Tumgik
#najmądrzejsza
daszrademotylku · 7 months
Text
UPDATE 22.02.2024
diary
Dzisiaj poszłam do szkoły trochę zestresowana,bo miałam odpowiadać z lektury,której nie przeczytałam. Na 1 lekcji był wf,był hokej i oczywiście musiałam być w drużynie z tą moją „przyjaciółką” (ona zawsze jest najmądrzejsza we wszystkim,a podczas gry w hokeja stoi w miejscu i nic nie robi). Była ona na początku na bramce no,bo skoro prawie się nie rusza,to co ma robić. Potem wkurzyło mnie to,że ona chciała jakby wepchnąć mnie na bramkę,gdzie ja dosłownie słabo bronię i do tego się tam nie nadaje,bo staram się biegać za tym krążkiem w przeciwieństwie do niej. Oczywiście,że się nie zgodziłam i w końcu kilka innych osób poszło na bramkę.Potem znowu na przerwach prawie się do mnie nie odzywała (ale,teraz szczerze mam ją w dupie).Na jednej z przerw podeszła do mnie z popcornem i dała mi go pod nos (dużo razy się do mnie porównywała i tak jakby zazdrościła mi figury) a ja powiedziałam do niej takie „nie chce”.Ona oczywiście zjadła go dużo.I wiem,że to zabrzmi wrednie,ale poczułam się taka lepsza od niej.Na angielskim oczywiście była praca domowa,która była zadana wtedy,gdy nie było mnie w szkole. Dostałam bz.
Z lektury babka mnie trochę zapytała i dała mi 5,bo coś tam dobrze powiedziałam. Na wychowawczej były no takie jakby eliminacje do turnieju warcabowego i ja się dostałam,a ta moja „przyjaciółka” (o ile kiedykolwiek nią była) się nie dostała. Jej mina zazdrości była bezcenna. Wróciłam do domu w dosyć dobrym humorze. Już nmg się doczekać piątku,bo wtedy znowu będą te jakby eliminacje do turnieju warcabowego,tylko,że takie bardziej ważniejsze.
edit: zapomniałam jeszcze dopisać,że babka na historii zrobiła mi zaległą kartkówkę,a ja o niej zapomniałam i wgl się do niej nie uczyłam. Siedziałam z chłopakiem,z Ukrainy i babka poszła na chwilę,na zaplecze. A on zaczął mi podpowiadać trochę i nawet otworzył książkę na tym temacie co było pytanie z mojej kartkówki. Jestem mu mega wdzięczna. Jednak są jacyś dobrzy ludzie dla mnie.
22 notes · View notes
fairycruenta · 10 months
Text
Leżąc wśród traw dzikich na łące
Spośród liści przedzierało się słońce
Ten dziwny czas
Gdy coś zakwitało wewnątrz nas
Nic namiętnego
A jednak coś niezwykłego
Rozwijał się czerwony kwiat
Kwiat róży w mym sercu
Lecz opiany był kolcami
Jakże piękny byłby świat
Gdyby nie pozostawione przez niego krwawe plamy
Było coś między nami
Nawet nie aż tak bolesnego czasami
Były w nas cierniste słowa
Których nie pojmie najmądrzejsza głowa
Choć burzliwe to ciche
Krzyk donośny
A jednak nie głośny
7 notes · View notes
szczytgl00du · 11 months
Text
OBIECUJE, że jeszcze będę najlepsza
Najchudsza
Najładniejsza
Najmądrzejsza
Będę tą wersją siebie która najbardziej się wyniszcza. Ale to nic, bo wszyscy będą ją kochać.
Będę poprostu IDEALNA
3 notes · View notes
wiwienka · 2 years
Text
Kataklizm.
W zeszłym tygodniu wirusówka - najpierw ja i Średnia noc spędziłyśmy nad toaletą/miską. Potem M. i Starsza. Młody się uchował (może faktycznie to karmienie coś daje?).
