Tumgik
#jeszcze troszkę (czy coś)
bluedestinybluebird · 4 months
Text
Jest coś miłego w zmianie narracji (czy może w ogóle w pojawieniu się wzmianek) o korzystaniu z pomocy psychologicznej przez profesjonalnych sportowców.
0 notes
miss-howlett · 10 days
Text
No k*rwa nareszcie mi waga ruszyła! A zaczęłam jeść. Generalnie to korzystając z sezonowych warzyw, zrobiłam sobie dzisiaj zupę krem z dyni. Nigdy w życiu tego nie jadłam, to był mój pierwszy raz i bałam się że będzie smakowało jak arbuzowa paćka czy coś, ale po dojevaniu solidnej ilości ostrych przypraw, jak to mam w zwyczaju - wyszło zajebiste ❤️🌶🫑🍊 i spoko z kcal, bo to właściwie tylko dynia, papryka, pomidory i przyprawy z kostką bulionową warzywną. Zblendowałam to żeby był krem bo po faście mój brzuch kiepsko reaguje na stałe jedzenie.
Jestem na dobrej drodze, żeby było już 90 na wadze do końca miesiąca, a może i nawet 89-87? Tak, wiem że to jeszcze nie jest połowa a miesiąc rozpoczęłam z 97 ale serio coraz bliżej. Troszkę odpuściłam sobie z tą desperacją, w sensie staram się schudnąć wciąż jak najwięcej ale zyskałam jakby dodatkowy miesiąc, bo się okazuje, że Big Bro przyjeżdża na początku grudnia, a nie listopada jak się zapowiadał. Więc zajebiście.
Jutro wypierdzielam na miasto żeby opierdzielić panów od energii którzy naliczyli opłatę za chuj wie co. Normalnie to "opierdalaczem" w domu jest moja mama, ale to ja dostałam ten zaszczyt, a poza tym to skoczę jeszcze kupić zapas energolów. To jest jedyny plus, mogę legalnie kupić energola. I pewnie nie powstrzymam się i jeszcze polezę do Dealz pooglądać świeczki xD Wgl jak wiecie, gdzie kupić świeczki ładne w szkle ale NIE ZAPACHOWE to pls. Lubię zapachowe ale jak zapalę na dłużej niż 30min to migrena mówi "dzień dobry".
Wolverine pije wasze zdrówko ❤️🍺
Tumblr media
65 notes · View notes
dollystarving · 9 months
Text
!!WYPOCINY, WŁASNA (KONTROWERSYJNA??) OPINIA!!
Jak masz czytać, to czytaj do końca, wtedy komentuj.
Właśnie zauważyłam pewien post o tym jak jeden z motylków napisał że w skrócie "nie chce zadawać się z osobą grubą, prędzej jakby ta osoba schudła" i reblogi oraz komentarze które były jak "powinnaś się zastanawiać co mówisz" czy "wtf", "kys".
Więc tak.
1. Nie zapominajmy o istnieniu pro any, wiadomo że będą toksyczni, to, że jakaś grupka ludzi uznała że pro ana nie będzie toksyczna, nie znaczy że to czyni ich pro aną, tym bardziej nie w tym 'podziemiu' które przynajmniej ja znam.
2. Każdy ma swoje preferencje jak i po prostu to, czy czuli by się komfortowo zadając się z grubszymi osobami, może ich obrzydzać czy pot czy zapach czy częste słabe zachowanie albo nawet i sam wygląd, tymbardziej jak na codzień patrzą na fatspo (które często wielu motylkom pomaga). Nie każdy będzie się cieszył że jakaś klucha która uważa się za ich znajomego usiądzie im na kolana czy będzie sie tulić.
3. Sama się znałam z wieloma osobami "plus size" i wiem, że osoba pisząca to najprawdopodobniej miała powód żeby tak '''''agresywnie''''' i '""nie miło'"" to ująć.
A tutaj opowiadania, opisy, osób plus size, wszystkich jakich kiedykolwiek widziałam i bliżej znałam (bez wyjątku, każdy z nich był nie normalny, dziewczyny i chłopacy.). Może po przeczytaniu ich, kilka osób zrozumie czemu tak myślę.:
Wszystkie osoby 'plus-size' (które znałam, widziałam) jedli jak świnie, mlaskali, pluli przy tym, krzyczeli z pełnymi ustami (no bo przecież trudno przełknąć i powiedzieć, ale no cóż... nawet jeśli, to nigdy nie potrafili mówić w normalnym tonie.)
Wszystkie osoby 'plus-size' (-II-) kłamali, nie trzymali granicy, dotykali bez pozwolenia, podjadały mi jedzenie, używali swojej wagi jako przepustki na każde ich złe zachowanie, manipulowali innymi i stawiali ludzi przeciwko sobie, bo im coś się nie podobało.
To chyba wszystkie rzeczy, które były cechą u każdej osoby 'plus-size' którą znałam, teraz opowiadania na temat osób, które znałam najbliżej! Będą 3najgorsze, chciałabym dać czwartą, ale wiem że ona miała problemy rodzinne (zmarli jej rodzice a potem dziadkowie a jej siostra oddała ją do domu dziecka bo po prostu nie chciała się nią zajmować) więc to był by słaby przykład, mimo że jej zachowanie nie było wytłumaczalne jej sytuacją rodzinną. Dodam też skróty przed nimi, jeśli komuś nie chce się czytać całości.
Więc 1.
Zacznę od słabszego, czyli chłopaka z podstawówki, nazwijmy go hubert.
(Brak higieny, plucie jedzeniem w każdą stronę, brak szacunku, dotykanie bez pozwolenia, zachowania 4latka.)
Ogółem hubert podjadał na każdej lekcji- okej, dużo osób chudych też to robi! Ale nie, hubert robił to głośno, mlaskał, pluł, często kończyłam mając włosy w jedzeniu, przeszkadzał mi podczas lekcji, nie pozwalał mi się uczyć, co chwile wymyślał, oddychał głośniej niż odkurzacz przez usta, a co gorsze zawsze śmierdziało (dodam że nie miał żadnych problemów z oddychaniem, to było jego przyzwyczajenie i nie obchodziło go to, czy innym to przeszkadza.) Na przerwach potrafił na wszystkich spocony wskakiwać, łapać za ramie, ciągnąć, zachowywał się jak 4latek. Może powiecie że to nie jest najgorsze? Wyobraźcie sobie mieć całe włosy w jedzeniu i ślinie, czyiś pot na całych swoich ubraniach i ciele, jak i śmierdzącą klasę codziennie. Dodam że mu nawet pomagałam z własnej woli (miał złamany palec i nie miał jak pisać, więc z ważnych tematów wszystko mu przepisywałam jeszcze w trakcie lekcji.) ale nigdy nie potrafil wyrazić ani troszkę szacunku, mimo że wiedział że to co robi mi się nie podoba.
2!
Dziewczyna z mojej 1klasy technikum, nazwijmy ją alex.
