Tumgik
#zła droga
tanczysz-z-demonem · 10 months
Text
Jestem bardzo dobrym, złym przykładem
216 notes · View notes
martiove · 2 months
Text
Jeśli kobieta utraci więź z naturą i źródłem prawdziwej radości i nie potrafi ich odzyskać, to na skutek podstępu, groźby lub przemocy, może zagubić sens życia. [Istnieją] pułapki i trucizny, które tak łatwo mamią, kiedy dusza krzyczy z głodu. Bez solidnej więzi z naturalną, pierwotną dzikością kobieta odczuwa głód i popada w obsesję, szukając "lekarstwa na złe samopoczucie", "świętego spokoju", "zapomnienia w miłości".
Zgłodniała dusza kobiety zadowoli się każdą dostępną namiastką, łącznie z tymi, które jak placebo, absolutnie w niczym jej nie pomagają, a wręcz niszczą i prowadzą do zguby, marnotrawienia czasu i talentu lub narażają na fizyczne niebezpieczeństwo. To głód duszy sprawia, że kobieta dokonuje w życiu wyborów wpędzających ją w obłąkańczy taniec, który kończy się pod drzwiami kata.
W jaki sposób kobieta, utraciwszy instynkty i więź z naturą, może popaść w tak dramatyczny stan zagubienia? Jedynym sposobem odnalezienia drogi do dzikiej naturalnej kobiecości jest przyjrzenie się błędom, które kobieta złapana w pułapkę może popełnić. Potem trzeba jeszcze raz prześledzić bieg wypadków i zabrać się za ich naprawianie. Potem nastąpi pojednanie.
Udaremnienie planowanego życia, utrata spontaniczności i początek udomowienia, zbytniej uległości w konsekwencji doprowadza do zatraty zdolności oceny sytuacji i nadużywania wolności, a to wreszcie kończy się utratą stóp – oparcia, opoki, nieodłącznej części instynktownej natury, która jest podporą wolności. Jeśli nie podejmiemy wysiłku ratowania autentycznej natury, może doprowadzić to do upadku. Bez wątpienia, jeśli kobieta podejmuje walkę ze swym demonem, czymkolwiek on jest, to wdaje się w jedną z najbardziej wartościowych bitew, jakie może stoczyć. Nawet jeśli znajdzie się na dnie za sprawą głodu, zniewolenia, uszkodzonego instynktu, destrukcyjnych wyborów życiowych, to powinna pamiętać, że na dnie, znajdzie oparcie dla dzikiej natury. Na dnie leży najżyźniejsza gleba pod zasiew i uprawę czegoś nowego. W tym znaczeniu sięgnięcie dna, choć bardzo bolesne, jest także zasiewem. [...] W samym środku niszczycielskiego żywiołu gwałtowność przeradza się w mądrość. Jest to mądrość kobiety, która tańczyła przeklęty taniec, zatraciła siebie i swe życie twórcze, doprowadziła się piekła tanim (lub drogim) sposobem, ale jakimś cudem zdołała uchwycić się słowa, myśli, idei, które ją podtrzymały dopóty, dopóki nie wymknęła się demonowi przez jakąś wyrwę w czasie i nie ocalała, by o tym opowiedzieć. [...] Kobieta, która straciła grunt pod nogami, a potem i stopy, ale zrozumie swój upadek, zdobywa szczególnie cenną mądrość. Jest jak saguaro, piękny kaktus rosnący na pustyni. Saguaro można podziurawić kulami, pokroić, przewrócić, podeptać, a mimo to nie traci żywotności, wciąż przechowuje życiodajną wodę, wciąż rośnie dziko i regeneruje się z czasem.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 292-293 -> cały rozdział Instynkt samozachowawczy jest piękny 🥹)
0 notes
tearsincoffe · 5 months
Text
[13.12.2023]
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
Od chwili przetarcia rano powiek planowałam aby ten wpis gryzł sztucznym optymizmem. Pomyślałam ile możecie znosić moich skrajnych nastroi wiecznie nieszczęśliwej damy w opałach. To męczące. Lecz wiecie co? Ambiwalencja stanowi moją pogmatwaną codzienność, rozdzieliłam siebie na "Rozsądną Thalie" oraz "Autodestrukcyjną Thalie" byle tylko trzymać się w ryzach. Te dwa skrajne indywidua tworzą składową jaką jest autorka tego bloga. Czemuż miałabym zakłamywać rzeczywistość? Nawet wprawnie nałożona maska kiedyś opadnie, nie zakryje makamentów. Oto więc przychodzę kolejnego dnia z kolejnym bałaganem. Tym właśnie jestem. Napisałam niedawno jednej z Was, że przebyta droga, nawet ciężka powinna przynosić glorię zamiast okrywać nas kocem zawstydzenia, pora zacząć słuchać siebie. A ku temu poczyniłam dzisiaj kroki. Mimo, że zgłębianie zakamarków mojego umysłu porównywalnym jest do rozplątywania zmąconych słuchawek podczas stania na mrozie innej drogi nie ma. Rozsądna Thalia wyjawiła całą prawdę za konfesjonałem szkolnego gabinetu. Przyznała, iż dystrykcje kaloryczne mogą stanowić powolnie zabijającą truciznę. Tydzień wcześniej ściśnięta między kolcami żelaznej dziewicy zaprzeczałabym szaleńczo myślą o zakończeniu "Balu" (w odniesieniu do