Tumgik
#2 sztuki
Text
Krzesło BOOMER od MODESTO DESIGN - luksus za przystępna cenę
Krzesło BOOMER od Modesto Design to idealny wybór dla osób ceniących sobie prostotę, funkcjonalność i komfort. Produkt wykonany jest z wytrzymałego polipropylenu w matowym, białym kolorze, a do tego wszystkiego została zastosowana konstrukcja ze stali lakierowanej, co zapewnia wytrzymałość i stabilność. Waga netto 1 szt. to 6,85 kg, a w opakowaniu możemy znaleźć nawet 2 sztuki tego krzesła. Najlepsze jest to, że produkt nie wymaga składania. Wystarczy, że kupisz odpowiedni model i wygodnie ustawisz go w swoim domu. Modesto Design to polska marka złożona z zespołu kilku designerów, których pasją jest tworzenie mebli i oświetlenia. Zaprojektowali wiele produktów, które zachwycają swoją estetyką i funkcjonalnością. Ich produkty przyciągają uwagę, gdyż marka skupia się na tworzeniu mebli i oświetlenia, które nie tylko są niepowtarzalne, ale i wygodne w użyciu. Produkty Modesto Design nie tylko są wytrzymałe, ale również dostępne w przystępnych cenach, a to sprawia, że marka jest ceniona przez klientów na całym świecie. Co więcej, Modesto Design współpracuje z wieloma znanymi projektantami, aby stworzyć produkty, które wpasowują się w różne wnętrza i zaspokajają indywidualne potrzeby. Wszystkie produkty marki są ręcznie wykonane i posiadają gwarancję jakości. Jeśli szukasz produktu najwyższej jakości, który umożliwi Ci wyrażanie siebie, to Modesto Design jest właśnie dla Ciebie.
0 notes
luxlius · 9 months
Text
mam dwa eseje i prezentacje do zrobienia, nie mam tematów, ankiety do prezentacji jeszcze nie ogarnęłam, w święta ofc wszystko olałem i spałem, watch me speedrun through all of that shit
1 note · View note
dekoratornia · 2 years
Text
Komfort i wytrzymałość - Krzesło LARA od MODESTO DESIGN
Krzesło LARA od Modesto Design to idealny wybór dla osób szukających miękkiego i wygodnego siedziska. Ten model to połączenie nowoczesnego designu, funkcjonalności i wytrzymałości. Wykonane z wysokiej jakości materiałów, zapewniających wygodę i komfort, jest idealnym rozwiązaniem dla każdego wnętrza. Krzesło wykonane jest z metalu lakierowanego na czarno, z miękkim siedziskiem tapicerowanym tkaniną welurową w ciemnoniebieskim odcieniu. Wyprofilowane oparcie i proste, funkcjonalne linie sprawiają, że siedzisko jest wygodne i stabilne. Krzesło LARA wyposażone jest w stabilną podstawę, która zapewnia wytrzymałość i trwałość siedziska. Jego waga netto wynosi 4,55 kg, a waga z opakowaniem 10 kg. Wymiary opakowania to 65 cm x 56 cm x 46 cm. Krzesło LARA jest dostępne w paczce w ilości maksymalnej 2 sztuk. Produkt wymaga złożenia. Modesto Design to polska marka, która tworzy meble i oświetlenie, wykorzystując najwyższej jakości materiały i nowoczesne technologie. W ofercie firmy znajdują się wytrzymałe i trwałe produkty, idealnie pasujące do każdego typu aranżacji. Marka Modesto Design stawia na prostotę i funkcjonalność - projekty mebli i oświetlenia są minimalistyczne, a jednocześnie wykorzystują najnowsze trendy. Wszystkie produkty wykonane są z materiałów najwyższej jakości, dzięki czemu są trwałe i wytrzymałe. Firma Modesto Design współpracuje z zagranicznymi producentami, aby zapewnić swoim klientom najwyższą jakość produktów. Oferta marki jest skierowana do osób, które poszukują ekskluzywnych i stylowych mebli i oświetlenia do swoich wnętrz. Modesto Design oferuje produkty, które są idealnie dopasowane do wymagań wszystkich klientów - od nowoczesnych po klasyczne aranżacje. Firma stale się rozwija i poszerza swoją ofertę, oferując modne i unikalne produkty.
0 notes
pvagatka · 28 days
Text
24.08.2024r.
zjedzone : 1550 kcal
spalone : 147 kcal
bilans : 1403 kcal
woda : 2,2 litry
rano mama obudzila mnie o 8:30. bo mialysmy isc na jakis tam festyn z siostra. a jak jest FESTYN, to i jest JEDZENIE. DUZO JEDZENIA. kontynulujac wstalam i zaczelalam sie ogarniac. jak zwykle poszlam napic sie wody. udalo mi sie nie zjesc sniadania. jednakze na festynie okolo 11:00. mama zauwarzyla ze sa pistacjowe paczki keto. co zrobila? KUPILA GO. oczywiscie musialam sprobowac. w taki oto sposob zjadlam 194 kcal w 10 sekund. byly to 2/3 gryzy. od tego wszystko sie ZACZELO. doslownie 30 minut pozniej wpierdolilam 4 sztuki pierogow ruskich cebulka i szczypiorkiem. gdzie wyszlo jebane 296 kcal. potem bylo znacznie GORZEJ. woda mi sie skonczyla i nie mialam z kad jej wytrzasnac i przez brak wody. SPIERDOLILAM WSZYSTKO. o 12:00 zjadlam 1 galke lodow smietankowych. gdzie wszyszlo 81 kcal W TAMTYM MOMENCIE BYLAM PEWNA ZE WSZYSTKO ZAWALILAM. do tego moj brzuch wygladal jakbym byla W CIAZY. potem nic nie jadlam, gdy wracalismy do domu to pojechalismy znow na kolejne lody tym razem byly to 1 galka lodow czekoladowych = 148 kcal. poniewaz tych lodow bylo WIECEJ bo by na wage. w domu o 15:00 zjadlam tortille i wyszla bardzo KALORYCZNA bo 507 kcal. w tym byl jeszcze 1 suchy placek od tortilli. potem doslownie chwile po obiedzie zjadlam 3 sliwki, co dawalo kolejne 88 kcal. potem ulana swinia czyli kto? JA. zjadlam 125 g malin = 54 kcal. pozniej robilam ciasteczka dla mamy na bazie kajmaku czyli masy krowkowej i zjadlam 2 ciastka = 124 kcal. nadal GRUBEJ SWINI bylo malo i zjadlam 1 nektaryne i to bylo 58 kcal.
