Tumgik
#Królestwa
roehenstart · 5 months
Text
Tumblr media
Marie Leszczynska par Jean-Marc Nattier.
10 notes · View notes
pisarka · 2 months
Text
Tumblr media
Yet another attempt. I hope that from Monday I will start everything differently… Somehow.
2 notes · View notes
polamarianna · 1 year
Text
Król bez królestwa
Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Dla tych, którzy już w pełni świadomie pojmowali świat w roku 2020, wiadome jest, iż dwie przykre niespodzianki zdarzające się w krótkim czasie to żadna granica dla doglądającej człowieka opatrzności. Wielu, przebywając w ścianach zamkniętego mieszkania, długimi godzinami pomstowało ku wyraźnie nieprzychylnemu im niebu. Boże, czegośmy dożyli.. Izolacja,…
View On WordPress
3 notes · View notes
Text
Tłumaczenie postu z mojego drugiego konta @faithisthekey-23 :
Witam was bracia i siostry
Dzisiaj napiszę także moje świadectwo wiary na temat tego, jak wyglądało moje życie, kiedy słuchałam KPOPu, jak Król Królów uwolnił mnie od słuchania światowej muzyki, oglądania wielkiej ilości filmików pewnych zespołów i solistów oraz jak teraz wygląda moje życie.
Moja podróż z kpopem
Odkryłam kpop w 2018 roku. Jednakże słuchałam jedynie kilku grup muzycznych: Blackpink; Twice; Red Velvet i jednej piosenki od Sunmi. Nie będę się w to zagłębiała, gdyż nie jest to tak istotne. Zwyczajnie lubiłam słuchać tej muzyki, ale nie byłam nią bardzo zainteresowana.
Jednakże w marcu 2021 roku zaczęłam słuchać BTS, Enhypen i TXT. Szybko zaczęłam mieć chęci, aby poznać ich imiona by ich rozróżniać, zaczęłam naprawdę lubić ich piosenki. Kochałam fakt, że za każdym razem kiedy byłam smutna, mogłam słuchać ich piosenek, aby opanowała mnie radość. Po przesłuchaniu ich piosenek miałam w sobie wiele energii, później zaczęłam też oglądać różne rodzaje filmików pochodzących od tych grup i te, które były tworzone przez ich fanów. Często ogarniał mnie niepokój. Myślałam, że ten gatunek muzyczny był powodem, dla którego się uspokajam. Kiedykolwiek czułam się bezradna, zwracałam się do ich muzyki, a także publikowałam posty na ich temat na kilku aplikacjach. Nie widziałam żadnych czerwonych flag nawet wtedy, kiedy zaczęłam być świadoma tego, że polegam na nich w sprawie mojej radości i ogólnego samopoczucia. Czułam się przygnębiona, smutna wtedy, kiedy myślałam o powrocie do szkoły po przerwie, podczas której słuchałam kpopu i oglądałam filmiki z nim związane przez kilka godzin dziennie. Mimo tego, że widziałam, jak bardzo się na nich opieram, nie myślałam o zrobieniu sobie od nich przerwy. Były czasy, w których nie słuchałam tej muzyki, ale w dalszym ciągu oglądałam filmiki związane z nią. Nie widziałam, że jest ona satanistyczna, przepełniona bluźnierstwem przeciwko mojemu Stworzycielowi — Bogowi, osobistemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi i być może również przeciwko mojemu Cudownemu Przyjacielowi Duchowi Świętemu. Byłam tak zaślepiona przez wszystkie twarze, które wyglądały tak niewinnie, że nie widziałam tego, jak wiele rzeczy związanych z tym środowiskiem jest złych. Widziałam, w jaki sposób ludzie pracujący w tym przemyśle są traktowani, jaki negatywny wpływ mają ich piosenki na moje emocje i serce (moje serce bardzo szybko stawało się zatwardziałe po słuchaniu pewnych piosenek). Słyszałam piosenki o szatanie i zemście, a mimo tego że starałam się być bliżej Boga, nie szukałam Go w dobry sposób, bo byłam za bardzo zainteresowana muzycznym przemysłem i nie przestałam słuchać tych wszystkich piosenek chociażby ze względu na moją tożsamość jaką jest bycie Dzieckiem Bożym, lecz nawet kochałam ich śpiewanie. Do tego zaczęłam myśleć o tym, że powinnam być jak ci piosenkarze i próbowałam nauczyć się jak tańczyć i śpiewać jak oni. Miałam w głowie wiele scenariuszy o zostaniu kpopową idolką (mimo tego, że sama nazwa tej kariery jest czerwoną flagą, której nie widziałam, bo byłam zaślepiona przez diabła) do tego stopnia, że nawet śniłam o rozmawianiu z moimi (teraz byłymi) ulubionymi grupami. Jest mi wstyd, gdyż nawet próbowałam zapoznać innych ludzi z kpopem nie wiedząc, że jest to jeden z powodów, dla których byłam tak przygnębiona, co zrozumiałam dopiero ostatnio.
Jak Bóg mnie uwolnił
Tak właściwie to nie musiałam robić za zbytnio dużo rzeczy, aby przestać słuchać kpopu. 15 marca tego roku poszłam na rekolekcje wielkopostne i po raz pierwszy w moim życiu prawdziwie poczułam, że to nie ksiądz mówi do mnie o Bogu, lecz to Bóg mówi do mnie przez kapłana. Czułam silną obecność Ducha Świętego i to uwielbiałam. Kiedy wyszłam z kościoła, mój umysł był pełen myśli o tym, że chcę zacząć prawdziwie szukać Boga i spędzać z Nim o wiele więcej czasu, co najmniej kilka godzin dziennie. Straciłam także chęci do słuchania światowej muzyki i po pewnym czasie przestałam także pragnąć oglądania filmów, które nie są o Bogu, uczyć się jeśli nie jest to z Nim związane (nadal się uczę i mam dobre oceny, ale nie szukam dodatkowej wiedzy, jeśli szkoła tego nie wymaga. Jednakże, kocham dowiadywać się nowych rzeczy o Wszechmogącym).
