Tumgik
#Życie Dla Życia
enansa-europe · 10 months
Video
youtube
żyję dla śmierci, umrę dla życia, pracuje dla pieniędzy, używam grafik S...
0 notes
uroksmiercii · 2 years
Text
STARE BLOGI MOTYLKOWE Z LAT 2010-2015 🦋
Cześć!! przychodzę do was z linkami do blogów motylkowych, utworzonych w 2010-2015 kiedy ana była brana naprawdę poważnie. Zapraszam!
a tu moje ulubione forum ktore istnieje juz kilka lat i dalej jest aktywne ⬇️
2K notes · View notes
niechciaana · 5 months
Text
Przeczytaj to dla Ciebie:
Pozwól ludziom trwać w błędzie. Niech myślą o Tobie co chcą. Nie zajmuj się tym, Otocz się tak dobrą energią, że wilki zaczną wracać do swojego lasu. Zasługujesz na wspaniałe życie, wiesz? Zapamiętaj te słowa do końca życia: jeśli otoczenie Cię nie wspiera, lecz wciąż krytykuje, wytyka błędy, nie dostrzega Twojej wartości - to czas zmienić otocznie, nie siebie.
Życzę Ci odwagi i wytrwałości w sięgnięciu po więcej.
118 notes · View notes
sadark-angel · 7 months
Text
"Spotkałeś już swojego anioła? Jest to osoba, która pojawia się w naszym życiu całkiem niespodziewanie, w momencie dla nas przełomowym, trudnym. Musisz podjąć ważną decyzję, wtedy niby przypadkiem staje na Twojej drodze na pozór zwyczajny człowiek. A jednak wywraca Twoje życie do góry nogami. Czujesz, że jest ci bliski. Przy nim chce Ci się żyć. Jesteś sobą, nikogo nie udajesz. Nasze anioły chronią nas. Powodują, że wzrastasz, że zaczynasz żyć pełnią życia, że wszystko nabiera sensu. Czasem są tylko na chwilę, czasem zostają na dłużej. Są po to, żeby wypełnić swoją misję. Rozejrzyj się uważnie, może jest blisko, może jest tuż obok."
84 notes · View notes
neighborhood-girl · 1 year
Text
Zjebki i zjeby propagujące pro ane - wake up!
2014 już dawno minął, a większość z was miała wtedy po 5 lat, nawet nie wiecie z czym to się je. Odchodzimy już od bycia toksyczną kurwą dla innych, czas obudzić w sobie trochę empatii. Przestań popierać fatspo - przecież ciebie też ktoś wyzywał czyż nie? Chcesz żeby inni poczuli się tak samo źle? Przestań zaglądać innym do talerza. Kim ty jesteś żeby kogoś oceniać? Zajmij się swoją dupą i swoją chorobą. Powiecie "pro ana to styl życia" ok, jeśli jesteś jebnięty możesz tak myśleć, ale nie postuj romantyzujących śmiertelną chorobę wpisów, które mogą zachęcić innych - zdrowych lub początkowo chorych do zagłębienia się w chorobę. Co to za posty typu "jak zacząć". Nie wstyd wam? Jak zacząć co? Niszczyć swój organizm, niszczyć swoje życie? Chcecie mieć na sumieniu niewinnych ludzi?
Nie pojmuje tego co się odpierdala w internecie. Jak w dzisiejszych czasach można być taką nieempatyczną kurwą. To jest tumblr. Zbiorowisko ludzi chorych, ludzi skrzywdzonych, cierpiących. Zamiast być debilem i jeszcze dowalać sobie nawzajem zacznijcie być bardziej wspierający i zajmijcie się własną dupą. Naprawdę wszyscy cierpimy wystarczająco dużo by jeszcze czuć wyrzuty przez jakąś pizde, która pozjadała rozumy i zapomniała, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Potrzebowałam się tym podzielić bo ostatnie dramy na tumblerze i coraz co nowsze konta przyprawiają mnie o dreszcze. Sama byłam kiedyś bardziej aktywną częścią tej społeczności (na szczęście nigdy pro ana, stfu) i krew mnie zalewa czytając to wszystko. Ludzie weźcie się kurwa do kupy.
edit: nie obraże się o reblogi, może osoby, które powinny to przeczytać, zauważą
220 notes · View notes
wikskinna · 7 days
Text
Jesteśmy wyjątkowe
Podczas gdy każdy je, my nie jemy. Nie musimy, nie możemy i nie chcemy. Ludzie mówią że to zaburzenie, ale ja wierzę że to styl życia. Pięknego, chudego życia. Każdy musi jeść, za to my nie musimy, jesteśmy lepsze. Potrafimy powiedzieć nie i dążyć do celu. Dla niejednej/nego z nas to jedyne co trzyma przy życiu, daje siły i chęci. Przez 8 lat tkwienia w eđ, oraz 6 latach na tumblerze w końcu zrozumiałam, że to nie przekleństwo, a błogosławieństwo. Ana uczy nas jak żyć, uczy nas piękna, którym jest każda wystająca kość, każde omdlenie, każdy głód. Kocham głód, kocham ane, kocham to życie, które z każdym dniem pcha mnie bliżej celu. Tu już nie chodzi tylko o schudnięcie. Tu chodzi o to, co zostanie w każdym z nas już na zawsze, do końca. Teraz już wiem, że to ja panuje nad sobą, nie mój organizm czy głód. Nie mam napadów, potrafię odmówić sobie wszystkiego. Dziękuję ana jestem tak wdzięczna za to, gdzie mnie doprowadziłaś. Może myślicie że życie w eđ jest trudne, głód jest trudny. Jednak jest zupełnie na odwrót, to co mamy to błogosławieństwo i jestem tak wdzięczna za to, że mam przy sobie ane. Życzę każdemu z was zrozumienia, że życie ma sens tylko przy anie, tylko w taki sposób można żyć.
Kocham cie ana i będę z tobą już na zawsze, do konca♡♡
Wyplułam z siebie wszystko co w tej chwili czuje, dziekuje każdemu kto przeczyta
Tumblr media
48 notes · View notes
pozartaa · 11 days
Text
12.09.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 560. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nie liczę kalori1: 65 dni
Hej kochani, dziś dzień w pracy. Nic ciekawego. Dzień był w miarę spokojny i szybko miną. To jeden z tych dni o których nie ma co powiedzieć...
***
Napiszę więc o temacie s***stw4... Ostatni sporo się jakoś takich nastrojów przewija na Tmblerze. Biedna ja z dawnych czasów - również rozważałam taki scenariusz.
Nawet się czegoś nałykałam ale tylko bolała mnie głowa... Miałam chyba 17 lat już nie pamiętam czego.
Raz "wpadłam pod samochód". Nigdy się nie przyznałam nikomu bliskiemu, że to był właśnie taki impuls. Zapłaciłam mandat (z mojej winy - byłam oczywiście lekko wstawiona) trafiłam do szpitala z ogromnym poczuciem wstydu, otarciami i lekkim wstrząśnieniem mózgu - przeturlało mnie.