podsumowujac gorszego dnia to chyba nie bylo kurwa. kurwa jadlam jak swinia. do tego wszystkiego wypilam malo wody kurwa. ZAJEBIE SIE PRZYSIEGAM. za kazdym razem w weekendy tak jest, bo jestem wtedy z rodzicami.
dzisiejszy dzien : -999999/10
25 notes · View notes
szara-cma · 25 days
Text
Hej!
Dwa dni temu rozpoczęłam dietę owocowo- warzywna. Będę na niej dopóki nie osiągnę ugw (46kg / 173 cm). Dwa dni temu ważyłam 55.1kg. Dzisiaj 53.3 kg.za to kocham te dietę. Pół roku temu w 6 tygodni zeszłam z wagi 55 do 47. Trzymałam ta wagę z małymi wahaniami. Miesiąc temu zaczęłam ostro bingowac, myślę że związane to było z ogromem stresu jaki miałam.
Więcej o tej dietce napisze w innym poscie. Ale polecam ja każdemu jako dobry wstep do szybkiego zrzucenia wagi i dalszego dazenia do perfekcji!
1 dzien (poniedzialek):
0.5l soku marchewkowego (150)
Jablko 2.5 sztuki (180)
Sałatka warzywna (100)
400g pomidorków koktajlowych (70)
Zupa z pomidorowego soku (100)
Razem 600 kcal
2 dzien (wtorek):
Surówka z tartej marchewki i kapusty (100)
Grejpfrut 1 szt. (100)
Jablko 1 szt. (100)
Zupa krem z warzyw (200)
Pomidorki koktajlowe, papryka i ogórki surowe (100)
Razem 600 kcal.
42 notes · View notes
garadinervi · 1 year
Photo
Tumblr media
From: Stanisław Dróżdż, ALEA IACTA EST, (assemblage of dice, board; detail), 50th Venice Biennale, Polish Pavilion, Venezia, June 15 – November 2, 2003 [Muzeum Sztuki w Łodzi, Łódź. Dolnośląskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Wrocław. © Estate of Stanisław Dróżdż. Photo: © Andrzej Świetlik]
game is a dream of winning game is an archetypical from form of conflict game is the simplest symbol of the relation dream- conflict
Formula: 'dream, conflict' is widely known, in its elements from everyday experience. Each day we sleep, dream (consciously and unconsciously) and we go into minor or major conflicts (from argues between people to fights with ourselves). Game becomes its common base by incorporating these situations into one piece of art.
These two definitions can be understood literally or metaphorically and in case they overlap we can divagate with them in field of art.
The dice, a game invented by the Homeric wise man Palamedes assumes that the participants will play with someone about something likewise in the film ‘The Seventh Seal’ by Bergman the knight plays with death. By using his invention I assume a possibility to play with oneself for ‘nothing’.
– Stanisław Dróżdż
350 notes · View notes
lekkotakworld · 10 months
Text
Niedziela, 3 gru 23
Wczorajszy wieczór skończył się atakiem płaczu. Tak strasznie mi przykro z powodu swetra, że płakałam co najmniej jakby ktoś umarł (sorki za porównanie). Do tego w międzyczasie dochodziły różne inne myśli, że nie potrafię sobie poradzić, że jestem słaba, że zawsze szukam pomocy u mamy zamiast sama działać, że nic mi się nie udaje, ehh wewnętrzny krytyk miał wczoraj pożywkę. Szkoda że rano musiałam kombinować jak się pozbyć opuchlizny z oczu, ale kostki lodu dały radę jakoś.
