Tumgik
#małe miasto
theodoreangelos · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Karaites' street called the Small Town, 21104 Trakai, Lithuania Karaimų gatvė, Mažasis miestas, 21104 Trakai, Lietuva Улица Караиму, Малый город, 21104 Тракай, Литва Ulica Karaimska, Małe Miasto, 21104 Troki, Litwa Karäer-Straße, Die kleine Stadt, 21104 Trakai, Litauen
4 notes · View notes
meowskinnykitty · 7 months
Text
Zasady pro ana z starego bloga motylkowego 🦋🎀
1. Waga to wyrocznia – nie próbuj podważaj jej wyniku.
2. Jedzenie – tak, ale nie na kilogramy.
3. Woda to źródło życia – im więcej wypijesz tym lepiej się poczujesz
4. Głód jest dobry, jeżeli wydaje Ci się, że jest inaczej to nie masz racji.
5. Sport to twoja nowa religia – masz go ubóstwiać przez co najmniej 0,5h dziennie, a najlepiej przez 2 godziny.
6. Lenistwo to twój wróg – jeżeli masz okazję wejść na 10 piętro po schodach to zrób to, a nie jeździsz windą !
7. Szkoła = drugi dom, masz się dobrze uczyć, nienaganne oceny i notatki
8. Zwycięstwa (nawet te małe) = nagrody (wszystko ale nie jedzenie i słodkie napoje!)
9. W odchudzaniu wszystkie chwyty dozwolone, na koniec to i tak my będziemy triumfować.
10. Po czerwonej bransoletce rozpoznasz siostrę swoją.
O co chodzi? Już tłumaczę – chciałam w tych 10 punktach zawrzeć większość wskazówek, którymi każdy motylek powinien się kierować. Żebyśmy się dobrze zrozumiały objaśnienie na dole:
1. Waga nigdy nie kłamie, Jeśli przytyłyśmy to oznacza to naszą porażkę. Padłaś? Powstań. Popraw koronę i zasuwaj dalej na swoje szczęście.
2. Od zmniejszenia porcji posiłku nikt jeszcze nie umarł, tak samo jak od niejedzenia kolacji, czy jedzenia lekkich śniadań.
3. Im więcej wody pijesz tym bardziej oczyszczasz organizm, mniej tyjesz, nie czujesz głodu – chyba nie muszę więcej tłumaczyć. 3 litry dziennie będzie OK.
4. Jeżeli jesteś obżarta i mdli cię na myśl jedzenia to to jest złe. Jeżeli twój żołądek jest zapełniony tylko wodą i warzywami to jest dobre.
5. Masz ubóstwiać fitness, yogę, zumbę, pływanie, bieganie, jazdę na rowerze i rolkach. Czemu? Czy kiedyś ktoś schudł leżąc na kanapie?
6. Zamiast jeździć samochodem – idź pieszo lub jedź rowerem, wykorzystuj każdą okazję by się poruszać!
7. Jak wspomniałam Ana to nie tylko szczupłe ciało. Ana to perfekcja. A perfekcja to inteligencja – zacznij się przykładać do lekcji, odrabiaj prace domową, może zaczniesz grać na jakimś instrumencie albo uczyć się nowego języka?
8. Uda Ci się być z nami przez 3 dni. Tydzień. Miesiąc? Bądź z siebie dumna. Nie jesteś jak inne dziewczyny, które się poddają. Ty masz ”to coś” co czyni cię lepszą od nich! Może jakiś wypad do teatru (kino odpada – zapach popcornu sprawia, że pokusa jest zbyt silna dla początkujących), na spacer, za miasto, zakupy, wizyta u kosmetyczki?
9. Wszystko co pomaga schudnąć jest dobre – tabletki hamują głód, a herbatki przyśpieszają metabolizm. Taka kolej rzeczy.
10. Czerwona bransoletka – kolor naszej jednej, wielkiej rodziny ”Motylków”. Nosimy ją TYLKO na prawej ręce. Im mniej widoczna dla „niewtajemniczonych” tym lepiej.
Jeśli chodzi o to jak taka bransoletka ma wyglądać – jak tylko zapragniesz ! 😀
Może to być zwykły czerwony kawałek muliny albo wstążki. Rzemyki też mogą być, podobnie jak plecionki. Mogą być ” czyste” lub z motylkiem jako zawieszką. Wszystko byleby było czerwone 😉
Link do bloga z ktorego tekst zostal skopiowany: https://anabutterflyblog.wordpress.com/page/8/
245 notes · View notes
jazumst · 7 months
Text
Jazu zakupowy
Żeby Was... Pogoda barowa, więc pojechałem na miasto. Posłuchajcie:
Jery, jery... Od niedzieli trwały u nas rekolekcje. Super były, polecam każdemu. I, o! Koniec. Mamy wtorek, rekolekcje dobiegły końca. Dobiegła końca i słoneczna pogoda. Jest wilgotno, jest zimno, jest nieprzyjemnie. Żeby więc nie odgniatać dupy przed konsolą, pojechałem poszwendać się po sklepach, niekoniecznie chcąc coś kupić.
W Lidlu kupiłem dwie koszulki z długim rękawem. Długo na nie czekałem, chociaż są stosunkowo często. I to jeszcze po 25ziko. Jak za darmo. Moje już są w ostatnie fazie przepoczwarzenia się z bluzki po domu/roboczej na szmatę.
W Actionie płyn do mycia o zapachu wiśniowym. Rekomendowała mi Kiero, a mamy podobne gusta :P No i takie małe ozdoby wielkanocne. Tam za 6zł. Korzonek miała i zawsze mi się podobały. Będą mi o Niej przypominać.
Miałem dokupić kilka neonów do Stefana. Zostały dwa i tak widzę, że się odbijają od ściany. Zawsze sobie w piątkę pływały radośnie. No i wuj. Neonów nie było, więc wziąłem 7gupików. A że siedem to już za dużo do Stefka, więc poleciały do dużego. Teraz pływają gangiem i obczajają region. Na szczęście kosiarki je olały. BTW Moje kosiarki urosły do naprawdę imponujących rozmiarów. Brzanki, które wydawały mi się od zawsze duże, są przy nich małe i nieporadne. Śmiało mogę powiedzieć, że chyba to akwarium nie jest dla nich. Spytam Kiero czy jej mąż by nie chciał śledzia do akwarium :P On ma ponad 250L.
W Biedrze odkryłem kebab. Trzymajcie się wagi! Ojebałem tego ostatnio z frytami tyle, że to aż nieprzyzwoite. Obiecuję dać sobie na wstrzymanie, ale naprawdę pychota. Robię sobie sam w domu i wychodzi lepiej niż z najlepszego kebsa na mieście. Gorący, fryty aldente, suróweczka taka jaką lubię w proporcjach jakie lubię. I już wiem, że do jutra nic nie zjem, bo wrąbałem wielkiego kebsiora.