(Słaba higieny, brak szacunku, nie rozumienie słów "nie" i "przestań", drapanie, wbijanie paznokci w skórę, gryzienie, nastawienie ludzi przeciwko mnie, bo uznałam że nie chcę się z taką osobą zadawać.)
Alex lubiła wszystkich okłamywać, robiła wszystko, byle by dla niej skończyło się dobrze. Zawsze siedziała sama, więc uznałam że może do niej zagadam, wydaje się być miła i jest ładna, byłam zdziwiona że nikt z nią nie rozmawia. Kilka pierwszych dni było super, rysowałyśmy razem, chowaliśmy śmieszne rysuneczki po szkole, miałyśmy dużo wspólnych tematów. Niestesty, nie trwało to długo. Po kilku dniach zupełnie przekraczała granicę, drapała mnie, gryzła (dodam że często nie myła zębów, a gryzła na prawdę mocno, raz aż lekko spuchłam.) wbijała paznokcie w rękę, rysowała po moim zeszycie mimo że mówiłam, żeby na tej stronie tego nie robiła (ale jak ja jej narysowałam mały uśmieszek w odwecie, to była oburzona i obrażona...) podglądała mi w telefon, końcowo nawet znała moje hasło i bez mojego pozwolenia sobie używała z mojego telefonu (ale jak spytałam czy mogę z jej tel zadzwonić bo mi zablokowano połączenia i sms to krzyczała że ona telefonu mi nie da, bo "po co mi" "wytrzymam" mimo że to była nagła sytuacja..) wiedząc też że nie jestem za silna, ciągle sie o mnie opierała, nie ważne czy śmierdziała czy się nie umyła czy spociła, zawsze niczym na mnie była, nawet jak jej tłumaczyłam że sobię tego nie życzę, i że ma się najpierw umyć. Uważała się za trans, okej, spoko, akceptowałam to, nie miałam do tego problemu, używałam z "poprawnego" imienia i zaimków, ale szybko przestałam to akceptować. Co alex zrobiła? Gdy zerwałam z nią kontakt i przestałam chwilowo pojawiać się w szkole, nastawiła moje przyjaciółki przeciwko mnie, mówiąc im jak to ja jej nie krzywdziłam psychicznie i fizycznie, jak to ja jej nie upokarzałam i niszczyłam psychikę... gdy jedyne co jej mówiłam, to żeby się ogarnęła i zaczęła rozumieć słowo "nie". Skończyłam rok szkolny nie zdając klasy i bez znajomych w szkole z jej winy. Może powiecie "ale przecież dużo chudych osób tak robi!!", tak, ale nie w tej klasie gdzie każdy inny był ogarnięty, nie w liceum, nie bez problemów ani w domu ani w szkole ani w głowie(oprócz tych urojonych, wymyślonych, bo za dużo testów na problemy psychiczne się robiło...)
3!
Teraz mój ulubiony♡♡
(Namawianie do używek, zakazy i nakazy, oskarżenie o "gwałt".)
Nazwijmy ją ania, poznałam w 1klasie technikum (ona była w drugiej.)
Ania była normalniejsza, słabsza higiena ale nie aż tak jak poprzednie dwie osoby. Poznałyśmy się na lekcjach dodatkowych, podkochiwałyśmy się w sobie, wszystko było okej super słodziutko milutko. Po miesiącu uznałyśmy że można zrobić nockę, ona naciągnęła mnie na alkohol, mimo że na początku się wachałam. Dzień nocki, upiła się tak, że nic nie pamiętała, nic nie rozumiała, jedyne co miała w głowie to sex, więc doszło do spraw intymnych mimo że średnio tego chciałam. Dodam że to był jej wybór żeby tyle wypić jak i wiedziała że przy miesiączce alkohol wejdzie mocniej, ale w ten dzień to zignorowała. Po nocy 'wrażeń' wszystko było okej, dokończyliśmy na drugi dzień wódkę z znajomym, potem troszkę się zmieniło, zaczęła robić głupie zakazy i nakazy na wszystko i na nic... Kilka miesięcy później, co się stało? Poznała się z moim kuzynem ( który wiedziała, że przyłożył się do niszczenia mojej psychiki ) i uznała, że chce się z nim przespać mimo że on tylko chciał lalkę do seksu. Końcowo tego nie zrobili, bo zerwał z nią kontakt bo 'za długo czekał', a po miesiącu magicznie zaczęli znowu ze sobą rozmawiać i wygadywać o mnie plotki, że podobno w tą nockę ją molestowałam (gdy to ja musiałam ją pilnować z tym co robi, żeby rodzice nie zauważyli co się dzieje) i że byłam do niej niestosowna (prawda, bywały żarty o sprawach seksualnych, ale nigdy mi nie mówiła ani nie okazywała że czuje się z tym nie komfortowo) jak i powiedziała moim rodzicom wszystkie moje sekrety i wyzywała wszystkich moich znajomych którzy mi pomogli od toksycznych śmieci (Moi 'toksyczni śmiecie' mieli do niej szacunek, rozmawiali razem i nigdy nie było problemu.). W skrócie zerwała kontakt z nie wiadomo czemu bo jej coś nie pasowało i zaczęła gadać o mnie i moich znajomych najgorsze kłamstwa. Dodam też że prawda, ratowała mnie raz po próbie samobójczej, mimo że ją o to nie prosiłam (nadal jej podziękowałam za całą pomoc, nigdy nie traktowałam jej jak gówna, a w tamtym czasie to zaczęłam traktować ją z jeszcze większym szacunkiem), ale ona sama mi dwa razy napisała że chce to zakończyć i się nie odzywała kilkanaście godzin i nawet nie wiedziałam gdzie jest, dzwoniłam do wszystkich znajomych tylko po to by się dowiedzieć, że jest na spacerze z psem albo że pewnie śpi.
I mały bonus, 4!, w dużym skrócie omijając wiele niepoprawnych sytuacji:
"Znajomy" z którym piliśmy, też 'plus-size', manipulowała mną gdy jej się nudziło, mówiła że zabije się jeśli się z nią nie spotkam, tłumacząc się na końcu znajomości że to tylko żart. Często też mi rozkazywała i patrzała na mnie z góry.
Wszystkie osoby opisałam w największym skrócie ujmując chyba wszystkie naistotniejsze rzeczy jakie były. Oczywiste jest że nie będę wytykać każdego dnia i sytuacji z nimi.
Może powiecie, że o, ale chudzi też tak robią, ale że przecież nie tylko osoby 'plus-size' takie są. Prawda, jak najbardziej się zgadzam, ale patrzcie z punktu widzenia np. W tym przypadku mojego. Po ponad 12 chyba znajomościach z osobami 'plus-size', a jeszcze wielu więcej z osobami chudszymi, z których ok. 30/40, tylko 4mnie słabo traktowały (licząc dosłownie dwójkę dzieci, kuzyna jak i jednego znajomego.)