genialnego tekstu Agnieszki Osieckiej). Racjonalna Thalia sardonicznie żartuje, że na święta prosiła Mikołaja o wagę a dostała psychologa, mimo lęku szuka pomocy. Męczy się widząc jedzenie nawet podczas nocnych lęków. Tęskni za utraconą pewnością siebie, liderowaniu grupie oraz krzykliwym strojom o dorównującym ekstrawagandzie makijażu. Tamta Thalia mimo większej cyferki na wadze porywała ludzi czymś o czym obecna wydmuszka zapomniała, pasją. Zaś zła, masochistyczna siostra bliźniaczka niczym rozwydrzony pędrak napędza spirale szaleństwa podszeptując okropieństwa czy zakupując wszystko reprezentujące motyw motyla. Infantylnie, czyż nie? Lecz ona taka jest, uparta nawet wbrew sobie samej. Szuka bodźców prowadzących do chaosu, jedynej rzeczy jaką zna. Na wzór Biblijnego węża czychającego w konarach drzewa zakazanego poszukuje utraconego ciepła w bluszczu z którego wylatują motyle. Ja jestem tymi dwoma światami! Pragnę któregoś dnia zapobiec wojnie wpychając kwiatek w lufę własnego pistoletu wymierzonego do lustra. Pisząc o gwałtownej zmianie skłamałabym. Nos zapewne wydłużyłby mi się do tego stopnia, iż godnie zastąpiłby palce w pisaniu. Raz zakodowany do "motylkowej matmy" mózg przechowuje informacje w chmurze czekając ze swym Trojanem aż oprogramowania ochronne chwilowo osłabną. Czuję dumę i nienawiść ponieważ pozwoliłam sobie zjeść kanapkę bazowaną na końcówce chleba zamiast ułożyć pomidora na płótnie mniej kalorycznego wafla ryżowego. Kajdany psychicznego głodu zardzewiały krusząc się u mych stóp dając jeden dzień pozornej normalności. Czemu więc znów chcę poczuć dyby wokół przegób? Kontrola, słodka kontrola której pozory sobie wmawiam. Jedzenie posiada władzę, ja tylko iluzję. Proszę internauto, strzępek mego umysłu. Oceń własną miarą jego wartość. Znajomi często wymagają abym rozrysowała im mapę życia lecz czy osoba błądząca między własnymi powiatowymi drogami powinna rzucać się ku wielkim metropolią? Moje przeżycia - wszystko i nic, innej opcji w menu nie oferuję. Jestem jedynie ziarenkiem wśród innych tworzących plażę naszej ziemi. Niejednokrotnie wpadnę komuś do buta powodując irytację oraz dyskomfort aż delikwent wytrzepie obuwie ze zbędnego ciężaru. Innym razem posłużę dorastającej duszyczce do tworzenia najwcześniejszych szczęśliwych wspomnień budowania piaskowych zamków w których Bóg jeden wie jak wystawny bal właśnie trwa. Zaburzenia odżywiania są czymś więcej niż cielesna powłoka, szyją plandekę dla naprawdę różnych historii. Odważysz się zerwać swoją?
Spożyte kalorie: 180kcal na 300kcal.
Spalone kalorie: 357kcal.
Bilans: -177kcal.
Szczęśliwej nocy Motylki! 🦋
34 notes · View notes
konstarnacja · 4 months
Text
Złość nie jest ani dobra, ani zła. Jest tak samo naturalna jak smutek czy uczucie głodu. Gdy odczuwasz głód, niczego przecież nie uzasadniasz i nie pytasz, czy masz prawo.
Ewa Woydyłło "Droga do siebie. O poczuciu własnej wartości"
18 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Note
Co sądzisz o dietach zdrowych (od dietetyka) po ok.2000 kalorii na dzień? Chciałabyś na taką przejść i dlaczego?
Sądzę, że dobra dieta nie jest zła :) chciałabym nie być na żadnej diecie i jeść intuicyjnie, ale niestety do tego jeszcze daleka droga. Podczas wychodzenia z BED miałam kilka różnych diet z różnymi kalorycznościami. Przetestowała ich naprawdę dużo i o ile pomóc pomogło systematyczne jedzenie z odpowiednio dobranymi makro i mikro to niestety tyłam dalej. Gdyby tylko pomagało mi zrzucić nadwagę nawet i 2500 bym się starała dobić, lecz w moim przypadku niestety nie wypał. Miałam robione różne badania i wszyscy rozkładali ręce. Choć fizycznie nie możliwe było bym na diecie 1800 kalorii tyła (w tym siłownia 2x tygodniowo) tak było. Pomogło mi zejście na 1000 kalorii a teraz po prostu jem z reguły jeszcze mniej, ponieważ boje się powrotu BED.
Jeśli tylko ktoś może zdrowo schudnąć to serdecznie polecam diety dostosowane do jego zapotrzebowania choćby i było tam 2500 kalorii :)
Ja niestety na wyższą kalorykę, niż 1000 z aktualną tendencją do tycia nie pomogę sobie pozwolić
30 notes · View notes
Text
DLACZEGO odrzucałam coś,za czym teraz tęsknię ...
DLACZEGO zaufałam skoro teraz cierpię..
Ciągle tylko się zadręczam i tracę Siebie bo stawiam na coś co dla Mnie chyba nie jest ...
Teraz już rozumiem jak życie podziela ludzi
Ten co miał wszystko szybko się Tobą znudzi jeśli Ty za dzieciaka potrzebowałeś tylko ludzi co pokażą Ci jak żyć i zła droga Cię nie skusi ..
