Tumgik
#wieczny sen
Text
DLACZEGO NIE WARTO WCHODZIĆ ANI ROMANTYZOWAĆ ED
ten post kieruje głównie do osób które są dopiero na początku swojej "przygody" z tą chorobą albo dopiero chcą zacząć, choruje na zaburzenia odżywiania od ponad 6 lat i chce pokazać wam co "dała" mi ta choroba. proszę o przeczytanie całości, chciałabym żeby dotarło to do jak największej ilości osób dlatego proszę o rb, nawet jeżeli siedzicie już w tym, z góry dziękuje!!
anemia- miałam zagrożenie życia przez to ze mój organizm był strasznie niedożywiony i miałam okropne wyniki badań, gdyby nie leki które brałam przez długi czas to mogłoby mnie już tu nie być
cały czas czuje zimno- możecie pomyśleć "ale fajnie, nie pocisz się bo nie jest ci nigdy gorąco" ale chuja prawda, nie jestem w stanie wyjść z domu bez bluzy i czegoś z długim rękawem jeszcze pod spodem, niezależnie od temperatury na zewnątrz jest mi zimno i bardzo często trzęsę się, mam cały czas zimne dłonie i to tez nie tak ze się nie pocę, bo to tak nie działa, niestety mając na sobie 3/4 warstwy kiedy jest 20+ stopni pocę się a nadal jest mi zimno + wyglądam idiotycznie kiedy ludzie chodzą w krótkim rękawku a ja chodzę w bluzce termicznej
krwotoki z nosa- to jest u mnie na porządku dziennym, minimum raz dziennie (zazwyczaj od razu po obudzeniu) leci mi krew z nosa, a przez to automatycznie jest mi słabo i czuje się beznadziejnie przez następne pare godzin, najgorsze jest to, że często zdarza się to pare razy dziennie i w różnych sytuacjach, co bardzo często jest dla mnie bardzo nie komfortowe
omdlenia- to samo co z krwotokami, potrafi mi się to przytrafić pare razy dziennie i dosłownie w każdym miejscu i sytuacji, a nie zawsze mam jak sobie z tym poradzić bo nie zawsze mam przy sobie zimną butelkę wody i tez nie zawsze mam kogo poprosić o pomoc w razie takiej sytuacji
wypadające włosy- mam na myśli włosy wypadające GARŚCIAMI, wystarczy ze przejadę ręką po włosach to automatycznie mam całą rękę we włosach, kiedyś miałam piękne, zdrowe i grube włosy a teraz mam cienkie i z każdym dniem coraz rzadsze
ból głowy- praktycznie cały czas boli mnie głowa a leki przeciwbólowe już nie działają na mnie (uodporniłam się na nie przez branie dużych dawek praktycznie codziennie) wiec każdy dzień to jest męczarnia
brak koncentracji- nie jestem w stanie się skupić na niczym, kocham czytać książki a przez brak koncentracji bardzo często muszę czytać tą samą stronę 2-3 razy bo nie jestem w stanie skupić się i zrozumiem o co chodzi, ale to tyczy się również nauki, nie jestem w stanie się uczyć szybko jak kiedyś i nawet proste zadania sprawiają mi problem bo muszę czytać polecenia po kilka razy żeby w ogóle ogarnąć o co chodzi i co ja muszę zrobić w danym zadaniu
słaba pamięć- mam zaniki pamięci, często nie pamietam co robiłam wczoraj lub 2 dni temu, nie mogę tez zapamiętać prostych rzeczy i informacji i muszę zapisywać dosłownie wszystko w notatkach lub w kalendarzu bo nie mogę zapamiętać dat lub godzin spotkań np. ze znajomymi, tyczy sie to tez nauki, nie jestem w stanie pamiętać najważniejszych informacji i bardzo często zapominam czego się uczyłam już kilka godzin po nauce, przez co moje oceny się pogorszyły
beznadziejny stan skory- nie chodzi mi tylko o cerę, bo to jest już dramat w ogóle, cały czas mam podkrążone oczy (niezależnie od ilości snu), wszędzie mam wypryski których nie idzie się pozbyć (mimo leczenia kosmetykami dermatologicznymi) a moja skóra na całym ciele jest sucha do tego stopnia ze schodzi mi skóra, jestem blada ale do tego stopnia ze moja skóra wydaje się szara w niektórych miejscach i ogólnie wygląda bardzo źle
zaburzony sen- naprzemian bezsenność z nadmiernym spaniem i chroniczne zmęczenie, nie jestem w stanie się wyspać nie ważne czy śpię 6 czy 16 godzin, wiecznie jestem zmęczona, bardzo często tez pojawiają się epizody gdzie pomimo zmęczenia nie jestem w stanie zasnąć i nie śpię po kilka nocy pod rząd (brałam leki nasenne które jakoś mi pomagały, ale niestety moja matka zabrała mi je po jednej z moich prób s)