Wszystkie osoby 'plus-size' jakie znałam, były w skrócie nienormalne, gdy osoby 'chudsze' w większości się tak nie zachowywały w tym samym otoczeniu. To jest OCZYWISTE że w takim punkcie widzenia, po takich sytuacjach, w takim przypadku, może wystąpić obrzydzenie do osób grubszych, ponieważ nie kojarzą się z niczym dobrym.
Chciałabym również dodać trzy istotne rzeczy.
1. Do wszystkich tych osób wykazywałam się z szacunkiem, chyba że na prawdę przesadzały i o tym wiedziały, to wtedy potrafiło mnie ponieść. Ale NIGDY nie zwyzywałam ich od wagi, wyglądu. Wszystkie opisane osoby nie miały problemów, które mogłyby usprawiedliwić ich zachowanie.
2. Czemu przestałam akceptować te dwie osoby transpłciowe? Bo miały zero szacunku i wykorzystywały swoją seksualność jak i transpłciowość. Nie będę akceptować kogoś, kto wykorzystuje takie rzeczy jako kartkę przepustkę. Sama TRZY lata, myślałam że jestem trans. Byłam zagubiona, poznałam wiele takich osób. Zauważyłam że wszystkie łączy jedno- problemy rodzinne czy autyzm, adhd. Zagubione psychicznie dziecko, widzące tyle transpłciowych, słodkopierdzących osób na internecie, słuchające że może zmienić swoją płeć, że musi odkryć kim jest płciowo i seksualnie. Wszystkie te osoby, jak i ja, czuliśmy to samo, widzieliśmy wszystko z podobnego punktu widzenia. Zaczeliśmy siebie okłamywać, wiele z moich znajomych jak i ja, zapomniało nawet wiele rzeczy z swojego życia, wyrzuciliśmy to z pamięci tylko po to by ustosować historyjkę 'że od zawsze tacy byliśmy'. Widząc wszystko co się niszczy i dzieje psychicznie jak i fizycznie, nie potrafię uznać osób trans jako zdrowych, ale jeśli mają do mnie szacunek, to ja też do nich mam i zwracam się do nich "poprawnie" Mimo, że w mojej głowie nigdy to już nie będzie 'poprawne'. A jeśli nie mają do mnie szacunku, mimo że ja do nich mam, nie będe ich nazywać tym, co sobie szczerze wybrali. PODKREŚLAM. Też myślałam że jestem trans, a ta opinia jest mocno przyklepana tym, co widziałam jak i sama przeżyłam. A kto mnie 'uratował' od tego myślenia? Osoby które wszyscy uważają za toksycznych. Bo tak sobie ich nazywają, bo czemu nie.
3. Każdy ma swoją STREFĘ KOMFORTU, OPINIE, PRZEKONANIA, OBRZYDZENIA. Nie każdy będzie słodkopierdział z szczęścia gdy widzi grubą osobę która o siebie nie dba i je przy wszystkich jak świnia.
Jeszcze raz podkreślam, wszystko co napisałam jest z MOJEGO PUNKTU WIDZENIA i z tego co SAMA PRZEŻYŁAM i wszystko inne jest MOJĄ WŁASNĄ OPINIĄ. KAŻDY ma prawo do własnej opinii, każdy ma prawo mieć swoje wymagania. Nie mówmy komuś żeby się zabił bo ma inną opinię, tym bardziej jak tej osoby nie znacie i nie wiecie, czy może nie mieli podobnych sytuacji co np. właśnie ja. Jak i podkreślam, nigdy nie powiedziałam że KAŻDA gruba osoba taka jest, powiedziałam, że KAŻDA JAKĄ POZNAŁAM gruba osoba taka jest czy była.
Drugi punkt tematu- "przestańcie mówić że chude to piękne!!! Każde ciało jest piękne!!! Jesteście toksyczni!!! Kys!!!!" W skrócie- zamknijcie się. Nie każdy ma taką samą opinię. Wiele osób uważa chudsze ża pięknięjsze ponieważ istnieje takie coś jak opinia i preferencja. Zrozumcie to.
Jeśli nie szanujecie tego że mam opinię inną niż wy- usuńcie obserwacje, jak chcecie zablokujcie. Dodam tylko że oddaje wszystkim obserwacje więc jeśli chcecie możecie mnie usunąć z listy obserwujących.
65 notes · View notes
pozartaa · 4 months
Text
26.05.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 451. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś DBLK bo czas przygotować żarcie na dwa dni do pracy. Czyli i tak obliczenia. Często DBLK robię właśnie dzień przed robotą, żeby nie musieć liczyć trzy razy.
***
Wczorajsza wizyta kolegi jakoś zaburzyła mi dobrostan umyslowy. Chyba już zapomniałam, jaki on potrafił być męczacy. A może przypomniał mi stare czasy i starą mnie. Bo zebrało się na wspomnienia, a były to wspomnienia ostro zakrapiane. No cóż... kontakt został odnowiony. Trochę to były niskie pobudki... Oh well...
Za to mój S. stwierdził, że się fajnie gadało. Przynajmniej tyle dobrego z ust permanentnego introwertyka 😆.
***
Kolega humor zepsuł mi troszkę przypominając o przykrym fakcie, że uroda ma znaczenie. (To było trochę w kontekście mojej "wielkiej przemiany")
Ja - jako niezbyt urodziwa - taka no 5/10 osoba - zawsze sobie musiałam radzić inaczej. I całe życie zastanawiało mnie jak to jest po prostu być ładną dziewczyna taką 10/10, która wszystko ma podane na tacy...?
Ktoś kto jest klasycznie ładny, nawet o tym nie wie, że ma przywileje z powodu proporcji, jakimi obdarzyła go natura. Dlatego nie ma się co na takie osoby złościć, albo im zarzucać, że są w centrum uwagi. Oni po prostu tak mają - od zawsze. Na pewno każdy z Was kogoś takiego w życiu poznał.
Oczywiście już teraz jakby lata mi to koło dupy. Jestem całkiem spoko 5-ątką a nawet czasami 6-tka jak mam lepszy dzień 😄. Ale daaamn... nie zliczę ile razy zielenialam z zazdrości z powodu jakiejś Idy czy Basi... (Tej Idzie to nawet oryginalnego imienia zazdrościłam...) Takie wspomnienie z podstawówki 😆.
***
Co wam mogę powiedzieć? Uroda nie pykła? No trudno, nie zwalnia nas to z dbania o siebie i szanowania swego ciała. Taka prosta rzecz, która zawsze powtarzała mi mama "szanuj siebie a inni też będą" szkoda, że dotarło dopiero po tylu latach... I nabrało naprawdę głębszego znaczenia niż mycie zębów i czyste buty.
A w ogóle to jeśli jeszcze nie złożyliście życzeń - dziś Dzień Matki. Zróbcie to nawet jeśli wasza matka nie jest ta najlepszą rodzicielką. W końcu to matka.