Jedzeniowo nie było źle. Do czasu. Zjadłam 2/3 opakowania tych ciastek. Miałam nie jeść słodyczy i trzymałam się z tym, ale za dużo wszystkiego, pozwoliłam sobie je zjeść i uciszyć głowę. Poza tym co na zdjęciach były jeszcze dwa Danonki, Danio ciasteczkowe i mus owocowy. A na kanałach jest tuńczyk wymieszany z jogurtem 🤌 trochę zainspirowana Agasavą i jej fazą na pastę rybną haha
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Spędziłam dziś dzień przed laptopem i pewnie jeszcze trochę posiedzę. W międzyczasie sobie porysowalam, kurcze tęskniłam i mogłabym rysować i rysować 😅
Tumblr media
2. Tak jak zauważyła wczoraj @yaykopinger Snow Globe to kula śnieżna w znaczeniu szklanej kuli z drobinkami śniegu, dlatego postanowiłam ten rysunek powtórzyć. W takim wypadku otrzymujecie ode mnie dwa rysunki zamiast jednego haha 🤭
3. Świeczki - tu postawiłam na 4 sztuki - 4 tygodnie Adwentu. Zawsze jak myślę o świeczkach w Boże Narodzenie to myślę o Adwencie. U mnie na rysunku zapalone już dwie, choć druga będzie zapalana dopiero za tydzień 🤭
Tumblr media Tumblr media
39 notes · View notes
deadangellllll · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
JEŚĆ MNIEJ NIŻ 500 LUB 0
‼️ZAPRASZAM NA PRZEPIS‼️
Mój dzisiejszy posiłek pierwszy i ostatni 16:34 jestem syta polecam jem praktycznie co 2 dzien wlansie ten posilek.Miałam fasta 24h wiec jest to wystarczająca porcja dla chudzinki aby sie najesc bez wyrzotow sumienia❤️
🦋Spring rollsy
składniki
❤️papier ryżowy 2 sztuki 54kcal
❤️pomidor żółty połówka 19 kcal
❤️sałata lodowa z 3-4 liscie 10kcal
❤️tofu połowka czyli 80gram 83 kcal
❤️sos sojowy do smaku 25 kcal
całość 191 kcal❤️🥰
🍽️Przygotowanie Włożyłam do airfryer beztluszczowego tofu w marynacie sojowej aby nie uzywac tlusczu
❤️namoczylam papier ryżowy w wodzie nałożyłam pozostałe skladniki zawinęłam i to tyle
A WY CO JECIE MOZECIE DAC PROPOZYCJE W KOM chudziutkie motylki kruszynki lekkie jak piórko🦋
CHCECIE ABYM WSTAWIAŁA PRZEPISY NA MNIEJ NIŻ 500kcal PRZEPISY?DAJCIE ZNAĆ W KOM I REBLOGUJCIE MAM NAPRAWDE MNÓSTWO PRZEPISÓW I INSPO🙌🦋
11 notes · View notes
jedzonkopyszne · 9 months
Text
Runda 1 tura 3
ZALEWAJKA
Tumblr media
składniki (za aniagotuje.pl):
1 litr wody - 4 szklanki
500 g ziemniaków - około 4 nieduże (lub ziemniaki ugotowane "z obiadu")
500 ml zakwasu (na żur i żurek, na mące żytniej)
150 g podgardla lub słoniny
150 g kiełbasy podwędzanej lub boczku wędzonego
200 g cebuli - dwie sztuki średniej wielkości
100 g śmietany kwaśnej 18 % - około 4 łyżki
3 ząbki czosnku - około 15 g
mała garść suszonych grzybów
3 łyżki oleju do smażenia lub smalcu - około 30 ml
przyprawy i zioła: łyżka majeranku; 3 listki laurowe; 3 ziarna ziela angielskiego; pół łyżeczki pieprzu; płaska łyżeczka soli
STROGONOW
Tumblr media
składniki (za kwestiasmaku.com):
500 g polędwicy wołowej, ewentualnie rostbefu, ligawy
2 łyżki mąki pszennej
500 ml bulionu wołowego
4 łyżki oleju roślinnego
2 cebule
300 g pieczarek
1/2 czerwonej papryki
1/2 szklanki przecieru pomidorowego
1 łyżka koncentratu pomidorowego
przyprawy: 2 łyżeczki słodkiej papryki, 1/2 łyżeczki ostrej, sól i pieprz
1 ogórek kiszony (opcjonalnie)
do podania: pieczywo, gęsta kwaśna śmietana, natka pietruszki
22 notes · View notes
indira2004 · 3 months
Text
7.07.2024 niedziela
1. Zapomniałam już jak tu jest gorąco.
W gruncie rzeczy nie bardziej, niż potrafi być w Warszawie, ale świadomość bycia na Bałkanach daje +100 do temperatury.
2. Byłam dziś w muzeum miasta Skopje, po drodze zostałam zapytana o pochodzenie, a pytający bardzo się zdziwił, że nie jestem Macedonką, w drodze powrotnej zaliczyłam galerię sztuki w starym hammamie, po powrocie znowu się zdrzemnęłam, a teraz wróciłam ze smacznej, ale drogiej kolacji w fajnym miejscu, przy czym z racji ceny już jej raczej nie powtórzę. Also nie mogę się tak najadać na noc.
Muzeum Macedonii, na którym troszku mi zależało w niedziele i poniedziałki jest zamknięte, smuteczek bardzo.
8 notes · View notes
annpositivitylife · 1 year
Text
Jestem na studiach
Ogólnie WOOOOOW!!! Cieszę się wszystkim, zajęciami, to jest to co chciałam ♥. Jestem w grupie, gdzie ludzie są średniozaawansowani, chcą się przepisać do początkujących grup i czasem mi głupio, że tyle wiem. Nie chcę byc jakoś odtrącona. Ale cala grupka się mega dogaduje, nawet z takim jednym śmiesznym i specyficznym ziomkiem. Ja się cieszę, bo oprócz nauki języka (germanistyka), mam troche sztuki, literatury itp. To jest coś co kocham!
Wiadomo, są trudne przedmioty. Językoznawstwo, historia, hiszpański (tak zapisalam się na to, ale obiecałam sobie, że nie będę narzekać, bo sama chciałam). Przede wszystkim trzeba przystosowac się do nowego trybu. Nie mam zajęć 8-13 jak w szkole tylko od 10 czasem do 20, z 2 okienkami po 2 godziny i nie wiem co robić. Wszędzie idę na pieszo, bo tramwaje są i tak zapchane. Dobrze że moja siostra gotuje (jest na 4. roku i ma trochę mniej zajęć), bo nwm jak dałabym radę.
Poznałam fajne osoby, trzymam się tez bliżej takiej jednej. Jest fajnie. Chociaż jestem zmęczona i jeszcze nie zrobiłam sobie dobrej rutyny. Chociaż chodzę spać wcześniej i śpię koło 8h mimo wszystko, więc są plusy.
Miałam jazdy, mam już 20h za sobą. Boję się co się zbliża, nadal walczę z parkowaniem, ale łuk już ogarniam. Ale przede wszystkim, nie stresuję się już tak jazdą, samym przebywaniem na drodze.
