Tumgik
#tęsknoty
Text
Tak na nie zapomnienie
Przy tobie odkryłam co to znaczy kochać, co znaczy tęsknić, martwić się, myśleć o jednej osobie. Tyle czasu przeżyte z tobą dało mi zarówno wiele smutku, żalu jak i szczęścia i pragnienia być na zawsze w tej jednej chwili. Dałeś mi to czego inna osoba nie jest wstanie mi dać . Zawsze mówiłeś że jesteśmy dla siebie stworzeni, że do sobie pasujemy jak nikt inny, wierzyłam ci, i słusznie :( to była prawda, to zawsze była cholerna prawda.. Mamy kogoś innego, żyjemy inaczej, ale czy jesteśmy w 100% szczęśliwi? Ja nie! I wiem że ty też nie!! Kocham cię do dziś i zawsze będę. Chodź nie jestem już przy tobie, to zawsze będę blisko twojego serca, a ty zawsze będziesz w moim sercu, zawsze na zawsze na pierwszym miejscu
1 note · View note
donospl · 2 years
Text
LIVE: Sundial Trio
Ciągoty i Tęsknoty, Łódź, 18.3.2023 „Grają dzisiaj u Ciebie i musisz pójść ich posłuchać bo są w rewelacyjnie formie” napisał mi w wiadomości kolega po gdańskim koncercie Sundial Trio.  Są rekomendacje, których się nie odrzuca. Pomimo walki ze zmęczeniem po podróży zdecydowałem się więc na wieczorne spotkanie z muzyką. I była to najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć. Lubię sam zespół (zarówno na…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
mateopoznan · 2 years
Photo
Tumblr media
Trzy tysiące lat tęsknoty (2022, org. Three Thousand Years of Longing) Nierychliwa antologia baśni. Zgrabna i ładna, choć gdy próbuje filozofować to dość infantylna. Ale w końcu to baśń. Wizualnie bez zastrzeżeń, Swinton i Elba mają swobodę, by pokazać swoje możliwości aktorskie i szansę tę wykorzystują.
0 notes
jacobgraphy · 2 years
Text
„Też bym chciał żeby ktoś kiedyś tak niecierpliwie na mnie czekał, że z tej wielkiej tęsknoty aż nie mógł by usnąć.”
Muminki
751 notes · View notes
nbelcik · 9 months
Text
Nie, nie bój się samotności. Nie przerażaj się cichym telefonem ani brakiem kogoś na wyciągnięcie ręki. Jedyne czego powinieneś się bać to życia bez polotu. Dni bez tęsknoty. Wieczorów bez namiętności. Związku bez kochania.
-N.Belcik
119 notes · View notes
pozartaa · 21 days
Text
05.09.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 553. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
nie liczę kalori1 od: 58 dni
Hej dziś mam na nockę. Dzień jak co dzień. Kasiorka się kończy - byle do wypłaty... Opcja Allegro Pay to zuuuo... ( znowu kupiłam karty 😝).
***
Pogadaliśmy sobie wczoraj z "małżem" na wideo chacie. W dzisiejszych czasach Glob się skurczył. Nie czuję takiej tęsknoty, zawsze jest Messenger i telefon. Trochę tylko samotnie wieczorami...
***
No i nic ciekawego dzisiaj.
Pożyczam koleżance karty na turniej bo nie można grać proxami (wydrukowanymi kartami) w Store Championship.
Cieszę się, że mogłam pomoc choć sama nie zagram bo mam inne plany. Zresztą z czym do ludzi...może bym i mogła zorganizować czas, ale to trochę inne emocje niż na zwykłych wtorkowych rozgrywkach. Lepsze nagrody, więcej potu i krwi - bardziej na poważnie. Chyba nie jestem na to gotowa. Choć S. mnie muli i koledzy też.
***
Około 12:00 tradycyjnie poszłam się zdrzemnąć i to tyle jeśli chodzi o dzisiejszy dzień.
