30 Dni Bez Liczenia Kalori1. Wrażenia, przemyślenia i wnioski
Stwierdziłam że podsumuje trochę to przedsięwzięcie
Powody:
w skrócie przypomnę jeszcze raz dlaczego to zrobiłam:
W zeszłym miesiącu poszłam do psychiatry bo od dłuższego czasu bardzo źle się czułam. Dostałam lek, który źle na mnie zadziałał i wyjął mi dwa dni z życia. Przez te dwa dni nie byłam w stanie prawie jeść, a liczenie kalorii nagle wydało mi się bez sensu. (Lek został szybko zmieniony na inny i jest ok)
Ponadto po rozmowie z psychiatrą uświadomiłam sobie, że moje ciągłe pilnowanie się jest wynikiem braku zaufania do siebie. Wszystko to powodowało u mnie ogromny lęk, frustrację i smutek. Postanowiłam więc obdarzyć siebie większym zaufaniem i zdać się w końcu na niemal dwuletnie doświadczenie w utrzymaniu wag1 i na nawyki, które zdążyłam sobie wyrobić.
Co się zmieniło:
⌚Przede wszystkim odzyskałam czas dla siebie. Wcześniej na prawdę sporo mi zajmowało ważenie wszystkiego ( tak, pomidorka też) i klepanie tego w Fitatu.
🫑Warzywa jem w dowolnej ilości. Koniec z ważeniem marchewek, kalafiora i innych papryczek.
🍎Bardziej kieruje się wyborem - "zdrowe" niż "niskokaloryczne" pojawiły się w menu owoce i bakalie (oczywiście wszystko z głową - myślę, że wciągnięcie na raz paczki Mieszanki Studenckiej to nadal nie jest dobry pomysł)
🍲W dni w które jestem bardziej głodna jem więcej. W dni w które jestem mniej głodna jem mniej. Nie pomijam posiłków, po prostu są to mniejsze posiłki.
🍽️Ale zwykle staram się by były to te 4 główne. Nie rzadziej niż co 4 godziny (najlepiej 2-3)- śniadanie/lunch/obiad/ kolacja i 1 lub 2 małe przekąski ( warzywa, "zdrowe batoniki", rozsądna porcja orzeszków, kisielek, wafle ryżowe, budyń, owoc, popcorn, suchy tost etc.).
🍰 Nie chodzę głodna - głód jest moim wrogiem - może być źródłem mniej przemyślanych decyzji. Staram się być zawsze syta ale nigdy napchana.
🍕Zrezygnowałam z Cheat Day raz na miesiąc. Przestałam mieć do tego wenę i jedzenie "zakazanych rzeczy" już od dawna mnie nie kreci. Stwierdziłam, że jeśli będę chciała któregoś dnia zjeść pizzę albo kebsa, to go zjem. Póki co nie miałam ochoty.
Co się nie zmieniło:
⚖️Moja w@ga jest taka sama... Właściwie nawet troszkę jeszcze schvdłam... ( to akurat nie było moim celem)
🧮Wiedza o ka1oryczności potraw nie wyparowała magicznie z mojej głowy. Mniej więcej wiem co jem i ile to ma. Po prostu nie rozliczam sie jak księgowa w kantorku. Limit kaloryczny który podaje w moim każdym poście (+/-2100kca!) to teoretycznie moje CPM (całkowita przemiana materii). Tyle powinnam jeść by ani nie tyć ani nie chudnąć.
🥣Ważę tylko "sugerowaną porcje" na przykład 40g makaronu albo 50g ryżu. Sprawdzam ile kcal mają jakieś nowe rzeczy, które zdarza mi się kupić. Nadal wolę wersję light... No, to się raczej nie zmieni
👨🍳Jem właściwie identycznie jak wtedy, kiedy robiłam bilanse. Korzystam z przepisów własnych zapisanych w Fitatu i robię je na oko. To duża wygoda - mam sporą bazę wypróbowanych wiele razy posiłków, które sobie powtarzam i miksuje na różne sposoby.
🐖Nie dałam sobie przyzwolenia na obżarstwo. Można nie liczyć kcal ale kalorie się liczą (trochę mootylkove hasło... ale tak). Dwa razy przemyślę czy chce mi się marnować kca1 na jakąś bombę dla chwilowej zachcianki. Nie mam zachcianek (póki co)
Co dalej?
