. Mam na imię Łucja. Mam nadzieje, że Łukasz nie sprawia wam żadnych problemów – zwróciła się z uśmiechem do towarzyszącym im brunecie i blondynce. Dziewczyna, która przedstawiła się jako Yachi, jąkając się zapewniła ją, że wszystko idzie dobrze. Czy Łucja była, aż tak przerażająca dla tych ludzi? Dlaczego nikt z Karasuno nie był w stanie poprowadzić z nią normalnej konwersacji? Utrzymując uśmiech na twarzy, zamierzała zacząć drobną rozmowę z Yachi, gdy chłopcy by trenowali. Udało jej się zadać parę pytań na temat szkoły blondynki oraz jej obecność na obozie, gdy usłyszała za tobą dziwaczne dźwięki.
Cała czwórka odwróciła się, by zrozumieć źródło zamieszania. Łucja zmarszczyła brwi, nie wierząc w widok przed jej oczami. Gigantyczny i podobno przerażający brunet, od którego wydobyła piłkę, przerażony rzucał się popychany przez dwójkę kolegów, szarowłosego i łysola. Ci dwaj śmiali się i rzucali w jego kierunku okrzyki poparcia. Brunet próbował się wycofać, dopóki nie został postawiony metr przed nią. Wtedy zamarł z wyrazem twarzy, jakby za chwilę miał wyzionąć ducha. Jego koledzy stanęli parę metrów za nim, co nie umknęło uwadze coraz bardziej zirytowanej Łucji.
Skrzyżowała ramiona na piersi i z wymownym wyrazem twarzy patrzyła w oczy bruneta, czekając na jego reakcję. W tak bliskiej odległości była zmuszona unosić swoją szyję, z boku musiało wyglądać to idiotycznie, ale na szczęście nikt tego nie skomentował. Na sali zapanowała kompletna cisza. Wszyscy wpatrywali się wyczekująco w parę ciemnowłosych osób. Gdy chłopak wciąż się nie odzywał, uniosła brew, czekając na jakąś reakcję. Nie doczekawszy się jej, zaczęła odwracać się z powrotem do grupki pierwszoklasistów. Wtedy się odezwał, a raczej wypluł z siebie słowa z szybkością wystrzelonego pocisku.
- P-przepraszam, za przeszkadzanie ci! A-a-ale… Wydaję mi się, że powinniśmy siebie lepiej poznać, ponieważ… - z każdym wypowiedzianym słowem, jego głos cichnął, w taki sposób, że nie dało się dosłyszeć się końcówki jego zdania. A może się dało, tylko ona była zbyt wytrącona z równowagi. Jej serce waliło tak, jakby miało za chwilę wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Wpatrywała się w niego z szeroko otworzonymi oczami. Nie, to na pewno jakiś żart. Nieporozumienie. Tylko nie teraz, w taki miejscu, nie...
10 notes · View notes
Text
3 notes · View notes
fanaberia-zin · 7 years
Text
SHERLOCKIANS. Początki
Magdalena Łokieć
Pojawia się Sherlock
Sherlock Holmes po raz pierwszy pojawił się w 1887 roku w minipowieści Studium w szkarłacie, napisanej rok wcześniej przez Arthura Conan Doyle’a i opublikowanej na łamach periodyku „Beeton’s Christmas Annual”1. Rok oczekiwania na publikację wynikał z trudności autora, znanego dotąd z drobnych opowiadań w czasopismach dla chłopców, ze znalezieniem wydawcy zainteresowanego historią o nietypowym detektywie. Ostatecznie publikacja w "Breeton's" przyniosła Doyle'owi zaledwie 25 funtów – wydawca nie zgodził się bowiem na procent od sprzedaży.
Nie byłoby pewnie dalszych przygów Sherlocka, gdyby Studium w szkarłacie nie zostało przewiezione i nielegalnie wydane w Stanach Zjenoczonych, gdzie zyskało popularność, dzięki czemu Doylem zainteresował się nowy wydawca. Na zamówienie autor napisał kolejną minipowieść, Znak czterech, a po niej kilka pierwszych krótkich opowiadań. To właśnie one: Sprawa tożsamości, Liga rudzielców, Tajemnica Bocsombe Valley i Pięć pestek pomarańczy przyniosły Doyle'owi popularność i w końcu zaczął publikować odcinki przygód Sherlocka Holmesa regularnie, na łamach "The Strand Magazine", czym znacząco przysłużył się do poczytności tego pisma. Sam zresztą mówił, że od pewnego momentu Brytyjczyka w międzynarodowym towarzystwie można było poznać po tym, że miał "The Strand" w rękach.