Wczoraj post był długi, a dziś jest króciutki 😄
Tumblr media Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę i tradycyjnie pozdrawiam wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙 🌛⭐
35 notes · View notes
urwalem-sie-z-gwiazd · 3 months
Text
Kiedyś łapy z tęsknoty się trzęsły po nocach, a dzisiaj nic już nie odczuwam. Chciałbym spotkać ciebie znowu, ale nie wiem, czy poczułbym cokolwiek.
22 notes · View notes
naliyx · 2 months
Text
W rozstaniu piękne i jednocześnie najgorsze jest to, że pewnego dnia obudzicie się nie pamiętając już tej osoby. Osoby, która miała być w przyszłości z Tobą na zawsze. Po prostu była nią. Przyszłością. Może przypomnisz sobie, jak ktoś na ulicy wypowie jej imię, przechodząc obok ciebie. Albo zatrzymując się obok ''waszego'' miejsca. Lub gdy w towarzystwie ktoś zacznie rozmowę o byłych partnerach. A ich twarz... Będzie powoli rozmazywać się w głowie, tak samo jak pozostawiony przez nich ból. Pozostanie tylko gorzki smak tęsknoty i gasnące wspomnienia...
— naliyx
18 notes · View notes
agressiondepression · 5 months
Text
krzyczałem "jebać miłość" a później umierałem z tęsknoty, krzyczałem,że cię nienawidzę a dawniej obiecałem oddać za ciebie życie
20 notes · View notes
singularitatems · 5 months
Text
zwierciadło dobra
-
Patrzę w te brązowe oczy,
na słońcu jakby miodem pokryte,
serce umiera z tęsknoty,
gdy pomyśli się o ich zachwycie.
Odnalazłam w nich dawno swój dom,
zwierciadło, w którym widać dobro,
przyglądam się, widząc w nich schron,
bez obaw przepadam stanowczo.
Ten Twój brąz kojarzony z bezpieczeństwem,
czyli tym, czego od paru lat szukałam,
wpatruję się w te barwy tylko z uśmiechem,
ponieważ tak uparcie je pokochałam.
22 notes · View notes
xepongex · 7 months
Text
Tak nagle po prostu zniknęłaś z mojego życia, tak o, bez uprzedzenia i słowa pożegnania. Świat stał się nagle szary, ponury, niewyraźny i przepełniony nieszczęściem. Nagle z codziennego kontaktu zastałam własne towarzystwo i cztery ściany. Tyle razy moje palce zawisnęły nad klawiaturą, aby wysłać do ciebie wiadomość i powiedzieć Ci, że mleko było zważone, dzień był kiepski, a mój ulubiony aktor udzielił wywiadu i obejrzałam go miliony razy. Tracąc Ciebie z dnia na dzień, zaczęłam tracić siebie. Mało spałam, jadłam minimum, aby zdusić to uczucie głodu. Przestałam dbać o siebie jak i o swoje otoczenie. Powroty do mieszkania były najtrudniejsze, bo samotność otulała mnie z każdej możliwej strony. Nie miałam siły na nic, a pusty wzrok utkwiony był w ekranie telefonu. A potem zaczęłam słuchać muzyki. Stało się to formą terapii, która uspokajała mnie, zagłuszała myśli. Zaczęłam planować każdy dzień, by mieć po co wstać następnego, a nie przeleżeć go z pustym wzrokiem wbitym w ścianę i z ochotą na płacz. Zaczęłam zmuszać się do jedzenia i szukałam przyjemności w przygotowaniu ładnych posiłków. Wypolerowałam mieszkanie w akcie złości i frustracji. Robiłam minimum minima, by zebrać się w całość. Wyszłam na spacer, było słychać mewy i pierwszy raz od dawna poczułam, że mogę oddychać, nie popadając w atak paniki. I pierwszy raz od dawna dostrzegłam słońce, które wcześniej przez długi długi czas było schowane za chmurami. Nabrałam powietrza do płuc, na plaży fale odbijały się od brzegu i wszystko nagle się we mnie wyciszyło. Chociaż moje kawałki pokruszonej duszy ledwo się trzymały to po raz pierwszy od dawna pomyślałam, że może z tego wyjdę. Wyjdę z tęsknoty za tobą i poukładam się na nowo.