4 notes · View notes
mikoo00 · 8 months
Text
🙂
Wczoraj widziałem na tik toka mema o reakcji terapeuty na wieść że się pije energetyki biorąc lekarstwa mające na celu stabilizację nastroju
Wniosłem na terapie Tigera XD nie spodziewałem się takie wkurw że strony terapeutki
Okej zgadzam się z tym że powinienem je ograniczyć ale nie muszę z nich rezygnować są dobre i pobudzają Dla mnie nie ma różnicy czy pije ileś tam kaw czy energetyka jednego wciągu dnia Już nie pije ich litrami i codziennie więc git
Jest w zaleceniach by ich nie pić ale dla mnje nie są wyzwalaczem i nie przesadzam
Ona zaczęła porównywać je do bez alkoholowego piwa że to to samo XD Moja droga nie wiem czy wiesz ale w energetykach nie ma alkoholu w maleńki h ilościach jak w zerówkach i nawet otwieranie puszki nie brzmi identycznie Także jest to debilne porównanie Innym się mogą źle kojazyc nasilać emocje będące wyzwalaczami Dlatego raczej nie pije ich jak jestem zdołowany
Zaczęła pierdolić że kompletnie nie trzeźwieje bo inni wioda sobie sielankowe życie 🙂👍 Nie liczni tak mają Większość osób nawet z rocznym stażem powie ze ich wkurwia ciągle gadanie jak zajebiste jest życie Bo kurwa nie jest Jak się nie ma problemów to wszystko jest gites Ale ciekaw jestem ile prawdy jest w tym co mówią inni na terapi Łatwiej jest chrzanić że wszystko jest git
Moja chwiejnosc emocjonalną ni wynika z tego ze wgl nie stosuje się do zaleceń Tak jak ona to twierdzi Mówi że moje reakcje emocjonalne świadczą o tym ze nie pozbyłem się mechanizmów Powodzenia w rozpracowywaniu ich Jakby sama była alkoholikiem wiedziałaby że nie jest to takie proste Plus pracujemy na emocjach poprzez gadanie jak się czujemy thats it Ja wiem ze zastępuje te nie wygodne innymi które łatwiej mi znieść Typu zlesc czy lub zamieniam problemy w sarkazm jeden wielką tragikomedie I czy wciągu 5 miesięcy nam mówili o tym jak regulować emocje w inny sposób niż "zajmij się czymś" lol nie
Jako osoba z objawami bordera jasne że będę miał problemy z trzymaniem się haltu ale sie staram
Wkurwiło mnie jak powiedziała że nic się nie zmieniło we mnie Jak się miałoby zmienić w kwestii emocjonalnej Pracuje nad tym we własnym zakresie Nie siedzę i rycze nad tym ze ooo napewno mam bpd I nic z tym nie zrobię Słucham o tym jak inni sobie radzą z objawami dostrzegam powoli mechanizmy
To nie jest tak że terapia nie jest dla mnie cały czas mi to powtarza jakby się chciała mnie pozbyć i była obrażona wręcz na mnie,, Ja Panu mówiłam że to nie jest dla Pana ale sie pan upiera że da rade" kurwa mać 9 miesięcy nie pije i to zasługa meetingów Gdybym wgl nie pracował nad sobą Chlalbym dalej
Jestem chyba pierwszym jej pacjentem w młodym wieku który prócz alkoholizmu ma inne problemy
Mowila ze nic nie wyniosłem z poprzedniej terapi
...
Żeby mnie kurwa widziała na początku Ale nie ma świadomości jak źle było Okej nie stosowałem się do wszystkich zaleceń po terapi i zapiłem ale teraz to robię i staram się we własnym tempie zmienić pewne nawyki więc niech mi nie pierdoli głupot i się na mnie nie obraża o byle gówno
Jakoś możemy palić szlugi przez to też działa psychoaktywne i szkodzi zdrowiu jeszcze bardziej
,, w trzezwieniu chodzi o to by nauczyć się radzić z emocjami bez substancji wpływających na nastroj" taaak? To czemu nie zachęcają do rzucenia palenia
To ze dla innych energetyki są wyzwalaczem to mnie chuja obchodzi Nie wnoszę puszek na terapie bo szanuje innych ale mi to nic nie robi po za tym ze jestem trochę nerwowy Nie czuje by to nawet silniej na mnie działało niż kawa Moj organizm jest przyzwyczajony do takiej dawki kofeiny Energetyki kojażą mi się tylko z ed Pomagają gdy jestem głodny i są dobre Do wyboru mam energetyki wodę i kawę jeśli chodzi o napoje (kcal i smak) nawet koli zbytnio nie mogę pić ale powoli do tego wracam Zamieżam faktycznie ograniczyć energetyki ale wtedy i tak będę żłopał kawę litrami i cole zero
Myślę że wiele z tego co o mnie powiedziała wynika jedynie z tego ze była na mnie zła i z tego ze nie rozumie mnie ani nie jest przyzwyczajona do tak silnych reakcji emocjonalnych bo nigdy prawdopodobnie nie pracowała z takimi pacjentami albo tak pomagała że się zbuntowali i przestali mieć motywację do dalszej pracy
Chce żebym bardziej się starał okej to nie wiedząc jak mam przeżywać emocje będę tam ryczał kiedy ze chce pokazując jak naprawdę reaguje gdy nikt nie widzi 🙂👍Prosz bardzo
Lubię moja grupę więc że względu na nich oraz szacunek do samego siebie nie będę miał wypierdolony w terapie
Zmieniłem w sobie w chuj dużo rzeczy a to jak się postrzegam niestety wynika z tego ze mój leb pod wpływem emocji nie słucha racjonalnego gdybania
Lol wiem że jestem inteligentny i kreatywny i widzę zalety w swojej emocjonalności nawet jeśli wydaje mi się że to powód do wstydu Potrafię obserwować innych i szczerze zawsze to był powód czemu bylem wstanie pracować nad sobą Widzę więcej niż inni mam wrażenie i sa osoby które podziwiam za niektóre zachowania i widzę że mamy kilka wspólnych cech które ktoś lepiej wykorzystuje niż ja To jest coś co na mnie działało i działa bardziej niż gadanie terapeuty Nie mówię że wgl bo się zdaza że pewnych rzeczy nie widzę i terapeutą mnie o czymś uświadamia Ale to zależy od podejścia drugiej osoby
Rozumiem też chcę dla mnie jak najlepiej gdyby tak nie było wyjebała by mnie i moją winą w tym ze gdzieś tam złamałem kontrakt Także się do tego dostosuje