Sukces serii, jakkolwiek bezdyskusyjny, był niespodziewany 2, nie ucieszył też specjalnie autora – Doyle nie cenił tej części swojej twórczości wysoko, pisywał poważne powieści historyczne i to na ich uznaniu mu zależało. Mało kto jednak dziś zna ten element biografii twórcy. Od czasu rozpoczęcia regularnych publikacji opowiadań o Holmesie, jak pisze Nick Rennison w biografii detektywa, „zawładnął on wyobraźnią czytelników.”3 W ciągu kolejnych dekad Conan Doyle opublikował jeszcze 52 opowiadania i 3 inne minipowieści. Dziś Sherlock Holmes jest ikoną popkultury, a wszystkich adaptacji opowiadań na inne media – jak film, serial czy spektakl teatralny – nie sposób wyliczyć.
Pojawiają się fani
Popularnym poglądem jest uznanie wielbicieli Sherlocka Holmesa za pierwszą nowoczesną społeczność fanowską, w takim rozumieniu, jakie dziś przyjmuje się w fan studies. Już w czasie publikacji kolejnych opowiadań, pod koniec XIX wieku, nieustannie rosła liczba miłośników przygód Holmesa. Sam autor wspominał, że otrzymywał niejednokrotnie pocztę adresowaną do swoich bohaterów, najczęściej (choć nie wyłącznie) rzecz jasna, do Sherlocka. Niektóre z nich zawierały prośby o portrety detektywa z różnych lat, inne namawiały do zajęcia się konkretną sprawą. Pojawiały się także listy do doktora Watsona z prośbą o przedstawienie danej sprawy detektywowi i przekonanie go do podjęcia się jej. Doyle'owi zdarzało się na takie listy odpowiadać, podpisując je nazwiskiem doktora, i jeszcze bardziej zaburzając i tak już budzący wątpliwości status ontologiczny wykreowanych przez siebie postaci. Podobne listy adresowane były także do samego pisarza, a ich nadawcy właśnie jego prosili o pomoc w rozwiązaniu sprawy – i kilka razy rzeczywiście do tego doszło.
Poza kontaktem twórca – fani, bardzo istotna w kontekście kreowania się nowoczesnej społeczności fanowskiej jest praktyka, która bardzo szybko pojawiła się wśród fanów Sherlocka: zaczęli oni dostrzegać i wytykać nieścisłości fabularne i – zwłaszcza – chronologiczne pojawiające się w pierwszych opowiadaniach. Nie odbierali oni kolejnych odcinków jako osobnych tekstów, ale jako elementy konkretnego, szerszego uniwersum, od którego wymagali spójności. Stąd nieustające dyskusje dotyczące chociażby umiejscowienia rany Watsona, którą przywiózł z wojny w Afganistanie. Ta praktyka to, jak sądzę, pierwsza jaskółka popularyzującego się w kolejnym wieku przejmowania tekstu przez fanów.