Teraz z perspektywy czasu myślę sobie, że chyba nigdy nie chciałam tego zrobić... Tylko był taki moment, że moje życie wydawało się tak bardzo nieznośne, bez perspektyw, a ja w tym wszystkim czułam się jak gówno przyklejone do buta ludzkości... Co wieczór modliłam się, żeby już się nie obudzić...
Oczywiście ani 3d ani depres1a nie pomagały. Mam tendencje do nawrotu stanów lękowych i depresyjnych - przez lata trzymam rękę na pulsie i się nie daje.
Zabrzmię jak Wujek Dobra Rada, albo jak jakiś poradnik dla kur domowych... Ale cieszę się, że nic z tego nie wyszło.
🎶"...życie piękniejsze jest niż śmierć i każdą swoją żywa częścią wybieram życie"🎶
Cholera - nawet nie wiecie jak się cieszę, że żyje! Jasne, że leki pomagają. Psycholodzy i psychiatrzy też, ale najwięcej pracy musisz włożyć ty sam.
A żyj choćby z ciekawości, co będzie jutro... Dopiero taka świadomość, że nie ma czegoś takiego jak absolutne szczęście, szczęśliwe życie - bo życie to chujnia ogólnie ... Ale są w nim momenty cudowne i to one sprawiają, że jest znośnie. Kiedy chorujesz nie jesteś w stanie tego dostrzegać - widać tylko szarość i błoto.
***
Jejku, w sumie to nie ma się nad czym rozpisywać. Chciałam tylko powiedzieć wszystkim młodym ludziom, którzy stoją teraz na progu dorosłości i tym młodszym (niestety też) - na prawdę poczekajcie trochę z ostatecznymi decyzjami...
Ok... Zawsze macie na to czas. Jak ktoś chce to zrobić to i tak to zrobi...ale może nie jesteście pewni, że chcecie. Może jednak jesteście trochę ciekawi co będzie dalej.
Moje próby S. są dla mnie obecnie źródłem krindżu.
Ale bo ja wiem... gdyby kierowca nie próbował mnie wyminąć, albo gdybym nie leczyła mojego 3d... Gdybym coś, kiedyś przecięła za mocno...może byśmy się nigdy nie poznali.
Dobrej nocy wam życzę.
Na osłodę tej chujnia życia - słodkie kotki 😻😼😽
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
23 notes · View notes
fat-butterflys · 2 months
Text
Motylki,gąsieniczki po co my tutaj tak naprawdę jesteśmy ?
Mam wrażenie,że co niektórzy są tu zdecydowanie dla atencji.
Co niektórych tak naprawdę nie wiedzą co to znaczy być motylkiem.
Chyba nie każdy wie z czym to się "je".
Ja tak naprawdę poznałam całe to miejsce gdy byłam już na skraju załamania nerwowego,gdy pewna osoba (moja niby przyjaciółka tak mi się bynajmniej wtedy wydawało ) chciała mnie zrujnować psychicznie i prawie jej się to udało. Doprowadziła mnie do takiego stopnia ,że uwierzyłam jej jak beznadziejna,okropna osoba jestem. Zaczęłam czuć do siebie tylko i wyłącznie nienawiść i tak naprawdę sama nie wiem dlaczego. Myślałam że niezależnie co zrobię to i tak czynię źle.
Kiedyś byłam zwykłą nastolatką. Nie myślałam nad tym jak wyglądam,czy jestem ładna,gruba czy czegoś mi brak.
Niestety czasami w życiu trafiamy na nie odpowiednie osoby i albo potrafimy sobie z tym poradzić albo idziemy na dno.
Ja byłam już w takim stanie,że chciałam odejść.
Czułam ,że nie pasuje do tego świata,że każdy będzie zadowolony gdy mnie po prostu nie będzie.
Ale poznałam to miejsce i wszystko się zmieniło. Czy na lepsze? Czy na gorsze ?
Zdecydowanie na lepsze.
Trumblr jest dla mnie a przynajmniej na początku był dla mnie taka "mała odskocznia" od codzienności. Teraz to zupełnie mnie pochłania w całości. Jednak czy mogę nazwać się motylkiem?
NIE! NIE! NIE!
Pragnę nim być ale wiem ,że przede mną jestem długa,wywoista droga. Wiele wyrzeczeń,napewno też potknięć. Ale wiem dlaczego tu jestem. Jestem tutaj przede wszystkim dla samej siebie,dla tego by w końcu poczuć się piękną dla samej siebie.
Nie potrzebuję atencji innych,czy jakiego kolwiek zainteresowania moja osobą to nic nie zmieni. Chce sama widzieć,że potrafię,że jestem coś warta!!!!
Jeśli myślisz , że nie dasz rady,że się nie nadajesz to wybacz ale będę surowa!
WYNOŚ SIE!
To miejsce nie jest dla mieczaków! Trzeba mieć jaja nie zależnie od wszystkiego! Nikt nie wykona za nas roboty ,to MY musimy się ogarnąć a nie wiecznie szukać wymówek.
Dlatego od dziś biorę się w garść! Skończyło się słuchanie po raz setny innych,dostosowywanie się do innych by im było lepiej. Może to samolubne ale niestety życie nie zawsze jest piękne i kolorowe.
Dlaczego to zawsze ja muszę się na wszystko godzić,być tą potulna,miłą?
Mnie się nikt nie pyta jak ja się czuję tylko jadą po mnie jak po " szm*cie..."
Mam dość chowania głowy w piasek bo wiem,że niezależnie od wszystkiego nikt za mnie nie przeżyje tego zjebanego życia.
Szczerze ???... Nie cierpię go,zwykła codzienność doprowadza mnie do załamania nerwowego. Może mam coś nie po kolei z głową,bo przecież dlaczego jest mi tak źle ? .
Ostatnio tzn wczoraj 🤣🤣 mój partner mówi do mnie że jestem aspołeczna,że nie lubię ludzi,że jestem wredna,podła itd że myślę tylko o sobie. Q ja takie serio? Myślę tylko o sobie ?
Z jednej strony to w CH*j przykre gdy dajemy z siebie wszystko by ta druga osoba miała wszystko a my tak naprawdę mamy swoje dobro w dupie. To tak naprawdę ta druga osoba nie docenia w żaden sposób ciebie.
Skoro i tak każdy uważa że jestem taka czy owaka to to co za różnica czy naprawdę będę egoistką,wredna czy samolubna. Nawet nie zauważa różnicy a może dojdą do wniosku że nie warto cokolwiek robić w moim kierunku...
Moim zdaniem życie jest paskudne. Nie wiem po co się rodziny,po co żyjemy. Dla mnie to nie ma sensu..rodzimy się by później przez większość swojego życia charować a później i tak narzekamy na wszystko. No okej może nie wszyscy ale bądźmy szczerzy sami przed sobą czy podoba się nam swoje życie ? Czy jesteśmy z niego w 100% zadowoleni?
Każdy niby jest kowalem swojego losu ale nie oszukujemy się nie każdy gdy się rodzi ma zajebisty wstęp do czego kolwiek. Niektórzy gdy tylko się urodzą już mają pod górkę.
