Tumgik
#bladość
motylekaaany · 3 months
Text
Nie, nie ma najlepszego połącze-
Chudość i bladość.
593 notes · View notes
miss-howlett · 4 days
Text
Czy to ja jestem jakaś jebnięta czy co? Jak widzę thinspo z chudymi nogami i te nogi są opalone to mnie to tak odrzuca bo...kojarzą mi się z parówkami. Nie przepadam za opalenizną ogólnie ale raz jak zobaczyłam thinspo na którym dziewczyna ma właśnie opalone nogi to mi się w głowie odtworzyła reklama parówek Barlinek... Boże przepraszam... Może ja po prostu uwielbiam bladość...
52 notes · View notes
fragilebabydolly · 6 months
Text
Spoglądam w lustro,
dokładnie przyglądając się swojemu ciału,
dotykam powoli moje obojczyki,
pomiędzy palcami czuje kość,
uśmiecham się do siebie,
lecz spoglądam ukradkiem na mój brzuch,
uśmiech znika, wciągam powietrze do płuc,
widzę bardzo wyraźny obrys swoich żeber.
huk,
ciało uderza o mate,
kolejne powtórzenie, płuca błagają o przerwę lecz głowa rozkazuje zrobić jeszcze pięć,
oddaję się myślą, przecież dam radę
sięgam po butelkę z wodą,
Ukradkiem przeglądając się w lustrze,
bladość i kości,
nierównomierny oddech, czuję bicie swojego serca
uśmiech nie schodzi z mojej twarzy,
właśnie tego chciałam,
chciałam poczuć, że żyje.
-xo
(czuje, że tracę skila w pisaniu ale pomaga mi to się odstresować więc zostawie to tutaj)
48 notes · View notes
anodyni · 4 months
Text
Kocham się głodzić, kocham to uczucie pustki i bólu żołądka, kocham zawroty głowy, bladość skóry i ciągle zimno.
2 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Mam przed wyjazdem spraw do załatwienia pod korek.
Jeszcze piecko się rozchorowało... ale to O. obiecał, że dziś ogarnie.
Mam takie wyobrażenie, że na urlop pojadę w nowej, sexy, wygodnej bieliźnie i szukam tej bielizny i szukam... Bo to co mi się podoba oczywiście nie istnieje w moim rozmiarze albo jest za drogie Ech... xD I tak odkładam zakup wygodnego stanika już rok (!). Aż mnie samą to zaskoczyło.
Wczoraj w deszczu nadłożyłam trochę drogi powrotnej i wpadłam do polecanego przez przyjaciółkę salonu brafiterskiego. Prosiłam o coś o jasnych ramiączkach na wiosnę i lato, żebym mogła swobodnie nosić do bluzeczek na ramiączkach, ale tylko nie białe. Okazało się, że z tych modeli, które mi się podobały albo nie ma (w sensie, że producent nie produkuje takich), albo zostały już wyprzedane.