Miałam urodziny 7. października♥ i było naprawdę fajnie. Uczę się doceniać rzeczy, nawet jak nie wyglądają tak jak sobie umyśliłam. Bo padał deszcz, a wolę złotą polską jesień, nie miałam czasu na shopping przed urodzinami. Ale dostałam prezenty, m.in. taką grę karcianą w Emocje, o której marzyłam. No i M. mnie zaskoczył- po 8h studiów zaocznych, przyjechał do mnie (1,5h), żebym się z nim zobaczyła w urodziny. Meeeega słodkie. Tak mi się podoba że on się tak stara. Nawet ładny naszyjnik mi kupił (zauważył, że wolę złoto xD). Kochany.
Mam coraz mniej zmartwień związanych ze związkiem. Jasne, że nie wiem wszystkiego jeszcze, ale uczę się to akceptować. Nigdy nie będzie większego rozwoju niż teraz. Zaczynam odczuwać więcej szczęścia, lekkości, cieszyć się. Mam czasem gorszy czas, ale potrafię sobie z tym radzić. Musiałam znowu wrócić do leków. Cały sierpień i wrzesień czułam się jak nie ja, przez odstawianie. Po prostu to było za wcześnie moim zdaniem, no i sprawy związane ze studiami, związkiem, prawem jazdy mnie stresowały. Nie mam zamiaru się biczować za to. Po prostu mój organizm tego potrzebuje.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
24 notes · View notes
zyjecichokrwawiaclol · 4 months
Text
Hejka motylki i gąsieniczki!!
Bilans z dzis! ❤
Zjadłam: 465 kcal. Spalone: ok. 677 kcal. Wody wypiłam 2 L tylko bo 4 godziny spędziłam u rodzinnego psychologa😭😭
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
to sa kluski ryżowe i troche dolalam do nich gorącego kubka aby byly smaczniejsze. powstrzymalam sie od zjedzenia calych i zamiast 100g zjadlam 60g! 😈
(pieczywa tego zjadlam 2 sztuki)
10 notes · View notes
yama-bato · 1 year
Photo
Tumblr media Tumblr media
1. Ryszard Winiarski | first game 5x5 (1980) | Artsy
2.  Ryszard WINIARSKI - Przypadek w | Artinfo.pl - portal rynku sztuki
43 notes · View notes
trudnadusza14 · 8 months
Text
13-14.01.2024
W sobotę rano obudziłam się w dobrym humorze
I od razu zabrałam się za zadanie domowe
A Kiara mi towarzyszyła
Do tego śnieg na dworze padał
Co jeszcze bardziej mi poprawiło humor
I tak nie lubię tej jednej nauczycielki że wybrałam się do szkoły o 11
Przyszłam to się okazało że mają egzamin xd
I nauczycielka do mnie z tekstem że jestem taka głupia że się spóźniłam na egzamin
Ja jej pocisnelam tekstem że spóźniłam się bo wiem że umiem
Pierwszy raz dostałam tekst że jestem zbyt pewna siebie i że na pewno nie dam rady napisać bo jest za mało czasu
Oni od 8 pisali a ja cały napisałam w pół godziny
Potem drugi
Mina nauczycielki i klasy bezcenna
I dostałam dwie 6 😏
A raczej trzy bo jeszcze z pracy domowej
I dowiedziałam się że jutro i za tydzień wolne
Dla wypalonej szkołą osoby to istny raj
Wróciłam do domu cała szczęśliwa
Z wiedzą że się udało
Uwielbiam pokazywać że coś potrafię tym którzy we mnie nie wierzą
Próbowałam potem spać ale nie wyszło
Więc oglądałam szpital i układałam puzzle
Skończyłam czytać książkę o Van Goghu. Pochłonęłam ją normalnie
I zaczęłam czytać nową książkę o ADHD
Przyda się na egzaminy 🤔
W nocy też moja Kiara spala i mruczała lub chrapala
Zabawne ale ja się czuję jakbym miała dziecko
Bo tak się czuję za nią odpowiedzialna
A tu jak śpi sobie w łóżku pod kocykiem na podusi
Tumblr media
Następnego dnia od 7 oglądałam telewizję
Włączyłam sobie horror pt "Potwór we mnie"
Dał mi ten film do myślenia z powodu tego że pokazuje że nasze własne myśli są jak potwór który może nas zabić
Bo właśnie o takiego potwora chodziło
Który się tworzy z nadmiernych ambicji i negatywnych myśli
I sposób żeby pokonać tego potwora to wiara w siebie i sprzeciwieniu się temu potworowi
Daje do myślenia
Później to poćwiczyłam i włączyłam sobie bajkę Fineasz i Ferb
A potem spać
Później to się męczyłam z myślami samobójczymi
Jutro mam terapię to o tym będę gadać z terapeutką
Porozmawiam też o autodestrukcji która mnie dobija
I ogólnie bardzo dobijał mnie ból w klatce
Nie wiem co jest grane ale się trochę dusiłam
Mimo to myślałam że wolę się udusić niż iść do lekarza bo chciałabym umrzeć
I ogólnie też nie wiem jak się nagrodzić za te 6
Może kupię sobie promarkery które tak bardzo chce
Jest tam 168 sztuk i to nie tak drogo jak myślałam
Bo jak parę lat temu dostałam promarkery na święta to 24 sztuki drogo kosztowały
Ogólnie też wieczorem wyszłam sobie na spacer i akurat sypało
Ale u mnie w mieście nie działała 2/3 latarni
Ciemno jak w dupie
Mimo to się nie bałam
Wręcz przeciwnie. Podobała mi się ta ciemność
Pisze trochę mniej bo jestem zmęczona jak diabli
Jestem pewna siebie a jestem tak wykończona jakbym była w fazie depresyjnej
Nie wiem co jest grane
Zobaczymy. Może terapeutka coś pomoże
I wgl tak schudłam ze czuje swoje niektóre kości. Zwłaszcza na szyi i na plecach
Siniaki mi się narobiły xd