Mnie np,rodzice nie chcieli,byłam dla nich problemem,którego należało się pozbyć. Zwykłym śmieciem,który trzeba "wynieść" do kosza.
Motylki walczmy,walczmy nie dla innych by coś im udowodnić ale dla siebie samych! Inni jedynie mogą popatrzeć,bo tak naprawdę na każdym kroku będziemy oceniani albo pozytywnie albo negatywnie. Ale to co zrobimy to już nasza sprawa. Nikt nie przeżyje za nas życia. .
Ja już mam dość wiecznego podporządkowywania się innych i udawania że wszystko jest okej! Dlaczego ja ??? .wierzyłam że i nie chcą dla mnie lepiej,chcą mi pomóc ale czy pomogli? Nie! Przez nich przez najbliższych właśnie czuję się jeszcze gorzej!
Moje życie,moja micha. Inni niech się pie*dolą skoro coś im się nie podoba!
A uwierzcie mi ZAWSZE znajdzie się ktoś komu coś będzie nie pasowało!!!
42 notes · View notes
kasja93 · 4 months
Text
Siemanko!
Ahhh dostałam zdecydowanie za dużo zapytań co u mnie i zrobiło mi się po prostu głupio, że moi drodzy rozmyślacie o mojej nieobecności a jeszcze na dodatek się martwicie. To ja tu jestem od martwienia się o innych a nie odwrotnie 😉
Zatem co u mnie? Ostatnie miesiące to była jakaś porażka jeśli chodzi o moje życie zawodowe (kto wie ten wie, że moje życie te głównie niewolnicza praca przez większość miesiąca xD). Jednak to co się odwalało w miesiącu kwiecień to już było takie przegięcie pały, że ogłosiłam wszem i wobec „fuck this shit im out”.
Zwolniłam się, ostatni tydzień to był wodospad porażek, który o dziwo chyba miał mnie zachęcić bym jednak nie zwalniała się z tego patologicznego miejsca. Pomimo jawnego przejebania humor mi dopisywał. Nawet śmiałam się, że pojawiło się ogłoszenie na moje miejsce i powinno ono brzmieć tak: „W związku z niedorozwojem firmy zatrudnimy frajera w charakterze kierowcy, mechanika, akrobaty. Oferujemy Boskie wynagrodzenie - nigdy go nie widzi, ale wielu w nie wierzy, oraz kondomowe czwartki. W naszej firmie nie będziesz potrzebował seksu w końcu wystarczy, że całe biuro cię dyma - stąd te kondomowe czwartki.”
Tak czy owak zwolniłam się, w między czasie ogarnęłam sobie inną firmę, która przywitała mnie z otwartymi ramionami (oraz portfelem). Majóweczke spędziłam w domu macając zwierzaczki a aktualnie zaczął się mój trzeci tydzień w trasie (ten zjazdowy). Bo teraz pani Katarzyna znana w szerszym gronie jako Przemoc Drogowa jeździ po całej Europie z lekami w systemie trzy tygodnie w pracy na tydzień wolnego w domciu.
I wiecie co? Podoba mi się :) póki co 😆
Co się tyczy mojej nieobecności tutaj. Po prostu jakoś nie chciałam sama siebie katować pisaniem o tym ile, co i kiedy jem. W sumie nawet nie chcę o tym zbytnio myśleć. Staram się nie przywiązywać uwagi do tego wszystkiego i traktować jedzenie jako coś nieistotnego. I w sumie tak jest o ile nie muszę zachowywać się normalnie przy innych ludziach. Wtedy w sumie też nie zwracam uwagi na to zbytnio.
Stąd moje zniknięcie z naszej zaburzeniowej rodzinki. Nie chce sama się nakręcać poprzez porównywanie się do innych czy samej siebie. Szkoda mi życia na robienie tych wszystkich rzeczy typu liczenie, robienie zdjęć i ogólne zawracanie sobie głowy jedzeniem - nie żebym była czymś innym pochłonięta. Po prostu jest to dla mnie na ten moment temat nieistotny.
Reasumując - nic mi nie jest, żyje i względnie czuję się okej :)
Co się tyczy mocnej prywaty. Poznałam ostatnimi czasy kilka osób w tym jedną bratnią duszę, równie wielkiego frajera co ja z podobnym poczuciem humoru. Przez pewien czas stał się dla mnie centrum dnia i że ostatnio ma bardzo dużo na głowie przez co ma mniej czasu poczułam coś czego dawno nie czułam. A co to? Hmm określiłabym to jako mieszankę ukucia żalu, smutku, zawodu. Ogólnie mało przyjemne xD ale to tam pół biedy. Zdziwiło mnie to, że w ogóle coś takiego potrafię odczuwać bo ojejku chyba od czasów szkolnych nie poczułam takiej mieszanki uczuć :D zatem uważam to za mega pozytywne zjawisko. Choć generalnie mało przyjemne. Po wyleczeniu z depresji cieszę się z jakichkolwiek emocji nawet jeśli nie są one słodkie :D
I tak się toczy to moje życie. Do przodu, czasem pod górkę, czasem z górki, ale stosunkowo jest dobrze zatem nie musicie się zamartwiać o moją osobę
35 notes · View notes
thelittlestmy · 3 months
Text
Ale po kolei. Od zawsze byłem raczej grubszy. Nie byłem otyły, ale całe życie wahałem się między nadwagą a górną granicą zdrowej wagi. Nigdy nie byłem wybredny, lubiłem jeść. Nie tylko słodycze, ale tak generalnie: obiady, śniadania, kolacje. Szczególnie pieczywo i masło.
To zabawne. Moja rodzina od strony ojca jest generalnie grubsza, szczególnie dzieci. Dosłownie, jedyne nie mające nadwagi osoby uratowało to, że byli strasznymi niejadkami. Przykładem jest moja "najbliższa" kuzynka. Ona zawsze miała niedowagę. Zawsze czułem się trochę... lepszy? Dojrzalszy, ponieważ ja jadłem wszytko a ona marudziła.
Z kolei rodzina od strony mamy zawsze była szczupła, wręcz chuda. Jedna z moich kuzynek z tamtej strony ma nie tyle niedowagę co wchudzenie, ale ona jest skrajnym przypadkiem. Generalnie tamta strona rodziny ma w moim odczuciu zdrowsze podejście do jedzenia, zaraz rozwinę co to znaczy. Niestety, zawsze mieliśmy bliższe relacje z rodziną ojca.
Ale ci ludzie nie mieszkają ze mną. Oni żyją na drugim końcu polski, albo wręcz za granicą. Na codzień mieszkam tylko z matką, ojcem i bratem (znaczy od pół roku bez brata, bo się wyprowadził).
Mój ojciec kocha gotować i jest otyły. I to nie lekko, bardziej otyłość 2 stopnia. Od zawsze miał nocne napady, jadł duże porcje, często jadł słodycze i pił dużo piwa.
Z kolei moja matka wręcz przeciwnie, zawsze jadła mało, tłumacząc się problemami z żołądkiem. Jadła byle co. Cienką kromkę chleba z pomidorem na śniadanie, kilka gotowanych ziemniaków z ogórkiem kiszonym na obiad i jabłko na kolację. Odkąd pamiętam była szczupła. Gdy szliśmy do restauracji zawsze brała to samo: ziemniaki (z zakładki: dodatki) i misk surówek.