23 notes · View notes
xentropiax · 12 days
Text
No. 35
Wyjechałam jeszcze z ostatnim tchnieniem lata, wróciłam już do jesieni. Wróciłam do ciepłego futra kota, do wibrującego mruczeniem małego ciałka, do kształtów moich rodziców, ich żywych komórek i bijących serc. Do zagraconego warszawskiego mieszkania, którego nie potrafię pokochać. Wyjechałam z poczuciem tęsknoty, wróciłam z tęsknotą w dwójnasób.
Mieszanka emocji we mnie. Melancholii, wdzięczności za to, co jeszcze mam, co jeszcze mogę doświadczać, strach przed momentem, w którym to utracę. Chyba poczułam, że teraz, właśnie teraz, jestem gotowa wybaczyć, zrozumieć, z czułością puścić twarde, raniące ręce liny.
Obejmuję kształt mojego taty i wybaczam mu, że pił, że nie było go w domu, że nosił i nosi wciąż swoje demony tak po cichu. I jestem mu wdzięczna za to, że zrozumiał bez słów moją chorobę, że nie odrzucił mnie w niej. Patrzę na jego siwe włosy i silne wciąż ramiona, i spracowane ręce. Na oczy w kolorze takim, jak moje. Na gęste włosy, które również odziedziczyłam po nim. I dziękuję za każdy dzień, w którym jest na tym świecie, w którym rękami rozgrzebuje ziemię i sadzi nowe rośliny, kosi trawę, podlewa warzywa, zbiera owoce i orzechy. Za niezliczone podróże samochodem, jajecznicę z grzybami i wolno palonego papierosa na balkonie. Nie powinieneś palić, tatusiu. Ale nie mogę nic z tym zrobić i myślę sobie o naszym podobieństwie, gdy nocami sama przesiaduję na tym samym balkonie i wpatruję się w ciemną noc i staram się palić mniej nerwowo, tak jak ty. Bo twój papieros dziś to nie jest papieros stresujących sytuacji, to nie jest ciche samobójstwo ani oświadczenie buntu. To obserwacja rzeczywistości, kontemplacja, przyzwyczajenie. Dziękuję ci za wszystko.
Potem obejmuję kształt mojej mamy, która nie wiadomo kiedy zrobiła się mniejsza ode mnie. Która wciąż potrafi być z hukiem stąpającą Walkirią swego gniewu, ale czasem robi się też krucha, czasem płacze jak mała dziewczynka. Farbuję jej siwe włosy na blond, chociaż nigdy naturalnie nie była blondynką, patrzę na jej gładką cerę, bo chociaż ma sześćdziesiąt sześć lat, to skórę ma wciąż napiętą i miłą. Całuję ją czasem w czoło, jakby była dzieckiem i dziękuję jej za wszystko, i modlę się, że mieć z nią jeszcze jeden rok, jeszcze trochę. Przez lata wizja jej utraty paraliżowała mnie na śmierć, dziś trochę mniej, dziś wizja straty któregokolwiek z rodziców rodzi we mnie uczucie bezkresnej pustki, a przecież wiem, że to nadejdzie, że to się w końcu wydarzy i nic już od tej pory nie będzie takie samo.