napady na jedzenie- niedożywiony organizm domaga się jedzenia i czasami nie jestem w stanie tego powstrzymać wiec rzucam się na jedzenie i potrafię zjeść naraz takie ilości jedzenia, które zdrowa osoba je na przestrzeni 2/3 dni (bardzo często jest to 10tys. kcal jak nie więcej NARAZ) a potem wyrzuty sumienia i próby pozbycia sie tego z organizmu, poprzez wymioty lub środki przeczyszczające
uzależnienia od używek- jestem uzależniona od nikotyny od 15 roku życia (mam 18 lat) i byłam uzależniona od narkotyków tylko dlatego ze dzięki nim nie czułam głodu i do tej pory męczę sie z konsekwencjami tego, czasami zdarzają mi się nawroty tego uzależnienia i epizody gdzie biorę pare dni po rząd, ale staram ogarnąć się bo nic tak nie niszczy życia jak narkotyki, oprócz tego uzależnienie od alkoholu (z którego próbuje wyjść, ale idzie mi to chujowo), upijam się do upadłego a ze zawsze pije na pusty żołądek to kończy się to zawsze źle, ale mój chory łeb mówi mi ze kalorie z alkoholu są lepsze niż z jedzenia i to mnie popycha tylko w głębsze uzależnienie
rozjebane relacje- cała moja rodzina uważa mnie za chorą psychicznie anorektyczkę, alkoholiczkę i ćpunkę, a moi znajomi są wiecznie zmartwieni moim stanem zdrowia i psychiki co tez ich obciąża psychicznie i odbija się na nich
depresja i zaburzenia lękowe- na to również choruje od 6 lat a chodzę na terapie od 3 lat i każdy dzień jest dla mnie męką, bo myśli s i o self harmie nie opuszczają mnie nawet na chwile, jestem po 12 próbach a ok. 60% mojego ciała jest pokryte bliznami
self harm- nie muszę chyba mówić ze jest to również uzależnienie ( z którego chyba wyszłam, świętuje właśnie 102 dni bycia clean) które ciągnie za sobą okropne konsekwencje, często zaczyna sie niewinnie, jako kara albo ucieczka od bólu psychicznego (w moim przypadku tak było, ale oczywiście powodów może być więcej), zaczyna sie od delikatnych lekkich draśnięć, potem przeradza sie w coraz głębsze i większe rany, które są do szycia a po nich zostają blizny które nawet po wygojeniu pozostają widoczne i ani trochę nie są ładne i nie należy tego romantyzowac
mogłabym chyba tak wymieniać w nieskończoność, ogólnie wniosek jest jeden: ta choroba więcej zabiera niż daje i jeżeli myślicie ze da się łatwo schudnąć i nie mieć potem żadnych konsekwencji to jesteście w błędzie, dlatego proszę żebyście uciekali z tego jak najszybciej, bo nigdy nie jest za późno, żeby zawalczyć o siebie i swoje zdrowie.
jezeli ktoś z was potrzebuje porozmawiać i potrzebuje wsparcia (nie motywacji do wchodzenia w chorobę!!!!) to zawsze możecie do mnie napisać, postaram się odpisac jak najszybciej będę mogła i może będę mogła jakoś pomóc!!
trzymajcie się kochani i uważajcie na siebie<3
378 notes · View notes
zatokamilosci · 5 months
Text
Dobranoc, lecz jednak wolę wieczny sen.
29 notes · View notes
yellowmanula · 2 months
Text
Tumblr media
Palę fraktale
Ostatnio kiedy palę blanty zaczynają mnie drylować okropne pytania kim jestem? i jaki jest sens mojej egzystencji? i wypala mnie dziura jak czarna fala fraktale rozwijają się w kolorowe rozety praktyka hakerstwa w sen wieczny zwija się w myśli jak ochłapy sklejające się w skrzepy
#sofucktomorrowweonlygettingyounger OLGA REMBIELIŃSKA
11 notes · View notes
presleyowa · 10 months
Text
Sobota.....
Wczoraj moja matka byla w dobrym nastroju, wiec podzielilam sie z nia nowina na temat zmiany pracy. Po czym odkrylam, dlaczego mam taki zryty beret.
"Zmieniasz prace? Ale jak to? Ale tak daleko? A nie ma nic blizej domu? Bardzo duzo bedziesz wydawac na paliwo i dojazdy. A poradzisz sobie? A umiesz wszystko? A bedziesz sie tam uczyc nowych rzeczy? A pozwola ci sie uczyc nowych rzeczy? A jesli nie pozwola?"
Wydawaloby sie, zwykle proste pytania, a ja juz sie triggeruje. Od 8 lat nie jestem w stanie wytlumaczyc rodzicom, ze w kraju, w ktorym mieszkam, ludzie dojezdzaja daleko do pracy. Oni nadal zyja faktem, ze 8 lat temu zarabialam mniej niz minimalna krajowa w obozie pracy po drugiej stronie mojej malutkiej miejscowosci. Ale chociaz nie wydawalam na dojazdy! 4 lata pracy w domu i praktycznie zero wydatkow na paliwo, ale nie, to sie nie liczy. Najlepiej by bylo, gdybym mieszkala blisko pracy. I tak sie co dwa lata przeprowadzala. Mowia mi to ludzie, ktorzy 40 lat mieszkaja w tym samym mieszkaniu.
Ojciec to mnie w ogole rozlozyl na lopatki, bo stwierdzil, ze znowu bede musiala sie uczyc nowych rzeczy. ZNOWU.
