Tumgik
#i pragnę żebys
indepennndentt-girl · 11 months
Text
Moje wszystko
Tak bardzo mi brak mojego bezpiecznego miejsca w Twoich ramionach
mojego morza w Twoich oczach ..
Mojego szczęścia w Twoim uśmiechu…
6 notes · View notes
lihaajaluuta · 4 months
Text
❗️WAŻNE ❗️
Piszę ten post w oparciu o wpis @nabii-xoxo.
Proszę was, przemyślcie to, co chcecie powiedzieć drugiej osobie.
Najważniejsze na samym końcu.
Zauważyłam, że niektórzy nie potrafią usiedzieć bez otwierania buzi i wręcz mają potrzebę wytknięcia komuś tego, ile zje, bądź mówiąc, że „widzą ile ktoś zjadł”.
Nie powinniśmy nikomu zaglądać w talerz, jeśli nie prosi. Nikt w restauracji nie podejdzie do losowej osoby śmiejąc się, że zjadł X. Być może jest to pierwszy posiłek tej osoby od kilku dni, badź zjada go dlatego, bo musi przeżyć kolejny dzień.
Wydaje mi się, że nikt nie stoi nad twoja głową i nie wylicza ci każdej jednej boróweczki czy łyżek jogurtu jakie jesz.
Inaczej wyszłoby na to, że połowa z osób jest hipokrytami, którzy namiętnie kontrolują innych, gdy nikt o to nie prosił. Nie liczę twoich rodziców, jeśli nadal z nimi mieszkasz.
Nie jesteś dietetykiem, a przynajmniej nie wydaje mi się, że ktokolwiek z nas ma uprawnienia do układania innym planu żywieniowego. Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje zapotrzebowanie kaloryczne i limity.
——————————
Zdarzyło mi się kilkukrotnie widzieć przypadek wyśmiewania i jawnej krytyki osób, które miały limity rzędu 1200 czy 1000 kcal. Pragnę przypomnieć, że 1200 kcal dziennie to zapotrzebowanie kaloryczne małego dziecka.
Dla tych, którzy nie rozumieją „jak tak można”, już spieszę z wyjaśnieniem.
🦴 Niektórzy decydują się na takie limity ze względu na świadomość tego, że przy niższej ilości kalorii mają wysokie prawdopodobieństwo napadów, których każdy z nas boi się jak diabeł wody święconej.
🦴 Inni wybierają taką opcję, bo jest im wygodniej ułożyć sobie „zbilansowany” plan na dzień, mając nadal siłę na jakiekolwiek funkcjonowanie w ciągu dnia jak i ćwiczenia.
🦴 Są tacy, którzy zaczęli swoją „przygodę” bądź też drogę przez mękę i schodzą z np.: 2000 kcal
Choć powodów jest zdecydowanie więcej.
Dobrze, ty nie musisz jeść 1000 kcal, mnie to naprawdę nie obchodzi, innych z resztą też. Nie wymuszaj na innych swoich przekonań i diet.
——————————
Codziennie przewija mi się przez główną stronę masą zdjęć bardzo szczupłych, wysportowanych bądź wychudzonych osób. Rzadko bo rzadko, ale miałam tą nieprzyjemność spotkać komentarze wyśmiewające niedożywione sylwetki. Widziałam takie komentarze również w przypadku sylwetek bardzo szczupłych, zdecydowanie szczuplejszych i subiektywnie ładniejszych od mojej, jednak nie o tym mówimy.
Tak, może być to czyjś bodygoal czy inspiracja. Tak, może być to estetyczne i podobać się wielu. Tak, widzieliśmy już masę postów przedstawiających powody „czemu warto być chudym”.
Mimo to, żadne z nas nie wie, co ktoś może wewnętrznie przechodzić, jaką drogę przebył żeby dojść do tego punktu, jaka jest reakcja najbliższych na zmieniający się wizerunek osoby, etc.
Nie wydaje mi się, że podejdziesz do swojej mamy lub losowej osoby na ulicy i powiesz jej, że „jest gruba i widać ile jadła” lub „gdyby nie objadała się i pilnowała się bardziej, to teraz nie wyglądałaby jak świnia”.
Chyba, że się mylę i mam styczność z osobami o braku jakiejkolwiek empatii i wrażliwości emocjonalnej.
