#pod kocem
Explore tagged Tumblr posts
Text

#krzysztof kościelski#jesień to wilczy czas#ty#milczeć#ukryć#twarz#w welonie#marzenia#bać się#serce wyrwane#serce podarowane#anturium#bluszcz#powój#przeznaczenie#las#wołać#nakarmić#uczucie#wilk#oswoić#bajka#pod kocem#kłębek#noce#Twój zapach#wzrok#słuch#szczerzyć#cytat po polsku
1 note
·
View note
Text
Niedziela. Pierwsza od dłuższego czasu w łóżku. W pełnym zdrowiu. Po prostu leniwa niedziela. Zapomniałam jak to jest mieć weekend w łóżku, zazwyczaj gdzieś wyjeżdżam.
Ten weekend odpuściłam z wyjazdem do mamy. Pada, więc po górach nie pochodzimy.
Dziś cieszę się łóżkiem i kotem. A jest czym, bo kot się tak cieszy, jak idziemy spać! Wczoraj objęła mnie za szyję łapką, a pyszczek położyła na mojej twarzy. I mruczała tak aż zasnęła. Uwielbiam te kocie czułości, mięciutkie łapki, delikatne futerko i ten dziwny, kotkowy zapach ;D

a tak w ogóle to już od dawna wymieniłam kołdrę na kocyk, wiem mam teraz idealna temperaturę do spania. Tak poza łóżkiem to raczej zimno, ale pod kocem z kotem idealnie! Nie narzekam na pogodę.
Miłego dnia moje Zombiaki i Tamburyna :***
32 notes
·
View notes
Text
Próbuj, ale pamiętaj, że może się okazać, że nigdy tam nie dotrzesz. Może się okazać, że nigdy do tej stacji nie dojedziesz i będziesz przez to myśleć, że ci nie wyszło, a to nie tak. Najprawdopodobniej zawsze coś będzie nie tak. Najprawdopodobniej zawsze coś będzie cię gryzło, smuciło, męczyło, frustrowało lub bolało. To nie tak, że to się kiedyś kończy. To nie tak, że docierasz do jakiejś magicznej granicy pracy nad sobą, na której terapeuta ściska z uśmiechem twoją dłoń, wręczając ci oficjalnie certyfikat zdrowia umysłowego, a ty od tej chwili czujesz się już tylko dobrze. Rozwój nie odbywa się po linii prostej i na początku będzie to mylące, ale nie poddawaj się. Jeśli przez trzy dni będziesz się trzymać, a czwartego się podłamiesz - nie oznacza to, że nic nie zrobiłaś. Jeśli przez trzydzieści dni uda ci się czegoś nie robić, a trzydziestego pierwszego się potkniesz - nie oznacza to, że wróciłaś do punktu wyjścia. Jeśli przez kilka miesięcy w końcu nie będziesz się z czymś zmagać, a potem ten problem znów do ciebie na jakiś czas wróci - nie oznacza to, że nie wykonałaś ważnej pracy. Progres nigdy nie będzie prostą, wzrastającą linią. To zawsze będzie sinusoida. Jeśli przez trzy dni będziesz się trzymać, a czwartego się podłamiesz - daj sobie prawo, by poczuć się gorzej, odpocznij przez noc i wróć do walki, jak tylko poczujesz się lepiej. Jeśli przez trzydzieści dni uda ci się czegoś nie robić, a trzydziestego pierwszego się potkniesz - podziękuj sobie, ponieważ jeszcze jakiś czas temu przerastał cię jeden, a dziś zdolna jesteś aż do trzydziestu. No widzisz? Brawo! Jeśli przez kilka miesięcy w końcu nie będziesz się z czymś zmagać, a potem ten problem znów do ciebie wróci - pamiętaj, że nie wrócił tu na zawsze. Wiesz już dobrze, że potrafisz przez kilka miesięcy, więc spokojnie. Będziesz mogła znów, jak tylko odzyskasz siłę. Nie oczekuj, że twój rozwój będzie miarowym i systematycznym wspinaniem się po linearnej górze. Nie oczekuj, że nie zdarzą się po drodze gorsze dni. Nie oczekuj, że wszystkie twoje złe doświadczenia po prostu rozpłyną się w powietrzu. Masz prawo cierpieć z powodu rzeczy, które zdarzyły się dawno temu. Masz prawo miewać gorsze dni z powodu wydarzeń, z którymi zwykle już całkiem dobrze sobie radzisz. Masz prawo nie udawać, że nie bolało, nawet jeśli na co dzień już aż tak cię to nie dotyka. Masz prawo być smutna i zła jeszcze długo po tym, jak zostałaś zraniona. Walcz. Walcz, rozwijaj się i pracuj na sobą, ale, proszę, nie zapomnij się przytulić, gdy zdarzy ci się gorszy dzień. Nie zapomnij, że silna jesteś nie tylko, gdy stoisz twardo na nogach, ale także wtedy, gdy kulisz się pod kocem. Nie zapomnij, że silna jesteś nie tylko pełna radości, ale także wtedy, gdy płaczesz. Pamiętaj, że nie poradzisz sobie z emocjami, jeśli ich do siebie nie dopuścisz. Nie uciszysz swojej złości, jeśli najpierw nie dowiesz się, jak bardzo jesteś wściekła i nie pokonasz smutku, jeśli najpierw nie pozwolisz sobie poczuć, jak ogromnie jest ci żal. W pełni świadoma swoich emocji, wyruszysz w drogę do magicznej stacji i jeszcze długo nie zdasz sobie sprawy z tego, że dotarłaś do niej, gdy oficjalnie pozwoliłaś sobie być człowiekiem.