Wczoraj mama wylądowała na SOR z cisnieniem 200/120 i silnym bólem głowy. Musiałam brata ściągać, bo nie dałam rady jechać i ratować sytuacji. Siostra jak zwykle popisała się, dzwoniąc do mnie o 19, że mama ma wysokie ciśnienie i że mam ją namówić na wizytę u lekarza. Następnego dnia. No na litość boską, przy takim ciśnieniu to karetkę się wzywa, a nie czeka na zbawienie 😳 Skończyło się na tym, że brat zgarnął rodzicielkę na nocną opiekę, a potem zgodnie z poleceniem dyspozytora pogotowia pojechał na sor (brakło karetek na tym naszym pięknym zadupiu). O dziwo wszystko poszło sprawnie, zrobili badania, obniżyli ciśnienie i wypisali do domu z podejrzeniem pierwotnego nadciśnienia i poleceniem wizyty u rodzinnego. W między czasie umówiłam wizytę u kardiologa (o 3 w nocy termin się zwolnił na przyszły wtorek - jeden jedyny, z głupoty sprawdzony, następny wolny dopiero na koniec lutego 😳). No i oczywiście moja siostra z piekła rodem, że kardiolog to w ogóle niepotrzebny. Że mama ma za wysokie TSH i że na pewno ma nadczynność tarczycy, że na sor mieli jej zrobić jeszcze FT3 i FT4 i że powinna iść do endokrynologa. Witki mi opadły. Nie pomogło tłumaczenie, że TSH mama ma w normie (widełki normy były na wydruku z wypisem), że wg mojego endokrynologa (wiwat poporodowe zapalenie tarczycy!) jak TSH jest w normie i nie ma innych objawów, to nie ma konieczności zrobienia pozostałych badań i widocznie na sorze też tak uważają. Nie, ona jest najmądrzejsza, nadciśnienie jest spowodowane tarczycą koniec kropka. I że ona zapłaci mamie za wizytę, jak my nie chcemy (w sensie ja lub brat). W końcu lekko podkurwiona powiedziałam, że akurat kasa to nie problem, tylko problemem jest ogarnięcie wizyty i zawiezienie mamy na nią. I nagle cisza z jej strony. Ech. Koniec końców jutro mama idzie do rodzinnego, przy okazji poprosi o te badania na tarczycę (chociaż ja nie widzę większego sensu) i ewentualnie ogarnę jej wizytę. Sama, bo siostra jakoś się nie kwapi.
M. od wczoraj wieczora zdycha, dzisiaj wleciały antybiotyki. Wisienką na torcie jest Średnia, która nagle po południu dostała wysokiej gorączki, na jutro wybłagałam wizytę u pediatry, dzisiaj nawet prywatnie się nie dało nic załatwić. Na razie walczę, żeby zbić i zastanawiam się, gdzie jest granica, żeby jechać na nocną i przy okazji podłapac jakiegoś innego wirusa 😓 A w myślach już się pakuje na oddział, bo już widzę, jak Młody mi zaraz coś złapie 😕
4 notes · View notes
Text
Wybacz, ale musiałem odejść.
Musiałem odejść, by przekonać się, że byłaś
najmądrzejsza,
najpiękniejsza,
najpotrzebniejsza.
Przecież gdybym nie odszedł
nigdy bym tego nie wiedział.
— Jarosław Borszewicz ”List do Nieobecnej”
4 notes · View notes
niechciaana · 5 months
Text
Czego nauczyłam się po latach:
Możesz być najpiękniejsza, najmądrzejsza, najinteligentniejsza, najmilsza. Możesz być all of that, a i tak znajdą się ludzie którzy nie będą ciebie szanowali, doceniali, chcieli i nie poznają się na Tobie.
Nie ma czegoś takiego jak brak czasu, to kwestia priorytetów. Jak komuś zależy na spotkaniu z tobą to nawet jak nie ma na prawdę czasu to go zorganizuje w najbliższej przyszłości.
To jak ktoś zachowuje się wobec ciebie świadczy tylko o tej osobie a nie o Twojej wartości.
Prawda jest taka, że jest dużo nieuleczonych, nieświadomych osób, które będą próbowały Ci to odebrać jeżeli Ty jesteś.
Przez wiele lat czuła, że coś ze mną jest nie tak bo nie miałam dużo znajomych. A prawda jest taka, że po prostu nie znalazłam swoich ludzi i wolałam być sama niż z czymś z czym czułam się źle.
1 note · View note
przesytduszy · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
0 notes
Quote
Jedna z najmądrzejszych decyzji mojego życia: odpuścić sobie gównianych ludzi
Kaja Kowalewska
2K notes · View notes
w-oparach-absurdu · 7 years
Photo
Tumblr media
482 notes · View notes
we-fall-to-rise · 8 years
Quote
Rozmowa z nieobecną Wiesz Nieobecna musiałem odejść musiałem odejść po to by przekonać się że byłaś najmądrzejsza najpiękniejsza najpotrzebniejsza wybacz, ale gdybym nie odszedł nigdy bym tego nie wiedział Nieobecna odezwij się czasem ciekawy jestem gdzie i z kim teraz umierasz.