——————————
❗️Jeśli ktoś nie prosi o krytykę, ocenienie np.: swojej sylwetki, nie rób tego. To, że ty lubisz dostawać baty na plecy, nie znaczy, że innym będzie się to podobać.
❗️Nakłanianie ludzi, a najczęściej dzieci, do zaburzeń odżywiania, które są chorobą psychiczną jest obrzydliwe. Udostępnianie jakichkolwiek materiałów promujących tego typu zachowania, na często wspominanym TikToku, jest ku*ewsko niebezpieczne, nieśmieszne i przede wszystkim nieodpowiedzialne.
❗️Niezależnie od tego, w jakim miejscu jesteśmy, czy osoba jest z tego kręgu, czy spoza niego, niechciane komentarze sa najzwyczajniej w świecie niepotrzebne, co jest chyba proste do zrozumienia.
❗️Różnimy się budową ciała i nie każdy jest w stanie mieć słynną przerwę między udami bez osiągania ekstremalnie niskiej wagi.
❗️Jesteśmy w tym miejscu z pewnych konkretnych powodów, mimo wszystko powinniśmy zachować kulturę osobistą.
❗️ Wszystkie rzeczy typu th1nsp0, m3ansp0, swe3tsp0 są dla chętnych, a nie obowiązkowe. To nie nauka tabliczki mnożenia.
❗️Zgłaszaj konta na social mediach (m.in.: instagram, TikTok, twitter), które promują wszelkiej maści content przedstawiający wyżej wymieniane treści, ograniczając w ten sposób rozprzestrzenianie się potencjalnej dżumy.
❗️Bądźcie bezpieczni, mimo niebezpiecznej ścieżki jaką obraliście.
-M.
321 notes · View notes
soskinnybones · 1 month
Text
To mój pierwszy i ostatni post w którym się uzewnętrzniam.
Nie pojawię się na już na Tumblr dopóki nie schudnę 5 kg.
To dla mnie mini kara za ostatni miesiąc.
Przyjęłam, że moje wpisy będą głównie motywacyjne i przyznaję, że przez ostatni miesiąc tracę wenę. Po prostu moje zachowanie kłóci się z tym co przyjęłam za pewnik. Byłam pewna że będę tylko chudnąć, podczas kiedy napady obżarstwa i fasty przeplatają się ze sobą.
Jestem zmęczona.
Chce schudnąć 5kg, wrócić i chcę dążyć do tego żeby być thinspo. Mam nadzieję, że większość z was zostanie tutaj i będzie mnie wspierać po moim powrocie, który wierzę że nastąpi.
Bardzo pragnę rozwijać się na Tumblr. Chciałabym aby motylki zaczęły się do mnie odzywać na priv po porady. Czuję że mogę wiele wnieść ponieważ sidze w tym bagnie od wielu lat, mimo że ostatnio moja waga tego nie potwierdza.
Myślę, że po powrocie zmienię trochę styl prowadzenia wpisów, będę więcej wrzucać bilansów, aby się motywować ale najpierw muszę sama się wziąć do kupy.
Bardzo wszystkim dziękuję za wszystkie obserwacje i mam nadzieję że będę miała do czego wracać, kiedy już się ogarnę.
Dziękuję wam za wszystko.
39 notes · View notes
tir3dp4pilio · 2 months
Text
Tak strasznie pragnę wrócić, tak strasznie marzę o tym, by schudnąć
Znowu przytyłam i wyglądam jak ulana świnia, mam dość siebie i swojego ciała, ale z drugiej strony kurwa nie mam siły na to, żeby coś ze sobą zrobić. Błagam weźcie mnie kysnincie
27 notes · View notes
isaidreallove · 6 months
Text
hejka robię tą dietkę, ponieważ to może być atencyjne z mojej strony ale moim 2 celem w tym jest żeby moi znajomi się o mnie martwili😭😭 po prostu chcę schudnąć i nie tylko czuć się w końcu dobrze, ale też chcę i dosłownie kurwa pragnę atencji od innych
Tumblr media
20 notes · View notes
ruski-san · 3 months
Text
Recovery w mym przypadku wygląda tak że cały dzień jem zdrowo, dużo białka i w ogóle
A wieczorem se tak z dupy myślę że "przecież tego nie chce" "co ja odpierdalam" "przytyje po tym" potem idę spać i czasami nie jem później do obiadu
Potrzebuje czasami albo terapeuty (dobra to akurat cały czas) albo kogoś kto mnie przywiąże do ściany i będzie wpychał żarcie do mordy.