- Marta Kostrzyńska
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie-zdania#polskie zdania#polskie-zdania.pl#książka#książki#marta kostrzyńska#polskie teksty#polskie cytaty
312 notes
·
View notes
Note
Co Twoja postać lubi najbardziej w zimie? ❄
Chyba to, że można posiedzieć w domu pod kocem z ciepłą herbatą i książką oraz patrzeć na śnieg za oknem.

44 notes
·
View notes
Text

poniedziałek 09.09
۶ৎ podsumowanie dnia
zjedzone — 1100 kcal
śnił mi się tak realistyczny wypadek samochodowy że jak obudził mnie dźwięk budzika to myślałam że umieram a ta muzyczka to pochodzi z radia samochodu które się nie wyłączyło przy dachowaniu xD mega dziwne doświadczenie. sen zaczął się tym że byłam na zakupach w jakimś markecie z siostrą i jej się bardzo spieszyło, chciałam kupić jogurt do picia i wybierałam taki który ma najmniej kcal (tak kurwa moje ed musi uczestniczyć nawet w najbardziej dramatycznych snach) kiedy ona nagle wybuchnęła złością i zaczęła mnie poganiać mówiąc że jej się spieszy i mam brać pierwszy lepszy. nie wiem dokąd tak pędziłyśmy ale jechała bardzo niebezpiecznie, w pewnym momencie zadzwonił do niej mój kuzyn który kilka lat temu umarł właśnie w wypadku samochodowym i zaczął coś opowiadać o tym że właśnie jedzie do domu i trochę wypił. ona przekonywała go ze ma nie siadać za kierownicą skoro jest w takim stanie i ma zostać u jego rodziców w domu na noc (tak właśnie było w rzeczywistości, miał wypadek wracając z domu rodziców do siebie tylko ze nie był pijany ani nic z tych rzeczy) i zanim zdążył odpowiedzieć auto siostry samo z siebie dachowało.
z bardziej pozytywnych spraw bardzo szybko minął mi ten dzień w szkole. zaczynałam o 10 dwoma w-f czyli mogłam sobie odpuścić i przyjechać do szkoły na 12 ale stwierdziłam że we wrześniu jeszcze będę ćwiczyć aby sobie nabić oceny a potem będę się zwalniać co tydzień. pierw biegaliśmy, potem mogliśmy robić co chcemy byleby czymś się zajmować więc udawaliśmy że się rozciągamy. chcąc nie chcąc przypatrzyłam się dwóm laskom z mojej klasy które mam wrażenie że schudły. to nie mój interes ale jakoś od razu to dostrzegłam mimo że to nie żadna drastyczna zmiana. dupsko zabolało.
ubrałam się bardzo lekko bo miało być 20 stopni + deszcz więc stwierdziłam że po prostu wezmę ze sobą parasolkę. dzięki niej nie zmokłam ale cholernie zmarzłam, mam nadzieję że nie będę chora. zawsze rozpoznaje kiedy będę mieć grypę już kilka dni wcześniej, popękane usta, lekkie bóle głowy i zatok. jeżeli w tym czasie zacznę brać jakieś leki to często całkiem mnie omija choroba. ostatnio choruję rzadziej ale porządniej, ostatnio rozjebało mnie jakoś przed Wielkanocą i siedziałam cały pełen tydzień w domu. ale ogółem odporność mam przyzwoitą, zdrowie też bardzo dobre (za co jestem wdzięczna i guess).