I wybaczam ci, mamo, bo chociaż strasznie mnie poraniłaś, wciąż cię kocham. Ostatnio zaczęłam to znów ci mówić, chociaż przez dłuższy czas nie przechodziło mi to przez gardło. Nie potrafiłam ci tego powiedzieć, bo miałam do ciebie ogromny żal za to wszystko, co mi zrobiłaś, chociaż byłaś dorosła, a ja byłam dzieckiem. Za każdy krzyk, wrzask codzienny, za poczucie winy nieustanne, że cię zasmucam, że jestem nie dość. Za to, że to ja musiałam cię wspierać emocjonalnie, choć nie miałam do tego narzędzi ani przestrzeni. Za to, że nie mogłam do ciebie przyjść z problemami, że nie mogłam ci powiedzieć, co mnie boli. Za wszystkie krzywdzące słowa i obelgi na swój temat, które usłyszałam, chociaż nie było dla nich żadnego powodu. Przez długi czas próbowałam się wyzwolić od lęku przed tobą. Próbowałam nauczyć się żyć niezależnie, osobno, chociaż ty nie znosiłaś tej metamorfozy. Nie umiałaś poradzić sobie z tym, że przestajesz być matką, że twoja rola w dosłownym sensie się skończyła, a bez niej nie wiesz, kim jesteś, bo od zawsze, odkąd twoi rodzice cię porzucili, chciałaś być tylko tym - rodzicem. A może tak naprawdę chciałaś, żeby ktoś cię kochał, po prostu, bezinteresownie. Coś, czego nigdy nie poczułaś. Nie mogę cię winić, co ci się przytrafiło było absolutnie horrendalne i niewytłumaczalne.
Ale dziś wybaczyłam ci już chyba wszystko, co zrobiłaś mnie. Dziś się już ciebie nie boję jak kiedyś. Dziś nie boję się, że cię stracę i sobie nie poradzę. Bo wiem, że jakoś sobie poradzę. Ale nie chcę cie tracić nawet wtedy. Nie chcę jeszcze większej pustki. Nie chcę cichego domu, pustej kuchni, twoich rzeczy w szafach, których nigdy nie założysz.
Mamo, tato, tak boję się, że mam z wami niewiele czasu. Że zawsze będzie go za mało.
Potem jest kształt mojego brata. Przez wiele lat był obcym mi człowiekiem, dopiero niedawno poznaliśmy się na nowo, jako dorośli już ludzie, znów jesteśmy w swoich życiach. Mój brat, do którego porównywanie mnie było największą obelgą, bo wiem jak traktował rodziców. Dziś mam dla niego więcej zrozumienia, przez inny pryzmat widzę te wszystkie sytuacje. Dziś mam dla mojego brata pewien rodzaj szacunku za jego wewnętrzne uziemienie i radzenie sobie z tym, jak został skrzywdzony. Myślę o jego uśmiechu, naszych bliźniaczych fryzurach, otwartości. Nigdy już nie odzyskamy dzieciństwa, nie spędzimy go razem, nie będziemy rodzeństwem zżytym od zawsze na zawsze. Nie wiadomo, na które z nas Kosiarz wyda wyrok pierwszy, ale ty masz trochę lat przewagi nade mną, braciszku. Chcę dla ciebie jak najlepiej, chcę, żeby to skrzywdzenie nie było końcem, a początkiem, żebyś był szczęśliwy, żebyś jeszcze miał do kogo wracać. Chcę, żebyśmy pobiegli razem te dziesięć kilometrów i może pojechali do Stanów. Przede wszystkim nie chcę cię nigdy żegnać. Tylko ty zrobiłeś coś, co może po naszej rodzinie zostać. Ja mam na to marne szanse.
Obejmuję kształty moich przyjaciół. Tych, którzy są rodziną z wyboru, którzy są przy mnie od dawna, z którymi wypiłam niejedno wino, z którymi śmiałam się i płakałam. Wszyscy oni to piękni ludzi, ciepli, otwarci, szczerzy, lojalni. Dobrzy, po prostu, w swojej istocie, lśniący. Tak się cieszę, tak jestem wdzięczna, że trafiłam jakimś szczęściem głupca na te osoby, że chciały być ze mną, że mnie jakoś kochają. Nigdy, przenigdy nie chciałabym ich stracić. Chcę być w ich życiu, móc ich wspierać, być dla nich, towarzyszyć im w najważniejszych momentach, śmiać się z nimi w głos, tańczyć na ich ślubach, bawić ich dzieci, obejmować ich w żalu i smutku. Nigdy się nie pożegnać. Inaczej nie wiem, co. Tak trudno byłoby bez nich.