~Jarosław Borszewicz
15 notes · View notes
Text
Magnus do Aleca
Moja najdroższa, przepyszna muffinko miłości,
mam nadzieję, że ten perfumowany list zastanie cię w dobrym zdrowiu oraz, że wraz z R i M bawicie się wyśmienicie podczas waszej egzotycznej wycieczki… chyba użyłeś sformułowania „na północ”. Słyszałem legendy o tym całym Upstate1, lecz nigdy nie spodziewałem się, że moja rodzina zobaczy na własne oczy jego góry, pretensjonalne targowiska i Rzekę Syna Huda (oryg. River of the Son of Hud).
Do rzeczy, mam nadzieję, że dzieci bawią się dobrze u babci i mam nadzieję, że mówisz do Maryse „babciu” tak często, jak to tylko możliwe, ponieważ uwielbiam minę, jaką wtedy robi. Z mniej przyjemnych, acz ważniejszych spraw, mam nadzieję, że miałeś okazję porozmawiać z Lukiem o Kohorcie/Idrisie.
Ale nie męcz swoich pięknych rąk pisaniem odpowiedzi. Wybiorę się do tego „Upstate” popołudniu, gdyż z ulgą mogę ogłosić, że sprawa z przeklętym domem dzieciaków od Blackthornów została mniej więcej rozwiązana. Jakkolwiek sytuacja była krytyczna; pozwól, że opowiem.
Nie wiem, czy pokazywałem ci list od Jema, w którym napisał: „Emma i Julian nie chcą zawracać ci głowy w kwestii domu, co jest miłe z ich strony, lecz w przeciwieństwie do nich nie mam absolutnie żadnych skrupułów przed zawracaniem ci głowy, więc oto piszę do ciebie, w tym liście, i zawracam ci głowę. Potrzebujemy czarownika, a ty jesteś najlepszym, jakiego znam. Wszyscy będziemy ci niezwykle wdzięczni.”
Jak to często bywa, byłem trochę poirytowany i trochę pod wrażeniem Jema, który zdołał zarówno okazać sympatię, jak i przypomnieć mi, że jestem frajerem, kiedy chodzi o niego i Tessę i rzucanie się z pomocą, kiedy tylko mogę. Ponieważ jestem frajerem, kiedy chodzi o niego i Tessę, odpisałem natychmiast, że przyjadę.
Wiem, co myślisz: „Dlaczego Tessa potrzebuje pomocy czarownika, skoro sama jest czarownicą?” Jednak różni czarownicy posiadają różne specjalizacje, i chociaż Jem schlebiał mi pisząc, że jestem ich najlepszym wyborem, to prawda jest taka, że miałem do czynienia z większą ilością klątw, niż Tessa. Wynika to stąd, że ostatnie kilkadziesiąt lat spędziłem oferując swoje usługi każdemu niegodziwcowi, jaki się napatoczył, zamiast rozsądnie wieść spokojne życie badacza magii w Spiralnym Labiryncie. Tessa zawsze była z nas najmądrzejsza.
W każdym razie, muszę pochwalić Emmę i Juliana. Spodziewałem się po przyjeździe zastać ich tłukących jednym przeklętym przedmiotem o drugi, czy coś takiego, a zamiast tego przygotowali wystarczająco przyzwoity krąg i nawet znaleźli zaklęcie. Było to stare, dość podstawowe zaklęcie, niezbyt użyteczne do zdejmowania klątw w tych czasach, ale zawsze to coś.
Dość głupio przygotowałem sobie własny podstawowy, roboczy krąg do przełamywania klątw i postanowiłem go wypróbować. „Głupio” przede wszystkim dlatego, że zapomniałem, kto pierwszy rzucił klątwę. Twój najgorszy przodek, Benedict Lightwood, wszechstronny miłośnik demonów i amator nekromancji. Jak bardzo zaawansowane były konszachty Benedicta z demonami? Dosłownie zmarł na demoniczną ospę – jeśli tego nie wiesz, ponieważ jesteś tak cudownie niewinny, mój Alecu – chorobę przenoszą drogą płciową.