Tak oto wydałem dwie stówy O.O Oniemiałem jak spojrzałem na stan konta. A rano byłem 600zł na plus. Głupi jestem. Miałem się odkuć, a rozjebałem hajs. Bluzek nie żałuję. Kebaba też nie. Dobra, jaram się zakupami :P
Całuję Was po rączkach. A dla @jakiwstydprzedpanemrysiem mem ^^
Tumblr media
28 notes · View notes
klepsydr4cz4su · 11 days
Text
Co tam u mnie?
14 września 2024 rok, sobota
▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎
Tumblr media
Jak już wiecie albo i nie to 46 dni temu przyjechałam do Cioci do Holandii gdzie też po kliku dniach namysłu przeprowadziłam się. Przez jakiś czas pracowałam w piekarni na nocki w weekendy, ale obecnie pracuje w firmie sprzątającej. Cóż, czasami robota nie jest przyjemna np. Kiedy sprzata się czujeś gówno, ale ogólnie bardzo lubię te prace. Może to i dziwne, ale sprzątanie daje mi jakiegoś rodzaju odczucie, że dzięki temu sprzątam również swoje myśli.
W tym momencie mam troszkę pracy i naprawdę dużo się uczę. Przygotowuje się do kursów z VCA, czyli tak jakby holenderskie BHP. Dzięki dyplomowi, który dostanę po ukończeniu go będę mogła zarabiać trochę więcej. Niestety w tym kraju istnieje wiekówka, czyli, że im masz więcej lat tym możesz więcej zarabiać (w wieku 21 lat stawka już przestaje się zmieniać).
Uczę się również języka aby dopuścili mnie do kursów językowych, które w pracy mogą mi załatwić. Bardzo mi na tym zależy, bo jednak znanie języka naprawdę dużo ułatwi.
Może interesuje was jak żyje. Troszkę wam więc opowiem.
W domu jestem z przyjaciółka mojej matki i z jej czwórka dzieci. Znamy się od urodzenia 🤭 traktujemy się jak rodzeństwo. W domu są również zwierzaki. I to wcale nie jest ich tak mało!!! Trzy psy, trzy koty, gekon i papuga, więc na co dzień jest takie małe Zoo tutaj.
Czy tęsknię za domem? Jeśli chodzi o Warszawę to nienawidzę jej ponad wszystko. Obrzudliwe miasto, Fuj, Fuj, Fuj. Zawsze marzyłam o tym aby się stamtąd wyprowadzić (i proszę bardzo, marzenia się spełniają). Mieszkania też bardzo nie lubiłam i wciąż nie lubię. Mam tam naprawdę okropne wspomnienia, które zalewają mnie jak tylko tam jestem. To trochę dołujące. Może to okrutne, ale za rodzicami również nie tęsknię. Ale za to za siostra i za moim najwspanialszym, najsłodszym psiakiem już tak. Serce mi się kroi na myśl, że nie ma mnie przy nich.
W pod koniec października planuje przyjechać do polski, bo nie odebrałam dokumentów ze szkoły. Planuję przez te 5 dni spotkać się ze znajomą i kupić parę rzeczy oraz pójść do psychiatry i stomatologa. Jadę tam głównie z powodu tego, że jest grobbing i za bardzo boję się swojej prababki jak jej nie odwiedze 🤣
Kocham cię! 🕊
+ też kocham ten klimacik.
Z dieta jest mi tutaj koszmarnie ciężko. Waga pokazuje 59.8 🤡 Nie mogę się tu w pełni wysrać i zrobić fasta. KOOOSZMAR. Staram się za to spalać jak najwięcej. Praca fizyczna oczywiście wiele mi w tym pomaga heh.
Szczerze, nie wiem o czym wam mogę więcej opowiedzieć, więc jeśli macie jakieś pytanka to mój profil ma możliwość abyście owe pytanie mogli zadać nawet jako anonim :))
Całusy, Klaudia ♡
17 notes · View notes
ketlingowy-ogrod · 6 months
Text
Tumblr media
Podolskie korzenie panienek: część 1 rozprawy
Musimy porozmawiać o przeszłości Basi Jeziorkowskiej i Krzysi Drohojowskiej z Pana Wołodyjowskiego (czytaj: nie musimy, ale mnie się za bardzo nudzi w życiu żebym mogła zostawić w spokoju ten temat). 
Zastanawialiście się nad losami Basi i Krzysi przed rokiem 1668? Jasne, że nie, tak samo zresztą jak ich autor. O rodzinach dziewczyn dowiadujemy się z materiału źródłowego tyle, że nie żyją. Najwyraźniej co do ostatniego członka, ponieważ opiekę nad dwiema pannami na wydaniu sprawuje para zupełnie niespokrewnionych (czyżby…?) z nimi ludzi. Ale po kolei.
Basia i Krzysia na początku fabuły książki mają po około 18 lat, są gotowe do zamążpójścia, o rękę Basi starali się już nawet trzej kandydaci (a przynajmniej o tylu wiemy). Jeżeli założymy, że dziewczyny są rówieśniczkami, to urodzić by się mogły w 1649 lub 1650 roku. Aby ułatwić sobie dalsze kalkulacje przyjmę, że obie są z 1650 roku, bo to bardziej okrągła data. A zatem panny przyszły na świat w połowie XVII wieku. 
Dalej dowiadujemy się, iż pochodzą z Rusi. Ruś to mało konkretne słowo opisujące spory obszar, jednak z pomocą przychodzi pewne określenie, które pada kilka razy w początkowych rozdziałach powieści: latyczowskie (czy też latyczowskiem). Pada ono m.in. z ust samego pana Zagłoby:
“Dla Boga! Chyba same amazonki w Latyczowskiem mieszkają”. Narrator określa również tym mianem postać stolnikowej: “Zagłoba z rozpromienionym obliczem przysiadł się znów do pani stolnikowej latyczowskiej.”
Czymże jest owo latyczowskie? Pewności nie mam, gdyż swoje śledztwo oparłam na źródłach internetowych. Jednak jeśli pójdziemy najpewniejszym i najbardziej oczywistym tropem, natrafimy na Latyczów – małe miasteczko, obecnie na terenie Ukrainy, mieszczące się w obwodzie chmielnickim, które od XV wieku było ważnym dla Rzeczpospolitej miejscem. Jak podaje Wikipedia: “[Latyczów] był miejscem, drugim w województwie po Kamieńcu Podolskim, w którym odbywały się szlacheckie sądy grodzkie i sądy ziemskie.”. Położone było w granicach naszego kraju w województwie podolskim. Na tym etapie można spokojnie założyć, że właśnie o to miejsce chodzi Sienkiewiczowi. Dziewczyny pochodziły zatem z Podola. 