Myślę o kształtach wszystkich moich przeszłych kochanków. Żadnemu z nich nie życzę źle, nie potrafię. Bez względu na to, czy mieli głębokie rany w środku, czy po prostu nie byłam dla nich aż tak ważna, to nie szkodzi. To naprawdę nie szkodzi. Każdy koniec był inny, bolał inaczej, nawet jeśli to ja podejmowałam decyzję. Przy każdym z nich zastanawiałam się, czy mogło być inaczej. I zawsze byłam jednego pewna - nie, nie mogło. Nawet z tym ostatnim, mimo całej sympatii, mimo wszystkiego, co najlepsze, mimo czułości, w obecnym kształcie ten człowiek nie był dla mnie. I bolało bardzo, bo miałam największe poczucie, że dla niego, z jakiegoś dziwnego powodu, akurat dla niego, mogłabym wszystko. I z nim mogłabym wszystko. Iluzja.
Żadnemu z tych, na których skórach składałam swoje pocałunki, nie życzę źle. Mam nadzieję, że przeszłe ciepło ich ogrzewa, nawet jeśli było to dawno, nawet jeśli to co między nami było, nie trwało długo. Ciepło, czułość, miłość, przywiązanie - to nigdy nie jest złe. Samo w sobie jest czyste, jest wspaniałe, nadaje życiu sens. Tak więc wdzięczność za każe czułe słowo i gorący pocałunek, za każde zbliżenie, uścisk, śmiech. Miejcie dobre życia, pełne miłości. I ta moja miłość, w zupełnie innym już kształcie, nie w kształcie romantycznym, a transcendentalnym, zawsze z wami zostanie, bo wszyscy jesteśmy jednym, a co raz się pojawiło, tkwi w atomach na zawsze, pulsuje w atmosferze, źródło, które się nie wyczerpuje, wieczna czuła energia. I w tym jednym wymiarze ja wybieram kochać, ponad skrzywdzenie, ponad tymczasowy ból. Wy też kochajcie, chłopcy.
Patrzę w błękitne oczy mojego kota i ją też kocham, tak mocno, że widmo jej straty czasem wywołuje u mnie łzy. To niewinna istota, którą znam od kocięcia, która ma własny charakter, upodobania, cały wewnętrzny świat. Która wyczuwa moje emocje, która rozumie strach, lęk, smutek, nudę, ale i szczęście, przyjemność, spokój. Myślę o tym, że kiedyś będziemy musiały się pożegnać, bo w końcu i na to przyjdzie czas. Przynajmniej w tym wymiarze, w tym kształcie. I modlę się o to, żebym mogła ją odprowadzić, żeby zasnęła kiedyś bez bólu w moich ramionach.
Wszystkie te straty nadejdą, może będzie ich mniej, może więcej. Ale jakieś będą, tego nie unikniesz. To przyszłość, która kaleczy teraźniejszość, nie warto się nad nią zastanawiać, ktoś by powiedział. Ale ona paradoksalnie pomaga mi teraźniejszość docenić, każdy jej oddech, żywe głosy i serca tych, których kształty pokochałam.
Ale jest też lęk i nie oszukuję się w tym. Po dziesięciu latach pomyślałam sobie - jestem w końcu gotowa kochać jak wtedy. Ale pomyślałam też - boję się, że stracę wszystkich, których kocham, a przecież mam w sobie tyle miłości! Tyle czułości bez ujścia, tylko strach.
Ja wiem, zawsze można to wszystko skierować na zewnątrz w bardziej ogólnym sensie.
Albo do wewnątrz. I wtedy pojawia się w mojej głowie stwierdzenie: Entropio, chyba ostatnio nie bardzo siebie kochałaś. Ale przynajmniej nauczyłaś się wybaczać.
7 notes · View notes
uchovangogha · 1 month
Text
Z serii: 1-800 pierdolenie część druga xDDD
Coś czuję, że dzisiaj będzie dobrze. Poprostu mam takie przeczucie.
Godzina 12:00 a ja zjadłam 23 kcal.