Jeszcze 3 mieś mi zostały i potem pójdę na behawioralną
13 notes · View notes
ogrody-ilangory · 4 months
Text
12 Praw karmy.
KARMĘ MOŻEMY SPROWADZIĆ DO 12 PROSTYCH PRAW:
Prawo pierwsze – Każdy skutek ma swoją przyczynę, a przyczyna… skutek. Oznacza to, że wszystkie nasze działania mają swoje konsekwencje, za które odpowiadamy i które nie powinny być dla nas zaskoczeniem.
Prawo drugie – Prawo akceptacji. Mówi ono o tym, że aby dokonać zmian, trzeba zaakceptować to, co chcemy zmienić. Bez akceptacji dochodzi do tak zwanego wyparcia, a wyparcie sprawia, że obciążamy siebie energetycznie. Niepotrzebnie!
Prawo trzecie – Prawo odpowiedzialności. Jeśli w twoim życiu dzieje się coś nie tak, pojawiają się przykre sytuacje i tak zwane serie niefortunnych wydarzeń, oznacza to, że w twoim wnętrzu również panuje podobna dezorganizacja. Jeśli chcemy dokonać zmian, powinniśmy popracować nad zmianą samopoczucia, oczyszczeniem głowy i zmianą sposobu myślenia.
Prawo czwarte – Prawo stworzenia. To my jesteśmy stwórcami wszystkiego, co dzieje się w naszym życiu. Wszystko co nas spotyka, wynika z uczestnictwa i współdziałania. Im szybciej uświadomimy sobie, że jesteśmy kreatorami własnego losu, podejścia i myślenia, tym szybciej zaczniemy tworzyć takie życie, na jakim nam zależy.
Prawo piąte – Prawo neutralności. Cały Wszechświat jest neutralny – to my nadajemy znaczenie wydarzeniom, które się odgrywają. Nic nie jest ani dobre ani złe, to jedynie nasza interpretacja tego zjawiska. Zasady panujące we Wszechświecie są jednakowe dla wszystkich.
Prawo szóste – Prawo jedności. Wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Każdy element świata jest tak samo istotny. Pierwszy krok podróży jest równie ważny, co ten ostatni. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość wynikają z siebie wzajemnie. Wszystkie etapy życia odbywają się na jednej linii.
Prawo siódme – Prawo rozwoju. Możemy sprawować kontrolę tylko nad sobą. Pracując nad sobą i odbieraniem świata, mamy okazję wpływać na rzeczywistość. Dążąc do zmian wewnątrz siebie, zmieniamy rzeczywistość dookoła. Mamy pełne prawo (i obowiązek!) zadbać o własny wzrost.
Prawo ósme – Prawo dawania przykładu. To, w co wierzymy i o czym mówimy, musi mieć odzwierciedlenie w naszych działaniach. W przeciwnym razie Wszechświat widzi, że nie jesteśmy gotowi, bo energia stoi w bezruchu. Warto podejmować bezinteresowne działania – to wysoka energia nie do przecenienia.
Prawo dziewiąte – Prawo równowagi. Wszystko we Wszechświecie dąży do idealnej harmonii, dlatego nie można być przewlekle szczęśliwym lub nieszczęśliwym. Wszechświat zrobi wszystko, aby to wyrównać. Żeby zapobiec sytuacjom, na które nie jesteśmy gotowi, powinniśmy dbać o równowagę w życiu.
Prawo dziesiąte – Prawo tu i teraz. Skupianie się na wydarzeniach z przeszłości oraz planowanie przyszłości, oznacza, że stoimy w rozkroku między czasem przeszłym a przyszłym, zupełnie ignorując teraźniejszość. W takiej konfiguracji energia blokuje się i jesteśmy bezsilni. Bycie w teraźniejszości, czyli w tu i teraz, jest najłatwiejszym sposobem na satysfakcjonujące życie.
Prawo jedenaste – Prawo skupienia. Skupiamy się na jednej rzeczy jednocześnie, a więc wybierając dobre myśli nie jesteśmy w stanie poświęcać czasu na te złe. Jeśli więc zdecydujemy na czym ma się skupiać nasz umysł, on nie protestuje.
Prawo dwunaste – Prawo zmiany. Jeśli czegoś nie zmienimy to nic się nie zmieni. Nic nie dzieje się samo, a zmiany to jedyna droga, która może doprowadzić nas do lepszego życia. Cytując klasyka – jedyna pewna to zmiana. Nie bójmy się zmian, są odświeżające!
Sami pracujemy na własną karmę – ze znajomością 12 jej praw, możemy prowadzić lekkie i przyjemne życie, w którym mamy pod kontrolą własną energię. Karma nie jest dobra ani zła, karma to jedynie skutek, a skutek zależy tylko i wyłącznie od nas. Czy to nie pocieszające?Nadine Lu
Jest to jeden z artykułów ze strony akademiaducha.pl
2 notes · View notes
wiking0 · 1 year
Text
Norwegia
Norwegia mimo pięknych widoków i dobrego towarzystwa okazała się jedna wielka klapa. Czuje się źle i zjada mnie stres i musze gdzieś to wyrzucić. Może ktoś będzie chciał poczytać o tym pechowym wyjeździe.