Porównanie tego, jak przedtem wyglądało moje życie i jak wygląda ono teraz
Mogę z łatwością zauważyć, że tak jak odczuwałam wiele niepokoju podczas czasów słuchania kpopu, teraz nie zostało po tym śladu. Czasami czuję niepokój, kiedy chcę wytłumaczyć komuś Biblię i wypełniać wolę Bożą, lecz znika on dzięki Najwyższemu. Wcześniej zwykłam porównywać mój wygląd i umiejętności do wszystkich wokół mnie i byłam zbyt zainteresowana wyznacznikami piękna. Jednakże dzisiaj zauważyłam, że od kilku miesięcy nie czułam się brzydka ani nie chciałam zmienić nic w swoim wyglądzie (jest maj, tak więc od mojego powtórnego narodzenia minęły 4 miesiące). Przestałam także czuć się samotna i smutna, nie potrzebuję już polegać na muzyce, abym czuła się szczęśliwa. Odnalazłam swoją tożsamość i jedyną prawdziwą radość w Trójcy Przenajświętszej i wiem, że Ona zawsze się o mnie troszczy. Nawet kiedy ktoś mnie odrzuca lub nie traktuje mnie z szacunkiem, powracam do mojego Niebiańskiego Ojca i przypominam sobie, że posiadanie w moim życiu Jego, Jezusa i Ducha Świętego jest bardziej niż wystarczające. Wcześniej o wszystkim nadmiernie myślałam, lecz przestałam. W losowych momentach przeróżne myśli o mojej przyszłości wkraczają do mojego umysłu, lecz jestem w stanie je zignorować i skupić się na moim Zbawicielu. W ostatnich dniach jestem bardzo często kuszona, aby wrócić do kpopu. Szczerze mówiąc, chciałam do niego wrócić, aby słuchać chrześcijańskich piosenek. Jednakże miałam także silne pragnienie słuchania innych kpopowych grup, ale mój Król Królów poprowadził mnie do filmiku, który mówił o negatywnym wpływie, jaki ma on na wiarę ludzi. Później zrozumiałam, że kiedyś potrafiłam słuchać kpopu i oglądać związane z nim filmiki nawet przez 5 godzin dziennie, a modlić się jedynie przez 25-30 minut a nawet mniej. Nie czułam, że potrzebuję Boga, lecz tych grup. Obejrzałam kilka filmików na temat tego, jak zły jest kpop i następnego dnia powiedziałam sobie, że już nigdy do niego nie wrócę. Byłam kuszona o wiele częściej, a myśli o powrocie do niego były naprawdę intensywne, widziałam także różne artykuły i filmiki w mojej przeglądarce i stronie głównej na YouTube, ale nie zdecydowałam się marnować mojego czasu w ten sposób, nie kliknęłam w nie. Nauczyłam się jak trwać mocno w wierze i jestem wdzięczna Duchowi Świętemu i Bogu, że mi pomogli. Myśli o czytaniu książek o kpopie, które kiedyś czytałam także pojawiają się w mojej głowie i próbują mnie przekonać do ponownego ich przeczytania, lecz nie złamę się dla Boga. On za mnie umarł. Najmniejsza rzecz jaką mogę dla Niego zrobić to postawić Go na pierwszym miejscu i nie powracać do czegoś, co jego przeciwko Niemu. Wy także możecie wybrać Jezusa! Jego Ramiona są zawsze dla was otwarte niezależnie od tego, jak wiele zgrzeszyliście. On was kocha do tego stopnia, że nawet za was umarł biorąc na Siebie wasze winy, abyście mogli dostąpić zbawienia i nie odbyć kary w piekle. On zawsze jest tu, aby was wysłuchać i pocieszyć. Po prostu zaakceptujcie Jego ofertę, nie będziecie tego żałować :)
Tumblr media
0 notes
trzpiotka · 1 year
Text
A wiecie, że największy* protest robotniczy w historii Królestwa Polskiego zaczęły kobiety? 
Tumblr media
140 lat temu w Żyrardowie szpularki odmówiły pracy w odpowiedzi na planowane obniżenie pensji. Do akcji strajkowej w kolejnych dniach przyłączyli się wszyscy robotnicy fabryki, łącznie ponad 8000 osób. Mimo starć z carską policją, aresztowań i śmierci trzech osób, protest zakończył się sukcesem i uznaniem większości postulatów przez właściciela zakładu. 
140 notes · View notes
trexx666 · 2 years
Text
SATAN, our Father, who art in HELL !!!
Tumblr media
I arise today through the strength of SATAN for worship Him, for loves Him, for belong Him… SATAN, my Father in Hell, hallowed be thy Name and thy Sign 666 !!!
Powstaję dzisiaj dzięki sile SZATANA, aby Go czcić, kochać Go, należeć do Niego… SZATANIE, mój Ojcze w Piekle, święć się Imię twoje i Znak twój 666 !!!
Tumblr media
Lord and God SATAN fill my soul by your Unholy Spirit, and enlighten my mind and heart by thy Light of Evil and Sin… SATAN, my Father in Hell, come your Helish Kingdom to me and to my life here and now, for me to come to your Infernal Kingdom in Hell in my eternity !!!
Panie i Boże SZATANIE, napełnij moją duszę swoim Nieświętym Duchem i oświeć mój umysł i serce twoim Światłem Zła i Grzechu… SZATANIE, mój Ojcze w Piekle, przyjdź do mnie i do mojego życia tu i teraz, ze swoim Piekielnym Królestwem, abym i ja w wieczności przybył do twojego Piekielnego królestwa w Piekle !!!
Tumblr media
Lord SATAN, bless and guide me as I go to do thy Holy Will, which is Evil and Sin and Hate itself… Align my life with your Infernal Will… your Holy Will is my will, my unholy will is to do your Will … SATAN, my Father in Hell, Thy will be done in my will, in my heart, in my mind, in my soul and in my spirit !!!
Panie Szatanie, pobłogosław mnie i prowadź, gdy idę, aby czynić twoją Świętą Wolę, która jest Złem, Grzechem i Nienawiścią samą w sobie… Dopasuj moje życie do twojej Piekielnej Woli… twoja Święta Wola jest moją wolą, a moją bezbożną wolą jest czyń twoją Wolę … SZATANIE, mój Ojcze w Piekle, bądź wola Twoja w mojej woli, w moim sercu, w moim umyśle, w mojej duszy i w moim duchu !!!
Tumblr media
Instruct and prepare me in this day, in all my life, to Eternal Damnation myself in Hell… Lord SATAN, my spiritual food is Condemnation, my only and holy Communion is Condemnation, this is my holy bread that nourishes my soul and body, my mind and heart and fills me with you, Almighty… SATAN, my Father in Hell, feed me this Bread of Damnation, feed my soul by Damnation… SATAN, who are in Hell, give me daily and in eternity this Bread of Damnation, give my soul your Communion of Damnation. Nema !!!
Poucz mnie i przygotuj mnie dzisiaj, w całym moim życiu, na Wieczne Potępienie w Piekle… Panie SZATANIE, moim duchowym pokarmem jest Potępienie, moją jedyną i świętą Komunią jest Potępienie, to jest mój święty chleb, który odżywia moją duszę i ciało, mój umysł i serce i napełnia mnie tobą, Wszechmocny… SZATANIE, mój Ojcze w Piekle, karm mnie tym Chlebem Potępienia, karm moją duszę przez Potępienie… SZATANIE, który jesteś w Piekle, dawaj mi codziennie i w wieczności tego Chlebie Potępienia, daj mojej duszy twoją Komunię Potępienia. Niemka!!!
Tumblr media
Almighty, Highest and Ineffable SATAN, possess and lead me into thine Unholy, thine Impiety… teach my mind and heart Evil and Sin against the holiness of god, teach my soul Hate and Contempt for what is good and holy in god, teach my spirit to HATE and BLAME god, teach my soul to DEVASTATE and PROFAN jesus, teach my soul to CURSE and DESECRALIZE the holy spirit… god in heaven I, with my HATRED, three times: HATE, HATE, HATE, challenge you in Satan's Name and I proclame that: god you are my and Satans opponent, christ you are my and Satans adversary, the holy spirit you are my and Satan`s contradictor… three times I BLASPHEME the holliness of god, three times I BLASPHEME his "holy, holy, holy"… SATAN, my Father in Hell, let me FUCK god, FUCK jesus, FUCK the holy spirit, that my Mortal and Final SIN may never be forgiven by god and never deserve forgiveness by christ and mercy by the holy spirit !!!