Podole w XVII wieku było obszarem, przez który przetaczały się i ścierały najróżniejsze wojska. W kontekście Latyczowa za czasów młodości dziewczyn, zacząć należy od powstania Chmielnickiego, które wybuchło w 1648 roku, czyli przed ich domniemanymi narodzinami. Wikipedia mówi nam, iż podczas powstania Chmielnickiego Kozacy zajęli i złupili miasto. Patrząc szerzej, właściwie całemu Podolu mocno się wówczas oberwało:
“[powstanie Chmielnickiego] Doprowadziło do wyludnienia Podola, o czym świadczy lustracja dóbr królewskich z 1662 roku, która wykazała, że na 159 osad aż 109 było niezamieszkanych (68%).”
Później nałożyło się na siebie kilka konfliktów zbrojnych, m.in. wojna z Rosją (początek: 1654 r.), potop szwedzki (początek: 1657 r.) czy walki z Jerzym II Rakoczym. W 1657 roku na terenie Podola miała miejsce bitwa pod Czarnym Ostrowem. Zapytacie “a co to ma wspólnego z tematem?”. Cóż, Czarny Ostrów jest oddalony od Latyczowa o 75 km, co nie jest bardzo małą, ale również nie bardzo dużą odległością. Bardzo możliwe, że pan Jeziorkowski, pan Drohojowski, a nawet stolnik Makowiecki walczyli w tej bitwie (zwłaszcza, iż ojciec Basi był, jak to ujęła stolnikowa “komisarzem do rozgraniczenia Podola, któren był potem, jeśli się nie mylę, i miecznikiem podolskim.”). W zależności od naszej fantazji i widzimisię pan Jeziorkowski mógł nawet w owej bitwie zginąć, gdyż jego córka była już wtedy na świecie, ba, miała nawet 7 lat. Ale do wątku umierających ojców jeszcze wrócimy. 
Po wszystkich tych ekscesach wojskowych Latyczów był w ruinie. Jak podaje Wikipedia:
“Wg opisu z lustracji z 1658 roku „Starostwo z miastem teraz całe spustoszone i zdezelowane, a dlatego, że na samym szlaku zostawa, którym gościńcem każden nieprzyjaciel chodzi.“
Ponadto miasto położone było na tzw. czarnym szlaku – był to jeden z trzech głównych szlaków, którymi Tatarzy najeżdżali polskie ziemie. Z tego powodu miasto było wielokrotnie przez nich palone. Wspomnijmy teraz stan Podola po czterech latach, czyli w 1662 roku: na 159 osad aż 109 było osadami widmo. Co to oznacza w praktyce? Dziewczyny miały niewielu sąsiadów. A tak na poważnie: Podole przypominało nasze Podlasie – majątki były od siebie znacznie oddalone, co za tym idzie odsłonięte, wrażliwe na potencjalne ataki kozacko-tatarskie (bo wiadomo, że w kupie siła). 
23 notes · View notes
fly-underwater · 2 days
Text
23.09
Jupi! Może zostaniemy na dole 56 🙏
Wstawiam jeszcze raz bo poszło przed zdjęciami 🙈
Waga:
Tumblr media
Obudziłam się szczęśliwa bo nie przytyłam! Może taki jeden dzień płynny na mleku dobrze mi od czasu do czasu zrobi.
Bilans:
Tumblr media
Zgłosiłam się do stypendium Rektora, pomogłam mamie sprzątać i zaczęłam przygotowywać makaron z pesto pistacjowym (mama chciała wypróbować przepis, ale to kaloryczne jak cholera wiec powiedziałam, że pesto zrobię sama zgodnie z przepisem, to przynajmniej będą się proporce zgadzać). I od tego momentu wszystko zaczęło się walić. Zamiast najpierw zblendować pistacje to wrzuciłam wszystkie składniki na raz. Potem już po zblendowaniu zorientowałam się, że olej miał być z oliwek, a ja dałam taki normalny słonecznikowy (ten mamy zawsze na blacie, inne są pochowane). Więc się wkurzyłam, bo (chociaż trzeba oddać przepisowi - tak ogólnie napisany, że trzeba w trzech miejscach sprawdzać do masz dodać i ile) nie zrobiłam zgodnie z przepisem już dwóch rzeczy. Więc poszłam powiedzieć o tym mamie, a ona zaczęła się ze mnie śmiać i powiedziała coś w stylu "no to nie będzie smakować". Ja się rozpłakałam już totalnie. Ona zapytała czy już może gotować makaron, bo jest głodna. A ja wrzasnęłam "To idź się czegoś nażreć". Jest mi strasznie głupio (piszę to chwilę po całym zajściu) bo dla niej zdenerwowałam się bez sensu, byłam zła o głupi olej. Ale dla mnie to jest masakra i powód do płaczu. Bo znowu coś mi nie wyszło. Poszłam ją przeprosić, ale powiedziała, że nie chce mnie teraz widzieć. Żebyście mieli świadomość - ja jestem bardzo wybuchowa, ale nie przez takie rzeczy. Dawniej by mnie to aż tak nie obeszło, ale teraz kiedy kontroluję wszystko, to każda pomyłka albo beztrosko lany na patelnię olej doprowadza mnie do załamania nerwowego.
Update - mamy cichy dzień widocznie 🙈 Matko jest mi tak głupio..
Zjadłam ten makaron. Szczerze nic specjalnego. A w dodatku od kiedy znowu wszystko liczę uważam, że każda pasta to takie oszukane jedzenie - nałożysz sobie porcję na 1 os, która jest mała, zjesz i będziesz głodny/a bo ma taką dużą gęstość kaloryczną. Masakra. Oczywiście mówię tu o tradycyjnym makaronie, a nie o np. konjac.
Jak już się tak dzisiaj rozpisuję (muszę zrekompensować te 2 dni pustki, taki ze mnie leń) to rzucam luźną informacją - na moim vinted dodałam różne płaszcze, kurtki, kilka luźnych ciuchów w rozmiarach S-L, więc jeśli ktoś szuka czegoś w tym guście to zapraszam na pv po linka (wrzuciłabym tutaj, ale mam tam zdj twarzy i wpisane miasto więc robimy damage control 😅).
