Tumgik
#on niemowlaka
spiderlegeyelashes · 1 year
Text
kurwa jego mac jebana dola nie moge spac kurrrwwwwwaaaaa ja nie mam czasu na takei problemy
3 notes · View notes
wykapananiania · 2 years
Video
youtube
Dla rodziców - Zaparcia nawykowe u dzieci
Bądźmy dla dzieci - razem.
0 notes
sklepmaylily · 2 years
Text
Pudrowy sweterek dla niemowlaka — inspiracje na stylizację!
Dużą radością rodziców jest dobieranie ubranek dla swoich dzieci. Nie bez powodu w internecie można znaleźć dużo inspiracji na ciekawe stylizacje dla maluszków. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że dla takich małych dzieci, wygoda powinna być priorytetem. Coś, co może ładnie prezentować się na zdjęciach, niekoniecznie sprawdzi się w praktyce. Pudrowy sweterek dla niemowlaka nada się idealnie do ciekawych, ale jednocześnie wygodnych stylizacji!
Tumblr media
Postaw na naturalne materiały!
Zanim przejdziemy do wybierania ciuszków dla naszych maluszków, warto z tyłu głowy mieć ważną zasadę — naturalność oraz wygoda. Małe dzieci mają dużą potrzebę ruszania się, lubią się pobrudzić czy spocić, dlatego bardzo ważna jest jakość materiału, w który je ubieramy. Powinien on przede wszystkim oddychać oraz nie krępować ich ruchów, aby mogły się poprawnie rozwijać. Dobrze również, gdy materiał jest pochodzenia naturalnego, gdyż nie uczula on wtedy skóry naszego niemowlaka.
Tumblr media
Jak stylizować pudrowy sweterek dla niemowlaka?
Sweterek można z pewnością bardzo kreatywnie wykorzystać w stylizacjach. Przede wszystkim — w komplecie. Można wraz ze sweterkiem zakupić spodenki do kompletu — w tym samym kolorze lub innym i kreatywnie je ze sobą mieszać! Możemy również pudrowy sweterek dla niemowlaka połączyć z body lub sukieneczką pod spodem. Możliwości jest wiele i każda stylizacja z pewnością będzie uroczo się prezentować na twoim maluszku.
0 notes
annpiek8012-h · 1 month
Text
Od praktycznie niemowlaka rodzice karmili mnie byle czym. Doszło do tego ze w wieku 12 lat ważyłam 88kg... zaczelam wtedy zdrowa redukcję i chciałam schudnac do 60kg.
Teraz? Ważę 55kg i nie wyobrażam sobie wazyc te 60.
Nie chce mieć prawidłowej wagi.
29 notes · View notes
zuzanx · 3 months
Text
Chciałabym się wypowiedzieć na temat niektórych motylków, od kiedy kurwa osoba z nadwagą nie ma ed? To że ktoś ma nadwagę nie znaczy że nie może mieć zaburzeń odżywiania, bo to choroba psychiczna nie fizyczna. Osoby z nadwagą na tej platformie dążą do wychudzenia, nawet jeżeli mają limit 1000 lub ponad bo nie chcą mieć binge, ja sama mam mały limit bo mi to nie przeszkadza ale inni chudną z takim bo zapotrzebowanie niemowlaka to 1500 a skoro oni jedzą 1000 w górę to i tak jest to dobre, jeszcze pewnie spalają trochę, więc naprawdę po co wyzhwacie ich? Bo widziałam takie motylki które cisnęły po ludziach z nadwagą
33 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 month
Text
Frustracja i strach
20.08.2024
Wkurza mnie ta niechronologiczność tumblera.
Nie mam szans nic nadrobić.
Jutro podpisuję umowę o realizację grantu (z ponad miesięcznym opóźnieniem, kurwa). Jest ekscytacja i jest strach - tak na to czekałam, a teraz nie mogę się zmusić, żeby przejrzeć tę umowę. Podchodzę do tego jak do gorącego ziemniaka. Boję się. A co jak nie dowiozę? Ech. No martwię się.
Tworzę też z koleżanką od tego projektu treść e-booka. Docelowo ma to być przystępna treść dla każdego laika, z uwagi na moją dysortografię przewidziałam dla nas w budżecie usługę profesjonalnej redakcji i korekcji. Ale po tym, jak już to stworzymy i realizujemy (!) mam nadzieję znowu naszą treść zredagować i obciąć z tego co czyni tekst przyjemnym dla czytelnika, dodać przypisy i... zgłosić materiał na konferencję naukową.
Ech.