Wszechmogący, Najwyższy i Niewysłowiony SZATANIE, posiądź mnie i prowadź do twojej Nieświetości, twojej Bezbożności… naucz mój umysł i serce Zła i Grzechu przeciwko świętości Boga, naucz moją duszę Nienawiści i pogardy dla tego, co dobre i święte w bogu, naucz mojego ducha NIENAWIDZIĆ i OBWINIAĆ boga, naucz moją duszę NISZCZYĆ i PROFANOWAĆ jezusa, naucz moją duszę PRZEKLNAĆ i DESEKRALIZOWAĆ ducha świętego… boże w niebie ja, z moją NIENAWIŚCĄ, powtarzam trzykrotnie: NIENAWIŚĆ, NIENAWIŚĆ, NIENAWIŚĆ, rzucam ci wyzwanie w Imię Szatana i ogłaszam, że: boże ty jesteś przeciwnikiem moim i Szatana, chryste ty jesteś przeciwnikiem moim i Szatana, duchu święty ty jesteś przeciwnikiem moim i Szatana… po trzykroć bluźnię świętości boga, trzykrotnie BLUŹNIĘ jego „święty, święty, święty”… SZATANIE, mój Ojcze w Piekle, pozwól mi JEBAĆ boga, JEBAĆ jezusa, JEBAĆ ducha świętego, aby mój GRZECH ŚMIERTELNY i OSTATECZNY nigdy nie został przebaczony przez boga i nigdy nie zasługiwał na przebaczenie przez chrystusa i miłosierdzie przez ducha świętego !!!
Tumblr media
Glory to you, SATAN, my One LORD who leads my body to SIN, my One Father who leads my mind to DARKNESS , my One Creator who leads my heart to EVIL, One God who leads my spirit to BLASPHEMY, my One Savior who leads my soul to HATE !!! Praise by to SATAN who saves me and leads me to Damnation in Hell !!! AVE SATANAS !!!
Chwała Tobie, SZATANIE, mój Jedyny PANIE, który prowadzisz moje ciało do GRZECHU, mój Jedyny Ojcze, który prowadzisz mój umysł do CIEMNOŚCI, mój Jedyny Stwórco, który prowadzi moje serce do ZŁA, mój Jedyny Boże, który prowadzisz mojego ducha do BLUŹNIEŃSTWA, mój Jedyny Zbawicielu, który prowadzisz moją duszę do NIENAWIŚĆI !!! Chwała SZATANOWI, który mnie wybawia i prowadzi na Potępienie w Piekle !!! AVE SZATANIE I!!!
Tumblr media
Almighty Lord SATAN, day and night I pray to you:
Fill my souls with the Infernal Power, strengthen me with the Unholy Spirit, that I may persevere in my service to you, as a vessel of your sinner will... Let me to feel your devil presence; manifest to me as you will with your almighty sin and evil... Enlighten me in every way with your Blasphemy and Deny of god, christ, holy spirit... Satan, let me to tread upon your devil path Darkness directly to damnetion in your Infernal Abyss... This I ask in your Unholy Name, Almighty and Ineffable Satan, my One Lord and God, who liveth and reigneth forevermore with His Unholy, Condamned Demons in Kingdom of Hell !!!
Potężny Panie, SZATANIE, dzień i noc modlę się do Ciebie:
Napełnij moją duszę Piekielną Mocą, wzmocnij mnie Duchem Nieświętym, abym wytrwał w służbie tobie jako naczynie twojej grzesznej woli... Pozwól mi poczuć twoją diabelską obecność; ukarz się mi, jak chcesz, ze swoim wszechmocnym grzechem i złem... Oświeć mnie pod każdym względem swoim bluźnierstwem i zaprzeczaniem bogu, chrystusowi, duchowi świętemu... SZATANIE, pozwól mi kroczyć po twojej diabelskiej ścieżce Ciemności prosto na potępienie w twojej Piekielnej Otchłani... Proszę o to w twoje Nieświęte Imię, Wszechmocny i Niewysłowiony SZATANIE, mój Jedyny Panie i Boże, który żyjesz i królujesz na wieki wraz ze swoimi Nieświętymi, Potępionymi Demonami w Królestwie Piekła !!!
139 notes · View notes
yellowmanula · 2 months
Text
Tumblr media
Własne królestwa rozwaliłam w gruzy, by cię nie straszyć bezmiarem mych mąk - ale się spojrzeć strzeż w lico Meduzy, gdzie z obłąkanych oczu płyną czarne śluzy na gwoździe rąk. W zimnym Tartarze - ja posąg antyczny, z torsem bez kolan i oczyma z dziur - uśmiech na twarzy mojej sardoniczny, a w piersiach źródło miłości mistycznej, jak tęcza z chmur. Tadeusz Miciński, "Meduza" fot. Wanda Wultz
5 notes · View notes
azotowanie · 5 months
Text
Moje luźne przemyślenia o zastępach anielskich #1: postacie kobiece
disclaimer: jestem dopiero w trakcie czytania serii i do tej pory przeczytałam siewcę wiatru, zbieracza burz oraz jeden (1) tom bram światłości i jestem jeszcze w pierwszej drugiej części więc nie będę tu dużo mówić o seredzie bo zwyczajnie nie mam za bardzo o czym. ponadto, niektórych rzeczy mogę nie pamiętać bo siacza i zbieraka ciurkiem przeczytałam rok temu, później przez prawie pół roku męczyłam pierwszy tom bram i od stycznia brnę przez drugi a w międzyczasie jeszcze czytam lektury szkolne i inne książki
a teraz przejdźmy do sedna
już od paru dni ciągle myślę o zastępach, a dzisiaj zebrało mi się na myślenie o zastępowych kobietach (bo jestem lesbijką myślę o nich codziennie) i już jakiś czas temu rzuciło mi się w oczy to, jak bardzo po macoszemu są one traktowane, a przynajmniej w dwóch pierwszych tomach (może bramy to naprawią ale patrząc po dotychczasowej kreacji Seredy i Cennego Jedwabiu to szczerze w to wątpię). no bo spójrzmy prawdzie w oczy, jakie są kobiety występujące w zastępach?
W pierwszej kolejności mamy Pistis Sophię, która jest straszną suką, która chce udupić Daimona i spółkę, a dzięki temu odzyskać władzę dla siebie i Jaldabaota. Są to, oczywiście wady, ale nie sprawiają one że Pistis Sophia jest jakoś szczególnie źle napisana. Ba, może się nawet wydawać komuś interesującą postacią (ja jestem tym kimś).
Później mamy Zoe, ciepłą kluchę, całkiem nijaką poza tym że jest dobra i nie zna życia. Jedyne czego chce to pisać bajki - nie zna nawet Królestwa jako takiego poza pałacem, w którym mieszka. Do wszystkiego, co robi, a co jest ważne fabularne jest pchnięta (zmanipulowana) przez Pistis. Gdyby nie Pistis, Zoe w ogóle by się tu nam nie pojawiła bo jest nam zwyczajnie zbędna. Pistis traktuje ją jak narzędzie do zdobycia kontroli nad Daimonem poprzez łóżko. Cudownie, prawda?
A jak jesteśmy przy Zoe, to porozmawiajmy o jej paraleli, Hiji. Tak jest, są one w pewien sposób swoimi paralelami. Obie zostają zapoznane z Daimonem przez kogoś innego aby w pewien sposób zdobyć nad nim kontrolę albo, w przypadku Hiji, uniemożliwić to komuś innemu. Niestety a może i stety, to Hija działa w tym przypadku efektywniej. Co prawda w nie do końca logiczny sposób, bo Daimon się w niej zakochuje od tak, od pierwszego spotkania, z miejsca staje w jej obronie na bankiecie Gabriela, a później mają jedną albo dwie wspólne sceny i to tyle...? Bo wtedy Hija rzuca wszystko w cholerę aby go ratować. Szczerze mówiąc, zupełnie mnie ta ich historia miłosna nie kupiła. Nie są ani trochę interesujący bo mają jeszcze mniej czasu na rozwój swojej relacji i poznanie się niż Bella i Edward w Zmierzchu. A to dużo mówi.
