Tumgik
#toczyć się
panikea · 9 months
Text
Kiedy stajesz się mężczyzną zaczynasz rozumieć, że takie chłopięce pierdolety biorą się z bardzo prostej emocji. Z niepewności. Jak nie wiesz jak sobie poradzić z kobietą to chcesz ją wdeptać w ziemię. Jak pies kogoś nie zna, to się boi. Jak kogoś się boi to szczeka. Jak chłopiec nie radzi sobie z kobietami, bo się ich boi to uważa, że są jebnięte. Tymczasem kobiety są różne. Niektóre z nich owszem są głupie. Niektóre łatwe. Podobnie jak faceci. Kiedy stajesz się mężczyzną, rozumiesz, że osoba z którą spędzasz czas ma być dla ciebie wyzwaniem. Bo co to za przeciwnik z którym wygrywasz 10 – 0? Kiedy jesteś mężczyzną, rozumiesz, że żeby naprawdę poznać kobietę trzeba przejść przez jej wszystkie warstwy. A to nie jest łatwe. Polki są zamknięte. Pierwsza warstwa to warstwa zimnej suki. Pod nią często jest romantyczna dziewczyna, która boi się że zostanie kopnięta w dupę. Bo świat ją nauczył , że bycie szczerą w uczuciach to bardzo zły pomysł. Wie, że gdy przyzna otwarcie, że lubi seks to jest puszczalska, gdy zaś zaprzeczy, to na drętwą cipę. Wie, że jak zależy jej na rodzinie to jest głupią kurą, a jak na pracy to głupią karierowiczką. Kiedy stajesz się mężczyzną rozumiesz, że wszelkie dominacje są sztuczne. Jeśli dominujesz kobietę ona przestaje być autentyczna i ty nie jesteś w tym autentyczny. Zresztą kobieta też może zdominować faceta i też się szybko nim znudzi. Kiedy stajesz się mężczyzną rozumiesz, że tak naprawdę te wszystkie wymagania kobiet sprowadzają się do dwóch rzeczy: chcą trochę twojego czasu i twojej uwagi. Chcą czuć, że są dla ciebie ważne. Reszta to dekoracje. Kiedy stajesz się mężczyzną zaczynasz rozumieć, że możesz poprosić kobietę o wszystko co chcesz. I jeśli jesteś szczery i jeśli jesteś pewny siebie to to dostaniesz. Kiedy stajesz się mężczyzną rozumiesz, że związek jest wtedy, kiedy drugą osobę nie traktujesz jak jednostkę z innej planety z którą trzeba toczyć międzyplanetarną wojnę, tylko jak kogoś tobie bliskiego. Mężczyzną stajesz się kiedy nie boisz się odsłonić.
-Piotr C. pokolenieikea.com
98 notes · View notes
deathissolution · 15 days
Text
"Przekleństwo ludzkości polega więc na tym, że dwie sprzeczne natury są ze sobą na wieki złączone, że w otchłani dręczącego sumienia muszą toczyć tragiczne, nie kończące się boje"
Robert Louis Stevenson, Doktor Jekyll i Pan Hyde
12 notes · View notes
niedoceniony · 1 year
Text
Nic się już kurwa nie zmieni...
Nigdy....
Czuje że jestem jak statek, i nie potężny okręt
Tylko jak Titanic który rozpierdoli się przy pierwszej lepszej okazji
o napotkaną.....
Górę Lodową..
Zniknie zapomną a życie będzie toczyć się dalej...
Uginam się od noży wbitych na plecach...
58 notes · View notes
motylek4felix · 30 days
Text
Moj chłopak za wszelką cenę chce mnie wyciągnąć z tego gówna. Staje na głowie, żebym coś jadła i nie wyniszczała siebie. Nie raz wieczorami robił mi wywód o tym dlaczego powinnam normalnie jeść i o siebie dbać. Cholernie mi przykro bo on robi wszystko żeby mi pomóc a ja nie potrafię robić najprostszych ludzkich czynności. Nie umiem o siebie zadbać i zachowuje się jak dziecko. Powiedział mi wprost, że jeśli dłużej będę tak robić to ze mną zerwie bo nie za zamiaru patrzeć na to jak się wyniszczam. W zupełności go rozumiem bo patrzenie na to, jak twoja dziewczyna nie chce jeść, nie potrafi spać ani nic jest strasznie bolesne. Bardzo bardzo bardzo go kocham i nikt mi nigdy nie dał tyle troski ile on daje w jeden dzień. Czuję sie przy nim komfortowo bo wiem, że mnie nie oceni i zaakceptuje moje wady. Niestety patrzenie na to jak się wyniszczam psychicznie i fizycznie nie jest mu bliskie do zaakceptowania. Czuję się bezsilny bo wie, że nie może nic zrobic. Dlatego ciągle się z nim kloce o to.