Rzecz w tym, że po wymianie kilku zdań pod moim wpisem sprzed kilku tygodni z @trombocytopenia-blog porzuciłam myśli o wydaniu swojej pracy przed 30 września. Nierealne.
Ale.
Poszłam na kilka konferencji naukowych dotyczących tematyki, jaką porusza mój projekt i... szczerze mówiąc byłam co najmniej zaskoczona powierzchownością tych referatów. Jedna dziewczyna dodała rzeczy o których nie wiedziałam i których nie ujęłam w naszej pracy semestralnej. Cała reszta prelegentów poruszała tematy, które ujęłyśmy w naszej pracy - co jest w jakiś sposób budujące i frustrujące, bo oni rozwlekli na 15 min przemowy to, co my zawarłyśmy w 10-minutach naszego zaliczeniowego filmu (trwającego 45 min.), a co mam wrażenie, że lepiej zresearchowałyśmy i miałyśmy więcej źródeł, większą próbę badania itp.
Wzięłam do tej jednej laski namiary - niech się dzieje.
Wymieniłam dziś też ten "wisiorek zaręczynowy", który mój narzeczony zerwał ściągając koszulkę (żył niecały tydzień, ech) i odbyłam certyfikowany kurs pierwszej pomocy. Bardzo to było ciekawe doświadczenie. Zdarzało mi się już udzielać pierwszej pomocy w życiu, jestem już po takim kursie (przed maturą robiłam). Jedynie tym razem było lepiej i ciekawiej niż kiedyś. Pracowałam łącznie z grupą jakichś 20 ratowników, było 6 stanowisk i 10 fantomów, była też praca w parach z zakładania różnego rodzaju opatrunków. O ile opatrywanie amputowanej kończyny czy wypadających flaków było dla mnie ciężkie psychicznie - tj. niby wiem, że to fantom, ale jednak wyobrażenie sobie, że mogłabym pracować z prawdziwym kawałkiem człowieka jeżył włos na kręgosłupie. Nie brzydziło mnie to. Po prostu wyobrażenie sobie konsekwencji takiego wypadku i bólu jakie musiał powodować u tej poszkodowanej osoby był dla mnie ciężki jak cholera. Bałam się, że jeżeli zrobię coś źle to mogę przysporzyć temu człowiekowi jeszcze więcej bólu - to jeżyło mi włosy na głowie. ALE kiedy na jednym ze stanowisk musiałam pracować nad pierwszą pomocą niesioną dzieciom, musiałam TRZYMAĆ w rękach pantoma niemowlaka i resuscytować go, uczyć się jak go uratować przed zadławieniem... A potem dostałam do rąk tors dziecka w wieku 2-3 lat i to samo miałam robić... ręce mi się trzęsły i myślałam, że zwymiotuję ze stresu. Pociłam się, hiperwentylowałam. Przeżywałam dotykanie tak małych i kruchych ludzi jak najgorszą karę. Boję się dzieci. Tak małych dzieci. Strasznie... Boję się, że muszę być za nie odpowiedzialna. To jest taki ciężar.... Dla mnie paraliżujący i mocno poza strefą komfortu. To za dużo dla mnie.
Dla kontrastu - zupełnie się nie bałam na stanowisku z fantomem w wieku 8-10 lat. Miałam chłopcu uciskać i patrzeć nogę. I było git. Też praca w parze z dziewczynką, współkursantką, w wieku dumnych lat 9 była spoko. Bez strachu - pełna komunikacja, rozmiar bliższy mojemu, ani to małe, ani wiotkie. W porządku dziewczątko.
Bardzo dużo się nauczyłam i jestem za to bardzo wdzięczna.