Nawiasem mówiąc, ciekawą różnicą pomiędzy Zoe a Hiją jest fakt, że podczas gdy Hija poświęca wszystko aby uratować Daimona, Zoe (nieświadomie) przynosi na niego śmierć. No, prawie, bo sprytny plan Pistis nie wypalił. A szkoda.
Później następuje tom drugi gdzie Hija jest jeszcze bardziej manipulowana przez swoich ojców żeby coś uzyskać od Daimona. Nie mówiąc już o tym, że kompletnie zmienia się sposób jej opisu. Podczas gdy w pierwszym tomie była sprytna, potężna, obcykana w całej anielskiej społeczności i podobno potrafiła dogadać kiedy było trzeba (większość tego została mi to powiedziana a nie pokazana więc się nie liczy), w drugim tomie jest malowana na taką co w dupie była, gówno widziała i kompletnie nie wie nic o życiu.
Ale przynajmniej odrobinę realistyczne wydaje mi się zakończenie jej relacji z Daimonem. Oboje zadeklarowali to jako wielką miłość, ale się w sumie w ogóle nie znali, więc dla mnie ma to sens że kiedy Hija zobaczyła Daimona w stanie innym niż ten idealny, w którym go poznała to nagle się odkochała. Dzięki temu Razjel mógł jej powiedzieć "córcia chcesz pomóc Daimonowi prawda? prawda??? powiesz nam gdzie on jest prawda?? prawda że powiesz??" pokazując nam przyspieszony kurs na manipulację swoim dzieckiem. I historia Hiji właściwie się kończy w tym momencie - dostaje domek w Limbo od Gabrysia bo chce żyć swoim własnym życiem, bez kontroli starych i jak normalna osoba a my mówimy "papa" jedynej kobiecie która wystąpiła w tej serii w przynajmniej dwóch książkach.
Wróćmy się teraz na chwilę do tomu pierwszego ponieważ pominęłam Drop. Drop też jest miękką kluchą i wsm kończy jak Hija - wolna od anielskich obowiązków w domku w Limbo tylko że ona odblokowała zakończenie premium gdzie razem z nią w tym domku jest też mężczyzna który ją najprawdopodobniej kocha. Zakończenie Drago i Drop jest otwarte i poza tym, że mieszkają razem to właściwie nie wiemy jak toczą się ich dalsze losy i szczerze powiedziawszy to bardziej kupuję ich niż Hiję i Daimona. Jednocześnie nie bardzo wiem, co wiecie mogę powiedzieć o Drop. Nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięć jako bohaterka. I mimo że to jej wątek był dla mnie jednym z tych bardziej interesujących, ona sama nie przykuła jakoś szczególnie mojej uwagi.
Przejdźmy więc teraz na stałe do tomu drugiego, gdzie pojawiają nam się trzy znaczące postacie kobiece.
A właściwie dwie i pół, bo Lilith w ogóle się nie pojawia "on screen" (jeśli mnie pamięć nie zwodzi) natomiast występuje ciągle w myślach Asmodeusza w jego rozdziałach.
I wiecie co z tych myśli wynika?
Że jest straszną suką. To wszystko. To jest wszystko, co jestem w stanie powiedzieć o Lilith. Trudno jej się dziwić, wszak jest demonicą, ale mam cichą nadzieję że w tych dwóch tomach bram co mi zostały jeszcze jakoś zostanie rozwinięta.
Przejdźmy więc do Glizdy o której jestem w stanie powiedzieć mniej więcej tyle samo. Z tą tylko różnicą, że Glizda jest ponownie w drugim końcu spektrum. Jest miękka i dobra, chociaż w przeciwieństwie do Drop i Zoe jest ciężko doświadczona przez życie. I ja jestem w stanie uszanować fakt, że pomimo tego ile przeszła i jak ją traktują wszyscy dookoła, nadal wybiera dobra i niesienie pomocy innym. Jest przekochana i mówię to bez sarkazmu.
I została nam już tylko Blanka, której nazwiska zapomniałam. Pierwszy człowiek na tej liście. Ukochana Asmodeusza, konserwatorka zabytków z tzw. pazurem. Muszę przyznać że od razu mnie zaciekawiła i z tych wszystkich dotychczasowych romansów to ten pomiędzy nią a Asmodeuszem wyszedł najlepiej. Miałam nadzieję czytając, że wbrew wszystkiemu, gdy prawda w końcu wyjdzie na jaw, Modo i Blanka będą razem i naprawdę byłam smutna gdy nie byli. Imo, Blania Kossakowskiej wyszła naprawdę nieźle chociaż nie rozumiem po chuj ciągle wspominać o tym że ma fryzurę niby jakaś Tyfusowa Mary. Naprawdę, raz wystarczyło.
A i jeszcze była pani szpieg od Razjela która umarła na tej samej stronie na której została przedstawiona, a która była opisana mniej więcej jak Księżna Irina w Szewcach. Jej nie liczymy.
To by było na tyle jeśli chodzi o pierwsze dwa tomy. W bramach jest właściwie tylko Sereda, która zasługuje na lepsze traktowanie. Naprawdę, ja nie lubiłam Daimona już od początku ale w bramach to przechodzi samego siebie i jest dla niej bucem bez żadnego ważniejszego powodu poza tym że najwyraźniej nie podoba mu się fakt że Sereda wie co robi i ma doświadczenie większe niż on.
Wsm to się rozpisałam ale nie mam za bardzo żadnego wniosku poza tym że Kossakowska albo pisze swoje bohaterki jako miękkie, łagodne, delikatne i jako ucieleśnienie dobra albo je pisze jak najgorsze suki i czarne charaktery i jak dwa razy spróbowała wyjść ze skrajności to raz spieprzyła i Hija i tak się okazała być UwU delikatną dziewczynką a drugi raz poprowadziła historię tak, żeby pozbyć się Blanki już po pierwszym tomie xD
ale też szczerze mówiąc to SĄ luźne przemyślenia o kobietach z zastępów anielskich które się zebrały mi gdzieś z tyłu głowy w ciągu ostatniego roku i których chciałam się pozbyć. Życzę każdemu kto to czyta miłego dnia i nocy i zapraszam do dyskusji bo być może coś pominęłam
3 notes · View notes
pisarkanaspektrum · 3 months
Text
Mieszkanie samemu
Zostałam ostatnio zapytana, czy nie szukam sobie nowego chłopa. Jednym z argumentów było to, że samemu się ciężko mieszka. Na co moją reakcją było: ???
Samemu mieszka się dosłownie najlepiej. Nikt nade mną nie stoi, nikt mi dupy nie zawraca, mam święty spokój. Nikt mi nie bałagani – cały bałagan jest mój i tylko ja jestem za niego odpowiedzialna i nikt mi nic nie dokłada. Jem co chcę i kiedy chcę – nie muszę gotować dla nikogo więcej, do nikogo innego się dostosowywać i martwić, co ta osoba zje. Śpię kiedy chcę i nie muszę się bać, że ktoś mi zapali światło o drugiej w nocy i mnie obudzi. Mogę słuchać muzyki na głośniku, a nie cały dzień siedzieć w słuchawkach, co by innym nie przeszkadzać. Nie muszę kryć się po kątach, gdy jestem przeciążona i potrzebuję samotności. Nie muszę dusić emocji i mogę je swobodnie wyrażać, czy to w kuchni, czy to w sypialni. Robię co chcę i kiedy chcę, cała przestrzeń jest moja, z nikim nie muszę się niczym dzielić, z niczego nie muszę się tłumaczyć, niczym nie muszę się krępować, nikt mnie nie stresuje, mogę łazić ubrana jak chcę. Jestem królową na moich włościach. Obowiązują wyłącznie moje zasady. Całkowita kontrola. Błahaahaha!