A mój brat... cóż, jako dziecko był taki jak ja - pulchny. W liceum był bardzo szczupły, a teraz jest na masie i buduję mięśnie.
Jako dziecko zawsze byłem niezadowolony ze swojego wyglądu. Moja buzia była pulchna, brzuch większy niż u innych dzieci i zawsze ważyłem więcej. Nikt mnie w prostu nie wyśmiewał, bo w końcu nie byłem bardzo gruby, ale wyjście na basen w kostiumie zawsze było niekomfortowe.
Największym problemem dla mnie jest zwalona relacja z jedzeniem. Jem gdy się nudzę, a nie kiedy potrzebuję. Zjem wszystko, co ktoś mi nałoży na talerz. Zjem aż nie skończy się jedzenie. Zjem, nawet jak nie do końca mi smakuje. Nie przestanę gdy się najem.
Ja nie potrzebuje dietetyka, ja potrzebuje terapeuty. 16 lat zjadania problemów i stresu, życia w zazdrości i nie zrozumieniu... ja byłem tylko dzieckiem, dlaczego nie znalazł się nikt, kto raczyłby mi pomóc.
29 notes · View notes
lekkotakworld · 9 months
Text
Podsumowanie 2023
Co, z kim i dlaczego, czyli czego nauczył mnie 2023 rok.
Słowem wstępu jestem wdzięczna za miniony rok! Życie zweryfikowało mi wiele rzeczy i osób, jestem bardziej świadoma tego, czego chce od życia i z kim chce je przeżyć. Wiele się wydarzyło, w tym naprawdę dużo dobrego! Mimo przeszkód i niepewności uważam, że to był naprawdę dobry rok! Czuję się trochę silniejsza psychicznie, wytłumaczyłam sobie sporo swoich zachowań i niepożądanych myśli, spędzałam czas z najbliższymi, korzystałam z życia jak tylko potrafiłam, spełniałam swoje marzenia i kreowalam nowe, uszczęśliwiałam innych, ale też siebie, dawałam sobie poczuć się gorzej, żeby później podnieść się ze zdwojoną siłą i motywacją. Bywało ciężko, ale nie poddałam się i dziś mogę śmiało powiedzieć, że jestem z siebie dumna i zamierzam dalej walczyć o siebie i o lepsze jutro.
A teraz rzućmy okiem na cały 2023 rok.
STYCZEŃ 2023
Weszłam w Rok z 2000 obserwacjami i wagą 67,00 kg. Przywitałam Nowy Rok z moim chłopakiem (jak co roku) oraz jego rodzinką. Było też małe podsumowanie 2022 roku i podziękowania dla Was oczywiście. Wiadomo, było też myślenie Nowy Rok - Nowa Ja, czy się udało? Heh.. Odliczałam do wgrania pracy dyplomowej inżynierskiej do systemu, kto pamięta? 😂 Ten stres ahh Spałam zdecydowanie zbyt mało, cały czas pisałam pracę, ale też sklejałam plansze i dopracowywałam szczególiki przy projekcie. Dokładnie 30 stycznia wgrałam dyplom do systemu. W międzyczasie nastąpiło chwilowe zawieszenie bloga.
LUTY 2023
Były wyjścia z ludźmi z grupy, trzeba było trochę się rozluźnić po pisaniu pracy, ale też po obronie. No właśnie, już oficjalnie od 8 lutego INŻYNIER ARCHITEKT obroniony na 5!! Dopadł mnie po obronie ogromny smutek i pustka, czułam się strasznie samotna. Na obronie byłam zupełnie sama, dlatego widząc innych z rodzicami, czy przyjaciółmi czułam zazdrość.. ciężki czas był. W drugiej połowie miesiąca nastąpił powrót na bloga! W lutym rozpoczęłam też studia magisterskie na tym samym kierunku.
MARZEC 2023
Nastąpił powrót do liczenia kalorii i walka o spadek wagi z tych niespełna 68 kg. Oczywiście nic się nie zmieniło w kwestii wagi. Wytrzymałam 18 dni bez słodyczy - nawet był o tym post! To nie jest sukces, ale pierwszy raz zrobiłam sobie 50 godzin głodówki. Pamiętam te dni jakby to było wczoraj i nie wiem jak byłam w stanie wytrzymać tyle bez jedzenia. W marcu wróciła bulimia, wymiotowałam kilka razy. Nie chcę wspominać o napach, które bywały bardzo często. Słyszę od chłopaka, że przy obecnej wadze wyglądam bardzo dobrze, że wcześniej byłam już za chuda.
Było u mnie kiepsko z motywacją do czegokolwiek, zaliczyłam też wypalenie studiami, dobrze pamiętam ten zastój, nie byłam w stanie robić zbyt wiele na zajęcia i to trochę czasu się ciągnęło za mną. Były też silne stany depresyjne, myśli s, brak chęci do życia.. Wrócił u mnie szał na książki i czytanie, zaczęłam czytać naprawdę dużo!
KWIECIEŃ 2023
Dalej walczyłam z napadami i wymiotami, jednak bulimia wygrała. Spędzałam bardzo dużo czasu z S na uczelni, naprawdę mocno się zżyłyśmy. Święta Wielkanocne minęły pod znakiem sernika płynącego w moich żyłach XD Płakałam z ramionach mamy w święta (byłam w naprawdę złym stanie). Waga skacze jeszcze mocniej do 70 kg. Po raz drugi słyszę od chłopaka, że teraz wyglądam dużo lepiej, gdy ważę więcej. Znów zniknęłam z Tumblra. Miałam bardzo dużo bardzo silnych myśli, by rzucić te studia w cholerę, byłam bardzo zmęczona.
MAJ 2023
Całą majówkę spędziłam z S robiąc i wysyłając projekt na konkurs - mobilna toaleta publiczna (kto pamięta?). Zdałam sobie też sprawę jak bardzo się wypaliłam i wręcz znienawidziłam te studia. W połowie miesiąca udało mi się wrócić na bloga. Byłam pierwszy raz na Nocy Muzeów! Dużo rozmyślań nad swoim ciałem, wyglądem, podejściem do jedzenia, było porównanie zdjęć różniących 10 kg i wykład o tym jak waga nie jest wyznacznikiem szczęścia (to był chyba początek zmiany podejścia do tego jak wyglądam i że wcale nie jest tak tragicznie jak myślę). Przepadłam w projektach, które pochłaniały mi dnie i noce.