Pojawia się Ostatnia zagadka
Kulminacyjnym momentem wytwarzania się społeczności fanów wokół Sherlocka Holmesa była informacja o śmierci detektywa w wodach wodospadu Reichenbach, opisana w Ostatniej zagadce w 1893 roku. Doyle, zmęczony już pisaniem o detektywie, chciał się od niego uwolnić, jednak po uśmierceniu Sherlocka nie miał szans na spokój. Na ulicach Londynu ludzie nosili żałobę po swoim ulubieńcu, o Sherlocku rozmawiano wszędzie, w dodatku językiem przypisanym nie do rozmów o literaturze, a zbliżonym raczej do konwencji pogrzebu. Na całym świecie nagłówki prasowe donosiły o śmierci detektywa (powiedzielibyśmy dziś – co za spoilery!). Czytelnicy błagali, płakali, wydawcy płaszczyli się przed Doyle'm, niektórzy nawet pisali listy z pogróżkami – wszystko, aby tylko zapobiec ostateczności tego rozwiązania. Szczególny interes miał w tym "The Strand magazine" – pismo ledwie przetrwało śmierć swojego bohatera, po publikacji Ostatniej zagadki do redakcji wpłynęło 20 tysięcy rezygnacji z prenumeraty pisma. Fani detektywa poważnie rozważali szanse jego przeżycia, a jako argument koronny podnoszono fakt, że Watson samej śmierci nie widział, brak więc jej ostatecznego potwierdzenia. W końcu Conan Doyle, zasypany prośbami i groźbami, po ośmiu latach uległ i przywrócił Sherlocka Holmesa do życia na wiele kolejnych lat, publikując w latach 1901-1902 Psa Baskerville'ów, a od 1903 powrócił do krótkich opowiadań. Czytelnicy znów mogli śledzić przygody swojego ulubieńca na łamach „The Strand Magazine”4.
Wzrost popularności
Po przygodzie nad wodospadem Reichenbach Conan Doyle zyskał międzynarodową sławę. Czytał publicznie swoje opowiadania, zapraszano go na wykłady i odczyty do Stanów Zjednoczonych, a on dobrze sobie z tą popularnością radził: tłumy go uwielbiały, wszyscy chcieli zobaczyć go na scenie. I tak, jak w 1895 r. cały świat żegnał Holmesa, tak potem 1901 entuzjastycznie go witał, sprzedaż "The Strand" wzrosła o 30 tysięcy prenumerat, a autor mógł zażądać dowolnego honorarium.
Podejmując kolejną próbę pożegnania się z serią, Conan Doyle potwierdza i dziękuje za wyjątkową popularność swoich utworów zamieszczając w przedmowie do Księgi przypadków Sherlocka Holmesa następujące słowa: „To prawda, że ci, którzy pierwszy raz poznali przygody detektywa w młodym wieku, w tej chwili obserwują swoje własne, dorosłe już dzieci, które czytają te same opowiadania w tym samym magazynie. To niezwykły przykład wytrwałości i lojalności brytyjskich czytelników.”5
Pojawia się fanfiction
Conan Doyle nie był przywiązany do Holmesa jako postaci i do całego uniwersum, które stworzył. Z łatwością zgadzał się na rozmaite związane z nim projekty, pozwalał robić właściwie wszystko – na tej fali powstała m.in. sztuka teatralna, od której autor nie wymagał w ogóle spójności z opowiadaniami czy jego własną wizją bohaterów.
Jeśli natomiast chodzi o ruch fanowski, to obok wyjątkowego wspólnotowego przeżywania żałoby, drugą zapowiedzią nowoczesnego fandomu było powstanie i rozwój holmesowego fanfiction – "Pisali opowiadania. Mnóstwo opowiadań."6 Pierwsze fanfiction ukazywały się jeszcze za życia autora, wydawano je oficjalnie w tomach zbiorowych za granicą. Nawet sam Conan Doyle pisał apokryfy, parodie i pastisze opowiadań holmesowskich, jako prezenty dla przyjaciół i rodziny. Pojawiały się również powoli pierwszę wątki homoseksualne. Warto wspomnieć, że polskie i niemieckie fanfiki często były w zasadzie plagiatami, ich autorzy nie tyle wykorzystywali motywy i bohaterów do opowiedzenia swoich historii, co niemal przepisywali opowiadania Conan Doyle'a, umieszczając je lokalnych realiach (np. "Rytuał Musgrave'ów" – "Tajemnica pergaminu", "Liga rudzielców" – "Ruda hrabianka".) Podobno nawet Conan Doyle raz kupił fanfik, żeby użyć go jako inspiracji do swojego opowiadania.
Przyczyny
Warto na koniec spróbować wskazać na potencjalne przyczyny rozwoju popularności "Sherlocka Holmesa". Tradycyjnie wymienia się tu ogólne czynniki kulturowe, do których należy niewątpliwie znaczny wzrost alfabetyzacji społeczeństwa wynikający z wprowadzonego w 1870 roku obowiązku szkolnego, upowszechnienie prasy a także ogromna popularność nowoczesnego gatunku, jakim była powieść7.
