Tumgik
#dlaczego chcesz być kimś innym
xentropiax · 1 month
Text
List niewysłany 8 - myślodsiewnia
Napisałam już trochę listów, ale do tej pory nie chciałam się nimi dzielić, spoczywają sobie więc w moich wersjach roboczych. Ten jednak niech sobie idzie w eter, to jakaś może forma ekshibicjonizmu. Dużo się dzieje wewnętrznie u mnie, dużo piękna. Ale czasem są i takie momenty.
----
Te listy do Ciebie to prawdziwa myślodsiewnia. Mogę wszystko z siebie wyrzucić i potem już nie zaśmieca mi umysłu. Mogę pójść dalej, przejąć kontrolę. A kiedy mam poczucie kontroli, wtedy jestem bezpieczna.
Wiesz, trochę za dużo ostatnio palę. Obiecuję sobie, że każda paczka to będzie ostatnia, ale może nie ma co. Chcę wrócić do biegania długodystansowego, chcę być silna jak koń, chcę trenować swoje fizyczne serce i wiem, że fajki w tym nie pomogą. Ale kiedy siedzę na balkonie w duszną noc pod jasnym księżycem, to fajka smakuje wspaniale. Poza tym, nie muszę się nikomu z niej tłumaczyć. Nie należę do nikogo. Mogę robić co chcę.
Wiesz, mam podejrzenie, że mój były jest już z kimś innym. Nie wiem, czy mnie zdradził, gdy jeszcze byliśmy razem, może dał się ponieść tuż po tym wszystkim, a może poczuł się lepiej i zakochał na nowo. Biorąc pod uwagę jego stan mentalny, to chyba współczuję tej dziewczynie. Ale jest też we mnie złość. Nie wiem dlaczego i nie wiem jaka. Bo przecież nie chcę go, jest połamany jak stare zapomniane krakersy, odkąd nie ma go w moim życiu na stałe, jestem dużo spokojniejsza, szczęśliwsza, pijana życiem jak nigdy, gdy z nim byłam. To zabawne i dziwne. Kolejne dziwne błogosławieństwo w moim życiu.
Ty też jesteś trochę połamany, widzę to. Masz pomieszanie z poplątaniem w głowie i nikt tego nie rozwiąże oprócz ciebie. Ale zakuło, kiedy powiedziałeś, że chcesz do niej wrócić. Mówiłeś o tym, jakbyś wiedział już jak to się skończy, jakby wszystko i tak zmierzało w jedną stronę, w końcu uczucia i intuicja nie kłamie. Powiedz, czy nie chcesz po prostu uciszyć wyrzutów sumienia, że to ty to skończyłeś? Wiesz, że nie zawsze o wszystko trzeba walczyć, szczególnie jeśli coś ci nie służy? Wiesz, że odpuszczenie nie oznacza, że jesteś złym człowiekiem, któremu nie zależało? Czasem zależy, ale lepiej jest iść osobno.
Każdy z nas jest jednak odpowiedzialny za własne życie. Ty powiedziałeś, że musisz ukoić swoje sumienie, tak to czytam, powiedziałeś też, że ci zależy, że chcesz o to walczyć. Ja nie miałam innego wyjścia i powiedziałam ci: w takim razie między nami przyjaźń. Ja naprawdę to potrafię. Powiedziałam: to nawet bardziej życiowa deklaracja niż coś romantycznego, oferuję ci resztę mojego życia.
Ale ty powiedziałeś, że nie chcesz niczego przekreślać. Powiedziałeś o tym wszystkim, co czujesz do mnie, ale skarbie, ja nie będę opcją. Nie będę i nie chcę czekać. Wybrałeś i musisz wziąć za to odpowiedzialność. Za jakiś czas być może przekonamy się oboje, że nie bylibyśmy dla siebie dobrzy, nie w takim układzie. Zobaczymy się odarci z zauroczenia, bo ono zawsze trochę przechodzi. Mam do ciebie dużo czułości, ale nie ufam tak łatwo jak kiedyś. Nie chcę dać się zranić, nie chcę wchodzić w coś, co już na początku daje takie sygnały. Musisz poukładać swoją głowę, a ja swoją.
Minęło kilka dni, czuję, że dla ciebie nie łatwych, podczas gdy ja w tym czasie poznawałam piękno Kaukazu, wspinałam się na góry, piłam kawę z Ormiańskim mafiosem, widziałam jaszczurki, węże i ptaki, i dziękowałam sobie i losowi, że nie pożegnałam tego życia przedwcześnie i przeżyłam. Kocham życie, tak bardzo, szczerze. Nawet w bólu. Coś co zobaczyłam na głupim obrazku: kiedyś byłam nieszczęśliwa nawet w szczęściu, dziś jestem szczęśliwa nawet kiedy jest mi smutno. Wiem, że przeżyję wszystko, a na pewno taką miłostkę, małe zauroczenie przypieczętowane miękkością twoich ust. To nic takiego, pocałować kogoś, od tego nie upadają imperia, wiesz.
A wczoraj powiedziałeś mi, że tęsknisz. Dziś też, za mną, za moim kotem, tak że aż zbiera ci się na łzy. I że to dobra tęsknota, że chcesz mnie w swojej głowie, że chcesz mieć ze mną więzi, że jestem u ciebie w środku jak kwiat bzu, który ci przyniosłam na nasze drugie spotkanie. To wszystko bardzo miłe, ale wiesz, to przemawia przez ciebie poplątanie, tak mi się zdaje. Nie wątpię w szczerość twoich uczuć, ale co ja mam na to wszystko powiedzieć? Mówię więc, że dziękuję, że spotkamy się niedługo i tak dalej. Nie chcę tego wzniecać, cokolwiek tam się w tobie żarzy, nie mogę, kiedy ty jesteś niezaleczony.
Muszę dbać o swoje serce i robię to. Dlatego ten spokój w środku. I ja bardzo tym spokojem chciałabym się z tobą podzielić, po prostu, dać twojej głowie kochanej na chwilę odpocząć. Żebyś nie musiał się martwić, chociaż na chwilę. Wiem, że dasz radę i będzie dobrze, tylko nie konfunduj mnie, nie mąć. Oddychaj głęboko i pielęgnuj w sobie co najlepsze. Na pewno wiesz, dokąd zmierzasz.
3 notes · View notes
deadly-tommorow · 8 months
Text
28.10.23
Przepraszam za ten emocjonalny wysryw, ale potrzebuję się wygadać.
Jestem typem przyjaciela, który rzuci wszystko i dotrze wszędzie, jeśli mój przyjaciel będzie tego potrzebował. Który poświęci swój krótki czas wycelowany w odpoczynek na to, żeby pomóc przyjacielowi. Tym, który poświęciłby życie, żeby uratować swojego przyjaciela. I mam tych przyjaciół, dla których taki jestem i będę. Zawsze znajdę dla nich czas i zawsze przy nich będę. Ale mam wrażenie, że to trochę jednostronne. Bardzo boje się tego, że moi przyjaciele kiedyś mnie zostawią. Nie byłby to pierwszy raz. Po skończeniu szkoły, jeden z nich mnie w sumie olał. Nie wierzę w coś takiego jak "brak czasu". Nie wierzę w życie, gdzie nie masz chwili porozmawiać z przyjacielem. Może być taki dzień. Ale nie takie życie. Jeśli chcesz, to znajdziesz tą chwilę. Boję się przyszłości i tego, że moje plany nie wypalą. Że ten jeden raz, kiedy mam w ogóle jakiś plan, to on się nie uda. Że druga osoba mnie wystawi i zostanę na lodzie, a sam... Boję się być sam. Mam już cholernie dość swojego życia. Chciałbym być normalny, chciałbym potrafić funkcjonować w społeczeństwie i chciałbym rozumieć to wszystko, co rozumiem poprzez logicznego myślenie, także w praktyce. Czuję się totalnie beznadziejny, czuję się słaby. Całe życie brałem się za wszystko, brałem tego trochę i zostawiałem to. A chciałbym mieć coś, w czym jestem dobry i w czym dobrze mi idzie. Chciałbym móc wiedzieć coś więcej niż tylko kilka pojedynczych informacji z każdego możliwego tematu (hiperbolizuję, nie da się znać każdego możliwego tematu). Z jednej strony cieszę się, że (najprawdopodobniej) poznałem powód tego, dlaczego jestem jaki jestem. Z drugiej, nienawidzę tego, jaki jestem, choć naprawdę staram się pogodzić sam ze sobą.
Rozumiem wiele rzeczy, bo są logiczne. Ale w praktyce nie jestem w stanie się do tego stosować i mimo wszystko nie zawsze w praktyce jestem w stanie to zrozumieć.
Może to brzmieć kontrowersyjnie, ale wszedłem w anor3ksję w pewien sposób świadomie. Czułem, że jestem w stanie z tym walczyć (z aną, nie z samym w sobie ed, bo to w sumie dość istotne). Ale sam przed sobą powiedziałem, że wchodzę w to. I nie chcę z tym walczyć. Doceniam, że pojawiła się w moim życiu bo uznaje to za pewnego rodzaju cud - cud w sytuacji, gdzie straciłem już nadzieję na to, że dam radę osiągnąć to, o czym marzę od dawna. I zdaję sobie sprawę z tego, że to ciężka choroba. Zdaję sobie sprawę z tego, że często kończy się śmiercią oraz z tego, że waga, którą teraz wyznaczam sobie jako wymarzoną, nie będzie mnie satysfakcjonowała, bo właśnie tak działa ta choroba. Godzę się z nią i nie niszczę swojej głowy bezsensowną walką. Zżera mnie wszystko inne i wiem, że to "wszystko inne" sprawia, że nie zależy mi na sobie. Moja głowa wiecznie lata gdzieś między "jestem śmieciem" a "jestem wartościowym człowiekiem". To ciężkie, ale żyje od pozytywnego bodźca do pozytywnego bodźca. Skupiając się na tych małych rzeczach, zamykam się na świat, czekając na coś większego, co się (mam nadzieję) pojawi kiedyś w moim życiu.
Boję się, że nie znajdę nigdy miłości i nikt mnie nie zechce. Logika jednak mi mówi, że są na to małe szanse. Dlaczego akurat ja miałbym być tym "wybrańcem", którego nikt by nie chciał? Chyba nie jestem aż tak wyjątkowy.
Uważam, że jestem inteligentny, że jestem dość zaradny (nie życiowo - tutaj potrzebuję kogoś, kto będzie prowadził mnie za rękę) w codziennych czynnościach. Nie mam dwóch lewych rąk (nie rozumiem sensu tego powodzenia - lewą ręką też możesz dużo zrobić.). Ale życie mnie zżera od środka. I czuję się beznadziejny. Słaby. Wypalony. Zmęczony tym wszystkim, sobą. Mam wrażenie, że moim jedynym celem teraz, jest schudnąć. Czuję, że dopiero wtedy moje życie ruszy, bo zyskam wystarczająco odwagi, żeby porzucić wstyd i stać się kimś zupełnie innym. To teoria. Teorie zawsze weryfikuje praktyka. A praktyka to demon.
4 notes · View notes
butterfly2137 · 7 months
Text
14.01 28.11.23
Japierdole nie chce isc na ta jebana terapie tak strasznie mnie to denerwuje nie mam siły żeby wstać a co dopiero iść na terapie poza dom i to grupowa gdzie muszę się udzielać bo pytają wszystkich o zdanie a co jeżeli ja nie mam siły dajcie mi już spokój nie chce na nią chodzić wogóle nie chce wychodzić tylko szkoła terapie spanie szkoła terapia spanie i tak w kółko i jeszcze każą mi jeść japierdole zostawcie mnie wszyscy dajcie mi żyć chce spać a nie iść na lekcje nie iść na terapie chce spać i umierać w sobie nic nie jedząc nic nie robiąc a i tak mi musicie kazać robić wszystko czego nie chce i na co nie mam siły tu oceniany tam oceniany wszędzie jestem oceniany japierdole musicie mi tak rozjebywac życie i psychikę dajcie mi spokój proszę.
Dlaczego wszystko co robię musi być źle nie mam siły chce się zabic nic nie jem a i tak wszystko wymyślam? Tak mam żyć to ja już nie chce wsumie od dawna już nie chce japierdole musisz być taki chujowy taki zjebany chcesz siebie bardziej rozjebac niż jesteś? Tak kurwa chce tego chce siebie tak bardzo rozjebac tak żeby kurwa wkoncu nie było że wymyślam że wszystko jest zmyślone że cały czas udaje że po prostu jestem atebcyjną kurwą. Jakbyście mnie nie sprowadzali do takiego stanu to by nic nie było ale nie oczywiście trzeba się wyrzyć na najgorszym dziecku bo i tak nic się nie stanie stało się nie zauważacie tego samookaleczem się przez was trafiałem do psuchiatrykow przez was bo nie umiem sobie poradzić sam a całe życie muszę być sam bo wy mi nie dajecie wsparcia.
Może pokażecie że mnie kochacie że wam zależy żebym się chociaż raz dobrze poczuł ale nie nie ma tak łatwo jak widać nie ma łatwo żeby właśnie dziecko poczuło się dobrze z tym że żyje i w swoim ciele.
Szkoła terapia spanie cały czas w kulko tylko to się liczy lekcja ci się zaczęła dawaj jedziemy na terapie idź spać i przy okazji weź cos zjedz nie chcę cały czas pasujecie mnie i moje plany chce się z kimś spotkać ale nie ma szans bo co? Bo idzesz do szkoły na terapie wróć o 21 to nie jest późno 23 to nawet nie późno jak ja zasypiam o 1/2 a wy i tak myślicie że zasypiam o tej pierdolonej 22 bo przecież ja jestem kurwa zdrowy nie jestem nigdy nie bylem i nigdy nie będę z takim podejściem chce trochę czasu dla siebie.
Chcę siedzieć sam czas ze sobą albo z kimś z przyjaciół albo z chłopakiem z nim najbardziej ale jak widać to nie zasługuje nigdy na nic nie zasługuje i nie zasługiwałem no jestem tylko szmta do podłogi bezużytecznym człowiekiem jak widać świat by był lepszy bez takiego zjeba który umie tylko rozjebywac życie swoje i innych tylko na to zasługuje kurwa mac.
Jestem serio aż tak zły oczywiście że tak japierdole nie chce już jeść nie chce już żyć chce spać zapomnieć o wszystkim wyliczenia kalorie cały czas o tym myślę a jak cos zjem po 10 godzinach nie jedzenia to jestem tak na siebie zły tak w chuj jest mi źle z samym sobą tak bardzo nie chce już tu być.
Jezu dlaczego ja dlaczego ja muszę żyć muszę się poruszać jeść myśleć gdy chce iść spać to oczywiście nie mogę bo szkoła albo obiad albo terapia albo co kolwiek innego zawsze coś wymyśla a jak jest noc to ja już nie mogę spać nie mogę nic w nocy zaczynam jeść dlatego kurwa mać.
Cały czas mówią co mam robić mam już tego tak cholernie dość raz wyglądam jak gruba świnia innym razem jak patyczak zdecydujcie się i nie pierdolcie mi głupot cały czas bo to nie jest zabawne to jest okropne że co kolwiek nie zrobię i tak będę oceniany i tak nigdy nie mogę zostać sobą bo będę dziwny a jak jestem kimś innym to jestem okej ale nie czuje się jak ja czuję się jak Głowno nie będąc sobą ale muszę żeby mnie akceptowali i byli ze mną czasem.