Aktualizacja wiedzy z zakresu udzielania pierwszej pomocy od czasu do czasu jest wskazana, polecam. Można się dowiedzieć ciekawych rzeczy np: żelową maseczkę na pyszczek warto mieć przy sobie by ratować osobę z oparzeniami (tak się składa, że to mam częściej przy sobie niż przeznaczony ku temu opatrunek żelowy). Inna ciekawa rzecz, którą mi dziś zdementowano: jak masz reakcję anafilaktyczną to tylko zastrzyk z adrenaliny i tel na pogotowie, żadnego wapna do picia, bo to nie pomaga, dowiedziono tego naukowo. Dla mnie szok. Dziś uczyłam się podawać zastrzyk z adrenaliną (ten na receptę i ten dostępny bez recepty, z apteki - NIE MIAŁAM POJĘCIA, że takie coś można tak łatwo dostać!). Zestawiłam mimo chodem kilka sytuacji ze swojego życia z wiedzą ratowników dzisiaj i okazało się, że kilka razy ZNOWU lekarze zawiedli koncertowo. Teraz zła na to jestem, bo wspominałam sytuację, kiedy dostałam silnej reakcji alergicznej. Ale naprawdę silnej w opór! To był event, który organizowałam, wszystko ęą, nawet się w szpilki wtedy przebrałam w biurze. Event-pokaz produktów używanych na szkoleniach medycyny estetycznej. Więc miałam pod swoją pieczą biuro, gabinety, dwie asystentki, jednego naszego handlowca, dwoje szkoleniowców (lekarzy) i do ogarnięcia wejściówki, broszury, materiały naukowe, kawusie, catering, modelki. No i oczywiście zaproszonych na event lekarzy. Gdzieś w locie, po drodze chwyciłam kanapeczkę z pater dostarczonych przez firmę cateringową i po pierwszej godzinie pokazu zaczęłam puchnąć. Nie mam pojęcia co było w tej kanapce, bo jadłam ją przy kompie, wypełniając dokumenty do pracy. Coś mnie uczuliło. I to akurat wtedy. Zaczęła mi puchnąć połowa twarzy - warga od połowy była wieka i unieruchomiona jak przy znieczuleniu stomatologicznym. Policzek mi puchnął od wewnątrz, język również. I jedno oko, które w dodatku łzawiło (a przypominam: byłam odstrzelona na event, make up, stylówka, szpilki itp). Moje dziewczyny z biura jak obczaiły jak wyglądam to zaczęły chichrać. Sama jak siebie zobaczyłam w lustrze to buchnęłam śmiechem, trochę takim gorzkim, bo AKURAT TERAZ MUSIAŁO SIĘ TO WYDARZYĆ!? xD xD Do tamtej chwilii nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło, więc zaczęłam od poproszenia na bok mojej pracowniczki-szkoleniowca, anestezjolożki i poproszenia o poradę co mam robić. Oczywiście jak mnie zobaczyła to roześmiała się - naprawdę to wyglądało zabawnie, nie dziwię się - i kazała mi wypić wapno. Zapewniła, że po wapnie przejdzie. A jak nie przejdzie to jechać na pogotowie. Nie miałam wapna przy sobie (bo i po co?), więc zostawiłam event pod pieczą dziewczyn i wyskoczyłam do apteki. Dopiero farmaceutki widząc co się ze mną dzieje owszem, sprzedały wapno, ale słysząc, że nie wybieram się natychmiast na pogotowie - podały mi tam, na miejscu maść antyhistaminową. Nim wypiłam to wapno obrzęk zaczynał ustępować, a ja wróciłam do pracy. Idiotka. I w przerwie kawowej, kiedy ten obrzęk był mniejszy (a przez to już nie tak śmiesznie zniekształcający moja twarz jak początkowo) lekarze obecni na evencie pytali mnie co się mi stało w twarz, checheszkowali, że makijaż mi się rozmył i żebym lepiej uważała na orzechy (nie mam pojęcia czy to z powodu orzechów - od tamtego czasu jadłam masę orzechów, a podobnej reakcji nie miałam). Nie pamiętam by ktokolwiek zapytał o moje samopoczucie. Tylko szkoleniowiec 2 dni później zapytała czy pojechałam na pogotowie.
Dziś pan ratownik, a właściwie pan pracownik akademicki, wysłuchawszy mojej historii tylko rozłożył ręce i zaśmiał się gorzko, a potem sarknął "bo to byli lekarze parający się estetyką, czyli chcący robić pieniądze, a nie leczyć ludzi". Powiedział, że prawidłowe postępowanie w takiej sytuacji to podanie mi odpowiedniego zastrzyku przez lekarza lub ratownika, a jeżeli nie było to możliwe, to należało natychmiast wezwać do mnie karetkę - nie wysyłać mnie na pogotowie, gdzie mogłabym nawet nie zdążyć dojechać. I to nie ja zrąbałam - ja, jako osoba, u której pierwszy raz wystąpiła ostra reakcja alergiczna nie miałam ani obowiązku wiedzieć jak postępować, a w dodatku przez całą sytuację mogłam być w szoku. To osoba udzielająca mi pierwszej pomocy powinna była wezwać karetkę.
Kurwa.
Cieszę się, że tam nie pracuję już.
Ale szkolenie było super.
I ten łańcuszek wymieniłam w Kruku bez problemu. Jak super... a do umowy wciąż nie zajrzałam, bo bardzo się boję...