Możliwe że to dlatego że mam ostatnio dużo okazji w których czuję ciągły stres i strach (thanks to my father), a potem to w taki sposób się odbija na moich myślach.
Ale still, pragnę umięśnionego ciała, sześciopak, szerokie bary i te sprawy (ale rymy) a nie jakiś miernych kości żeby mnie połamało na wietrzę.
JA CHCĘ ROZPIERDOLIĆ TE WSZYSTKIE PIZDY KTÓRE WE MNIE NIE WIERZYŁY LUB MNIE DOPROWADZIŁY DO TAKIEJ SYTUACJI 🔥
🔥🔥🔥ME AND ANA ARE NO LONGER FRIENDS🔥🔥🔥
Jeszcze mnie zobaczą drugiego września i będą zazdrościć (oczywiście nie mówię że września tego roku...) 🔥
To tyle, jak ktoś wychodzi z ed i potrzebuje kogoś z kim będzie na priv mógł o tym w spokoju porozmawiać i mieć jakieś podnoszenie na duchu to zapraszam do mnie, a jak ktoś ma jakieś pytanie na ten temat lub właściwie wręcz każdy temat bo ja to otwarty człowiek jestem, to dajcie tam pytanko, może być anonimowe. Czy ja wiem jak to działa? Nie XD
Love y'all
-Ruski
11 notes · View notes
indepennndentt-girl · 2 years
Text
Wolałabym skromne życie...
By czuć się jako najbogatsza
W TWOICH ramionach.
2 notes · View notes
t-oksycznosc · 4 months
Text
Brak mi tutaj kogoś kto nie oceniłby mnie źle, kto weźmie mnie w garść kiedy sama siebie zawiodę, kto byłby takim safe zone że nie bałabym się przerazić go swoimi uczuciami. I żeby on też dał mi wszystkie swoje troski i lęki z nawiązką, abyśmy oboje mogli poczuć się bezpiecznie. Pragnę tego głupiego kontaktu, tych nocnych pikników, ogrywania w kółko tych samych playlist, sekretnego nocowanka, zaproszenia na śniadanie, dyskutowania o wszystkim, tego aby to umysł a nie alkohol był otwarciem i przede wszystkim - żeby nie chodziło o fizyczność
10 notes · View notes
lekkotakworld · 1 year
Text
Tw: bodycheck, ed, chudość
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Ostatnio sporo myślę. Dziś natrafiłam na jakieś zdjęcia sprzed dwóch lat, moja twarz bardzo wyszczuplona, widoczne wszystko kości jakie się da na dekolcie, wystające i bardzo wyraźne obojczyki i kości ramion. T��sknie za tym.. A jednocześnie zastanawiam się jak działa moja głowa, bo ja wtedy dalej czułam się strasznie grubo, chciałam jeszcze schudnąć. Te zdjęcia to jedne z tych, które są dużo niżej na moim blogu. Są one sprzed roku. Ważyłam 59-61 kg. Dalej tego pragnę, chce znów tyle ważyć i tak wyglądać. Tylko czy wtedy też zobaczę to, co dostrzegam w tym momencie patrząc na te zdjęcia? Ze tak mi się podoba i bardziej chudnąć bym już nie chciała? Nie ma gwarancji..
Tumblr media Tumblr media
Czy 10 kg więcej dało mi radość? Nie. Czy waga 60 kg dawała mi szczęście? Również nie. Waga nie jest wyznacznikiem szczęścia. Ciężko to pojąć, ale taka jest prawda. Dla porównania dam swoje zdjęcia z teraz.
Tumblr media Tumblr media
Na ten moment wyglądam tak, jak wygadałam 6 lat temu. Waga prawie ta sama. Tylko ja starsza. Teoretycznie mądrzejsza. A praktycznie jeszcze bardziej zniszczona psychicznie i wykończona przez ED. Czasami się zastanawiam, czy to co robiłam już zahaczalo o anor3ksje czy jeszcze nie. Jadłam przeraźliwie małe ilości, ćwiczyłam po 3 godziny dziennie, płakałam bo dalej wydawało mi się że robię za mało, a jem za dużo. Czy miałam bulimi3? Myślę, że ten etap też zaliczyłam. Gdzie jestem teraz? Prawdę mówiąc nie wiem. Zajadam emocje, staram się nie myśleć o wymiotowaniu po tym, staram się nie głodzić na siłę. Przestałam ćwiczyć, spaceru urządzam sporadycznie. Nie liczę kalorii, choć fitatu dalej mam.