I sama nie wiem czy się nie zrozumiałyśmy czy raczej Pani starała się sprzedać to co ma na stanie i dlatego wybrała oczarować mnie modelem i przekonać, że to jest to czego potrzebuję, a jeszcze o tym nie wiem. :/
Pani zaproponowała mi najpierw balkonetkę w kolorze pastelowej lawendowy - o ile leżał pięknie, to wystarczy ten kolor dostawić do mojej skóry i wyglądam jakbym była chora - to jest piękny kolor dla chłodnych typów kolorystycznych (a ja jestem ciepła), u mnie uwydatnia bladość, wyciąga spod skóry niebieskie naczynia krwionośne, które normalnie nie rzucają się w oczy i moja skóra wygląda jakby była blado-zielona xD Chora. Pani też to przyznała, więc zaraz przyniosła stanik plunge granatowy z granatowymi ramiączkami i beżowym kolorem przy dekolcie i mostku - kolor odpowiedni dla mnie, ale ciemny, nie tego szukam. Potem czerwony stanik o czarnych ramiączkach, ale w odcieniu chłodnej czerwieni (ja jestem typem ciepłym). Pani była zadowolona z siebie, bo faktycznie leżał na mnie fajnie, ale nie tego szukałam... chciałam szczerze mówiąc coś beżowego z kolorowym haftem, coś takiego wiosennego, w czym będę się czuła lekka i sexy, z jakąś kolorową koronkową robotą, barwnymi implikacjami, więcej radości i subtelności. Dlatego jeszcze raz zapytałam czy ma coś beżowego na przykład, z beżowymi ramiączkami. Znalazła - ale to był chłodny popiel wpadający w róż. Taka połyskliwa miseczka formowana na gorąco z koronką z elementami złotej nici - to już ocieplało kolorystykę. Cieplejsza niż poprzednie kolory, ale robiąca z moją skórą dokładnie to samo co ten pierwszy stanik lawendowy - zieleniałam :P Pani to szybciej zauważyła niż ja, bo to był pierwszy stanik, który w ogóle zaczęłam rozważać. Potem przyniosła mi czerwony z czerwonymi ramiączkami, ale tym razem była to makowa, cierpła czerwień. Zdaniem pani to był kolor "rudy" albo "pomarańczowy", ale to nie był ani trochę rudy (ja jestem ruda), ani "pomarańczowy" tylko ciepły odcień intensywnej czerwieni - taki dla ciepłych typów kolorystycznych. Mniej głęboki odcień karminu - jak na fladze Polski. W dodatku stanik był w całości twardy, tj, cała miska była zabudowana i formowana na gorąco - miska w kolorze beżowym, ale od zewnątrz w całości pokryta makowo-czerowną koronką. Mostek wysoki. Wiedziałąm, że chociaż najlepiej mi w nim i przy tym wyglada sexyak założyłam na próbę bluzkę - wystawała czerwień przez dekolt - to nie był bynajmniej głęboki dekolt, ani trochę ten dekolt, który mam w letnich sukienkach.
No jestem rozczarowana. Widziałam, że fajnie trzymał ten stanik i zdawał się być wygodny, ale chcę coś na wiosnę-lato w czym poczuję się sexy. Coś co będę mogła założyć pod sukienkę i co będę mogła bez problemu ściągnąć z siebie by się kochać w takich miejscach w jakich będę chciała. A taki zabudowany stanik to coś w czym poczuję się wygodnie, ale nie sexy. Wolę generalnie miękkie. A teraz, w kolekcjach wiosna lato 2023 u wielu marek są dostępne takie śliczne, beżowe staniki z kolorowym haftem... Miękkie i lekkie.
Poprosiłam o miękkie, a pani mi odparła, że miękkich "już więcej nie ma", a na pytanie o ten czerwony ile kosztuje - wychodzi 250zł. No dużo.
I teraz mam dylemat: czy zamówić online w ciemno coś czego nie mierzyłam - a w moim rozmiarze dostępny jest dostępny stanik o nazwie "sienna" w kolorze sienny palonej (co mi się kojarzy z narzędziem rysunkowymi używanymi przez mistrzów szkoły florenckiej i zarazem z Toskańskim miastem Sieną do której jadę i mam jakieś takie poczucie, że to jest coś co warto na tę podróż kupić) i firmy do której mam zaufanie:
Tumblr media
A chodziło mi bardziej o taki komplet jak ten tylko w ciepłych odcieniach:
Tumblr media
Bardzo podobają mi się też staniki z linii Poupee z Merylin, ale nie mam doświadczenia z nimi, a z tego co słyszałam nie trzymają dobrze, więc jest z moich wymagań "sexy i wygodnie" jest spełnione tylko sexy.
Tym czasem w Panache czy Dalii spokojnie mogę iść w góry i mam pewność, że nic się nie obsunie...
