Tumgik
#miało być dobrze
toba--oddycham · 26 days
Text
Tumblr media
Dla wszystkich pięknych serduszek ❤️
41 notes · View notes
felicitac4ls · 8 days
Text
jak jeść mało kalorii tak, aby przy waszych rodzicach wyglądało jakbyście jedli bardzo dużo?
czyli moj ulubiony sposób na efektywne chudnięcie bez podejrzeń 💙
przedstawię wam tu zarówno porady, jak i gotowe propozycje posiłków
posilki:
1. parówki z warzywami.
sami po przeczytaniu tego prawdopodobnie się zdziwiliscie - parówki kojarzą się z czymś tłustym, przetworzonym i wysokokalorycznym. jednak wcale nie musi tak być! drobiowe parówki dla dzieci mają średnio 190 kcal/100g. ja polecam takie cienkie parówki dla dzieci w niebieskim opanowaniu. sa podzielone na porcje po 4 parówki (90g). dwie takie paróweczki to jakieś 90kcal. jeśli dodacie sobie do nich dużo warzyw (ja najbsrdziej lubię roszponke i paprykę) będzie to miało jakieś 120-140kcal. czy to dużo? jeśli zjecie 3 takie posiłki dziennie to wyjdzie to naprawdę mało, a wygląda na o wiele więcej. dwie normalne parówki z szynki mają jakieś 300kcal a jak doda się do tego chleb z masłem to wyjdxie nawet 500kcal na posiłek!
w taki sposób zammiast 500 kcal jecie 120, a podejrzeń? zero.
2. onigiri
wstawialam coś takiego na swój profil i powiem wam jedno - totalny game changer. wygląda jakby mialo dużo kalorii, ponieważ zazwyczaj jest wypchane ryżem. jeśli jednak użyjecie 2 łyżki ryżu i resztę wypchacie ogórkiem lub lekkim mięsem to wyjdzie wam o wiele mniej kalorycznie a wciąż pysznie!
3. makaron konjac
na to jest osobny przepis w moim profilu. w skrócie zamiast kalorycznego makaronu - taki, który ma ich około 5/100g. czego chcieć więcej?
4. wrapy z sałatą
kocham to, jedno z moich ulubionych dań. w skrócie, zamiast tłustej i kalorycznej, wypchanej serem i mięsem tortilli bierzecie liść sałaty, dajecie do niego jogurt naturalny i ulubione dodatki.
"dlaczego zamiast tortilli masz sałatę?"
-zapomniałam kupić, a smakuje równie pysznie.
5. jajecznica
jest idealna zarówno na obiad jak i kolację. robicie ją z jednego jajka (70kcal) i jednego białka (15kcal). 90 kalorii za całe danie? tutaj to samo co z parówkami - duzo warzyw, możecie dodać jakąś lekką szynkę typu prosciutto i wygląda jak normalne danie, a kalorii? max. 150. cudownie zapycha i równie dobrze smakuje, ale to już szczegół.
INNE PORADY:
1. nakładajcie sobie dużo jedzenia podczas obiadu, ale jedźcie głównie niskokaloryczne rzeczy (np zjedcie głównie warzywa, jeśli składa się to z wielu części). jeśli jest to np makaron, zaproponujcie, że mozecie dodać ten sos do makaronu konjac bo "bardziej wam smakuje".
2. starajcie się gotować sobie sami i nie jeść obiadów waszych rodziców. to bolesne, ale przyzwyczają się. wtedy macie większą kontrolę nad tym co dodajecie.
3. smazenie na suchej patelni. moja mama zawsze na mnie za to krzyczy 😬 ale przysięgam wam, że smażenie na wodzie nie różni się prawie niczym - musicie tylko uważać z mocą palnika bo łatwiej jest coś przypalić.
4. używanie mniej kalorycznych zamienników pod pretekstem zdrowotnosci. wieprzowina -> drób. majonez -> jogurt. bułka -> chleb. sosy na bazie majonezu -> keczup. ryż, makaron -> ziemniaki. itd. to oczywiste, ale szukajcie tych zamienników jak najwięcej. eksperymentujcie, co smakuje wam podobnie w tych samych daniach.
to tyle, mam nadzieję że w czymś pomogłam. do zobaczenia, chudej nocy motylki 🦋
379 notes · View notes
polskie-zdania · 2 months
Text
- Co daje psychoterapia?
Zamyśliła się.