Wyjście z tego jest cięższe niż samo odinstalowanie tej aplikacji. To będzie walka, która będzie toczyć się ze mna przez długie miesiące, albo lata. Poza tym "ty wyjdziesz z ed, ale ed z ciebie nigdy". Pewnie będę go okłamywać, że coś jem i wszystko jest fajnie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mi z tym źle. Chce być z nim szczera ale nie mogę. To tak kurwa boli
8 notes · View notes
mikoo00 · 8 months
Text
Miałem spoko dzień w pracy Byłem cały czas na lobby i sprzątałem sale 😍 Nie musiałem z nikim gadac
Jeden typo mnie wkurwil
Wymieniałem worek w koszu on podchodzi do mnie i się pyta, czy może wyrzucić swoje opakowania po jedzeniu Ja mu mówię, że nie i że drugi jest naprzeciwko Wskazałem mu palcem, gdzie a ten się pyta,, a nie mogę tu? Dlaczego? "
No to już mi żyłka pękła i tłumaczę gościowi, kosz jest przepełniony, ja wiąże worek i chce jak najszybciej to skończyć
Chlop poszedł zniesmaczony
Ale niech się zastanowi Co chwilę ktoś podchodził do mnie by wyrzucić swoje gówno Coś co mógłbym zrobić w kilka sekund zajęło by mi kilka minut Musiałbym czekać aż ktoś dorzuci, podejdzie ktoś znowu i tak w kółko.. Jakby w czym problem sobie podejść do drugiego kosza? Jeszcze rozumiem jakby był na końcu sali ale kurwa tuż na przeciwko???????
Dzieciom wybaczam bo to dzieci
Choć.. Jest powód dlaczego ich nie lubie
Dwuch takich było co zaczęło mnie obgadywać i darli się, że ooo,, jaka mała pani" i toczyć ze mnie bekę Tylko się spojrzałem na nich wzrokiem,, jakbyście byli pełnoletni to bym wam wpierdolił"
Myslalem, że se będą tam dalej gadać i dadzą mi spokój ale nie XD podszedł jeden i za mną zaczoł sprawdzać jak niski jestem i o ile on jest wyższy
To się odwróciłem i się pytam,, Wy dobrze się czujecie?" No to dzieciak mówi,, nie" no to ja,, właśnie widze" se poszli
Ehhh nie przejąłem się jakoś bardzo dupe mi truli i tyle
A tak to spoko Jak jest ruch to jednak lepiej jest być na lobby bo nikt się nie przyjebie, że idziesz się napić Można se usiąść na chwilę w szatni xD
W nagrodę za bycie gzecny dzieckiem Matka powiedziała, żebym sobie wziął coś słodkiego 🥰 wybrałem mcfluryy 🖤
Nadal nie wiem czemu na tę kierowniczkę mówią Matka Choć faktycznie daje mi vibe mamy..
12 notes · View notes
xnastkaxvv · 9 months
Text
Chciałabym usłyszeć że został mi jeden dzień życia. Cieszyłabym się, poczułabym Wkońcu ulgę, na myśl że nie będę już czuła bólu i toczyć walki sama ze sobą.
13 notes · View notes
shedarkness1 · 4 months
Text
Lekka jak motyl
Mój post się zaczyna, kolejną nocke zrywam
Bije się z myślami, lecz przekonuje mnie to że wkoncu będę idealna
Będę lekka jak motyl, nie będę się toczyć
Powtarzam sobie przestań jeść bo wyglądasz jak śmieć
Chce być lekka, chce by widać było każdą kość
Umierać z głodu? Pffff
Ja się zabije jak zjem.
Zapach lodów waniliowych uderza we mnie niczym pięść, bo przecież mi nie wolno jeść
Gruba świnio przestań jeść!