***
A jeszcze się pochwalę. Robiłam amebę z tutorialu w kursie do grafiki wektorowej. Tak cały czas coś tam próbuje pykać i uczyć się narzędzia. Trzeba przecież zaczynać od rzeczy prostych.
Pierwsza ameba jest z filmiku (zielona), a druga jest moja. (ta w kolorze gila z nosa) Zadanie miało nauczyć korzystać z prostych narzędzi kształtu zaznaczania i wypełnienia.
Tumblr media Tumblr media
Myśli, że fajnie mi poszło jak na pierwszy raz 😏.
***
Dobrej nocy wam życzę.
Jutro niestety powrót do roboty. Mam nadzieję, że zmagazynowałam odpowiednio dużo urlopowej energii i jakoś bez problemu przetrwam.
27 notes · View notes
lekkotakworld · 4 months
Text
Wtorek, 14.05.24
Dzień zaczął się źle. Nie miałam siły wstać z łóżka, nie miałam siły, żeby nawet otworzyć oczy. Miewam dziwne "objawy" nie wiem czy tak mogę to nazwać. Doświadczam ostatnio uczucia niepokoju, jakbym cały czas czegoś się bała, to nasila się szczególnie wieczorem, znów wrócił mi lęk przed ciemnością. Często zdaje mi się, że coś widzę, np. że gdzieś chodzą mi pająki albo inne robaki, choć to pewnie wynika ze zmęczenia. Ale co najbardziej mnie zaniepokoiło, to wczoraj wieczorem, czy nawet dziś rano, że patrzyłam na swoje dłonie i czułam jakby nie były moje. W życiu czegoś takiego nie miałam. Trochę mnie to przeraziło. Przeczekałam ten najgorszy moment, po jakiś dwóch godzinach udało mi się wstać i zebrać do kupy. Nawet odsłoniłam okna, co też było dużym postępem, bo w ostatnich dniach raczej siedzę w ciemnościach. Później było już troszkę lepiej, choć z dwa czy trzy razy dziś jeszcze płakałam.. bez powodu. Łzy same mi leciały z oczu. Straszne jest to uczucie bezsilności, braku siły, żeby zrobić cokolwiek.
No ale humor się trochę poprawił, udało mi się w końcu zebrać i pójść do sklepu. Też w końcu wyszłam z mieszkania, bo ostatni raz wychodziłam w sobotę. Nie chciałam wychodzić, nie chciałam czuć na sobie wzroku innych, w ogóle nie chciałam przebywać wśród ludzi, odczuwałam lęk.
Jeszcze jedno co, to od wczoraj jem zdecydowanie mniej. Bardzo rzadko odczuwam faktycznie głód. Jem co 6-7 godzin, bo nie jestem głodna. I nie mam na nic ochoty. Ehh ciężkie dni mam ostatnio, a właściwie to 2 tygodnie. Wszystko zaczęło się z pierwszą migreną, która zapoczątkowała ten ciąg. Jestem dobrej myśli, że to w końcu minie.
Ciekawostka o mnie, lubię słuchać jakiś prawdziwych historii osób, które zmagały się zaburzeniami odżywiania, czy też innymi zaburzeniami psychicznymi. Też sporo na ten temat czytam. Zawsze gdy czuję się źle czytam objawy depresji. Nie wiem co to mi daje, skoro ja to wiem, ale no czytam. Dziś z kolei wysłuchałam wszystkich odcinków 7 metrów pod ziemią na Youtubie właśnie dot. depresji. Swoją drogą, polecam. Są to wywiady z psychiatrami, super wszystko wytłumaczone. Naprawdę miło się słucha.
Taki ten post o niczym. Jutro będzie trochę zwariowany dzień, bo jednak stwierdziłam, że rzucam wszystko i jadę do chłopaka. Potrzebuje odpocząć od Poznania. Mam nadzieję, te 1,5 dnia wystarczy.
20 notes · View notes
vivianarxseee · 5 months
Text
13.04.2024 20:19
hejka
Tumblr media Tumblr media
podsumowanie sześciodniowego lq fasta.
także no było spoko. nawet nie czułam się jakoś bardzo zmęczona w czasie niego chociaż no były dni lepsze i gorsze. biorę dużo witamin i myślę że one bardzo dużo mi pomogły.
waga przed fastem: 55,4kg
waga po faście (dziś rano przed jedzeniem): 52,9/53 już nie pamiętam dokładnie.
przechodząc do dzisiejszego podsumowania.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
zjadłam dziś na śniadanie kurwa waniliową bombę.
owsianka z budyniem waniliowym bez cukru, puddingiem proteinowym waniliowym, dwie rurki waniliowe, jabłko, granola, czekoladowe kulki i wiórki gorzkiej czekolady. do tego podpiekłam drożdżówkę na patelni i posmarowałam puddingiem waniliowym (nie zużyłam całego do owsianki) no i ofc kawa z mlekiem. (nwm czemu ale na tych wszystkich zdjęciach które wam tu wstawiam moich posiłków wydaje się jakby tego wszystkiego było 3 razy więcej niż jest w realu xdd)
chciałam by to było tyle na dziś jednak co chwile coś podjadałam. myśle że nie był to binge, chociaż jakąś godzinę temu troszkę "rzuciłam" się na ciastka HIT czekoladowe. zjadłam ich no trochę ale można też powiedzieć że się opamiętałam. oprócz ich w ciągu dnia wleciały jakieś inne rzeczy ale już serio nie chce mi się ich wyliczać i przypominać bo jest prawdopodobieństwo że bym się załamała jeszcze bardziej.
no nie powiem mam duże wyrzuty sumienia po dziś bo naprawdę chciałam zakończyć jedzenie na tej owsiance a w ostateczności te wafle ryżowe a się niestety nie udało. nie wiem czy nie pójdę potem przynajmniej trochę zwymiotować bo czuje się za bardzo napchana ale z jednej strony to wymiotowanie tego chyba nie ma sensu xd.
tak sobie myślę o tym zjedzeniu za dużo i chyba wiem dlaczego pozwoliłam sobie na tyle no kurczę prawie zawsze tak jest w sumie. jak już zakończę fasta i pozwolę sobie na zjedzenie i nie rozpocznę po tym kolejnego nawet takiego 20h bo "może będę chciała potem zjeść coś jeszcze" to moja głowa automatycznie jak mam coś ochotę zjeść mówi mi że hej przecież nie rozpoczęłaś fasta możesz sobie na to pozwolić bo i tak pewnie zjesz obiad/kolację potem. i to mi idzie na złe bo właśnie sobie pozwalam na za dużo bo hej przecież i tak zjem coś potem. muszę skończyć tak myśleć bo gdyby nie to myślenie to tak fr zakończyłoby się na tej owsiance na luzie.
no nic. czy za dużo zjadłam? tak. czy żałuje? tak. czy cofnę czas? nie. czasem bym chciała no ale niestety to nie możliwe. więc co mi zostaje zrobić? no jutro się po prostu ogarnąć i tyle. jeśli jutro się ogarnę to dzisiejszy dzień może jakoś bardzo nie wpłynie na moją wagę.
plan na jutro to owsianka z przyprawą do piernika, kaszką proteinową czekoladową, jabłko, granola, pewnie dodam trochę tych kulek czekoladowych i wiórki gorzkiej czekolady+ ta drożdżówka co dziś podpieczona na patelni. postaram się zrobić tego trochę mniej i po tym rozpocząć już fasta. może pójdę jutro do żabki kupić sobie monstera białego i jeszcze ostatnio jakiegoś nowego wprowadzili więc akurat bym go przetestowała i dała wam ocenkę jako największa znawczyni tych energetyków 😌😌😌💅🏼💅🏼💅🏼
no dobrze więc to chyba tyle.
chudego dnia/nocy
nie poddawajcie się.