No i jeszcze taki aspekt jeden: poszłam do nowej brafiterki do której dotąd nie chodziłam, bo polecała mi to miejsce jako takie z szerokim wyborem moja przyjaciółka. I naprawdę wierzę, że Pani brafiterka nie miała złych zamiarów - ot nie miała tego co szukałam, więc próbowała mi sprzedać to, co ma na stanie. Ale też zrobiła to co mnie... hymmm... boli? Co mnie odpala żalem i kompleksami: komentowała moje ciało w sposób w jakich dotąd brafiterki nie komentowały mojego ciała. Czasem słyszałam uciszanie mnie, gdy mówiłam jako rozmiar chcę przymierzyć (tym razem też to miało miejsce) - bo nie chcą wiedzieć, zaraz przyjdą do mnie do przebieralni i mnie pomierzą. Po prostu. I BARDZO często jest niedowierzanie mi, że chcę w obwodzie 65 - na miseczkę zgadzają się, że duża będzie potrzebna, ale moje 65-70 budzi pobłażliwy uśmiech dopóty mnie nie zmierzą i nie przyznają niezręcznie, że faktycznie. I znowu to miało miejsce. Ale tym razem Pani jeszcze mi udowodniła co sprawia, że się pomyliła: pomasowała mi wystające kości dolnych żeber - te tuż nad brzuchem i walnęła "no właśnie!". I tonem eksperckim wyjaśniła, że zmylił ją fakt, że mam szeroką podstawę tj. nie zwężające się ku dołowi żebra, bo gdybym takie miała to bardziej oczywisty byłby intuicyjny dobór dla mnie rozmiaru 70. I zaczęła mi tłumaczyć "Gdyby pani miała figurę klepsydry to klatka piersiowa by się zwierzała ku talii" i zaraz dodaje "Bo kobiety o budowie klepsydry to mają takie zwężenie itp itd Każda z nas by chciała mieć budowę klepsydry, ale cóż, co tu zrobić!" a we mnie się gotowało, bo JA KURWA MAM FIGURĘ KLEPSYDRY BEZSPRZECZNIE. To jedna z bardziej lubianych przeze mnie w sobie cech: jestem proporcjonalna, mam wcięcie w talii, i.... nie chce mi się tłumaczyć czy wyjaśniać. Kto mnie widział nago/w bieliźnie ten wie, jedna z moich pracownic mówiła na mnie "zagubiona kardashianka" nawiązując do mojej figury. Ile to ja razy słyszałam od jakichś obcych osób "wiesz co? ty nie jesteś gruba! Ty masz wcięcie w tali, jesteś szczuplutka! Po prostu masz duży biust i tyłek" no kurwa, noł szit szerlok! A po chuj masz potrzebę mówić mi o tym co wiem, bo w tym ciele żyję, skoro to ty przeżywasz mindfuck bo fakty nie pasowały tobie do swoich założeń na mój temat i w dodatku oceniałeś moje ciało co jest słabe?
Ech. No wkurzyłam się. Pani jeszcze przy kolejnym mierzeniach staników wyjaśniała mi, że mam nisko osadzone piersi w stosunku do swojego wzrostu, więc jeżeli chcę mieć wygodę to muszę nosić miękkie staniki i zaakceptować swój kształt piersi (mówiła, jakbym go nie akceptowała - nie wiem skąd ten pomysł, bo uważam, że mam zajebisty biust), a nie puszap - a ja nie prosiłam o puszap. Nie rozumiałam skąd ta rozmowa - przyszłam do niej w ciemno-szmaragdowym staniku miękkim i chciałam mierzyć jasne staniki miękkie z dobrym podtrzymaniem. Chciałam miękki stanik z beżowymi ramiączkami i kolorowym hafetem. To ona dała mi usztywniony stanik cały "pomarańczowy" w kolorze makowej czerwieni... I to z możliwością zainstalowania do niego puszapu.
No wyszłam zirytowana z tego salonu. Większej szkody mi nie zrobiła, po drodze, w tym deszczu wyhaczyłam w ciuchlandzie sukienkę z wełny 100% (taki oversize sweter do kozaków) oraz golf cieniutki 100% merino. Każde za 7zł... ale to nie jest to czego szukam na urlop.