Na litość boru wszechlistnego, czemu miałabym chcieć, żeby mi ktoś do tego mojego królestwa wlazł z butami??? Mieszkanie samej świetnie mi służy, w życiu nie czułam się tak dobrze. W końcu nie jestem przebodźcowana i przeciążona w każdej sekundzie istnienia, bo mam bezpieczną przestrzeń, w której mogę odpocząć od przebywania z ludźmi (a pamiętajmy, że całe moje życie mieszkałam z kimś, dopiero ostatnie 3 lata sama). A jak się raz zasmakuje wolności, swobody i szczęścia to ciężko z tego zrezygnować… Także podziękuję.
PS. Zdaję sobie sprawę, że mieszkanie z kimś ma też swoje plusy, głównie takie jak pomoc w ogarnianiu obowiązków czy przynoszenie jedzonka w chorobie (a też jak znowu spadnę z krzesła i się tym razem zabiję, to przynajmniej ktoś by od razu znalazł trupa, lol), ale w praktyce jest tego dla mnie za mało w porównaniu z kosztami. Ja po prostu chcę 90% czasu nie wchodzić w żadne interakcje z drugim człowiekiem. A jak się z kimś mieszka, to nie bardzo się tak da. I nawet zwierzęta są dla mnie pod tym względem zbyt przeciążające. Także nie, nie.
3 notes · View notes
istnyjulian · 1 year
Photo
Tumblr media
The King of Fire (story belowe)
- Słuchajcie! - Uradowana Zuzka podbiegła do paczki swoich szkolnych przyjaciół. - Nie uwierzycie kto zawita w naszym królestwie!
Przyjaciele spojrzeli po sobie bez entuzjazmu. 
- Stado fos? - Gorzko zaśmiał się Horst. 
- Nic podobnego! - Zuzka nie traciła dobrego nastroju. - Ahi! Mistrz ognia! - Dziewczyna aż trzęsła się z podniecenia. 
Towarzystwo zdecydowanie się poruszyło informacją przekazaną przez lemurzycę. 
- Coś takiego! - Zdumiał się Ted. - Aż dziw, że Król Julian XII zgodził się na pokaz tego mistrza. 
- Wręcz przeciwnie! - Zaprzeczył natychmiast książę Julian. - Wuj znany jest ze swego zamiłowania do sztuki. Zwłaszcza, jeśli może ona w spektakularny sposób pozbawić kogoś życia!
- Koniecznie musimy go zobaczyć! Wszyscy! - Zuzka zdawała się zaraz eksplodować. - Dziś wieczorem da swój pokaz dla całego lemurzego królestwa. Koniecznie musimy być tam pierwsi! Miejsca przy samej scenie są najlepsze! 
Lemury bezdyskusyjnie przyznały jej rację, ciesząc się już na wieczorne atrakcje. Rob zmieszał się trochę. 
- O kim wy właściwie mówicie? - Zapytał w końcu lemur. 
Reszta zamilkła na chwilę, po czym głos zabrała Zuzanna. 
- Jeśli na tym świecie jest artysta, którego znają wszyscy bez względu na wiek i gatunek, to jest nim na pewno Ahi! 
- Jeśli wolno mi krótko uściślić - Zaczął serdecznie Ted. - Ahi jest lemurem zza gór Madagaskaru. Nie wątpliwie mistrzem w swoim fachu!
- Słynny połykacz ognia. - Streścił swoich poprzedników Horst. - Trudno uwierzyć, że o nim nie słyszałeś. Podróżuje po całym Madagaskarze i organizuje pokazy swoich umiejętności. 
- Dzisiaj będziesz miał okazję go poznać. - Książę objął ramieniem przyjaciela. - Albowiem jako przyszły król zarządzam, iż wszyscy wezmą dzisiaj udział w pokazie!
Wszyscy ochoczo przyklasnęli słowom przyjaciela. Rob uśmiechnął się jedynie, nie mając w rzeczywistości nadziei na godną jego uwagi atrakcję. Gdyby faktycznie Ahi odznaczał się wyjątkowym talentem, to byłby mu znany od dawna. Przecież uważał się za osobę światową. 
______________________
Pod wieczór wszystkie lemury z królestwa zebrały się na dziedzińcu, gdzie zazwyczaj przemawiał król. Jednak dzisiaj oczekiwali kogoś zupełnie innego. 
- Chodźcie tutaj!! - Zuzia machała przyjaciołom z pod sceny. 
Gdy reszcie udało się już przepchnąć, Ted zabrał głos. 
- Stoisz tutaj od końca zajęć? Musisz być bardzo zmotywowana by zobaczyć ten występ! - Przyznał. 
- Żartujesz? - Niemal natychmiast zareagowała Zuzanna. - O niczym innym nie marzę! Od kiedy skończyłam 10 lat, modliłam się do Franka, by mistrz Ahi odwiedziła w końcu nasze królestwo. Jest niesamowicie utalentowany, a przede wszystkim czarujący i przystojny. Po prostu idealny! - Lemurzyca pogrążyła się w marzeniach.
Rob zsunął brew i pojrzał na Juliana, ale ten jakby nic nie robił sobie z słó Zuzanny. Przejęty był nadchodzącym pokazem. Jednak nie tylko Rob zauważył ogromną fascynację Zuzi mistrzem ognia. Na drzewnie niedaleko sceny siedział Pancho z Andym. 
- Czy wszystkie lemury w tak emocjonalny sposób podchodzą do ognia? - Zapytał rozbawiony nietoperz. 
- Zamiłowanie do ognia to moja rzecz. - Zaprotestował Pancho. - Ale zdaje się, że Zuzka zwyczajnie zauroczyła się w pewnym lemurze i bynajmniej nie jest to nasz książę. - dodał kpiąco, a Andy zawtórował mu śmiechem.
Nagle rozmowy ucichły, gdy na scenę wszedł kameleon o wzorzystym ubarwieniu. 
- Witajcie Panie i Panowie! Lemury oraz inni mieszkańcy lemurzego królestwa! A przede wszystkim miłościwie wam panujący Królu Julianie XII! Czy wszyscy jesteście gotowi, by powitać mistrza Ahiego, władcę ognia, najodważniejszego wśród lemurów i najzręczniejszego w swoim fachu?! 