kiedy tak lało a ja czekałam na autobus z koleżanką, postanowiłyśmy schronić się przed deszczem w markecie który był niedaleko. obie nie miałyśmy żadnej kasy (skończył mi się żel do mycia twarzy i myję resztką płynu micelarnego #bieda aż czuję jak mój trądzik szykuje swój wielki powrót) więc tak sobie chodziliśmy z nudów po alejkach...głównie po słodyczach mówiąc a to bym zjadła, o a to kiedyś jadłam, bardzo dobre... jezuu dopadł mnie taki głód przez to że nawet jak już wróciłam do domu godzinę później dalej go czułam, miałam ochotę wpierdolić wszystko co się da. zapchałam się kapuśniakiem, marchewką, kilkoma innymi warzywami i kawą, potem zjadłam ogromną owsiankę i jest już w porządku, czuję się fizycznie i psychicznie najedzona (chociaż zjadłabym jeszcze jedną owsiankę, za każdym razem jak ją jem mam na nią coraz większą ochotę, jak to działa wyjaśni mi ktoś? ).
w domu obejrzałam odcinek criminal minds pod kocem, po tej chwili odpoczynku od razu czasowniki na francuski, trening, spakowałam się i mam teraz wszystko co powinnam zrobić wykonane więc świetnie, popiszę sobie książko/opowiadanie (poplanuję w zasadzie). mały update do olimpiady — zgłosiłam polonistce że jestem zainteresowana, pytała czy mam jakiś konkretny pomysł ale trochę nie umiałam sformułować co mam na myśli więc powiedziałam że nie do końca rozumiem temat przewodni. poprosiła abym przypomniała jej jutro po naszej lekcji bo spieszy się na dyżur, wtedy o tym pogadamy. o temacie właściwie myślałam, ale potrzebuję skonsultować czy jest właściwy. coś w stylu jak współcześne retellingi mitów greckich rozwijają postacie kobiece których historie były albo pomijane albo spłycane do roli matki/żony/kochanki na pewno spróbuję oprzeć się na Penelopiadzie choć sam ten pomysł przyszedł mi do głowy gdy myślałam o Bryzejdzie z Pieśni o Achillesie o której każda przeciętna osoba powie ci ze była branką Achillesa i nic więcej, a właśnie w pieśni zyskuje ona więcej charakteru, z tego co pamiętam (czytałam dosyć dawno) zajmowała się rannymi żołnierzami wraz z początkowo o nią zazdrosnym Patroklosem i ta dwójka ogółem nawiązała ze sobą przyjaźń.

pierwszy dzień diety dosłownie na styk xD miłego wieczoru 🩷🩶
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
26 notes
·
View notes
Text
13-04-2025
OMG... umyłam głowę, zjadłam śniadanie i zrobiłam zakupy w sklepie i jestem padnięta. Jestem tak wkurzona na tą depresję! Kurwa, do czego ja się doprowadziłam! Powinnam była wcześniej wiedzieć, wcześniej rozpoznać symptomy i wcześniej zareagować ZANIM siebie samą zajechałam!
Czuję się od kilku miesięcy tak jak Kakashi na tym rysunku (autora nie znam, ale creditsy dla autora):
Rozbawiło mnie to, jak wczoraj zobaczyłam, bo bardzo podobnie się czuję.
Wczoraj miałam zajęcia od 8 do 20. Siadły serwery, przeskoczyliśmy na inny komunikator, gdzie nam się pokomplikowało z wykonywaniem zadaniami (tj. scenariusz dydaktyczny prowadzącego nie zakładał, że nie da rady nas podzielić na pokoje). Poza tym trzeba było działać kreatywnie. A ja mam po kilku porannych godzinach totalnie pustą przestrzeń w tym miejscu, w którym zwykle powinny być zapasy kreatywności. Ni ma. Skończyło się.
Niby wiem, że to co chujowe jest chwilowe, ale come on! Ile to może trwać.