14.35
0 notes
ligaswiata-blog · 3 years
Text
Tumblr media
Społeczeństwo kompulsywne, kiedy chcesz być kimś innym, niż jesteś
#społeczeństwo_kompulsywne #ludzka_natura #inżynieria_samego_siebie #dydymus #ligaswiata #energia_materia_czas #jedność_myśli_emocji #źle_zainwestowana_energia #dlaczego_chcesz_być_kimś_innym #społeczeństwo_memetyczne
https://wojciechdydymus.wordpress.com/2021/07/08/spoleczenstwo-kompulsywne-kiedy-chcesz-byc-kims-innym-niz-jestes/
0 notes
8hotoke8 · 2 years
Text
Dzieci Chaosu
Takich ludzi jak ja ciężko jest pokochać. Pełno w nas sprzeczności, blizn, wrażliwości, ran, traum, noży, ale mimo wszystko jesteśmy wyjątkowi. Patrzymy na świat z wielu perspektyw. Często ciężko nas zrozumieć przez natłok myśli i nagły przypływ energii w chwilach słabości. Ciężko za nami nadążyć i rozumieć naszą pogmatwaną sztukę życia, czasami nawet i nam jest ciężko nadążyć za samymi sobą. W jednym momencie jesteśmy jak burza, by zaraz spadać jak krople deszczu z siłą na ziemię, aby zaraz wzlecieć wysoko jak ptaki, by podziwiać to co piękne, co daje nam szczęście.
Przeważnie jesteśmy na uboczu, dobre zranione duszyczki, pełne sprzeczności, potrzebujące ciepła jak każdy inny człowiek. Mimo swej wartości, wyjątkowości i wiedzy jak bardzo ta cholerna miłość, oddanie, lojalność i zasady są ważne mamy ogromny bagaż do uniesienia. Ciężko go nieść jest też innym wokół nas. Dlatego Ci, którzy chcieliby podjąć się ryzyka, często się wycofują z większych zobowiązań i wtedy zostajemy sami ze sobą, ze swoimi chorymi myślami. Mimo wad jesteśmy warci wiele, ale w dzisiejszych czasach ludzie nie walczą, nie zabiegają, nie naprawiają, tylko biorą co akurat wpadnie im w ręce, to co nie wymaga wysiłku, by zaraz wymienić to na coś innego, co może okazać się lepsze.
Często też jesteśmy małymi dziećmi, które przeplatają się z dorosłymi myślami, planami, marzeniami. Nie zależnie od wieku jesteśmy tymi dziećmi w środku i nic tego nie zmieni. Dzieci są roztargnione, szukające uwagi, czułości, troski i bezpieczeństwa, kochające bez względu na wszystko, naiwne i czułe, cieszące się wszystkim i doświadczające wszystkiego dwa razy bardziej niż dorośli. Dostrzegamy piękno w małych rzeczach, cieszymy się tym co nie jest nadzwyczajne, a jednak w naszych oczach jest wyjątkowe. Wystarczy nam ten przysłowiowy lizak, by być szczęśliwymi i jego odebranie by być zrozpaczonymi.
Dorosła strona zaś jest tą, która sprowadza nas na ziemię, tą surową, bezwzględną twarzą. Przenosi nas do szarej rzeczywistości, szarych, smutnych miast pełnych biegu i obojętności. Doświadcza to małe dziecko w przykrych realiach tego zepsutego świata. Jednym z jego problemów jest pogoń za pieniądzem, by się dobrze wieść, by zdobyć uznanie, pochwałę, że coś w życiu osiągnęliśmy, bo mieszkamy w gustownych mieszkaniach i możemy pozwolić sobie na drogie wakacje, ale czy to jest właśnie to co jest najistotniejsze? Czy to jest faktyczne osiągnięcie? Pełno pytań z tak bardzo niejasnymi odpowiedziami. Tyle odpowiedzi jest ile ludzi na świecie. Każdy ma swoje priorytety i odpowie na nie inaczej od pozostałych. Dla mnie odpowiedź jest niejasna, bo jeśli chcesz przetrwać to musisz wpisywać się w schematy, a jeśli wykroczysz po za nie to możesz zostać odepchniętym i porzuconym, co już nie raz mnie spotkało i wielu innych ludzi.
Tacy są ludzie jak ja, mają wiele twarzy, natłok myśli, co jest słuszne, a co nie? Co dobre, a co złe? Czy podchodzę do tego właściwie, czy nie? Czy to ma sens, czy go nie ma? I wiele innych pytań krąży nam po głowie. Egzystencjalne pytania też są natarczywe, najcięższe, skomplikowane, bolesne. Często padają pytania o sens, o cel, o koniec drogi, co na jej końcu się znajduje, ale również takie, które są uciążliwe bynajmniej dla mnie „Dlaczego ten świat jest tak błędnie skonstruowany". Tego typu pytania zawsze nachodzą mnie gdy dzieją się rzeczy dla mnie absurdalne i potrafię rozmyślać nad nimi godzinami złoszcząc się na cały świat dochodząc do konkluzji, że nie chce w takim świecie żyć. Chce stworzyć swój mały świat z kimś u boku, kto myśli podobnie, by stworzyć ostoję, bezpieczny kąt.
Ludzie jak ja to istny chaos, jak ten długi wpis. Nie zawarłam w nim wszelakich mych myśli, nie dałabym rady ująć wszystkich w jednym wpisie, ba nawet w stu.
Wniosek z niego płynie prosty, jestem pełna sprzeczności, wpadam w skrajności, chaos to moje drugie imię. Mimo wszystko wiele we mnie wyjątkowości i normalności, zalet jak i wad.
~ Hotoke 15.01.2022
14 notes · View notes
hailtothe-king13 · 2 years
Text
myśli dwie
Dwa tematy: jeden - kobiety to dziwki  drugi - jak łatwo zacząć dać sobą manipulować.  Od początku.... Jesteś sobie w jakiejś relacji... To najczęstsze zjawisko wśród wszystkich, każdy chce z kimś być, logiczne. Wchodzisz w to kogoś życie tak jak i ktoś wchodzi w Twoje i słyszysz jakieś imiona które są “znajomymi” na liscie messengera i wszystko okej , nic niepokojącego prawda?  później zaczynasz zauważać nicki “królowe” “świnki” “żabki ferdki itd i nagle zaczynasz nie czuć się jakoś najszczególniej, potem wyjścia bez żadnych info do kogo z kim itd itd , no cóż , wierzysz, że wszystko ok i dalej nie wypadliscie z powierzonych sobie słów . Przeciez jakies dj na fb itd myślisz sobie - wszyscy  i tak wiedza. I nadchodzi panna wiem wszystko najlepiej przyjaciolka albo kilka i nawet po wiadomosci ktora napisalas z bunkra w przyplywie zlosci z jego tel w stylu ”siedze z dziewczyna, nie chce zebym pisal teraz ” nic sie nie zmieia ona na to “oooo , gratulacje ze taka masz itd itd” wynegocjowałaś zmiane warunkow ale to na nic dla panny jestem zawsze mile widziana i na pewno z pewnoscia w tej relacji brakuje mojego “wyjdziesz do mnie” albo “przeprowadziłam się bliżej Ciebie”  No kurwa, dlaczego musimy sobie to robić ..... Dlaczego kobiety musza byc tak podle wobec siebie... Kuzwa przecież tak sie nie robi innym....  Teraz rozdział drugi wiadomośći : Dlaczego dajemy się wmanewrować w coś takiego w ogole ile trzeba bólu żeby ktoś zrozumiał i dał prosty przekaz nękającemu sąsiadowi zza msg, że czas odpuścić i jak przyjdzie czas to sam sie odezwie bo rani uczucia kogoś na kim mu “niby zależy” a nie wklejać swoje 3 grosze ciągle jakby świat tylko czekał na te informacje.  Kiedy dostajemy ciagle info zwrote , że my przesadzamy, że to nasza wina kiedy czujemy sie niepewnie, że slowa ktorymi nas racza nijak sie maja do tego jak sie traktuje i czujemy. Czemu wierzymy, że rzeczywiscie to wszystko to tylko nasz belkot bo nie przyjmujemy tych resztek które dostajemy.  Ewentualnie może nam dorzucic jedynie “wiesz ile poswiecilem ?” wszystkie wychodne samemu, chlanie przygodne z nieoczekiwanymi zakonczeiami itd” czego chcesz wiecej ? skoro tak wiele juz jest dane. Mamy mu telefon zabrać i z krat nie wypuszczac?  Nieee - bo TY poświecasz tyle samo a sama z reszta nigdy nie odmawiasz alkoholu wiec cieszylabys sie na te przygody tylko przeszkoda jest w tym ze chodzi o ciebie jak o niewygodna przyzwoitke dla swoich eskapad iwszystkich checi ktore sam przebiezył w myslach uwaznie a na ktoryc drodze stoisz jedynie Ty. I akceptujemy to , że my jestesmy zaborcze, nienormalne i niczego nie potrafimy docenic chociaz nie oczekujac oklaskow zawsze bylysmy wierne uczuciom które posiadał i by je zawsze zaspokajac nawet nie pisnelysmy i swoich pragnieniach , swoim zyciu sprzed relacji i o tym , ze naprawde jestes wspaniala osoba, która inni uwielbiają i uwielbiali przez wzgląd na przyzwoitosc dobre rady, brak osadu i zabawna osobowosc i milion innych. Wszystko teraz skruszone siedzi pod skorupa, która pęka ciągle , regeneruje się i pęka... A nigdy nie wybija się poza powierzchnie która byłaby jej właściwym domem i w której znalazłaby spokój i w końcu bezpieczeństwo.  Z dziennika tej co ciągle myśli ile jest warta i ciagle sie gubi
3 notes · View notes
blognews · 3 years
Text
Były wiceprezes Pfizera: "Dlaczego rządy kłamią na temat dokumentacji szczepień i szczepionek?"
Tumblr media
📷 12.06.2021r /Dodano 29.08.2021r Dr Mike Yeadon jest kimś, kto poświęcił swoje życie badaniom. Wyszkolony w biochemii, toksykologii i farmakologii, jego kariera zaprowadziła go na najwyższe stanowiska amerykańskiego giganta farmaceutycznego Pfizer, zanim założył własną firmę biotechnologiczny w 2012 roku, a następnie sprzedał ją Novartis AG.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat 60-latek pracował jako niezależny badacz i konsultant dla wielu start-upów biotechnologicznych. Jego wnioski z koronakryzysu są szokujące – ale oferują interesującą perspektywę opartą na jego doświadczeniach życiowych. Nie przyjmujemy jego kontrowersyjnych opinii, ale uważamy, że ważne jest, aby o nich informować.Przez Siri Sanning W wywiadzie z Willemem Engelsem, założycielem holenderskiego ruchu edukacyjnego Viruswaarheid oraz w wywiadzie dla LifeSiteNews, Yeadon opisuje, że żadna z informacji przedstawionych obywatelom przez rząd w związku z "pandemią koronawirusa" nie jest prawdziwa. Wyjaśnia, dlaczego postrzega wprowadzenie świadectwa szczepień lub bazy danych szczepień jako instrumentu dyktatorskiego. Obawia się, że szczepionki na koronawirusa ostatecznie okażą się śmiertelne – prawdopodobnie z zamiaru.Były wiceprezes Pfizer poświęcił życie oświeceniuDr Mike Yeadon od ponad roku niestrudzenie pracuje nad wyjaśnieniem skandalu corona. Od wywiadów w audycjach radiowych i Komitecie Koronowym po udział w marszach protestacyjnych po współpracę z innymi naukowcami, nie ma niczego, od czego by się uchylił, aby dostarczyć ludności wyczerpujących informacji i ostrzec przed zbliżającymi się zagrożeniami związanymi ze szczepieniami przeciwko COVID-19. Jako Brytyjczyk Yeadon jest dobrze znany w świecie anglojęzycznym. Jednak jego uwagi jako eksperta w dziedzinie immunologii, odporności i systemów testowych są zdecydowanie interesujące również dla niemieckojęzycznego czytelnika. Zebraliśmy najważniejsze wypowiedzi Yeadona z kilku wywiadów i przetłumaczyliśmy je na język niemiecki:Wasz rząd was okłamuje!Wywiad z LifeSiteNews z 7 kwietnia 2021 r
Przeczytaj tutaj. Yeadon: Wyjrzyj przez okno i pomyśl: "Dlaczego mój rząd okłamuje mnie w sprawie czegoś tak fundamentalnego?" Ponieważ – myślę, że to jest odpowiedź – zabiją cię tą metodą. Zabiją ciebie i twoją rodzinę.Mówił o rządowej "ewidentnie fałszywej" propagandzie w odpowiedzi na COVID-19, w tym o "kłamstwie" niebezpiecznych wariantów, totalitarnym potencjale paszportów szczepień i solidnej możliwości, że mamy do czynienia ze spiskiem, który może prowadzić do czegoś daleko wykraczającego poza rzeź wojen i masakr 20 wieku.Jego centralnymi punktami były:Nie ma możliwości, aby obecne warianty COVID-19 mogły uniknąć odporności. To jest "tylko kłamstwo". Jednak rządy na całym świecie powtarzają to kłamstwo, sugerując, że jesteśmy świadkami nie tylko "zbieżnego oportunizmu", ale także "spisku". Tymczasem media i Big Tech przyjęły tę samą propagandę i cenzurę prawdy. Firmy farmaceutyczne już zaczęły opracowywać niepotrzebne "szczepienia przypominające" dla tych wariantów. Firmy planują wyprodukować miliardy fiolek oprócz trwającej eksperymentalnej kampanii szczepień przeciwko COVID-19. Organy regulacyjne, takie jak amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków oraz Europejska Agencja Leków, ogłosiły już, że ze względu na duże podobieństwo zastrzyków przypominających do oryginalnych zastrzyków zatwierdzonych jako zatwierdzenie awaryjne, firmy produkcyjne nie będą zobowiązane do "przeprowadzania żadnych badań bezpieczeństwa klinicznego". W praktyce oznacza to, że projektowanie i wdrażanie powtarzających się, przymusowo podawanych szczepionek mRNA "przechodzi z ekranu komputera firmy farmaceutycznej w ramiona setek milionów ludzi, wstrzykując zbędne sekwencje genów, dla których nie ma absolutnie żadnej potrzeby ani uzasadnienia". Dlaczego to robią? Ponieważ wydaje się, że nie ma nieszkodliwego / łagodnego powodu, użycie paszportów szczepień, wraz z "resetem bankowym", może prowadzić do totalitaryzmu, jakiego świat nigdy wcześniej nie widział. Na pamiątkę zła Stalina, Mao i Hitlera "masowe wyludnianie"pozostaje logicznym rezultatem. Fakt, że możeto być przynajmniej prawda, oznacza, że każdy musi walczyć jak szalony, aby taki system nigdy się nie pojawił. Dogłębna rozmowa Mike'a Yeadona z Willemem EngelsemWywiad z Willemem Engelsem, Viruswaarheid, NL, 5 kwietnia 2021 r. Jak zawsze, zapisaliśmy film, prosimy o poinformowanie nas e-mailem, jeśli cenzura uderzyła ponownie. Do filmu na YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=Q19qDDtCT4o
Szansa na bezpieczne dostanie się mRNA do komórek wydaje się mało prawdopodobnaKiedy w zeszłym roku usłyszałem, że mamy tego wirusa, ten problem, ludzie chorują na COVID-19, ale nie martw się, będą szczepienia przeciwko niemu, byłem przerażony. Kiedy powiedziano mi, żebym się nie martwił, ponieważ istnieją translację mRNA, aby uzyskać białko. Ponieważ od czasu do czasu używaliśmy ich jako narzędzi badawczych. Zawsze były fascynujące i często wydawało się, że sen jest oddalony o kilka eksperymentów. Ale problemem od dziesięcioleci jest doprowadzenie mRNA do komórki z zewnątrz. Nie jest do tego przeznaczony. Zwykle organizm tworzy tymczasową kopię DNA, zwaną informacyjną RNA, a następnie zamienia ją w białko. Zazwyczaj tak działa biologia. Pomysł wytwarzania syntetycznego mRNA i w jakiś sposób wpychania go do komórki z zewnątrz, lub co gorsza, z zewnątrz ludzkiego ciała - wpychania go do ciała i tworzenia go w tych komórkach, w których chcesz... Szansa, że to zadziała dobrze i będzie całkowicie bezpieczne, wydawała mi się od razu niezwykle mało prawdopodobna.