- Próbuję już dłuższy czas ułożyć zwięzłą odpowiedź na to pytanie, wiesz? Jest bardzo trudno wyjaśnić osobie, która nigdy w takim procesie nie uczestniczyła, jak to się dzieje, że jest lepiej. Jak to się dzieje, że po pewnym czasie naprawdę zaczynasz wiedzieć, o co ci chodzi, co czujesz, czego potrzebujesz, co powinnaś i czego chcesz. To długa droga. Długa. I kręta. I to się nie dzieje od razu. Sporo osób rezygnuje po kilku sesjach z myślą, że miało pomóc, a im jest gorzej. Na początku będzie. Na to trzeba się przygotować. To, co najbardziej cię blokuje, najgłębiej siedzi i najbardziej boli. Właśnie tam będzie trzeba dotrzeć. Stanąć z tym twarzą w twarz - na początek przez sekundę. Później dwie. Dziesięć. Minutę. Po jakimś czasie idziesz z tym czymś na spacer i w końcu jesteście w stanie swobodnie pogadać. Rozmawiacie kilka godzin, a ciebie nie trzęsie. Wracasz do domu i płaczesz. Nikt nie wie, jak ogromnego potwora właśnie pokonałeś. Nigdy nie byłeś tak z siebie dumny. Po pierwszym takim wygranym starciu zawsze rośnie apetyt. Już wiesz, że zmienisz jeszcze to i tamto. Już nawet wiesz jak. Zyskałeś narzędzia, które przydadzą ci się jeszcze nie raz.
- A relacje? Związki? Czy psychoterapia jest w stanie naprawić takie problemy? Pomóc podejmować lepsze decyzje?
- Tak. Psychoterapia daje narzędzia do takiego... zwinniejszego poruszania się po relacjach. Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie, który pomógł zrozumieć to mojej przyjaciółce. Wraca do mnie ktoś, kto kiedyś bardzo mnie skrzywdził i obiecuje, że się zmienił. Na czym opierałam wiarę w taką zmianę, nie będąc po psychoterapii?
- Na słowach.
- Na słowach. Tylko i wyłącznie. Ryzykowałam, bo pokładałam nadzieję w tym, co mówi. Ryzykowałam, bo liczyłam na to, że jeśli postanowił wrócić, to dlatego, że naprawdę nie chce już zmarnować mojego czasu. Czy byłam w stanie to jakoś sprawdzić? Dostrzec sygnały, że ta zmiana tak naprawdę nie zaszła? Nie. Nie byłam. Skoro tak powiedział, to tak miało być. Jak się domyślasz, nie było. Później taka sama sytuacja zdarzyła mi się już po ukończonej psychoterapii. Powiem Ci, że sam sposób w jaki otrzymałam te przeprosiny i prośbę o szansę był dla mnie już pierwszym sygnałem, że tam się nic nie zmieniło. Ton, forma, użyte słowa. Ten komunikat niczym nie różnił się od tych, które otrzymywałam, gdy mnie krzywdził. Po przepracowaniu własnych tematów, dobrze wiedziałam ile czasu realnie zajmuje zmiana. Ile czasu, energii i zaangażowania wymaga własny rozwój, pokonywanie blokad i docieranie do największych demonów. Wiedziałam, co za takimi zmianami idzie i gdzie można je dostrzec. Ja bardzo szybko wiedziałam, że on tej pracy nie wykonał. Zachowanie po zachowaniu dostrzegałam w nim dokładnie te same mechanizmy, które kierowały nim jakiś czas temu.
- Nie zgodziłaś się.
- Nie.
- Był w szoku?
- Tak. Przyjaciółka też. Powiedziała mi, że ją by zjadało to, że nie spróbowała, bo co jeśli jednak akurat faktycznie się zmienił. Właśnie dlatego tak trudno jest to wytłumaczyć.
- Bo ty po prostu byłaś pewna, że się nie zmienił.
- Tak. Dla mnie to było widać jak na dłoni.
- Czyli psychoterapia oszczędza też czas!
- Oszczędza. I warto liczyć to w latach. Możliwe, że dojdziesz sam do tych rzeczy, które przepracowywałbyś na terapii. Ja pewnie do sporej ilości bym doszła sama, ale to by było za ile lat? Za pięć? Za dziesięć? Z psychoterapią mam to w dwa. Jeśli ktoś ma potrzebę poświęcić te dziesięć lat, by szczycić się, że zrobił to wszystko sam, to bardzo proszę, ale akurat ja skupiłam się na tym, by nie uciekało mi życie.
- Jesteś zdeterminowana.
- Jestem, tak... Bo był taki okres, że zupełnie siebie opuściłam, wiesz? Porzuciłam jak psa na leśnej drodze i z piskiem opon odjechałam. Jestem sobie za ten czas bardzo dużo winna. Małymi krokami sobie to wszystko wynagradzam. Obdarowuję tym, czego kiedyś drastycznie się pozbawiłam.