6 notes · View notes
truskafka0 · 6 months
Text
przez miesięczny binge (wmawiam sobie że to było reco😘) nie dość że w chuj przytyłem, straciłem moją ukochaną bladość...to jeszcze straciłem te pieprzone zawroty głowy i mroczki przed oczami podczas wstawania..alee zaczynam już powoli miewać znowu te zawroty głowy i znowu obraz mi przed oczami ciemnieje jak wstaje co oznacza że schodzę znowu na dobrą drogę 🙏
0 notes
miskeit · 11 months
Text
June niszczy rzeczywistość. Jej kłamstwa nie są kłamstwami, to role, które chce odegrać w prawdziwym życiu. Poczyniła większe wysiłki niż którekolwiek z nas, by żyć swymi iluzjami. Gdy opowiadała ci, że jej matka umarła, że nie zna ojca, że jest nieślubnym dzieckiem, że chce zacząć znikąd, bez korzeni, dać nura w zmyślony świat. Każdy mógłby być jej ojcem. Uwielbia stan niepewności, możliwe niespodzianki. Nie chce zostać zaklasyfikowana, nie chce być związana z żadną rasą, narodowością, środowiskiem. Jej bladość, wygięte w górę brwi, peleryna, biżuteria, nieregularne posiłki, zniszczenie granic między nocą i dniem, niechęć do słonecznego światła, to drogi ucieczki przed sztywnymi wzorcami.
— Anaïs Nin
0 notes
khochetumeret · 1 year
Text
Moja mama powiedziała że motyki są bardzo wytrwałe ponieważ robią coś w rodzaju okaleczania i trwają w tym dzień w dzień ale ona jeszcze nie wie że jestem jednym z nich
Ale w sumie to pewnie zauważy jak znowu zaczną się krwotoki z nosa, bladość, omdlenia i utrata włosów lol
0 notes
felxcore · 1 year
Text
zdecydowałam, że i tu będę wstawiać moje one-shoty, bo i czemu by nie!
wattpad: theremina.
*.:。✿*゚゚・✿.。.:* *.:。✿*゚゚・✿.。.:* *.:。✿*゚¨゚✿.。.:*
tytuł: solider of fortune
postacie: Niemcy, Prusy
ship: brak
ilość słów: 1229
{ emotional, angst }
~
But I feel I'm growing older
And the songs that I have sung
Echo in the distance
Like the sound
Of a windmill going round
W 1989 roku siła upadku Muru Berlińskiego zwaliła personifikację Niemiec z nóg. Tego samego dnia, pierwszy raz od niemal trzydziesu lat, Ludwig ujrzał twarz swojego brata.
Niedługo potem miał nastąpić definitywny koniec Gilberta.
Serce Ludwiga zabiło mocniej, kiedy położył drżącą dłoń na klamce. W tym właśnie czasie nigdy nie mógł być do końca pewny, jaki widok powita go za drzwiami; czy stan Gilberta się utrzyma, czy nowy porządek jeszcze bardziej go osłabi, czy Ludwig zastanie puste łóżko z wciąż ciepłym prześcieradłem oraz zmiętą pościelą, bo tak, jak i jego kraj zniknął z mapy, tak i sam Gilbert wyparuje w końcu z powierzchni ziemi?
Przekleństwem personifikacji było między innymi to, że po ich śmierci nie było nawet czego pochować.
Ludwig uchylił lekko drzwi i z ulgą odkrył znajomą wypukłość kołdry na łóżku, unoszącą się z coraz większym trudem wraz z każdym zaczerpniętym oddechem. Zasłona powiewała na wieczornym wietrze, ukazując za oknem kawałek ciemniejącego nieba. Niemcy podszedł do okna niemal bezszelestnie i zamknął je najciszej, jak potrafił. Zdawało mu się, że jego brat był pogrążony we śnie, ale gdy tylko się odwrócił zobaczył, że czerwone tęczówki wpatrywały się w niego mętnym wzrokiem zza wpółprzymkniętych powiek.
Niezdrowa bladość jego skóry odcinała się na tle aksamitnych czerwonych poduszek, cienie pod oczami podkreślały tylko chorobliwy wygląd, a zapadnięte policzki świadczyły o ogólnym osłabieniu ludzkiego ciała. Pojedynczy kosmyk włosów opadł mu na czoło, figlarnie przesłaniając jedno oko.