Najważniejszym czynnikiem wydaje się być konsekwentne i umiejętne pisanie dla określonej grupy docelowej – dla wszystkich: „«holmesowska» proza Conan Doyle’a tworzona była z myślą o czytelniku «masowym», a także gustami i życzeniami owego czytelnika bywała sterowana.”8 Nie bez wpływu pozostawało również umieszczenie opowieści w imaginarium Anglików schyłku XIX i początku XX wieku. „Sherlock Holmes był bowiem typowym wytworem swoich czasów, swojej klasy społecznej i swojego narodu”, dzięki czemu też dziś można próbować śledzić ówczesną rzeczywistość, mentalność, ale przede wszystkim obraz świata, wczytując się pomiędzy wiersze opowiadań Conan Doyle’a9. „Towarzyszyć Holmesowi w krętej drodze jego kariery w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku, to tyle co obserwować epokę wiktoriańską w zmaganiach z jej własnymi demonami.”10
Bibliografia:
S. Brown, Sherlock Holmes, Obsessed Nerds and Fan Fiction, “Wired”, 20.04.2009, źródło internetowe: https://www.wired.com/2009/04/pl-brown-6/ [data dostępu: 11.06.2016].
A. Conan Doyle, Przedmowa¸ [w:] Księga przypadków Sherlocka Holmesa, tł. Z. Wawrzyniak, [w:] tegoż, Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa, Wydawnictwo REA, Warszawa 2013.
J. Kokot, Kronikarz z Baker Street. Strategie narracyjne w utworach Arthura Conan Doyle’a a Sherlocku Holmesie, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Olsztyn 1999.
W. Lipoński, Dzieje kultury brytyjskiej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005.
H. Pearson, Conan Doyle. His Life and Art, The British Publishers Guild, Londyn 1946.
N. Rennison, Sherlock Holmes. Biografia nieautoryzowana, tł. A. Bartkowicz, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2010.
D. Stashower, Teller of Tales. The Life of Arthur Conan Doyle, Henry Holt and Company, New York 1999.
The Encyclopaedia Sherlockiana, red. J. Tracy, Doubleday & Company, Inc., Garden City, New York 1977.
Przypisy:
1H. Pearson, Conan Doyle. His life and art, The British Publishers Guild, Londyn 1946, s. 87.
2H. Pearson, dz. cyt, s. 87.
3N. Rennison, Sherlock Holmes. Biografia nieautoryzowana, tł. Anna Bartkowicz, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2010, s. 10.
4D. Stashower, Teller of Tales. The Life of Arthur Conan Doyle, Henry Holt and Company, New York 1999, s. 120; A. Conan Doyle, Przedmowa¸[w:] Księga przypadków Sherlocka Holmesa, tł. Zofia Wawrzyniak, [w:] tegoż, Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa, Wydawnictwo REA, Warszawa 2013, s. 858.
5Tamże.
6S. Brown, Sherlock Holmes, Obsessed Nerds and Fan Fiction, “Wired”, 20.04.2009, źródło internetowe: https://www.wired.com/2009/04/pl-brown-6/ [data dostępu: 11.06.2016].
7W. Lipoński, Dzieje kultury brytyjskiej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005.
8J. Kokot, Kronikarz z Baker Street. Strategie narracyjne w utworach Arthura Conan Doyle’a a Sherlocku Holmesie, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Olsztyn 1999, s. 21.
9Robią to w ciekawy sposób zwłaszcza autorzy The Encyclopaedia Sherlockiana¸ której założeniem jest właśnie przedstawić obraz świata takiego, jaki był oczywisty dla ludzi czasów Holmesa. The Encyclopaedia Sherlockiana, red. J. Tracy, Doubleday & Company, Inc., Garden City, New York 1977, str. x.
10N. Rennison, dz. cyt., s. 16.