Przeprowadzilam sie do innego kraju. ZNOWU nauka jezyka od podstaw. Po co mi, skoro juz jeden znam. Zmiany w Microsoft Office? ZNOWU. Kolejny kurs? ZNOWU. Nigdy nie powiedzial, ze ZNOWU sobie z czyms poradzilam. Rany, ale moj ojciec jest ciezkim czlowiekiem.
Pracowalam w wielu branzach, w wielu pracach. Zawsze powtarzam, ze zagranica pieniadze leza na ulicy, tylko trzeba sie ciezko po nie schylic. Z tym podejsciem nadal pracowalabym za mniej niz minimalna krajowa. Obcy mi ludzie bardziej sie ciesza z moich osiagniec, niz wlasna rodzina.
Rozumiem, ze jest im ciezko, przez to wszystko, co przeszli, ale dobija mnie to. Nic dziwnego, ze kazda sytuacje analizuje do bolu i widze tylko ciemne strony i problemy. Ze sie wiecznie boje. Ze jest mi ciezko wyjsc ze slynnej strefy komfortu. Wiem, ze jestem dorosla i sobie poradze bez ich wsparcia czy akceptacji, ale to mi siadlo na banie i tak sobie siedzi. Nerwica za nerwica. Chyba zapytam sie terapeutki, czy takie relacje maja sens. Czuje sie przybita.
Zaloze sie, ze jutro wspomne o tym tesciom i oni doslownie otworza szampana. Moze moj maz byl inaczej wychowany, a moze w Polsce inaczej sie wychowuje mezczyzn i kobiety. Widze ta przepasc miedzy nami, ale pracuje nad nia. ZNOWU.
Na dodatek my, geniusze roku, od 2 miesiecy myslimy, ze nasz nowy zlew jest kompozytowy. Dzis, nie wiadomo dlaczego, spojrzalam w papiery, a on jest granitowy 🙈Nie to, ze szpanuje, chodzi o czyszczenie.
Harry Potter na pocieszke. Mimo, ze ksiazek i kosmetykow pelno, przydalyby sie zakupy. O szafie nie wspominam, mam 3 miesiace na wygladanie jak czlowiek.
Tumblr media
23 notes · View notes
kasja93 · 11 months
Text
Siemanko!
Tumblr media
Dawno nie było porządnego update z domu co? W sumie ostatnio w ogóle mało pisze i nie ma różnicy czy jestem w trasie, czy w domu. Jak już wspomniałam kilkukrotnie ostatnie dwa miesiące to już w ogóle dziwny czas dla mnie.
Nie chwaliłam się (bo nie było czym), ale w końcu poszłam na terapię. Ważne było bym skupiała się na sobie i przerabianiu tego wszystkiego co się przez lata nawarstwiało. Nie mówię tu akurat o moich zaburzeniach odżywiania choć i na nie zapewne przyjdzie czas. Na ten moment „ważniejsze” było dla mnie zaleczenie depresji. Jestem już po 4 wizycie u psychoterapeuty i czuję się lepiej a jednocześnie tak dziwnie. Stan zupełnie dla mnie nieznany.
Tumblr media
Nie będę się nad tym rozwodzić albowiem ciężko mi to nawet opisać. W dużym skrócie: jest inaczej, ale lepiej. Ilość złych myśli spadły niemal do zera. To nie tak, że jestem ciągle pozytywna. Jednak nie nawiedzają mnie spadki poczucia humoru bez powodu i z błahych powodów. Choć bywam milcząca to po prostu czuję się okej a nie tak jak wcześniej bo nie chciało mi się funkcjonować.
Aktualnie jestem na etapie utrzymania dawek leków. Na plus mogę powiedzieć, że potrafię przespać noc bez leków na sennych. Koszmary przestały mnie nawiedzać. Miewam czasem straszny sen, ale jest to bardziej jakaś totalna abstrakcja a nie zaś flash backi z roboty :)
Tumblr media
W domu jestem drugi dzień. W niedzielę pojechałam do Łodzi by ogarnąć cmentarz (nie jestem pewna czy wyjadę we wtorek czy w czwartek) dziś zaś zrobiłam duże zakupy do domu jak i dla domu. Remont jest już zakończony w 75% :) idzie coraz lepiej.
Ostatnio, gdy byłam w domu przygotowałam do kiszenia czerwoną kapustę (jeszcze z tydzień max dwa i będzie gotowa do zapakowania w słoiki). Dziś do kamiennej beczki trafiło 20 kg białej kapusty oraz 3 kg marchewki :3 u mnie w domu każdy lubi kapustę kiszoną zatem fajnie wiedzieć, że to co będziemy jeść zrobiliśmy sami 💪🏻😃
Gdy ja przemierzałam drogi Europy tata polował w lesie na grzyby :) mamy zrobione kilka słoików marynowanych, kilka kilo mrożonych oraz 10l słoik suszonych podgrzybków oraz prawdziwków! A to jeszcze nie koniec :) jak nie będę wyjeżdżać jutro to w środę pójdę na grzyby. Lubie łazić po lesie :)
Tumblr media
Co się zaś tyczy zwierzaków.