— Nie musiałeś, braciszku. Berlin jest teraz żywy, jak nigdy. Chciałem tego jeszcze posłuchać — powiedział słabo, głosem zachrypniętym od długiego milczenia. — Jak nastroje?
Ludwig przysunął sobie ciężkie, antyczne krzesło do łóżka Gilberta i usiadł na nim, pochylając się nieco w stronę brata.
— Nie tym powinieneś się teraz przejmować — przypomniał mu Ludwig.
— Jasne, przecież wiem, że wszystko jest tam w porządku. Odziedziczyłeś po mnie potęgę i wspaniałość swojego narodu — powiedział.
Ludwig poczuł, jak coś ścisnęło mu żołądek. Co mu po tej całej wspaniałości, skoro jego starszy brat nic z niej nie zobaczy? Wreszcie, po tylu latach rozłąki, mieli być wspaniali razem, a jednak nieprzewidywalny los personifikacji chciał dla nich inaczej. Chciałby móc cieszyć się z tego nowego porządku razem ze swoimi ludźmi, jednak było to szczególnie trudne, kiedy jedyna osoba, z którą łączył wszystkie swoje przyszłe nadzieje leżała przed nim na łożu śmierci.
Niemcy siedział przez dłuższą chwilę w miejscu ze spuszczoną głową, pogrążony we własnych czarnych rozważaniach, kiedy Gilbert powiedział:
— Będę cię obserwował... gdziekolwiek trafię — zupełnie tak, jakby czytał mu w myślach. Czy telepatia była efektem połączenia obu stron muru w jedno państwo? Ludwigowi nie będzie dane przetestować tę teorię.
— Zawsze byłeś nadopiekuńczy — stwierdził Ludwig.
— No i zobacz, jak ci się to opłaciło. Teraz już wszystko będzie dobrze — zapewnił go Gilbert, siląc się na żartobliwy ton. — Braciszku, to będzie raj na ziemi. Silny naród, szczęśliwi ludzie...
Ludwig podniósł się z krzesła, jak oparzony. Nie zamierzał krzyczeć na brata, jednak złość uderzyła mu do głowy, niczym Jägermeister na pusty żołądek. Mimo wszystko był to jedynie efekt wielodniowego smutku oraz przedwczesnej żałoby po kimś, kto wciąż jeszcze żył. Odwrócił się w stronę okna ukrywając twarz, na której malował się wyraz zaciętości i bólu.
Niebo ciemniało coraz bardziej z każdą sekundą, w kamienicy po drugiej stronie ulicy zaczęto powoli zapalać światła. Poniżej niespiesznie przesuwał się korowód samochodów ich rodzimych marek; Ludwig wbił w niego wzrok, wyobrażając sobie na jego miejscu węża, pasożyta, który, nieuchwytny, wije się gdzieś w żyłach jego brata, powoli go osłabiając i porywając niewiadomo dokąd.
Wreszcie Ludwigowi udało się opanować.
— Nie mów tak — powiedział. — Nie tak to sobie wyobrażałem. Skąd w ogóle u ciebie ten nastrój? Jeszcze wczoraj mówiłeś, że gdy tylko wstaniesz z tego głupiego łóżka dasz nieźle popalić tym, którzy od dawna chcieli twojego upadku.
Gilbert zaniósł się słabym kaszlem. Ludwig nigdy wcześniej go u niego nie słyszał, nie wiedział więc, czy był to powód do niepokoju.
— Jaki nastrój? Może nie wyglądam teraz najlepiej, West, ale czuję się świetnie — zapewnił. — W końcu wszystko potoczyło się po mojej myśli. Zawsze uważałem się za szczęściarza, ale teraz to już chyba przesadziłem — uśmiechnął się słabo, kierując senny wzrok na sufit, a następnie lekko przymykając oczy.