- Czyli psychoterapia to prezent od ciebie dla siebie.
- Tak. To powiedzenie sobie samej, że o nic nigdy nie było warto tak bardzo walczyć.
Marta Kostrzyńska
151 notes · View notes
vivianarxseee · 2 months
Text
22.03.2024. 19:23.
elo wariaty
podsumowanie dnia i lq fasta cztero dniowego!! (18.03-22.03.2024)(ostrzegam że to może być w pizdę długie podsumowanie)(zawsze mam długie podsumowania)(mam w to wyjebane bo lubię pisać)
Tumblr media
udało się bardzo fajnie cieszę się i uwaga kurwaaa
Tumblr media
4 Z PRZODU KURWA
tyle ważyłam przed zjedzeniem więc teraz po jedzeniu waga mi pewnie wzrosła ale dobra chuj w to bo chodzbym zaczęła po suficie chodzić to zawsze po jedzeniu tak będzie i nic z tym się nie da zrobić niestety.
także osiągnęłam swoje pierwsze gw 🤩
wyznaczoną nagrodę kupię sobie dopiero jak już będę bliżej 48 żeby mieć pewność że naprawdę zasłużyłam.
a więc kochani przechodząc do dzisiejszego jedzenia.
rano wypiłam sobie proteinowy napój o smaku waniliowym(165kcal) bo słabo się czułam.
Tumblr media
w szkole wgl byłam taka zmęczona że myślałam że jebnę na podłogę i nie wstanę. spać mi się chciało, nogi bolały i no masakra jakaś.
około 16 byłam już w domu i robiłam dosłownie wszystko żeby dotrać do tej 17:03 żeby były pełne cztery dni lq fasta no i się udało.
tak jak mówiłam wczoraj zjadłam trzy kromki ciasta drożdżowego. dwa przypiekłam sobie na patelni z czego jeden posypałam sobie cynamonem, drugi posmarowałam odrobiną masła orzechowego a trzeci zostawiłam zwykły nie przypieczony. do tego pudding o smaku białej czekolady posypany granolą i wiórkami gorzkiej czekolady no i na wierzch dałam trochę masła orzechowego. no i kawka z mlekiem do tego.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
nie wiem ile kalorii to wszystko miało ale ogólnie jestem jedną z tych osób które nie lubią dokładnie liczyć kalorii bo chyba bym się załamała, wole se zaokrąglać xdd + nie umiem odmierzać tego wszystkiego dokładnie xd (wgl na tych zdjęciach wygląda jakby było tego jedzenia w pizde dużo a w realu tak nie jest jakby wtf💀)
no ale dobra uznajmy że nie jest źle 💀(jest)
kupiłam sobie dziś też jak byłam w biedrze mozarelle light do dania które chcę sobie zrobić jakoś na tygodniu i kokosową princesse o której dosłownie myślałam cały dzień bo zauważyłam jakąś dziewczynę w szkole która ją jadła i wzięła mnie na nią taka ochota że o matko 😩😩 aleee nie zjadłam jej do tej pory i szczerze powiedziawszy to nie wiem czy zjem bo póki co nie mam na nią takiej ochoty jak w szkole xdd plus zobaczyłam ile jest w niej kalorii (248💀) i jakoś tak mnie zniechęciła xd nie wiem w ostateczności jak już będę ją chciała to zjem połowę a drugą połowę jutro chuj wie się zobaczy.
plan na jutro to chyba zjem tylko serek proteinowy a potem będę robić chlebek bananowy bo babcia chciała więc jak już to zjem tylko jego kawałek na spróbowanie, być może też pożuje i wypluje albo jeszcze, nie będę rano jadła tego serka proteinowego tylko poczekam aż chleb się zrobi i zjem go do tego i elo.
wgl wczoraj babcia wbija mi do pokoju i pyta się mnie czemu nie jem bułeczek jak przecież ostatnio świeżutkie kupiła 💀 i wgl zaczęła gadać coś że czym ja się w ogóle żywię, że nic nie jem itp. lekki przypał ale chuj w to bo ten tydzień akurat będę próbować jeść jeden posiłek dziennie więc postaram się robić te jedzenie przy niej i będę próbować przy niej je jeść żeby trochę wyluzowała ale po świętach oczywiście wracamy do tygodniowych fastów/lq fastów 🥰🥰🥰🥰🥰
mam tylko nadzieje że nie przytyję w czasie tego tygodnia bo jebnę 💀💀💀
no dobrze kochani to tyle na dziś chyba. możecie napisać jak tam wam ten dzisiejszy dzień minął chętnie sobie poczytam <33
chudego dnia/nocy.
nie poddawajcie się !!