Zaczeło się standardowo od opóźnienia lotu co nie pozwoliło nam na złapanie busa do centrum (Norwegia jest ultra droga i cena za taxowke to jakis kosmos). Zapłacilismy po 500 koron na głowe, a była nas czwórka.
Sam dzień zwiedzania - super, ale w drodze na lotnisko mi odbiło i znacząco przesadziłam z alkoholem. Kraje Skandynawskie są bardzo restrykcyjne i jeśli macie zamiar pobalować to radze wybrać inny kraj. Nie tylko ze wzgledu na ceny, ale też ze wzgledu na ludzi. Picie jest źle postrzegane i jak ktoś zobaczy, że po prostu dobrze się bawisz to nie wpuści Cię nigdzie i tak też było w naszym przypadku. Nie wpuscili nas do samolotu (Oczywiscie, żeby była jasność nie zgonowałam ani nic. Po po prostu byłam wesoła). Spędziliśmy prawie całą dobe na lotnisku po tym zajściu. Kupiliśmy bilety i o 16 nastepnego dnia poszliśmy przejść przez bramki i tu zaczyna się najwiekszy hit, który oczywiscie zdażył się przez moje niedoinformowanie.
Zawsze nosze ze soba gaz i z nim podróżuje, bo zwykle jest to legalne i nikt nigdy nie zwrócił mi na to uwagi. Tu było inaczej i zaczeło się od przeszukania plecaka. Zabrali gaz i kazali czekać na policje. Myślałam, że coś sobie zrobie, że w końcu tu zostane i posiedze sobie na dołku. Na szczęście tak się nie stało, ale zepsuło mi to cały wyjazd i byłam tak na siebie zła, że nie sprawdziłam takich rzeczy. W krajach Skandynawskich gaz jest uważany za broń nielegalna i może tego używać tylko policja i inne służby. Policja była miła, ale stanowcza i nie było mowy o jakiejkolwiek negocjacji jak to u nas bywa. Teraz uwaga: Dostałam 800 Euro mandatu 😪 Nie wiem co teraz zrobie bo to 4/5 mojej wypłaty i szczerze nadal chce mi się płakać. Czuje się okropnie, bo to moja wina. Nie mam jak tego spłacić i mam ochote skoczyć z mostu, wskoczuc pod samochod czy zrobic cokolwiek innego, żeby nie musieć tego płacić i jakoś to ominąć. Prawdopodobnie bede musiała iść do jakiejś dodatkowej pracy, żeby jakoś przeżyć. Dużo rzeczy ostatnio psuje, ale czegoś takiego sie nie spodziewałam. Prawie 5k to kupa kasy. Nie wiem, mam ochote zapaść się pod ziemię.
Oficjalnie: najgorszy wyjazd na świecie. Jesli wyjeżdżacie do innech krajow to upewnijcie się co ze soba bierzecie i uważajcie na siebie po prostu.
Tumblr media
11 notes · View notes
mvanillam · 1 year
Text
21.01.23
Ł. zaproponował mi wspólny wyjazd do jego rodziny na wies. Początkowo pomyślałam że to kosmiczny pomysł ale im dłużej myślałam tym bardziej przekonywałam się do tego że chce jechać,chce poznać jego mamę,rodzeństwo.
Pojechaliśmy. Z jego dziećmi bo moje zostały że swoim ojcem.
Droga nie była taka zła jak przewidywałam.
Jego mama bardzo miło mnie przyjęła,jego rodzeństwo również.
To taka rodzina do której chciałoby się należeć. Widać że lubią spędzać czas razem. Ł. ma 5 rodzeństwa i każdy ma minimum 3 dzieci więc jest niezła ekipa. Była jazda na koniu - bo szwagier Ł. ma piękna klacz,byla mini impreza rodzinna,picie do nocy,dużo smiechu a następnego dnia był kulig cudownymi drewnianymi saniami i ognisko.
Wcale nie czułam się tam nieswojo,wszystko było takie naturalne.
Rodzeństwo się śmiało że skoro mnie tam przywiózł to się pewnie niedługo sie oświadczy :)
Naprawdę fajnie spędziłam czas,aż żal było wracać do domu.
Mamy w planach za kilka miesięcy wspólnie zamieszkać,musimy się tylko do tego przygotować.
Przepadłam,zakochałam się na maxa.
W nim,w tym miejscu i w tych ludziach 😍
11 notes · View notes
pinkpilatesgirl · 1 year
Text
ja nie jestem teraz zła czy zirytowana jestem wkurwiona na maksa
pojechałam autobusem na te drogę krzyżowa wyjątkowo autobusem i kurwa mać rozumiecie że ja jechałam pol godziny (normalnie zajmuje 10minut ta droga) i wraz kurwa nie dojechałam xd? nie zdążyłam, teraz czekam na ojca na przystanku i będę jechać spowrotem na 19.40 KURWA MAC
ja wiedziałam że tu są kroki takie bojer przejazd kolejowy a wiaodmo aglomeracja warszawska wiec pociągów duzo, jeszcze SKM ale to jest przegięcie kurwa xddddd jestem tak wkurwiona bo straciłam właśnie godzinę i będę musiała jechać znowu za niecałe dwie przy czym ta późniejszą jest podobno jeszcze gorsza niż ta pierwsza moje wkurwienie sięgnęło zenitu po prostu a autobus wczesneijszy miałampol godziny wcześniej a obstawiam że tamtym byłoby to samo i może bym zdarzyła wtedy ale nie wiedziałam że jest aż tak zlebimieszkam jakieś 8km stąd i rzadko tu bywam w ogóle bo jeżdżę do szkoły w całkiem druga stronę
sam fakt że mnie by tu w ogóle nie byłoby gdyby nie tojebane bierzmowanie kurwa mnie dobija moi starzy jak mi tego nie wynagrodzą jakoś (ogólnie tego co ja kurwa mam przez to bierzmowanie bo cierpi na tym mocno moja psychika też) to ich rozpierdole chyba
12 notes · View notes
tanczysz-z-demonem · 9 months
Text
Ratujesz wszystkich, bo Ciebie nie miał kto, prawda?