Ana przemawia do mnie każdej nocy, każdego ranka "chcesz być piękna? To przestań" wiem że mi to nie służy
Jedzenie to tylko liczby które się mnożą ciągłe kalorie z których ciężko zejść
Aby z nich zejść zacznij słuchać Any i przestań jeść.
Nie jestem dobra w pisaniu wierszy, mam nadzieję że choć trochę się wam spodoba
2 notes · View notes
5minuteworld · 1 year
Text
"The Ballad of Songbirds and Snakes" - Suzanne Collins
Tumblr media
Polish below ⬇️
Oh my God. I don't know what to say. It was terrible. I had high expectations, especially because of some fragments about Snow's secrets in Mockingjay. I'm speechless.
Firstly, I thought that whole book will be focused on Snow's reasons for why he acted like that. It was clarified, but not that well as I expected.
Whole plot was about Snow's and Lucy Gray love story. It's so funny if you realise that we don't know what happened to her, if she is alive or not. I felt like author just said 'I don't want to write that anymore' and ended The Ballad just to end it. I can't find other explaination.
Next, I saw that some really unimportant plots were expanded that much that they became boring, but more important things were very faintly developed.
And the ending... I wrote something about it up there, but unknown closure of Lucy Gray's story was not the only bad thing. As I learned in Mockingjay, Suzanne Collins have interesting talent to horrible endings. When comes the time of closing all plots, things are getting faster and faster. Everything is solving too simply, even if seemed to be unsolving problem. You read about something trough whole story and learn that it solved in easiest existing way. So frustrating, isn't it?
I enjoyed reading a little, but disappointment outweights the scale.
____
Nie możecie sobie wyobrazić mojej irytacji po przeczytaniu epilogu. Miałam zdecydowanie za wysokie oczekiwania co do tej książki. Karmiłam się nadzieją, że poznamy jakieś spicy sekrety, tak jak powiedziano w Kosogłosie (o wrzodach w ustach itd) i... nie wiem co powiedzieć.
Po pierwsze, myślałam, że całość skupi się na ukazaniu, dlaczego Snow zachowywał się tak, a nie inaczej, co nim kierowało. Niby jakoś to wyjaśniano, ale nie tak obszernie, jak zakładałam.
Głównym wątkiem była miłość Snowa i Lucy Gray. To dość zabawne, kiedy się pomyśli, że nie wiadomo, jak skończyła, prawda? Zdawało się, jakby Collins pomyślała sobie 'nie chcę tego pisać dalej' i zakończyła tak, byleby zakończyć. Nie mogę znaleźć innego wyjaśnienia.
Zauważyłam też, że kilka mało ważnych, pobocznych wątków jest obszernie rozwijanych, aż do znudzenia, natomiast te ważniejsze, wymagające większego opisu, rozwinięto znacznie za mało.
Co do zakończenia... już wyżej pisałam trochę, ale nieznane losy Lucy Gray to nie jedyna zła rzecz. Zauważyłam to już przy Kosogłosie, autorka zdecydowanie ma talent do wybierania najgorszych zakończeń z możliwych. Kiedy już przychodzi czas domykania wszystkich wątków, akcja zaczyna toczyć się szybciej i szybciej. Nierozwiązywalne sprawy rozwiązują się na najłatwiejsze dostępne sposoby. Czytamy o czymś całą książkę, tylko by dowiedzieć się, że problem rozwiązano najprostszą drogą. Frustrujące, czyż nie?
Całość nie była najgorsza, nawet odrobinę mi się podobała, lecz zawód definitywnie przeważa szalę goryczy.
10 notes · View notes
moiclaudie · 1 year
Text
Już tydzień trwa mój upadek w kwestii odżywiania. Jem za dużo, większość to przetworzone syfy. Nie chce mi się gotować, dziś stanelam w kuchni z myślą, że zrobię na obiad omleta, ale jednak zrezygnowałam z tego i finalnie zjadłam "byle co" - to znaczy słodycze.
Doskonale wiem, dokąd ta droga prowadzi - do powrotu kilogramów i beznadziejnego samopoczucia. Wiem, a jednak nie umiem się opanować.
Nawet nie potrafię stwierdzić, jaka jest przyczyna tego wszystkiego - stresu raczej nie zajadam. Mam tylko nadzieję, że jutro już się opanuję... Wybieram się na fitness po południu, więc nie ma szans jeść źle w ciągu dnia, bo z pełnym brzuchem to bym miała kolkę albo w ogóle nie wyszła z domu - chociaż tyle motywacji...