13 notes · View notes
uwiezionawklatce · 11 months
Text
"jesteś blada jak dupa niemowlaka, zacznij w końcu jeść"
"jesteś taka chuda i nie jesz"
Dziękuję za motywację rodzice! To dla mnie komplement:33
20 notes · View notes
yellowmanula · 3 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Przetłumaczyłam humoreskę Keatsa o sobie samym, którą czytają w UK dzieciaczki z podstawówki. Po kilku godzinach rymowania w klimacie XIX wieku (w dodatku niepoważnym) nie mogę się odnaleźć we wspólczesności xd. A wiersz biały wydaje się dziwny i kanciasty. Hehe. Wiem, że chwilowe.
Piosnka o mnie samym
I
Był sobie raz niegrzeczny chłopak Niegrzeczny chłopak to był, Do domu kierował się na opak, W głośnej mowie się skrył, Zapakował raz wielki ciężar, W torbie była Księga, Pełna samogłosek, Koszula, Para ręczników, Lekka czapka, Jedna do spania, Szczotka do włosów, Grzebień do czesania, Nowe pończochy, I cztery dodatkowe pary, Chciałoby się rzec O! Ten plecak stary, Ciężki jest na plecach, Więc w porę się skupił, I nieco ocucił, wytężył Węch co północ wyczuwa I wszelkie przeszkody sprawnie usuwał, Tak więc nos go pokierował, Iść na północ chłopak zamiarkował.
II
Był sobie raz niegrzeczny chłopak, Niegrzeczny chłopak to był, Pisałby tylko wiersze, Poza tym nie robiłby nic, Wziął raz Do ręki Flakon atramentu Oraz pióro, Ustępujące jedynie górom, W ten Czy inny sposób, W znoju już wbiegał Na szczyty, mijając Sadzawki gdzie żyją ryby, I duchy I szeptuchy, Widział posterunki  I przybudówki, Pisał to strudzony, W płaszczu, Trzesąc się z zimna, Lękając się choroby, Pisał też  Gdy ciepło mu było, Och i ile w tym uroku tkwiło, Że węchu mu nie ubyło, I na północ podążał, Na północ zdążał, Za północą nosem wodząc,  Północnym wiatrem się chłodząc.
III.
Był sobie raz niegrzeczny chłopak, Niegrzeczny chłopak to był, Trzymał rybki trzy małe, W małej balii ponad miarę, Niepomny  Pokojówki zakazów, I babki swej nakazów, Często  Żwawo rankiem Wstawał, I na prędce Radę dawał, Dobiec do strumienia, I zabrać do domu Ciernika,  Cierniczka Nie za tłustego, Podobnie płotki jak rękawiczki małe Niewiele  Większe Od niemowlaka Paluszka serdecznego O jak się dorobił  Gdy za te rybki Kupił na targu Czajniczek Bez płacenia tych okropnych zaliczek Kupił nowy Śliczny czajniczek A pomógł mu w tym cierniczek
IV
Był sobie raz niegrzeczny chłopak, Niegrzeczny chłopak to był, Uciekł więc raz do Szkocji, Był bowiem głodny emocji, Odkrył zaś tam, że ziemie Są twarde jak Kamienie, A pola uprawne Ciągną się długo, Piosnka zaś potrwa niedługo, Choć może to i kolęda, A wiśnia choć z drzewa Zdjęta nadal czerwona jak mięsa, Że ołów Ciężki jak Dwukrotna izba, To tak naprawdę osiemdziesiąt Liczba, Że drzwi są drewniane Jak te w Anglii widziane, Więc w butach tak swych stojąc Nie mógł tego wprost pojąć, Pojąć tego nie mógł, Tak w butach tych swych stojąc. A tutaj Oryginał: A Song About Myself
There was a naughty boy, A naughty boy was he, He would not stop at home, He could not quiet be-
He took In his knapsack A book Full of vowels
And a shirt With some towels, A slight cap For night cap, A hair brush, Comb ditto, New stockings For old ones Would split O! This knapsack Tight at’s back He rivetted close And followed his nose To the north, To the north, And follow’d his nose To the north.
II
There was a naughty boy And a naughty boy was he, For nothing would he do But scribble poetry- He took An ink stand In his hand And a pen Big as ten In the other, And away In a pother He ran To the mountains And fountains And ghostes And postes And witches And ditches And wrote In his coat When the weather Was cool, Fear of gout, And without When the weather Was warm- Och the charm When we choose To follow one’s nose To the north, To the north, To follow one’s nose To the north!
IV
There was a naughty boy And a naughty boy was he, He kept little fishes In washing tubs three In spite Of the might Of the maid Nor afraid Of his Granny-good- He often would Hurly burly Get up early And go By hook or crook To the brook And bring home Miller’s thumb, Tittlebat Not over fat, Minnows small As the stall Of a glove, Not above The size Of a nice Little baby’s Little fingers- O he made ‘Twas his trade Of fish a pretty kettle A kettle- A kettle Of fish a pretty kettle A kettle!