Zapomniałem o tym na chwilę, więc zdziwiłem się, kiedy klątwa stawiła mi niespotykany opór. Wiła się, wierzgała i atakowała, zupełnie jak Max niesiony do kąpieli. Wszystkie przeklęte obiekty świeciły na neonowy zielony kolor w miejscu zetknięcia z magią i wreszcie zdałem sobie sprawę, że będę musiał ostrożnie rozdzielić każdy przedmiot od klątwy, jeden po drugim.
Udało mi się z piersiówką, sztyletem i jednym ze świeczników (nie każ mi wyjaśniać JAK do tego doszło), lecz później utknąłem w miejscu.
Nie wygląda to dobrze, kiedy czarownik przybiera wielką, magiczną pozę i nic się nie dzieje. Z pewnością wyglądałem głupio, jak przyziemny magik nie mogący zrozumieć, dlaczego królik nie wyskakuje z kapelusza. Julian i Emma są bardzo mili i cierpliwie czekali, jednak czułem się głupio.
Wtedy straciłem koncentrację częściowo dlatego, że drzwi otworzyły się i do środka wszedł Kit. Rozejrzał się dookoła i powiedział:
- Profesor Śliwka w bibliotece ze świecznikiem, rozumiem.
- Fiolet to zawsze odpowiedni kolor dla czarownika – odparłem. - To dekoracyjny kolor magii.
Oczywiście Emma musiała wtrącić:
- Twoja magia ma niebieski kolor – ponieważ jest niepoprawną mądralą.
- Może miał na myśli mnie – powiedział Julian. - Mam na sobie fioletową bluzę. A poza tym to dekoracyjny kolor magii – dodał, kiwając głową w moją stronę, co bardzo doceniłem.
- Mógłbyś spróbować położyć te przedmioty na fioletowej serwecie, zamiast na białej – zaproponował Kit, a następnie podszedł bliżej, żeby lepiej się przyjrzeć.
Kiedy zbliżył się do kręgu, Alec, doświadczyłem dziwnego wrażenia. Poczucia… mocy, jak sądzę, szumiącej wewnątrz Kita. Kojarzysz to uczucie, kiedy twoje ciało jakby wibrowało, gdy słyszysz bardzo, bardzo niski dźwięk? Takie dudnienie? Było takie samo, ale bezgłośne. Nie doświadczyłem niczego podobnego, kiedy widziałem Kita wcześniej. Mogę powiedzieć, że Kit również nie czuł niczego nadzwyczajnego. A nawet jeśli, zachowywał się zupełnie normalnie.
Zaproponowałem więc, żeby dołączył do nas w kręgu i skupił swoją uwagę na magii.
- Zwłaszcza, że Jem i Tessa woleli gdzieś się wymknąć, zamiast nam z tym pomóc.
- Są w ogrodzie z Miną – Kit próbował ich bronić.
Skierowałem uwagę wszystkich na przedmioty i stworzyłem poniekąd wzmocnioną wersję mojego ulubionego zaklęcia do złamania klątw. Podszedłem do następnego świecznika i BOOM. Żadnego oporu! Doszło do niebieskiego rozbłysku i wszystkie magiczne węzły wiążące obiekty z klątwą rozpadły się na kawałki.
Wszyscy mrugali ze zdziwienia. Wreszcie powiedziałem coś w stylu:
- Cóż, to przerosło moje oczekiwania. Najwidoczniej cztery osoby robią różnicę.
Sprawdziłem. Klątwa… zniknęła. Byłem w lekkim szoku. Nie wspominałem o tym Tessie i Jemowi, bo nie chcę robić z tego wielkiej afery, ale myślę, że udało się dzięki Kitowi. A nie dlatego, że potrzebowaliśmy czwartej osoby. Coś się z nim dzieje, ma to związek z magią, której nie jest świadomy. Domyślam się, że ma to coś wspólnego z jego pochodzeniem od Pierwszego Dziedzica, ale nigdy nie byłem ekspertem w tego rodzaju zaklęciach faerie. (Kiedy dostaniesz ten list, spal go – jedynie kilkoro z nas wie o tym, że Kit jest Pierwszym Dziedzicem i lepiej, żeby tak zostało.)