91 notes · View notes
pozartaa · 4 days
Text
14.05.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 439. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś tradycyjnie dzień przygotowania żarcia do pracy na dwa dni. Właściwie to na dwie noce bo mam jutro i po jutrze nocki. Teoretycznie jeszcze jutro rano mam czas, więc się nie spinałam.
Po tych dwóch nockach zacznie się tydzień luzu. Mam zamiar zrobić sobie dzień kołorowy i ani przez moment nie mieć wyrzutów sumienia, że nic nie robię. Nie wiem jeszcze kiedy.
***
Trochę zamiotłam w domu. Coś tam poszwędałam się. Byłam w sklepie po tradycyjną zupę która jem na nocnych zmianach. Spaliłam zdecydowanie zbyt dużo papierosów i zbyt mało kc@l
***
Dzisiejsze posiłki to w części powtórka z wczoraj (obiad). Nic ciekawego. Na kolację zupa szczawiowa z gotowca z jajkiem i resztka wędzonej piersi z kurczaka.
***
Mieliśmy iść grać w Magic The Gathering dziś wieczorem ale jakoś nie mam humoru a S. nie miał siły. W sumie dobrze. I tak ostatnio czuję się jak debil i totalny "fejk". Chyba nie mam mentalnej staminy na przyjęcie wpierdolu w tym momencie.
***
Z ciekawostek - Ja praktycznie nic nie czytam. Nałogowe pochłanianie książek skończyło się po studiach. Nigdy już nie umiałam po prostu czytać dla przyjemności jak zwykły zjadacz chleba. Ale wczoraj wygrzebałam takie "skarby" z "książkodzielni" w parku
Tumblr media
Łooo matko! jak dawno nie miałam w rękach szitu z takimi zajebistymi okładkami 😆. Normalnie totalne guilty-pleasure. Aż mam ochotę przeczytać 👇🦀
Tumblr media Tumblr media
Jednak kocham "pupusiowe" - kioskowe wydania. Kiedyś miałam wyrzuty sumienia, że chyba po tej filologii to powinnam się katować Prustem i Herbertem.... Wiecie, wykształcenie zobowiązuje... czy coś w tym stylu 🤷
Ale nieeeee - książka to jednak powinna być rozrywka, a ja dawno się tak dobrze nie bawiłam 😄.
W rezultacie pierwszy raz od nie pamiętam kiedy - po prostu usiadłam i zaczęłam czytać i poczułam się znowu jak gówniak, który chłonął wszystko, co miało "fajną" okładkę z półki z fantastyka i horrorem w lokalnej bibliotece. 😆
Gratisowo - na ostatniej stronie książki ktoś próbował rysować buraki 😆...zapewne "dzieło" było inspiracją do tych rysunków.
***
A i jeszcze dziś zrobiłam eksperyment z "bezkalorycznymi" lodami. Zawsze chciałam wypróbować to coś.
Tumblr media
Nie korzystałam z żadnego przepisu tylko coś tam kiedyś w necie widziałam. Nic też nie ważyłam ani nie mierzyłam. Nie powiem ile miało kc@l bo nie wiem, ale zakładam że niewiele.
To mielone kostki lodu, trochę mleka trochę kawy rozpuszczalnej ze słodzikiem i łyżka proszku proteinowego waniliowego. Bardziej się to nadawało do picia niż do jedzenia - szybko się rozwarstwiało. Ale było bardzo smaczne i miało fajną konsystencję. Eksperyment do powtórzenia w długie upalne dni. Uwaga trzeba mieć coś co da radę kostkom lodu i dość długo mielić.
A tym czasem moje koty jedzą lody prawdziwe kiedy chcą 😆
Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę! (Chyba dziś skończę ta straszna książkę)
22 notes · View notes
lekkotakworld · 4 months
Text
09.01.24 - dzień 9
IKEOWY WTOREK 🫡
Dziś cały dzień w Ikei. Rano miałam zajęcia z wiedźmą (pewnie wiecie o kogo mi chodzi, to ta legendarna baba, przez którą płaczę) i o dziwo była dla nas miła! W ogóle dobry dzień dzisiaj był. W Ikei powróciły po prawie pół roku torciki Daim ❤️🥹 zjadłam aż dwa XD tak na zapas, gdyby czasami za chwilę znowu miało ich nie być. No a tak ogólnie nudy, robimy opracowanie nowelizacji ustawy o planowaniu przestrzennym i Jezu jakie to jest długie, nudne i ciągnie się w nieskończoność..