Muszę to napisać bo nie wytrzymam. Mój ojciec ma chyba bipolara. Nigdy się nie dogadywaliśmy, były okresy, że totalnie nie rozmawialiśmy, a niecały miesiąc temu tak oficjalnie się mnie wyrzekł. Ogólnie miał problem o wszystko, o to jakie mam podejście itd. Żeby było jasne, ja od niego nic nie dostaję - żadne prezenty, pieniądze, nawet jedzenie jak kupuje to zawsze pomija to co ja wpiszę na listę. Bo on uważa, że ja go nie szanuję, a na pieniądze i inne rzeczy trzeba sobie zasłużyć (Meanwhile moja siostra która autentycznie nic nie robi, co chwila chodzi na wagary, nawet w domu nie schowa do lodówki jedzenia po sobie dostaje od niego kieszonkowe. I to nie jakieś małe, to jest ~200 zł/miesiąc, w wieku 14 lat. No ale tak to jest jak się jest chcianym dzieckiem.). Ja podczas naszej kłótni mu to wspomniałam, że ja nic od niego nie chcę i nic od niego nie dostaję (jakby on nawet dziękuję nie mówi) a on co chwila się do mnie o wszystko przypierdala albo coś chce (nie z obowiązków domowych tylko w stylu "zrobiłem zakupy, mam 3 torby to zejdź i je weź sama", albo coś mu wystawić, albo umowę napisać, prezent na święta kupić, no generalnie najróżniejsze rzeczy, które i tak dla niego robię, nie wiem nawet po co, powinnam go olać totalnie). A teraz loguje się do banku i patrzę że przelał mi 50 zł za "pomoc przy pralce - od Taty" (dosłownie taki tytuł przelewu). Jakby trochę jedzie bipolarem. Od tego dnia kiedy się mnie wyrzekł rozmawiałem z nim dwa razy, raz właśnie apropos tej pralki, żeby zdjąć ogłoszenie, a drugi żeby powiedzieć mu gdzie są zupki chińskie schowane. Więc nie to żebym grała jakąś super córkę teraz na pokaz. I szczerze zastanawiam się nad odesłaniem mu tych pieniędzy, bez żadnego komentarza. Łaski nie potrzebuję.
Ale poleciała dzisiaj prywata 🫣
8 notes · View notes
caluski · 2 months
Note
wydaje mi sie ze mieszkasz w srednim miescie ale poszukaj moze jakichs stowarzyszen charytatywnych zeby zostac wolontariuszem, jakies domy kultury, imprezy plenerowe bo sa wakacje, albo nawet sztampowe schronisko dla zwierzat .. nie wiem czy probowales kiedys takich rzeczy, ale chyba juz nie pracujesz w weekendy to mozna podejsc do rozwiazania twojego problemu z samotnoscia w taki sposob.. :( mam nadzieje ze jeszcze bedzie dobrze u Ciebie, jestes nadal mlody i wiem ze to wszystko wydaje sie beznadziejne ale moze moja sugestia bylaby pomocna .. ehh trzymam kciuki:(
Dziękuję za życzenia i dobre myśli. No przyznam szczerze że myślę o tym często, bo to chyba pierwsza rzecz jaką wszyscy sugerują, ale prawda jest niestety taka że wolontariaty to jednak jest praca, i chyba to mnie od tego odstrasza. Depresję w końcu wciąż mam niestety, i jest ta cała dysfunkcja wykonawcza która nadal mnie paraliżuje - dzięki Bogu już nie tak często, ale jednak. A żeby nawet do takiego schroniska, czy na pomoc przy zajęciach dla dzieci czy osób starszych trzeba jednak się zadeklarować i być regularnie. No i też jest kwestia tego, że weekendowe zajęcia cieszą się większą popularnością, bo wtedy większość ludzi ma czas wolny - i różne organizacje raczej szukają bardziej osób pon-pt.
Domy kultury mamy, nawet parę, ale niestety zajęcia dostępne dla dorosłych (odejmujac te dla osób starszych) są rzadkie. A gdy są, to kosztują. Nawet powiem Ci ze jak przeczytałem twoja wiadomość to poszedłem jeszcze raz sprawdzić, czy coś się zmieniło w ofercie która wcześniej rzeczywiście mnie zaintrygowała - ale, cholercia, to wciąż są pieniądze + koszt materiałów (bo myślę o zajęciach artystycznych). To jest akurat strasznie chujowa sprawa, że nie mamy żadnych darmowych atrakcji tego typu. Nawet na czas wakacji tak fajnie byłoby pouczestniczyć sobie w jakichś zajęciach w plenerze (np. raz na kilka miesięcy jest darmowa yoga w największych parkach w miescie), ale cholera, z tym jest serio ciężko. Juz nawet pomijając moje zachcianki i marzenia - podobno samotność i brak pasji u dorosłych jest tak powszechne, więc czemu jest organizowanych tak niewiele akcji próbujących temu zapobiec?
No ale żeby nie brzmieć jak wieczny beznadziejny malkontent, plus jest taki że moje miasto faktycznie jest nieco większe niż takie typowe Wypizdowo Małe. Od kiedy straciłem ostatnia pracę i znalazło się w końcu trochę siły żeby wstawać rano, bez potrzeby odsypiania tych nieszczęsnych nocek, o wiele uważniej sledze co się dzieje dookoła. Szczerze, nie pamiętam już kiedy ostatnio miałem weekend, w który siedziałbym w domu przed laptopem. Fajnie ze przezwyciezylem strach przed pociągiem, fajnie ze mam blisko sporo małych miejscowości gdzie można nie tylko posiedziec przy jeziorku, ale też i pojechać na wydarzenia typu "festyn sera" czy "weekend skansenow" czy inne typowe lokalne imprezy. Tyle tylko ze no, niestety, to robienie wszystkiego samotnie dobija. Myślę że łatwiej byłoby, gdyby chciała być przy mnie przynajmniej moja rodzina, ale no jest jak jest.
Na ten weekend też mam jakieś tam drobne plany - nic ekscytującego, ale pogoda ma być ładna, więc lepsze i to niz sterczenie w domu jak ten samotny paluszek :-) zwłaszcza że i dni przygnębiające, więc każda pomoc przy odwróceniu uwagi się liczy. No i będzie okazja do zużycia filmu w aparacie.
Dzięki za rady słońce, mam nadzieję że się nie mylisz i w końcu coś się zmieni 💙💙💙 buziaczki i przyjemnego tygodnia ci życzę
9 notes · View notes
indira2004 · 3 months
Text
Nadal wtorek.
Rano wstałam, poszłam na śniadanie do miejscówki otwartej od szóstej rano, niestety okazało się, że o tej godzinie mogę zjeść najwyżej jajka albo sałatkę, zjadłam więc szopską, po czym pojechałam na dworzec.
Autobus miał na sobie napis VIP class, więc spodziewałam się jednak klimy albo chociaż trochę więcej miejsca na nogi, ale za to w połowie trasy umarła chłodnica i prawie półtorej godziny czekaliśmy na autobusowy zamiennik. W międzyczasie w jednej mniejszej miejscowości po drodze wybuchła awantura, bo stał się overbooking i ludzi z biletami zakupionymi w tamtejszej kasie nie wpuszczono w komplecie. Awantura kosztowała pół godziny i kilka telefonów do szefostwa; wszyscy wzajemnie kontrolowali sobie bilety, pani siedząca obok mnie również zainterpelowała w kwestii mojego prawa do przejazdu, na co kierowca ją zgasił, że gdybym nie miała biletu, to by mnie w autobusie nie było.