Niemcy obserwował go przez chwilę, będąc prawie pewnym, że jego brat za chwilę pogrąży się we śnie — te niespodziewane drzemki zdarzały mu się ostatnio coraz częściej. Gilbert jednak zaraz na powrót otworzył oczy i znów skierował wzrok na przejętego Ludwiga.
— To ty popadasz w grobowy nastrój, West. Powinieneś wyjść z domu, przejść się po Alexanderplatz i cieszyć się razem z innymi. Co ci da takie siedzenie w jednym miejscu? Mnie się od tego nie polepszy, a tobie humor nie poprawi.
Ludwig westchnął ciężko.
— Nie mogę — przyznał.
Gilbert nie odzywał się przez jakiś czas, a Ludwig czuł się zbyt poniżony swoją słabością, aby móc mu spojrzeć w oczy. W końcu starszy brat odchrząknął, przyciągając tym uwagę Niemiec.
— Czyli jednak jedna rzecz nie wyszła mi tak, jak chciałem — powiedział, jednak bez cienia żalu. — Mój mały braciszek dostał wszystko na co zasługiwał, a i tak chodzi smutny.
— Bracie — jęknął Ludwig, nie mogąc już dłużej słuchać jego wyznań.
— No już dobrze, dobrze. Otwórzże chociaż to okno. Zrobiło się strasznie gorąco — poprosił.
Ludwig spełnił jego prośbę i ponownie zapatrzył się w dal. Wyobraził sobie, jak wzbija się wiatr i porywa jego brata, lekko, niczym piórko, aby zabrać go ponad ciemne chmury, ponad migające gwiazdy, wysoko, w stronę odległej nicości.
— Od razu lepiej — powiedział Gilbert. — Jutro wyjdziesz z domu i opowiesz mi, jak to tam teraz wszystko wygląda. Skoro sam nie mogę tego zobaczyć, chcę przynajmniej posłuchać.
Ludwig zmarszczył brwi. Choć wiedział, że jego brata nie trawiła zwyczajna choroba, czy nawet zwyczajna śmierć, nie chciał go zostawiać samego na długo.
— Czy naprawdę muszę, bracie? Przecież czujesz to samo, co ja. Czujesz chyba, że wszystko jest na swoim miejscu, dokładnie tak, jak powinno być.
Gilbert zaśmiał się słabo.
— To jest już teraz tylko i wyłącznie twój kraj, Ludwig. Ja już niczego nie czuję.
Coś we wnętrzu Ludwiga pękło z cichym trzaskiem, coś podeszło mu do gardła i ścisnęło tak mocno, że przez chwilę nie mógł wydusić z siebie słowa, a w oczach stanęły mu łzy. A więc tak to wygląda, pomyślał.
— Skąd ja mam w ogóle wiedzieć, czy jutro nadal tu będziesz? — zapytał, nie bez cienia niepokoju.
— Będę, Ludwig. Wiedziałbym, gdybym miał odejść. Ale będę.
Niemcy ponuro skinął głową.
— Przyjdę jutro rano — obiecał.
— Jasne — przytaknął Gilbert. — Nigdzie się stąd nie wybieram.
Opuścił sypialnię brata i po cichu zamknął za sobą drzwi. Przytrzymał jeszcze dłoń na klamce dłużej niż to było konieczne, zanim chwiejnym krokiem ruszył przed siebie wzdłuż korytarza.
On sam również powinien uważać się za szczęściarza; Mur Berliński upadł, tereny jego kraju zostały zjednoczone, wreszcie odzyskał swojego brata, na którego tak długo czekał, wszyscy dookoła usłyszeli i poczuli echo padającego gruzu. Przyszłość narodu malowała się w jasnych barwach.
Tymczasem Ludwig prowadził wojnę sam ze sobą. Stał na cmentarzysku swoich porażek i sukcesów, swojej historii i swoich błędów, walcząc, niczym żołnierz o zdolność do odczuwania szczęścia; tak, aby jego brat mógł zniknąć w spokoju ze świadomością, że Ludwig — że West — jest mu dozgonnie wdzięczny za wszystkie jego nauki, że jest szczęśliwy, że z nadzieją patrzy w przyszłość przez kręte ulice Berlina i jeszcze dalej, przez wszystkie miasta i wsie, jak kraj długi i szeroki.