Wczoraj wieczorem mnie wszystko poprostu bolało ale dziś czuję się już dobrze. Myślę że raczej coś jeszcze zjem, ale nie przekroczę 100kcal.
Nie ma opcji.
Myślę, że wstrzymam się z ważeniem do przyszłej środy. To pozwoli mi może bardziej się skupić na nie jedzeniu bo przyznam, że nawet najmniejsze wahania w wadze potrafią mnie zniechęcić. W weekend czeka mnie spotkanie ze znajomymi ale nie zamierzam tam jeść. Jeszcze nie wiem czy pojadę autem czy nie przejadę się rowerem (trasa w dwie strony pozwoliłaby mi spalić jakieś 200-250 kcal patrząc na to ile zwykle mi się udaje spalić jadąc do miasta i spowrotem. Tak, mieszkam na zadupiu i to jeszcze pełnym sporych górek)
Dużo tu piszę, co nie?
Nie mam zbyt wielu znajomych. Mam jedną najlepszą przyjaciółkę, trójkę bardziej znajomych i chłopaka. Najwięcej piszę z tym ostatnim, po kilka godzin dziennie. Mieszkamy trochę daleko od siebie, umieram wręcz czasami z tęsknoty i już nawet mama mi mówiła rzeczy typu "nie masz pewności czy nie ma kogoś innego" i że zbyt niektórym ufam.
Kobieto, wiem że nie wyglądam jak modelka i nie wiem jak ktokolwiek mógł mnie pokochać. Ja nie ufam wielu osobom, nawet sobie nie ufam, ale mu ufam. A patrząc na to ile czasu dziennie mi poświęca to nie wiem czy miałby czas na kogoś innego... Jeśli tak to napewno mniej niż na mnie.
Wracając,
treści tego typu raczej pisze w notatniku.
A ja zawsze bardzo dużo piszę.
Pozwala mi to jakoś nie wiem, zająć czas? Nie myśleć o jedzeniu? Często wypisać się i uspokoić?
Ogólnie czuję się dzisiaj ładniej niż zwykle. Może to dlatego, że nie jem? Jak nie jem, to czuję się ładnie. Tak czysto...
Po jedzeniu czuję się jak menel.
Boje się że waga spadnie a moje wymiary zostaną takie same. Załamie się, jeśli waga spadnie, a one zostaną takie same.
Mam duże uda. Naprawdę duże... To mój największy kompleks już od lat dzieciństwa. Do tego szerokie biodra i ramiona. O twarzy nie wspominam, staram się ją zaakceptować.
Góra ciała nie wygląda aż tak źle, ale przeszkadzają mi ręce, dłonie...
Pewna osoba traktuje moje uda jak poduszkę, ale ja chciałabym, żeby ich obwód zmniejszył się o co najmniej 10 cm. Żeby nie były takie tłuste...
Niektórym się podobają masywne nogi, ale mi nie. Mnie brzydzą (oczywiście chodzi o moje nogi. Widziałam wiele osób którym pasowały i miałam tylko takie "wow... Dlaczego ja nie mogę tak wyglądać?" Ale najwyraźniej mi pisana jest chudość). Wszyscy mówią, że nie lubią nosić krótkich spodenek a ja wręcz na odwrót. Mam wrażenie że wyglądają na mnie lepiej niż większość długich spodni.
Dodatkowo mam jeszcze rozbudowane mięśnie nóg, co w połączeniu z tym całym tłuszczem jest no... Ohydne.
Tak na koniec, dziękuję osobom które to czytają... Szczerze nawet jeśli nikt tego by nie czytał to i tak bym to publikowała, bo czemu nie? Mam poprostu wtedy wrażenie, że nie jestem sama. Że jest wiele osób które mają tak jak ja i że mam z kimś wspólny cel - schudnąć.
Obiecuję, że gdy osiągnę GW1 to może wrzucę tu jakieś zdjęcia dla porównania z mojej najgorszej wagi. Wyglądałam tak źle... Dalej wyglądam źle ale nie aż tak jak wtedy. Chcę zobaczyć różnicę... Chcę tak bardzo widzieć że schudłam. Nikt nie musi mi tego mówić, bo ja nie uwierzę - ja muszę to zobaczyć.