A! I plany na majówkę się nam zmieniły xD Miała być słoneczna majówka w Słowenii, a w CAŁEJ JEBANEJ EUROPIE W MAJÓWKĘ PADA. A ja nie pojadę znowu na majówkę za granicę z psem, gdy pada. Traumy z wyjazdu nad Jezioro Como mi wystarczy na parę lat (padało, samochód zaparowany, a piesek po 1: wymiotowała jak szalona w samochodzie, a po 2 w hotelu - w drodze do którego przemokliśmy do suchej nitki, chociaż parkowaliśmy jakieś 2-3m od wejścia, po prostu tak obficie lało - zasnęła nam tak, że nie mogliśmy jej dobudzić, trzęsła się z zimna, nosiliśmy ją na rękach zawiniętą w kocyk dopóty humor jej nie wrócił, po 3 - wyszliśmy coś zjeść do miasteczka, gdzie ciągle padało, ale tym razem już wszyscy byliśmy uzbrojeni w parasole, pieskowe peleryny przeciwdeszczowe itp. Było miło, młoda żebrała jedzenie, ale z uwagi na to, że dopiero co wymiotowała nie zamierzaliśmy jej dokarmiać, w dodatku mocno przyprawionym jedzeniem dla ludzi. Jedliśmy ignorując trącające nas łapki pod stołem... dopuki kelner albo jakiś gość przy stoliku obok nie zwrócił uwagi na trzepiącego się z zimna pieska. Padliśmy pod stół, ściągamy pelerynę - przemokła, tak padało, że przemokła. Ale to nie wszystko. Jej skóra, pod futerkiem (białym) zaczerwieniła się tak bardzo z zimna, że mieliśmy różowego psa. Dotąd nie wiedziałam, że to możliwe, by pies pod futrem zaróżowił się w barwie amarantusa. Właściwie to jarzyła się różowo-białą poświatą w wilgotnej atmosferze... trzęsąc się. Wracaliśmy niosąc ją na rękach, dalej przerażeni, że trzeba będzie zaraz nad tym pięknym, bajecznym, deszczowym Como szukać pogotowia weterynaryjnego! Na wymiotowanie pieska byłam przygotowana, na jej rozwolnienie też, ale na grypę czy zapalenie płuc - w żadnym wypadku! Never again nie będę ryzykować zabieranie jej w deszczu gdziekolwiek... tym bardziej na wiosnę, gdy nasz pies, uczulony na większość pyłków może reagować różnie... W hotelu okazało się, że znowu jak ją rozgrzaliśmy pod kocem to wróciła do normalnego stanu, znowu dominował kolor jej futra - białe merle. )
Więc... chyba jedziemy do Skandynawii xD
10 notes
·
View notes
Text
Sobota....
Standardowe 'swieta, swieta i po swietach'. W tym roku zero atmosfery, zero przygotowan, zero oczekiwan. Ledwo udalo sie postawic choinke. Swieta spedzone kolejny rok poza domem, czy bylo warto? Troche tak i troche nie. Moja matka jak zwykle zarobila sie na swieta, nie mial kto jej pomoc czy wyreczyc. Sama od 10 lat powtarza ten sam blad. Widze po Waszych wpisach, ze duzo swiat jest dzielonych na dwa miejsca, przygotowania sa dzielone, ale nie w jej przypadku. Na jej miejscu dawno bym juz temat olala, skoro inni ja olewaja. Koniec koncow, nie mialam oczekiwan, nie bylo przygotowac, nie bylo rozczarowania.
Kolejny rok relacja z K. jest ciezka. Mysle, ze kryzys jest dobrym okresleniem tej sytuacji.
Byc moze przez prace z domu, albo starzenie sie, ale doszlam do wniosku, ze ludzie zachowuja sie jak dzicy lub gorzej od zwierzat. Bylismy na platnym koncercie w kosciele. Przed nami siedzi rodzinka zza wschodniej granicy-on, ona, kolejna ona i mlody. Rozumiem, ze ktores z nich jest fanem muzyki klasycznej, inaczej jaki bylby sens przyjscia na koncert. Rozumiem tez, ze jako rodzina znaja swoje mozliwosci, nawyki itp.
Caly koncert mlody szeptal miedzy jedna a druga. Pst-pst-pst i pst, glowa mu lata jak na meczu tenisowym. Do tego szelest kurtki ortalionowej przy kazdym obrocie- szszsz i szszsz. I tak siedza we trojke, trajkocza i szeleszcza. Po kazdym utworze mlody dochodzi do wniosku, ze musi byc ostatnia osoba, ktora klaszcze. Stad jest klap-klap-klap, 2 sekundy ciszy i KLAP ze strony mlodego na caly kosciol, i szszsz i pst-pst w strone matki, ze znowu mu sie udalo. Ktos z dalszych rzedow sie wkurwil i zaczal klaskac po nim, po czym on znowu, ktos znowu, on znowu, ktos znowu. Co za cyrk. Probuje ignorowac, ale moj mozg juz nie jest w stanie zniesc tych dzwiekow. Zaczynam sie rozgladac po kosciele, a kazdy jak nie selfie, to nagrywa telefonem kilkanascie minut, co sie bede gapic na cudze nagrania. Zamykam oczy, a pst-pst i szszsz tylko sie nasila, czuje sie jak w Dniu Swira. Kiedys bym zwrocila uwage, ale raz tak zrobilismy i reakcja byla 'przeciez to dziecko, co ja mam zrobic', to odpuscilismy. Moze dlatego takie ogolne chamstwo i brak kultury sie szerzy. Rozumiem, ze mlodego rozpiera energia, ale wtedy nie bierze sie go na koncert, tylko stoi pod budynkiem, a mlody robi kolka dookola kosciola i wyladowuje energie. Wiem, zaczynam zrzedzic jak stara baba, ale chamstwo i brak kultury to juz zbyt wiele. Matka, poniewaz staremu nawet powieka nie drgnela, chyba wie, jak powinno sie zachowywac na koncercie i powinna mu to przekazac, ale po co mlodziez stresowac.