Tum zgodnie zawtórował, a książę, z lekkim rozbawieniem zerknął na swego wuja, który całemu widowisku przyglądał się z daleka na podwyższeniu. Julian doskonale wiedział, że wuj nie lubi  by nazywać kogokolwiek królem prócz niego. Grymas na twarzy wuja tylko potwierdził jego przypuszczenie. Oznaczało to, że jeśli tylko pokaz nie sprosta jego oczekiwaniom, mistrz Ahi zapisze się na kartach historii jako pokarm dla fos lub krokodyli. Lecz nim poddał swą myśl głębszej refleksji, poczuł na ramieniu mocny uścisk Zuzanny. Dziewczyna wręcz piszczał z zachwytu. Na twarzach reszty przyjaciół pisało się wyraźne zadowolenie. Wszystkich prócz Roba który już od początku do mistrza podchodził z dużą rezerwą. To wyraźne odstępstwo zauważył Horst, który przyglądał się wszystkiemu sącząc swój napój przez rurkę. Nie zdążył jednak zareagować bo na scenie pojawił się wyczekiwany przez wszystkich MC. Postawny lemur stanął na środku sceny, a w obu rękach trzymał kije przypominające podpalone z obu stron pochodnie. Już po chwili zaczął obracać nimi z niewyobrażalną szybkością, tworząc ogniste kręgi, nie tylko przed swoją twarzą, ale też wysoko w powietrzu poprzez rytmiczne podrzucanie kija. Rzecz jasna nie była to jedyna atrakcja. W skład pokazu wchodziła również sztuczka z podpalonymi kokosami na długiej lianie, buchanie ogniem, spacer po rozpalonej linie i wiele więcej. Nie wątpliwie robiło to wrażenie na zgromadzonej widowni, choć nie można było jednoznacznie ocenić, która część pokazu stanowiła największą atrakcję. Spokój jaki przejawiał Ahi podczas bezpośredniego kontaktu z ogniem, robił niesamowite wrażenie na Tedzie, jednak Zuzka zdawała się nawet tego nie zauważać. Jej oczy przyciągało ciało lemura, jego twarz... spokojne, jednak wyraziste rysy, jak i wyrzeźbiona, symetryczna sylwetka. Można by rzec, że był ideałem płci przeciwnej lub przynajmniej ideałem w oczach tej konkretnej przedstawicielki płci przeciwnej, bo odziwo nie była jedyną osobą, która na ten aspekt zwróciła szczególną uwagę. Ze szczególnym skupieniem. całemu pokazowi przyglądał się Rob. Również dlatego, że wcześniej nic nie słyszał o tym artyście, więc jako nieliczny miał   możliwość wyrobienia sobie własnej opinii. Ale ów lemur miał w sobie coś co przyciągało jego uwagę. Ciało i twarz podobały się McToddowi ale zdaje się że w zupełnie innym sensie. Wzbudzał jego podziw i to do tego stopnia, że w głębi duszy poczuł  zazdrość zmieszaną z podziwem dla lemura. Sam zapragnął wyglądać podobnie, a może nawet lepiej? Nie byłoby w tym przecież nic trudnego, bo obecnie jego uroda jest nieziemska. Zatem niewiele mu trzeba. Dla McToddów uroda zawsze miała wartość pierwszorzędną i wpajano mu to od wczesnego dzieciństwa. Z resztą wygląd jego krewnych i rodziny nie pozostawiał złudzeń - kontrowersyjny a jednak pożądany. Mieszczący się w granicach dobrego smaku, bądź i nie. To sprawiło, że zapragnął zamienić z artystą choć parę słów po pokazie. Tak jak dla Zuzanny mistrz Ahi stał się idolem i dla niego. Chciał go jeszcze kiedyś spotkać, wziąć z niego przykład, a przede wszystkim stać się lepszą wersją mistrza Ahi. Nie po to by słyszeć, że jest do niego podobny, lecz po to by słyszeć, że jest od niego atrakcyjniejszy.
KONIEC
25 notes · View notes
roehenstart · 7 months
Text
Tumblr media
Saint Casimir (1458-1484), prince and patron saint of Poland. Attributed to Agostino Masucci.
He was the third child and the second son of the King of Poland and Grand Duke of Lithuania Casimir IV and Queen Elisabeth Habsburg of Austria.
10 notes · View notes
pisarka · 3 months
Text
Tumblr media
2 notes · View notes
philipb12 · 5 months
Text
Avatar-Legenda Aanga-Recenzja tej legendarnej kreskówki.
Avatar to seria, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Raczej nie ma osoby, która-nawet jeśli nigdy nie oglądała serialu-to o nim nie słyszała. Wiele osób uważa tą animację za najlepszą kreskówkę, jaka kiedykolwiek powstała, a już na pewno najlepszym tworem ze stajni Nickelodeon. Prawdę mówiąc, nie jestem za bardzo fanem Nicka, chociaż to, co udało mi się zobaczyć, na ogół mi się podobało. A byli to Wróżkowie Chrzestni. Jednakże jest to seria, która z obiektem tej recenzji nie ma zbyt wiele wspólnego, więc nawet nie próbujmy ich porównywać. Wracając, ze względu na to, że nie jestem największym fanem Nicka w Polsce, to i Awatar mi często umykał. Postanowiłem to nadrobić i zrobić jego recenzję. Tym samym odpowiem na następujące pytanie: Czy "Avatar: Legenda Aanga" to naprawdę najlepsza kreskówka, jaka powstała? Czy ma jakieś wady? I czy warto ją obejrzeć mimo ponad 20 lat od jej premiery? Jeżeli chcecie poznać na nie odpowiedzi, to cytując Decarda Caina: "Zostańcie na chwilę i posłuchajcie".
Historia przenosi nas do fikcyjnego świata mocno inspirowanego klimatami Azjatyckimi. Jest on zamieszkiwany przez kilka narodów, każdy oparty na jednym z czterech klasycznych żywiołów: Królestwo Ziemii, Nomadów Powietrza, Naród Ognia i Dwa Plemiona Wody. Jak na świat Fantasy przystało, występuje w nim również element fantastyczny, którym są magowie-ludzie potrafiący używać mocy żywiołów. Zazwyczaj używają jednego elementu, jednak jest jeden wyjątek. Jest nim tytułowy Avatar, który potrafi panować nad wszystkimi żywiołami. W każdym pokoleniu odradza się on jako przedstawiciel innego narodu, a jego zadaniem jest ochrona pokoju na świecie... a przynajmniej była, bo niestety władca Narodu Ognia Sozin wypowiedział wojnę innym ludom. Na nieszczęście mieszkańców tego świata, przed atakiem Avatar zniknął. Co gorsza, Nomadzi Powietrza, wśród których nasz heros miał się odrodzić, zostali wymordowani przez Wojowników Ognia. Od tej dramatycznej chwili minęło 100 lat, a mimo oporu Plemion Wody i Królestwa Ziemii, nasi antagoniści bliscy są osiągnięcia swojego celu. Wtedy przenosimy się na biegun południowy i poznajemy nastoletnie rodzeństwo z Południowego Plemienia Wody-Katarę, która jest magiem wody i jej brata Sokkę. W trakcie wyprawy na ryby odkrywają oni górę lodową, w której jest uwięziony młody chłopiec. Katara postanowiła go uratować, co okazało się świetnym pomysłem, który przywrócił nadzieję światu. Uratowany dzieciak, tytułowy Aang (który jest-jak łatwo się domyślić-głównym bohaterem) okazuje się być-nie dość, że ostatnim przedstawicielem Nomadów Powietrza-to do tego nowym wcieleniem Avatara. Tu niestety pojawia się problem-otóż Aang, który ledwo po dowiedzeniu się o swoim przeznaczeniu zapadł w stuletnią hibernację, opanował jedynie magię powietrza. Z związku z tym on, Katara i Sokka wyruszają na wyprawę wokół świata (co jest tu bardzo łatwe, bo Aang ma latającego bizona o imieniu Appa). Podczas niej napotkają wiele niezwykłych postaci, poznają lepiej swój świat, odkryją samych siebie, poznają nowe umiejętności oraz wpakują się w liczne kłopoty (nie zawsze powodowane przez armię wojowników ognia). A wszystko to po to, by Aang nauczył się panowania nad innymi żywiołami, pokonał Naród Ognia i mógł uratować świat.