Powiem Wam, że sytuacja jedzeniowe u mnie wypada naprawdę bardzo dobrze 🤞 zauważyłam, że zaczęło mi się też poprawiać odkąd spędzam więcej czasu z S. Często jemy razem, zazwyczaj dokładnie to samo (w Ikei w szczególności, zawsze te same zestawy), jak siedzimy u którejś w mieszkaniu to też razem gotujemy i kurcze, to jest osoba, przy której mogę jeść wszystko i nie czuje, że mnie ocenia. Ona nie wie o mojej zaburzonej relacji z jedzeniem, ale i tak jestem jej mega wdzięczna, bo właśnie ten czas spędzany razem bardzo mi pomógł i pomaga dalej. Nie mam w ogóle wyrzutów. Czasami pojawiają mi się myśli, czy nie zjadłam za dużo, że może powinnam jednak się ograniczać, ale kurde. Życie jest zbyt krótkie na to. Czuję się naprawdę świetnie ostatnio! Zdarzają się jakieś pojedyncze dni, kiedy jest troszkę gorzej, ale jest to sporadyczne. Nawet jakby mi się poprawiło to i tak dalej rozważam terapię i rozwiązanie swoich wewnętrznych problemów. Nie chce sama się naprawiać.
No to tak z moich luźnych przemyśleń haha pewnie jeszcze dziś trochę posiedzę przy laptopie i później położę się spać o normalnej porze, jutro śpię do 9. Koniec, muszę trochę odespać. Okres dziś rano jeszcze mnie trochę męczył, w ogóle w nocy miałam problem zasnąć, tak mnie brzuch bolał, dopiero rano wzięłam nospe i przeszło.. ale dosłownie krew mnie zalewa XD mam nadzieję, że jutro będzie trochę lżej 😅
Tumblr media Tumblr media
49 notes · View notes
narinworld · 3 months
Text
19.02.24 76, 7kg/78,5kg(-1,8kg!⬇️)
Dziś dzień ważenia! 🦋Dzis prawdopodobnie dostanę okres więc już wywaliło mi brzuch xd. Nie spodziewałam się aż takiego spadku wagi biorąc pod uwagę to że zawsze chwilę przed i w czasie okresu mam +2/3kg na wadze. Fizycznie czuje się dobrze i lekko. Już najadam się małymi porcjami i bez problemu wytrzymuje do następnego posiłku bez uczucia większego głodu. Jak widać słodycze jem bardzo rzadko jakoś nie mam na nie ochoty. Postanowiłam że już nie muszę dodawać codziennie tego co jem (to miało być motywacja do tego by jesc mało). Teraz będę dodawać co poniedziałek bilans wagowy i opis całego tygodnia. A między czasie jakieś posty też wpadną 🦋💚
Tumblr media
29 notes · View notes
ineedtobebutterfly · 1 month
Text
A miało być tak dobrze... Jak zawsze wszystko zepsuje
8 notes · View notes
kotekzielony2 · 3 months
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 3 (25.02.2024)
"Znajomość z Julią"
Niewątpliwie jednymi z bardziej pamiętanymi przeze mnie dniami są dni, w których poznaję nową osobę i jednocześnie ten nowy znajomy, bądź znajoma przynajmniej na pewien okres "gości" w moim życiu, tzn. zagaduje, kontaktuje się, pyta, jak minął dzień, opowiada o sobie. Dla wielu z nas, w tym dla mnie, są to piękne wydarzenia, kiedy to dwaj nieznajomi pewnego dnia spotykają się gdzieś przypadkowo, po czym zaczynają się poznawać, odkrywać się nawzajem, a nawet zaprzyjaźniać! Czasami nasz nowy znajomy, bądź znajoma okazuje się na tyle sympatyczną osobą, na tyle dobrze się z nią dogadujemy, że chcemy więcej rozmawiać, przebywać z tą osobą, więcej czasu z nią spędzać i mieć stały kontakt. Jednak życie pisze z reguły o wiele bardziej pesymistyczne scenariusze, w których niespodziewanie tracimy kontakt z kimś kogo poznaliśmy, z kim zaprzyjaźniliśmy się i na kim nam w pewnym stopniu zależało, żeby relację z tą osobą utrzymać. Przestaje ona odpowiadać na nasze wiadomości, nie odzywa się, znika bezpowrotnie. Dziś opowiem o jednym z takich przypadków, z którym spotkałem się niecałe trzy lata temu.