38 notes · View notes
victoria-secret-angel · 9 months
Text
♡ co dziś jadłam ♡
omleta - 186 kcal
mandarynkę - 27 kcal
2 pierogi ruskie - 148 kcal
skyr - 134 kcal
kawałeczek batonika ww - 38 kcal
Łącznie: 534 kcal
dziś dzień trochę bardziej produktywny od poprzednich, ale dalej jeszcze się ociągałam. małymi kroczkami do celu, tak sobie przynajmniej mówię. dziś zważyłam się i zobaczyłam 43.4 kg. ♡ boję się, że jak dziś trochę zjadłam więcej, waga wzrośnie. ale bądźmy dobrej myśli! i tak się bardzo cieszę, że jestem już bliżej tej 40 niż 50 ♡♡.
nowy rok już za rogiem, ale czy mnie to jakoś bardzo ekscytuje, motywuje? szczerze, to nie. im bardziej się nakręcam, robię postanowienia i cele, tym gorzej idzie. nie tylko na nowy rok, ale nowy miesiąc, tydzień, kolejny dzień... zresztą takie gadki "od nowego roku..." mi się kojarzą z wymówkami jakie sobie mówiłam kiedyś. staram się już nie być taką osobą. jak chcę coś zmienić, to zaczynam teraz. a nowy rok to tylko kratka w kalendarzu, nic po za tym się nie zmienia. wniosek mam taki: mniej oczekiwań = mniej rozczarowań i więcej luzu. gdy nie mam limitu kalorii magicznie jem mniej, gdy nie mam ustawionego czasu by ileś schudnąć = chudnę szybciej, a gdy zjem troszkę więcej, nie czuję się aż tak źle. chyba mi to pomaga. nie próbuję osiągnąć wszystkiego naraz i na teraz, ale po kawałeczku do celu. dobranoc!
Tumblr media
do zobaczenia!
25 notes · View notes
shadoweq93 · 6 months
Text
03/04/24
Godz - 15:51
Miałem zrobić to już dawno... ale co? Wyrzucić z siebie rozkminy na bombie ( dopóki czuje jeszcze działanie mefedronu albo amfetaminy w organizmie) więc robię to dzisiaj... teraz.
1. Dlaczego po tym syfie myślę na zwiększonych obrotach i rzeczy które normalnie do mnie nie docierają, robią to na fazie tak że idzie mi to zrozumieć w pełni i całkowicie. Kurwa wiecie o co mi chodzi. Nie wiem jak to obrać w słowa ale wiadomo o co chodzi. ( jak ktoś chce to niech mi podpowie o co mi chodzi bo ja niby wiem ale nie do końca kurwa no albo nie tak jakbym chciał żeby to ktoś zrozumiał)
2. Terapeutka, psychoterapeutka ( jak chodziłem jeszcze na psychoterapię do gabinetu tj rok temu jakoś) powiedziała mi -" mefedron działa tak, że jest kolorowo, jest złudnie fajnie, nic Cie nie obchodzi a problemy znikają ( do czasu działania mefedronu) ale później Adrian przychodzi ta szara ponura rzeczywistość z którą musisz się zmierzyć bez mefedronu. Bo to że na następny dzień na trzeźwo, normalnie masz stany depresyjne, chce Ci się płakać to mefedron ma za zadanie tak działać. Ale jak to terapeutka powiedziała dalej -" teraz już na następny dzień normalnie masz stany depresyjne to uważaj i troszkę przystopuj bo może kiedyś być tak, że siadzie Ci za mocno na głowę i po prostu pójdziesz i dojdzie do tragedii bo nie wytrzymasz po prostu Adrian"
3) Fakt... albo i kurwa złudzenie. Popierdolona wizja świata na bombie jaki on jest kurwa fałszywie i zgubnie piękny. I prowadzacy do większej autodestrukcji. A przede wszystkim do rozpierdolu emocjonalnego ( huśtawki i skoki nastroju zaczynają już być mniej zabawne niż na początku). Zajebiesz se krechę I co to da? Max godzina do półtorej "pięknego świata bez problemów" i tak sobie lecisz cala noc, nie śpisz, jestes na bombie i są paranoje tzw schizy u mnie czyli = moja kobieta spiskuje przeciwko moje, zrobi coś przeciwko mnie itd I dochodzi do tego szukanie drugiego dna I łączenie kropek tworząc w efekcie jeszcze gorsze schizy ale wszystko do porozmawiania o tym z nią, bo jak widzi już u mnie łzy w oczach,albo trzepanie kolanem w górę i w dół to już wie że moja podświadomość mi odpierdala jazdy ( bo byles na bombie fajnie ze bylo zajebiscie a teraz Ci to rozpierdole > borderline) a w efekcie czego tworzę sobie jakieś pojebane akcje i schizy
~ własne ( mój łeb na dragach)
Tak więc to chyba narazie wszystko co chciałem wypierdolic z siebie w końcu... jakby coś mi się przypomniało czy nowy wątek do powyższego tematu, napisze w kolejnym poście
6 notes · View notes
pinkpilatesgirl · 1 year
Text
stwierdziłam że zrobię takie małe podsumowanie co się działo/co robiłam/co zrobiłam odkąd jestem na "recovery"
wprowadziłam retinol w pielęgnację twarzy (obecnie używam już codziennie wieczorem a rank serum z wit. c)
rozjaśniłam włosy (u fryzjera na szczęście xddd)
regularnie prowadzę pamiętnik
czytałam duuuzo książek (obecnie mam już przeczytane 39 lub 40 książek od początku roku)
regularnie uprawiałam sport, robiłam jogę (aż do tego pozal się Boże wypadku xd)
zrobilam porządki w pokoju
zaczęłam dbać o cale makro diety a jej tylko kalorie i bialko
przerzuciłam się na fitatu bo lepiej mi się tam planuje posiłki niż w Yazio (ale Yazio ma imo lepsza bazę produktów)
byłam na obu targach książek w Warszawie i spełnilam jedno z największych marzeń - poznałam Barlinska, Rutke, Ancerowicz i Negronska 🥹🥹 byłam też u Buchacz, Fromuth, Zblendowanej, poznałam wtedy też zajebiste osoby z którymi nadal piszemy na grupie
rozjebalam telefon xdddd
zrobilam mini zakupy i kupiłam piękne dwa sety do ćwiczeń z hm oraz kilka innych ubrań
zmieniłam troszkę swój makijaż na co dzien
zaczęłam dbać o swoje samopoczucie, zaczęłam zwracać uwagę na siebie bardziej w kontekście duchowym
zmieniłam wystrój pokoju (który to już raz xd?) na bardziej w stylu pink pilates girl
spotkałam się z niemiłymi komentarzami rodziny na temat tego ile jem (mimo że jadkam wtedy właśnie te 1800kcal i mieściłam się w limicie)
i nie wiem czy coś jeszcze, pewnie tak ale myślę że to są takie najważniejsze i przełomowe momenty które pojawiły się w ciągu tych chyba dwóch miesięcy (?)