Ktokolwiek to czyta, miłego dnia, trzymajcie się i nigdy się nie poddawajcie, bo skończycie jak ja - w kółko powtarzając swe błędy i stojąc w miejscu.
7 notes · View notes
mschocolateworld · 2 years
Quote
Człowiek uwiel­bia uciekać, kiedy tyl­ko coś mu nie pasuje. Pakuje swoje myśli, tęsknoty, uczucia i rzeczy, wciąga płaszcz obojętności, i ucieka. Nieważne gdzie. Byle jak najdalej od tego, co nie poszło po jego myśli.
Danka Pałęga
88 notes · View notes
kurwoksiestwo · 3 months
Text
jestem trzeźwa i smutna
i wciąż się zastanawiam
czy wierzysz w szczerość moich słów
i dlaczego nie dbasz o pożegnania
tęsknię
tęsknię już od dawna, bo mimo iż siedzisz obok
nie ma cię
nie widzę cię, nie czuję
tęsknię
tęsknie za chwilami, które były tylko nasze
czy wciąż o nich pamiętasz?
czasami zapominamy o rzeczach, które po prostu nie są istotne, automatycznie
czy one takie dla ciebie były?
ja ich nigdy nie zapomnę nawet jeśli będę się starać
boję się
boję się, że oszaleję z samotności i
tęsknoty
tęsknoty za tym jak gniłam razem z tobą
w tym rozjebanym pokoju, ale czułam, że jestem tam gdzie powinnam, bo nawet gnicie przy tobie było dla mnie szczęściem
chciałabym znowu patrzeć ci w oczy, w półmroku i się uśmiechać
kiedyś potrafiłam czytać ci z oczu
ostatnio już nie mam okazji
8 notes · View notes
Która lektura jest lepsza - "Piaskowy Wilk" Asy Lind czy "O psie, który jeździł koleją" Romana Pisarskiego?
Tumblr media
"Kiedy ani mama, ani tata nie chcą się z nią bawić, Karusia idzie nad brzeg morza i rozmawia z Piaskowym Wilkiem. On zawsze ma dla niej czas oraz ochotę na robienie ciekawych rzeczy.
Piaskowy Wilk ma błyszczące futerko w kolorze piasku i był na świecie od zawsze. Opowiada rzeczy zapierające dech w piersiach i tłumaczy Karusi zagadki otaczającego ją świata. Na przykład, że wszechświat nie ma końca, albo że siniaki to medale, które dostaje się za odwagę. Albo że tata dlatego nie może przyjść się wykąpać z Karusią w morzu, bo gazeta, którą czyta, zahipnotyzowała mu oczy. Piaskowy Wilk potrafi przekonać Karusię, że nie musi bać się ciemności ani potworów.
Świat na pograniczu rzeczywistości i dziecięcej fantazji. Autorka bardzo świadoma jest języka, smakuje go i bawi się nim podobnie jak robią to dzieci. Książka składa się z kilkunastu autonomicznych rozdziałów i świetnie nadaje się do głośnego czytania, na przykład jako bajka na dobranoc." (za lubimyczytac.pl)
"W latach 50. ubiegłego wieku żył we Włoszech wyjątkowy pies. Lampo, kundelek o niebywałych umiejętnościach - potrafił samodzielnie podróżować koleją. Zawsze trafiał tam, gdzie chciał. Ta prawdziwa historia stała się kanwą opowieści, którą napisał Roman Pisarski.
"O psie, który jeździł koleją" to książka opowiadająca o losach Lampo i ludzi, których spotykał na swej drodze. Historia przyjaźni miedzy człowiekiem i zwierzęciem, przywiązania, tęsknoty i prawdziwego oddania.
Od lat kochana przez kolejne pokolenia dzieci, dla wielu stała się jedną z najważniejszych książek dzieciństwa." (za lubimyczytac.pl)
5 notes · View notes