Chyba na długi czas nie wrócę do liczenia. Dopóki waga jest ok, a ja jestem zadowolona z tego jak wygladam - nie widzę potrzeby.
30 dni to był idealny przedział czasu na sprawdzenie jak to zadziała.
Zadziałało wręcz idealnie.
Potrafię się ogarniać bez tabeli kalorycznej i to mnie cholernie cieszy. Czuję jakbym po długim czasie wzięła w końcu głęboki oddech. Jestem szczęśliwa, że się zdecydowałam. .............
Poza tym nauczyłam się latać 😆😉
Mam nadzieję, że mój blog bez bilansów nadal wam się podoba. Chociaż mniej piszę o otoczce żywieniowej, dietowej i ed-owej, a więcej o życiu po prostu. Dla fanów zdjęć jedzenia - tego na pewno nie zabraknie, tak jak kotospamu i relacji z karcianych potyczek w Magic The Gathering
Dziękuję wszystkim za wsparcie!
56 notes
·
View notes
nie mam już siły za każdym razem być BARDZIEJ dla kogoś.
Starać się BARDZIEJ.
kochać BARDZIEJ.
Ciągle jeździć i latać za kimś.
Chciałabym aby w końcu ktoś przejął inicjatywę i zawalczył o mnie.
Ciągle walczyłam o Ciebie, ale Ty ani razu nie zawalczyłaś o mnie.. chciałabym tylko poczuć że coś znaczę, nic więcej
26 notes
·
View notes
16.04.2024 21:25
cześć kochani
tak na szybko podsumowanie ostatnich dwóch/trzech dni.
no co mogę powiedzieć no kurcze binge trzydniowy. może nie jakieś takie giga duże jak to czasem bywały ale jednak no słodyczy sporo zjadłam.
próbuje teraz trochę nad sobą zapanować i po kilku dniach intensywnego myślenia stwierdziłam że chociaż ten tydzień spróbuje lecieć po prostu na niższych limitach. coś tam będę jadła, nie wiem jeszcze dokładnie co ale to się zobaczy.
chciałam zacząć od poniedziałku i po powrocie ze szkoły zapowiadało się dobrze. wróciłam i zrobiłam sobie warzywa na patelnie z passatą pomidorową oraz dodałam do tego trochę makaronu ryżowego i tofu. taki posiłek se stworzyłam bo chciałam wykorzystać otwarte jedzenie żeby nie wyrzucać i tak w sumie wyszło że podzieliłam to na dwie porcje i był to też mój dzisiejszy obiad. no i było spoko, miał to być mój ostatni posiłek, chciałam lecieć z 20h fastem bo tak mi wychodziło że akurat by wybiło tyle do mojego wtorkowego powrotu do domu. jednak kurde dupa w krate wyszła goście przyjechali wtedy zjadłam sporo słodyczy. w niedziele było to samo no i dziś też. jestem zła i jest mi potwornie wstyd + plus dostałam okres pierwszy raz od 4 miesięcy i przez to czuje jeszcze bardziej że zawiodłam. nie wiem szczerze co mam robić już. cały czas myślę o tym jak wyglądam i zawsze wychodzi na to że ja nie chcę wyglądać tak jak teraz wyglądam. chcę być w końcu chuda ale ciągle ciągnie mnie do tego jedzenia. jem i płaczę. nie chcę a to kurwa dalej robie. wróciłam po ośmiu miesiącach do okaleczania się bo tak się karam za to że zjadłam za dużo. mam jebane kody kreskowe na całym ciele i codziennie powstają nowe a ja dalej jem, jem i kurwa jeszcze raz jem. dosłownie nie chcę wychodzić z domu bo wstydzę się tego jak wyglądam no i co robie? dalej wpierdalam. nienawidzę siebie za to kurwa że nie umiem się powstrzymać. chcę skończyć jeść. nienawidzę tego jebanego jedzenia z całego serca ale przy tym kurwa jednak kocham. no nwm już co mam ze sobą zrobić dzisiaj manifestowałam żeby mnie pierdolnął samochód na przejściu ale się nie spełniło nwm może jutro xd.
jeśli chodzi o jutro to babcia ma robić makaron z serem więc zjem go i postaram się na nim zakończyć. kupie cole zero i mam dużo nauki więc może nie będę latać co chwile do kuchni. oby.
do końca tygodnia będę próbowała lecieć na jakichś niskich limitach a potem się zobaczy.
chudego dnia/nocy
trzymajcie się
21 notes
·
View notes