Szokujący, bezwzględny masowy eksperymentI tak pozostałem bardzo zmartwiony i sceptyczny i nie zmieniłem zdania. Domyśliłbym się, że te techniki – nie są jak tradycyjne szczepionki, ponieważ w normalnych szczepionkach organizm ludzki otrzymuje kawałek martwego patogenu. To właśnie się robi. Podawaj kawałek martwego patogenu. Ale tym razem podają kod, który jest instrukcją dla ich własnych komórek,aby zrobić kawałek patogenu. Nie zrobiono tego wcześniej. To, jak ktoś może być tak triumfujący i pewny siebie, mimo że nigdy wcześniej tego nie robiono, wydaje mi się całkowicie aroganckie. A potem bez ogródek pomysł, że dostaniesz program poprzez ograniczone badanie kliniczne, o którym wiemy, że wciąż trwa, a następnie przekażesz go prawie każdemu na tej planecie, mimo że nie ma długoterminowych informacji na ten temat, szokuje mnie i nadal wydaje mi się najbardziej bezwzględnym przedsięwzięciem, o jakim kiedykolwiek słyszałem w moim życiu.Dawki szczepionki zawierają różne ilościEngels: Powiedziałbym, że stoimy w obliczu całej kaskady wyzwań. Również nanocząstki lipidowe i, jeśli trzymamy się mRNA .. widzieliśmy dokumenty EMA. Zgadzają się, że istnieje walka z uczciwością. Wiemy już, że kiedy dostajesz zastrzyk, duża część mRNA nie jest kodem dla tak zwanego białka kolca, ale pochodzi z innych rzeczy.
Już to wiemy.Yeadon: Dokładnie. Kiedy to przeczytałem, nie byłem zaskoczony. (...) Zgadzam się. Prawdopodobnie ludziom wstrzyknięto inny materiał i wydaje się, że nikt się tym nie przejmuje.Engels: Otrzymasz więc niekontrolowaną ilość substancji, transkrybowanych lub wytwarzanych przez wszystkie te różne mRNA. Producenci nigdy nie musieli udowadniać, dokąd trafiają nanocząstkiEngels: Jeśli spojrzymy na nanocząstki lipidów – omówiliśmy to również z Sucharit Bhakdi, z wcześniejszymi badaniami, ponieważ jest to system docelowy, że tak powiem, aby dostać się do komórki. Widzimy rozproszenie po całym ciele (...). Można również zobaczyć, jak przechodzi przez ciało wszędzie, szczególnie przez wątrobę, przez mózg, co moim zdaniem jest potencjalnie niebezpieczne. Ponieważ organizm lub te komórki, które normalnie nie są zaangażowane w tę odpowiedź immunologiczną, są proszone o wytwarzanie białka, które jest prezentowane układowi odpornościowemu. A wtedy układ odpornościowy może zaatakować komórki wątroby lub, co gorsza, komórki serca lub komórki mózgowe.Yeadon: Zwykle, gdy istnieje nowa, syntetyczna cząsteczka, ty jako wynalazca jesteś zobowiązany do pokazania, dokąd zmierza cząsteczka. Pomyślelibyśmy o farmakokinetyce farmakokinetyki PK.
Oczekuje się, że szczegółowo opisze, gdzie trafia cząsteczka, czy przechowuje się w niektórych tkankach, w których komórkach się znajduje. A następnie oczekuje się, że opisze jego metabolizm, jego rozpuszczanie, jego ruch w ciele. Ponadto konieczne jest opisanie, co zrobiła cząsteczka, jaką biologię wytwarza – PD lub farmakodynamikę. Kinetyka i dynamika nie są identyczne. Cząsteczki przybywają, robią różnicę i oddalają się ponownie, ale efekt, jaki mają, może trwać przez długi czas. (...) Dlatego wymagane jest zbadanie, w jaki sposób cząsteczka podróżuje i oddala się, jakie ma skutki i jak zmieniają się w czasie. Ale zaskakująco – prawdopodobnie dlatego, że producenci przekonali regulatorów, że są to szczepionki, a nie szczepionki oparte na genach, jak można by je uczciwie nazwać – nie muszą badać farmakokinetyki ani farmakodynamiki. Więc oni też tego nie zrobili.
Zapytaliśmy ich, a oni nie mogli nam wyjaśnić, które komórki konkretnie absorbują ten materiał u zwierząt i ludzi, i nie sądzę, że wiedzą o tym w ogóle.Engels: Jestem całkiem pewien, że EMA nie wie, ponieważ nie prowadzi własnych badań. Stempluje badania przeprowadzone przez przemysł, a następnie ma nadzieję na najlepsze.
Białka Spike mogą wywoływać zakrzepicęYeadon: Moje obawy nie ograniczają się do AstraZeneca. Moje obawy, kiedy zdałem sobie sprawę z przepisu na te szczepienia – przyszło mi do głowy, Sucharitowi i innym, że ponieważ nie wiemy, które komórki ciała wchłoną ten materiał, jest bardzo prawdopodobne, że będzie on zawierał komórki wyściółki naczyń krwionośnych. Nazywa się je komórkami śródbłonka i jeśli wchłaniają nawet niewielkie ilości - komórki te nie są przyzwyczajone do instruowania do produkcji białka wirusowego ... ale kiedy mRNA lub DNA zostanie wprowadzone do tych komórek, poświęcą się temu zadaniu. Są zdolne do wybielania i zamienią to w to, co mówi kod. A kod mówi: Zrób wirusowe białko kolca. To białko kolca, które widzimy w telewizji lub na wykładach, nie jest pasywnym białkiem kotwiczącym, które pozwala wirusowi dokować się na powierzchni ludzkich komórek za pośrednictwem receptora. Nie jest bierny. Jest to niezależna biologicznie aktywna cząsteczka, każdy może o niej przeczytać. Koronawirus spike biologii. A w przypadku innych koronawirusów istnieje literatura sprzed co najmniej 15 lat pokazująca, że ich białka kolców są biologicznie aktywne.
Nazywane są fusogennymi. Powodują, że oddzielne składniki komórkowe sklejają się ze sobą, a także są w stanie indukować krzepnięcie krwi, a także to, co nazywa się układem dopełniacza.Powiedziałbym, że dopóki nie wykluczysz możliwości, że ten materiał zostanie wchłonięty przez komórki wyściełające naczynia krwionośne, możesz przewidzieć, że niektóre z tych białek kolców zostaną wykonane przez te komórki i będą miały biologię, którą właśnie opisałem... Jak mógłbyś nie mieć trochę tej biologii? (...) Taka jest biologia. Ma pole manewru. Istnieje pole manewru w dystrybucji, odbiorze, lokalizacji, wydajności tłumaczenia. (...)
Myślę, że jest prawie pewne, że niektórzy ludzie, którzy są wrażliwi w jednej części ciała, w najgorszym przypadku otrzymają wysoką dawkę skutecznie przekształconą, która wytworzy dużo białka kolczastego i wywoła zakrzepicę. I myślę, że umrą. I potrzebowałbym przekonania, że to nieprawda, zanim jeszcze zaczniemy od tego. I myślę, że tak właśnie się dzieje. Brak etykiYeadon: Zdecydowanie nie jestem przeciwny szczepieniom. Jestem przeciwny niebezpiecznym lekom. Bardzo się denerwuję, jeśli chodzi o niebezpieczne leki, ponieważ moja praca przez całe życie nie tylko polega na produkcji leków, ale także na tworzeniu rzeczy, które można stosować w kontekście, w którym skutki uboczne są dopuszczalne - albo bez skutków ubocznych, albo wystarczająco małe w kontekście stanu. (...)
Nie rozumiem, dlaczego zdrowy 45-latek bez choroby jest teraz zmuszany do szczepienia – w moim kraju są miliony i jestem przekonany, że niektórzy z tych ludzi już zmarli lub umrą. Co to za potwór – brak etyki? Nie chodzi o ochronę ich przed cholernym wirusem, ponieważ, zgodnie z tym opisem, praktycznie nikt nie umarł.Badanie bezpieczeństwa dzieci to tylko propagandaYeadon: Obecnie odbywa się maleńkie badanie 300 dzieci. Nazywają to badaniem klinicznym u dzieci.
Niech się do was odwiedzi, panie i panowie, że gdziekolwiek słuchacie, 300 dzieci nie jest klinicznym badaniem bezpieczeństwa. To obraza. (...) 300 dzieci to ubieranie okien, propaganda. Nie pozwól nikomu zbliżyć się do twoich dzieci z żadną z tych cholernych rzeczy, ponieważ nie zrobili żadnych badań bezpieczeństwa. A poza tym wystawiasz swoje dzieci na eksperyment na ludziach – jeśli nie ma właściwej zgody, jesteś tak samo zły jak źli lekarze. Myślę, że dzieje się to na dużą skalę w moim kraju i na całym świecie. I jestem z tego powodu bardzo zły. Testy PCR są narzędziami badawczymi, które są nadużywaneYeadon: Jeśli chcesz oszukać ludzi, jest to doskonałe narzędzie. PCR jest narzędziem badawczym. Nigdy nie był używany... jest to produkcja przemysłowa. Wspaniała technika w niewłaściwym miejscu. (...)
Jak powiedział Kary Mullis, jeśli użyjesz odpowiednich warunków, możesz znaleźć prawie wszystko w prawie wszystkim. Jestem zaniepokojony i sceptycznie nastawiony do nadmiernego stosowania i, obawiam się, nadużywania PCR.Z przykrością muszę to stwierdzić – w Wielkiej Brytanii prawie wszystko, co rząd i jego doradcy powiedzieli opinii publicznej, nie było prawdą. Prawie wszystko było, bez ogródek, kłamstwem. (...) Przez rok wprowadzali w błąd opinię publiczną. I można się zastanawiać, dlaczego to robią. Nie ma bezobjawowej transmisji Yeadon: To, co naprawdę przeszkadza mi przez cały czas, to to, że społeczeństwu mówi się, że można mieć tego wirusa i przenosić go na innych ludzi, zarażać nim innych ludzi bez objawów. Nie jest to możliwe. Jest to praktycznie niemożliwe. Aby być dobrym źródłem infekcji, musiałbym stworzyć wiele kopii tego wirusa w moim ciele. W przeciwnym razie nie miałbym wystarczająco dużo, aby je wydalić i zarazić innych ludzi. Nie potrzebujesz tylko jednej kopii. Musi wylądować tak zwaną wystarczającą ilością wirusa na jednym. Gdyby tak nie było, byłbyś zarażony przez każdy z tysięcy wirusów, które znamy. A tak nie jest. Chodzi o to, że jeśli masz dużą ilość wirusów w swoim ciele, będziesz miał objawy. Być może nie.
Będziesz miał objawy i będziesz je miał, ponieważ albo wirus powoduje coś w tkankach, co sprawia, że czujesz się chory, albo dlatego, że układ odpornościowy atakuje. Zauważysz to, ponieważ masz gorączkę lub uwalnianie chemikaliów, które sprawiają, że czujesz się sztywny lub niewygodny.
To po prostu nieprawda, że bez objawów można rozprzestrzenić wirusa na wszystkich. Ale do dziś rząd w Wielkiej Brytanii kłamie na ten temat. (...) Dlaczego kłamią i sprawiają, że ludzie noszą maski? Zasadniczo, jeśli nie masz żadnych objawów i czujesz się dobrze, nie jesteś źródłem infekcji dla innych ludzi. To zawsze było żywe ludzkie doświadczenie i tak było również w medycynie. Kłamią. Engels: Nazywamy to zdrową osobą.Yeadon:Tak.Dzięki zielonemu paszportowi wszystkie osoby są jednoznacznie identyfikowane Yeadon: Jestem bardzo, bardzo, bardzo przerażony tym wszystkim, a to, co mnie najbardziej szokuje, znajduje się w bliskiej odległości. To jest świadectwo szczepień. Powiedziałbym, że jest to bardzo ważne dla słuchaczy. (...) Nie daj się zwieść. Rząd chce, abyś dostał szczepionkę, którą mogą następnie powiązać z unikalnym identyfikatorem cyfrowym. I w zasadzie, aby zarejestrować swoje imię i nazwisko / unikalny numer przydziału z tobą jako istotą ludzką - i status "zaszczepiony". Jest to najprostsza forma nowej bazy danych, która jeszcze nie istnieje na tej planecie. Ale będzie istnieć. I myślę, że celem będzie przypisanie każdej osoby do unikalnego identyfikatora cyfrowego, a następnie nadanie jej zmiennego wpisu, który obecnie składa się ze "szczepienia tak lub nie". A kiedy mają wystarczająco dużo ludzi, baza danych praktycznie ożywa i ktoś pisze algorytm o tym, jakie są warunki dla kogoś, kto ma "tak, zaszczepiony" i powie, że ta osoba ma dostęp do wszystkich obszarów. Mogliby tak powiedzieć. A jednocześnie, jeśli znak jest ustawiony na "zaszczepione nie", mogą powiedzieć, że ci ludzie nie mogą przekroczyć granicy międzynarodowej ani wejść na dużą arenę sportową. Można powiedzieć, że to w porządku.
Nie. To kompletny absurd, ponieważ wiemy, kto jest zagrożony i tym ludziom zaoferowano szansę zaszczepienia się każdemu, przynajmniej w Wielkiej Brytanii. A 98% powiedziało "dziękuję". Zaoferowaliśmy już najlepszą ochronę, jaką medycyna może zaoferować w zakresie szczepień, a następnie, oczywiście, dobrego odżywiania, dostępu do słońca, ćwiczeń, a następnie trzech, czterech, pięciu leków, takich jak iwermektyna - bardzo niewiele osób musi już umrzeć z powodu COVID-19.
Dlatego chodzi o to, że 7 lub 8 miliardów ludzi na tej planecie musi zostać zaszczepionych – ale błagam ich. To jest pretekst. Jest to oczywiście pretekst. I to jest pretekst do wprowadzenia wszystkich do tej bazy danych.Najpierw nakłaniaj nieszczepione osoby do szczepienia, a następnie szczepią się w celu odświeżenia Wyobraź sobie, że zaczynasz od tego systemu, w którym jesteś zaszczepiony i możesz zrobić prawie wszystko, a może nie jestem zaszczepiony, ponieważ nie jestem zagrożony - dlaczego miałoby mi to przeszkadzać. Ale nie mogę przekroczyć granic ani pojechać na dużą imprezę sportową i możesz powiedzieć, doktorze Yeadon, nadal pozwalamy ci latać, ale musimy zrobić negatywny test PCR. Mogę więc kontynuować swoje życie, ale jestem w bazie danych. A potem mówią, niestety, za miesiąc, jeśli zauważysz "nie" na swoim wpisie do szczepienia, powiemy, że nie wolno ci już wchodzić do większego budynku publicznego.
Czy to dla sportu, kultury, handlu, tego wszystkiego. I można powiedzieć, że nie chcesz być szczepiony. Muszę więc zaakceptować, że nie wolno mi już wchodzić do tych budynków. A za miesiąc mówią, niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie wolno wchodzić do żadnych innych witryn z, powiedzmy, więcej niż 200 metrów kwadratowych, z wyjątkiem własnych. Oznacza to, że nie mogę już iść do małego sklepu, na stację benzynową, do banku. To właśnie zamierzają zrobić. Zmusisz go...A ci, którzy zostali zaszczepieni – pozwólcie, że wam powiem, i mówię do was jako zaszczepieni – jeśli pozwolicie na ten totalitarny system kontroli jednego świata, nie myślcie, że nie będziecie się przejmować, ponieważ jesteście zaszczepieni – tak, będziecie się niepokoić.