CZERWIEC 2023
Znów przerwa na blogu przez natłok projektów (nie miałam czasu ale też chęci do udzielania się tutaj). Zaliczyłam wszystkie przedmioty. Znów zarywałam nocki i bardzo mało spałam (tak szczerze to niektórych zaliczeń nie pamiętam przez to przemęczenie, czasami ktoś mi opowiada o którejś prezentacji projektów, a ja naprawdę ich nie pamiętam)
Byłam z chłopakiem w Warszawie na koncercie Red Hot Chili Peppers, było tak zajebiście, na drugi dzień odwiedziliśmy też Centrum Nauki Kopernik, dach Biblioteki Uniwersyteckiej, Gmach Główny Politechniki Warszawskiej (polecam, przepiękny hol) i piliśmy aperolka nad Wisłą <3
LIPIEC 2023
Pierwsze dwa tygodnie - plener inwentaryzacyjny (zaliczony na 5). Waga znów 69 kg, później skok do 71, nawroty bulimii, napady. Złożyłam portfolio i szukałam pracy w biurze. Wróciłam do domu rodzinnego (aż do końca września). Od 17 lipca zaczęłam pracę w biurze architektonicznym u mnie w mieście rodzinnym.
SIERPIEŃ 2023
Praca, praca, praca. 10 sierpnia - wykonałam swój pierwszy w życiu projekt budynku szeregowego, do którego złożyłam całą dokumentację i został oddany do urzędu. 25 sierpnia - kolejny projekt w urzędzie. Dalej towarzyszyły mi wymioty i napady. Były też urodziny mamy, robiłam oczywiście torta. Spełniłam też swoje marzenie (które narodziło się w lutym) i zostałam szczęśliwą posiadaczką Monstery ❤️ Zeszłam z wagą z 70 do 67 kg.
WRZESIEŃ 2023
Miesiąc zaczęłam napadem i wymiotami, później się uspokoiło. Byliśmy z M. w Świnoujściu przez tydzień <3 Odwiedziliśmy też Niemcy (Rostock, Albeck). Z aktywności biegałam (dwa razy, ale się udało haha) i chodziłam z mamą na aerobik. Zaczęłam ogarniać kwestie jedzeniowe, było naprawdę dobrze. Przygotowałam przepiękną deskę serów i upiekłam ciasto dyniowe (taty urodziny). 29 września zakończyłam pracę w biurze i pożegnałam współpracowników rogalikami z dżemem wiśniowym. Z okazji dnia chłopaka zabrałam mojego M. na Piłę X, upiekłam też dla rodzinki cynamonki. Waga stała w 67 kg. Przyszły też bilety na Darie Zawiałow!!
PAŹDZIERNIK 2023
1 października wróciłam na stare śmieci, w mieszkaniu przywitały mnie mole, także mieliśmy z rodzicami akcję ogarniania mieszkania.. Kupiłam drugą Monsterę! Zagłosowałam w wyborach. Żyłam studenckim życiem, dużo projektów i dużo dni spędzonych z S. Przyszła najnowsza płyta Darii Zawiałow z autografem <3 Podjęłam też próbę niejedzenia słodyczy (jedną z wielu w tym roku hah). Z wagą byłam już przy 65 kg, ale znowu wróciło do 67. Przeczytałam 4 książki! Zaliczyłam jeden z gorszych dołków. Byłam w końcu w Muzeum Narodowym w Poznaniu (nie mogłam tam dotrzeć od 3 lat XD)
LISTOPAD 2023
Zaczęłam ponad tygodniem siedzenia w domu (okazuje się, że już tak bardzo mam dosyć Poznania, że najlepiej czuję się w domu). Znów upiekłam cynamonki (i to dwa razy). Byłam na Chłopach (przepiękny film). Wróciłam do Poznania i wpadłam w lekki wir projektów. Wygrały wtorki w Ikei, gdzie najlepiej robi nam się projekty z ciastem i kawą pod ręką 🤭
GRUDZIEŃ 2023
Grudzień zleciał mi niesamowicie szybko! Całe dnie spędzałam nad projektami, bardzo dużo czasu przesiadywałam z S. Byłam na warsztatach plastycznych z dziewczynami. Miałam jeden epizod bulimiczny, ale zupełnie nieświadomy, wiem, że muszę się dalej kontrolować. Mój dziadek zachorował i szybciej wróciłam do domu na święta. Święta jakby nie były świętami, nie czułam ich wcale. Stałam się posiadaczką wszystkich książek Harry'ego Pottera. Skończyłam 24 lata. Okazało się, że zrobiłam ogromny progres w walce z ED i przetrwałam święta bez żadnego napadu, jadłam normalnie a waga nawet lekko spadła. Sylwester i Nowy Rok przywitam z najbliższą rodzinką i oczywiście jak co roku, z moim M. Waga stoi na 67,00 kg jak na początku roku. Przytyłam, schudłam i koniec końców po roku można stwierdzić, że waga stoi w miejscu!
Rok znów przeleciał w mgnieniu oka, ale wydarzyło się naprawdę dużo! Jestem z siebie naprawdę dumna. Kolejny rok za mną, a ja mogę śmiało powiedzieć, że jestem trochę mądrzejsza. Chciałabym, aby w przyszłym roku moje podejście do siebie i mojego ciała zmieniło się już maksymalnie, żebym w końcu zaakceptowała siebie. A jestem już temu coraz bliżej!
Podziękowania ❤️
Przede wszystkim dziękuję @pozartaa. Bez Ciebie nie byłabym tu gdzie jestem. Jesteś ze mną już dwa lata, a czuję jakbyśmy się znały od zawsze. Jesteś dla mnie nieocenionym wsparciem, głosem rozsądku, wiem, że to Ty zawsze poklepiesz mnie po ramieniu i dobrze doradzisz. Dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś, mogę śmiało powiedzieć, że jesteś moją internetową przyjaciółką! Mam nadzieję, że kiedyś będzie nam dane poznać się twarzą w twarz ❤️🤞
Oczywiście nie mogę zapomnieć o wielu wspaniałych osobach m.in. @kostucha00 @goal-x-digger @za-duzo @pani-kitka @rexie-lulaby @drifftingg @anjinho-sem-pes0 @klepsydracz4su @wiking0 @wintereira @kasja93 @thewitchcurse @sens-u @martininiezmieszana @tomek224 @chora-dusza-chore-cialo @iryda @indira2004 @temperance-04 i wiele wiele innych! Dziękuję Wam, że byliście i mam nadzieję, że to się nie zmieni ❤️
Dziękuję Wam, że towarzyszyliście mi w tym roku, dziękuję za wszystkie słowa wsparcia, uznania, ale też rozsądku. Dziękuję wszystkim, którzy czytali moje wpisy, jeszcze bardziej tym, którzy się udzielali i byli tu ze mną. Jesteście wspaniali, nieocenieni. Dziękuję całym sercem ❤️ Życzę Wam samych wspaniałości w nadchodzącym roku 🤞❤️
65 notes · View notes
p0czwarka · 5 months
Text
ed tt to największe gówno jakie świat wymyślił. ogl cały tiktok, błagam was najpierw romantyzujecie depresję, potem jakieś bipolar, zaburzenia lękowe, sh, ocd, a teraz jeszcze anoreksję i bulimię xdd dajcie se już spokój, od bitych 4/5 lat ciągnięcie i rozglasniacie tak szkodliwe tematy, w dodatku przedstawiając to jako coś miłego i fajnego. jeśli dla ciebie depresja czy jakakolwiek inna choroba psychiczna jest super cool sprawą, to najwyraźniej jeszcze za mało w życiu przeżyłeś. to jest tylko tiktok, ten filmik może wyświetlić się komukolwiek i ten ktokolwiek może mieć przez to rozjebane kilka kolejnych lat życia, bo przecież jakaś Julka lat 14 powiedziała że głodówki to sposób na życie i dzięki temu jest idealną clean girl wonyoung wannabe, strasznie mnie to irytuje, wiem że motylki robią to samo na tumblr, ale mimo wszystko Tumblr jest już dawno z tego znany, z resztą tiktok jest o wiele bardziej popularny i jestem pewna że korzysta z niego dużo więcej młodych osób niz z Tumblr czy Twittera, chociaż ja też ostatnio nawet na tumblr staram się trochę ograniczyc treści z Ana i już nawet bilansów nie wstawiam, ani żadnych thinspo i wgl, po prostu pisze to co aktualnie robię i to co mam na myśli, ale anyways wracając, jeśli jesteś motylkiem na tt to proszę zastanów się nad swoimi czynami i nad tym jaki wpływ mogą mieć na inne osoby do których Twój film dobrze.
