And on that note, we’ll bring this night to a close
And only if we could come to understand each other…"
gang i may have misinterpreted the prompt but thats ok we ball.
Miseen is Such a song and i love the music video. very fitting for c and parz's relationship status from when they were around 20 yrs old. Parz was distant and C was getting fed up about being ignored and pushed aside which culminated in them exploding at each other <3
While Parz is standing in for the black-clothed lady and C is standing in for the white-clothed lady in this redraw, I think that only totally applies to the ending scene. Every other time they're honestly interchangeable. Both of them failed to understand the other in their own ways :']
Przepis wydawał się banalnie prosty i ciekawy. Nowy pomysł, kuchnia Dalekiego Wschodu, mało roboty... palce lizać!
Do samej potrawy potrzebowałam tylko kilku jaj, wody, szczypioru, sosu sojowego i oleju sezamowego. Do wykonania garnka, gęstego sitka, głębokiego oraz dwóch płaskich talerzy odpornych na wysoką temperaturę.
Jaja wystarczyło rozkłócić, połączyć z wodą i wstawić do garnka z niedużą ilością wody, aby ścięły się na parze. Prościej się nie da, prawda? Niestety, nie dostosowałam rozmiarów naczyń (podstawka za mała, garnek za wąski), co zakończyło się stłuczeniem jednego z talerzy i pomarszczeniem delikatnej, jak mgiełka struktury jajecznej galaretki.
Byłam zirytowana, bo w kuchni zazwyczaj wszystko mi się udaje, ale w końcu to tylko talerz i tylko niezbyt efektownie wyglądający posiłek. To nie ludzkie życie... Przy nim majstrowanie byłoby śmiertelnym grzechem! To tylko jeden talerz i tylko jeden niezbyt efektownie wyglądający posiłek...
Kilka dni później zabrałam się za przepis ponownie. Bułka z masłem, musi mi się udać! Tym razem właściwie wybrałam naczynia, uzbroiłam się w cierpliwość i ugotowałam to:
Jaja na parze (z chińskiego 蒸蛋羹) są niezwykle delikatnym daniem, o subtelnym smaku i galaretkowatej, niezbyt zwartej, gładkiej strukturze. Czytałam, że w Chinach podaje się je dzieciom lub osobom chorym, bo są lekkostrawne i nie podrażniają żołądka. W Państwie Środka nazywa się je niekiedy wodnymi jajkami lub kremem jajecznym.
Z uwagi na ich bardzo łagodny, niewinny smak polewa się je jasnym sosem sojowym i odrobiną oleju sezamowego. Niektórzy przed skropieniem przyprawami kroją je w kostkę, aby wytrawność dotarła we wszystkie zakamarki.
Jeśli domowników jest więcej, jaja na parze przygotowuje się w dużym naczyniu, a nie w małych ramekinach. Każdy nakłada sobie trochę na talerz. Bardzo lubię tak serwowane jedzenie, bo zbliża ludzi.
Nie bójcie się podrygującego, nieco dziwacznie wyglądającego jedzenia. Nie o każde doświadczenie warto poszerzać swoją doczesność, ale o nowe dania owszem.
Na co zwrócić uwagę
Zrobienie tej prościutkiej potrawy wymaga przygotowania i przypilnowania kilku kwestii. Warto poświęcić chwilę i to przeczytać, żeby potem nie utuskiwać, że nie wyszło jak powinno.
Przybory kuchenne
Garnek lub rondel musi być szeroki, ale nie wysoki. Łatwiej Wam będzie podnosić talerz-pokrywkę z miski z jajeczną zawartością. Unikniecie niespodzianek: poruszania miseczki z masą jajeczną, poparzenia się gorącą parą, czy stłuczenia talerza.
Talerz (jeśli go użyjecie), na którym ustawicie miseczkę nie może być zbyt mały, bo ta będzie się chwiała i zrujnujecie piękną, gładką powierzchnię dania. A musi być nieskazitelna, jeśli chcecie takiej, jaką robią Chińczycy.
Miska, w której będziecie gotować jaja musi mieć cienkie ścianki, w przeciwnym razie proces przygotowywania znacznie się wydłuży.
Niewskazane jest ciągłe zaglądanie pod obie pokrywki: garnka i miski. Dajcie miksturze ściąć się w spokoju! Temperatura zrobi swoje! Nachalne wścibstwo jeszcze nikomu w niczym nie pomogło (a zniszczyło wiele).
Jajeczna mikstura
Istotne są proporcje jaj do wody. U mnie sprawdziły się takie: 1 jaj do 1 1/3 wody, ale spotkałam się z przepisami 1:1 1/2, a nawet 1:2.