Ide wypic kolejny kubasek herbaty i zaszyc sie pod kocem. Jeszcze kilka dni odpoczynku.
12 notes
·
View notes
Text
1 stycznia 2025
Oj jutro trzeba będzie się pilnować z datą, a w pracy ciągle ją wpisuje 🙈 Nowy rok stara ja, czas wrócić do rzeczywistości po tej świątecznej labie.
Sylwestra spędziliśmy w gronie znajomych i rodzinki. Było bardzo fajnie, pyszne jedzonko, trochę się orobiłam, ale warto było:) A dzisiaj dzień lenia, byliśmy na spacerze,ale było tak zimno,że po powrocie grzalismy się pod kocem, aż zasnelismy:)
W tym Nowym roku życzę Wam abyście byli szczęśliwi! Oby zdrowie dopisywalo Wam i Waszym najblizszym i wszystko ukladalo się po Waszej mysli :) Szczęśliwego Nowego Roku 🥳
Nie mogę uwierzyć,że mam tyle lat co mam, ten czas płynie jak szalony 🤣










10 notes
·
View notes
Text
Kiedyś Święta były inne… nie martwiłeś się o nic, zasiadałeś do stołu najpierw z obojgiem rodziców, po latach raz u strony mamy, a za kilka chwil u strony taty. Później chciałeś aby dzień świąt nigdy nie nadszedł i dalej Ci to zostało… nie chcesz już tych prezentów, rozmów, pytań, potraw i wzroku osób, które stały się już dla Ciebie obce… chcesz tylko świętego spokoju, ciszy pod kocem w świątecznym sweterku, trzymając w ręku kubek gorącej herbaty z imbirem, pieprzysz, cytryną i miodem, słuchając trzasku płyty winylowej i oglądając swój ulubiony serial na Netflixie… sam w ciszy i spokoju z własnymi myślami
~pp
#cierpienie#lęk przed stratą#lęk#lęki i fobie#myśli#natłok myśli#po polsku#tęsknota#anioł#przyjaźń#święta
4 notes
·
View notes
Text
Opowiem wszystko o tej borowinie, bo nie wszyscy są w temacie.
Zabieg z borowiną polega na tym, że przychodzisz do boksu, rozbierasz się do naga i na plecy wylewają Ci gorąca borowinę, okrywają folia i kocem i tak leżysz. Potem Ci to ściągają z pleców i idziesz za zasłonkę się myć pod prysznic.
Niby wszystko ok ale...
Po 1 przez te zasłonki prawie wszystko widać xD
Po 2 jak idziesz za zasłonkę pod prysznic, to w tym czasie na leżankę idzie inna osoba i zaczyna nowa procedurę.
Po 3 zdarza się, że ktoś wyjdzie szybciej zza zasłonki i ogląda czyjąś goliznę, lub sam jest oglądany.
I to mi się nie podoba, że nie ma tego poczucia bezpieczeństwa, że człowiek jest poganiany przez personel i traktowany jak przedmiot.
No i raz mi wszedł jakiś pan do boksu, ale akurat sięgałam po ręcznik, więc widział tylko ramię i moja durna minę.
Za drugim razem ja widziałam ruda panią jak się kąpała i dyskutowałam z personelem, że to chore, że ja komuś do boksu wbijam, że tam ktoś jest i że poczekam na korytarzu, a personel mnie opierdolil, że tam jest kobietą, ja powiedziałam że to bez znaczenia, a one że to przecież tylko kobieta no i się pałowałyśmy na argumenty. I personel kazał mi zaufać, że żaden pan mi tam nie wejdzie, zapytałam bo co? I personel odpowiedział, że mi to gwarantuje i się zaczęłam śmiać, że akurat ostatnio wlazł mi jakiś pan przyprowadzony do boksu przez personel i nie wiem dlaczego miałabym zaufać, na co personel; nie umiem się do tego odnieść, bo akurat wtedy mnie nie było.
No i sobie pomyślałam, że co ja będę ze ścianą gadać, a do tego J. (kolega od baletów i łobuzowania) się odezwał i śmieszkowaliśmy i kazałam mu już sobie iść (gadaliśmy przez zasłonki w innych boksach), bo się czułam jeszcze bardziej skrępowana.