I wiecie co widzę w lustrze? Zmęczoną 24-latke, która uśmiecha się tylko przy ludziach, jak siedzi sama zatraca się w swoich myślach, płacze, trzęsie się, myśli o samych najgorszych scenariuszach. Widzę dziewczynę, która przeszła niesamowicie wiele i nie pozwoliła sobie nigdy pomóc, bo zawsze jej się wydawało, że da rade sama. Widzę zagubioną dziewczynkę, która pogubiła się strasznie i nie może znaleźć prawidłowej drogi powrotnej.
Jestem w martwym punkcie. Zupełnie nie wiem co ze sobą zrobić, co powinnam zrobić, żeby było choć trochę dobrze. Ubieranie maski jest już męczące. Udawanie, że jest w porządku, że uwielbiam robić to, co robię, że to sprawia mi przyjemność. Zaczęłam marzyć o spokojnym życiu, wypierając z głowy myśli, gdzie mnie już na tym świecie nie ma. Nie boje się przyznać, że miewam myśli s. Szczególnie jak nałoży się dużo stresujących sytuacji. Z bezsilności i bezradności myślę o zakończeniu tego wszystkiego. Ile już razy sprawdzałam, które leki da się przedawkować, że można je połączyć z alkoholem, a może wskoczyć do rzeki, albo położyć się na torach. Sama nie wiem po co to piszę. Poczułam jakąś wewnętrzną potrzebę "wyspowiadania się".
Pewnie pojawią się komentarze o terapii, o psychiatrze i innych formach leczenia. Ja to wszystko wiem. I obiecuje Wam, że to zrobię. Zacznę się leczyć. Ale nie pójdę na NFZ nigdzie, co oznacza, że pierwsze co muszę ogarnąć to pracę. Później się za siebie wezmę. Póki co trzymam się. Wiem, że mam w swoim bliskim otoczeniu osoby, które wiedzą jak się czuje i mnie wspierają. Mam też Was, za co bardzo Wam dziękuję. Szczególnie @pozarta bo chyba od Ciebie "usłyszałam" najwięcej słów wsparcia, troski i usilnej próby pomocy. Jestem Ci za to niesamowicie wdzięczna. Jest też dużo innych osób, które zawsze zostawią dobre słowo. Jesteście wspaniali.
Już kończę, bo się rozklejam haha
Czuję, że mi troszkę lżej. Zostawiam ten wpis jako przestroga. Jeżeli to czytasz i jesteś dopiero na początku tej "wspaniałej przygody" to zawróć. Nie warto. Jedyne co zyskałam "dzięki" ED to smutek, nienawiść do siebie, swojego ciała i życia, stany depresyjne, różne inne złe myśli i zachowania, ale przede wszystkim starcilam radość. Radość z życia, jedzenia, czasu spędzonego z cudownymi ludźmi. Straciłam pasje i zamiłowanie do tego, co robię. Rozwaliłam sobie zdrowie psychiczne, fizyczne trochę też. Przemyśl to. Póki nie jest za późno.
Słyszymy się wieczorem. Ściskam ❤️🫶
74 notes · View notes
jazumst · 8 months
Text
Jazu na zwykłych bateriach
Żeby Was... Bez sensu. Wszystko. Posłuchajcie:
Miałem niby odpoczywać w tym tygodniu. Se odpocząłem jak skurwysyn. Pogoda, delikatnie mówiąc, wkurwia. Nic zrobić nie można. Siedziałby człowiek i bezmyślnie się gapił na ruchome obrazki, albo spał cały dzień. Produktywność -1000500100900.
//
System się spierdolił i wtorek Kiero zaczęła na pełnym wkurwie. Jakby to jej wina była. Na szczęście wyszło na moje i SWS nawet się ucieszył. Swoją drogą na sklepie niczego nam nie brakuje.
//
Dwa dni z Kiero waliliśmy w chuja. Jak reszta załogi XD Aż się bałem, że w końcu powie coś w stylu, że ją rozleniwiam. Dobra, powiedziała coś w tym stylu, ale serio nie trzeba było za dużo robić. Dziś sporo podziałaliśmy, współpracując aż miło.
//
Wcale nie mam ochoty robić tego wpisu.