Po pierwsze, będą popychać nieszczepionych do zaszczepienia się, po czym skupią swoje bystre oczy na tobie. Myślę, że nakłonią cię do wzięcia zastrzyków przypominających, a to dlatego, że mówią o tym od prawie roku. I mówią o wariantach wirusa i że nie musisz się o to martwić, ponieważ możemy po prostu dostosować szczepienie, a potem co roku masz odświeżenie jak w przypadku grypy, to nie jest żaden problem. A za pół roku lub rok, kiedy wszyscy są w systemie i wszyscy zostali zmuszeni ... Nawiasem mówiąc, ostatni jeden procent ludzi, którzy się nie poddają, znika w obozie koncentracyjnym. Są one budowane w każdym kraju. Zrób swoje badania. Są budowane w każdym kraju. I to właśnie zrobią z tymi, którzy się nie zgadzają.Pozwolę sobie powtórzyć to jeszcze raz. Firma farmaceutyczna zdecyduje, że istnieje wariant. Podobno stworzy dostosowaną szczepionkę i da ją tobie. I będziesz musiał je zaakceptować, ponieważ twoja aplikacja mówi im, a jeśli nie, twój wpis o szczepieniu mówiący "tak" wygaśnie, a ty stracisz swoje przywileje i staniesz się personifiką.
Poddają się i dostaną zastrzyk przypominający. Nikt nie potrzebuje zastrzyków wzmacniających Teraz pozwól, że powiem ci coś o tych wariantach wirusa, możesz również sam to sprawdzić. Ten wirus jest bardzo dużym wirusem. Niezwykle duży wirus. Ale jeśli rozejrzysz się po świecie w poszukiwaniu przykładu wirusa, który różni się najbardziej i jest najbardziej usunięty z oryginalnej sekwencji, będziesz zszokowany tym, co ci teraz mówię. Ten, który jest najbardziej usunięty z sekwencji, jest nadal w 99,7% identyczny z tą oryginalną sekwencją.
Mam nadzieję, że mi uwierzycie, kiedy powiem wam, że 99,7% zgody nie jest absolutnie żadną trudnością - układ odpornościowy ma gwarancję, że nie da się na to zwieść i uwierzy, że jest to nowy patogen. Nie potrzebujesz szczepienia przypominającego.
Należy się obawiać, że są one już produkowane, a organy regulacyjne nie wymagają testów. Nie wiem, co z tym zrobią, ale mam nadzieję, że twój umysł pracuje na pełnych obrotach i będzie miał kilka pomysłów. Proszę, błagam was, nie pozwólcie na utworzenie tej bazy danych szczepień. (...) Jeśli na to pozwolisz, to koniec ludzkości.Dlaczego rządy kłamią?Yeadon: Kłamią na temat wariantów. Na przykład w
Wielkiej Brytanii nie wolno nam w tej chwili podróżować, z wyjątkiem pewnych wąskich powodów, a powodem tego, jak nam mówią, jest to, że chcą trzymać te złe zagraniczne warianty z dala. To jest po prostu totalny bull***t. To kłamstwo. Każdy, kto słucha i wie, że nie możesz podróżować - powody, dla których twój rząd mówi ci, że nie są prawdziwe. Są one naukowo nieważne. I kłamią na temat zakresu, w jakim zmienność odgrywa rolę. Żadna zmienność obserwowana w SARS-CoV-2 nie jest nawet w najmniejszym stopniu realistycznym ryzykiem.
Zostało to wykazane w co najmniej kilkudziesięciu wysokiej jakości artykułach naukowych. Nie jest to więc moje teoretyczne przekonanie, ale empiryczne. Zostało to udowodnione. Ludzie, którzy wyzdrowieli z infekcji, na przykład, mają tak zwane komórki pamięci T, które są w stanie w pełni rozpoznać wszystkie warianty, które zostały przetestowane w eksperymentach, dodając je do komórek T tych osób. Każdy z nich – chwytają je, rozpoznają.Teoretycznie więc nie stanowi to problemu. Empirycznie nie stanowi to problemu.
Dlaczego więc kłamiesz?
I, jeszcze bardziej złowieszczy, dlaczego przemysł wykonuje te niestandardowe sekwencje i może je wstrzykiwać bez żadnych testów? Obawiam się, że będą one wykorzystywane przez wiele lat do egzekucji większości populacji. Mogę się mylić – jeśli się mylę, niech ludzie piszą do mnie lub do ciebie i daj nam znać, co uważasz za powód tego całego cyrku. To nie jest to, co ci mówią.
r24
Szanowni Państwo, zjednoczeni, możemy więcej.. Prosimy podpisać petycję - Krzyk dzieci https://www.petycjeonline.com/szanowni_pastwo_-_zjednoczeni_moemy_wicej_potrzebujemy_drobnego_wsparcia
1 note · View note
jaimelover · 4 years
Text
Paradise
I
W lustrze ujrzała młodą dziewczynę. Fascynacja płonęła w jej oczach. Tak samo jak i pożądanie władzy oraz duma. Czarne, lekko falowane włosy delikatnie opatulały jej zarumienioną twarz. Poprawiła koronę.
-Teraz dopiero zacznie się zabawa- wymamrotała do siebie, bo nikogo innego nie było w jej komnacie. Ściany spowijał mrok. Kilka świec paliło się w tle, gdy patrzyła na swoje odbicie w okrągłym lusterku mieszczącego się na jej skromnej toaletce.- Nareszcie do czegoś doszłam!- Westchnęła ciężko i wstała. Wygładziła ruchem dłoni ciężką suknie.
Korytarze w zamku były ciemne jak jej włosy. Nigdzie nie paliła się pochodnia. Nikt ich nie zapalał od kilku dni albo same wygasły. Nie było nawet dwornych gwardzistów, którzy zwykle nawet o nieludzkich porach spacerowali w te i wewte udając, że pracują. Że strzegą swojego królestwa. Swojego króla. A niedługo i królową.
Wielkie na kilka metrów masywne drzwi otworzyły się z już tak dobrze jej znajomym skrzypieniem i piskiem. Wkroczyła do sali tronowej, zwanej także przez tubylców Salą Witraży. Bowiem to nie zdobiony, złoty tron zwracał największą uwagę, ale kolorowe witraże w oknach za tronem przyciągały wzrok. Każdy z witraży opowiadał osobną historię.
Nikt nie szeptał. Nikt nic nie mówił. Bo nikogo nie było. Zamek był opustoszały. Nawet w pierwszy dzień astronomicznej zimy, kiedy cały zamek zwykle wrzał w podnieconych głosach mieszkańców. Każdy z nich przygotowywał się na zimowy bal, organizowany przez głowę państwa. Ale głowa państwa została zamordowana. Tak jak reszta.
Delikatną i małą dłonią czarnowłosa dotknęła podramiennika złotego tronu. Tylko zimne złoto. Już nic nie warte. Kobieta usiadła poprawiając ostrożnie suknie, aby jej przypadkiem nie pognieść. Srebrne zdobienia mieściły się praktycznie wszędzie. Były minimalistyczne, ale za to odróżniały się od granatowego koloru. Przeszedł ją dreszcz, gdy usłyszała głos wydobywający się z każdej strony.
-Gratulujemy Noemi Avril Naved. Symulacja numer 163 przebiegła z godnie z oczekiwaniami.
Wszystko objął mrok.
*
-No nareszcie!- Noemi rzuciła czarne okulary na podłogę. Nawet się nie zarysowały.
-Słabo, za 163 razem- starszy mężczyzna o błękitnych oczach uśmiechnął się w dosyć krytyczny sposób.
-Sam byś tego lepiej nie zrobił, Henryk.
-Nie znasz moich możliwości, kochana.
Noemi wstała i zarzuciła włosy na plecy. Ruszyła w kierunku białych drzwi. Nie wyróżniały się w ogóle na tle tego samego koloru ścian. Nie, założycielka organizacji nazywała ten kolor kością słoniową. Dla większości i tak niczym się nie różniło od białego.
-Ejejej! Gdzie ty idziesz?- Ciemnowłosy spojrzał w jej kierunku.- Musimy jeszcze napisać protokół!
-Sam sobie go pisz, idę świętować!- Po tych słowach wyszła. Nie zamknęła nawet za sobą drzwi.
Henryk potrząsnął lekko głową i wziął się za sprawne pisanie sprawozdania. Po kilku minutach posprzątał dodatkowo stertę walących się wszędzie kabli, która leżała na białym, wygodnym łóżku, gdzie jeszcze przed chwilą leżała Naomi. Podniósł czarne okulary, które do złudzenia przypominały zwykłe, przeciwsłoneczne. Prawie każdy by je właśnie za takie wziął. Wyjątki znajdowały się jedynie w budynku.
Noemi Avril Naved. Idąc przez jasne korytarze w wieżowcu w jej uszach rozbrzmiewały te słowa, które usłyszała zaledwie kilka minut temu. W końcu udało się jej dojść do władzy w wyimaginowanym świecie, stworzonym na potrzeby nauki. Niby nauka, ale czerpała z tego wyśmienitą zabawę. Zastanawiała się, gdzie przeniesie się jutro idąc w kierunku gabinetu jednego z najlepszych naukowców jakich znała. Po drodze minęła jeszcze kilku znajomych z pracy posyłając im zdawkowe uśmiechy. Przed drzwiami z napisem "Isabell Murse" wzięła wdech. Czekała na to od dwóch miesięcy. Zapukała, a po otrzymaniu pozwolenia weszła do pomieszczenia.
-Coś się stało? Znowu system nawala?- Kobieta siedząca za ciemnym, nowoczesnym biurkiem spojrzała na Noemi zatroskana. Bowiem dziewczyna nie wyglądała na spokojną.
-Nie, jakby się zepsuło, to bym poszła do działu informatyków- nerdów. Szybko by to załatwili i bym ci nie zawracała głowy.
Przeszła przez również jasny pokój, jak wszystko inne w budynku. Na ścianach znajdowało się wiele półek, wyłożonych chyba wszystkimi rodzajami książek. Od encyklopedii po romanse i kryminały. Nie sposób było ich policzyć na jednym spotkaniu z Isabell.
-Więc proszę, przejdź szybko do rzeczy. Mam kilka spraw do załatwienia.
Noemi zerknęła na jej biurko. Dokumentów wiele nie było, ale teraz wszystko załatwia się przecież na komputerze, za którym siedziała blond włosa kobieta.
-Doszłam do władzy w Multiwersie.
-Którym?
-Um... bodajże 67. Tak, raczej na pewno.
-Więc raczej czy na pewno?- Isabell uniosła wymownie brew, ale jej pracownica tylko wzruszyła ramionami.
-Henryk później dostarczy ci raport.
-Dobrze, a powiedz mi... jak ci się to udało?- Zapytała, bo pamiętała, że dziewczyna składała skargi na zbyt trudny świat i władzę tam umieszczoną.
Ciemnowłosa usiadła na krześle na przeciwko biurka. Było wyjątkowo wygodne.
-Więc generalnie wszystkich zabiłam.
-Noemi...
-Za 163 razem! To jest niemożliwe, aby pokojowo przejąć tron. Nie da się, próbowałam każdej możliwości.
-To powiedz mi chociaż jak zabiłaś wszystkich?- Wyłączyła na chwilę ekran monitora, aby skupić się na Navad.
-Musiałam zatrudnić kilku skrytobójców, potem poszło jak z górki. Jeśli przekonasz jedną osobę do swoich czynów, to ona zarazi tym innym. Trochę jak wirus, nie sądzisz?
-Jakieś uwagi co do realistyczności?- Zignorowała pytanie Noemi, chcąc od razu przejść do konkretów.
Pokręciła głową. Pół roku temu weszła inicjatywa projektu "Paradise". Jak na tak krótki czas wszystko szło lepiej niż się spodziewała, gdy szła na rozmowę kwalifikacyjną. Zapytała się wtedy, dlaczego taka nazwa dla firmy.
-Płacicie pracownikom, tak, że czują się jak w raju?- Zażartowała. Isabell nie była wtedy przekonana do zatrudnienia jej, jednakże uśmiechnęła się lekko.
-Nie, ale dobrze, że zadałaś to pytanie.- Wyprostowała się na krześle.- "Paradise". Mamy dobre skojarzenia. Raj jest bowiem przedstawiony w Biblii jako coś, na co czekamy. Jest największą nagrodą. Największym ludzkim pragnieniem. Będziemy mogli robić co nam się tylko podoba. Tak jak wtedy, gdy ludzie dostaną dostęp do mojego projektu. Dzięki Paradise każdy będzie mógł przenieść się w ich własny świat i będzie mógł być tym, kim tylko chcę. Podaj przykład jakiegoś filmu, gry lub książki.
Zastanowiła się chwilę.
-Wiedźmin. Sapkowskiego.
-Świetny wybór- pokiwała lekko głową.- Więc przykładowo zwyczajny pan sklepikarz wraca do domu po ciężkim dniu w pracy. Miał godzinę wcześniej nie miłą klientkę. Żeby się wyżyć włącza Paradise Wiedźmin. Jest tam wiedźminem. Czuje wszystko co się dzieje wokół. Ma swój miecz i rozmawia ze zleceniodawcami. Zabija potwory. Wszystko dzieje się jakby to było realistyczne.
-Okej, ale czym różni się to od zwykłej gry?
-Kolejne dobre pytanie.- Uśmiechnęła się lekko.- Bowiem w grze grasz kimś. A w Paradise będziesz uczestnikiem. Nie będzie tam marnej grafiki, ale jakby żywi ludzie. Nieograniczony wybór możliwości. A wszystko dzięki kilku neuronom w naszym mózgu łączących się ze specjalnym programem.
-Brzmi dobrze.- Wzięła łyk wody z kubka, który dostała na samym początku rozmowy.- Więc co dokładnie miałabym robić?
-Potrzebujemy testerów. Będziesz żyć w Paradise. Musimy sprawdzić czy jest to całkowicie bezpieczne. Myślę, że życie w świecie jakim chcesz jest wystarczającą nagrodą, ale oczywiście będzie także nie mała zapłata.
-Jak niebezpieczne to będzie?- Odłożyła kubek na biurko, wylewając trochę na ciemne drewno. Isabell spojrzała na plamę zniesmaczona.
-Początkowo zrobimy ci badania, wszczepimy chip, który umożliwi połączenie twojego mózgu z maszyną. Po każdej sesji musisz także napisać krótki raport. Który świat, co robiłaś, kim byłaś, dodatkowe uwagi, na przykład co należy poprawić, ulepszyć.
-Brzmi zachęcająco. Kiedy mogę zacząć?- Wstała z krzesła i ścisnęła lekko dłoń swojej nowej pracodawczyni.
-Jutro. Nie spóźnij się, zaczynamy pracować i nie skończymy póki nie będzie idealnie.
Od tamtej chwili minęło pół roku. A Noemi pamiętała to jakby było zaledwie tydzień temu. No, może miesiąc. Ogłoszenie w internecie jako tester nowego programu zachęciło ją, bo dużo płacili. Ale nie sądziła, że tak bardzo zmieni to jej życie.
-Świetnie, więc przejęcie władzy w czasach średniowiecznych przez kobietę dopiero za setnym razem.- Isabell wyrwała ją z zamyśleń.
-Dokładnie 163.
-Popracuj teraz na naszym świecie.
Ciemnowłosa pokiwała głową.
-Tak się zastanawiałam...
-Mów śmiało.- Wzięła łyk melisy z kubka, stojącego obok niej. Herbata prawie wystygła.