23 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Wczoraj, tj. 9 października 2023 r po dwóch miesiącach nieobecności (niepokojącej) przybyła moja miesiączka. I obecnie mam taki krwotok, że wzięłam dziś wolne, bo umieram z bólu i nie nadążam za zmianą przyborów higienicznych.
Muszę się umówić do gina za tydzień... Możliwe, że to po prostu skumulowane dwa okresy (ten terminowy i to endometrium, które narosło w zeszłym miesiącu). A możliwe, że jednak mięśniak, a wtedy kolorowo być nie musi.
Dziś w nocy nie spałam: wymiotowałam, bardzo źle się czułam. Przespałam się 3h (dołączając do mojego mężczyzny obudzonego okropnym koszmarem: że jesteśmy na jakiejś masowej imprezie, festiwalu jakimś, masę ludzi, tłum, hałas, wszyscy tańczą, ale ja porzucam go i idę się bawić z kimś innym, a go to boli okropecznie... utulałam go, opowiadał mi to o 4 nad ranem przebudzony z tego koszmaru, bełkotliwie, mocno mnie obejmując w pasie. Był taki otwarty i rozbrajająco bezbronny. Mój ulubiony człowiek, oczywiście, że nie zrobiłabym mu czegoś takiego, to był tylko koszmar. Wyjaśniłam mu dlaczego nie było mnie w łóżku przez większość nocy: jedno, że trzęsie mną falami promieniującego bólu, drugie, że leje się ze mnie jak z Niagary, a trzecie, że do tego żołądek postanowił się uzewnętrznić, potrzebowałam trochę posiedzieć pijąc wodę i napar z mięty).
Dla równowagi - również wczoraj, zgodnie z definicją stadnego przechodzenia miesiączek - moja suczka NAPRAWDĘ dostała cieczki. Mieliśmy kilka fałszywych alarmów już, kilka krwawień itp. Przedwczoraj piesek zachowywał się dziwnie: była bardziej pobudzona, chciała być noszona na rączkach, przytulać się. Generalnie potrzebowała silnie uwagi swoich ludzi i domagała się czegoś, ale nie potrafiła pokazać czego. W weekend dwa razy wymiotowała - nie wiedzieliśmy dlaczego. Ech. A teraz wychodzi, że najprawdopodobniej z bólu....
No i mam odpowiedź: wczoraj wracając z ubikacji (nota bene, po zmianie własnych środków higienicznych) zauważyłam na panelach kropelkę krwi. Zaczęłam rozkmniać czy to ja jakimś cudem przeciekłam na panaele? Przez spodnie? Kiedy ścierałam krew z podłogi piesek znowu domagał się atencji, na rączki, ale też kładła uszka po sobie, jakby wiedziała, że nabroiła. Tonem głosu próbowałam ją przekonać, że wszystko jest okay! Wzięłam ją na ręce, posadziłam sobie na biodrze (ona siada mi na rękach jak małe dziecko: z przednimi łapkami na moich ramionach, brzuszkiem przywiera do mojego boku, a tylnie łapki układa po bokach mojego ciała. Pogłaskałam ją, przytuliłam, jak piszczenie ustało odłożyłam ją na kanapę, aby mogła dalej spać (bo śpi jak suseł ostatnio) i wtedy zauważyłam, że bok mojego białego kaszmirowego swetra jest ubrudzony krwią. A przed chwilą nie był. Sprawdziłam jej psioszkę - cała zakrwawiona. Biedne maleństwo... Pogratulowałam młodzieży, założyłam jej majteczki dla pieska z przyklejoną popaską (trzeba było troszkę przyciąć), dałam pół nospy na uśmierzenie bólu zmieszane z połową wyżki masła orzechowego... A potem dałam znać o tym mojemu chłopakowi - zaskoczył mnie. Wracając z pracy przyniósł karkówkę. Wstąpiła specjalnie do mięsnego by przynieść naszej DOJRZAŁEJ suce coś pysznego, aby uczcić jej wkroczenie w dojrzałość. To było tak fajne i taką frajdę jej zrobił, i tak jej smakowało! Pycha. I kurcze, to taki fajny człowiek.
Jakby nie było: teraz obydwie leżymy w łóżku, padnięte, na lekach, krwawiące i obolałe. Z wilczym apetytem.
Kurwa, jak mnie boli...
Inna rzecz - wciąż odsuwam od siebie temat podjecia tematu i konfrontacji rozkmin.
Miałam to zrobić dziś, ale umieram... Serio...
Inna rzecz, która mnie... cieszy? Naprawa jakąś taką nieśmiałą nadzieją, jakąś radością i spokojem, coś co jest zapowiedzią, że mogę być jeszcze bardziej szczęśliwa niż jestem... Wczoraj, przed snem mojego chłopaka coś trapiło. Mocno. I wreszcie wyznał, że chociaż nie chce mi robić spoileru, ani niszczyć niespodzianki to po obejrzeniu ile kosztują pierścionki zaręczynowe chciał się upewnić czy naprawdę chcę taki fancy czy może zadowolę się kapslem z puszki po coli. A ja - zbywając to żartem - zaproponowałam by znalazł mi taki z durexa, wibrujący, ale na łechtaczkę. I chwilę śmiechów było po czym on na poważnie, do tego zmartwiony przyznaje, że tak zupełnie serio nie wiedział, że pierścionki zaręczynowe tyle kosztują. Wzruszyłam ramionami - no tak, kosztują. Opowiadałam mu o tym, ale widocznie cena przerosła jego wyobrażenia. Przypomniałam mu, że przecież nie ma co się śpieszyć... bo to prawda... A jednak coś we mnie drga z ekscytacji. Wow.
9 notes · View notes
skelemouze · 10 months
Text
Kurde, jeszcze nie postowałem po polsku. XD
Wracam w sumie do robienia tych postów, nie mam się komu wygadać. Odkąd moje pierwsze konto zostało zbanowane straciłem wenę. Zapewne niewiele z was mnie tu kojarzy. Dużo się ogólnie zmieniło. Dużo poszło się (za przeproszeniem) jebać.