Źle mi psychicznie z tym wszystkim. Chciałabym zdrowe odżywianie mieć we krwi. A tak to wiecznie muszę toczyć walkę sama z sobą...
6 notes · View notes
dietcolasaveus · 1 year
Text
Moja najszczersza reakcja, że od początku roku miałam ok z 5 napadów (ok 3k kcal) a tak ogl to przez cały czas jem po 900 kalorii, od 2 tygodni stosuje herbatę senes, robię po 15 tys kroków dizennie + od miesiąca jeżdżę codziennie rowerem con godzinę i nie schudłam ani grama (mam takie same parametry jak w grudniu). Tak my istniejemy, codziennie oglądam moje koleżanki wpierdalające po 5 pączek chipsów i mówiące że hihi ale ja jestem gruba a one dosłownie wyglądają jak jebane modelki. Codzienne patrzę na mój praktycznie podwójny podbródek, ruszające, ocierające się o siebie uda, fałdy na moim brzuchu, ogromne tłuste ramiona, obwisłe łydki i grube palce odmawiając sobie kolejnego posiłku z myślą że może właśnie na następnym ważeniu cokolwiek w mojej wadze się zmieni ale co tydzień to samo. pierdolone 61. 07 kilo. Czasami są wąchania o jakis 1 kilogram ale to naprawdę zadko. Tak stosuje zimne prysznice oraz inne pierdoly zalecane przez wszystkie proana na edtmbr i innych stronkach, próbowałam wszystkiego. Moja koleżanka doradziła mi żebym zrobiła sobie tydzień gduz będę jeść jak normalny człowiek żeby mi metabolizm ruszył, zrobiłam cheat week i huj. Nadal. Zero. Jebanych. Rezultatów. Tyle że przytyłam 1 kg i teraz od miesiąca nie mogę z niego zejść. Przedtem było zawsze 60 a teraz 61. To wszytko. Codziennie katuje się olbrzyszkami, pajacykami, pompkami i przysiadami ale huja to wszystko daje, tak bardzo chciałam mieć ładna figurę na lato ale chyba mi się nie uda, nikt nigdy nie zechce mnie takiej, ulanej grubej świni, dzisiaj gdy chciałam wziąść od koleżanki liza loda tak po prostu po się zapomniałam do czego dążę to inna mi powiedziała " /m imie\ dlaczego ty tak ciagle wpierdalasz haha/m imie\ ty jesteś taka grubaśna ułana hihi dejamn ale pulchniutka haha patrzcie niedługo będzie się toczyć po chodniku haha". w tym momencie stwierdziłam że już nie jem. Najwyżej jutro zasłabnie na e8 z matematyki. Mam to głęboko. W sobotę wychodzę z moim delusionship i chce się pokazać z jak najladniejszej strony. Może wtedy mnie pokocha, zawsze wszyscy mnie ostrzegali przed fastowianiem długo i nigdy chyba nie miałam fasta 24 h ale postaram się żeby mi się tym razem udało. Zrobię to po to żeby ten huj jebana zuzia kiedyś na mnie spojrzała i powiedziała "o Boże co ty sobie zrobiłaś". O niczym innym nie maze tak szczeze
5 notes · View notes
uderzamobeton · 1 year
Text
Ciekawa jestem ile ważę. Cały tydzień ładnie mi poszedł i ani razu nie przekroczyłam limitu (mimo, że było ciężko.). Ostatnio na wadze było 61.30 rano, ale Średnia dzienna wyszła mi 61.86. Chciałabym wkońcu zobaczyć równe 60 na wadze. Czy nie zasłużyłam na to? Tyle lat, tyle zmarnowanych dni i okazji. Ogarnęłam się, przeszłam 64 kg, które było dla mnie przez długi czas barierą (za każdym razem gdy je osiągałam miałam serię napadów). Tak kurwesko łatwo jest przytyć. Nie poddaję się. Powoli ale do celu. Będę biec, a jak nie to się toczyć. Nie mam zamiaru się poddawać, nie teraz gdy już tyle osiągnęłam. Ogromną motywacją jest dla mnie przedewszytkim Patryk. Poznałam go w te wakacje w pracy, jest odemnie 6 lat starszy, ale czuję, że mnie rozumie. Jest dla mnie niewyobrażalnym wsparciem i motywacją, tym czego mi brakowało by ruszyć dalej. Nie boję się mu tak bardzo zwierzać jak innym, bo mam przeczucie, że mi nie zagraża. Nie komentuje w obleśny sposób, że szukam atencji, że jestem gruba i brzydka. Raz tylko jak pokazałam mu zdjęcie z podstawówki powiedział, że byłam niezłą kuleczką, ALE schudłam. Czuję wsparcie, bo wie że liczę kalorie, ale oprócz ostrzerzenia bym za mało nie jadła to nic z tym nie robi. Jest cudny. Uwielbiam go haha 😅😅
2 notes · View notes
ahosia3 · 2 years
Text
Są zwyczajne godziny i są godziny ułomne, kiedy czas zatrzymuje się i potyka, kiedy życie - prawdziwe życie - wydaje się toczyć gdzieś dalej.