Ogoniaste mają się dobrze. @pozarta byłaś ciekawa jak wielki jest już Koper :) zobacz jakie potężne kocisko!
Tumblr media Tumblr media
Mimo swoich rozmiarów i tak KróloBarany z łatwością przeganiają dziada ze swojego pokoju :) On jednak się nie przejmuje. Biega po podwórku, chodzi po sąsiadach, ale zawsze wraca bo gdzie by miał tak dobrze jak nie u nas w domu?
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Uszate diabły dalej pokazują każdemu kto tu rządzi. Zdzisia jest na mnie lekko obrażona bo po przyjeździe i inspekcji zarządziłam obcięcie smaczków do zera. Tylko siano, ziółka i woda. Moi rodzice z miłości zapaśli mi uszaki 😅 No, ale buziaczki są. Zębolich(a) zaś tupie i furczy na mnie. W sumie to na każdego tak Jerry się boczy. W nocy zaś pantoflarz przychodzi i śpi ze mną. Jak zaś capnę jedno czy drugie na ręce to przytulaski są :3 Czesanko również bo okropnie linieją. W ogóle zostawiam otwarte drzwi do pokoju i na podwórko by jak któreś chce wyjść na zewnątrz mógł zwiedzać do woli. Dziś Jerry robił takie wygibasy na trawniku, że poprawił mi tym niesamowicie poczucie humoru.
Tumblr media
Generalnie czuję się okej. Jedzeniowo jem ostatnio więcej. Oscyluje w granicy około tysiaka kalorii dziennie. W trasie byłam bliska kilku napadów, więc wolę jeść ciut więcej, niż kilka razy w tygodniu jeść za trzech. Jest mi wiecznie zimno zatem na pewno jestem na minusie. Nie wiem ile ważę. Nie chce tego wiedzieć. Rozmiar od wyprowadzki z Łodzi mi się nie zmienił co mi się nie podoba. Jednak wolałam się skupić na walce z depresją, niż kilogramami. Jak przestanę wydawać kasę na leki oraz lekarzy to może będę mogła znów pilnować bilansów mikro oraz makro. Narazie mam inne priorytety :)
Chciałabym też wrócić do regularnego pisania tutaj. Nie obiecuję, że mi się to uda i będą codzienne wpisy na blogu. Zwłaszcza, że odnoszę wrażenie, iż mało kogo interesują moje wpisy. Wiem, że przez brak regularnych postów spada ilość czytających a moje rzadkie bajania nie pokazują się od razu na tablicach. Chcę jednak dalej pisać :)
Zatem I’ll be back 😎
26 notes · View notes
tearsincoffe · 6 months
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[17.03.2024]
Przytyłam. W miejsce kropki mam szczerą ochotę wstawić słowo "przepraszam". Nie zliczę ile razy padły w moją stronę słowa "teoretycznie jesteś człowiekiem myślącym powinnaś potrafić przestać się obżerać" - sugestia jakobym miała kontrolę. Wcale tego nie czuję, ster jest gdzieś daleko poza zasięgiem moich rąk. Jem i nie myślę, tępo przeżuwając. Tak zamknięta w pokoju nie różnie się niczym od roślinki lub prymitywnego zwierzęcia o które moja mama się nie prosiła.
Mama - u mnie temat rzeka. Ostatnio preferuję słowo "koleżanka". Wspólnie się śmiejemy, kochamy ponad życie aż przychodzi malutki zgrzycik. Wtedy na wzór stereotypowych damskich przyjaźni przedstawianych w komediach dla nastolatków z lat 90' mamo-kumpela dźga moje plecy aby później bez słów skruchy przyłożyć do ran gaze (bądź i to nie). Przecież sobie wymyślam, przesadzam, nic takiego nie miało miejsca a ja jak zawsze koloryzuję. Miłość i nienawiść, przyjaźń i rywalizacja, nigdy córka i matka. Maszyna kreująca wyrzuty sumienia nie zwalnia, choroba. Nowotwór złośliwy który (cytując słowa byłej wychowawczyni rzucone wrogo na łamach klasy) pozwolił mi zdać. Jakbym była niewdzięczną smarkulą wykorzystującą chorą matke. Mam ochotę krzyczeć i zaprzeczać lecz równie szybko knebluje mnie samorealizacja, Thalia przecież to prawda, jesteś potworem, marnujesz istnienie nie tylko sobie lecz matki również. W takich chwilach z dziwną obojętnością wypatruje śmierci. Tak byłoby lepiej wszystkim.