52 notes · View notes
harmony-and-peace · 10 months
Text
„Wszystko dzieje się tak jak powinno. Każda chwila, decyzja, wybór, spotkanie, osoba, błąd, lekcja, krok do przodu, krok do tyłu, złamane serce, miłość, porażka, marzenie… to małe kropki, które tworzą sumę całego twojego życia. Każde dostarczenie prowadzi do następnego i choć w chwili obecnej może się wydawać, że wszystko jest porozrzucane… Pewnego dnia będziesz w stanie połączyć kropki pomiędzy poszczególnymi częściami swojego życia. Kiedy to zrobisz, to zdasz sobie sprawę, że życie pozbawione choćby jednej z tych kropek nie uczyniłoby Cię osobą, którą jesteś. Zaufaj, że wszystko dzieje się tak, jak powinno, w sposób odpowiedni dla Ciebie. Utrzymaj tę wiarę, a doświadczysz wolności, której szukasz"
- autor nieznany
59 notes · View notes
mikoo00 · 4 months
Text
Nie wstawiałem postów jakiś czas ponieważ nic ciekawego się nie działo Moje życie jest nudne
Nadal mam napady
Nie brałem lamotryginy przez ponad 3 tyg bo nie chciało mi się iść do lekarza rodzinnego po receptę Ubzdurałem sobie, że wsm to pewnie placebo i wcale nie działało a to, że lepiej się czułem to poprostu efekt zmian jakich dokonałem w życiu
Mało co sprawia mi przyjemność Czuje się pusty w środku Naszczescie nie miewam ataków paniki ale wszystko mnie denerwuje Nie ma tragedi ale powoli zaczyna mnie przytłaczać to uczucie pustki Nie chce mi się rysować ani gadać z ludźmi jednocześnie czuje się samotny Mam dość tego Bycia postawionym w roli kobiety Nie akceptuje sam siebie tego kim jestem - trans Nienawidze patrzeć na siebie w lustrze Nienawidze jeść
Życie byłoby łatwiejsze gdyby nie trzeba było czerpać energii z jedzenia I tak jestem ciągle zmęczony
Rzucenie picia dla mnie było o tyle prostsze od walki z napadami, że alkoholu nie mogę się napić pierwszy okres był cholernie ciężki teraz Po prostu nie pije i mnie nie ciągnie Z jedzeniem jest inaczej Musze jesc a to odrazu wyzwala chęć na żarcia się słodyczy
Przyznałem tydzień temu mojej terapeutce, że mam z tym problem i nie ukrywam, że mam exd Nadal chce schudnąć ale z drugiej strony to nie chudość sprawi, że poczuje się dobrze w swoim ciele a tranzycja Mam już dość takiego życia Uciekania od emocji ciągłego rozpraszanie swojej uwagi od siebie samego, moich problemów z głową
Po raz pierwszy od dawna rycze Dziś co chwilę chce mi się płakać i nie mam siły na nic
Pojechałem rano do lekarza rodzinnego Najpierw rano się umówić na wizytę Pojechałem drugi raz na 16, kupiłem lek
Ehh jutro mam do roboty zaś na 8 do 18:30 Cholernie mi się nie chce Gonić, robić, słuchać pretensji Bez przerwy popełniam błędy robię za innych bo nie potrafię być asertywny ani nie umiem się z nikim dogadać
Przytłacza mnie jak szybko czas mija Już będzie czerwiec a moje życie wygląda tak Praca-dom-praca Nic nie robię praktycznie po za tym i nie chce mi się
W ogrodzie pasowało by coś ogarnąć a ja nie mam na to siły
Wybaczcie, że tak narzekam w tym poście ale potrzebowałem gdzieś wyrzucić swoją frustracje
Wiem muszę wziąć odpowiedzialność za siebie Wygląda na to, że zaniedbałem swoją sfere emocjonalną i nie korzystam w pełni z pomocy psychologicznej Może będę miał szansę okiełznać exd bo ono ściąga mnie na dno
35 notes · View notes
kotekzielony2 · 13 days
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 16 (10.09.2024)
-> Wrześniowe przemyślenia, plany i postanowienia
Tym razem nie pochwalę się żadnym szczególnym osiągnięciem, tudzież sukcesem, a zechcę podzielić się swoimi myślami, refleksjami i pokrótce opowiedzieć, co się u mnie ostatnio dzieje. Nie odniosę się też do żadnego konkretnego dnia w przeciwieństwie do poprzednich wpisów, więc ten wpis najzwyczajniej w świecie mówiąc należeć będzie do bardzo ogólnych. Zastanawiam się nad ewentualną zmianą, żeby tych ogólnych wpisów jak ten dzisiejszy, pojawiało się więcej, ale... wszystko zweryfikuje czas. Przejdźmy do głównej lektury!