Rozebrałam się i czekałam na borowinę, wtedy ta ruda wyszła z natrysku (ja z obnażona dupą), paraduje przez mój boks, odsłania zasłonkę i wychodzi na korytarz, ja świece dupą... No kurwa cyrk na kółkach xD
Po tym upokarzającym zdarzeniu poszłam do pani dyr na skargę. I dobrze zrobiłam, bo dyr zrobiła wielkie oczy i zapytała:
Czyli dobrze rozumiem, że nie ma tego czasu na swobodną wymianę między pacjentami, tylko mijacie się państwo w zasłonach? Potwierdziłam.
Reakcja była natychmiastowa. Wiem, bo potem N. (drugi kolega od baletów i łobuzerki) Miał zabiegi i słyszał jak mnie obgadywal personel, że brak mi kultury, że jestem młodą i bezczelna, że chamidlo nieobyte, że starsze osoby mają więcej kultury niż ja.
Przy czym warto zauważyć, że moje uwagi poparłam rozmowami z innymi pacjentami. A tak w ogóle to personel z borowiny ma opinię patologicznych. Akurat tylko te dwie, bo ta trzecia - najmłodsza jest najbardziej normalna, grzeczna i ludzka.
Żartów nie będę przytaczać, bo musiałabym zapisać kolejne 5 stron ;D w każdym razie dziś borowinę odpuszczam, bo szczęśliwie zafundowałam sobie biegunkę tym ogórkiem kiszonym na śniadanie.
24 notes
·
View notes
Text
w ogóle zauważyłam że im mniejszą wagę mam na sobie to więcej snów zapamiętuje i są jakieś powalone. Np jak śpię pod kołdrą to albo nic nie zapamiętuje albo śni mi się coś zwykłego. W tamtym roku w wakacje parę razy spałam pod kocem bo było za gorąco i te sny były tak realistyczne że np się budziłam i byłam pewna że mój były chłopak śpi obok mnie jak we śnie i przechodziłam tak aby na niego nie nadepnacXd (nie było go tam, zorientowałam się po 2 minutachXD) Albo zaczęłam w ogóle mieć jakieś powalone koszmary lub paraliże senne - wtedy przestałam spać pod kocem bo robiło się to uciążliwe.
W tym roku już nie wytrzymałam spania pod kołdrą bo się budziłam kilka razy w nocy cała zalana potem lub w ogóle nie mogłam spać. I zaczęłam spać pod 2 kocami i chyba znalazłam złoty środek. Przesypiam całą noc, nie jest mi za gorąco, mam dużo powalonych snów ale nie są to koszmary i fajnie mi się śpi
nwm po co wam to pisze ale muszę to zapamiętać na przyszłość
10 notes
·
View notes
Text
Było gdzieś między 3 a 4 rano, kolejny dzień z rzędu nie spała. Nic nie pozbawiało ją snu tak bardzo jak niewiedza. Wolała znać najgorszą prawdę, ale wiedzieć na czym stoi i z czym się mierzy. Wtedy cierpiała, ale chociaż mogła spać. Tu nie mogła. Od ponad tygodnia wątpliwości dosłownie zalewały jej głowę, tworząc gęstą zupę znaków zapytania. Naprawdę nic się tu nie kleiło. Nic. Nie mogła odnaleźć żadnego logicznego wyjaśnienia jego zniknięcia. Przecież nie wymyśliła sobie tego, co się między nimi zdarzyło. Przecież pamięta dobrze, co do niej mówił, więc dlaczego teraz milczy? Mieliła to już szósty dzień i końca nie było widać. Przecież wszystko szło dobrze. Przecież nie miał podstaw, by się tak nagle ulotnić... Dźwięk sms'a.
"Śpisz?" No na pewno. Jak zabita.
"Nie."
"Będę pod Twoim domem za 15 minut. Wybierz, co chcesz zrobić z tą informacją. Jeśli mogę coś jednak zasugerować, byłbym szczęśliwy, gdybyś zechciała wysłuchać tego, co mam Ci do powiedzenia."
Wahania dopadły mnie od razu. Bo dlaczego o 3 rano, do cholery, a nie w dzień jak cywilizowany człowiek. Plus do tego, oczywiście, książę znów zjawia się, o której mu pasuje, a ja burzę się, po czym i tak wstaję i wychodzę. Oburzyłam się. Następnie wstałam i wyszłam.
Na dworze nie było jeszcze mrozu, ale temperatura nie przekraczała 7-8 stopni. Mżyło. Mikrokrople osiadały mi na włosach i rzęsach. Podjechał, otworzył drzwi od strony pasażera i rzucił "Wsiadaj". Wsiadając pierdolnęłam drzwiami auta tak mocno, jak tylko mogłam. Zniósł to w ciszy i z godnością.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- To akurat mało istotne. Ważne, co powiem ci po drodze.