-Co jeśli ktoś zechce w przyszłości próbować na przykład zniszczyć rząd? I dzięki Paradise dowie się jak to zrobić i no... wcieli plan w życie.
Kobieta odłożyła kubek i spojrzała na Navad. Wyglądała na nieco zatroskaną a może... przestraszoną?
-Nie masz czego się obawiać, kochana. Jest nieskończenie ilość możliwych przypadków. W rzeczywistości zawsze będzie jakoś inaczej. Zresztą dobrze wiesz, że nasze wszystkie serwery są badane przez specjalistów. Ale zapiszę, aby uniemożliwili systemowi ataków na ludzi.
-Niech będzie.- Noemi podniosła się z krzesła. Zapięła jeansową kurtkę i włożyła dłonie do kieszeni. Nie wyglądała na pocieszoną, a w głowie kłębiły się jej myśli, że kiedyś ten projekt może przynieść tylko szkody.- Do widzenia- rzuciła i skierowała się w stronę drzwi.
-Do jutra- odpowiedziała Isabell, biorąc drugi łyk herbaty. Odprowadziła ją wzrokiem do momentu, aż zniknęła za rogiem, zamykając za sobą drzwi.- Oby nie zrobiła nam problemów.- Wymamrotała do siebie i włączyła ponownie ekran. Odłożyła kubek i zabrała się do wysłaniu kilku wiadomości do inwestorów Paradise. To będzie wielki hit na skalę światową, pomyślała. I zrobi wszystko, aby tak było.
Noemi wróciła do swojego mieszkania. Zbierała na większy dom. Już niedługo kupi sobie coś większego z pomocą kredytu w krajowym banku. Spłaci go dosyć szybko, biorąc pod uwagę wzrastające zarobki w jej miejscu pracy. Coraz więcej firm chce współpracować z Isabell.
Rzuciła buty w kąt i przeszła przez ciemny, zakurzony korytarz. Szybko znalazła się na wytartej kanapie z piwem w ręku. Nie chciało jej się nawet przebierać. Włączyła tylko TV i wzięła się za oglądanie wiadomości. Zauważyła przy okazji, że od jakiegoś czasu nie widziała sensu, aby nawet posprzątać. Skutki tego walały się po całym mieszkaniu. Butelki, kartony, opakowania po jedzeniu. Wzruszyła tylko ramionami na myśl o posprzątaniu i po wypiciu piwa przewróciła się na drugi bok. Nie opłacało się jej tego robić. Jutro pójdzie do najlepszej na świecie pracy i będzie żyć w świecie jakim tylko będzie chciała. I będzie tym, kim będzie chciała. /// Dajcie proszę znać, co myślicie o takim pomyśle na opowiadanie <3
Pozdrawiam ciepło!
11 notes · View notes
xx92xxaaa · 3 years
Text
No więc próbowałam dosłownie wszystkiego, żeby pustkę po tobie wyplenić. Być z kimś innym, seksu z kimś innym, narkotyków, alkoholu i imprez, czy też przeciwnie skupienia się na pracy oraz terapii, poświęcić się zainteresowaniom i przyjaciołom, oraz wielu innych rzeczy, po to by zrozumieć, że ta pustka będzie mi towarzyszyć już zawsze i trzeba nauczyć się z nią żyć. Teraz wiem, że muszę skupić się na przyszłości i na sobie, ale też pozwolić sobie od czasu do czasu z nostalgia i miłością która nigdy nie zgaśnie powspominać dobre chwile, kiedy byłeś obok.
Zawsze ciężko mi było zrozumieć, twoje nagłe zniknięcie. Nie rozumiałam, dlaczego nie chcesz pozostać nawet jako dobry znajomy. No cóż, nie mam już siły w to wnikać, pozostaje i to zaakceptować. Nie musimy się kontaktować, żebym mogła nosić cię w sercu i pamięci. To też powinnam przyjąć dawno temu.
1 note · View note
szopenhauer · 4 years
Text
W skali od 1 do 10 jak bardzo twój związek jest szczęśliwy?
nie umiem oceniać w skali, szczególnie, że niestety otoczenie też na to wpływa, a nie tylko partnerzy, wiem iż sporo negatywów sama wnoszę więc... skoro siebie nie lubię to trudno byłoby mi ocenić związek, w którym jestem na 10 XD bo to by oznaczało, że jestem jakaś super, a tak nie jest, relacja nie jest prostą drogą, z minuty na minutę może skoczyć z jedynki w górę i znowu w dół, ważne żeby się starać o to by było jak najlepiej dla obojga
Co najbardziej cenisz w swoim partnerze/partnerce?
obecność, wsparcie, wspólne cechy/upodobania/opinie, ale też i, jak to mówisz, uzupełnianie się, żarty, to jak miło spędzamy czas, akceptację/zrozumienie, cierpliwość, to, że nie kłócimy się raczej, działamy na podobnych falach, mamy te nasze znaki, momenty, w których bycie razem wydaje się przeznaczeniem, że możemy się wygadać, wysłuchać nawzajem, możemy być razem smutne, a nie tylko się szczerzyć, po prostu otwieramy się przed sobą, poznajemy, jesteśmy prawdziwe, walczy o mnie, stara się, nie ma tak, że zdobyte i zaklepane, jest mnie ciekawa, nie traktuje mnie jak rzeczy, zna mnie dobrze bo stara się zapamiętywać to co jej mówię i to co sama potrafi zauważyć, wywnioskować, martwi się o mnie, opiekuje się mną i pozwala też bym ja była taka wobec niej, niech wie, że nie musi się przy mnie wstydzić niczego ani raczej mnie obawiać, więc nie edytuj swojego po przeczytaniu moich wypocin bo się nie obrażę, podyskutujemy sobie najwyżej i może akurat sama coś sobie przypomnę jeszcze bo tak z buta to ja zawsze wyglądam jakbym kręciła, nie potrafię w ogóły, to jak spytać o ulubiony zespół - tyle się ich słuchało i weź daj odpowiedź
lubię te niektóre jej dziwności ;)
Czego nie znosisz u swojego partnera/partnerki?
gdyby było coś czego serio bym nienawidziła to bym odeszła, nawet w najlepszym przyjacielu są pewne rzeczy, które czasami działają mi na nerwy (przykładowo - mówi kupywać i ciągle go poprawiam i cieszę się, że czasem powie kupować, ale z drugiej strony brakowałoby mi tego jego przekręcania słów gdyby go zabrakło), nie przepadam za wytykaniem czegoś co było, a nie dzieje się teraz bo to jak wypominanie, ideałów nie ma i w sumie chyba nie chciałabym tego, takie coś przypomina mi o tym, że sama nie jestem bogiem, że ludzie popełniają błędy, że są wręcz z nich stworzeni, z mankamentów, te rysy dodają nieraz uroku, uspokajają, bez nich byłoby sztucznie, myślałabym, że ktoś mnie oszukuje, że udaje, że chowa coś przede mną żeby mi się podlizać, czułabym się nieswojo myśląc, że tylko ja tutaj jestem pełna wad, widzę te drobnostki, owszem, ale... właśnie, to drobnostki - nic wielkiego, mam trochę tak, że nie lubię ludzi więc za pewnymi elementami w ludzkości nie przepadam ogółem (np stopy chociaż jej mi akurat nie przeszkadzają), albo nie zgadzam się z postępowaniem, ale to nie moje życie (np je ciągle coś niezdrowego i często bierze leki) i nie musi robić tego samego co ja bo każdy przeżywa je na swój sposób, jeśli to na mnie nie wpływa to nie będę się czepiała (np gdyby nie przestrzegała zasad covid to bym się wkurwiła bo to zagrażałoby też zdrowiu mojemu i mojej oraz jej rodziny więc niestety - maseczka, ograniczone spotkania, czy mycie rąk przed jedzeniem itd. to jest konieczność - albo gdyby zaczęła się notorycznie upijać i śmierdzieć alkoholem potem rzygać i wręcz sypiać z innymi ludźmi wydając w chuj kasy na imprezy czy też gdyby zmuszała mnie do wyjazdu na stałe lub form seksu, które mnie obrzydzają), mam nadzieję, że z czasem nie zacznie mnie coś wkurwiać bardziej bo pewnie nie będę jej w stanie wprost powiedzieć z racji, że nie chcę jej sprawiać przykrości i nią manipulować, głównie jest tak, że po prostu się przyzwyczajam stopniowo do drugiego człowieka, to dla mnie nowość, każdy przechodzi taki okres w zderzeniu z drugim człowiekiem, dopasowujemy się, wychodzimy sobie na przeciw, nigdy to nie będzie non stop płynnie 50/50, ale balans jakiś powinien być żeby nie skończyło się na tym, że jedna osoba daje cały czas 100% aż nie wytrzyma, właściwie to dziwię się, że jako introwertykowi, antysocjalnej osobie wręcz, nie przeszkadza mi w niej wiele rzeczy, że zaskakuje mnie swoją osobą w pozytywnym tego słowa znaczeniu, że mam tak o! high five, albo to zrozumiałe lub interesujące bądź po prostu neutralne, niektóre sprawy także zależne są od czasu, sytuacji, miejsca, towarzystwa, nastroju i takich tam czynników, wyobraź sobie jakbym przy ojcu zaczęła cię obmacywać - jak jesteśmy same to jest ok, ale nie zawsze jest czas i miejsce na wszystko
Co byś chciał/a w nim/w niej zmienić?
nie chcę nikogo zmieniać, jak mi się coś nie podoba to albo to akceptuję/przymykam oko, albo po prostu odchodzę, nie można nikogo zmuszać do bycia kimś innym
Co byś chciał/a zmienić w swoim związku?
na razie nie jestem w stanie powiedzieć czego chcę/potrzebuję i co powinnam, bez próbowania bazowanie takich marzeń nie zawsze jest dobrym pomysłem, zmieniamy się jako ludzie, dorastamy, jedynie chcę byśmy obie czuły się wystarczające dla siebie, komfortowo bez więzienia siebie nawzajem, bez męczenia się sobą nawzajem - nie umiem tego lepiej wytłumaczyć - wiesz, że lubię swoją wolność bo mało jej mam i nie chcę też nikogo ciągnąć w dół, być ciężarem, wychodzę ze strefy, na krócej, na dłużej, częściej, rzadziej, mocniej, słabiej, żałuję, albo cieszę się tym, ale mogę nie mieć czasem energii lub ochoty na to i owo co nie oznacza, że przestałam być zainteresowana tobą, że się znudziłam twoją osobą, że się poddałam, wiem, że łatwo nie będzie, ale oby było warto, nie chcę byśmy się wykończyły w taki czy inny sposób, już wolę żebyśmy miło wspominały to co było niż skończyły żaląc się o zmarnowane przeszłość, zdrowie, nerwy, nie wiemy jak będzie wyglądać przyszłość - wspólna lub też nie, zobaczymy, nie wybiegajmy za daleko, ale też nie skupiajmy się tylko i wyłącznie na tym co jest tu i teraz bo tak też się nie da, potrzeba sporo analizy, ale nie tylko umysłem lecz i sercem, dążmy do własnych couple goalsów - krok w przód, krok w tył, nieważne, trzeba dużo rozmawiać na bieżąco, przełamać się - tak jak z tą teorią o pierdzeniu :P 
Jesteś zazdrosny/a o partnera? Dlaczego?
jeszcze się pytasz? XD nie no po prostu boję się, że ktoś trzeci coś zepsuje, że zniszczy to co zbudowałyśmy, już może niekoniecznie o to, że znajdzie się ktoś lepszy, ale o to, że może zmanipulować kogoś z nas do innego myślenia jak przykładowo (ekstremalnie) w serialu było - uśpił kobietę, włamał się i zrobił sobie z nią zdjęcie w łóżku żeby wysłać je do jej męża :( - po prostu boję się, chcę pokazać, że mi zależy, że będę walczyć, a nie jestem obojętna, ale nie będę rzucać się na każdego czy kontrolować bo wiem jakie to okropne - co ma się zdarzyć to się wydarzy
Jaki stosunek mają rodzice do twojej drugiej połówki?
sama nie wiem co myśli ojciec, matka jest homofobem i wgl ciężko jej dogodzić więc nie spodziewałam się lepszej reakcji, nie rozmawiam z nimi jednak zbytnio na te tematy bo nie chcę ich prowokować
Co ci się w nim/jej najbardziej podoba jeśli chodzi o wygląd?
nie ma chyba jednej konkretnej rzeczy tak na prawdę, jest całością i bez jakiegoś elementy po prostu byłaby inną osobą, nie mówię, że jeśli zmieniłaby fryzurę to już bym jej nie lubiła czy coś (tylko błagam nie na łyso), albo, że nie będziemy się starzeć czy, broń Boże, jakby coś się jej stało (wypadek/choroba) itp. jednak nie umiem wyobrazić sobie teraz tylko fragmentu jej ciała, oddzielić go od reszty, lubię to, że jest naturalna, że nie jest umalowaną laleczką, do której nie chciałabym podejść w obawie, że ją uszkodzę, że nie jest prawdziwa, na pewno moje kompleksy wzrosłyby o 100%, jej styl też jest w porządku - mimo, że się wydaje iż tylko czerń i czerń to tak na prawdę wprawne oko zauważy, że ma momenty bardziej na luzie, to zaraz znowu kuszące kobiece, potem trochę urocze/dziecinne, innym razem wręcz silnej babki metalówy, do której niektórzy baliby się podejść, po prostu nie jest skrajnością, jest złożona, nie ogranicza się w tym co lubi (mam nadzieję), nie jest nudna, monotematyczna, przewidywalna, nikt nie jest perfekcyjny, ale serio nie rozumiem czemu nie patrzy na siebie lepiej - jednak ma powodzenie i na pewno nie jest gorsza od większości osób, w sumie pierwszy raz jestem tak blisko kogoś by serio przyjrzeć się jak człowiek wygląda lol i no trochę czuję się dziwnie z tym, że jest taka wysoka (my insecurities), dochodzi do tego też kwestia tego, że każdy ma swój lepszy i gorszy “dzień”, na jednym zdjęciu ktoś może wyjść super, na drugim koszmarnie i to się odbija też w realu, jakkolwiek jeśli mam do siebie porównywać to jest ładniejsza zdecydowanie ode mnie lmfao
Gdybyś mógł/mogła zabrać go/ją w dalekie miejsce nie patrząc na pieniądze, gdzie by to było?
cóż... nie przepadam za podróżami, ale na pewno do Paryża bo ona o tym marzy 
Gdzie sam/a chcesz być zabrany/a na randkę?
niczego więcej mi nie potrzeba - połazić, popatrzeć, posiedzieć, pogadać, pożartować, poprzytulać się... jak mam blisko kibelek, jak nie ma tłumu, jak nie czuję się chora, jak mam co pić i troszkę zjeść, jak nie wnerwia mnie jakiś zapach/dźwięk/owad czy coś w tym rodzaju to serio nie trzeba dla mnie zbytnio się starać, może jestem nudna, ale potrafię nic nie robić, nawet pomilczeć, i dobrze się bawić, nikt nie musi nade mną nadskakiwać żeby było romantycznie
Czy druga osoba Cię ogranicza?
nie nazwałabym tego tak, trochę mnie wywraca na lewą stronę, na wierzch, wydobywa z mojej bezpiecznej przyjemnej bańki, dopóki na to pozwalam i widzę w tym sens to spoko, przecież nie ma tak, że będę siedzieć na dupie i czekać aż mi wszystko z nieba spadnie, muszę trochę też się napracować, to chyba jasne
Jaki jest jego/jej ulubiony smak chipsów?
byle nie maślane blergh XD solone? classic
Jaki smak lodów lubi?
pewnie jak na złość z orzechami, albo truskawka, ale może... waniliowe też?
*sorry, niezbyt lubię rozmawiać o jedzeniu więc zwykle pomijam te tematy wszędzie gdzie się da
Ulubiony jego/jej serial?