W kalendarzu ni stąd, ni zowąd zjawił się wrzesień, a wraz z nadejściem tego miesiąca czy nawet jeszcze parę dni przed wrześniem odniosłem wrażenie, że moje dni stały się zdecydowanie intensywniejsze. Przede wszystkim zacząłem częściej chodzić do pracy - łapałem dużo więcej planów filmowych (gdzie gram drobne role), odważyłem także zatrudnić się po raz pierwszy przy nalewaniu piwa na meczu piłki nożnej i zapewne na jednym razie się nie skończy, albowiem praca ta nie okazała się taka straszna jak mi się początkowo wydawało. Dochodzi jeszcze do tego moja, jakby nie patrzeć, stała (od początku maja) rola ochroniarza na multimedialnym parku fontann w niemalże każdy piątek i sobotę, aczkolwiek tamtejsze niecałe dwugodzinne, wieczorne spacery i pilnowanie porządku, po ok. trzydziestu już w sumie służbach, są dla mnie pryszczem. Pieniędzy nigdzie nie inkasuję zbyt ogromnych, choć staram się cieszyć z każdej zarobionej złotówki, jednocześnie nie rujnując na pracy swojego zdrowia. O wiele gorzej zaś przedstawia się moje życie towarzyskie, które od wielu lat praktycznie nie istnieje i zazwyczaj niezobowiązujące kontakty utrzymuję tylko pisane, z mniej lub bardziej "randomowymi" (przypadkowymi) osobami. Owych kontaktów nawiązałem sporo - na Tumblrze, na 6obcy, na "Liczniku samotnych dni" a kiedyś też nawet na jednym z portali randkowych, choć wiele z nich okazało się tak płytkich, niczym rzeka po wielomiesięcznej suszy, że zacząłem zastanawiać się, czy one mają jakiś sens... Lubię poznawać nowe osoby, "odkrywać" je, dowiadywać się, czym się zajmują itp. i choć często jestem nieśmiały w relacjach, bywam cichy, zamknięty w sobie, szczególnie w życiu realnym, to martwi mnie, jak wiele należy inwestować w znajomości i jak trudno jest na ogół sprawić by druga strona zainteresowała się także nami, zapytała się, jak minął nam dzień, jak się czujemy, żeby odezwała się sama z siebie. Innymi słowy, by druga strona też dała coś od siebie. Jednostronne lub prawie jednostronne znajomości są u mnie chlebem powszednim i przyznaję się, że... męczą mnie solidnie. Czuję się w nich niczym niepotrzebnie starający się o czyjąś uwagę, względy dziennikarz, najczęściej będący na końcu porzucony czy skreślony, nieważne z jak dużym wysiłkiem przez niego włożonym. Stwierdziłem, że muszę coś z tym fantem zrobić, no i zacząłem działać! Choć nie jest to dla mnie bułką z masłem, ograniczyłem, bądź powoli urywam kontakty z większością znajomych, szczególnie z tymi osobami, u których czuję się jedynie piątym kołem u wozu. W zamian za gonitwę za wszystkimi niepożądającymi mnie ludźmi, mam zamiar skoncentrować, skupić się bardziej na sobie, na swoich celach, pragnieniach itp., jednocześnie zostawiając przy sobie tylko niektóre osoby. Nie znaczy to oczywiście, że odcinam się od całego świata, zamykam się w kącie, a wręcz przeciwnie - pozostaję otwarty na interakcje z innymi, jak i nowe znajomości! Może nawet odnowię wkrótce relację z jedną, dwiema personami? Mimo, że daję radę żyć, funkcjonować bez żadnych przyjaciół, to nie ukrywam, że chciałbym spotkać kogoś, kto stanie się moją bliską osobą, z kim przeżyję fajne, wspólne chwile spędzone na opowiadaniu np. o swoim hobby, o swoim dniu, żeby móc pochwalić się różnymi rzeczami, błahostkami, no i super by było również choć raz na jakiś czas zobaczyć się - usłyszeć czyjś śmiech, pouśmiechać się do siebie nawzajem i żebym też ja stał się dla tej osoby kimś ważniejszym, stał się czyimś oparciem, czyjąś pomocą, kimś, na kogo można liczyć. Aktualnie nie mam w sumie nic do stracenia, więc staram się nabierać odwagi, więcej ogólnie odzywać się, udzielać, a nuż ktoś mnie zauważy i zrodzi się jakaś miła interakcja? Cóż... zobaczymy co przyniesie przyszłość! Dla ciekawskich, zdjęcie cyknięto na jednym z moich niedawnych planów zdjęciowych.
12 notes · View notes
pozartaa · 7 months
Text
Post specjalny ED w życiu dorosłym i dojrzałym.
Długo już zwlekałam ale obiecałam, więc bez przedłużania! (choć post jest długi)
Post jest głównie oparty na moich osobistych doświadczeniach i paru uwagach, które podsunely mi inne konta #edadult i #ed18+
O 4nor€ks1 mówi się że to choroba nastolatek i oczywiście w większości przypadków wtedy się to wszystko zaczyna. Bl1mi4 i BED częściej dotyczą osób w starszym wieku, choć te dwa ostatnie częściej są wynikiem tej pierwszej i wcześniejszej historii lat restrykcji.
News flash - 3D nie przemija wraz z wiekiem. Jeśli nigdy nie podjeliscie żadnej próby terapii są dwie drogi:
A) jesteście dorosłymi, którzy siedzą na karku swoim rodzicom i nigdy nie rozwijają skrzydeł. Wasze życie składa się z powrotów do szpitala nieudanych terapii. Pewnego dnia stwierdzają, że 3D zabrało wam 10 najlepszych lat życia.
B) z wiekiem i rozwijający i się możliwościami "motylkoV@nie" przechodzi na dalszy plan, ale zawsze jesteście z siebie niezadowoleni, wiecznie jest to temat który was męczy i w wielu przypadkach ogranicza. Ciągle gonicie swoją "4n@ honeymoon phase". Albo jedne obsesję zastępujecie innymi - pracoholizm, sprzątanie, przesadne dbanie o wygląd, nadmierne uprawianie sportu... Do wyboru do koloru.
C) opcja (w której zawieram się ja) - Poszliście na terapię i zrobiliście z tym porządek, ale zostały blizny.
"Nie mogę się doczekać gdy będę dorosłą i wyprowadzę się z domu - będę się wtedy głodzić"
No cóż wedle statystyk dorosłe życie zaczyna się teraz koło 30-stki. Jeśli myślicie, że po ukończeniu 18-nastki. Magicznie stać was na wyprowadzkę i decydowanie o sobie - to gratulacje. Ale większość z was jeszcze długo będzie potrzebowało wsparcia rodziny i zanim się tam na prawdę usamodzielni i znajdzie swoją drogę. Przekonacie się szybko, że nie ma specjalnego traktowania bo dziś masz dzień fasta, a wasz brak sił i niemożność skupienia się na pewno nie pomoże w sprawach finansowych.
Sporo ludzi na szczęście wtedy właśnie zaczyna szukac pomocy, bo świat się przed nimi otwiera, widzą że ludzie dokoła coś robią, wchodzą w związki, planują przyszłość, a ty stoisz w miejscu że swoją tabela ka1oryczną i wag@
"jak osiągnę moje UGW to kończę z tym"
No i jak myślicie tak z doświadczenia wielu osób które rozpoczęły swoją wątpliwa znajomość z 4n4 - kończy się to czy nie kończy? Zaręczam wam, że nigdy już nie spojrzycie na jedzenie tak samo jak wtedy zanim wiedzieliście co to kalor1@. Nawet po latach zostały mi takie przyzwyczajenia które teraz w dojrzałym życiu bywają dla mnie źródłem totalnego krindżu...
Więc tak wygląda życie osoby dorosłej/dojrzałej z 3D (w moim przypadku po przejściach).
- niczego nie słodzę cukrem (noszę że sobą słodzik, kiedy idę na kawę do koleżanki)
- nie używam masła
- nie używam tłuszczu jeśli to tylko mozliwe
-od lat pije mleko 0.5 max 1.5. Nie znoszę kawy bez mleka, ale jeśli nie ma innej opcji biorę czarną
-panierka budzi we mnie niepokój. Chleb też. Prawdopodobnie dyskretnie zdejmę panierkę z kotleta na proszonym obiedzie.