Koniec, łono Abrahama, sen wieczny, kres, ostatnia godzina, zatracenie - etc. Mój największy lęk. Kolejny dowód obłudy. Wstyd mi, iż kiedyś podczas "typowej fazy emo, wieku wczesnomłodzieńczego" (lubię spłycać ten rodział mego życia do prześmiewczej nazwy "edgy". Wtedy problem nie istnieje) miałam odwagę szarpnięcia klamki drzwi za którymi kryje się prawda ostateczna a dzisiaj wychodowałam sobie żałosną wolę życia. Całkowicie nieuzasadnioną. Szkołę zawaliłam, codziennie pogarszam sytuacje jakby z premedytacją, wizji przyszłości brak równie co chęci oraz talentu. Ja już nawet nie pragnę życia. Bycia częścią społeczeństwa, relacji, uczuć, wrażen. Chciałabym przeżyć. Moja wizja utopi mieści się w czterech ścianach zakładu zamkniętego gdzie spokojnie czekam aż natura uczyni to czego ja nie potrafię. Przysięgam wytwarzać jak najmniejsze koszta, społeczeństwo nijak nie jest winne, iż los popełnił równie nieznaczący błąd co ja. Jedzenie, kosmetyki podstawowej higieny są mi zbędnę. Brak mi sił nawet umyć zęby, czasami płaczę gdy mama krzyczy abym to zrobiła nie rozumiejąc mojego dziwnego uporu. Ona nawet w niedzielę robi pełny makijaż i biega po domu w kusych, skórzanych spódniczkach. Ja siedzę zaniedbana przypominając raczej poturbowanego koczkodana (o czym naturalnie dostaje przypomnienia od ma- koleżanki). Jak mogę? Jestem zdrowa i tak potwornie leniwa. Ona mimo złośliwego nowotworu dźwiga świat na barkach. Wszyscy ją podziwiają. Jak niesprawiedliwy Bóg pokarał ją taką córką? Niech mnie zamknie gdzieś daleko, zapomni o istocie podobnej do ojca alkoholika oraz gwałciciela, socjopacie bez empatii. W końcu niedaleko pada zgniłe jabłko od jabłoni. A ja odejdę sobie cicho otoczona własnymi myślami (lub nie, ostatnio mam coraz większe problemy z utrzymaniem się na powierzchni świadomości) obserwując kraty w oknie. Gdzieś tam ludzie żyją, ja tylko przeżyłam.
Trzynastka miała zostać moją szczęśliwą liczbą jako, iż wszystko muszę robić odwrotnie (lubię myśl o własnej indywidualności nawet jeśli negatywnej. Thalia, żałosny, mały narcyzie. Nie Ty pierwsza, nie ostatnia). Tego dnia mama-kumpela miała zostawić mnie samą pierwszy raz w życiu. Półtorej miesiąca pozoru posiadania kontroli. Powinna mnie cieszyć myśl, iż wyjeżdża z szansą wyelminowania potwora pożerającego jej organizm lecz ja po cichu skanduje imię wolności. Zostanę sama trzymając los we własnych rękach. Bez komentarzy, wyrzutów czy licealnych wojenek z moim egzemplarzem najstarszej nastolatki w Polsce. Tylko ja. Dopiero utopijna wizja życia w pojedynkę uzmysłowiła mi jak bardzo się duszę, tęsknie oddechu który odbierano mi od chwili narodzin. Pępowina owinęła starannie moje gardło na następnych osiemnaście lat. Zastanawiam się tylko czy pętle zacisnęła mama? Może utworzyła się ona samoistnie? I czy to ważne skoro owocuje w te same skutki?
Ana - ostateczny synonim kontroli. Całkowicie upadłam czemu towarzyszyło wielokrotne łamanie przykazania k. Chciałabym wykorzystać darowane mi półtorejmiesiąca na chociażby chwilowe dotknięcie steru odpowiedzialnego za wrak którym jestem. Nie znam innej drogi. Może po prostu poznać nie chcę. Cytując pewien punkowy klasyk "życie jest jak gówno na kole" - mimo, że czeka mnie brutalny przewrót czuje, że chwilowo znów będę na górze. A teraz to mi wystarcza.
Jeśli jakiś masochista przeczytał powyższy manifest do końca, przepraszam. Nawet Cię nie znając mam wyrzuty. Teraz znasz moje problemy. Myślisz, że kłamie i wyolbrzymiam? Bo ja tak. Ciężko jest przedstawiać własny punkt widzenia po latach kontroli, bagatelizowania moich słów przypisując mi kłamstwo. Nazywania "pojebaną" bo podjęłam własną decyzję w sprawie tak trywialnej jak wybór kurtki.
Chciałabym wyrzucić z siebie więcej (podobnie jak dzisiejszy obiad) lecz brak mi już sił. Wydanie następnych gorzkich żali do świata już jutro... chyba. Nie ufam swoim słowom, ludzie mówią, że nie warto.
Dobrej nocy Motylku! 🦋
7 notes · View notes
niedoceniony · 2 years
Text
Przyjdzie czas, gdy wszystko co kochasz odejdzie. Czasem w bolesny sposób, a czasem w spokoju. Wtedy będziesz musiał zmierzyć się ze stratą i zrozumieć, że nic nie trwa wiecznie. Będziesz musiał nauczyć się żyć bez tego, co kiedyś dawało ci radość i sens. Będzie to trudne i smutne, ale to właśnie w takich momentach wzrasta nasza siła i determinacja. Będziesz musiał iść dalej, choć będzie ci bardzo ciężko. Ale pamiętaj, że masz w sobie moc, by przez to wszystko przejść i odnaleźć nowe szczęście.
ENG
There will come a time when everything you love will depart. Sometimes in a painful way, and sometimes peacefully. Then you will have to face loss and understand that nothing lasts forever. You will have to learn to live without what once brought you joy and meaning. It will be difficult and sad, but it is in these moments that our strength and determination grow. You will have to keep moving forward, even though it will be very hard. But remember, you have the power within you to go through it all and find new happiness.