Ruszył. Przejechał z 5 kilometrów, zanim zdołał się odezwać. Widziałam, że to co właśnie robi ogromnie dużo go kosztuje, pomijając, że można było to wszystko załatwić inaczej...
- Słuchaj... Ja chcę. Chcę. Chcę ciebie i nas. Wiem, że niekoniecznie miałaś skąd to wiedzieć. Chodzi o to, że... z nikim nie czułem się tak, jak z tobą. Chodzi o to, że przebywam z tobą i zapominam o tym, że powinienem się pilnować z tym, kim jestem. Zapominam, że powinienem pilnować swoich min i używanych wyrażeń. Zapominam się i dociera do mnie, że to wszystko wcale nie jest aż tak śmiertelnie poważne. Jest mi szczerze z tobą doskonale i to właśnie tej doskonałości tak bardzo się boję, rozumiesz? Jest mi z tobą doskonale. Idealnie. Nieziemsko. Jednocześnie panicznie boję się prawdy. Panicznie. Ty się jej nie boisz wcale i m.in. za to ogromnie cię podziwiam. Nie wiem, czy zdołam osiągnąć kiedykolwiek identyczny poziom. Zresztą przerastasz mnie w wielu tematach. Nie wiesz o tym, prawda? Nie wiesz, że tak uważam. Uważam. Żadnej kobiety nie podziwiałem tak, jak ciebie. Masz moc. Niesamowitą. Elektryzującą. Chce się w ciebie wpadać z pełną prędkością i siedzieć tak godzinami jak w gorącym jacuzzi. Lepiej znoszę szarości, kumasz? One nie wymagają ode mnie zbyt wiele, po prostu są, łatwo je zinterpretować. Ty jesteś eksplozją barw, a ja stoję skołowany z pędzlem w dłoni i mam ochotę powtarzać, że nie jestem dobrym wyborem do tej roli. Zawsze chciałem takiej, jak ty. Reszta się nie wyróżniała. Reszta wtapiała się w tłum jakby z automatu, a ja chciałem doświadczyć w końcu czegoś odmiennego. Czegoś prawdziwego. Ty mi to dałaś. Tę prawdę.Tak bardzo o niej marzyłem, że jej obecność dosłownie mnie sparaliżowała. Siedziałaś owinięta kocem na moim fotelu i mówiłaś mi o tym, jak bardzo wkurza cię świat. Byłaś szczerze rozżalona tym, jak jest on skonstruowany. Na zmianę burzyłaś się, smuciłaś i ekscytowałaś, a twoja twarz zmieniała się jak w kalejdoskopie. Mówiłaś z taką... pasją. Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałem coś takiego. Nie widziałem od dawna człowieka tak zafascynowanego wszystkim, co go otacza. Tak zafascynowanego eksploracją siebie samego. Zdajesz sobie sprawę jak ogromne masz jaja, dziewczyno? Ty bierzesz na klatę wszystko, bez wyjątków. Wylewasz na siebie prawdę jak garnek wrzącej wody i konsekwentnie opatrujesz rany, wiedząc, że każda z nich to efekt twojej decyzji, a nie jakiegoś zrządzenia losu. No właśnie, "efekt twojej decyzji". Jesteś w pełni za siebie odpowiedzialna i absolutnie tego świadoma. Twoja świadomość mnie przerosła. Nie, ale naprawdę. U ciebie się nie dzieją przypadki. No tak czy nie? No tak. Ty zawsze wiesz, dlaczego znalazłaś się w takiej sytuacji oraz co konkretnego możesz zrobić, by sobie pomóc. Nie, ludzie tak nie potrafią. Nie potrafią tak czasami przez całe życie... Przepraszam, że dałem się przygnieść tym, co o tobie uważam. Czuję, że to żenujące. Jeśli czekasz na coś całe życie to robisz wszystko, by to z tobą zostało, a nie uznajesz, że to jednak nie ten poziom. To bzdura. Kompletna głupota. Zasługujesz na to, by ktoś bez reszty oddał się dogłębnej eksploracji całego twojego kontynentu. Całego twojego "ja". Bardzo chciałem, lecz jak widać umiałem być tylko pieprzonym tchórzem. Przepraszam cię za to. Przepraszam...
- Marta Kostrzyńska
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie zdania#książka#cytat z książki#marta kostrzyńska#polskiezdania#polskie cytaty#polskie teksty
80 notes
·
View notes
Text
4.05.2025 niedziela
1. Elegancko całą noc padało, teraz nie wiadomo po co wyszedł słoniec, a także wichura łeb urywa.
Liczyłam, że będę mogła na stałe już schować bluzę, ale chyba jednak nie.