Smutno mi na myśl o tym. Kit to dobry dzieciak, który zasługuje na dobre, zwyczajne życie. Wiem, że Jem i Tessa pragną tego dla niego, bardziej niż czegokolwiek, po całym tym chaosie jakim było jego dorastanie. Lecz nie jestem pewien, czy będzie mieć coś do powiedzenia w tej kwestii. Faerie mogą nie pozwolić mu wybrać.
Julian wyciągnął rękę i sięgnął po piersiówkę. Trzymał ją przez chwilę, marszcząc przy tym brwi.
- Co jest? - spytała Emma.
- Nic – odparł Julian. Spojrzał na mnie. - Czy to już? Koniec z klątwą?
- Koniec z klątwą – odpowiedziałem. - Mam taką nadzieję.
Wtedy przez sufit przeniknął Rupert Duch. Nigdy nie spotkałem Ruperta Blackthorna za jego życia. Nie wiem, co o nim myśleć. Z jednej strony, wydaje się niewinnym człowiekiem, który znalazł się w złym miejscu o złym czasie, duszą uwięzioną w domu, w którym nigdy nie mieszkał, z powodu zła, o istnieniu którego nie miał pojęcia, kiedy jeszcze żył. Z drugiej strony, poznał Tatianę Lightwood i pomyślał, że ta kobieta jest materiałem na żonę, więc musiał być chociaż trochę dziwny.
Rupert unosił się nad stołem i obniżył się, gdy był bezpośrednio nad nim. Wpatrywał się w coś.
- O co chodzi, Rupercie? - spytała Emma. - Na co się patrzysz?
Kit podążył za jego wzrokiem i zaczął rozsuwać przedmioty.
- To pierścień – powiedział.
- Jaki pierścień? - Emma zdziwiła się.
No właśnie, jaki pierścień? Wśród przeklętych obiektów nie było żadnego pierścienia. Jednak teraz pierścień leżał na stole. Kit podniósł go. Był to srebrny pierścień, z czarnym kamieniem i grawerunkiem przedstawiającym ciernie.
- Rodowy pierścień Blackthornów? - Kit zastanawiał się.
- Rodowe pierścienie zazwyczaj tak nie wyglądają – wyjaśniła Emma.
- Ślubna obrączka? - zgadywał Kit.
- Nocni Łowcy nie noszą ślubnych obrączek – odparła Emma, lecz Julian zamyślił się.
- „Wiąże mnie tutaj srebrna obręcz” - powiedział cicho.
- Nocni Łowcy mogą wymieniać się obrączkami – wtrąciłem. - Po prostu tego się nie oczekuje. Ale mogą to zrobić, jeśli chcą.
Cokolwiek to było, należało do Ruperta. Podążył za dłonią Kita, gdy podnosił pierścień i teraz sięgał po niego swoją niematerialną ręką. Zacisnął dłoń wokół pierścienia, co nie dało żadnego efektu, ponieważ był duchem – Kit tak jakby trzymał go dla niego. Wtedy jego oczy (oczy Ruperta) zamknęły się i na jego twarzy pojawiła się ulga, wdzięczność i spokój i po prostu… zniknął, tak jak stał. Powoli zanikał i już go nie było. Żadnego Ruperta. Mam nadzieję, że nie połączył się ze swoją żoną, skoro więziła go przez ponad sto lat.
- Nawet się nie pożegnał – Emma powiedziała cicho.
- Tak było lepiej – oznajmił Julian. - Jego nigdy miało tutaj nie być.
- No cóż, Rupercie, jeśli mnie słyszysz – dodała Emma – było miło, kiedy nas nawiedzałeś.
- Pięć gwiazdek – wtrącił z powagą Kit, odkładając pierścień. - Z przyjemnością dałbym się nawiedzić ponownie.
Nagle wszystkie świece w pokoju zgasły. Jeśli była to sprawka Ruperta, to miło z jego strony. A może to tylko przeciąg.
W milczeniu wyszliśmy z pokoju.
- Jest inaczej – zauważył Julian. Rozglądał się po korytarzu. - Już to czuję.
Ja również to czułem. Pojawiła się lekkość, której wcześniej brakowało. Jakaś przyjemna przytulność, którą zapewnia każdy dobry dom, a której nie było w Domu Blackthornów w czasach, gdy go znałem. Ciężko to opisać, ale nagle poczuło się, że to dom Juliana i Emmy, wcześniej tak nie było. Dla mnie ten dom zawsze był zakazanym miejscem, później ohydną ruiną, ale po raz pierwszy poczułem, że Blackthornowie mogą wypełnić ten dom radością.