80 notes · View notes
zyjeumierajacc · 2 years
Text
chcę przespać choć jedną noc, nawet jeśli oznaczałoby to sen wieczny
61 notes · View notes
klepsydr4cz4su · 3 months
Text
Troszkę się źle czuje psychicznie. Niech sen trwa wiecznie.
6 notes · View notes
Text
Bal
W blasku świec w cieniu kwiatów
Dwie dusze tańczą jak motyle.
W ich oczach światło gwiazd i lat
Miłość co wiecznie się gubi
Nie ważne czy to bal czy kolacja
Czy twarze znane czy obce
Oni mają tylko siebie i pasję
Co łączy ich serca i głosy
Niech ta noc trwa niech się nie kończy
Niech czas się zatrzyma na chwilę
Niech tańczą śmieją się i kochają
Bo to jest ich szczęście i siła
Bo to jest ich sen i marzenia
5 notes · View notes
linkemon · 1 year
Text
Noctis Lucis Caelum x Reader
Tumblr media
Selfship dla xivia___. Masterlist w języku polskim można znaleźć tu.
For English version of the same work check my Masterlist here.
↠ Noctis poznał cię, gdy zaczął chodzić do szkoły, jak większość ludzi w jego wieku. Nie byłaś zbyt rozmowna. On zresztą też nie. Być może właśnie dlatego przypadłaś mu do gustu. W przeciwieństwie do jego rówieśników, nie wychodziłaś z inicjatywą by się z nim zapoznać. Po prostu istniałaś gdzieś obok, zajmując się swoimi sprawami.
↠ Książę momentami miewał serdecznie dosyć wszystkiego, co go otacza. W takich momentach zaszywał się na dachu. Pewnego razu zastał tam ciebie, śpiącą. Zmieszał się i spróbował wycofać, ale właśnie wtedy się obudziłaś. Zrobiło ci się głupio. Zebrałaś swoje rzeczy najszybciej jak się dało i zmyłaś się stamtąd. Nie wiedziałaś jednak, że zapomniałaś swojej gry. Świeżo kupionej, jeszcze w folii.
Noctis zastanawiał się czy nie lepiej po prostu zostawić pudełko na miejscu, ale ostatecznie wygrała w nim chęć pogadania o grze. Sam dopiero co ją kupił i miał mnóstwo przemyśleń co do fabuły i strategii rozgrywki. Dlatego następnego dnia odnalazł cię na korytarzu i oddał zgubę. Rozmawiało wam się na tyle miło, że odprowadził cię do klasy na drugim końcu budynku. Tak zaczęła się wasza przyjaźń.
↠ Chłopak serdecznie nienawidził warzyw, dlatego poniekąd rozumiał problemy z odżywianiem. W tym względzie był jednak lekkim hipokrytą, bo od czasu do czasu przypominał ci o prawidłowym jedzeniu, nawet jeśli sam nie potrafił się do tego zastosować.
↠ Często zdarzało ci się urządzać sesje grania z Noctisem a później również Promptem. W dużej mierze online, ale czasem też na kanapie w mieszkanku. Ignis przygotowywał wtedy same dobre smakołyki. Scientia strofował chłopaka jeśli zachowywał się źle i te wizyty to jedne z niewielu razów, kiedy naprawdę go słuchał i się podporządkowywał.
↠ Jako przyjaciółce księcia, udało ci się odwiedzić pałac. Twoja pierwsza wizyta była niezłą katastrofą. Najpierw zbiłaś wiekową wazę, potem zgubiłaś się między długimi korytarzami a na koniec wpadłaś na króla Regisa. Ze zdenerwowania się rozpłakałaś. Książę znalazł cię, śmiejącą się przez łzy przed jego ojcem. Mężczyzna próbował cię rozśmieszyć, opowiadając historię z dzieciństwa o swoim synu i całkiem dobrze mu to wyszło.
Tamtego dnia Noctis zabrał cię też na swój trening. Po części dlatego, że musiał, a po części po to by się przed tobą pochwalić. Jego duma, kiedy całkowicie olałaś Gladiona i pogratulowałaś jemu, była ogromna.
↠ Żadne z was nie wyznało drugiej stronie uczuć w typowy sposób. Po prostu pewnego razu, przechadzając się po mieście przy zachodzie słońca, złapaliście się za ręce. A kilka dni później chwila w parku była na tyle magiczna, że odbył się wasz pierwszy pocałunek. Bycie parą wyszło bez oficjalnych ceregieli czy ogłoszeń.
↠ Wasze randki niewiele różniły się od tego, co do tej pory robiliście razem. Granie, sklepy i wypady na miasto. Różnica była taka, że wychodziliście bez chłopaków, którzy dość szybko zwietrzyli, że coś jest na rzeczy.
Przez dosyć długi czas ukrywaliście relację przed trójką przyjaciół. Wasz związek był wtedy pełen drobnych muśnięć dłoni, szybko skradzionych pocałunków i niespodziewanych wagarów w środku dnia.
↠ Książę przyzwyczaił się do tego, że wiecznie chodziłaś niewyspana. Nie miał nic przeciwko temu by jego ramię było twoją poduszką.