Dlatego właśnie nie robię zwiedzalniczych przystanków w niepoczątkowych miejscowościach.
Trzy godziny po planowanym przybyciu wsiadłam do taksówki, gdzie bardzo uprzejmy pan chciał być miły i zawiózł mnie do wejścia na stare miasto zlokalizowanego w połowie wzgórza, podczas gdy mnie była potrzebna tegoż wzgórza podstawa przy samej plaży, ale nic mu nie powiedziałam. Okazało się potem, że nie ma już wjazdu nad samo nadbrzeże od strony centrum.
Dostałam swój pokój na drugim piętrze, czyściutki i wyposażony we wszystko co trzeba, jednakże z niewiarygodnie miękkim materacem, po czym poszłam po małe zakupy i na obiad.
Knajpę wybrałam na chybił trafił, zależało mi tylko na stoliku nad samą wodą, stolik dostałam, za to porcja tłustych i smakujących niczym warzyw z kurczakiem i garsteczką frytek oraz butelka wody kosztowała mnie 62 zł.
Widać muszę dziś zrobić riserczyk cen restauracyjnych, bo tak się żywić nie będziemy.
W pokoju jest lodówka, a na piętrze ogólnodostępna kuchnia, ewentualnie więc mogę nabyć na przykład bułki i ser. Może nawet pomidora.
Może jutro.
Forsa rozchodzi się szybciej niż miałam nadzieję; dobrze, że od września wejdzie nowa wypłata.
Jakkolwiek być może z wpisu to nie wynika, to jestem szczęśliwa, że siedzę na balkonie z widokiem na jezioro i tradycyjną architekturę ochrydzką, że zapracowałam i zasłużyłam na to.
Jestem też wdzięczna, że nic nie muszę i mogę robić, co mi się podoba, na przykład nakruszyć ciastem i wybuchnąć wodę gazowaną w moim wysprzątanym pokoju 🤦
16 notes · View notes
bigfattiesblog · 2 months
Text
Foodblog - dzień 10
Fast: 20h 20min
Waga z rana: 54,1 !!!!!!!!!!!!!
Musiałam dzisiaj wyjść z matką na miasto i strasznie wmuszała we mnie jedzenie :/
Śniadanie: ❌
Obiad:
- Cheeseburger z mc - 306kcal
- Małe frytki - 230kcal
- Cola zero
Później:
- Kawa bez cukru z mlekiem ~ 50kcal
- Dwa ciastka - 164kcal
Razem: jakieś 750kcal
Myśle, że jak na to, że jedzenie zostało we mnie wepchnięte to mogło być dużo dużo gorzej.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Buziaki motylki 💕
7 notes · View notes
borntodie523 · 7 months
Text
Chce zacząć biegac od dłuższego czasu ale moje miasto jest tak małe i się boje ze kogoś spotkam plus nie ma nawet prostych chodnikówxd Ale nie wiem może jutro spróbuje sobie wieczorkiem i tak spróbuje do końca lutego co piątek i sobotę
8 notes · View notes
rainyokubou · 11 months
Text
Hell is Other People
Tumblr media
Dratuti, dzisiaj chcę Wam przedstawić koreańską manhwe (webtoon) "Hell is Other People". Jej tytuł jest głównym hasłem w tej historii, wkrótce sami w tym się przekonamy.
Tumblr media
Główny bohater ma na imię Yoon Jong Woo, ukończył studia na kierunku design. Jego rodzinne miasto jest małe, więc pracuje na różnych dorywczych pracach. Ale pewnego dnia jego były przyjaciel zaprasza Yoona do swojej firmy w Seulu w charakterze stażysty. Nasz bohater ma bardzo mało pieniędzy, więc wynajmuje pokój w najtańszym akademiku. Dokładnie tak zaczyna się nasza historia.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Życie w stolicy nie jest łatwe. Napięte relacje ze współpracownikami, ciągłe nadgodziny i co najważniejsze, dziwni sąsiedzi w akademiku. Yoon zaczyna zauważać u swoich współlokatorów różne dziwactwa, które nie są typowe dla zwykłych ludzi. A może nasz główny bohater jest po prostu przemęczony nowym miejscem i to tylko jego halucynacje?
Tumblr media
Nie będę zdradzał głównego wątku tej historii. Manga jest dość krótka, można ją przeczytać za kilka godzin. A jeśli nie jesteście fanami czytania, można obejrzeć serial. Jest też dość krótki, ma tylko 10 odcinków.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nasz główny bohater również nie jest taki prosty. Służył w wojsku i wszyscy jego przyjaciele wiedzą, że ma bardzo gorący temperament. Sami nie raz zobaczymy wybuchy Yoona. Na przykład masakrycznie pobił dzieci, które go wyzywali.
Tumblr media
Uważam, że w tej historii nie ma ani jednego pozytywnego bohatera, któremu moglibyśmy współczuć. Wszyscy postacie w tej historii są specyficzni. Ale głównym motywem tej manhwy jednak są ludzie i ich charaktery. Nie ma nic straszniejszego od ludzie, nie ma nic bardziej pożądanego niż ludzkie więzi. Ludzie otaczają nas z każdej strony. Dlatego piekło jest tu na ziemi, piekło jest w nas samych, piekło to inni ludzie "Hell is Other People".
Tumblr media Tumblr media
P.S. Ta manhwa niezbyt przypadła mi do gustu. Taka 4/10. Ale przyznam, że ta historia ma swój urok. W koreańskich komiksach motywy akademiku, społeczności, sąsiedzi itp. Są bardzo często spotykane. I niestety takie historie są do siebie podobne. Przychodzi mi na myśl z tuzin manhw o podobnym klimacie. Może Koreańczycy uwielbiają takie historie? Nie wiem. Hell is Other People jest tylko pierwszą częścią historii/ pierwszym tomem. Jeśli zainteresowała Was ta manhwa, tutaj jest imię i nazwisko autora - Kim Yong Ki. W Google, można znaleźć inne jego dzieła.
A TERAZ SPOILER ALERT !!!! SPOILER ALERT!!!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nie mogę powstrzymać się od przyznania wyjątkowości temu art stylu. Tam, gdzie jest to konieczne, kreska wywołuje śmiech. A tam , gdzie trzeba, otrzymujemy napięcie i strach. To jest zabawne. Widać, że autor nie jest mistrzem ołówka, ale udało mu się zrobić swój styl wyjątkowym. Zdecydowanie szacun!!