Nie wiem czy też o tym pogadać z terapeutką czy ja naprawdę nie mam nawrotu anoreksji,bo nawet przyjaciółka mi zwraca uwagę że więcej ćwiczę,mniej jem i jakby unikam sytuacji żeby jeść ze znajomymi
Bo to się nasiliło ogólnie po tej imprezie gdzie była sytuacja z tym chłopakiem
No tam co prawda byłam spokojna dopiero po tym mnie uderzyło
Wiem że takie rzeczy to u mnie jednak wyzwalacz traumy z którymi staram sobie radzić
Ale czy nie za szybko poleciałam z tym ? Nie wiem
Mam kontakt z tym kolegą,przyjedzie do Polski na wakacje bo jest teraz za granicą
Zobaczymy jak będzie do tego czasu. Na razie się zastanawiam czy o tym wspomnieć
To tyle
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
8 notes · View notes
szara-cma · 16 days
Text
51.1 kg!!!!! Bmi 17.0
Cudownie! Cudownie! Ja prdl. Wreszcie!!!!!!!! Kontrola odzyskana, zero bingowania. Yea
Dzień 11 (dzisiaj)
Kotlet z warzyw (100)
2 małe jabłka (120)
Grejpfrut (100)
Brokuł 1/2 sztuki (75)
Krem z buraka (100)
Dynia na parze (100)
Razem: 595 kcal
2 notes · View notes
myslodsiewniav · 9 months
Text
Dynamicznie, sytuacja rozwojowa, nadal czuję się tak, jak tykająca przed wybuchem bomba
19-12-2023
Dziś jestem w niedoczasie - znowu - ale bez próby połknięcia swojego ogona i bez paniki.
Dobrze się dziś czuję. W końcu - bo wczoraj się wyspałam xD
Mam naprawdę mało czasu na zrobienie bardzo obszernego zaliczenia, więc naparzam w klawiaturę. Rzecz w tym, że podeszłam do tematu ambitnie, skonsultowałam swój pomysł z wykładowczynią w weekend. Powiedziała, że w zależności od wykonania tego co jej opisałam da mi 3,5-4, ale nie mogę liczyć na 5. A ja chcę dostać 5. Po moim pytaniu sprostowała całemu mojemu rokowi czego DOKŁADNIE od nas oczekuje: podała nam NA TYDZIEŃ PRZED ODDANIEM kryteria, którymi będzie się kierować i tak właściwie opisała czego oczekuje, ech - daje nam absolutną wolność kreatywną, im bardziej pojechane interpretacje tematu tym lepiej. Najważniejsze: mają to być interpretacje NASZE. Mogą być to nawet zwykłe skany bazgrołów na kartce - byleby oddawały temat. To jest jej cel. A będzie obniżać ocenę za "pójcie na łatwiznę" czyli według niej: 1 - podanie :cytatów wizualnych" w postaci tych samych przykładów dzieł sztuki, jakie nam udostępniła na wykładach; 2 - używanie grafik wygenerowanych przez AI; 3 - użycie wyłącznie grafik z sieci, bez podania autora i źródła (czyli de facto kradzieży i podszywania się pod autora). Luz. Ale nie mogę nawiązać do tego do czego nawiązać chciałam wedle tych wytycznych, muszę pomysł zaimplementować od nowa (mój projekt początkowo nawiązywał do istniejących dzieł sztuki w formie uproszczonych grafik / groteski / satyry, a potem "cytowałam" jotpegi konkretnych dzieł sztuki w których widoczne są te lub inne zagadnienia. Ekhem. No i okazało się, że całkiem moim zdaniem autorska wizja zasługuje na 3,5-4 ech... Oczywiście nie pokazałam Pani dr swojej pracy, ani jak ją na ten moment dopieściłam, jak ma ona dużo innych zalet w 100% AUTORSKICH, wizualnych i na temat. Wierzę, że za to co jest tematem przewodnim by mi ocenę podniosła, ALE wiem już, za co była gotowa mi ocenę obniżyć xP a ja chcę PIĄTEKĘ! więc mam czas do piątku na zrobienie około 40 stron od nowa xD Mówiłam, zbyt ambitnie do tego podeszłam).
Wczoraj z mamą nie miałam czasu rozmawiać - odwieźli mi pieska rano, do pracy. Obydwoje opowiadali o perypetiach związanych z piastowaniem nowej roli - bycia babcią i dziadkiem. Cały ich świat to teraz ten słodki 4-miesięczny królewicz i miło mi bardzo. Fajnie, że się odnajdują. Ale o ich sposobie traktowania mojej osoby będę musiała z nimi porozmawiać.
Jakoś na kwadrans po odjeździe moich rodziców (wczoraj) zadzwoniła moja siostra. No i tym telefonem mnie wczoraj skosiła. Jechałam na oparach energii, ale jak mi w drugim zdaniu zdetonowała bombę, to wiedziałam, że nie powinnam tego połączenia przerywać, a tematu odkładać na później, a zarazem wiedziałam, że do tej rozmowy zużyję masę energii, cierpliwości i siły, a także takiej uważności i bystrości, precyzji intelektualnej. No i się tak stało. Po tym telefonie nie miałam już siły na NIC. Skończyłam wczoraj pracę. Zjadłam obiad, wykąpałam się, usiadłam do zadania na studia, tego, które muszę oddać do piątku (no, do drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia, ale WIEM, że nie będę miała przestrzeni by cokolwiek ruszyć w tym temacie w Wigilię, ani potem, żonglując między spotkaniami z rodziną moją i mojego partnera... fuck). Siadłam i patrzyłam w ekran, jak zombie, nic we mnie nie było, ani krzty pomysłu, kreatywności, ani siły po prostu by się starać. Po chwili poczułam jak ze stresu ciągnie mnie na wymioty, więc poddałam się. Wzięłam telefon i poszłam czytać komiksy w łóżku, zasnęłam wcześniej i spałam długo. Ponad 12h. Najwyraźniej mój organizm tego potrzebował.