Jak ostatni żołnierz szczęścia. Żołnierz fortuny.
Guess I'll always be a soldier of fortune
~
felxcore, 04.02.23.
1 note · View note
almostvblue · 2 years
Text
Ty pierwej mgły dosięgasz, ja za tobą w ślady
Zdążam, by się w tym samym zaprzepaścić lesie,
I, tropiąc twoją bladość, sam się staję blady,
I, zdybawszy twój bezkres, sam ginę w bezkresie.
A potem wzieram w oczy, by zgadnąć, czy dość ci
Omdlenia, co się nogom udziela, jak szczęście,
I twe dłonie, jak w pąki, mnę w zdrobniałe pięście,
By się w nich docałować twych chrząstek i kości.
A one wypukleją na dłoni przegubie,
Niby pestki owoców, zróżowionych znojem,
I nieśmiałym do ust mych garną się wyrojem,
Zatajone w swej ciepłej od pieszczot siedzibie.
Ich dotyk budzi wzruszeń zaniedbanych krocie,
A ty, tuląc je w warg mych rozrzewnioną ciszę,
Dziecinniejesz w uścisku, malejesz w pieszczocie,
Chwila — a już cię do snu z lat dawnych kołyszę.
Bolesław Leśmian
1 note · View note
nebulousess · 2 years
Text
Spojrzenia, półuśmiechy, czary kilku minut,
ruchy, błyski, wiosenność rozmarzonej róży,
rumieniec amarantu, bladość seledynu,
wyraz który się nigdy w świecie nie powtórzy,
radość nie winna temu co jest i co będzie,
zadumanie dziwiące się światu śmiesznemu,
modlitwy jak kwiat ślepe i gesty łabędzie,
i serce niepodobne żadnemu innemu,
włosy płowe, złociste, od jedwabiu miększe,
i myśli pracujące własną, szczerą pracą,
usta mniejsze od oczu, oczy od ust większe,
wszystko skazane na śmierć! niewiadomo za co?
Skazańcy, M. Pawlikowska-Jasnorzewska
1 note · View note
black-rose-666 · 2 years
Text
Martwe ciało leży w trumnie
Skóra przybrała bladość
Czarna Róża w dłoniach nieboszczyka
Włosy z gracją opadły
Lecz krew odeszła wraz z oddechem
4 notes · View notes
naivebrave · 3 years
Text
Tumblr media
19 notes · View notes
ukrywam-ze-boli · 6 years
Conversation
- Jak... wygląda depresja?
- Spójrz w lustro i powiedz mi... Co widzisz?:#
- To chyba oczywiste że siebie,a czemu?
- Spójrz jeszcze raz i wyobraź sobie, że twoje odbicie się nie uśmiecha, a wzrok ma szklisty, bez najmniejszego śladu iskierki życia w środku. Na jej policzkach widać ślady łez, których nie da się wytrzeć. Jest blada, praktycznie biała, a jej włosy matowe i zniszczone. Zależnie od osoby, do której należy to odbicie, jest ono szkieletem lub tłustą krową. Wrak człowieka. Na jej ciele widnieją blizny i ślady po cięciu, ale to nie Ona je zrobiła. Te rany zostały stworzone słowami ludzi, którzy plotkowali o niej za jej plecami myśląc, że o tym nie słyszy. Te rany powstawały przez każde słowo, myśl, krytyczną samoocenę. Każdy ma swoje depresyjne odbicie, ale jedni mają parę zadrapań, po których nie będzie śladu, a drugim brak już miejsca na nowe rany. Objaśniłam Ci to trochę?:#
- Tak... dzięki...
625 notes · View notes
vidiiana · 6 years
Photo
Tumblr media
3 notes · View notes
mariabucardi · 3 years
Text
Dlaczego Kamienie Mocy bledną i tracą kolor - litoterapia - leczenie minerałami | Maria Bucardi
0 notes