Właściwie to jestem zmęczony. Ostatnio prawie codziennie chodzę na siłownie, biegam, orbitrek, ciężary choć nie jem dość białka. Czasami chodzę na basen, pływam sobie próbując zignorować wstyd przez mój ulany brzuch. Powoli wracam, wyglądam lepiej. Czasami mam wrażenie że wyglądam grubiej, nawet gdy waga spada. Przestałem dokładnie obliczać każdą kalorie. Liczę wszystko w głowie, wiem co ile ma. Ewentualnie używam wagi żeby kontrolować porcje, ale umiem też zgadnąć tak na oko.
Z lupą szukam motywacji. Nie robię tego dla siebie, bo z jednej strony się nienawidzę, a chudość to przecież najpiękniejsze co może być. Dlatego robię to dla atencji od ludzi których tak naprawdę nie lubię. Obecnie myślę o tym że pod koniec grudnia jadę do mojej cioci. Nie chciałbym żeby widziała mnie w takim stanie... Następna motywacja to dziewczyna którą tak lubię. Rzadko się z nią widuję, głównie przypadkiem, ale za każdym razem gdy już ją zobaczę nie mogę przestać się uśmiechać. Nie chcę związku, i tak nie mam szans, ale chcę żeby widziała mnie jako kogoś wartego uwagi. Może gdy będę chudy i piękny to mnie polubi. Chociaż troszkę. Może inni też mnie polubią. Nie mam nic innego do zaoferowania.
Ciekawe czy ktoś to czyta, cringuję gdy to piszę. :') Uwierzcie mi, umiem myśleć racjonalnie oraz logicznie, po prostu nie mam ochoty. Taka ze mnie odklejka. Może zacznę postować coś wartościowego. Jakieś food logi, pamiętniczki, inne pierdoły. Tylko dla siebie i dla osób które mają za dużo czasu.
7 notes · View notes
jazumst · 11 months
Text
Jazu Zastanawiający
Żeby Was... Ależ mi wczoraj dała Kocia Morda do myślenia. Posłuchajcie:
Ponieważ nie da się jakoś po klei to powiem tak: Poszedłem sprawdzać daty w nabiale. Nagle KM spytała mnie ile zarabiam. No to pytam skąd to pytanie, i że w ogóle jej nie powiem, bo się wjebać na minę można. Tak od słowa do słowa spytała mnie czy mam już 4K XD XD XD Uwierzcie mi, że szczerze na głos zacząłem się śmiać. I śmiałem się jak szalony z dobry kwadrans, i jeszcze potem nagle wybuchałem śmichem jak sobie przypomniałem owe 4K. - KM ponoć, mówię ponoć bo ona zawsze "z kimś gada", i M. ma 3,5k, Kuc 3,2K, ukry po 3,2K. SWS ponoć powiedział KM jak przyszła po podwyżkę, że na naszym sklepie najwięcej dostaje Kiero, potem ja i ona więcej nie dostanie. Problem w tym, że sama powiedziała, że dostaje 3,8K. Ja tyle nie dostaję, zapewniam. No i zacząłem myśleć za co. Pomyślałbym, że za to, że tak nią rzucają po sklepach, ale to w sumie ma za karę. Tak, za karę. Poprzednie podwyżki dostała za zsyłkę, ale na zsłyłkach jej nie znieśli, więc wróciła do nas, ale podwyżki zostały. No i niesmak pozostał. Mi złamas kasy dać nie chce, a takie znienawidzone przez ludzi, leniwe i chamskie chuj wie co ma mieć więcej ode mnie? Z drugiej strony wiem, że dużo pierdoli i może wyjebała sumę z dupy, żeby zobaczyć moją reakcję.
//
Wczoraj kolejny klient zwrócił uwagę, że ja sprzątam sklep (mop) a ona stoi u siebie. Powiedziała, że ona sprząta u siebie a ja na sklepie. Równy podział. I właśnie nie równy, bo ja u siebie za kasą też muszę sprzątać. Zawsze było tak, że jedno zamiatało sklep, drugie myło. Kiedy to się rozjebało, nie wiem. Będę musiał to przywrócić, bo się otylec jeden rozjebał. - Wczoraj po wyjściu Kiero znowu na sklepie jej nie widzieli. Chyba dzisiaj ja ją podjebię czy nie chce do Kuca na zmianę iść. Może jak się troszkę przestraszy to się naprostuje.
//
Miałem napisać coś jeszcze, ale mi się zapomniało. :/ Muszę kupić lecytynę :P
Dobrego dnia ;]
Tumblr media
13 notes · View notes
chcaca-perfekcji · 4 months
Text
hejaaa
troszkę dawno mnie tu nie było. ale wracam. i to jest wazne.
dziś szczerze nie wiem ile kalorii zjadlam. po szkole wzięłam trzy gryzy jakiegos panini od koleżanki. każdy z mojej grupki cos jadł wiec nie chcialam zeby bylo dziwnie wiec no. później wypilam tego energetyka zero z żabki 14g kofeiny/100ml czy coś i jednego cukierka od kolezanki bo miala urodziny. chociaż byl nawet dobry hah. potem jak wróciłam ze szkoly zjadlam skyra waniliowego, dwa żelki i jednego cukierka zozole. na obiad mialam pomidorowke z makaronem. ok. 18:00 zjadlam niestety lody. do tego jeszcze jakies tiramisu idk. o japierdole teraz wpisalam w google ile mogą miec kcal... boli XDD.
ale dobra zeby sie na samym poczatku nie zniechecac to wybacze to sobie. podliczylam na oko kalorie i wyszlo mi ±1400kcal moze troche mniej moze wiecej. na poczatek dobrze. tym bardziej ze chce zeby moj mozg mi jeszcze jakoś pracował do końca roku szkolnego. na razie bede leciec na takich bardzo wysokich limitach. dopiero po wystawieniu ocen zaczne schodzic troche. jednak nie moge jakos szalec bo troszke mi sie zjebal metabolizm i od kilku mies biore tabletki jakies wiec no. po wizycie u endokrynologa ktora bede miala jakos nwm w polowie wakacji i jesli bedzie git i th4 czy 3 idk bede miala w normie to dopiero wtedy zaczne sie bardziej głodzić. no chyba ze będzie jeszcze gorzej wiec pewnie jakąś diete mi przepiszą i lepsze leczenie. wtedy bede zmuszona to reco. znaczy w sumie to nie. ale jeśli nie uda mi sie moj plan i dalej bede sie objadac jak swinia to lepiej i dla mnie i dla sylwetki i dla zdrowia. no oraz wiadomo dla psychiki.
o chuj rozpisalam się hah. chociaż czuje sie lepiej troche po tym.
a tak btw chce sie pochwalić sposobem na ściąganie na przrdmioty ktore trzeba kuć i nie są na logike - nagrywanie jak sie czyta tematy i odtwarzanie na słuchawkach w zapetleniu XDD jutro właśnie będę to testować i dam znac jak poszło. mam czarne sluchawki wiec nie powinny byc jakos bardzo widoczne.
w ogóle to przepraszam za takie chaotyczne bilanse ktore ostatnio wstawiam ale nie mam pomysłu i motywacji do wystawiania takich aesthetic ;-;
3 notes · View notes
pozartaa · 6 months
Text
11.03.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 375. Limit +/-2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Hej dziś też humor mój nie był wysokich lotów. Ale coś tam trzeba robić, działać i żyć. Zrobilam więc ćwiczenia i rozciąganie, przygotowałam jedzenie do pracy i starałam się by nic mnie za bardzo nie rozpraszało, a czas za bardzo nie uciekał. Wczoraj cały dzień przesiedziałam na kanapie i nie chciałam tego dziś powtarzać.