She-ra jk zapewne ma mnóstwo anime, które lubi jak to o lalce, którego tytułu nie umiem nawet wymówić co już napisać i pamiętam, że oglądała Plebanię z mamą ha!
Jak sądzisz, jak dobrze znasz swoją drugą połówkę?
sporo, a jednak za mało bo nie umiem pytać, bo mam kiepską pamięć i bo ona nie robi tyle survey’ów co ja hahaha  jak już wspomniałam nie jest też chodzącym schematem (nawet mimo tego, że potrafię przewidywać i mamy te nasze niesamowite połączenie umysłów)
Jak Twoim zdaniem za rok będzie wyglądać wasz związek?
hmm...
Czy kochasz go/ją?
nie, wiesz nie, co ja tu wgl robię pfft
Pytania ogólne
Ulubiony pokemon?
told ya - Mimikyuu i Pikachu 
Ulubione przekąski?
już nie mam...
Czy bawiłeś/aś się w „podłoga do lawa?”
tak
W „prawda czy wyzwanie” wybierasz?
wiesz, że prawda bo jestem mięczakiem
Miękkie łóżko czy twarde?
nie widzę zbytnio różnicy
Duży balkon czy mały ogród?
mały balkon is enough, z widokiem na drzewa <3
Jezioro czy rzeka?
byle niezbyt głęboko ^^”
Ostre czy słone?
słone, mój żołądek nie lubi ostrego niestety
Opisz swój „idealny dzień”
still working on the description
Czego nie znosisz w swoim rodzeństwie?
oj lista byłaby zbyt długa
Co ostatnio sprawiło, że byłeś/aś szczęśliwa? nigdy nie jestem w pełni szczęśliwa i nie jestem pewna co było akurat ostatnią rzeczą bo mój mózg nie układa wspomnień chronologicznie, a zanim to przeczytasz to i tak minie parę godzin
2 notes · View notes
Text
Wzrok nie nadąża za przesuwanym obrazem, wszystko zlepia się w jedną, długą linię, okraszoną świetlistymi blaskami. Prędkość jest adekwatna do non-stop wciśniętego pedału gazu. Pęd, o jakim chciałby pomarzyć każdy koneser sportowych aut. I dwie osoby obok siebie, czujące siłę, gdy tak pędzą przed siebie. A czy rozbiją się? Nie jest to ważne, póki prędkość trwa, póki światła odbijają się, jedne od drugich, póki uczucie ekstazy rozsadza ciało i podtrzymuje adrenaliny smak. Głęboki bass, szept do ucha i dym, ulatniający się przez uchylone okno, wszystko to przyspieszone razy kilka. Wyobraź sobie scenę, w której nie kontaktujesz, kiedy nie chcesz skupiać się na niczym konkretnym, gdzie podróż donikąd, trwa w nieprzerwane. Smak wykraczania poza bariery, zero strachu, kończy się miasto i zaczyna się droga pośród lasu. Wszędzie pusto, a pośród ciemności, gdy zabrakło latarni, dają o sobie znać kolorowe radia migotliwe blaski. Ta piosenka utrwali się w Twojej głowie, o ile przeżyjesz kolejne kilometry. Lepiej umrzeć z ekstazą na twarzy, niż całe życie gonić za szczęściem i umrzeć przedwcześnie - czy tak właśnie myślisz? Co by było, gdyby na zakręcie pojawił się inny samochód? Trauma na całe życie, czy ból po stracie osoby siedzącej w czasie wypadku obok ciebie? Dlaczego ciągle wracasz po więcej, jeśli to cię tak zabija? Być może tym razem wszyscy zginą, nie wiedząc o tym, będą się błąkać do końca świata duchowego, na owej autostradzie, wciąć przeżywając upojny wyścig z samym sobą. Czy kiedykolwiek marzyło ci się aby przyspieszyć do granic i być jak ci, których wszyscy obserwują? To właśnie nowoczesne czasy, nastałe niespodziewanie. Ludzie tracą osobowości, na rzecz liderów, ukierunkowujących właściwy styl życia, tudzież bytu. Ubodzy w rozrywkę, chcieliby naśladować gwiazdy, te, które tam wysoko w rankingu, odwalają swoją codzienną robotę, wypełniając grafik i zgarniając za to kasę. Wszyscy podążają za nimi, chcą być nimi, zapominając co to znaczy po prostu żyć. Gdyby tak skasować wirtualną tożsamość, nie uczestniczyć w internetowych posiedzeniach ameb umysłowych i płynąć swoim rytmem, czy coś by się zmieniło? Czy bylibyśmy bardziej odporni na codzienne niebezpieczeństwa wywołane ludzką nieporadnością w tłumie? Czy może zazdrościlibyśmy każdemu sąsiadowi, iż on ma to i wygląda tak, a my nie i znów koło kręciłoby się w kółko? Czy potrafisz zarejestrować granicę, kiedy zawsze zatracasz siebie i próbujesz stać się kimś innym? Czy możesz wymienić swoje własne cele, nie mające nic wspólnego z celami twego idola? Jeśli nie, upij kolejny łyk wina, tak jak ja to teraz robię.Wino kończy się, tak jak możliwości ratunku, w miarę upływu czasu. Wszystko się kiedyś skończy, ale nim to nastąpi, minie jeszcze trochę czasu, tak więc (aby nie zaczynać wypowiedzi po przecinku od samego “więc”) trzeba mieć wulgarnie wyjebane na wszelkie zewnętrzne ataki na własną osobę, czystą kwintesencję siebie samego. Otóż tak i tak właśnie. Chciałem już to zakończyć, aczkolwiek jakiś bit dobry, tudzież całkiem niezły włączył się jako kolejna piosenka w na yt. Teraz stoję na sali, takiej trochę retro - wiesz, i w blasku świateł, tej kuli na górze, odbijającej światło, wyginam swoje ciało, wykonuję szaleńcze ruchy, acz całkowicie naturalne, czuję się wolny i tańczę w rytm tejże piosenki. Dlatego, bez lęku, nie mogę teraz zakończyć owego posta. Podchodzę do baru i pojawia się tam barman, a może barmanka? Nie miejcie mi tego za złe, jeśli to będzie barmanka, wy możecie pozostać przy barmanie. Puszcza do mnie oko, wszak nawet nie zdążyłem nic powiedzieć i stawia przede mną kolejną kolejkę jakiegoś alkoholu, ale co to kurka wodna jest?! Bez pytania opróżniam kieliszek i maszeruję ponownie w stronę parkietu. Zamykam oczy, przez powieki czuję to zmieniające się światło, czuję się wspaniale, gdyż nie muszę się martwić, że ktoś mnie zaczepi, że komuś się coś nie spodoba, że cokolwiek się zdarzy, bo ja cały czas mam nad wszystkim kontrolę. Nie chcę tego kończyć, nie chcę stąd wychodzić, tylko unosić swoje ciało i poruszać się w rytmie owej muzyki, która z głośników dobywa się nieprzerwanie, tak odpowiednio do moich oczekiwań i otwiera przede mną kolejne bramy. Nie chcę czuć ostatniej kropli wina, poprzez mój przełyk przenikającej, gdyż wtedy oznacza to powolny powrót do rzeczywistości. Póki co, nadal tu jestem, mimo, że już kilka razy chciałem zakończyć ową zabawę. Niektóre wspomnienia z młodości zaczynają mną targać, np. “wtedy” albo w innym czasie. Mógłbym nie kończyć tej historii, lecz słownie trzeba ją w końcu kiedyś zastopować. Niech stanie się to teraz, lecz tak na niby...
7 notes · View notes
fatulgygirl · 4 years
Text
Dlaczego warto
1. By dumnie i prosto kroczyć ulicami i śmiać się innym prosto w twarz 2. Możesz iść do sklepu kupić bluzkę, która ci się podoba a jest tylko w jednym "małym" rozmiarze 3. By stanąć przed lustrem nago i powiedzieć z uśmiechem na twarzy "chude jest boskie" 4. Mama i ojciec nie ględzą ci ze wyglądasz jak prosiak 5. Nie wstydzisz się pokazać w kostiumie kąpielowym 6. Masz więcej energii i siły witalnej 7. Cieszysz się, kiedy po miesiącach odchudzania nosisz rozmiar 32 a nie 46 8. Każdy prawi ci komplementy jak świetnie wyglądasz 9. Czuje się dobrze w swoim ciele 10. Czujesz się dowartościowana, kiedy patrzy na ciebie gruba baba a ja wzrok mówi, "ale ona jest chuda, ja tez chcę" 11. Jesteś idealna 12. Możesz ubrać to, co chcesz i nie wyglądasz grubo, wszystkie ciuchy świetnie leżą 13. Wszyscy ci zazdroszczą 14. Czujesz się dowartościowana - znasz swoją wartość i moc - wiesz na ile cię stać 15. Chudsza = lepsza 16. Jedzenie kosztuje 17. Wraz z ubytkiem wagi wzrasta pewność siebie 18. Nie masz już "tego problemu" 19. Masz kości "na wierzchu" a to jest piękne 20. Czujesz się lekko i dobrze ze sobą 21. Nie masz obrzydliwych fałd tłuszczu i możesz nosić obciśle ubranka 22. Nie wstydzisz się nagości 23. Nie toczysz się po chodniku 24. Jesteś pewna siebie 25. Twój facet nie sapie podnosząc cię 26. Nie masz strachu przed dotykiem 27. Czujesz, że panujesz nad jedzeniem, nad sobą, nad swoim ciałem, że masz siłę 38. Jesteś kimś dla siebie samej 29. Umiesz spojrzeć w lustro i powiedzieć jest dobrze 30. Możesz popracować jako modelka, kiedy kasy brak... 31. Możesz bez problemu przejść np. Pomiędzy ciasno ustawionymi krzesłami 32. Nie zazdrościsz chudszym 33. Ludzie mają cię za perfekcjonistkę, bez jednego włoska na bluzce, albo pyłku po cieniu do powiek na policzku 34. Śliczne ciuszki w rozmiarze xs nie leżą na dnie szafy tylko idealnie na tobie. 35. Wszyscy zazdroszczą ci takiej silnej woli 36. W lecie jest ci chłodno, a w zimie zawsze można włożyć cieplejszą kurtkę 37. Ludzie patrzą na ciebie inaczej. I lepiej oceniają. Zdecydowanie 38. Jakie oczęta robią ludzie, którzy widzieli cię wcześniej przed "dietą" 39. Nie tracisz czasu na zarcie 40. By wreszcie być szczęśliwym..
2 notes · View notes
mycandydrama · 5 years
Text
By znów cię opuścić
Nataniel x Kira Słowa: 2455 +16 (soft ero)
Wbiegłam po schodach, przeskakując po dwa stopnie. Jedzenie, które niosłam w ręce pachniało tak apetycznie, że żołądek zaczął mi burczeć już w połowie drogi z knajpy. Jednak to nie ono napawało mnie największą radością, a perspektywa całej nocy spędzonej z Natanielem. Widywaliśmy się tak rzadko, że każda chwila razem była niesamowicie cenna, szczególnie, mając świadomość tego, czym zajmował się na co dzień.
Na samo wspomnienie jego zakrwawionej sylwetki i twarzy wykrzywionej bólem, strach ściskał mi serce. Tak mało brakowało, a tym razem straciłabym go na zawsze.
Zatrzymałam się przed drzwiami i odetchnęłam głęboko, odrzucając negatywne myśli na tył głowy, żeby nie psuły magicznego wieczoru, który czekał na mnie tuż za progiem.
Nacisnęłam klamkę, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
– Wróciłam! Tęskniłeś? – Odstawiłam reklamówkę z jedzeniem na szafkę kuchenną i odwróciłam się na dźwięk kroków w przedpokoju. – Jedzmy, póki ciepłe.
Nat zatrzymał się przede mną, milcząc. Podniosłam wzrok na jego wciąż bladą, podrapaną twarz, która w tym momencie nie wyrażała żadnych emocji. Momentalnie spoważniałam, czując ogarniający mnie niepokój.
– Kira... – zaczął niepewnie, jakby bał się powiedzieć mi coś, czego bardzo nie chciałam usłyszeć. Przełknęłam ślinę, przenosząc spojrzenie na dużą torbę treningową, którą trzymał w ręce. Wydawała się wypchana po same brzegi.
– Chyba nie planujesz iść na trening? Dopiero wypisali cię ze szpitala – zapytałam tępo. Serce dudniło mi głośno w piersi, a szum w szach niemalże zagłuszał wypowiadane słowa. Dopiero wtedy zauważyłam, że miał na sobie kurtkę, jakby naprawdę zamierzał wyjść. Może chciał to zrobić jeszcze pod moją nieobecność?
Odruchowo zacisnęłam dłoń na swetrze.
– Miałem nadzieję, że zdążę wyjść, zanim wrócisz – powiedział w końcu, wbijając we mnie wzrok przepełniony żalem.
– Dlaczego chciałeś wyjść? Przecież mieliśmy spędzić razem wieczór. Przyniosłam szczoteczkę do zębów i... – głos mi się załamał. – Czy to oni znów kazali ci przyjść?!
– Nie.
– Więc wytłumacz mi, dlaczego próbowałeś wymknąć się za moimi plecami?
Westchnął, przeczesując włosy dłonią w geście bezradności.
– Nie wiedziałem, jak ci powiedzieć, że... – zamknął oczy i przełknął głośno ślinę, jakby następne słowa miały sprawić mu ból – musimy się rozstać.
– Żartujesz sobie, prawda? – Zaśmiałam się krótko, ale widząc, że jego twarz tylko coraz bardziej pogłębia się w żalu, zamilkłam. Odchrząknęłam, po czym podeszłam do niego, delikatnie dotykając palcami jego dłoni. Wzdrygnął się, upuszczając torbę na podłogę.
– Nataniel, o co chodzi? Dlaczego tak nagle? – zapytałam, niemalże szeptem.
– Nie powiedziałem ci tego wcześniej, ale dostałem ultimatum. Albo wyniosę się z miasta w przeciągu trzech dni, albo następnym razem skrzywdzą osoby, które kocham. Nie mam wyboru, Kira. Nie mogę ryzykować życiem twoim i Amber. Obie zbyt wiele dla mnie znaczycie.
– Na pewno jest jakieś rozwiązanie tej sytuacji, żebyś nie musiał wyjeżdżać! A ten policjant, o którym mówiłeś?
– To nie takie proste. Wiedzą, że byłem w kontakcie z policją i teraz obserwują każdy mój ruch. Nie mogę tak po prostu pójść na komisariat bez żadnych konsekwencji.
– Więc wolisz wyrzucić nas ze swojego życia, wyjechać i zapomnieć? Naprawdę tego chcesz? – zapytałam gniewnie, czując łzy podchodzące mi do oczu.
Cztery lata leczyłam się z miłości do niego i nawet tabletki nie pozwoliły mi o nim zapomnieć. Nie chciałam znów przez to wszystko przechodzić. Nie teraz, kiedy los dał nam drugą szansę. Kochałam go tak bardzo, że to aż bolało.
– Nie możesz mnie znów zostawić, Nat. Nie możesz... – załkałam, zaciskając pięści na jego kurtce. Po chwili łzy zaczęły spływać mi po policzkach, aż na brodę.
– Przepraszam cię – wyszeptał, zanurzając twarz w moich włosach. – To moja wina. Nie powinienem był nigdy wracać do twojego życia, ale... – Przytulił mnie mocno do siebie, a jego napięte mięśnie drżały z emocji. Walczył zaciekle, żeby nie okazywać tego, jak bardzo cierpi, a ten widok tylko ranił moje obolałe serce jeszcze mocniej. Nie musiał nic mówić, żebym wiedziała, że czuje to samo, co ja.