31 notes · View notes
an0r3xi4 · 8 months
Note
To nie wmusza w cb jedzenia itd? jak to wyglnda? z doswiadczenia wiem ze zwiazki gdzie obie osoby cierpia na ed sa strasznie ciezkie ://
Hmm… nie. Nie wmusza we mnie jedzenia. Wie, ze to nic nie da, tylko będę mieć poczucie winy tak ogromne, ze zadziała autoagresja - pójdę wymiotować albo walić głowa w ścianę. Nie wracam do cięcia się bo jak wspomniałam - mam tatuaże.
Ona sobie radzi ze swoim ED. Raz lepiej, raz gorzej ale chce wyzdrowieć i to jest dla mnie najważniejsze. Często się „klocimy” - placze, ze nie chce żeby zaburzenia odżywiania mnie zabrały. Jest często zła, wściekła, roztargniona ale to tylko ze względu na bezsilność. Bardzo się cieszy z każdego mojego kęsa - trzyma mnie za reke i kibicuje żebym choć trochę zjadła. Przez cały mój fast nie widziałyśmy się, nie chciałam żeby widziała mnie w takim stanie. Poczuła, ze ją odtrącam i wdała się w nią jakaś panika. To nie tak… ona wie co zrobiłam przez ten tydzień, ma mojego tumblra. Nalegała na spotkania, ale ja wiedziałam ze wtedy przerwę fasta, żeby się przestała martwić. Nie chciałam tego. Ale nie chciałam także jej odtrącać. Tęskniłam niesamowicie i dziś aż do końca weekendu widzimy się cały czas.
Ona rozumie i mnie wspiera. Ale walczy o moje zdrowie. Tak to już jest… ja także walczę o jej zdrowie. Kiedyś myślałam tylko o śmierci, tylko o tym żeby zakończyć swoje cierpienie - teraz ? Teraz chce żyć. Nie tylko dla chudości, ale także dla naszej wspólnej przyszłości. Ironia - wiadomo ze ED mnie zabije prędzej czy później i zdaje sobie z tego sprawę.
Ale nie umiem opuścić ani motylków ani any.
Długa droga jeszcze przede mną: stawiam miłość ponad wszystko, jednak czasem się gubię.
Boże, ale się rozpisałam XDD
3 notes · View notes
a-prus · 8 months
Text
Mizantropia, i gdzie jest ta utopia?
O której każdy mówi że piękna że cudna, idealna...
Gdzie jest moja dusza?
Może nie czysta, niezłomna, bez blizn.
Gdzie jest ta droga?
Przez którą miałeś mnie prowadzić gdy wpadnę w cień czarnego zła.
Miałeś odebrać mój ból,
A teraz znowu czuje że nadchodzi szturm.
Powoli zalewa co piękne jak wspomnienia lata,
Przez co czuje że moje nogi uginają się jak wata.
Stoję sama a pod nogami mam lód,
Który z dnia na dzień zaczyna się tłuc.
A.M.Prus •5.09.2023
2 notes · View notes
Text
Szósty pierwszy etap część 1
Przed wejściem jak zwykle zapaliłam papierosa i za rogiem ujrzałam Łukasza, który przypinał swój rower.
Dałam mu gumę Turbo. Przywołałam tym gestem miłe wspomnienie z młodości, bo mimo, że jest ode mnie trochę starszy, to doskonale pamięta naklejki, którymi kiedyś wszyscy się wymieniali.
Przez to, że poprzednim razem nieobecne były dwie osoby, a dziś doszła jedna nowa, miałam wrażenie, że sala jest niemal pełna. Kasia po raz ostatni ma zastępstwo za Monikę. Szkoda, bo świetnie prowadzi grupę. Zdążyłam się do niej przyzwyczaić i jest mi z nią o wiele raźniej. Po szybkim przedstawieniu zasad zapytała, kto ma na dziś pracę. Ja! Ja mam! Jestem cholernie mocno nakierowana na przeczytanie tej pracy. Napisałam ją wczoraj wieczorem i wcale nie było to takie łatwe jak mi się z początku wydawało. Niestety oprócz mnie zgłosiły się jeszcze dwie panie i od razu zaczęłam się martwić, że nie starczy nam czasu. Kasia chyba w jakiś magiczny sposób odczytała moje myśli i dopytała, czy jest ktoś, komu wyjątkowo zależy aby swoją pracę przeczytać właśnie dziś. Oczywiście od razu się wyrwałam jako pierwsza. Ja! Jajaja! Chociaż dwie pozostałe panie mi zawtórowały, to byłam pewna, że Kasia doskonale zrozumiała, że domagam się pierwszeństwa. Ogłosiła, że w takim razie musimy się streszczać i zaprosiła do wypowiedzi tych, którzy czują potrzebę opowiedzenia o tym, jak minął im tydzień.
Henryk ciągle walczy i rozpamiętuje. To nie tyle co głody, a dupościsk.