↠ To ty wpadłaś na pomysł by zatrudnić was w pracy dorywczej. W ten sposób na pewien czas wylądowaliście dorabiając w restauracji sushi. Od tamtej pory nie możecie już patrzeć na takie jedzenie. Musiałaś jednak przyznać, że chłopak był niezwykle opiekuńczy. Kiedy widział, że nie dawałaś rady, wysyłał cię na przerwę i przejmował twoje zadania.
↠ Noctis miewał tendencje do chowania uczuć głęboko w sobie. Jeśli chciałaś je dogłębnie poznać, musiałaś się mocno namęczyć. Często też powtarzałaś mu jak bardzo jesteś z niego dumna, bo próba dorośnięcia do roli króla spędzała mu sen z powiek.
On sam natomiast częściej wspierał cię czynami niż słowami. Choćby przez przychodzenie na różnego rodzaju konkursy szkolne czy załatwianie niektórych spraw, sprawiających ci problemy. Między innymi osób, które zarzucały ci, że jesteś z nim dla sławy czy korzyści. Miał swoje sposoby na takich ludzi.
↠ Wasz związek trwał dość długo, ale im bliżej było do małżeństwa z Lunafreyą, tym bardziej Noctis rozważał zerwanie z tobą. Poczucie obowiązku wygrało i nie chcąc cię ranić później, rozstał się z tobą na długo przed wyjazdem z Insomnii. Wciąż jednak wracał do ciebie myślami. Szczególnie ma cię w głowie teraz, gdy doszły do niego wieści o ataku na stolicę...
18 notes · View notes
bnha-ekipa-3 · 9 months
Text
Tumblr media
Wieczny sen.
The eternal dream.
2 notes · View notes
yellowmanula · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Palę fraktale
Ostatnio kiedy palę blanty zaczynają mnie drylować okropne pytania
kim jestem?
i jaki jest sens mojej egzystencji? i wypala mnie dziura jak czarna fala
fraktale rozwijają się w kolorowe rozety
praktyka hakerstwa w sen wieczny zwija się w myśli jak ochłapy sklejające się w skrzepy Olga Rembielińska
Retusz: Marzena Bobrzecka & Hubert Daniszewski
7 notes · View notes
uposledzony-aniol · 2 years
Text
Miałem tak piękny sen że... żałuję że się obudziłem, nie mógłbym tak spać wiecznie?
Chciałbym żyć w tym śnie...
16 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Hej
Tumblr media
Miałam obudzić się o 23 bo tak miałam ustawiony budzik. Tylko co z tego skoro go zwyczajnie nie słyszałam i obudziłam się samoistnie o 0:57 xD Chciałabym zobaczyć swoją minę jak zerknęłam na telefon a tam pierdyliard powiadomień o tym jak budzik próbował mnie dobudzić.
Powiedziałam tylko:
Tumblr media
I po prostu jak stałam tak ruszyłam. W piżamie.
Pierwszy postój miałam po czterech godzinach na szybką toaletę i śniadanie
Tumblr media
I jazda dalej… Stanęłam na południe „spać”. I pomimo leków zasnąć nie mogę… Gorąco mi, głowa mnie boli, pić mi się chce i wiecznie coś. Już się czuje zwyczajnie zmęczona, ale sen nie przychodzi. Rano jeszcze humor mi dopisywał. Stwierdziłam, że jakoś to będzie a później zaczęło się kopanie leżącego.
Najpierw dostałam maila, że 10.10.23 kończy mi się ubezpieczenie Toyoty 💀 Za OC i AC razem po wszelkich możliwych zniżkach będzie do zapłacenia 1600 zł.
Później, gdy stanęłam stwierdziłam, że muszę uzupełnić leki do przegródek na tydzień do przodu… Część leków skończy mi się w sobotę 💀 już zadzwoniłam do apteki by mi sprowadzili bo jak w piątek zjadę wieczorem do domu (optymistyczna wersja) to wyjadę w trasę w poniedziałek po południu (w chuj realne a wręcz pewne) zatem w sobotę muszę kupić. Chuj wie za co bo narazie mam 17 zł na koncie xD (śmiech przez łzy). Jak jutro nie dostanę przelewu to będę próbowała coś wyrzeźbić od przyjaciółki bo wisi mi tysiaka i od dwóch heh… trzech miesięcy mi zalega ze zwrotem. A jak nie to po prostu zamiast jedzenia w trasę (mam na chacie zostawione dwie stówki) kupię leki a jak dostanę przelew to przepłacę i kupię coś jak będę w trasie (czasem udaje się stanąć przy sklepie).
Tumblr media
No i tak pięknie mi się wszystko ułożyło, że teraz za nic nie jestem w stanie odpocząć przez nerwy… Już nie wspomnę, że to wszystko to nic. Staram się sobie wmówić czy raczej pójść po rozum do głowy, że i tak się przeżyje. Ostatni „problem” już de facto przecież jest rozwiązany, w którą stronę by nie poszła nić rzeczywistości. Pierwszym nie muszę się przejmować bo mam na to czas. Zdążę… A jak będzie słabo to za 4 stówki wykupie tylko OC i też da się tak żyć przecież…. Ale z uszów dym leci.