//
Grafik na luty jest spoko, ale dostałem urlop który miałem wypisany na marzec. Żeby te żonę SWSa....! Specjalnie suka to zrobiła. Gdybym, kurwa, jeszcze nie przypominał! (Ale zakurwię zaraz w laptopa!)
//
Powinienem jutro wyczyścić szyby w obu akwa, ale jakoś... Tylko kiedy potem będę miał czas? Wisi mi to z jednej strony. I tak wiem, że to zrobię.
//
Zmiana wyglądu wcale nie pobudziła mnie tak jak myślałem.
//
Pragnę poruszenia!!!
13 notes · View notes
automatyzmy · 5 months
Text
Chciałbym bać się jakiejś kobiety. Chciałbym bać się jej pożądania. Chciałbym czuć ciarki na swoim ciele czytając jej wiadomości lub słuchając jej słów. Chciałbym aby kontrolowała moje życie, aby jej mordercze macki owijały moje ciało coraz mocniej i mocniej aż nie będę w stanie wziąć oddechu bez jej zgody. Czy to normalne, że chcę aby kobieta okazała mi wszystkie swoje zwierzęce instynkty i straciła na moim punkcie rozum? Czy to normalne, że potrzebuję aż tak toksycznego i obezwładniającego pożądania? Czy to normalne, że chcę mimowolnie czuć przed nią respekt i bać się jej, niczym dzikiego zwierzęcia? Niczym bestii? Jestem tak bardzo zniszczony latami ciągłego błagania o czyjąś uwagę i tego nieustannego mentalnego upodlenia, gdy ktoś traktuje mnie jak piąte koło u wozu. Chcę do niej należeć. Chcę żeby każdy wiedział, że jestem czyjś, że zostałem już zdobyty. Pragnę być zdobyty. Pragnę być podbity jak terytorium państwa, pragnę być splądrowany. Niech referendum twojej manipulacji przypieczętuje mój los. Anektuj mnie, inkorporuj do swych ziem. Zatańcz na popiołach mojej wolności. Zmuś mnie do spalenia mostów ku mojej suwerenności. Pragnę być twoją ofiarą. Tak bardzo potrzebuję abyś była moim łowcą. Zajmij się mną.
9 notes · View notes
uchovangogha · 1 month
Text
Z serii: 1-800 pierdolenie część trzecia
Boje się.
Tak się kurwa boję co powie moja mama...
Nie boje się nawet aż tak bardzo poznać jego rodziców, ale jestem pewna, że będą komentarze na temat tego, jak podobni gabarytowo z moim chłopakiem jesteśmy.
Zatem poznajcie moją mamę :)
Jest kochana, troskliwa i zawsze była. Zaakceptowałaby mnie kimkolwiek bym nie była ale lubi komentować moją wagę i wszystko co dotyczy mojego wyglądu.
Może nie było tego dużo, ale każdy tekst pamiętam. Dlaczego musi ciągle nawiązywać do mojego wyglądu?
"moja słonica"
"Nie przejmuj się, wyglądasz dobrze. To (Moje imię) powinna się wziąć za siebie"
"wyglądasz jak bałwanek"
Do mojej przyjaciółki to akurat było ale zawsze ją komentuje przy mnie - "Jesteś już tak chuda! Ty nawet nie myśl żeby się odchudzać!" Kurwa za każdym razem gdzie ja stojąc obok niej, wyglądam jak wieloryb.
Pamiętam jeszcze jak przychodził do mnie kolega w przedszkolu, był o wiele mniejszy i bawiliśmy się gdy w pewnym momencie wzięłam go tak na barana a ona powiedziała "on by jej nie uniósł"
"no, ty to już chyba przekroczyłaś setkę na wadze"
Ała.
Boje się jakie komentarze padną po tym, jak zobaczy że mój chłopak jest podobnej budowy ciała co ja... Znaczy się jest szerszy w ramionach i jest wyższy o jakieś pięć centymetrów ale ja mam definitywnie szersze biodra i gigantyczne uda.
Napewno nawiąże do mojej wagi.
Nawiąże do tego, czy nie mogłam sobie znaleźć większego
Nawiąże do tego, że nie może mnie napewno unieść
Nawiąże do tego, że jestem kurwa GRUBA.
Już nawet otyły młodszy brat mnie jedzie z powodu wagi.