4 notes · View notes
Photo
Tumblr media
Odruchowo ciśnie mi się na usta pytanie: SERIO? Cenzury? x) Mówisz o kraju, w którym w serialach bohaterów homo już od dawna przedstawia się jako fajne, złożone, niejednoznaczne postaci, a nie papierowe wycinki ze slashy rodem albo bandę zboków godnych pogardy? Są fajni, wykształceni, stabilni emocjonalnie ludzie jak Władek z Darkiem, Paula z 39 i pół, Sebastian z Magdy M (dla mnie absolutny wzór, jak pisać taką postać - szkoda, że totalnie niedoceniony), są osobnicy rozchwiani z różnych powodów jak Mikołaj z Na dobre i na złe, który szamotał się z własną seksualnością i Grzegorz z M jak miłość, który zachował się brzydko, ale w gruncie rzeczy okazał się być dobrym przyjacielem nie zasługującym na ocenianie po pozorach, trafia się mały samolubny szmaciarz, na jakiego koniec końców wyszedł Maciek... Nie liczę pomniejszych postaci z seriali opartych na schemacie “bohatera tygodnia”. A co było z wątkami zawierającymi przejawy dyskryminowania ich za orientację? Zawsze sugestia autorów, że to jest nie ok, że tak nie można. Czy tak wygląda krajobraz z cenzurą? :P Choć faktem jest, że na przykład z Mikołajem scenarzysta (którym był... guess, who? pani Łepkowska od BS) zmaścił sprawę, uparcie brnąc we wmawianie, że jest gejem, podczas kiedy wszystko wskazywało na to, że był biseksualny. Ot, niedouczenie. A że nie dają im się pocałować na ekranie, nie pokazują w łóżku? Raz, że w tym względzie wszystkie polskie opery mydlane były zawsze wyśmiewane (choć z drugiej strony problemem jest tak naprawdę KRRiT, stojąca im nad głowami i strasząca siekierą za pokazanie czegoś “dla dorosłych” przed 22). Dwa, że to nie jest problem tylko nie-hetero. Czy ktoś widział w łóżku jakąkolwiek starszą serialową parę? Jakikolwiek inny “nieatrakcyjny” estetycznie pairing? No właśnie.
Ja wiem, że ludziom z Tumblra marzy się wciskanie takich bohaterów w polskich produkcjach na każdym kroku, ale to jest jak przyklejanie małego plasterka z Myszką Miki na wielki i bolesny wrzód. Wcale nie załatwia sprawy, nie zgłębia problemu, a jedynie fetyszyzuje kwestie związków homo niczym kiepskie slashowe fanfiki. Do czegoś takiego dochodzi ostatnio w masie seriali zachodnich i wkurza mnie to mocno, dlatego mierzwię się na każdy przejaw podobnych tendencji u nas w sytuacji, gdy mamy ładne podstawy do rozegrania tego o wiele, wiele lepiej. Wolę, żeby takich bohaterów było mniej, ale żeby oni sami i ich wątki były dobrze napisane. I tutaj wszystko rozbija się o to, że są scenarzyści dobrzy i kiepscy, a w tej sytuacji widownia ma duże oczekiwania od wątku, który zapewne sama scenarzystka BS traktuje jako atrakcyjny dla przeciętnego, niezaangażowanego widza bait. Wąty trzeba słać do niej, a nie do mistycznego, niedookreślonego “złego kraju”. Faktem jest, że wszystkie wątki w BS Łepkowska imho traktuje równie powierzchownie i pretensjonalnie, a postaciom niby w jakiś sposób już scharakteryzowanym przypisuje często nagłe zachowania totalnie z nosa, jako że już chyba parę lat temu odleciała w jakiś dramatycznie schematyczny scenariopisarski kosmos. Oczywiście w każdej oficjalnej wypowiedzi jest hurr durr, że ona tak pisze, bo chce głosić tolerancję, ale... no serio, kto śledzący porządnie i świadomie ten serial jej uwierzy?