There was a naughty boy, And a naughty boy was he, He ran away to Scotland The people for to see- There he found That the ground Was as hard, That a yard Was as long, That a song Was as merry, That a cherry Was as red, That lead Was as weighty, That fourscore Was as eighty, That a door Was as wooden As in England- So he stood in his shoes And he wonder’d, He wonder’d, He stood in his Shoes and he wonder’d.
6 notes · View notes
jazumst · 9 months
Text
Rzeczy niesamowite
Żeby Was... Opowiem Wam o... Posłuchajcie:
Zacznę o czegoś pozytywnego. Jak piękne jest życie bez kataru!!! Ludzie! Niepojęte. We wtorek byłem gotów nasypać w klimpę Kreta. Szlag mnie trafiał. Co 3minuty gil. Ani sprzedawać, ani schylić się, ani leżeć... Gardło zajebane, w płucach ogień. Aż kupiłem jakieś coś u Prywaciarza, co okazało się suplementem a nie lekiem. Ale pić można alkohol po tym, więc... - 3 dni i przeszło! Ulga, że weź. Już miałem oszaleć, ale się udało.
//
Jakiś matoł zamknął kłódkę. Te samą którą ja dwa razy rozwalałem. Było to w czwartek, a w piątek wywożą makulaturę. Kuc dostał zadania przyniesienia młotka. Okazało się, że największym młotem w jego domu jest on sam, i młotka nie przyniósł. - Zaczepił jednego z klientów i pożyczył młotek i dłuto/przecinak. Zczajcie, że mimo takich akcesoriów nie umiał rozwalić kłódki. Próbował ją rozmrozić. Zapalniczką i WD40. Idiota. Chociaż denaturat by wziął, ale jego wiedza o życiu kończy się na jedzeniu i piciu. - Kłódkę otworzyła Kiero, zwyczajnie przypierdalając w nią młodkiem.
//
Rok ledwo się zaczął, a już mam pretendenta do tytuły głupoty roku. A kwartału to już na pewno. - Kuc mi widocznie pozazdrościł i zapuścił coś na wzór brody. Jego problem polega na tym, że to cienka linia rzadkich rudych włosów. Kiero mówi mu, że ma się ogolić, albo chociaż je przyciąć, bo tragicznie to wygląda. Kuc odpowiada, że nie może, bo mu się maszynka elektryczna zepsuła. Wybuchliśmy śmiechem, bo gładki jest jak dupa niemowlaka, a ten maszynki elektrycznej potrzebuje. Nożyczki i jednorazówka. Się reklam z Lewandowskim naoglądał. - Wiesiek słysząc to powiedział Kucowi, że jak zaczął dojrzewać to łoniaki gęstsze miał niż on "brodę". Poszydziliśmy jeszcze ze 20min.
//
Nic wczoraj nie zwiastowało nieszczęścia. Jeden dzień bez chleba, bo w niedzielę już będzie. Ruch większy niż w Wigilię. Miałem dalej układać lodówki. Stałem jak kołek i napierdalałem chlebek na kasie. KM miała (sama się wepchała ale już nie mam siły o tym pisać) robić zaplecze, ale musiała pomóc Lerze z chlebem. Czym będą handlować dzisiaj nie wiem. Wczoraj wszystko poszło. Prywaciarz pewnie od wczoraj się brandzluje z podniety.
//
Był u nas wczoraj przez 3h Wpadka KM. Skóra z niej zdarta. Mały patus. Dawno nie widziałem tak wkurwiającego dziecka. Miał wszystko a chciał jeszcze więcej. Na szczęście Konkubent zabrał go w chuj.
//
Zobaczyłem dzisiaj jak mi hajs spierdala O.O Jakbym żył sam to koniec. Mogiła. Zakładając, że chciałbym teraz sobie coś kupić... Bez rat nie ma szans. Wypłaty jeszcze nie było, zrobiłem przelewy. Jeszcze ósmego zapłacić za telefon i kupić coś panu Ojcu na imieniny i urodziny. Dla mnie zostaje palec w dupie. Jak tak się będę odbijał od dna to się kurwa utopię.