Używki już zawsze będą nas uruchamiać. Jak się nad sobą nie pracuje, nie jest się uważnym i nie dba o siebie to nie ma co się dziwić, że nie ma postępów. Stratę należy przepracować jednak nigdy nie osiągniemy stanu pełnej zgody. Boleć będzie zawsze. Czasem tak samo mocno po roku jak i po dziesięciu latach. Z używkami, zupełnie tak z ludźmi, mamy stworzoną relacje. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć swoich reakcji. Gdy ciągle walczymy stajemy się tą walką zmęczeni, a odpoczywamy tylko po to aby mieć siłę walczyć dalej. Tak nie można. Nie da się wiecznie walczyć. Gdy już całkiem opadniemy z sił i zwyczajnie się poddamy, będzie nam wyjątkowo łatwo zapić. Sama abstynencja to za mało aby polepszyć komfort swojego życia. Dupościsk jest chujowy.
Łukasz wspomniał o czujności ponieważ ktoś w pracy poczęstował go Pawełkiem. Pawełek ma w składzie spirytus. Zjadł pół batonika, zapomniał się. Szybko jednak zareagował po rozpoznaniu smaku alkoholu i pozostałą połowę wyrzucił do śmietnika. Miał do siebie pretensje, że na chwilę stracił czujność. Dla niego to złamanie zasad, którymi się kieruje. Nie zrobił tego specjalnie, po prostu na chwilę, przestał być uważny.
Sabinie chce się pić. Jest zła bo istnieje coś takiego jak picie kontrolowane w terapii o czym dowiedziała się niedawno (redukcja szkód dla tych, którzy nie umieją utrzymać abstynencji). Pomysł przyszedł ze strony jej męża, który rozważa wspomniane rozwiązanie dla siebie. Czuć, że mu zazdrości. Że według niej jest to poniekąd niesprawiedliwe. Kurwa, pili razem, oboje są uzależnieni. Mąż podjął terapie, więc i ona zaczęła się leczyć. Wchodzę w tryb oceniania. Widzę, wiem ale nie mogę się powstrzymać. Na myśl przychodzi mi tylko jedno słowo: dno. Tęskni i odczuwa stratę. Chciałaby urozmaicić swoje życie towarzyskie. Jest w niej sporo lęku. Długo trzymała w sobie chęć napicia się. No, czyli jednak nie jest wcale tak kolorowo. Podejrzewałam to już od jakiegoś czasu. Ktoś tak pogubiony nie może radzić sobie dobrze. Nie rozumie, że proces leczenia to bardzo wyboista droga. Nawet jeśli coś udało się jej wypracować to kompletnie nie przyjmuje do wiadomości, że ma to prawo zwyczajnie runąć w każdej chwili i będzie trzeba budować na nowo. Boi się porażki, boi się wielu rzeczy. Nie do końca rozumiem dlaczego. Nie była nawet bliska śmierci, więc to nie jest strach o własne życie. Nie skleja mi się tęsknota za smakiem alkoholu po dziesięciu latach nie picia. Co ona robiła przez te 10 lat? W sumie wychodzi na to, że nic. Pozorna abstynencja. Strach przed fikcją. Dupościsk, a jak. Na pewnym etapie alkohol przestaje być problemem. To my stajemy się problemem. Właśnie dlatego musimy nad sobą pracować. Nic nie zrobi się samo. Za każdym razem gdy Sabina się wypowiada to rozmawiamy o oczywistościach. Za każdym, kurwa, razem. Moim zdaniem jest tak oporna na jakiekolwiek zmiany, że nawet czołg nie pomoże. Nie widzę dla niej absolutnie żadnej szansy poprawy. Zapewne jestem tak surowa bo jej zwyczajnie nie lubię i działa mi na nerwy. Nawet jej głos i ton mnie irytują. Zabawne, bo sprawia wrażenie ułożonej, dojrzałej kobiety. Jest zawsze dobrze ubrana, tak kobieco i nawet trochę elegancko. Widać, że żyje na poziomie i nie brakuje jej pieniędzy. Ma odchowane, dorosłe dzieci i pracuje w domu... A jednak absolutnie nic sobą nie reprezentuje. Jest pusta, nieciekawa, nierozgarnięta. Jakby jej życie było dosłownie na pokaz. Udawane, bo tak wypada, bo tak należy... Okropieństwo.
Po przerwie Kasia dała mi znać, że mogę zacząć czytać. Sabina (no kurwa oczywiście) zażartowała, żebym czytała jak najdłużej, bo straciła chyba ochotę na dalsze zagłębianie się w swoje problemy. Lekko złośliwie odparłam, że ma uważać, czego sobie życzy. Starałam się mówić głośno i wyraźnie, a ponieważ doskonale znam tekst, który napisałam, zadbałam też o odpowiednią intonacje. Bardzo zależało mi na tym aby wypaść lepiej od innych... Niemożliwie irytuje mnie to, że ludzie nie umieją czytać nawet własnoręcznie napisanych tekstów. No kurwa. Zero respektowania interpunkcji. Już w trakcie czytania czułam satysfakcje z tego jak czytam i co czytam. Niesamowicie przyjemne uczucie.