P.S. Also chciałabym tylko delikatnie zauważyć, że jednak czepianie się Sabiny i sceny pt. “nie jesteś z rodziny” śmierdzi trochę podwójnymi standardami, bo wyczuwam po reakcjach, że gdyby z czymś takim wyleciał Darek, to wszyscy byliby happy i że uuu, jak jej fajnie dowalił. Tylko, że wiecie co? Tutaj akurat Łepkowska trafiła w punkt. Bo to Sabina zawsze była tą, która w trudnej sytuacji najpierw potrafiła nawrzucać wszystkim dookoła, a potem było jej głupio, bo wcale nie chciała nikomu sprawić przykrości (kto pamięta cały wątek z biologiczną matką Mai i to, jakie piekło miał w domu Andrzej?). Darek, ładnie tutaj na Tumblrze określony jako “sfochana księżniczka”, wszystko zbiera w sobie i nie umiałby tak huknąć. Dlatego uważam, że z charakterologicznej perspektywy ta scena była idealna.
6 notes · View notes
ao3feed-tomarrymort · 4 years
Link
by SinfulMind
Które polskie fanfiki według Was są tak dobre, że zasługują na tłumaczenie na język angielski?
Words: 42, Chapters: 1/1, Language: Polski
Fandoms: Harry Potter - J. K. Rowling, Hannibal (TV)
Rating: Not Rated
Warnings: Creator Chose Not To Use Archive Warnings
Categories: M/M
Relationships: Harry Potter/Severus Snape, Harry Potter/Voldemort, Harry Potter/Lucjusz Malfoy, Will Graham/Hannibal Lecter
0 notes
hannibal-abo · 4 years
Text
Fanfiki do tłumaczenia poszukiwane!
read it on the AO3 at https://ift.tt/321OMRK
by SinfulMind
Które polskie fanfiki według Was są tak dobre, że zasługują na tłumaczenie na język angielski?
Words: 42, Chapters: 1/1, Language: Polski
Fandoms: Harry Potter - J. K. Rowling, Hannibal (TV)
Rating: Not Rated
Warnings: Creator Chose Not To Use Archive Warnings
Categories: M/M
Relationships: Harry Potter/Severus Snape, Harry Potter/Voldemort, Harry Potter/Lucjusz Malfoy, Will Graham/Hannibal Lecter
read it on the AO3 at https://ift.tt/321OMRK
0 notes
ao3feed-danganronpa · 8 years
Text
dom (jest wtedy, gdy jestem z tobą)
read it on the AO3 at http://ift.tt/2joLe56
by asexualsilesia
Można być artystą, można być utalentowanym, ale można też po prostu cieszyć się prostymi rzeczami.
Words: 2158, Chapters: 1/1, Language: Polski
Fandoms: New Dangan Ronpa V3: Everyone's New Semester of Killing, Dangan Ronpa - All Media Types
Rating: General Audiences
Warnings: No Archive Warnings Apply
Categories: F/M
Characters: Akamatsu Kaede, Saihara Shuuichi, w tle: dużo ludu, głównie maki tenko kaito gonta i kibo, wspomnienie mitarai bo fak ju datz łaj
Relationships: Akamatsu Kaede/Saihara Shuuichi, plus jakieś platoniczne typu iruma&harukawa czy kaito&saihara czy tenko&saihara czy kaede&maki, pisz w jednym tagu harukawa w drugim maki - brawo marina
Additional Tags: Alternate Universe - Non-Despair, Fluff, Established Relationship, Kissing, Hugging, generalnie słodko tu w kurnę., i od razu zastrzegam: kanon ndrv3 jeszcze mi nieznany (w większości), generalnie pomógł w pisaniu tumblr i inne fanfiki, also: this is going to get translated, one day.... i hope.... ahahhahaha hope, i just wanted to be the first person to publish ndrv3 fic in polish
read it on the AO3 at http://ift.tt/2joLe56
0 notes
Text
Uwaga, polskości, więc do polskiego kawałka fandomu The Untamed, o ile takowy istnieje. Oba kawałki daktyla, czyli Abelarda i ja, wrzuciły na ao3 fanfiki, jeden xiyao, drugi o yi city. Jakby ktoś miał ochotę to zapraszamy.
4 notes · View notes
Text
W ramach promowania polskich fików do "the untamed", wrzucam link do wangxiana bez hepi endu. Bardzo słusznego wangxiana, uważam (dostałam go zresztą w prezencie), ale jak wiadomo daktylowe headcanony są Dziwne, więc bierzcie na nie poprawkę 😎
0 notes