Tumblr media
6 notes · View notes
annpositivitylife · 2 years
Text
Planowałam tyle zrobić po świętach, a zachorowałam )); coś w tym jest że te wirusy tak szaleją.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Moje prezenty xD miłe, praktyczne, takie jak chciałam. Praktyczne- moje przyjaciółki polemizowałyby pewnie, czy kolejny świecznik jest potrzebny, ale ciiii 🤫😅
Tumblr media
Zauważyłam, że z wiekiem o wiele bardziej cieszę się z reakcji mojej siostry na prezenty (które ja kupuję xD), czy ogólnie z jedzenia i spędzania wspólnie czasu. Nie to że nie cieszy mnie, jak coś dostaję, ale po prostu jak coś mi jest potrzebne to to kupuję i nie mam jakichś wielkich marzeń jeśli chodzi o rzeczy po prostu 🫣
Tumblr media Tumblr media
Ogólny rozrachunek jest taki: te Święta były dobre. Stresowałam się mocno nimi w tym tygodniu, ale okazało się wszystko dobrze. Dużo pracy- sprzątając w domu zrobiłam 8 tys. kroków.
Starałam się myśleć o duchowej stronie Świąt, cieszyć się chwilą, bo tak czas mija (moja młodsza siostra jest już taka duża.. a ja za rok będę miała 19 lat, szok). W Wigilię przyszli do nas dziadkowie. Było miło. To był najpiękniejszy moment tych Świąt- opłatek, rodzinnie, rozmowy. Babcia nie zrobiła za dużego cyrku, a dziadek nie czepial się, że nie idę na akademię muzyczną xD. Byliśmy na pasterce, ogólnie fajnie.
Następnego dnia przyszła do nas ta dziwniejsza część rodziny z wujkiem który gra na trąbie i nerwicą (on ma teź się za geniusza w każdej dziedzinie) i ciocią, też z jakimiś nerwicami. To nie jest tak że się śmieję, autentycznie oni coś mają, zresztą mają chorą sytuację w rodzinie i ze swoim małżeństwem. Mega dużo gadają, chwalą się, o swoim dziecku które ma prawie 19 lat mówią w 3 osobie, chore xD jak do niemowlaka. Ich pojawienie się mnie nieco zestresowało, bo oni wychodzą poza moją granicę komfortu, dużo bodźców, tak samo ich pies. Tu było już więcej wnerwiających aspektów, ale lepiej niż w poprzednich latach porównując. Tylko nieco mnie wkurza że przyszło ich 5 osób z psem bez zapowiedzi, gdzie nas samych jest 6, a moja mama ciągle pracuje, a jej nikt w święta nie zaprosi. Pracuje 10 godzin do samiutkich Świąt, a potem zapieprza w kuchni i wszyscy do niej przyłażą, łącznie z moim kuzynem, który- według mnie, tak się chyba robi w dorosłym życiu- powinien wpraszać się bardziej do matki niż do nas. Ciekawe czy za 10 lat nadal będą tak robić gdy moje rodzeństwo i ja już dorośniemy i będziemy mieć swoje rodziny xD. No i, moja ciocia,ma nadwagę, ciągle rozpowiada o dietach, nie potrafi gotować i jak moja mama już zorganizuje te święta i moim skromnym zdaniem mega gotuje, to tamta nie weźmie do ust niczego, mówi że lepiej w święta wyjechać w pizdu lub mieć kupne ciasto, ja już nie ogarniam xD. W ogl, to jest toxic zachowanie, żeby tak robić w Święta. Ja też niby mam jakąś dietę, ale kurde, to są święta, to wszystko jest pyszne, poza tym nie można mieć obsesji. Moja ciocia tak mówi o tym gotowaniu bo jest zazdrosna, sorry, i nie potrafi. Do jej sałatek daje każdy możliwy składnik, co nie smakuje dobrze xD.
Następnego dnia mieliśmy iść na spacer, ale już się gorzej czułam. Byliśmy u dziadków po prostu żeby pogadać. Moja druga ciocia, nawiasem mówiąc już z otyłością, nie potrafi nawet wypić soku pomarańczowego, świeżo wyciskanego. Ona ma chyba alergię na witaminy i owoce xd straszne. Poza tym ona ma poważną chorobę psychiczną, już nie będę pisać jaką. Ma 40 lat, jest jeszcze niższa ode mnie (ja jestem 158 cm niestety) i waży ponad 100 kilo.
Słowa do niej nie przemawiają by przejść na dietę. Ona tak reaguje na stres. Jej choroba objawia się tak, że ma dziecinne myślenie, nie wie, że nie wypada czegoś powiedzieć itp. Wypytuje nas o wszystko obsesyjnie, musi wiedzieć kto kiedy na jaką godzinę idzie. Ale pracuje- bo moja mama codziennie, bez wyjątku wozi ją do pracy. Dlatego moja mama też nie zmieni pracy, bo wie że jest od niej uzależniona. Łączy je chora relacja. Nie sądzę, że to sama choroba, że tak ustawia życie mojej mamie- dziadkowie też tak mają i druga ciocia. No chore. Bez niczego mówią gdzie ma ich przywieźć, co zrobić itp.