"wasza szerokość"
"gorlock the destroyer"
"zapuszczasz się"
Poprostu chce im pokazać, że potrafię być chudsza... Swojego wzrostu i budowy ciała nie naprawie ale mogę chociaż być chuda.
A miłość nie wybiera. Dla mnie jest idealny, mógłby być nawet mniejszy, niższy, wyższy, chudy, gruby, innej karnacji czy niepełnosprawny - kocham go z całego serca i dla mnie jest pięknym człowiekiem o pięknym wnętrzu.
Ale kusi tak schudnąć żeby wyglądać drobniej niż on...
Czuję się zmęczona po ostatnich dniach i wiem, że to przez drastyczne zejście w dół z kaloriami i dlatego, że mało piję.
Ale warto. Chcę wyglądać lepiej... Tak bardzo tego pragnę... Wyobrażam sobie co będzie, jak zobaczymy się w październiku... Jak zobaczy jak bardzo schudnę.
Mieszkamy daleko od siebie i widujemy się 2/3 razy w miesiącu. Teraz spędzimy całe trzy dni razem, we wrześniu napewno przyjedzie do mnie na weekend poznać moich rodziców i później znowu gdzieś się spotkamy, chociaż na jeden dzień.
W październiku wraca na studia i będzie miał mniej czasu, ale i tak go dla mnie znajdzie. Zawsze to ja mogę przyjeżdżać do niego tylko przeszkadza mu to, ile czasu spędzę w pociągu i że mało czasu spędzimy razem.
Najważniejsze, że go zobaczę a on mnie.
Jest ciężko. Odkąd pierwszy raz zobaczyliśmy się w rzeczywistości jest ciężej, bo tęsknię za nim bardziej.
Tak - związek przez internet. Mądrze... Ale nikt nigdy mnie tak nie rozumiał i nikt nigdy nie poświęcał mi tyle czasu. Mam wrażenie że niektórzy tu na miejscu poświęcaliby mi mniej czasu i nie czułabym się aż tak swobodnie rozmawiając z nimi.
Potrafimy rozmawiać kilka godzin dziennie, codziennie i traktujemy się jak najlepsi przyjaciele którymi w sumie jesteśmy.
Ale nie mogę się doczekać tych jesiennych wyjść z nim. W lato jest za gorąco i jest wszędzie dużo ludzi a jak zrobi się chłodniej to będzie idealnie.
A jeszcze bardziej idealnie będzie gdy schudnę. Dlatego lecimy do tego października
6 notes · View notes
mikoo00 · 10 months
Text
Wczoraj i dziś wjebałem przeczyszczacze Nie jestem wstanie znieść widoku mojej wagi Nie chce zaczynać od nowa Kolejne 8 dni zmarnowałem Nic nie schudłem To, że nie przytylem mnie kompletnie nie cieszy Jestem wkurwiony na siebie
Jutro jest rocznica, więc ciasto będzie Zwykle mało jem wtedy Znając mnie coś mi odbije jednak i się nażre Wjebie do tego obiad Nie będę wiedział ile co ma kcal a muszę wiedzieć żeby mieć jaką kolwiek kontrolę nad sobą
Liczę kcal=>jestem spokojny
Nie wiem ile zjadlem=>panikuje=>żeby przez chwilę nic nie czuć wpierdalam=>panikuje i tak ciągle
Jedyne co mnie pociesza to to że w przyszłym tygodniu mam zapierdol a to oznacza pełna kontrola nad tym ile kcal zjem 😍
Ja chce znów zobaczyć 34 teraz ważę coś koło 36.5/37.5
Pragnę mieć bmi 15 jak rok temu ważyć 31 kg Jak mogłem się tak roztyć
16 notes · View notes
xentropiax · 3 months
Text
No. 32
Czwarty tydzień na zwolnieniu i choć w praktyce wydawałoby się, że złamanie palca to w sumie nie takie wielkie coś, nawet jeśli była potrzebna operacja, no to jednak fakt bycia dość uziemioną, mocno na mnie wpłynął.
Pierwsze dwa tygodnie były jakimś koszmarem emocjonalnym. Nie dlatego, że czułam poważny fizyczny ból, ten w większości minął po drugiej-trzeciej dobie od operacji, ale fakt, że nie można chodzić na dwóch nogach striggerował mi ogromne pokłady traumy, czy nawet nie wiem jak to nazwać.