~Jojo Moyes:"Zanim się pojawiłeś"
11 notes · View notes
pustkabezczasu · 1 year
Text
Ludzie padają jak kaczki
Realność upada
A życie ma toczyć się dalej
Bez sensowne czekanie na lepsze czasy jest niezwykle męczące
Mamy po prostu siedzieć ze złożonymi rękami i na to patrzeć bo „nie mamy jak tego zmienić”
Świat jest teatrzykiem a my kukiełkami w nim
Ale to powinno ulec zmianie.
2 notes · View notes
magazynkulinarny · 1 year
Text
Czekoladowe popękane ciasteczka
Tumblr media Tumblr media
Robi się je szybko, a jeszcze szybciej zjada. Są mocno czekoladowe, z zewnątrz lekko kruche, w środku miękkie, wilgotne i rozpływają się w ustach...
Jeśli jesteście na rozmaitych dietach-sretach i unikacie łakoci, nie rezygnujcie z ich upieczenia. Pomyślcie o kimś, kogo moglibyście nimi uraczyć (swego czasu piekłam ciasta i zawoziłam na Dworzec Centralny dla osób w kryzysie bezdomności).
Zdecydowanie przyjemniej jest się podzielić sercem i czasem z potrzebującymi, niż dbać wyłącznie o siebie i swoich.
Składniki:
szklanka cukru  1/2 szklanki gorzkiego kakao  1/2 szklanki oleju roślinnego 1 duże jajko 
1 żółtko 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego łyżeczka proszku do pieczenia 1/2 łyżeczki soli szklanka mąki uniwersalnej 2/3 tabliczki gorzkiej czekolady ok. 3/4 szklanki cukru pudru do obtaczania Wykonanie:
W dużej misce wymieszać suche składniki: mąkę, cukier, kakao, proszek do pieczenia i sól, a następnie dolać mokre składniki: olej, jajko, żółtko i wanilię i dokładnie wymieszać, aż powstanie jednolita masa (nie ubijać zbyt mocno). Wówczas dodać drobno posiekaną czekoladę i ponownie wymieszać.
Przykryć miskę folią i wstawić do lodówki na cztery godziny lub na całą noc.
Rozgrzać piekarnik do 175°C. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Wsypać cukier puder do małej miseczki i odstawić.
Używając średniej wielkości (2 łyżki stołowe) łyżki (używam łyżki do lodów), porcjować ciasto i toczyć kulki. Kulki ciasta obtaczać obficie i równomiernie w cukrze pudrze i delikatnie układać na blasze do pieczenia, w odległości 3-4 cm od siebie. Tak wykorzystać całe ciasto.
Piec 9-11 minut, aż ciastka się upieką, a ich wierzchy popękają. Ciasteczka piątkowo będą lekko miękkie. Pozostawić na blasze przez pięć minut, a następnie przenieść na metalową kratkę, aby całkowicie ostygły.
2 notes · View notes
swiatrozu · 2 years
Text
Hejka wracam do was ponownie przez jakiś czas się poddałam ale wracam do was z jeszcze większą motywacją muszę schudnąć bo za niedługo będę się toczyć a nie chodzić
9 notes · View notes
123zabijesie · 2 years
Text
Patrzę na życie które toczy się tak jak godzine wcześniej. I będzie toczyć się dalej nawet gdy nas będzie toczył już robak.
5 notes · View notes