2. Bardzo inteligentnie na ostatnią chwilę wyprałam worek codzienny, więc teraz marznę pod kocem, za to przy otwartym oknie, żeby mój błąd wysechł do jutra.
3. Tak mi się udało poprzekładać spotkania towarzyskie, że nie będę musiała wydawać forsy przed wypłatą; za to jak już przyjdzie, to się wyprztykam w dwa dni 🤦🏻♀️
4. Kolega w piątek dostał przelew ze swoją zapomogą na leczenie, co oznacza, że ja w teorii też powinnam, ale przelewu niet. Czekamy do jutra z nadzieją.
5. Okazało się, że egzamin z romantyzmu będzie w sobotę 28.06, czyli o tydzień wcześniej niż oficjalny termin sesji. Dziewczyny trochę mają pretensje do uczelni, czemu ciężko się dziwić.
6. Trochę jednak jestem przytłoczona ogółem rzeczy do zrobienia na studia.
7. Na basenie ostatni raz byłam w lutym. Leżę, nic nie robię, i złoszczę się sama na siebie, że nie mam w sobie motywacji do pójścia.
Nie mam motywacji do niczego.
Żeby odpokutować wystawiłam parę rzeczy na vinted; kilka już się sprzedało.
Zrobiłam też ⅔ samodzielnych poprawek krawieckich, ale nadal mi żal, że nie byłam na basenie ani razu.
8. Plan na jutro:
rano wysłać dwie rzeczy z etykietą cyfrową
po pracy wysłać resztę
iść do krawcowej i zapłacić jej absurdalną kwotę za dwie drobne poprawki
zrobić jakieś zakupy spożywcze i w Rossmanie
obejrzeć wielki finał 1 z 10
6 notes
·
View notes
Text
jak jestem ekstremalnie wymęczona nie chce mi sie jakościowo odpoczywac wiec siedze na krzesle pod kocem i patrze sie jak swieczka sie topi okazjonalnie sprawdzajac powiadomienia z tumblr
19 notes
·
View notes
Text
święto leżenia pod kocem i zatracania się we wspomnieniu
3 notes
·
View notes
Text
Poniedzialek...
Dzis laczylam sie w bolu z @aquilanew-blog.
Moje supernowe, super nowoczesne biuro nie potrafi zapanowac nad klimatyzacja. Oznacza to, ze klima chodzi 24/7/365.
Spory kawal otwartego pietra, na ktorym jest moje biuro, walczy z chlodem. Od sierpnia kupili kilkanascie dmuchawek cieplego powietrza i tak grzeja biuro. 😂
Wlaczaja dmuchawki rano, okolo 7. Biuro chlodzilo sie przez okolo 14 godzin, a po weekendzie jeszcze dluzej. Rano o 7 pizga, o 9 nadal pizga, o 13 nadal pizga, bo jedno wyklucza drugie. To moze sie ogrzac cieplym napojem?
A tu juz uklon w strone BHP/ekologii/zrownowazonego rozwoju. Nie ma czajnikow, sa kraniki z goraca/zimna woda. Zimna woda jest letnia, a goraca woda jest tylko nieco cieplejsza od zimnej. Kubeczki z Ikei wysysaja cale cieplo w 5 minut. To moze pojsc w podstawe i ogrzac dlonie ciepla woda w kranie w lazience?
A tu ponownie uklon w strone BHP/ekologii/zrownowazonego rozwoju. Woda zimna leci bez ograniczen, po odkreceniu kranu z ciepla woda po kilku sekundach spada cisnienie, zebysmy przypadkiem nie zmarnowali jej zbyt wiele. To myjemy rece 40 sekund, zamiast 15. Ma to sens, jak wszystko w tym pieknym kraju.
Zagrzalam sie dopiero w aucie. A teraz grzeje sie w domu pod kocem, pijac kawe z likierem waniliowym.
Jasne, ze moge przywozic wlasny kubeczek goracej herbaty. Tylko z torebka i laptopem zwyczajnie brakuje mi miejsca i sily. Sam laptop wazy ponad 3 kg bez ladowarki.
Mimo to, nie narzekam. To tylko pol dnia raz na jakis czas.
Urlop w Polsce zorganizowany. Urlop w Belfascie zorganizowany. Urlop w Pradze zorganizowany. Nastepny do planowania jest urlop w Budapeszcie. Poluje tez na Wlochy-Sardynia/Sycylia mile widziane.
Jeszcze tylko 30 minut i Masterchef!
19 notes
·
View notes