I jestem pewien, że tak będzie.
Do zobaczenia wkrótce, ukochany. Będę cię całować, dopóki nie rozdzieli nas brzdąc domagający się, abyśmy zwrócili na niego uwagę. Więc plan zakłada 30-60 sekund na pocałunki, w oparciu o wcześniejsze doświadczenia. Lecz chciałbym, jak zawsze, aby nigdy się nie kończyły.
Kocham,
Magnus.
1Mieszkańcy NYC używają określenia „Upstate” dla obszaru stanu Nowy Jork, który nie jest samym NYC. Dlatego „wyjechać na północ” (oryg. „go upstate”) oznacza wyjechać z miasta, by odwiedzić tamten region. Wśród nowojorczyków funkcjonuje żart, że to poważna wyprawa, chociaż tak naprawdę nie jadą daleko. Większość mieszkańców wyjeżdża na północ od miasta, do Doliny Hudson.
22 notes · View notes
polskie-zdania · 4 years
Quote
Posłuchaj mnie teraz uważnie, Kochanie. Mnie się już nie chce. Straciłam w swoim życiu już wystarczająco dużo czasu. Szukam stabilnej, bezpiecznej relacji. Pełnej zaufania. Wierz mi, że całkowicie oczywistym jest dla mnie fakt, że do stworzenia takiej potrzeba dwójki dorosłych osób. Dwójki szczerych, oddanych i lojalnych partnerów. Dojrzałych emocjonalnie. Biorących odpowiedzialność za drugą osobę i jej uczucia. Biorących odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. Nie mam zamiaru być inna i jeśli będziesz na każdym kroku oskarżać mnie o złe zamiary, kłamstwa i manipulacje, to dajmy sobie spokój w tym momencie. Mnie się naprawdę już nie chce, wiesz? Straciłam już w swoim życiu naprawdę wystarczająco dużo czasu. Straciłam go na permanentne udowodnianie, że inna nie jest lepsza i nie warto póki co mnie wymieniać. Że jestem najpiękniejsza, najmądrzejsza, najlepsza w łóżku, najwygodniejsza do manipulowania i najłatwiejsza do oszukania. Już tańczyłam ten żałosny, zapętlony taniec. Już stawałam na głowie, chodziłam na szczudłach i żonglowałam w stroju klauna, krzycząc przez łzy „Wybierz mnie! Wybierz mnie!”. Już nie mam zamiaru. Już wiem, że zasługuję na zdrową, piękną, pełną prawdy relację. Więc jeśli widzisz we mnie zło, jeśli szukasz podstępu, jeśli jesteś absolutnie pewny, że rozbieram się dla Ciebie do nagiej duszy po to, by Cię perfidnie oszukać – w porządku. Tylko wiedz, że w takim razie zakładam na duszę grubą kurtkę i wychodzę. Bo szukam spokoju. I w tym momencie wiem, że Ty mi go nigdy nie dasz.
Marta Kostrzyńska; fragment czegoś, co powstaje
2K notes · View notes
erenella · 2 years
Text
Wiem że nie jestem najładniejsza wiem ze nie jestem najmądrzejsza najzabawniejsza czy najlepsza ale oddałbym wszytko byle by być przez chwilę dla kogoś "naj". Byle by to mnie ktoś zaprosił na wspólne spędzanie czasu byle by kiedy ktoś chciał towarzystwa pomyślał o mnie. Tylko ten jeden raz....
3 notes · View notes
whatevax · 4 years
Quote
Pamiętaj, nigdy nie możesz być bezbronna. Nigdy nie możesz pokazać, że jesteś od kogoś słabsza. Gdy ktoś cię obrazi, bij. Gdy cię uderzy, oddawaj dwa razy mocniej. Pamiętaj, że jesteś najmądrzejsza, najładniejsza i najlepsza i żaden śmieć nie ma prawa tobą pomiatać.
Jakub Żulczyk, Instytut 
271 notes · View notes
motylekzcukrzyca05 · 4 years
Text
Jako dziecko Any mam swoje prawa i obowiązki. Mogę czuć się lepsza. Zawsze opanowana, najmądrzejsza, najładniejsza. Podczas gdy wszyscy rówieśnicy cieszą się makiem to ja razem z dorosłymi podśmiechuję się "jak można jeść tą chemie". Wszyscy walczą o ostatni kawałek pizzy, ja nie wzielam ani jednego patrząc na nich z pogardą. Przecież to takie dziecinne jeść pizze. Ja zawsze jestem obdarzana większym zaufaniem. Jestem uważana za "tą mądrą z którą można pogadać jak z dorosłym".