Byłam na jednej sesji terapeutycznej, żeby sobie to wszystko poukładać, bo miałam w pewnym momencie poczucie, że mój mózg to chomik na pieprzonym kołowrotku, który nigdy się nie zamyka. Jak nie można stresu nagle wybiegać, wyćwiczyć, wytańczyć, to się okazuje, że nie ma innych metod radzenia sobie z nim.
Wszystko, ten wypadek, przydarzyły mi się w bardzo dziwnym i zdecydowanie niezbyt dobrym momencie. Utknęłam w jakimś relacyjnym czyśćcu na jakiś czas, nie wiedząc o co chodzi, miotając się miedzy faktami, ciszą, a swoimi jakimiś paranojami, które potęgowały małe rzeczy tak bardzo, że zamieniały się w wielkie potwory. A cały czas jestem na lekach przecież. Zaczęło mnie to wszystko bardzo niepokoić, to, że się tak łamię, że powinnam być w lepszym stanie, że co, jeśli znów zespiraluję.
Zauważyłam, że źle robi mi nadmiar telefonu, aplikacji, bycia w Internecie, że wtedy jestem jeszcze bardziej przebodźcowana. Ale co robić, jak możesz tylko leżeć, spać, czytać i oglądać seriale. Wiem, niebo dla wielu, szczególnie ludzi przepracowanych i zmęczonych fizycznie, ale przysięgam wam, że dla mnie to teraz to jak kara. Bo te przyjemności teraz nie są przyjemnościami, a jedyną opcją, żeby przyciszyć mózg. Przepaliły mi się obwody, tak czułam.
Po terapii było mi trochę lepiej. Czytanie uciszyło nieco myśli, oczywiście, jeśli tylko mogłam się skupić i mózg nie wędrował w jakieś dziwne miejsca. Wychodzenie na bardzo krótkie spacery o kulach do Żabki, Rossmana czy Biedronki. Poodwiedzali mnie znajomi z poprzedniej pracy, przyjaciele, przyjechał On, mimo nie najlepszej formy.
Mimo to poczułam mocno, że nie mam spokoju, że moje potrzeby są nie zaspokojone, chociaż o tym dopiero powiedziała mi terapeutka, bo ja tylko kręciłam się w kółko i biłam po głowie, mówiąc sobie: nie jest z tobą źle, czemu czujesz się źle?
Terapeutka powiedziała mi: pani Entropio, nie ma co udawać, że jest dobrze, kiedy jest fatalnie; samotność to straszna rzecz; niech pani przyjrzy się swoim potrzebom i temu, co pani chce, ten dyskomfort bierze się właśnie z tego, że pani coś chce, ale tego nie ma. Będzie pani wiedziała potem, czego szukać. No i jak zawsze, miała rację.
Męczy mnie moja bezproduktywność, ale przecież kiedy mam siedzieć i nic nie robić, jak nie teraz? Właśnie po to jest zwolnienie lekarskie, żeby siedzieć i nic nie robić, gnić, odpoczywać, dużo spać. Teraz zadbać o siebie, nie obciążać nogi, niech kości się zrastają, żeby dobrze wyszło mi RTG, żebym mogła pojechać do przyjaciół do Holandii i tam cały ten stres odreagować, mentalnie wypocząć. Tak bardzo tego pragnę, tak mocno mi tego potrzeba, ich aury, ich poczucia humoru, wspomnień, które razem stworzymy jak zawsze, kiedy się widzimy. Muszę dojść do siebie, żeby móc wrócić do ćwiczeń, żeby zapisać się na jogę, żeby móc pojechać w Pieniny w sierpniu i do przyjaciółki w Beskidy, żeby móc oglądać piękne krajobrazy, życie czuć pełną piersią. Teraz zagoić to wszystko, pozwolić śrubom zintegrować się z tkanką, żebym w przyszłym roku bez strachu rozpoczęła bardziej poważną przygodę jogową, która może odmieni moje życie w jakiś sposób... Bardzo bym chciała, to wszystko we mnie dojrzewa.
Zwolnienie sprawiło też, że mając więcej czasu, zaczęłam interesować się mocniej tematem, który spychałam od ponad roku na margines, czując, że nie mam przestrzeni. Moja bliska przyjaciółka dawno temu powiedziała mi: oj kochana, myślę, że na pewno jesteś w spektrum. Wzruszyłam ramionami i powiedziałam: nie chcę o tym myśleć.