10 notes · View notes
krwioholik · 1 year
Note
Regis na wakacjach może? Jakiś takich prompt gdzie po prostu odpoczywa i czuje się staro
|| A bit of rare, Polish writing from me :) For English look below the cut! It's a rough translation by Google Translate because I'm too tired to rewrite it in another language but it did a decent job ;) ||
Świt wstawał nad bezkresem morza łuną złocistego światła a szum fal przerywały jedynie pojedyncze pokrzykiwania mew. Schodzący z wydmy wampir zatrzymał się na moment, biorąc głęboki oddech i podziwiając rozciągający się przed nim widok pustej plaży i zabarwionego złotem słońca morza. Tak, pomyślał sam do siebie, to był dobry wybór. Tu rzeczywiście da się odpocząć.
Ruszając w dół wydmy ścieżką wiodącą na plażę, wspomniał zeszłoroczne wakacje. Jedź w góry, namawiali go znajomi alpiniści, którzy przychodzili do niego regularnie po maść z arniki na bolące stopy. W górach jest inne powietrze, a i nie ma nic piękniejszego niż szczyty o poranku! Cóż, Emiel miał słabość do górskich widoków. Co więcej, w granicznych górach rosło kilka rzadkich gatunków kwiatów, których nie można było znaleźć już nigdzie indziej, a których zapas właśnie mu się kończył. Pojechał. I jakże tego żałował!
Wypoczynkowe miasto, w którym zatrzymał się za radą alpinistów, aż pękało w szwach od kuracjuszy wszelkiej maści. Nic nie pomagało wstawanie przed świtem, bo ci co ambitniejsi już i tak byli na szlakach wiodących w góry, na szczyty i do urokliwych jezior. W dzień tłumy były tam gorsze niż na rynku w Novigradzie a nocą... O, nocą to się dopiero działo! Śpiew, tańce, muzyka i odgłosy uciesznych, pijackich zabaw wszelkiej maści, które w nieprzyjemny sposób przypominały mu wstydliwe czasy młodości. Nie, Regis nie odpoczął w górach.
Biała plaża, która rozciągała się przednim gdy zszedł z wydmy była jednak pusta. Bystre oczy wampira dostrzegały co prawda i na niej pewne ruchy, były to jednak tylko kraby i przelatujące tu i ówdzie ptaki. Cisza, spokój, powiew chłodnego, morskiego wiatru. Tak, morze to był zdecydowanie lepszy pomysł.
Znajdując sobie najprzyjemniej wyglądający zakątek piasku, wampir rozłożył cienki koc na którym usiadł. Gdy słońce wstało już na dobre, wbił w piach również nieduży parasol, chroniący go od bezpośredniego dotyku promieni. Chociaż jako urodzony w tym świecie był już całkiem dobrze przystosowany do jego światła, zbyt długa i bezpośrednia ekspozycja wciąż nie była przesadnie przyjemna.
Wiatr chłodził, morze szumiało, a Regis westchnął z zadowoleniem, oparty karkiem o swoją torbę i czytając książkę, która długo się naczekała aż wreszcie się za nią zabierze.
Pierwsi ludzie zaczęli pojawiać się niecałą godzinę później. Wpierw nie przeszkadzało to wampirowi za bardzo, było ich bowiem niewielu a plaża długa i szeroka, każdy zaś wybierał dla siebie miejsce w rozsądnej odległości od innych. Jednak im wyżej słońce wschodziło na niebie, tym więcej wczasowiczów przybywało na plażę. Coraz większe grupy, już nie tylko pary czy małe rodziny z dziećmi, ale całe biwaki, których pociechy biegały we wszystkie strony obsypując się piachem, pokrzykując do siebie nawzajem w zabawach, ciągnąc matki za spódnice i domagając się a to picia, a to jedzenia, a to pączków z makiem. Co prawda marszcząc nos lecz wciąż z niejaką nadzieją, Regis próbował skupić się na książce.
Tłumy jednak nie przestawały napływać i w przeciągu może godziny plaża już praktycznie pękała w szwach. Nie było już miejsca, by siadać z dala od innych. Poniżej wampira siedziała rodzina z dwójką małych dzieci, powyżej para z nadpobudliwym psem, który nieustannie ciągnął za krótką smycz i podduszał się na obroży, nic sobie jednak z tego nie robiąc i tylko charcząc jak zarzynany zwierz węsząc w piasku. Na prawo rozsiadła się grupa znajomych ze swymi dziećmi, ewidentnie po raz pierwszy w życiu widzących piasek bo nawet po trzydziestu minutach nie były w stanie przestać się nim rzucać.
Cierpliwość Regisa kurczyła się współmiernie do wzrastającego zgiełku i hałasu. Gdy po raz czwarty strzepywał piasek z kartek książki, wykrzywił już usta w wyrazie zniesmaczenia i rosnącej frustracji. Tego, co działo się na plaży, już na pewno nie można było nazwać odpoczynkiem. Czarę goryczy przepełnił zaś denerwująco przeszywający głos obnośnego sprzedawcy, który wędrował w tę i we w tę, nawołując do zakupu kukurydzy, która swym zapachem zdradzała wampirowi raczej chciwość sprzedawcy niż zachwalaną świeżość.
Wampir otrzepał książkę po raz kolejny, schował ją do torby, zwinął koc i złożył parasol. Mimo uszu puścił już mało subtelne komentarze jego plażowych sąsiadów, radujących się z tego, że zwalnia miejsce, chociaż kły świerzbiły go żeby coś powiedzieć.
Nie warto, pomyślał sam do siebie, zakładając torbę na ramię i ruszając z powrotem w górę wydmy. Prędzej tu świra dostanę, niż odpocznę. W rzyć mi takie wakacje.
Jeszcze tego samego dnia udał się w podróż powrotną do domu, woląc być już nawet stratnym na zaliczce za wynajęty pokój niż męczyć się nie wiadomo po co, kiedy ten sposób wypoczynku ewidentnie nie był dla niego.
Mierny humor opuścił go w zasadzie dopiero gdy następnego dnia wszedł już na ścieżkę prowadzącą bezpośrednio do jego chatynki, gdy wrócił pośród swoje słoje, fiolki, wagi i mikstury. Pogoda była ładna więc zaparzył sobie herbaty, usiadł w kwietnym ogrodzie wystawiając świeżą wodę i poczęstunek dla kruków. Pobliski las szumiał cicho, gdzieś w oddali zaszczekał pies. Jako iż wszyscy jego pacjenci byli przekonani, że wyjechał, nikt nawet nie zapuszczał się w pobliże. Zamykając oczy, Regis westchnął z zadowoleniem.
Wypoczywał.
Dawn was rising above the vastness of the sea with a glow of golden light and the sound of the waves was interrupted only by single calls of seagulls. Coming down the dune, the vampire paused for a moment, taking a deep breath and admiring the view of the empty beach and the golden sun-tinged sea stretching out before him. Yes, he thought to himself, it was a good choice. You can really relax here.