Uważam że mimo wszystko, moja mama powinna stawiać jej granice, a ona zamiast tego, ma jakieś chore poczucie winy, że jej siostra jest chora. Ona nawet nie jest w stanie o tym pogadać- reaguje złością, koniec i kropka. Czasem chce mi się płakać że tak jest, że moja mama jest tak przemęczona itp.
Miałam pisać o Świętach, a piszę o chorej relacji w rodzinie 🙈 sorry jeśli nie wpisuję się dobrze w klimat, ale widocznie tego potrzebowałam. Święta to moment chyba zdemaskowania pewnych rzeczy w rodzinie. To taka sytuacja w rodzinie w pigułce.
Wbrew temu, co pisałam wcześniej i może wydawać się mega pesymistycznie- Święta były dobre. Wzruszyło mnie to, jak moja siostra miała łzy w oczach przy opłatku, rozmowy, to, że moja mama pierwszy raz ever chyba nie była tak zła xD. Mimo tej nieidealności, czułam atmosferę miłości, czułam wdzięczność. Pośmialiśmy się, pojedliśmy. Kocham moją rodzinę, nie mogę się doczekać jak moja starsza siostra weźmie ślub, bo ma super faceta, który jest smieszny i miły. Nie wiem czemu to piszę xD
7 notes · View notes
Tumblr media
Yakuza 6: The song of life (2016) - Odkrycie serii Yakuza to moje największe gamingowe objawienie od czasu odkrycia serii Gothic. Z początku spodziewałem się japońskiego klonu GTA, ale okazała się czymś zupełnie innym i znacznie bardziej zapadającym w pamięć. Mamy tu przeładowane testosteronem pojedynki mięśniaków, złożone intrygi i spiski, nieraz z udziałem polityków, śmieszne i absurdalne aktywności poboczne (niewiele pamiętam z historii jednej z grywalnych postaci z Yakuzy 5, ale za to pamiętam jego spotkanie z dziewczyną, która twierdzi, że przybyła z Truskawkowego Królestwa) - krótko mówiąc, bardzo zgrabna i przemyślana mieszanka gatunkowa. Wydawać by się mogło, że seria przeciągnięta na tyle części w końcu zacznie łapać zadyszkę, a jest zupełnie odwrotnie. Co kolejna część to jest jeszcze lepsza od poprzedniej (może oprócz trójki), a szóstka wprowadziła element, którego brakowało w tej serii: niemowlaka.
Otóż główny bohater, Kiryu, po kolejnej odsiadce w więzieniu niespodziewanie dowiaduje się, że został dziadkiem. Wprawdzie matka dziecka, Haruka, technicznie nie jest jego rodzoną, ani nawet adoptowaną córką, ale łączy ich silna więź opiekuna z wychowanką, co czyni ich prawdziwą rodziną. Mało tego, Haruka uległa ciężkiemu wypadkowi samochodowemu i Kiryu musi sam zająć się dzieckiem, jednocześnie szukając sprawcy wypadku i ojca. To tylko punkt wyjściowy, ale jak to bywa w tej serii, zapętla się z tego taka intryga, że mistrzowie kina akcji i kryminałów by nie wzgardzili. W jednej chwili Kiryu podrzuca dziecko, żeby przestało płakać, kilka godzin później walczy na gołe klaty z szefem koreańskiego syndykatu. Innym razem spotyka dziewczynę, która twierdzi, że skacze przez czas (niezłe nawiązanie do twórczości Mamoru Hosody), a kilka godzin później staje z gołą klatą między szefem chińskiej triady i egzekutorem yakuzy. Gry z tej serii po prostu mają wrodzony talent do przeplatania śmiertelnie poważnych scen ze śmiertelnie niepoważnymi (zresztą większość z tych niepoważnych jest przeważnie opcjonalna). A antagonista tej części to taka kanalia, że człowiek aż nie może doczekać się finałowej konfrontacji. Seria jest wybitna, a szóstka w moim odczuciu ustępuje tylko Yakuzie Zero.
Ciekawostka: często wygląd poszczególnych postaci z serii jest wzorowany na aktorach, którzy ich podkładają. Więc jeśli ktoś jest fanem Takeshiego Kitano (możecie go kojarzyć z takich filmów jak Zatoichi, czy Battle Royale), na pewno ucieszy go widok szefa lokalnego gangu z Hiroszimy, którego spotyka Kiryu.