No to teraz w końcu zaczęłam. Czytam drugą książkę w temacie, sięgnęłam z ciekawości, chciałam zobaczyć, czy znajdę tam coś, co brzmiałoby jakoś znajomo i coś przewróciło mi się w żołądku, gdy rzeczy znajomych było aż nadto. Przeanalizowałam różne sytuacje ze swojego życia, to co mnie rozwala, co mnie przebodźcowuje, jak reaguję na wiele rzeczy, sytuacji, zdarzeń, ataki paniki, depresję, paranoje, które miewam. Bycie osobą wysoko wrażliwą. Nagle moje reakcje zaczęły mieć więcej sensu, szczególnie z tym chomiczym kołowrotem zamiast mózgu i pomyślałam sobie - ktoś mnie rozumie, ktoś też tak ma. Być może jestem w spektrum autyzmu, to by wiele wyjaśniało. Nie potrafię o sobie myśleć jeszcze w tej kategorii, dumnie nosić tej łatki, bo to nie zaburzenie, po prostu neuroróżnorodność, inaczej działający mózg. Może kiedyś spróbuję diagnozy, to nie rzecz na teraz. Ale samo poczucie, że nie jestem po prostu odklejona, pierdolnięta, że nie rozumiem siebie, dużo daje. Jakiś komfort, jakieś ciepło.
6 notes · View notes
imperiana · 11 months
Text
Źle się czuję z tym, że chcę schudnąć i ok, dzieje się to, ale... Robiłam sobie limit 1600kcal, dzisiaj zrobiłam limit 1500, a najchętniej to bym zrobiła od razu limit 800-1000kcal, żeby szybciej osiągnąć to, czego pragnę.
Jedyne, co mnie powstrzymuje, to fakt, że mój chłopak już raz płakał, bo nie chciałam nic zjeść i się zmuszałam do zjedzenia chociażby wafla ryżowego, i cholernie się zmartwił, widząc, że jem go kilka minut, nie mogąc go przełknąć.
Ogólnie, to zanim przeszłam na dietę, to będąc w domu rodzinnym potrafiłam nic nie jeść przez 3 dni, tak o. Bo nie miałam ochoty, a wtedy nawet nie myślałam o diecie i o tym, jak wyglądam, ale moja babcia potrafiła gadać: "A co ty? Odchudzasz się? Ciebie trzeba leczyć. Chcesz popaść w anemię idiotko?", a wtedy potrafiłam się rozpłakać, bo nie potrafiłam jej nawet wyjaśnić, że w tamtym momencie się nie odchudzałam, tylko nie miałam kompletnie na nic ochoty.
Teraz natomiast od kiedy jestem na diecie źle się zaczynam czuć żrąc te 1500kcal. Z jednej strony chcę być motylkiem, chcę by widziano moje kości, bym mogła je złapać, by z dnia na dzień być nagle wychudzona, co oczywiście nie jest możliwe, ale po prostu pragnę schudnąć o wiele więcej niż 5kg w 20 dni, a z drugiej wiem, że póki co do 60kg muszę odżywiać się zdrowo i jednak starać się zjeść ponad te 1000kcal.
Ale czuję się, jak obżarta tłusta świnia...
Mimo to wiem, że jak od razu przejdę na tak surowy limit kaloryczny, to zjebię to i będę mieć binge, czego nie chcę...
Jutro robię fasta. Rezygnuję z kolacji i śniadania w środę, bo będę jechać do mojej matki na grób z chłopakiem, przez co prawdopodobnie zjem dopiero jakiś obiad na mieście.
11 notes · View notes
goaltobone · 11 months
Text
16 września
Pod względem jedzeniowym dzien udany, dieta zaliczona. Ale pod koniec dnia miałam taki mental breakdown ze plakalam nawet nie wiedząc dlaczego. Przeciez nie przez to ze za dużo zjadłam, bo dzien był udany. Może przez to ze mam już dosyć tej choroby. Może przez to ze mecze się przez miesiace, a nawet lata, a waga od dłuższego czasu nie spada poniżej 60. Może przez to ze nikt nie widzi co się u mnie dzieje. Czy to dlatego, ze nie mam niedowagi? Może przez to ze jedyne o czym myśle to jedzenie i nie moge skupić się na szkole. Nie chce tak zyc, a jednak pragnę. Co jest nie tak?
Tumblr media
ps jestem na większych limitach żeby uniknąć binge
8 notes · View notes