Jestem ponad rówieśników, a czasem ponad dorosłych. Tak z dorosłymi potrafię wygrać dyskusję lub oni sami proszą mnie o rady.
Proszę nie osądzajcie mnie o egoizm. Tata mnie tak wychował i nie mam mu tego za złe. Wiedział że im szybciej dorosnę tym będzie mi łatwiej później w życiu. Gdy zaczelam dostrzegać że jestem nie wystarczająca sama zaczęłam pnąć się wyżej. Widzę jak go to cieszy. Może się chwalić tą perfekcyjną córką.
Chodź wiem że mogę być jeszcze lepsza.
80 notes · View notes
bliznynarekach · 3 years
Text
Nasze pierwsze spotkania zawsze były przepełnione emocjami. Kłóciliśmy się spektakularnie, ale najważniejsze, że zawsze potrafiliśmy się godzić. Zwykle to ja chowałam dumę do kieszeni. Za bardzo go kochałam, by móc się na niego gniewać. Denerwował mnie nieziemsko. Potrafiłam go przytulać i głaskać, całować delikatnie i miziać po plecach. Potrafiłam w pożądaniu zrywać z niego koszulę i wbijać swoje paznokcie w jego umięśnione plecy. Potrafiliśmy leżeć całą noc w łóżku oglądając seriale. Potrafiliśmy się też pieprzyć do utraty tchu. Trzymał mnie za rękę przed każdym egzaminem który mnie stresował, potrafił zawalić swoje sprawy tylko po to, by być tam ze mną. Tą samą ręką, którą uspokajał drżącą dłoń, rozpinał mój stanik na tylnym siedzeniu jego auta. Potrafił ze mną rozmawiać o problemach, lękach i słabościach. Potrafił też gadać głupoty żeby mnie rozśmieszyć. W pokoju pełnym ludzi zawsze siadał obok mnie i kładł swoją rękę na moim udzie. Mówił mi, że jestem najpiękniejsza, najmądrzejsza, że osiągnę wszystko, a on mi w tym pomoże. Kupował mi kwiaty. Tak bez okazji. Całował. Boże jak on mnie całował, tak jakby zaraz miał się skończyć świat. Pachniał jak niebo. Nie znałam nigdy piękniejszego zapachu. Zawsze wieczorem przytulał mnie tak mocno do siebie, że momentalnie przestawałam się bać wszystkiego. Rozumiał mnie, mój ciężki charakter. Wiedział czym to jest spowodowane. Pomagał mi się zmienić na lepsze. Uspokajał. Koił nerwy. Był jak najlepszy lek. Uleczył mnie. Pokazał, że jestem czegoś warta. Na obiedzie siedział grzecznie i zachowywał się jak największy dżentelmen. Zawsze, gdy miałam jakiś problem przyjeżdżał po mnie, pakował do samochodu i zawoził w jakieś ładne miejsce. Przytulał. Był taki kochany i czuły. Przy tym namiętny i patrzył na mnie zawsze z wielkim pożądaniem. Jak mówiłam mu, że kocham go najbardziej na świecie, zawsze kręciła mu się łezka w oku. Wrażliwy skurwiel. Ile razy obronił mnie przed ludźmi, którzy chcieli mnie skrzywdzić nie zliczę. Nie lubiliśmy imprez, idiotów, słabego rapu. Śmialiśmy się ze wszystkiego. Kochaliśmy bez opamiętania praktycznie każdej nocy, tak jakby jutra miało nie być. Chodziliśmy na spacery za rączkę. Był mądry. Wszystko wiedział. Imponował mi tym, że znał odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Miał swoje poglądy, był świetnym rozmówcą. Inteligentnym i błyskotliwym. Byliśmy jednością. Ufałam mu jak nikomu innemu. Tylko on mnie znał i wszystko o mnie wiedział. Tak bardzo ciężko mi bez niego żyć. Teraz rozumiesz dlaczego cały czas o nim myślę i kocham go tak że nie da się tego opisać?
~ edytowane
17 notes · View notes