0 notes
alerzeczy · 11 months
Text
Najlepsze nosidełka dla niemowlaka - Ranking 2023
Tumblr media
Jeśli szukasz dobrego nosidła dla swojej pociechy, które sprawdzi się zarówno podczas zakupów w markecie jak i podczas długich podróży, to spójrz w nasz ranking i przekonaj się jakie nosidła najczęściej były wybierane przez innych rodziców. Read the full article
0 notes
sklepmaylily · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media
Letnia ochrona dla maluszka
Bez wątpienia czapki czy chustki stały się nieodłącznym elementem letniej wyprawki. To nie tylko modne akcesorium, ale przede wszystkim funkcjonalne rozwiązanie, które oferuje skuteczną ochronę przed słońcem i upałami. Dlaczego więc chusta z daszkiem to must-have na lato?
Praktyczna i stylowa chusta z daszkiem dla niemowlaka
Po pierwsze, chusta stanowi doskonałą ochronę przed promieniowaniem słonecznym. Skóra niemowlaka jest szczególnie wrażliwa na promienie UV, dlatego kluczowe jest zapewnienie jej odpowiedniej ochrony. Chusta tworzy naturalny parasol, chroniąc twarz, główkę i delikatną szyję maluszka przed bezpośrednim działaniem słońca. Po drugie, chusta zapewnia nie tylko ochronę, ale także komfort termiczny. W upalne dni, gdy temperatura wzrasta, maluszek może czuć się zdecydowanie lepiej w cieniu chusty. Regulowany daszek pozwala dostosować ilość cienia do aktualnych potrzeb dziecka. Po trzecie to wielofunkcyjne rozwiązanie. Oprócz ochrony przed słońcem, może pełnić rolę osłony przed wiatrem czy nawet służyć jako miękka kołderka, na której maluszek może drzemnąć podczas spaceru. Gdzie kupić model dla najmłodszych? W sklepie online May Lily znajdziesz zarówno ten jak i wiele innych produktów dla niemowląt.
0 notes
elemelesklep · 1 year
Text
0 notes
gohulec · 1 year
Text
"Powiem ci, że uwielbiam szpitale. Już jestem wściekły, że nigdy nie napiszę książki o szpitalach, gdzie byłoby tyle poczucia humoru i prawdy o życiu. Jedynej prawdy, jaka w ogóle istnieje, takiej międzyludzkiej, której nie spotkasz na korcie tenisowym, w restauracjach czy parku. Tylko i wyłącznie spotkasz ją w szpitalu, gdzie są ludzie od niemowlaka do 90. roku życia. Gdzie czasami korytarzem przemknie jakiś wózek ze staruszką z otwartymi ustami, gdzie dwóch byków przemieszcza zwłoki z miejsca na miejsce, gdzie poważnie, śmiertelnie chorzy na raka grają w tysiące na parapecie, popalając po cichu papierosy. Gdzie istnieje prawdziwe poczucie humoru, takie, które ociera się od dramat."
Jan Nowicki
0 notes
cudocell · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media
Wskazówki jak ubierać niemowlę na spacer latem
Spacer z maluchem latem czy inną porą roku to wspaniały sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu, ale trzeba pamiętać o właściwym ubraniu dziecka, aby uniknąć przegrzania. W tym artykule przedstawiamy kilka wskazówek jak ubierać niemowlę na spacer latem.
Właściwe ubranie - sprawa kluczowa!
Latem najlepiej ubrać niemowlę w cienkie i przewiewne ubrania. Unikaj odzieży wyprodukowanej z syntetycznych materiałów, ponieważ utrudniają one odprowadzanie wilgoci i ciepła z ciała dziecka. Zwróć zato uwagę na uranka dla dziewczynek czy chłopczyków, które zawierają w składzie len czy bawełnę lub jedwab. Zdecyduj się na lekkie i przewiewne body, które nie będą uciskać brzuszka dziecka. Wybierając ubranie dla niemowlaka na spacer, należy pamiętać, że ciemne kolory przyciągają słońce i zwiększają ryzyko przegrzania. Zatem lepszą opcją będą jasne kolory, które odbijają światło i pozwalają na utrzymanie optymalnej temperatury ciała. Zastanawiając się jak ubierać niemowlę na spacer latem pamiętaj o zabezpieczeniu głowy. Najlepiej użyć lekkiej czapki lub kapelusza czy chustki, która nie będzie przeszkadzała dziecku. Pamiętaj, aby czapka osłaniała uszy i kark dziecka.
0 notes