– Po tych wszystkich latach, sądziłem, że końcu udało mi się o tobie zapomnieć – powiedział znów po chwili. – Potem wróciłaś do miasta i momentalnie całe moje nowe, względnie ogarnięte życie runęło w posadach. Znów chciałem mieć cię w ramionach. Chciałem, żeby wszystko było jak dawniej, doskonale zdając sobie sprawę, że to już nigdy nie będzie możliwe. Starałem się trzymać od ciebie z daleka, zastąpić cię kimś innym lub chociaż wmówić sobie, że nie jesteś już moja, że masz swoje życie, może kogoś... – nagle głos lekko mu się załamał i zamilkł na chwilę, a ja stałam nieruchomo w jego ramionach, powstrzymując kolejną falę łez.
– Wtedy na dziedzińcu wyglądałaś na zranioną. Tłumaczyłem sobie, że to nic, że widzę tylko to, co chcę widzieć i powinienem wrócić do tamtej przypadkowej dziewczyny. Zapomnieć o tobie raz na zawsze i dać ci żyć spokojnym życiem. Ale pobiegłem za tobą, jak ostatni idiota. Nie mogłem się powstrzymać. Twoje szkliste oczy i żal na twarzy dały mi nadzieję, której chwyciłem się jak tonący ostatniej deski ratunku. – Odsunął się ode mnie lekko i musnął wargami moje czoło. – Byłem cholernym, słabym egoistą. Przepraszam cię za wszystko. Za każdą łzę, jaką przeze mnie uroniłaś.
– Nie mów tak! Nat, obiecaj mi, że gdziekolwiek będziesz, poczekasz na mnie! – powiedziałam, zebrawszy w sobie na tyle siły, żeby spojrzeć mu w oczy. – Przyjadę, jak tylko otrzymam dyplom. Obiecuję ci to.
– Nie. Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie...
– Na szczęście nie ty decydujesz o tym, kto jest dla mnie lepszy! – Jego wypowiedz wyraźnie podniosła mi ciśnienie, jednocześnie wstrzymując kolejny potok łzy. – Nie chcę nikogo innego, Nat! To ciebie kocham, bez ustanku, przez wszystkie te lata i nie przestanę teraz, dlatego że jest źle. Nie na tym polega miłość!
Położyłam mu dłonie na policzkach, czując pod palcami mokrą skórę. Jego oczy, kompletnie pozbawione znanego mi blasku, ziały pustką.
– Nie chcę żyć bez ciebie.
– A co z twoją przyszłością, przyjaciółmi, rodziną? Porzucisz to wszystko dla mnie, ot tak? – zapytał, marszcząc brwi.  – Nie mogę nawet zagwarantować, że niedługo nie wyślą kogoś, żeby sprzątnął mnie na dobre. Nie chcę, żebyś żyła w ciągłym strachu. Nie jestem tego wart.
– Dla mnie jesteś wart nawet więcej, Nat! Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?!
Odgarnęłam włosy z twarzy drżącą ręką. Od nadmiaru emocji zaczynałam mieć trudności z oddychaniem. Pomyślałam o tabletkach, leżących gdzieś na dnie szafy w akademiku i momentalnie poczułam ucisk w żołądku. Chciałam być silna, tak jak niegdyś, zamiast czuć się przytłoczona ciężarem smutku i bezradności, jakby życie uciekało mi między palcami. Traciłam kontrolę nad wszystkim, co jeszcze dziś rano wydawało się stabilne. Wszystko zaczynało tracić swe kolory.
– Nie każ mi znów przez to przechodzić... Ja... nie wiem, czy tym razem zdołam się pozbierać – wyszeptałam, odwracając się, żeby nie widział, w jakim stanie byłam w tym momencie. –  Zróbmy coś z tym, proszę cię... Wiem, że ty też tego nie chcesz..
Nataniel nie odpowiedział, tylko po chwili przysunął mnie mocno do siebie, a gdy przywarłam ciałem do jego torsu, pocałował z takim uczuciem, że prawie zakręciło mi się w głowie. Zamknęłam oczy, a on odsunął się nieznacznie, żeby zaraz obsypać pocałunkami resztę mojej twarzy, zaczynając od czubka nosa, a kończąc na zamkniętych powiekach, spod których wypływały jeszcze ostatnie krople łez. Potem nachylił się nad moim uchem, a ja zadrżałam, kiedy jego oddech delikatnie musnął mi szyję.
– Wymyślę coś, obiecuję – powiedział cicho. – Zrobię wszystko, żebyś nie musiała więcej płakać.
Uniosłam głowę, a on spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym nową energią, nadzieją i determinacją. Nie wiedziałam co sprawiło, że jego oczy znów zaczęły błyszczeć dawnym blaskiem, ale dziękowałam w duchu wszystkim bogom, jakich znałam, że w końcu przegonił wiszące nad nami czarne chmury. Nagle poczułam, że jeszcze wszystko może być dobrze, że jakoś damy radę wyjść z tej okropnej sytuacji i ułożyć sobie życie. Nataniel zasługiwał na szczęście, po tym wszystkim, czym poczęstowało go życie, nawet jeśli sam uważał inaczej.
– Spróbuj tylko nie dotrzymać słowa – powiedziałam, a mój głos znów załamał się pod wpływem nowych emocji.
– Nigdy. – Nie odważył się ze mną droczyć, co naprawdę doceniałam. Objęłam go ramionami, napawając się zapachem skóry, który tak dobrze znałam i kochałam.
Nawet jeśli wyjedzie, dam sobie radę, bo będę mieć świadomość, że pomimo odległości i czasu, wciąż jesteśmy razem.
Włożyłam mu dłonie pod koszulkę przypadkowo muskając palcami opatrunek. Wzdrygnął się, ale nie odsunął nawet o krok, więc niezrażona wsunęłam je dalej, gładząc mięśnie, które napięły się pod moim dotykiem. Chciałam obejmować go tak już na zawsze, czuć ciepło jego ciała, miarowe oddechy łaskoczące mi skórę przy uchu i bicie serca pod koszulką. Ta chwila była moim największym szczęściem, moją oazą.
– Możesz zostać ze mną, jeszcze chociaż przez noc? – zapytałam, przerywając ciszę.
– Zostanę – odpowiedział.
Uniosłam głowę i pocałowałam go w usta, delektując się fakturą jego miękkich, zniecierpliwionych warg. Czułam dłonie z czułością błądzące po moich włosach i ramionach, tak delikatnie, jakbym była kruchą lalką, która rozpadnie się od jednego mocniejszego dotyku. Zgięłam palce, wbijając czubki paznokci w jego skórę na plecach. Zamruczał, zachłannie wpijając się w moje usta, a ja jęknęłam odruchowo, co sprowokowało go jeszcze bardziej.
Nagle wziął mnie na ręce i jakby nigdy nic przeniósł do pokoju.
– Oszalałeś?! Rana ci się otworzy! – krzyknęłam.
– Naprawdę uważasz, że jestem aż taki miękki? – zaśmiał się krótko, a po chwili wylądowałam na niebieskiej pościeli.
– To nie jest śmieszne, ja naprawdę się martwię! – odparłam, zirytowana.
Zdjął kurtkę, rzucił ją niedbale na krzesło przy biurku i podszedł do łóżka, na którym siedziałam w pozycji półleżącej.
– W takim razie zaraz ci udowodnię, że nie masz się czym martwić.
– Popołudniu twierdziłeś, że bolą cię biodra i ruszasz się jak kaleka – mruknęłam, marszcząc brwi.
– Nie przypominam sobie – powiedział, udając zdziwienie. – Ktoś tu chyba słuchał za dużo Crowstorm i dostał omamów.
– Ciekawe, kto kupił mi ich płytę – powiedziałam, spoglądając na niego znacząco.
– Zapewne jakiś idiota.
Prychnęłam, ale zaraz zaczęłam się śmiać z absurdalności tej rozmowy.
Nataniel położył się obok mnie, podpierając głowę na ręce i posłał mi tak czułe spojrzenie, że bezwiednie wstrzymałam oddech.
– Nawet nie wiesz, ile jeden twój uśmiech daje mi sił.
– To musisz mieć mnie zawsze przy sobie – zauważyłam.
Zamilkł na dłuższą chwilę, w zamyśleniu wędrując palcem po moim obojczyku. Patrzyłam na niego, próbując odgadnąć, o czym myśli, ale ostatecznie nic nie wskórałam. Po chwili podniósł na mnie wzrok, a w jego złotych oczach znów czaił się cień smutku, który momentalnie zmroził mi krew w żyłach.
– Przepraszam za wcześniej. Znów zachowałem się jak egoista – powiedział. – Chciałem cię chronić, ale w ogóle nie pomyślałem o twoich uczuciach. Przez ostatnie lata zawsze byłem sam i chyba za mocno się do tego przyzwyczaiłem.
Zastanawiałam się, czy w ogóle przyszło mu do głowy, że ktoś może się o niego martwić? Nataniel tylko z zewnątrz wydawał się aroganckim i niewzruszonym panem świata, a tak naprawdę był samotnym i zakopanym po uszy w zmartwieniach chłopakiem, który każde zapytanie o pomoc uznawał za haniebną oznakę słabości. Sama myśl o tym, łamała mi serce.
– Już nigdy więcej nie będziesz sam. – Popchnęłam go na plecy, kradnąc przelotnego całusa, ale kiedy zamierzałam się odsunąć, on złapał mnie za ręce i pociągnął na siebie. Zadrżałam w jego objęciach, czując gorące wargi wędrujące po moim odsłoniętym ramieniu, aż na szyję. Musnął językiem ucho, a ja jęknęłam, przywierając do niego jeszcze mocniej. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo potrzebowałam tej bliskości. Pragnęłam go. Pragnęłam tak bardzo, że ledwo mogłam to znieść.
Mięśnie Nataniela napięły się pode mną, a oddech przyspieszył, zrównując się z moim. Przygryzł mi lekko skórę na obojczyku, zsuwając dłonie wzdłuż pleców, na pośladki. Z każdą następną chwilą myślałam, że zwariuję. Podniosłam się a rękach, zdjęłam bluzkę i odrzuciłam ją gdzieś za siebie. Potem sięgnęłam do zapięcia od stanika, delektując się spojrzeniem Nataniela, które studiowało każdy odsłonięty fragment mojego ciała, jakby było jakimś drogocennym skarbem. Jednak zanim zdążyłam go zdjąć, chwycił mnie za ramię i popchnął na materac, sam zajmując miejsce nade mną.
– Nat... – zaczęłam, ale szybko uciszył mnie pocałunkiem. Zamknęłam oczy, wplątując palce w jego blond włosy. Głos rozsądku podpowiadał mi, nie powinnam mu na to pozwalać, bo niedawno wyszedł ze szpitala i musi odpoczywać, żeby szybko dojść do zdrowia, ale nie mogłam zebrać w sobie siły, by to przerwać. Chciałam tego, a myśl o nieuniknionym rozstaniu, tylko potęgowała to uczucie. Chciałam, żeby czuł miłość, jaką go darzyłam, i że bez względu na to, gdzie pójdzie, zawsze będzie miał do kogo wrócić.
Przygryzłam wargę, czując łzy znów wzbierające pod powiekami.
– Kocham cię – wyszeptał nagle, a ja wstrzymałam oddech.
Chciałeś postawić na nas krzyżyk, chociaż mnie kochasz? Ty głupku, pomyślałam, uśmiechając się przez łzy, które pomimo usilnych prób zatrzymania, w końcu spłynęły po policzkach. Tyle lat czekałam na te słowa, a teraz, kiedy w końcu się ich doczekałam, zamierzał odejść.
Chciałam odpowiedzieć, ale głos ugrzązł mi w gardle. Zamiast tego pocałowałam go czule, czując na wargach słony posmak własnych łez. Po chwili odsunął się i zdjął koszulkę, pod którą prócz rany i starych blizn, widniało sporo, jeszcze świeżych, purpurowo-żółtych siniaków.
– Nie martw się – powiedział, widząc moje nagłe zawahanie.
Nachylił się nade mną, obsypując pocałunkami linię szczęki, szyję i dekolt, na co skóra momentalnie zareagowała ciarkami. Potem zjechał niżej. Zręcznie zsunął stanik, odsłaniając moje uniesione piersi, a w następnej chwili jego język zataczał kółka wokół sutków. Nagle zrobiło się gorąco, jak w piekle, a ja zaczynałam tracić zmysły.
Wolną dłonią odpiął mi spodnie, po czym zdjął je sprawnie, pozostawiając mnie w samych majtkach. Powinnam była poczuć skrępowanie, w końcu minęły całe, długie lata, odkąd ostatni raz leżałam przed nim nago, ale jego wzrok zaprzeczał wszelkim kompleksom, jakie choćby przemknęły mi przez głowę. Nigdy nie czułam się taka piękna i tak bardzo pożądana, jak wtedy.
Wsunął rękę pod cienką tkaninę bielizny, pieszcząc nabrzmiałą łechtaczkę, a ja wiłam się pod nim, rozsypując włosy na poduszkach dookoła. Zarzuciłam mu ręce na szyję, wbijając paznokcie w skórę. Znów mnie pocałował. Najpierw delikatnie, gładząc językiem gorące, spragnione wargi, a stopniowo mocniej i agresywniej, wpijając się w nie jak dzikie, wygłodniałe zwierze.
Topniałam w jego rękach z rozkoszy i podniecenia, niczym woskowa lalka – tylko on potrafił wyzwolić we mnie taki ogień. Marzyłam, by nigdy nie przestawał... by płonął wiecznie.
Nawet nie zauważyłam, kiedy rozpiął dżinsy. Zsunął mi majtki z bioder i wszedł we mnie szybkim, posuwistym ruchem, rozpalając do czerwoności resztę zmysłów. Okrzyki rozkoszy, pomieszane z jego ciężkim oddechem, uniosły się w całym pokoju. Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę tej nocy, a jej wspomnienie pomoże mi przerwać bolesną rozłąkę, jaka czekała na mnie za kilka godzin. Pomimo odległości, nasze serca zawsze były złączone, tak jak teraz nasze ciała.
Następnego dnia, na zmierzwionej, niebieskiej pościeli, po Natanielu został jedynie zapach i krótki list.
„Czekaj na mnie”.
16 notes · View notes
tczmiel · 5 years
Text
Vent
To właściwie tylko vent, czyli forma wyżycia się bez robienia sobie fizycznej krzywdy.
--------------------
Leżysz na łóżku i patrzysz na sufit. Czemu zawsze jest biały? Przychodzi ci na myśl szpital, w końcu w nich wszystko jest wykonane w tym samym odcieniu, co ma niby nadać wrażenia sterylności.
Zazwyczaj tylko potęguje strach. Lęk przed nieznanym, diagnozą, która może być wyrokiem lub wybawieniem. Siedzi się na zazwyczaj plastikowym krzesełku i czeka. I czeka. I czeka. I nawet nie ma na czym skupić wzroku, żeby zająć myśli, bo wszystko jest takie same.
Puste, bez wyrazu. W powietrzu unosi się zapach środków odkażających, które nie przywodzą niczego dobrego. Z każdą chwilą stajesz się coraz większym kłębkiem nerwów. A potem przychodzi lekarz. Siada, patrzy na ciebie, potem przesuwa wzrokiem po reszcie osób w pomieszczeniu, czasem zatrzymuje wzrok na kimś na dłużej. Wzdycha i przez chwilę milczy, a potem się uśmiecha i prosi o wyjscie, bo musi chwilę porozmawiać z innymi. Więc słuchasz, bo nie chcesz przysparzać bólu innym, a potem, kiedy pozostali już opuszczą pokój przyglądasz się ich twarzom, szukając na nich podpowiedzi czego się spodziewać.