Dziś się czułam o wiele lepiej i naprawdę miałam masę siły i energii na realizację planu - prawie wszystko co planowałam dziś zrobić już zrobiłam! Wow!
A! Nie napisałam co siostra mi zdetonowała xD. Ech. Odbieram telefon od niej, a ona radośnie i przyjaźnie mi ćwierka do ucha, że "cześć, Villcia! Dzwoniłam do rodziców i mama powiedziała, że już od ciebie wyjechali. Podobno masz dziś nieco luźniejszy dzień w pracy, czy masz teraz przestrzeń na rozmowę, czy może zdzwonimy się później, co?" - miło, z szacunkiem dla mojego i swojego czasu. Lekko jak bita śmietana na gorącej czekoladzie zagaiła tonem ploteczkowo-pogaduchowym. Siedziałam sobie z excelem, uzupełniałam dane, nic co by wymagało ode mnie 100% uważności, faktycznie rodzice się nie mylili - gdy odstawiali mi małą do domu, akurat tak wyszło, że miałam zaskakująco spokojny poniedziałek w robocie (w poniedziałki zwykle jest największy zapierdol i młyn, ruch). Też lekko rzuciłam siostrze, że roboty troszkę mam i jak zacznie się ruch, to będę musiała się rozłączyć, ale mam przestrzeń na pogaduchy. Na co siostra dalej radośnie i lekko "A, to dobrze, bo mam ochotę pogadać. Widzisz, właśnie rozważam zostanie antyszczepionkowcem!".
No i zawał na miejscu. xD
Okazało się, że wyskoczyła z tą konkluzją trochę w formie serio, a trochę hiperboli, a trochę w formie buntu wobec tego co ją spotkało w zeszłym tygodniu. Ale nim do tego doszłyśmy już nerwowo chodziłam po całym mieszkaniu, spokojnie słuchając, chociaż w środku miałam BURZĘ, dla uspokojenia popijałam wodę (wypiłam spokojnie z 2 litry, być może więcej) i kawę (jak zaczaiłam, że w chwilę wypiłam gorącą kawę, to poszłam po wodę).
Chciałam się dowiedzieć jakie argumenty ją do tego przekonały i przedstawić jej kontrargumenty, aby poddała jednak tą wstępną decyzję/groźbę wątpliwości. Przytoczyć jej stanowisko naukowe i semiotyczne...
Opowiedziała mi co się stało i jakie kroki podjęła, jak poznałam całość tej historii to ta bomba wydała się mniej nuklearna niż na początku.
Przede wszystkim to wygląda tak - gdyby to zależało od mojej sis to by już TERAZ niesiona na wkurwie należała do klubu antyszczepionkowców, ale Szwagier jest jednak zwolennikiem szczepionek, chociaż po tym co przeżyli w gabinecie lekarskim w piątek w zeszłym tygodniu czuje się również bezsilny, poniżony i postawiony w absurdalnie patowej sytuacji. A wszystko dlatego, że chcieli być dobrymi rodzicami i zadbać o swojego synka, zapewnić mu wszelkimi dostępnymi środkami bezpieczeństo (w znaczeniu "podając wszystkie dostępne i wymagane szczepienia", ale mając również pewność, że powikłania nie zrobią małemu krzywdy). Jest taka opcja by przed zaszczepieniem sprawdzić czy młody człowiek nie ma uczulenia na jakikolwiek składnik szczepionki - wyczytali to na stronie NFZu, ale też tą informację podali im w trosce, zapobiegawczo, mądrzejsi o tę wiedzę znajomi, których o 2-3 miesiące starszy od mojego siostrzeńca malutki synek wylądował właśnie na intensywnej terapii z powikłaniami po szczepieniu. Dziecko walczyło tygodniami o życie, a teraz nie wiadomo jak będzie się rozwijało.
Dlatego moja siostra z mężem wypełnili odpowiednie podanie, poszli do lekarki prowadzącej ich synka z tym podaniem prosząc od razu o skierowanie do alergologa w celu opisanym powyżej, a pani ich wyśmiała, zwymyślała od osób, które domagają się "specjalnego traktowania", zlekceważyła wielokrotnie, poniżyła, a na koniec lekceważąco oddała im do rąk to podanie z ich, rodziców, uzasadnieniem w jakim celu proszą o odroczenie zaplanowanego szczepienia (by najpierw sprawdzić u alergologa, na NFZ czy ich dziecko nie ma uczulenia na składniki szczepionki - co jest opisane jako przeciwskazanie do podawania szczepionki na samym preparacie i dlatego istnieje ta procedura). Zwróciła im je. Zszokowana siostra zapytała czy ona tego podania nie przyjmie i nie wyśle zgodnie z procedurą w odpowiednie miejsce. A pani doktor powiedziała, że mogą to zabrać, albo jej zostawić, generalnie jest jej whatever, to i tak według niej ma znaczenia, może to nawet wysłać, ale gwarantuje, że nikt z tym nic nie zrobi. Ani nikt, a o już szczególnie ona nie da im skierowania na badanie alergologiczne na składniki szczepionki dla 4-miesięcznego bobasa. Gdy moja siostra i Szwagier zwrócili uwagę, że to jest uzasadniona procedura i maja prawo wnioskować o to o co wnioskują (w końcu formularz istnieje, nie?) to doktorka z uśmiechem złośliwym sarknęła "możecie mnie zgłosić do sanepidu, jak chcecie".