-unikam rzeczy które trudno obliczyć albo które przygotował ktoś inny (wszelkie jedzenie na imprezach - choć oczywiście nie na tyle by kogoś urazić. To znaczy, że się częstuje, ale z umiarem)
-unikam słodyczy i rzeczy które są zbyt smaczne (czekolada, chipsy, lody inne rzeczy "do chrupania", fastfood - to ostatnie akurat nigdy nie było jakoś czeste po prostu nie lubię ani MC ani KFC ani innych takich) Boję się, że mogłabym nie moc przestać ich jeść - wolę nie zaczynać. Chyba że mam to zaplanowane ( Cheat Day)
-nikt mnie niczym nie częstuje bo zawsze odmawiam. Dosłownie - nawet już mi nikt nic nie podsuwa ani nie namawia.
-boję się tycia i utraty kontroli (mam za sobą historie z bul1m1@ więc wiem jak się traci kontrolę na całego).
- w jakimś stopniu nadal towarzyszą mi jedzeniowe rytuały.
-literalnie porównywanie się do dzieci. Wiecie, że nie jesteście już nastolatkami, a wasze body-goals to jakaś nieletnia "modelka" z insta.
- brak żywieniowej spontaniczności. Raczej nie zdarza mi się bym nie wiedziała co zjem w ciągu najbliższych 2-3 dni. Odpadają nagle wypady, niespodziewane obiadki w knajpie. A jeśli już gdzieś idę to na pewno zamówię coś co wyda mi się najbezpieczniejsze (tak, często sprawdzam wcześniej menu danej restauracji żebym nie musiała robić lipy i zastanawiać się godzinę)
- czytanie etykiet na zakupach (a nawet sprawdzanie z Fitatu). Zastanawianie się dłuuuugo czy czegoś chce i czy mogę to chcieć. Zabawa w "do koszyka, a za moment spowrotem na półkę".
- Jeśli nie ma dokładnie tego co chce w danym sklepie potrafię iść na drugi koniec miasta by to znaleźć. Ciężko idzie z nowymi rzeczami do jedzenia.
- prawie zawsze opcja light i "zero"
- jestem na tyle szczupła by ludzie zwracali na to uwagę. Słyszę często "ale pani to jest chudziutka" a jeszcze gorsze są komentarze od ludzi, którzy dawno mnie nie widzieli i pamiętają mnie grubą. Często muszę odpowiadać na różne dziwne pytania - jak schudłam, czy jem, czy nie jestem aby chora. Budzi to u mnie ogromne zażenowania bo mam czasami wrażenie, że zrobiłam coś złego. Nie wspomnę nawet o tym jak uważnie obserwuję mnie własna matka, która pamięta o moim dawnym 3D.
- nie wypowiadam tego na głos, ale miewam fatfobiczne myślenie i zdarza mi się kogoś oceniać pod względem tuszy i stylu życia. Nienawidzę tego w sobie!
- decyzja o tym by nie mieć dzieci. Nigdy nie czułam że jestem na tyle stabilna by dać komuś życie i go dobrze wprowadzić w ten świat. Sama czuje się nie raz jak dziecko. Lęk przed tym, że mogę moje wadliwe geny przekazać lub być "almond mum" (proszę was - to nie jedyny powód i nie przekonujcie mnie, bo decyzja zapadła lata temu. Nigdy nie widziałam siebie w roli matki, a dzieci nie budzą we mnie żadnych emocji. Jestem na półmetku życia i nigdy nie żałowałam)
- odpowiedzialność za dom i druga osobę. Jako dorośli będziecie mieli najprawdopodobniej stałego partnera/partnerkę. Kogoś trochę na innym poziomie niż chłopak czy dziewczyna. Będą wspólne rachunki, a wasze gacie będą razem w koszu na pranie. Zawsze musicie pamiętać, że to związek jest najważniejszy i to, co jest między wami. 3D często pcha się na trzeciego. Wiele rzeczy funkcjonuje u mnie tak jak funkcjonuje bo mam pewne przyzwyczajenia - najprostszy przykład - gotujemy sobie oddzielnie. Samo tak wyszło. Mój S. nie chce jeść "mojej trawy", a ja nie bardzo gustuje w talerzach ociekajacych tłuszczem i porcjach dla górnika. Nikt nikomu nie wytyka sposobu żywienia, choć czasami sobie żartujemy.
- patner/partnerka widzi was na codzień i jeśli macie trochę oleju w głowie nie pozwolicie by 3D niszczyło związek. Mój S. wie o moich dawnych problemach i wie też o tym z czym zmagam się do dziś. Wszystko szanuje i do niczego się nie wtrynia dopóki nie robię sobie krzywdy, a ja wychodzę z założenia, że za bardzo go kocham by sprawiać mu przykrość a przede wszystkim coś ukrywać. To zawsze jest myśl przewodnia i czerwone światło w mojej głowie - kiedy nie daj Bosze pomyślę o jakichś głupotach.
-praca i odpowiedzialność - oczywiście jeden z najważniejszych aspektów tego dorosłego życia. Wspomniałam wcześniej, że nie ma specjalnego traktowania i na prawdę ludzi nie interesuje, że chcesz żyć na 500 kc@l - masz obowiązki i na głodniaka raczej nie będziesz ani użyteczny ani produktywny. Jeśli zrobisz sobie krzywdę - to sam/a poniesiesz ich konsekwencje. Teraz tego nie doceniacie, ale rodzice którzy widzą wasz problem i wysyłają was na terapię, i chcą wam pomoc - to skarb! Korzystajcie póki możecie. Terapia i lekarze - to nie są tanie rzeczy. (Teraz jestem wdzięczna, że moi ofiarowali mi tę dozę "twardej miłości")
- zmarnowany czas. To ostatni aspekt który chciałam poruszyć. Moje 3D i alkoholizm zeżarły mi 10 lat życia! Nic mi tych lat nie zwróci. Czasami mam wrażenie, że wszystko musiałam nadrabiać z dużym opóźnieniem. Odkrywałam radość życia i nowe rzeczy, które moi rówieśnicy rocznikowi mieli już lata temu ogarnięte. I czasami czuje ogromny żal do siebie.
-myśl o własnej śmiertelności. To taki ogólny aspekt zdrowia psychicznego. Cóż, myślałam, że nie ma przede mną przyszłości i po prostu kiedyś ze sobą skończę, więc nie warto się starać (piszę o tym bo, często widuje takie podejście na blogch młodych osób) Cóż za niespodzianka!! Jednak żyje i mam się dobrze, i nadal jestem w szoku, że w sumie to nie chcę umierać. A im dłużej żyję, tym mniej mi się podoba to, że prędzej czy później trzeba będzie odejść 🙁. A zaburzeni@ odżyw1ania niestety często mają taki finał.
Mam nadzieję, że się nie zanudziłiście czytając. Mam też nadzieję, że nie wystraszyłam za bardzo młodzieży... Wiecie, też kiedyś byłam gówniarą i mówię to z sentymentem a nie z pogardą i taki post pominęła bym z wzruszenie ramion - co tam mi stara baba będzie gadać... A teraz jestem stara baba i gadam 😆.
71 notes · View notes