28 maja 2021. Byłem zaproszony na plan filmowy pewnego paradokumentu dla komercyjnej stacji. Jadąc na ten plan nie nastawiałem się kompletnie na nic. Trochę sobie posiedzę, wypełnię umowę, zagram w paru scenach, coś zjem, wezmę pieniądze i do domku. Tak sobie to wyobrażałem. Tak miało być. Plan odbył się w bardzo niewielkim gronie, więc czułem się komfortowo i spokojnie, do tego ulokowano go z dala od głównych ulic (mniej więcej tam, gdzie na zdjęciu). Na planie moje gałki oczne zarejestrowały kilka osób, których nigdy jeszcze nie widziałem, ani nie spotkałem. Zauważyłem m.in. pewną dziewczynę, która zajęta była czytaniem książki. Zastanawiałem się, jak do niej zagadać. Przymierzałem się do podejścia do niej i spytania jej, co czyta, choć niestety moje blokady okazały się finalnie zbyt duże, nieśmiałość ze mną wygrała i dziewczyna zniknęła mi z oczu. Plułem sobie wtedy w brodę, że nie odezwałem się do nieznajomej, że nie spróbowałem. Ciekawiło mnie co dokładnie dama czytała. Sądziłem, że dziewczyna odeszła z planu, ale okazało się, że weszła tylko do garderobianego autobusu żeby się przebrać do sceny, w której mieliśmy zagrać. Wkrótce także ja zostałem wezwany do garderoby - przebrałem się więc, wyszedłem, choć koleżanki nadal nigdzie nie widziałem. Udało mi się natomiast pogawędzić chwilę z dwiema innymi osobami w oczekiwaniu na naszą scenę. Po jakimś czasie szczęście uśmiechnęło się do mnie kiedy znów owa nieznajoma pojawiła się w zasięgu mojego wzroku. Czytała dalej. Tym razem już się nie wycofałem i z pewnym stresem rzuciłem do niej pytanie "Co czytasz?". Odpowiedziała i zaczęliśmy rozmawiać. Ku mojemu zaskoczeniu, przerwała wtedy czytanie, a rozmowa przebiegała płynnie i niezwykle miło. Dowiedziałem się, że ma na imię Julia. Wkrótce zagraliśmy wszyscy w jedynej scenie, w jakiej mieliśmy wystąpić tego dnia. Dzień zdjęciowy nie trwał dla nas zbyt długo i skończyliśmy dość szybko. Choć w trakcie sceny nie mieliśmy zbyt wielu okazji do dyskusji, to nie mogłem uwierzyć, z jaką lekkością i delikatnością przeprowadzałem z nią pierwszą konwersację. Po planie miałem tylko nadzieję zdobyć kontakt do nowo poznanej dziewczyny, tym bardziej, że nie był to plan kontynuacyjny i niewielka byłaby szansa spotkania jej ponownie. Nieśmiało spytałem się Julii, czy na mnie poczeka. Zaczekała i udaliśmy się spacerkiem na najbliższy przystanek autobusowy oddalony o niecałe półtora kilometra. Atmosfera panowała bardzo wesoła i miła. Czułem się wspaniale. Uświadomiłem sobie, jak bardzo brakowało mi takich momentów. Może taki wspólny spacer ze znajomym/znajomą nie był dla mnie zupełną nowością, choć przyznaję, że takie sytuacje, gdzie robię coś wspólnie z kimś, są u mnie niezwykle rzadkie. Pod koniec sympatycznego spaceru zaczekaliśmy na pierwszy autobus, a w międzyczasie dziewczyna podzieliła się ze mną kontaktem. W końcu dama wsiadła w swój autobus i pożegnaliśmy się.
Niestety kontakt z Julią urwał się po kilku tygodniach, ani nie spotkaliśmy się więcej razy. Nie ukrywam, że w tamtym okresie czułem wyraźny niedosyt, albowiem dziewczynę mocno polubiłem i zależało mi na dalszym kontakcie. Biło od niej ciepło i posiadała cechy, które bardzo cenię w innych. Mimo negatywnych emocji jakie towarzyszyły mi przez pewien czas od zakończonej znajomości, cieszyłem się i byłem dumny z kolejnego nabytego doświadczenia w relacjach międzyludzkich. Przeczytałem też książkę, którą tamtego dnia czytała ona!
13 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 month
Text
3-7.04.2024
Środa to byłam na maksa zdołowana i totalnie zdeterminowana do zakończenia swojego życia
Do tego stopnia że dopuściłam się próby a nawet paru
Nie ogarniam jak udało mi się bez bólu dobić do żyły i tętnicy
Do teraz nie ogarniam
Wiem że jestem zdolna do tego ale że nie odczuwam bólu ?