Nie pisze o tym by ktokolwiek myślał, że się żale czy narzekam. Podkreślę to bo zaraz ktoś mi wyjebie wiadomość w stylu „ja też mam chujowo a wręcz gorzej od ciebie weź idź się powieś, ale przedtem usuń konto” xD
Pani doktor mówiła mi bym niczego nie kisiła w sobie. Mam mówić co mi leży na wątrobie.
Pociesza mnie fakt, że za miesiąc o tej porze będę przed normalną wypłatą i mam nadzieje, że od tego momentu będzie już z górki, niżeli pod górkę.
26 notes · View notes
rorkodendrony · 1 year
Text
Te straszne rozwody
Doszłam do momentu, w którym nie ufam już nikomu narzekającemu na to, jak częste są teraz rozwody.
"Ludzie już nie chcą i nie potrafią wiązać się na całe życie! Kiedyś to była poważna rzecz, małżeństwo, a teraz o - rok, półtora, już po rozwodzie. Kto to widział! Jak w Hollywood, nowy partner na każdą filmową premierę! Skandal, upadek obyczajów!"
Zabawne, że często się to słyszy od ludzi nieszczęśliwych we własnym małżeństwie.
Nie wszyscy wiedzą - albo pamiętają - że prawo do rozwodu, zwłaszcza bez orzekania o winie, podpada pod kategorię "prawa kobiet". Że jeszcze niedawno mężatka nie mogła tak po prostu odejść od męża, który w jakiś sposób zatruwał jej życie; że często była traktowana jak jego własność. A samotnej kobiecie trudno było funkcjonować w społeczeństwie: dziedziczyć, być właścicielem nieruchomości, otworzyć konto bankowe - itepe, itede.
Wierzcie lub nie, ale legalność i dostępność rozwodów prawdopodobnie znacznie zmniejszyła śmiertelność żonatych mężczyzn.
Rzecz jasna, nie tylko kobiety cierpiały przez utknięcie w kiepskim związku - mężczyznom było po prostu zwykle łatwiej jakoś sobie z tym radzić. Clou jest takie, że dowolna osoba mogła wpakować się w niefortunny związek, i nie mieć niemalże żadnej szansy na jego opuszczenie. Rozwody musiały brzmieć jak błogosławieństwo dla tak wielu ludzi.
Warto też wspomnieć o tym, że nawet najlepsze, najbardziej udane i zgodne związki mogą z czasem się rozpaść. Nie trzeba tu nawet winy którejkolwiek strony - ludzie po prostu się zmieniają. Zmieniają się warunki, okoliczności. Czasem, kiedy się rozwijamy, zaczynamy się rozmijać. Zwykle są to przykre momenty - ale czy nie bardziej przykre byłoby tkwienie przy sobie na siłę, mimo że żadnemu z zainteresowanych nie jest z tym dobrze? Czy takie sytuacje nie powodują powolnej kumulacji złych emocji, chowania w sobie bólu i urazy? Czy nie lepiej wyjść z założenia, że niektóre relacje mogą zmienić swój charakter i że nic nie trwa wiecznie (niestety; na szczęście)? Czy nie jest uczciwiej powiedzieć - cytując Aleksandra Wiertinskiego, tłum. Jonasz Kofta - Dziękuję Ci za wszystkie dni od innych dni szczęśliwsze, i rozejść się w pokoju, możliwie bez żalu?
Czemu idealizujemy kurczowe trzymanie się nieszczęśliwych związków?
Czy jestem fanem małżeństw sezonowych, pochopnego wiązania się z drugą osobą, skupiania się na perfekcyjnym weselu zamiast na wybranku? Nieszczególnie. Ale, ostatecznie, nie jest to moja sprawa. Ludzie mają prawo żyć po swojemu i dokonywać własnych wyborów, które nie muszą się podobać innym. Błyskawiczne małżeństwa w Vegas w żaden sposób mnie nie krzywdzą. W przeciwieństwie do potencjalnego zakazu rozwodów, który definitywnie skrzywdziłby wiele bliskich mi osób.
Związki to nieskończenie skomplikowany temat, o którym rozprawiać można bardzo długo. Całe rzesze ludzi zrobiło na tym karierę. Ale jeśli chodzi o płacz i zgrzytanie zębów nad dzisiejszym łatwym dostępem do rozwodów, bez orzekania o winie - trudno jest mi dostrzec cokolwiek skomplikowanego w tym temacie. Czytając lub słysząc takie rzeczy zwykle odnoszę wrażenie, że nadawca albo próbuje idealizować stare dobre czasy (które, rzecz jasna, wcale nie były takie dobre, ani nie są tak stare, jak niektórym się wydaje), albo sam utknął w nieudanym związku i desperacko próbuje znaleźć w tym sens.
W moim skromnym doświadczeniu cierpienie nigdy nie miało sensu. Chrześcijańskie wychowanie mnie okłamało: nigdy nie znalazłam w bólu żadnego głębszego znaczenia.
Rozwody pozwoliły wielu ludziom odzyskać swoją wolność. Narzekania na obecną sytuację brzmią dla mnie jak zwykłe próby odbierania innym tej wolności.
3 notes · View notes