No to zgłaszają ją do sanepidu.
A rozsierdzona do czerwoności siostra w domu zaczęła szukać sama, na własną rękę co to za preparaty (w sensie, że jakie szczepionki, jakiego producenta, co jest w składzie) są podawane dzieciom, jak wygląda prawo w kwestii szczepień. Dowiedziała się jaki syf może być w szczepionkach. I po nitce do kłębka trafiła na grupki antyszczepionkowców, gdzie już legendy i mity "w logiczny sposób" wyjaśnione, składające się w spójną całość przeraziły ją zupełnie. I stwierdziła - magister do cholery, wyedukowana w obszarze medycznym, szczególnie sfery dermy, babka, która chemię i biologię rozpykiwała - że chuj, że jednak szczepionki to zło i to szaleństwo szczepić dzieci. Że jaki rodzic coś takiego zrobiłby swojemu dziecku! Itp Itd.
No i tu już zaczęłyśmy inną rozmowę: najpierw ją uspokoiłam (bo nakręciła się wkurwem, jak o tej doktorce mi opowiadała, a potem wkurwem i strachem jak streszczała "logiczne" i "zdrowo rozsądkowe" dowody antyszczepionkowców na szkodliwość szczepień) i analizowałam z nią każdy argument. Co wie, że mówi nauka, a jakie dowodu przedstawia opcja antagonistyczna. Czego nie wiemy o legitnie brzmiącej grupie/próbie badanych podanych z przykład u antyszczepionkowców. O dowodach anegdotycznych. O upiornym NFZ. O próbie bycia odpowiedzialnym rodzicem podczas, gdy niektórzy lekarze w tym przeszkadzają zamiast pomagać.
No, było ciężko.
Nie wiem w sumie po co do mnie zadzwoniła z tym? Wczułam się w rolę "starszej siostry, która często wie więcej i wie lepiej" ale może nie tego u mnie szukała?
Bo jedyne co ją uspokajało, to wspomnienie Szwagra - że moje argumenty pokrywają się z jego argumentami. Jesteśmy otwarcie na możliwość, że każde z podejść jest okay i każde się myli. To zależy to najlepsze podejście. By wysnuć dobrze dobraną ścieżkę należy zebrać informację - czyli zrobić badanie na te składniki szczepionki i upewnić się, czy malec nie jest na coś uczulony. Nauka udowadnia jedno, a przykłady anegdotyczne drugie. Od jednostki zależy czemu wybiera wierzyć/ Że trudno - moim zdaniem - zwalać "regresję rozwojową u 5-miesięcznego bobasa" wyłącznie na szczepionkę, bo nie wiemy co jeszcze się zmieniło w życiach tych maluchów, które są przywoływane jako dowód na to, ze szczepionki szkodzą: to mogła być 1 - reakcja na podanie szczepionki, organizm skupił się na walce z patogenem zamiast na innych funkcjach, 2 - reakcja na podanie szczepionki, która zbiegła się w czasie z innymi trudnościami, jakie wydarzyły się w życiu dziecka np: miało trudność z raczkowaniem, rodzice się kłócili, zrobiło się zimno/gorąco przez co pojawiło się u dziecka reakcja na natłok bodźców sensorycznych i po prostu to przetrawiało, a może tata wrócił do pracy i maluch poczuł, że znajoma rutyna się zaburzyła, a może do diety na dodatek włączono dziecku marchewkę na którą de facto ma uczulenie, a może było chore na wirusówkę, a może to po prostu oznaka innych cech osobniczych, które dały dopiero w danym momencie o sobie znać - NIE WIEMY TEGO (nawet o sobie samych tego często nie wiemy, a co dopiero o innym człowieku!), 3 - nie ma to nic wspólnego z podaniem szczepionki, ale jest związane z którym z innych czynników, których rodzic nie bierze pod uwagę.
To była ciężka rozmowa.
Mam wrażenie, że ona chciała się mi wygadać i wykrzyczeć. I uzyskac jakieś zapewnienie? Zrozumienie?
Ech. Potem siostra wyznała, że zadzwoniła do kuzynki - tej, która jest antyszczepionkowczynią - pytając o to, jakie ta ma doświadczenia. No japierdole. I ta kuzynka się odpaliła gorącym nawracaniem na swoje wyznanie, wręcz sekciarsko straszyła mi siostrę opowiadając drmatyczne historie o śmierciach dzieci. Siostra mi to relacjonowała z takim... no wkurwem, żalem wobec lekarzy, strachem o synka, olbrzymia niezgodą (bo czarnymi bohaterami wszystkich tych historii byli lekarze). Ech. Żeby nie było - w każdej grupie zawodowej są nieczułe debile, pozbawione empatii poczwary z przerostem ego i upajające się władzą w swoim obszarze. W KAŻDEJ. I nie mam zamiaru odwodzić mojej siostry od pomstowania na tą lekarkę, która ją wyśmiała, ani na tych okrutników z makabrycznych opowieści kuzynki. Nikt im nie powinien chronić dupy w imię nauki. Nikt. Powinni wylecieć z roboty i odpowiadać karnie - jak nie masz podejścia do pracy z ludźmi to nie pracuj z ludźmi. Proste, są inne opcje by się realizować medycznie. Jednak... Ech... te historie, które jak głuchy telefon ze zgrozą powtarzała mi wczoraj siostra już słyszałam. I to od tej samej kuzynki. W 2017 roku. W 2019 roku. W 2020 roku. W 2021 roku. W 2022 roku. Nie były aż tak kategorycznie czarno-białe, miały pewne niuanse, których albo moja siostra nigdy nie usłyszała, albo wybrała by ich nie zapamiętać. I przyznaję, opowiedzenie tych pięciu historii jedna po drugiej przytłacza i stwarza wrażenie życia w opresji, skazania na walkę z okrutnym systemem i budzi potrzebę PANICZNEGO chronienia tego maleństwa, które sis powołała na świat, a który to świat nie chce go przyjąć bezpiecznie.