***
Pogoda była wstrętna i tak zimno, że z mojego planowanego spacerku zrobił się szybki przelot do Biedry po parę pierduł przez park by zakręcić pokestopami i ustalić supremacje ⚡Team Instinct⚡ na arenach (Pokemon Go stuff) 😝. Później trochę odkurzyłam w domu (ale tylko trochę) i na legalu miałam czas się troszkę poopierdzielać - w końcu to jednak wolny dzień.
***
Jutro na dniówkę do pracy, a później mam wolne 3 dni tylko, że wszystkie będą wypakowane zajęciami:
13.03.24 oczywiście czeka mnie znowu wizyta u neurochirurga (ostania nie doszła do skutku, ale tym razem już dojdzie) to jest bardzo duży powód mojego złego samopoczucia, choć próbuje udawać, że wszystko "wpożo" i "luzik" ... po prostu, po ludzku się boję.
14.03.24 pewnie będę się zajmować gotowaniem ( wypadnie gotowanie gara obiadowego) na kolejny tydzień.
15.03.24 znowu mnie nie ma cały dzień w domu (kosmetyczka i druga sesja depilacji laserowej) i może wieczorem jeszcze pójdziemy grać w MTG. Aaach no i oczywiście to też dzień ważenia... Więc będzie zabawnie 😁.
Na te 3 dni zaplanowałam DBLK (Dni Bez Liczenia Kalorii).... Rozpusta! Ale zdecydowanie nie będzie czasu na obliczenia. Mowie o tym z wyprzedzeniem, bo możecie się zacząć zastanawiać czy przestałam w ogóle liczyć kc@l. Noo fajnie by było... Ale jak znam siebie to bym zaczęła sobie ucinać ze strachu, że zjem za dużo i dalej to już wiecie jak to się toczy. 🙄
***
Dziś na lunch powrót parówek bo dawno nie było. Obiad to potrawka z ananasem, której porcję mam na jutro jeszcze ( widzieliście już to foto, więc nie umieszczam) a na kolację makaron z soczewicy ze szpinakiem i pstrągiem łososiowym - w roli "śmietanki" produkt kokosowy UHT
Tumblr media
- nie powiem danie to musi częściej zagościć w moim menu bo było bardzo dobre i bardzo sycące.
Tumblr media Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę 💤
30 notes · View notes
lekkotakworld · 9 months
Text
Postanowienia noworoczne
Przywitaliśmy Nowy Rok 2024, dlatego dziś dodaje moje postanowienia noworoczne. Rok temu tego nie zrobiłam, a fajnie byłoby teraz sprawdzić, co faktycznie osiągnęłam, gdzie zmieniłam zdanie, a czego zwyczajnie nie udało mi się zrobić. Dlatego w tym roku spisze to tutaj, a za rok sprawdzimy ile udało mi się z tego wypełnić 🫶
Przeczytać minimum 20 książek
Obronić tytuł magistra inżyniera architekta
Rozpocząć poważną pracę w biurze
Objąć stanowisko asystenta architekta 🤞
Podjąć kroki w stronę zdrowia psychicznego
Wypracować zadowalającą mnie sylwetkę i ją utrzymać (nie narzucam żadnej konkretnej wagi!!!)
Odejść od liczenia kalorii
Mieć jak najzdrowszą relację z jedzeniem
Zadbać o aktywność fizyczną, może wrócić do biegania chociaż raz w tygodniu, może jakieś 10 min ćwiczeń przed snem
Wymyślić coś zajebistego na 25. urodziny mojego chłopaka i mojej przyjaciółki
Koncert Darii Zawiałow w marcu (a może uda się jeszcze raz ją zobaczyć)
Wyjechać choć na chwilę gdzieś za granicę 🤞
Zrobić konkretny porządek z moimi ubraniami, pozbyć się niepotrzebnych bez żadnych sentymentów
Wywołać jak najwięcej zdjęć do albumów
Zadbać o włosy jeszcze bardziej, może wrócić do henny 🤔
Zdjąć aparat ortodontyczny
Przekłuć drugą dziurkę w uchu
Zrobić porządek w obserwowanych kontach tutaj i na Instagramie (żeby nic mnie nie triggerowało)
Troszkę tego jest, nie chce wymyślać nic na siłę. Aż nie mogę się doczekać końca roku jak to sprawdzę, czy się udało 😂 Ja trzymam za siebie kciuki 🤞❤️
33 notes · View notes
vivianarxseee · 6 months
Text
09.04.2024 23:56
cześć kochani szybkie podsumowanie bo kurde muszę się nauczyć na jutro ośmiu tematów na sprawdzian a nie umiem jeszcze ani jednego💀 padam już na morde a pobudka jutro o 6 więc nwm czy nocki nie zarwę no cóż taki żywot.
Tumblr media
ponad 60h lq fasta wybiło.
dzisiaj jest dużo lepiej niż wczoraj. po powrocie ze szkoły miałam tylko taki chwilowy moment że chciało mi się coś zjeść i serio nad tym myślałam ale się powstrzymałam.
a więc dziś wypiłam trzy kawy z mlekiem. trochę mam po nich wyrzuty sumienia ale lepsze to niż zjedzenie. cola zero ofc wleciała również. troszkę wypiłam też napoju proteinowego o smaku czekoladowym ale to nawet połowy nie wypiłam bo se chcę go zostawić na kryzysowy moment. jedyne co to mało wody dzisiaj bo jak mam cole to pije ją i zapominam o wodzie no ale cóż.
ojciec się w końcu nademną zlitował i kupił mi jednorazówkę 😭 smak czereśnia malina i jest naprawdę smaczna więc gicik + kupił mi jeszcze białego monstera ale zostawiam go na jutro albo tam kiedyś kiedy zachce mi się go wypić xd.
także to tyle na dziś lecę się uczyć tego gówna jebanego plz trzymajcie za mnie kciuki bo muszę dostać z tego chociaż 3 to nie będę musiała się już martwić o to że nie zdam z tego przedmiotu 😭😭
chudego dnia/nocy misie.
nie poddawajcie się.
42 notes · View notes