Muszę przyznać, że fabuła pozytywnie mnie zaskoczyła. Otóż po serialu dla dzieci raczej spodziewałbym się czegoś infantylnego, mało poważnego i niespecjalnie ambitnego. W Avatarze jednak tak nie jest. Owszem, komediowe momenty się pojawiają, ale ogólna historia jest tak naprawdę... całkiem poważna. Wynika to z faktu, że serial dosyć mądrze podchodzi do tematyki wojny, ponieważ przestawia jej okrucieństwa i różne reakcje ludzi na nią, a także nie próbuje jej romantyzować, co moim zdaniem jest dużym plusem. Tak samo jak to, że często nawet ludzie spoza Narodu Ognia potrafią dorównywać im okrucieństwem i bezwzględnością. Okrucieństwo konfliktów zbrojnych to jednak nie jedyny przekaz tej kreskówki. Otóż wielokrotnie serial próbuje przekazać widzą wiele innych morałów, jak na przykład to, że trzeba uważać, komu się ufa, albo, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Wracając jednak do ogólnej historii, to na początku nie dzieje się nic konkretnego, co łatwo może do serialu zniechęcić, ale z czasem zaczyna robić się interesująco-bohaterowie wpadają w długotrwałe tarapaty, a aby je rozwiązać muszą posłużyć się kreatywnością, niczym w sesji RPG. Przy okazji nasze postacie się rozwijają.
No właśnie-postacie. Bohaterowie to jeden z kolejnych plusów Avatara. Większość z nich może wydawać się stereotypowa, jednak z czasem, jak je poznajemy, okazują się o wiele bardziej oryginalne. Mamy więc Aanga, głównego bohatera, który-z uwagi na młody wiek-często postępuje dosyć niedojrzale, ale jednocześnie nie jest idiotą (chociaż bywa irytujący), Katarę, która z jednej strony wykazuje opiekuńczość i czułość, ale z drugiej nie boi się pobrudzić sobie rąk, czy Sokkę, który może wydawać się być po prostu błaznem drużyny, ale z czasem okazuje się dosyć inteligentny i często wpada na kreatywne rozwiązania różnych problemów. Oczywiście bohaterów jest dużo więcej, a za każdym z nich wiąże się ciekawa historia. Co więcej, postaci z czasem się rozwijają i zmieniają na przestrzeni serii. Przykładowo Sokka, który na początku był dosyć seksistowski, w wyniku spotkania z Wojowniczkami Kyoshi się zmienił i zwiększył swój szacunek do kobiet. Chociaż ten aspekt oceniam raczej na plus, to i tak muszę coś skrytykować. Nie jest to może największy problem Avatara, ale według mnie wiele postaci pobocznych otrzymało stanowczo za mało czasu ekranowego, mimo dużego potencjału. Są to na przykład wspomniane wcześniej Wojowniczki Kyoshi, przedstawiciele Północnego Plemienia Wody, czy Jet. O wiele większą wadą są jednak dwa czarne charaktery-Władca Ognia Ozai i jego córka Azula. Ten pierwszy to chyba jeden z najgorszych ludzi, jakich zobaczyłem w serialach, megaloman, dla którego władza jako jedyna się liczy. Ta druga z kolei jest socjopatką, której zachowania zwyczajnie budzą niepokój. Może i Ozai miał coś do gadania w związku z tym, kim ona się stała, ale i tak ciężko ją polubić. Jednak wśród tej całej ferajny istnieje jedna osoba, która jest wisienką na torcie w całym dziele.
Jest nim Książę Ognia Zuko. Na początku dowiadujemy się, że został on wygnany ze swojego kraju, bo stracił honor z niewiadomych nam przyczyn, a aby wrócić w łaski Ozaia zaczął polować na Aanga. Z czasem jednak zachodzi w nim przemiana, która sprawia, że staje się lepszym człowiekiem. Możliwe to jednak było głównie dlatego, że-mimo bycia antagonistą-ma w sobie dobre cechy. Aby nie wchodzić na terytorium spojlerowe powiem tylko, że jest on jedną z najlepszych postaci w tym serialu, a jego wątek jest naprawdę interesujący.
Jednak największą siłą Avatara jest świat przedstawiony. Jak na coś dla dzieci bowiem bardzo wiele miejsca jest poświęcone Worldbuildingowi. Dzięki temu poznajemy dokładnie każdą z nacji, ich kulturę i zwyczaje. Nie jest to jednak nam pokazane od razu-wielu rzeczy musimy się domyślić. Ostatecznie jednak Avatar prezentuje nam jedno z ciekawszych uniwersów, jakie istnieją. Niestety moim zdaniem za mało skupiono się na przedstawieniu historii tego świata. Zamiast tego sporo czasu przedstawiono nam na przedstawienie bendingu, czyli tutejszego systemu magicznego. W swojej podstawowej postaci to po prostu manipulowanie żywiołami, jednak po odpowiednim szkoleniu można opanować inne ciekawe umiejętności. Prawdę mówiąc, sprawia on wrażenie czegoś, co mógłby stworzyć Brandon Sanderson, co nie jest jednak wadą, bo otrzymaliśmy jeden z ciekawszych systemów mocy, jakie powstały.
Pozostały jeszcze dwie kwestie-grafika i muzyka. Zacznijmy od pierwszej. Styl graficzny serialu był wzorowany na anime, co od razu rzuca się w oczy. Wiem, że nie każdemu takie coś odpowiada, ale ja takie coś lubię, więc za to daję plus. Ogólnie to jest on dosyć prosty, ale ładny, a postacie na ogół wyglądają realistycznie. A jeżeli chodzi o muzykę, to-co tu dużo pisać-jest genialna i idealnie spełnia swoje role: wprowadza nastrój, dodaje napięcia i podkreśla emocje postaci. Do tego jest ona stylizowana na tradycyjne utwory azjatyckie, co pasuje do klimatu serii, więc za nią też daję duży plus.
Teraz przejdźmy do podsumowania-czy warto obejrzeć "Avatara"? Moim zdaniem jest to serial, który ma pewne wady i niedociągnięcia, ale mimo to, jest bardzo dobry, dzięki fabule, postaciom i mądrości. I chociaż nie rozumiem, czemu osiągnął aż TAKI sukces, to i tak uważam, że "Avatar: Legenda Aanga" jest serialem godnym polecenia!
Ocena: 8/10
2 notes · View notes
atalienart · 1 year
Text
@podraje replied to your post “@podraje replied to your post “Characters from my...”:
A opowiesz coś o Projekcie Magia? W jakiej erze sie dzieje, ile lat mają główno bohaterowie? Cokolwiek :p jestem ciekawa
​Jasne :D Projekt Magia dzieje się w dwóch rzeczywistościach: w obecnych czasach w Warszawie i w fantastycznym świecie, który jest troszeczkę stylizowany na XVII, XVIII-wieczną Europę. (Ogólnie nie zamykam się w konkretnych ramach historycznych, bo kultura, moda, religia, polityka są wymyślone specjalnie dla tego miejsca. Poza tym istnieją tu wampiry i magia.)
Głównym bohaterem jest Aster i to z jego perspektywy opowiedziana jest cała historia. To on, przypadkowy altowiolista, zostaje wrzucony w portal i trafia do obcego świata, prosto pod nogi pewnej wampirzycy xD Niezbyt zadowolony z nowego położenia próbuje wrócić do domu, ale najpierw musi zaufać Kornelii i jej ludziom. A ludzie Kornelii to zbieranina odważnych rycerzy i bystrych doradców. Gdzieś tam czai się też największy wróg Kornelii, nieustępliwy władca sąsiedniego królestwa. Cała akcja dzieje się w przeciągu trochę ponad roku (40 rozdziałów i epilog), więc (prawie) wszyscy mają czas, żeby się lepiej poznać. (Mam nadzieję zamknąć historię Astra w dwóch częściach, więc jeszcze jedna część przede mną xD)
Aster i Kornelia są po trzydziestce, ale wiek innych bohaterów jest różny, mam i dwudziestoparolatków, i czterdziestoparolatków.