As he made his way down the dune path to the beach, he thought back to last year's vacation. Go to the mountains, he was urged by mountaineer friends who came to him regularly for arnica ointment for aching feet. There is a different air in the mountains, and there is nothing more beautiful than the peaks in the morning! Well, Emiel had a soft spot for mountain views. What's more, in the mountains on the border there were a few rare flowers that could not be found anywhere else, and he was running out of supplies. He drove. And how he regretted it!
The resort town where he stopped on the advice of mountain climbers was bursting at the seams with patients of all kinds. Nothing helped getting up before dawn, because those who were more ambitious were already on the trails leading to the mountains, to the peaks and to the charming lakes. During the day the crowds were worse there than in the square in Novigrad and at night… Oh, it was only at night that it happened! Singing, dancing, music, and the sounds of all sorts of fun drunken parties that unpleasantly reminded him of the embarrassing days of his youth. No, Regis didn't rest in the mountains.
The white beach that stretched out in front of him as he descended the dune, however, was empty. The vampire's keen eyes saw some movements on it, but they were only crabs and birds flying here and there. Peace and quiet, a breath of cool sea wind. Yes, the sea was definitely a better idea.
Finding the nicest-looking corner of the sand, the vampire spread out a thin blanket on which he sat down. When the sun was up for good, he also stuck a small umbrella in the sand, protecting him from the direct touch of the rays. Although born into this world he was already quite well adapted to its light, too long and direct exposure was still not overly pleasant.
The wind was cooling, the sea was roaring, and Regis sighed contentedly, leaning his neck against his bag and reading a book that he had been waiting for a long time to finally get to it.
The first people started arriving less than an hour later. At first it didn't bother the vampire too much, because there were few of them and the beach was long and wide, and everyone chose a place for themselves at a reasonable distance from the others. However, the higher the sun rose in the sky, the more vacationers flocked to the beach. More and more groups, not just couples or small families with children, but entire campsites, whose children ran in all directions, showering each other with sand, shouting at each other while playing, pulling mothers by the skirts and demanding water, food, and donuts with poppy seeds. Wrinkling his nose, but still with some hope, Regis tried to focus on the book.
The crowds, however, continued to pour in, and within an hour or so the beach was practically bursting at the seams. There was no place to sit away from others anymore. Below the vampire sat a family with two small children, above a couple with a hyperactive dog who constantly pulled on the short leash and choked on the collar, but did not care about it and just wheezed like a slaughtered animal sniffing in the sand. On the right sat a group of friends with their children, clearly seeing sand for the first time in their lives because even after thirty minutes they were unable to stop throwing it.
Regis's patience waned in proportion to the increasing tumult and noise. As he brushed the sand off the pages of the book for the fourth time, his mouth twitched in disgust and growing frustration. What was happening on the beach certainly could not be called rest. The cup of bitterness was filled with the irritatingly piercing voice of the salesman who wandered back and forth, calling for the purchase of corn, which by its smell betrayed to the vampire the seller's greed rather than the advertised freshness.
The vampire brushed the book off again, put it in his bag, rolled up the blanket, and folded the umbrella. He had already let go of the unsubtle comments of his beach neighbors who were happy to be clearing up space, though his fangs itched to say something.
Not worth it, he thought to himself as he slung the bag over his shoulder and headed back up the dune. I'd rather go nuts here than rest. Wish me such a holiday.
On the same day he went back home, preferring to lose even on the advance payment for the rented room than to suffer for some unknown reason, when this way of rest was clearly not for him.
The mediocre mood did not leave him until the next day he had already entered the path leading directly to his hut, when he returned among his jars, vials, scales and potions. The weather was nice, so he made himself some tea, sat in the flower garden, putting out fresh water and a treat for the ravens. The nearby forest rustled softly, a dog barked somewhere in the distance. Since all his patients were convinced that he had left, no one even ventured anywhere near. Closing his eyes, Regis sighed contentedly.
He was resting.
17 notes · View notes
kosiorek00 · 1 year
Text
23 lipca 2023
Jak to mówią wakacje, wakacje i po wakacjach. Jestem zauroczona Wrocławiem, piękne miasto, dużo zieleni, kwiatów, to co lubię ❤ Duzo spacerowalismy po rynku i okolicach, szukalismy krasnali, odwiedzilismy zoo, ogród japoński, halę stulecia z iglicą obok, byliśmy na pokazie fontanny multimedialnej, ogladalismy wystawe klockow lego, panoramę Wrocławia podziwialiśmy z mostka pokutnic w Katedrze św. Marii Magdaleny 🤭 Niestety nie można było wyjechać na Sky Tower. A propo nie wiem czy wiecie, ale Wrocław i Rzeszów powinny być miastami partnerskimi z uwagi na nasz słynny pomnik i Sky Tower wlasnie🤣
Na początku średnio byłam zadowolona z jedzenia, w pierwszy dzień dostałam na wpół surowego kotleta z piersi kurczaka, a kolega miał niedosmażone mięso w gulaszu do placków ziemniaczanych. Wydawaloby sie ze ciezko zepsuc kotleta,a jednak. Za to później było już tylko lepiej:) Znaleźliśmy małą knajpkę Lviv, w której było bardzo dobre jedzenie i tam byliśmy dwa razy.
W drodze powrotnej wstąpilismy do zamku w Mosznej, który już dawno chciałam zobaczyć. Miałam nawet pomysł, żeby jechać tam na naszą sesję plenerową po ślubie, ale fotograf był na nie. W sumie dobrze się stało,bo poza zamkiem nic tam nie ma, tereny wokół niezbyt atrakcyjne, po prostu lasek, spodziewałam się chyba czegoś innego, można by bardziej o to zadbać szczególnie gdy się pobiera opłatę za wejście do tego lasku/parku 🤭 ale bardzo sie cieszę,że spełniłam swoje małe marzenie.
Jeśli chodzi o wyjazd nad morze to było jak zawsze. Dzień, dwa słonecznie, była możliwość opalania i wchodzenia do wody, a później coraz gorzej. W jeden dzień przemarzłam 🥶 bo chcieliśmy mimo wszystko posiedzieć chociaż na plaży, ale sie nie dało, piasek w oczach i wiatr nie do wytrzymania. Na szczęście po wyjściu na miasto nie było aż tak zle, tylko nad samym morzem takie wichry. Mimo wszystko kocham to nasze morze, te piękne zachody słońca i uspokajający szum wody.