Przeraża mnie to jak teraz o tym myślę
Chyba znowu się odcięłam ale od ciała po prostu
Żyje choć utraciłam bardzo dużo krwi przez co jestem zdziwiona że mimo tego udało mi się to wszystko ukryć
W czwartek chciałam tą próbę powtórzyć ale coś mnie powstrzymało
Miałam mieć wtedy premierę filmu na Disney+
I obejrzałam
I wiecie co ? Po tym filmie myśli uciekły w cholerę i wróciła mi jakby nadzieja
Czemu filmy animowane na mnie tak działają ? 😅
Film miał tytuł "Życzenie"
Zajebbiste. I czemu to miało się trochę do mojej niedawnej sytuacji ?! Disney czy ty mnie prześladujesz ? 😂
Może trochę spojler ale dobra xD
Ja tak to zrozumiałam że dziewczyna chce pomagać innym i to ją popędza (tylko że tam chodziło o spełnianie życzeń innych) królowa ją wspierała i życzyła powodzenia i miała rozmowę z królem który na początku był miły i się nią zainteresował a nawet trochę ją podziwiał a jak powiedziała o tym że chciałaby spełnić życzenie jednej osoby to on zrobił się nawet chamski twierdząc że życzenie tej osoby zagraża królestwu choć to nieprawda. Bardziej to życzenie zagraża jemu w ten sposób że poddani bardziej zainteresują się tą osobą niż nim. I tam było że jak ktoś powiedział swoje życzenie to potem ono należało do króla a ten kto powiedział był nieszczęśliwszy niż z marzeniem które powiedział bo zapomniał o nim. Dziewczyna była załamana że jej się nie udało a jej koza jej towarzyszyła i była jakaś piosenka. Po której przyleciała do niej jakaś magiczna gwiazda która spełnia życzenia. Król nie wiedział kogo to sprawka ale bał się że straci moc. I zaczął używać ostrych środków. (Księga czarnej magii) która jest zakazana. Potem król stał się okropny i dowiadując się do kogo przyleciała ta gwiazda to zaczął tą dziewczynę oczerniać choć jej najlepsi przyjaciele temu królowi nie wierzyli i się sprzeciwiali
No i cholera naprawdę szczerze widzę tu trochę swoją niedawną sytuację a ten film mnie umocnił że powinnam iść za swoim a nie słuchać innych. I co z tego że ktoś ma większą władzę niż ja lub jest starszy ? To nie znaczy że ten ktoś może robić co temu się podoba i krzywdzić osoby które tej osobie podpadły bo się z tą osobą nie zgadzają.
Podczas gdy reszta boi się konfrontacji z tą osobą przez to że ma władzę
Nie może tak być. Władza to nie wszystko
A nawet nic. To tylko etykieta
Zwłaszcza kiedy ktoś zachowuje się niesprawiedliwie wobec innych lub sprawia że są nieszczęśliwi czy przerażeni
I ludzie mi podobną rzecz którą też słyszałam w filmie później powiedziała jedna terapeutka.
"Nie pozwól innym sobą rządzić bo dobrze wiesz że w kwestii siebie to ty masz rację i z tym nikt się kłócić nie może "
I szczerze powiem że później zyskałam motywację do dokończenia obrazu i skończyłam !
Tumblr media
Nadaje tytuł : Etapy życia
I tu chciałam pokazać czego doświadczałam całe życie.