Woda powinna być ciepła: 38-45°C.
Jaja należy ubić je tak, aby utworzyły jednolitą masę, ale nie spieniły się zbytnio. Pianę i tak będziemy musieli usunąć. Po dodaniu wody ponownie wymieszać tak, by piany było jak najmniej. Miksturę wlewać do docelowej miski przez gęste sitko, a resztki piany z powierzchni zdjąć łyżką.
Czas gotowania
Wszystko zależy od ilości jaj. Im ich więcej, tym dłuższy czas gotowania. Moje dwie sztuki ścinały się przez 18 minut mimo, że przepis, z którego korzystałam sugerował tylko 8. Proponuję zajrzeć pod pokrywki po 10 minutach gotowania.
garnek lub rondel o szerokiej podstawie
gęste sitko
sitko do gotowania na parze (bez uchwytu na środku) lub mały talerz
miseczka o płaskim dnie i cienkich ściankach
talerz deserowy do przykrycia
pokrywka na garnek/ rondel
Wykonanie:
Na kuchence ustawić garnek/ rondel. Na dno, do góry nogami położyć talerzyk deserowy (odporny na wysoką temperaturę). Dopasować do niego miskę o płaskim dnie (muszą być kompatybilne, talerz zapewnia stabilność misce), w którym będziemy gotować jaja. Wlać tyle wody, aby prawie zakryła talerz.
Jaja rozkłócić, wlać ciepłą wodę (zamiast niej można wykorzystać bilion drobiowy lub warzywny), osolić i ponownie wymieszać. Przez gęste sitko przelać miksturę do miski. Łyżką zdjąć z powierzchni pozostałą pianę.
Miskę z miksturą postawić na talerzu. Następnie przykryć talerzem (jego dno nie może dotykać do powierzchni masy jajecznej), aby skraplająca się para nie kapała do dania, psując je. Garnek przykryć pokrywką.
Włączyć średni gaz. Gotować 10 minut. Dopiero wtedy sprawdzić stan masy, nie szarpiąc miseczki, wystarczy delikatnie nią poruszyć. Jeśli masa jeszcze się nie ścięła, gotować kolejne 2-3 minuty.
Po ugotowaniu wyjąć miseczkę z garnka, chroniąc dłonie rękawiczkami. Skropić sosem sojowym, olejem sezamowym, delikatnie je rozprowadzić spodem łyżki. Oprószyć drobno siekanym szczypiorem.
Podawać.
...
Kuchnie Dalekiego Wschodu uczą nas - szybkich, powierzchownych Europejczyków - cierpliwości i dbania o szczegóły. Ceremonia parzenia herbaty, jedzenia sushi, robienia makaronów, ubijania ryżu na mochi, a nawet - jak się okazuje - zrobienia zwykłych jaj na parze dopominają się czasu, opanowania i uwagi. Jeśli im ich nie poświęcimy, niczego nie skosztujemy, jedynie obejdziemy się smakiem.
I don't even know what I did if I forgot something or dropped something (it was a while ago) at work and I just not even thinking said "I'm a fucking idiot"
To which one of my coworkers replied "don't put yourself down you're a smart girl"
I kinda just looked at him and "those two things don't rule each other out"
Just like having the worst fucking memory and remembering everything.
“Well,” chuckled Sans softly, “that’s a funny story.”
“This is NOT funny,” growled Parz, pointing at the couch. “These are flame children! Made of FIRE, Sans. One of them is YELLOW! They shouldn’t be here,” he continued, losing his articulated tone. “They shouldn’t be in Snowdin at all!”
As a guy of okay-ish means (give or take a Revolution messing up the family finances), Parz should probably be multlingual.
But on the other hand, it is a lot funnier to say he thinks Burgermeister is a common last name due to mishearing one mayor and never getting it right after that.
Parz is too honest for international intrigue and subterfuge.
It's unclear if Parz's dad got fired by the revolution and brought back on board by the emperor or if he's just boredly canoodling on his son's dime in the modern day of the comic.
dzis wlecial makaron konjac z jajecznica na parze i sosem sojowym, ogolnie, nie polecam. niedobry w chuj wiec nie zjadlam calego..
niestety jak moja mama wrocila pokusilam sie na odrobine makaronu z pesto. tak mi nie dobrze. czuje sie tak grubo.
no ale dobra.. jutro kolejny dzien i jutro sie zaladuje owockami i warzywami. ustalilam sobie dziwna diete dosyc, bo skrocilam dwie jak tylko sie da i to na swoj sposob
I think one of the things I need to work on the most about being a dungeon master is making things more about the PC's and not the NPC's. Idk why but I seem to struggle with it.