Tęskniłam za moimi kocurami, chyba przedawkowałam kocie futro 🤭 Mimo wszystko fajnie być już w domu 🥰
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
12 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Hattrick
Żeby Was chuj nie strzelił. Trzeci wpis w kilka godzin! Jakie życie potrafi być intensywne! Posłuchajcie:
Sprzątam sobie kuchnię. Dzwoni kurier. Otwieram - mój klient. InPost. Czterech moich klientów i żaden już tam nie pracuje. Dziś przybył piąty ^^ Lbk to jednak małe miasto z małymi możliwościami. // Paczka którą otrzymałem to gówno! Już napisałem do typa, że jakbym mieszkał bliżej to bym do niego osobiście się przejechał. Pomijam, że towar mimo dokładnego opisu przyszedł zupełnie inny, to sposób zapakowania woła o pomstę do nieba. Fuszerka na całego! Czekam na odpowiedź z tłumaczeniem.
//
Napisała Kiero, że jest problem z moim urlopem w listopadzie. Mam wypisany 6-12. Co roku tak wypisuję i nagle jest problem, że 11sty się w tym zamyka. I, kurwa, co?! Jakoś Kiero w sezonie dostała 3tygodnie urlopu, a ile to się wołało, że w sezonie nie ma takich urlopów. KM "na urodziny" wypisała sobie urlop z 1listopada. Już podkreśliłem, że jak KM dostanie ten urlop, a dostanie, a ja nie to mają przejebane. Doszło to do żony SWS i ona porozmawia o tym z mężem. Aż, kurwa, ciekaw jestem.
Wkurwiłem się, oj dawno się tak nie wkurwiłem!
13 notes · View notes
my-name-is-lilia · 10 months
Text
3 grudnia [niedziela], 20:22
Boże Wszechmogący, ześlij deszcz, potężny deszcz, taki, który jeszcze nigdy nie padał, deszcz jak bombardowanie, deszcz jak nalot. Ześlij deszcz i zatop to miasto. Zrób to szybko, zanim ktokolwiek zdąży zareagować. Zanim włączą się alarmy. Niech woda wyleje się z Wisły, niech rozleje się po obu brzegach, niech zatopi Pragę i Powiśle, niech zatopi Żoliborz i Targówek, Mokotów i Wawer. Niech pada. Niech wszystko zaleje woda, czarna, brudna, zimna. Niech płynie. Niech przykryje kamienice, ulice, wieżowce, skrzyżowania, niech po samą iglice przykryje Pałac Kultury i Nauki. Zatop nas, Boże, bo jeśli tego nie zrobisz, będziemy biegać tutaj w kółko, zderzać się ze sobą, uderzać w ściany, które sami postawiliśmy, będziemy wściekle szarpać tę brudną tekturę, z której to wszystko jest zrobione, aby wydusić z niej cokolwiek, miłość, pieniądze, nas samych, coś, czego tak naprawdę w ogóle tam nie ma, a jesli nawet jest, to zaledwie na chwilę, i znika szybciej, niż się pojawiło. (...) To bez sensu. Skończ to, Boże, bo to, co się dzieje, jest suche, jest ciche, jest bez puenty, jest smutniejsze niż zła komedia. Niech lunie i niech pada. Boże Przenajświętszy, niech pada.
Niech zaleje restauracje i burdele, niech zatopi biurowce i wynajęte biura, domy i mieszkania, niech zatopi kluby go-go, siedziby telewizji, agencje reklamowe, niech zatopi Ząbkowską i Marszałkowską, Puławską i Koszykową, Jana Pawła i Sobieskiego. Niech zatopi kościoły, wietnamskie budy, centra handlowe, bazary, szpitale, Palac Prezydencki, Uniwersytet Warszawski, bary mleczne, knajpy z sushi, niech zatopi kluby, te z placu Zbawiciela i te z Mazowieckiej (...). Zatop tych porządnych i zatop kurwy i frajerów. Zatop prawdomównych i zatop oszustów. Matki, ojców i dzieci. Zarobionych i biednych. Pryncypałów i podwładnych. Zatop nas, Boże, zabij nas, święć się imię Twoje. Zatop nas, bo nie zasługujemy na nic innego. Niech woda się wylewa, niech zabiera wszystko ze sobą do rzeki, w nicość, z prądem, do końca, bez końca, aż do morza. Przecież nic więcej się nie wydarzy. Być może dawno temu, bardzo dawno temu coś się wydarzyło, ale to było nieważne mignięcie, flesz w czarnej przestrzeni, po którym już dawno wyświetliły się napisy końcowe. (...) Zatop to miasto, abym w końcu przestał słyszeć szum, głuchy krzyk. Zatop nas, bo nie potrafimy ani myśleć, ani kochać. Bo tego nie chcemy. Bo idziemy przez las, pijani od słów. Zatop mnie, bo ja tego nie chcę. (...) przecież nie ma na co patrzeć, Boże (...). Zatop ich wszystkich, bo nie wiedzą, co czynią, bo nie wiedzą, kim są, bo wychodzą w dzień i w noc tak samo bezmyślni, tak samo oszukani jak małe dzieci, które wbiegają do ogromnego, rozświetlonego lunaparku i przez chwilę jeszcze biegną, unoszone przez muzykę, reflektory, odgłosy, dźwięki i melodie, śmiech klaunów, brzęk monet, ale po chwili zatrzymują się i stoją nieruchomo, nie wiedząc, co się dzieje, głuchnąc od hałasu, ślepnąc od świateł.
Wysłuchaj mnie, Boże Przenajświętszy. Wysłuchaj, chociaż nie mam nic, co mógłbym zaoferować Ci w zamian. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
(Ślepnąc od świateł, Jakub Żulczyk)
3 notes · View notes
niechciaana · 1 year
Text
Małe rzeczy, na które warto czekać:
Nocne wycieczki samochodowe, gdy śpiewasz ulubione piosenki przez otwarte okno
Te dni, gdy zobaczysz po raz pierwszy - zorzę polarną, wymarzone miasto czy miłość w oczach ważnej dla Ciebie osoby
Te dni, gdy odkryjesz świetny serial i okaże się że ma wiele sezonów
Pierwsze dni zakochania
Zakupy w lokalnym sklepie, gdy jesteś na wakacjach w obcym państwie
Długie, letnie noce pod namiotem
Jedzenie ulubionej przekąski bez wyrzutów sumienia
Koncerty, na których prawie zedrzesz sobie gardło śpiewając ulubioną piosenkę
Ten moment, gdy poczujesz wreszcie, że znalazłeś bratnią duszę
Zapach powietrza po burzy
Ten moment, gdy zmieniasz fryzurę i czujesz się w niej świetnie
Zachody słońca, które sprawiają, że na krótką chwilę myślisz, że jesteś na tym latającym kamieniu właśnie po to, by je oglądać
Noce w domu przyjaciółki, gdy śmiejesz się tak bardzo, że boli Cię brzuch
12 notes · View notes