5 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Ogrody królewskie
Żeby Was... Nie wytrzymię, a ogród już na pewno. Posłuchajcie:
Chrzanić książki i poradniki. Walić doświadczenie działkowców i ogrodników. Olać programy w TV. Pani Matka ma swój kalendarz ogrodnika i nikt jej tego nie zabroni. Biedne te nasze rośliny.
Pani Matka byłaby rozchwytywanym chirurgiem. Przez media za kolejne afery. Jej metodą jest zaniedbać i wyciąć. Ale to nie też tak zawsze wyciąć do końca.
Mieliśmy piękne bukszpany. Nawet takie kształtne, bo czasami zdarzało mi się je obrabiać. Przyszła ćma bukszpanowa i pani Matka zarządziła zajebanie jej poprzez wycięcie zarażonych krzaków, bo jej się na resztę ogrodu rozniesie. Najfajniejsze, że kupiła środek przeciw robalom, ale nie tej ćmie akurat.
Mszyce zauważyła już dawno. Zareagowała dopiero dzisiaj, jak cały krzak (zapomniałem czego) zaatakowały. Zalecenie królewskiego ogrodnika? Wyciąć. Zaszczyt przypadł mnie. Więc do pracy idę z mszycami we włosach. Już nie tak gęste jak kiedyś, to ludzie gotowi pomyśleć, że wszy mam. Tak czy inaczej kazała wyciąć w połowie. Mając na myśli 1/3. W ogóle nie zdaje sobie sprawy, że krzak był przycinany pod starą, dużo niższą, altanę. Tak czy owak trzeba go ściąć w połowie, opryskać i czekać aż odrośnie.
Mrówki to też jest śmieszna sprawa. Już dawno temu przyszedł pan Ojciec i mówi, że wiosna nastała, bo mrówki biegają. Panią Matkę ta wiadomość minęła w drzwiach. Na podjazdach i przy winorośli posypałem. Jest git. Reszta królestwa pani Matki w mrówkach. Najfajniejsze, że ona środek ma. A raczej opakowanie po. I wbrew pozorom ona wie czego jej brakuje, ale z panem Ojcem kupić nie pojedzie. No to się teraz naczeka, bo prędko wolnego mieć nie będę.
Ja bym jej nawet poogarniał te krzaki, ale się nie wyrobię. Pomijam własną wytrzymałość, ale ławy trzeba odmalować. Pergole trzeba odmalować. W kiblu dach uszczelnić...
No nic. Tymczasem do prywaciarza. Dobry wieczór ;]
8 notes · View notes
koval-nation · 10 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
125) Mazari (beludżi i urdu: مزاری) - plemię Beludżów w Pakistanie. Mazari pochodzi od słowa mazar z Balochi, które w języku beludżi oznacza „tygrys”. Rojhan-Mazari, miasto w dystrykcie Rajanpur w Pendżabie, w pobliżu międzyprowincjonalnych granic Beludżystanu, Sindh i Pendżabu, jest bastionem plemienia Mazari. Plemię Mazari jest jednym z najstarszych plemion Beludżów. Obszar podbity przez Mazari jest nadal znany jako Tuman Mazari. Obejmował obszar obejmujący większość dystryktu Kashmore w Sindh, Tehsil Sadiqabad, dystrykt Chatha Baksha Mazari, Jhang i cały Tehsil Rojhan w Pendżabie. Przybycie Brytyjczyków oznaczało złotą erę dla plemienia Mazari. Wódz rządził obszarem od miasta Bhong aż do pasma górskiego Sulaiman i od Kashmore do Giamul. Szacuje się, że jest to obszar o powierzchni co najmniej 8 000 kilometrów kwadratowych. Lud Mazari nieustannie pokonywał, przytłaczał i unicestwiał Naharów, Machis, Bugtis i Chandios oraz stoczył wiele bitew przeciwko Sikhom z Pendżabu, którzy byli dominującą potęgą przed przybyciem Brytyjczyków. W 1836 roku Mithankot, wówczas silna forteca garnizonowa Sikhów, została zaatakowana przez siły plemienne Mazari Beludżów pod dowództwem Sardara Karama Khana, młodszego brata wodza Mazari, Sardara Mira Bahrama Khana. Atak nastąpił w wyniku ciągłych gróźb Maharajy Kharak Singha pod adresem Rojhana Mazariego. Garnizon został doszczętnie spalony, a wszystkich schwytanych jeńców obdarto ze skóry żywcem. Maharadża Ranjit Singh w odwecie wysłał Diwana Sawana Mal Choprę, swojego gubernatora Multan, aby zaatakował Rojhana. Rojhan został spalony. Mimo to straty po stronie Mazari były minimalne, ponieważ armia sikhijska straciła element zaskoczenia, a Mazari byli w stanie na czas ewakuować swoje miasto. Następnie schronili się w Górach Sulaiman i stamtąd nadal nękali Sikhów. Konsekwencją tego były ciągłe potyczki pomiędzy obiema stronami. Według książki „Tehreek e Mujahideen”, po usłyszeniu o odwadze Mazari, Syed Ahmad Barelvi z Tehreek-e-Mujahidin zwrócił się do Sardara Karama Khana w Kin i zaproponował sojusz w celu wspólnej walki z Sikhami i zniszczenia królestwa Kafirów Lahore, ale Sardar Karam Khan odmówił przyjęcia oferty po konsultacji ze swoim starszym bratem Mirem Fasih Khanem. Następnie Diwan Sawan Mal Chopra zaprosił Sardara Karama Khana do Multan, gdzie zawarli wzajemne porozumienie, które miało zostać ratyfikowane w Lahore. Wreszcie w 1838 roku Mir Bahram Khan odwiedził Lahore z 12 000 członków plemienia Mazari i urzędników na zaproszenie Maharajy Ranjita Singha. Mazari zostali dobrze przyjęci przez Maharadżę w Forcie Lahore i powitani po królewsku. Maharadża miał pawilon Naulakha z czasów Mogołów (Saman Burj) w forcie Lahore, specjalnie odnowiony na miesięczny pobyt Sardara Mira Bahrama Khana Mazariego. To spotkanie obu przywódców oficjalnie zakończyło długą wojnę między Mazari Baloch a Imperium Sikhów, która rozpoczęła się atakiem na Mithankot. To zdjęcie Mira Bahrama Khana Mazariego znajduje się w Galerii Wojennej Sikhów w Amritsar w Indiach i zostało namalowane przez osobistego francuskiego artystę z dworu Maharajy Ranjita Singha, kiedy Mir Bahram Khan Mazari odwiedził Lahore.
Obszar zajmowany przez plemię można sklasyfikować jako suchy i żyzny. Na zachód od Rojhan-Mazari leży pasmo Sulaiman, a na wschodzie płynie rzeka Indus. Opady deszczu są rzadkie, ale ulewne deszcze zdarzają się 3-4 razy w roku, co prowadzi do potoków górskich z zachodu. Klimat jest doskonały do uprawy roślin takich jak bawełna, pszenica, ryż, trzcina cukrowa itp. Język, którym mówi plemię Mazari, znany jest jako Sulimanki Balochi i jest powszechnie używany w Rojhan Mazari w Kaszmorze, a także w innych częściach Beludżystanu. Język beludżi jest również szeroko rozumiany w Rojhan Mazari. Mazaris w języku Sindh również mówią w języku sindhi. Plemię Mazari składa się z 4 dużych podklanów i 60 małych podplemion. Rodzina Mazari Chief należy do klanu Balachani. Inne klany obejmują:
Esyani
Selatani
Dolani
Grani
Sodvani
Sargani
Sohreja
Gadhi
Lolai
Pyomaar
Zimkani
Lathani
Gulrani
Harwani.
2 notes · View notes