No.
Straszne to było.
Budziło paniczny lęk.
I ten lęk moją siostrę - połączony z wkurwem i pieklącą bezsilnością - przekonuje do tego by zostać antyszczepem. Bo tamci ludzie rozumieją jej wartości, jej cele, jej potrzebę chronienia dziecka.
Dawałam jej perspektywę, rozplątałam tą lawinę nieszczęścia i niedoli na epizody, a potem na lata, a potem dodałam niuanse o których wiem i zaznaczyłam, że pewnie o masie innych rzeczy nie wiemy.
Zaadresowałam ten lęk, przypominałam, że ma do niego prawo, wyznałam, że ja też się wkurwiłam słuchając o tej lekarce co szasta zdrowiem i życiem mojego siostrzeńca; że moim zdaniem szwagier i sis dobrze, bardzo odpowiedzialnie i mądrze zrobili domagając się testów alergicznych - to bardzo mądre, odpowiedzialne posunięcie, które pozwoli m��odego zaszczepić, a z nich ściągnie napięcie i strach.
A na tą babę z przychodni, tą, która skończyła medycynę i zachowuje się jak zupełna ignorantka, zaproponowałam, aby napisali skargę do Sanepidu, do Rzecznika Praw Pacjenta, do jej szefa i do NFZtu. I może do PIPu? I może do lokalnej prasy?
Jakieś pomysły gdzie jeszcze można wysłać donos na tą panią?
Wysłałabym na nią donos gdzie się da.
I każdy z tych donosów zaczęła listą wymieniającą jaka jeszcze instytucja dostała kopię niniejszego pisma :P
Bo właśnie takie postawy u lekarzy pomagają ruchowi antyszczepionkowemu. Zero empatii, ignorancja, lekceważenie, nierozumienie potrzeb ludzi - przecież chcą dobrze dla swoich dzieci do cholery!
Brawa dla tej pani, powinna dostać nominacje do medycznego odpowiednika Złotej Maliny. Największa dzbanica wśród lekarzy, popisowy koncert braku kompetencji xD
Z tego wszystkiego siostra - od antyszczepionkowców - dowiedziała się jakich badań w punktach szczepień noworodków się nie wykonuje, a jakie powinny być wykonane przed podaniem szczepionki. Ja nie ufam szpitalowi w mojej rodzinnej miejscowości - moją mamę ledwie dwa lata temu przecież zaszczepili inną szczepionką niż ta na którą była zapisana, bez zrobienia wywiadu. Dopiero odbierając zaświadczenie przeczytała co jej wpuścili do organizmu, a na co miała przeciwskazania. Jak do nich zadzwoniłam z pytaniem co mam zrobić, gdyby mama miała reakcję niepożądaną to w dupie mieli moje pytania i moją mamę - chronili sobie tyłki, klepali formułki, mówili o tym za co odpowiada szpital, że proszą o kontakt z rzecznikiem. A ja do cholery dzwoniłam po instrukcje jak udzielać pomocy w razie wyników ich błędu, ich dupa mnie nie interesuje tak długo jak moja mama jest zdrowa i nie będzie miała kolejnego wylewu wywołanego przez preparat, który jej wstrzyknęli bez wcześniejszego wywiadu, ani bez informowania jej o zmianie. No i co? NFZ jest niedofinansowany i był/bywa przepracowany. Ale też bywa pełen ludzi niekompetentnych.
Ich -lekarzy - ego i niezadresowane kompleksy powoduje (między innymi, sa też inne czynniki), że ludzie odwracają się od osiągnieć naukowców. Chujowe to.
Ludzkość potrafi wszystko co dobre spierdolić. Ech.
Anyway - trzymam kciuki za siostrę, a jeszcze bardziej za Szwagra, który jest bardziej w fakty naukowe, niż anegdotyczne.
Ale ta rozmowa - nawet teraz jak to piszę podniosło mi to ciśnienie - wydrenowała mnie z siły, emocji. Kurwa, jeszcze to.
Dziś było lepiej.
Wyspana popracowałam, opisałam tym, którym udało wisiałam odpowiedzi na maile, aplikowałam na kilka ofert pracy, vinted zrobiłam (nic się nie sprzedaje, ech, ale przynajmniej wystawiam, niech wisi, to w końcu mam nadzieję pójdzie... ), włosing wszedł (miód, olej rzepakowy i odżywka proteinowa z pszenicy), zrobiłam pranie, rozwiesiłam pranie, umyłam kibel - trochę prokrastynuję przed wykonaniem tej roboty na zaliczenie, bo mam wrażenie, że nie zdążę, nie mam siły, czuję niechęć - słowem ADHD daje o sobie znać, wymyłam naczynia...
.... i umówiłam się też na wywiad. Jestem tym zarazem podjarana i podenerwowana. Będę musiała przekminić co mogę powiedzieć, a czego lepiej dla mnie samej, abym nie mówiła. Nie myślę o tym jakoś ze stresem, bardziej się jaram. Propozycja rozmowy spłynęła w czerwcu, właściwie wyrosła z fajnej wymiany literek, a nagrywka będzie w przyszłym miesiącu, pół roku później. Miałam czas by o tym zapomnieć i nabrać dystansu. I nagle - umawiamy się na termin, ustalamy jak zepniemy dźwięk itp. Ciekawe to.
Słuchałam też bardzo pozytywnego podcastu o historii, ale historii "modnych ciał" - czyli jakie cechy wyglądu jarały Europejczyków przez lata xD i jak bardzo kompleksy przez to są bez sensu xD
Uśmiałam się.
17 notes · View notes