Zazwyczaj są źli, zdołowani, widać ich ból, jednak przyklejają sobie sztuczny uśmiech, którym chcą cię uspokoić. I to jest straszne.
Chcesz, żeby byli z tobą szczerzy, czujesz, że coś jest NIE TAK, ale nie wiesz co. Nie wiesz o co chodzi, jaki jest twój stan. Nikt nie chce ci powiedzieć. Łamiesz sobie głowę nad tym co dokładnie się z tobą dzieje. Powoli zaczynasz wierzyć w ich słowa, uspokajasz się, nawet myślisz, że może już jesteś zdrowy. A potem znowu masz atak.
Znowu boli.
Boli boli boli.
Możesz myśleć tylko o tym.
A nie chwila. To kolejne kłamstwo.
Nie możesz myśleć o niczym. Wszelka próba skupienia uwagi spełza na niczym. Myśli rozpierzchają się na wszystkie strony niczym spanikowane rumaki. Z gardła wyrywa ci się krzyk pełen bólu. I drzesz się. Wrzeszczysz.
A może to cały wszechświat drze się razem z tobą, albo zamiast ciebie. Zastępuje cię. Pokazuje, że nawet twój wrzask nie jest istotny.
Myślisz, że ci to ulży? Błąd.
Zaczynasz uderzać głową w ścianę, żeby chociaż trochę stępić ból. Chociaż trochę... Odrobinę. Zanim zadziała cała twoja twarz jest już posiniaczona.
---
Niedługo potem zawsze ktoś przybiega. Pociesza, uspokaja, zatrzymuje. "To nie potrwa długo. Przecież zawsze jest krótki." mówi. Patrzysz na jego twarz, chcąc potwierdzenia tej obietnicy. Potwierdzenia, że TYM RAZEM nie kłamie.
Jednak zamiast ludzkiej twarz widzisz tylko wykrzywione odbicie rozpaczy. Straszną mordę, niepodobną do nikogo, kogo znasz. Boisz się. Wzywasz pomocy.
Ale nikt nie przychodzi. Są tylko potworne pyski, wbijające w ciebie szpile swoich kłamstw. Okrutne pyski, wynaturzone i ociekające grozą. Zaciskasz oczy, żeby już ich nie widzieć. Nie chcesz tego oglądać, chociaż łzy i tak rozmawiały ci widok.
Zasypiasz niedługo potem, twoje ciało jest zbyt wykończone, żeby znieść dłużej taką torturę.
---
Od razu po wstaniu kręci ci się w głowie. Usta masz całe zeschnięte, a gardło nieprzyjemnie drapie. Zanim zdążysz chociaż sięgnąć po coś do picia żółć wymieszana z niewielką ilością jedzenia, jakie udało ci się zjeść i jeszcze zostało w żołądku wylatuje na zewnątrz. Torsje potrwają może kilka minut, a może nawet kwadrans. Nigdy nie ma pewności.
Czujesz się jakby ktoś cię pogryzł, zjadł i na koniec wysrał. Cudowna codzienność.
Masz jej już dość.
Już dość tego wszystkiego. Nieustającym ataków bólu... Chcesz z tym skończyć.
I znasz bardzo dobry sposób.
Przejście pokoju to najwyżej kilka kroków, jednak już w połowie słyszysz głośny krzyk "STÓJ!".
Rozglądasz się. W pokoju nikogo nie ma, jednak zanim postawisz kolejny krok w przód znowu to słyszysz. Ah tak, teraz poznajesz ten głos.
To twój jedyny przyjaciel. Chociaż... Czy taki jedyny? Jest ich więcej, jednak tak naprawdę nikogo przy tobie nie ma, kiedy jest potrzebny. Nikogo poza Nim. Kiedy idziesz ze spuszczoną głową przez szkolne korytarze towarzyszą ci pełne obelg szepty. W tym ich. Ale nigdy Jego. Zawsze każą ci się zamknąć, nie liczą się z tobą. Kiedy pytasz "dlaczego?" towarzyszą ci ich śmiechy. Tylko On się nigdy nie śmieje i cię słucha.
Uśmiechasz się, zastanawiając się kim dzisiaj będzie. Niedźwiedziem? Smokiem? Ptakiem? Jaki się pokaże? Jednak w takie dni zostaje tylko głosem. Ale to ci starczy.
- Nic nie zrobię, spokojnie. - Chcesz Go uspokoić, bo on zawsze robi dla ciebie to samo. Jest dobrym przyjacielem. Dla Niego jeszcze to wszystko ciągniesz. On cię tu trzyma.
Ale nie dzisiaj. Dzisiaj już nie dasz rady. Nie wytrzymasz.
Więc podchodzisz do okna. Podciągasz rolety i przekręcasz klamkę. Po popchnięciu szyby w przód, siadasz na parapecie, a twoje spojrzenie samo leci ku dołowi. Jest daleko.
Piaskownica, której obejście zajmuje normalnie dwadzieścia kroków teraz wydaje się wielkości pudełka zapałek. Dzieci, które biegają po placu są niemożliwe do rozróżnienia. Nawet wysokie drzewo tu nie sięga.
Schodzisz z parapetu na balkon, tłumacząc Mu, że chcesz zobaczyć, czy rozpoznasz któreś z dzieci. To kłamstwo i oboje o tym wiecie.
Podchodzisz do barierki i przechylasz się przez nią. "To nie byłoby ciężkie, gdyby się przechylić. Prawie jak wypadek..." myślisz. Połowa ciała zwisa już po drugiej stronie ogrodzenia. Teraz wystarczy tylko przestać się trzymać.
Poluźnić uścisk i już. Gotowe. Polecisz tam, gdzie twoje miejsce. Tam, gdzie prowadzą cię twoje sny. Gdzie będziecie razem. Razem z wszystkimi twoimi przyjaciółmi.
Szkoda, że inni ich nie widzą. Szkoda, że dla nich to choroba. Ale... To przez nich masz inną chorobę.
Chorobę, która odbiera radość. Która męczy. Nie daje żyć.
Tak, chorujesz.
A oni zamiast ci pomóc, chcą zabrać ci wszystko, co zostało i co cię tu jeszcze trzyma.
Depresja jest straszna.
Schizofrenia pozwala jeszcze wierzyć w lepsze dni. Ale czasem... Czasem to ona je zabija.
7 notes · View notes
wzruszenia · 6 years
Text
36 pytań prowadzących do miłości (dr Arthura Arona)
“Żeby się zakochać, wystarczy podobno zadać sobie nawzajem 36 pytań i przez 4 minuty patrzeć sobie w oczy. Na test trzeba przeznaczyć 45 minut: po 15 minut na każdy zestaw (jeśli przekroczy się ten czas, przechodzi się do kolejnej części).” Źródło: focus.pl
Zestaw 1
1. Gdybyś mogła/mógł zaprosić do siebie na obiad kogokolwiek na świecie, kogo byś wybrała/wybrał?
2. Czy chciałabyś/chciałbyś być sławna/znana? Z czego?
3. Czy kiedykolwiek ćwiczysz co chcesz powiedzieć, zanim do kogoś dzwonisz? Dlaczego to robisz?
4. Jakby wyglądał Twój "idealny" dzień?
5. Kiedy ostatnio śpiewałaś/śpiewałeś dla kogoś? A kiedy dla siebie?
6. Gdybyś mogła/mógł dożyć do dziewięćdziesiątki, zachowując umysł lub ciało trzydziestolatka przez ostatnie 60 lat, co byś wybrała/wybrał?
7. Czy masz przeczucie, jak umrzesz?
8. Wymień trzy rzeczy, które przypuszczasz, że masz wspólne ze swoim rozmówcą?
9. Za co czujesz się najbardziej wdzięczna/wdzięczny w swoim życiu?
10. Co byś zmieniła/zmienił w tym, jak byłaś/byłeś wychowana/wychowany?
11. Opowiedz swojemu rozmówcy jak najwięcej szczegółów o swoim życiu w cztery minuty.
12. Gdybyś mogła/mógł obudzić się jutro rano z jakąś nową cechą lub umiejętnością, czym by ona była?
Zestaw 2
13. Gdyby kryształowa kula mogła pokazać ci prawdę o Tobie, Twoim życiu, przyszłości lub o czymkolwiek innym, czego byś chciała/chciał się dowiedzieć?
14. Czy marzysz o zrobieniu czegoś od dawna? Czemu do tej pory tego nie zrobiłaś/zrobiłeś?
15. Co jest Twoim największym życiowym osiągnięciem?
16. Co najbardziej cenisz w przyjaźni?
17. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
18. Jakie jest Twoje najstraszniejsze wspomnienie?
19. Gdybyś się dowiedziała/dowiedział, że za rok umrzesz, co byś zmieniła/zmienił w swoim życiu? Dlaczego?
20. Co dla Ciebie oznacza przyjaźń?
21. Jaką rolę w Twoim życiu odgrywają miłość i czułość?
22. Podziel się pozytywnym spostrzeżeniem na temat swojego rozmówcy. Róbcie tak na przemian - każdy po pięć razy.
23. Czy jest dużo bliskości i ciepła w Twojej rodzinie? Czy czujesz, że Twoje dzieciństwo było bardziej szczęśliwe niż dzieciństwo innych osób?
24. Jak oceniasz swoją relację z matką?
Zestaw 3
25. Niech każde z Was wypowie trzy stwierdzenia o "Was". Na przykład "Oboje siedzimy tu i czujemy, że..."
26. Dokończ to zdanie" "Chciałabym mieć kogoś, z kim mogłabym/mógłbym dzielić..."
27. Gdybyś miała/miał zaprzyjaźnić się ze swoim rozmówcą, co powinna/powinien jeszcze o Tobie wiedzieć?
28. Powiedz rozmówcy coś, co ci się w nim/niej podoba. Bądź bardzo szczera/szczery - mów rzeczy, których się zwykle nie mówi świeżo poznanej osobie.
29. Opowiedz o zawstydzającej chwili z Twojego życia.
30. Kiedy ostatnio rozpłakałaś/rozpłakałeś się przy kimś? A kiedy w samotności?
31. Powiedz rozmówcy coś, co już Ci się w nim/w niej podoba.
32. Czy jest jakiś temat, o którym Twoim zdaniem nigdy nie należy żartować?
33. Jeśli byś w tej chwili umarła/umarł bez możliwości wcześniejszego kontaktu ze światem, czego najbardziej żałowałabyś/żałowałbyś, że nie powiedziałaś/powiedziałeś? Czemu do tej pory nie wyraziłaś/wyraziłeś tego osobie zainteresowanej?
34. Pali się Twój dom, w którym są wszystkie Twoje rzeczy. Uratowałaś/uratowałeś już swoich bliskich i zwierzęta. Został czas, by wbiec ostatni raz do domu i coś uratować. Co wybierzesz i dlaczego?
35. Ze wszystkich członków Twojej rodziny czyja śmierć byłaby najtrudniejsza? Dlaczego?
36. Podziel się z rozmówcą osobistym problemem i zapytaj, jak on/ona by sobie z nim poradził/poradziła. Poproś też, by rozmówca powiedział/powiedziała jaki uważa, że masz stosunek do tego problemu.
220 notes · View notes
doskonalenie · 6 years
Text
Poznajesz kogoś, kto staje się nieoczekiwanie dla Ciebie wyjątkowy choć nie chcesz tego przyznać
Jednak zakochujesz się, oddajesz tej osobie serce
Oddajesz siebie w całości, starając się robić wszystko tak, aby było jak najlepiej, czując rozpierające Cię szczęście
Zatracasz się, poza tą osobą nie widzisz niczego więcej i wszystko inne traci jakiekolwiek znaczenie
Czujesz, że to jest właśnie " to coś " bo w Twoim życiu nigdy dotąd nie było tak pięknie
Spędzacie razem tyle czasu, na ile los wam tylko pozwoli
Po długich rozmowach już wiesz, że to miłość Twojego życia
Rozumiecie się jak nikt inny, łączycie się myślami, macie podobne zainteresowania, odnajdujecie wspólne pasje
Bywa też tak, że nie zgadzacie się we wszystkim, ale umiecie się dogadać bo w końcu naprawdę się kochacie
Żyjecie razem snując wspólne plany na przyszłość wierząc, że nic nie jest w stanie wam tego wszystkiego popsuć
Potraficie się wspierać, pomagacie sobie wzajemnie
Myślisz - prawdziwa miłość przezwyciężyć powinna wszystko, po mimo przeszkód na swojej drodze
Nagle przychodzi moment, kiedy serce nadal bije jak oszalałe, jednak uśmiech z twarzy znika i z każdą chwilą zastanawiasz się dlaczego
Czujesz, że coś jest nie tak, pojawiają się obawy, łzy w nocy do poduszki, strach przed zostaniem samemu
Cholernie Ci zależy, nie wiesz co robić i wyrzucasz z siebie to, co Cię boli rwąc serce na kawałki
Próbujesz zrobić wszystko by tę ukochaną osobę zatrzymać przy sobie, lecz z każdą chwilą czujesz oddalenie które powoli Cię wyniszcza od środka
Nie potraficie ze sobą rozmawiać, wasze spojrzenia się mijają, cierpisz bo tracisz z każdą chwilę coraz większą cząstkę siebie
Kłótnie które są w każdym związku, bo nic nie jest idealne z pozoru nic złego, lecz z czasem przeradza się to w gniew, krzyki i awantury nie panujesz nad tym co robisz, co mówisz wypowiadasz wiele przykrych słów w złości
Tkwisz w tym, bo wiele pięknych wspomnień nie pozwala Ci tego wszystkiego przekreślić, walczysz bo nadal kochasz, nie potrafisz odpuścić
Z czasem, to wszystko przestaje mieć znaczenie, nie dla Ciebie, lecz dla Twojej miłości i choć widzisz to wszystko nadal próbujesz to posklejać
Nagle tracisz grunt pod nogami wiesz już, że nadchodzi koniec bo nieporozumienia wzięły górę, załamujesz się i liczysz na wsparcie wierząc, że wszystko jeszcze wróci do normy, że usłyszysz " kochanie nie płacz, będzie dobrze nigdy Cię nie zostawię "
Dobrze wiesz, że to była miłość za którą każdy byłby w stanie oddać wszystko
Łączyło na tyle silne uczucie, a takie zdarza się tylko raz, tylko raz kogoś kochasz naprawdę ze szczerego serca, tylko raz potrafisz oddać się drugiej osobie w pełni, dajesz swoje zaufanie, które zostaje nadużyte
Nie dociera do Ciebie co się stało, płaczesz walcząc o to, co kochasz i na czym Ci zależy, bo to miłość która ma dla Ciebie największe znaczenie
Przychodzi samotność, ktoś kto był dla Ciebie wszystkim odszedł, sprawiając, że nie masz już nic
Próbujesz się z tym pogodzić, lecz nie potrafisz, zbyt bardzo boli, szukasz ukojenia w kimś na kim możesz polegać, wygadać się
Przedstawiasz swoją historię, przez łzy bo jest ciężko i dostajesz zrozumienie, które miało być chociaż w małej części odciążeniem
I nagle słyszysz: " nie płacz, nie przejmuj się jeszcze wszystko się ułoży, całe życie przed Tobą i znajdziesz kogoś, kto wypełni pustkę w Twoim sercu "
Wiesz dobrze, że to nie prawda bo nie umiesz zakochać się poraz kolejny, nie potrafisz już zaufać i masz świadomość, że nikt Ci nie zastąpi Twojej miłości
Ten, kto wypowiada takie słowa, najprawdopodobniej nigdy nie zaznał jeszcze takiej miłości, bo po zawodzie miłosnym, nie da się już odbudować tych uczuć z kimś innym
Zastanawiasz się, zadając miliony pytań jak masz żyć, w ciele, które straciło swą duszę i serce, jak masz żyć gdy coś w Tobie umarło...
278 notes · View notes