No to czas na informacje zwrotne. Cisza. Jeden z panów poprosił o powtórzenie tematu mojej pracy. Znowu cisza. Tak jest zawsze, ponieważ ludzie potrzebują chwili aby zebrać myśli i zastanowić się, czy w ogóle mają coś sensownego do powiedzenia. Pierwsza odezwała się Kasia. Ona zawsze daje informacje zwrotne i wypowiada się w bardzo ciepły i przyjazny sposób. Od razu zauważyła, że pięknie pisze. Pochwaliła mnie. Powiedziała, że bardzo się cieszy, że tu jestem, ponieważ jestem niezwykle potrzebna grupie. Była też ciekawa, co mają do powiedzenia i co kryją w sobie takie osoby jak ja. Te myślące niemal bez przerwy, analizujące każdy detal, niezwykle szczegółowe. Podziękowała mi bo dałam im się poznać trochę bliżej dzięki tej pracy. Wspomniała również, że jestem niesamowicie odważna i szczera. Pare osób zgodziło się z nią na głos. Zobaczyła siebie we mnie, mając na myśli zaburzone emocje i mordowanie ich używkami jak leci. Zrobiło mi się bardzo miło. Następnie Sabina zapytała o to jak moja znajomość z Kubą wygląda obecnie ponieważ częściowo moja historia przypomina jej trochę relacje z jej mężem. Odpowiedziałam więc zgodnie z prawdą, że jesteśmy obecnie znajomymi i rozmawiamy ze sobą normalnie, już bez zaburzonych emocji z mojej strony oraz bez używek. Wyjaśniłam, że przyznałam się Kubie po pewnym czasie co się ze mną działo i dlaczego były ze mną takie problemy. Da się... tylko trzeba mieć do czynienia z dojrzałą i równie nadmiernie myślącą osobą jak ja. Znowu odezwała się Kasia pytając o zaburzenia osobowości. Czy ktoś to u mnie zdiagnozował, jak to jest. Odparłam, że taką diagnozę otrzymałam od kilku lekarzy psychiatrów oraz poprzednich terapeutów. Że nie wiem czy te zaburzenia miałam lub mam nadal i że według mojej Kasi nie mam borderline. Ja się nad tym za wiele nie zastanawiam już. Wiem natomiast, że na ten moment nie spełniam kryteriów diagnostycznych. Skoro Kasie wywołałam, to wyjaśniła ona od razu, że chodzi tu o to aby do diagnozy się przesadnie nie przywiązywać. Że ma nie być ani wymówką, ani ograniczeniem. Bez znaczenia czy to ADHD czy borderline. Mimo zaburzeń mogę aktywnie pracować nad sobą i wprowadzać zmiany, a w tym świetle, moja diagnoza zwyczajnie traci na znaczeniu. Cisza. Można było wyczuć, że ludzie absolutnie nie wiedzieli co powiedzieć. Pan, który pojawił się dziś po raz pierwszy stwierdził, że mogłabym czytać dalej. Że pięknie piszę, że świetnie się słucha. Pamiętam, że kilka osób aktywnie przyznało mu rację. Podziękowałam. Ponownie zrobiło mi się mega miło. Iii... znowu cisza. Kasia zauważyła, że ludzie trochę zdębieli i absolutnie nie mają nic więcej do powiedzenia. Zdecydowała się wtedy na krótkie podsumowanie mojej osoby chcąc troszkę wyjaśnić pozostałym jaka jestem. Powiedziała, że jestem wyjątkowo świadomą i uważną osobą, która zazwyczaj niewiele mówi na grupie i głównie słucha oraz notuje, jak wszyscy już zauważyli. Jednak gdy już się odezwę, to na całego. Oznajmiła, że zna mnie dłużej i dokładnie tego się spodziewała ponieważ umiem się doskonale wyrażać poprzez pisanie właśnie. Robię to bardzo dobrze i z duża łatwością. Taka po prostu jestem i tak mam. Dodała na koniec, że wcale ją nie dziwi to, że inni się dziwią. Wiedziała, że tak się stanie. Zostałam doceniona i pochwalona. Pocieszyła mnie tym bo przyznam szczerze, że troszkę się zawiodłam tą ciszą i skromnymi wypowiedziami mimo, że na nic szczególnie nie liczyłam. Pisałam przecież dla siebie.  Z drugiej jednak strony pisałam tak aby grupie łatwiej było przekazać mi jakiekolwiek informacje zwrotne... w sumie między innymi po to czytamy te prace na forum.
Wiem, że potrafię fajnie pisać. Poklepanie po pleckach jest naprawdę spoko. Dziwi mnie jedynie ten podziw za szczerość i odwagę. No kurwa, a jaki sens miałoby pisanie pracy na odpierdol? Odwaga... tylko, że ja nie uważam tego za odwagę. Nie mam czego się wstydzić ani czego bać.
3 notes · View notes
chcelatacjakmotyl · 2 years
Text
Dzisiejszy dzień ☀️
Waga rano 50.1kg Waga wieczorem 50.8kg
Zjadłam około 920kcal, sporo jak na fakt, ze w ostatnim czasie szło mi lepiej.
Niestety byliśmy dziś na wycieczce w zoo i ciężko było udawać, ze nie jestem głodna po całym dniu chodzenia.
Zjadłam mniej niż zwykle żeby było mniej kcal a reszta dokarmiłam narzeczonego zwalając na okres i ze jak go mam to jestem mniej głodna.
Byliśmy w maku w łazience ale narzeczony gdy ja jeszcze byłam w wc wziął nam Shake na deser 😢😢
Wypiłam koło połowy i na szczęście się najadłam bo na pewno wypilabym cały, dawno nie jadłam słodyczy 😮‍💨
Wróciliśmy do domu i zjebalam bo zjadłam do tego wszystkiego garść nachosow z sosem serowym… Nie dużo ale jednak 🤦‍♀️
Cała wycieczka pozwoliła mi niestety mało spalić bo tylko koło 640kcal… 😔
Na szczęście jutro do pracy pojadę rowerem a z pracy wrócę najbardziej okrężna droga by spalić za dziś i jutro! 🥰
Podsumowując jestem na siebie zła ze się bardziej nie postarałam ale nie załamuje się bo jutro to sobie odrobię 😉
Mam tylko nadzieje, ze waga mi jutro nie skoczy do góry 😥🙏🏻
Dobranoc motylki 🦋
2 notes · View notes