Ten dom na samym dole to wczesne dzieciństwo gdzie często stykalam się ze śmiercią,nie było możliwości bym się wydostała i wtedy było też pełno strachu że nie przeżyje,było zimno i źle. Ten ocean z wielkimi falami to śmierć,przerażenie, niebezpieczeństwo. A dom drewniany z rozbitą szybą to poczucie niewystarczającej ochrony przed złem i dezorientacja bo nie wiesz co się dzieje. Zamknęli cię w ciemnym niebezpiecznym domu i nie wiesz o co chodzi
Wyżej jest tzw pusty dom. Czas w którym byłam totalnie bez emocji albo i w totalnym lęku. Czyli też okropnie ale większa świadomość co się dzieje. I to jest po prostu dzieciństwo jakie przeżyłam. Puste,straszne,bolesne i samotne
Ten dom wyżej to czasy nastoletnie oraz terazniejsze. Jest tu o wiele kolorowiej i jaśniej. Jest po części źle ale pojawiają się wreszcie tez te dobre momenty. Jest jeszcze większa świadomość więc chcąc mieć lepsze życie starasz się go zmieniać i o to chodzi z tymi roślinami i kolorami. I też jest więcej gwiazd co znaczy też że więcej nadziei
A ten na samej górze to jak sobie wyobrażam przyszłość. Że będzie dobrze nie będę samotna a szczęśliwa we własnym gronie i moje marzenia się spełnią
Myślę że w świetny sposób podsumowałam swoje życie
Później była ceramika i postanowiłam porobić z plasteliny. Poznałam nowe koleżanki i rozmawiałam otwarcie
Naprawdę po tym filmie mi się polepszyło 😂
I o to co zrobiłam z plasteliny
Tumblr media
Są tu kwiaty,kębki trawy,drzewo,krzak i na pieńku akwarium
Nie wiem skąd taki pomysł ale myślę że mi wyszło
Następnego dnia odwiedziłam bibliotekę i pożyczyłam parę książek
I potem układałam puzzle na zajęciach
Wzięłam się później za oglądanie serialu szkoła
Całą noc
Jakoś fajnie mi się oglądało
A potem sama do szkoły poszłam
Choć przez okres gorzej się czułam
Ale super mi poszło w szkole choć byłam jakaś niecierpliwa bo się męczyłam jak oni coś robili a ja chciałam już już na szybko
Ale bardzo dużo plusów dostałam 🥰
Wybrałam się potem do biblioteki i tam bardzo miłe zaskoczenie
Zaczęła tam pracę bibliotekarka której 10 lat nie widziałam !
A to super kobieta bo to pierwsza osoba przy której pokazałam swoją wesołą i twórczą stronę
Tęskniłam za nią
Zawsze jak przychodziłam do biblioteki od tych 10 lat to jak dowiedziałam się że wyjechała i przeprowadziła się to byłam podłamana
I na jakiś czas przestałam czytać
A ta kobieta mi super humor poprawiła uwielbiałam ją i uwielbiam dalej 🤩
Naprawdę się cieszę że znów ją widzę
O dziwo ona mnie poznała mimo że wyglądam i zachowuje się kompletnie inaczej niż te 10 lat temu
A dziś zostałam w domu ze względu na okres i gorąc na dworze i przespałam pół dnia a potem czytałam i oglądałam na przemian
Naprawdę oszalałam. Jest dopiero 8 kwietnia a ja już jakieś 16 książek poleciałam 🙈
I chyba dziś za ostro się wczytałam bo łeb mnie boli
Więc chyba jutro ewentualnie jakąś książkę polecę
Ciekawe czy będzie koniec świata o którym wszyscy tak mówią teraz 😂
Pożyjemy zobaczymy
A z tą anoreksja to jest gorzej ostatnio ale może jest jeszcze szansa że się uspokoi ?
Okaże się
To tyle
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
14 notes · View notes
toba--oddycham · 11 days
Text
Tumblr media
17 notes · View notes
linkemon · 1 month
Text
Neuvillette x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
ᴍɪᴌᴏśᴄ́ sᴛᴀɴᴇ̨ᴌᴀ ᴡ ᴅʀᴢᴡɪᴀᴄʜ ɴᴇᴜᴠɪʟʟᴇᴛᴛᴇ'ᴀ. ɴɪᴇsᴛᴇᴛʏ ɴᴀᴊᴡʏᴢ̇sᴢʏ sᴇ̨ᴅᴢɪᴀ ᴢ ᴜᴘᴏʀᴇᴍ ᴊᴇ ᴢᴀᴍʏᴋᴀ. ғᴜʀɪɴᴀ ᴘᴏsᴛᴀɴᴀᴡɪᴀ ᴢᴀɢʀᴀᴄ́ ᴏᴅᴢ́ᴡɪᴇʀɴᴇɢᴏ ɪ ᴘᴏᴍᴏ́ᴄ ᴍᴜ ᴏᴛᴡᴏʀᴢʏᴄ́ ᴊᴇ ɴᴀ ᴏśᴄɪᴇᴢ̇ ʙʏ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] ᴍᴏɢᴌᴀ ᴡᴇᴊśᴄ́. ᴀ ᴊᴇśʟɪ ɴɪᴇ ᴍᴏᴢ̇ɴᴀ ᴅʀᴢᴡɪᴀᴍɪ, ᴛᴏ ᴢᴀᴡsᴢᴇ ᴢᴏsᴛᴀᴊᴇ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ᴏᴋɴᴏ…
ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴏɴᴇsʜᴏᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ ᴢʀᴏ́ᴢ̇ɴɪᴄᴏᴡᴀɴᴀ̨ ᴍɪᴇsᴢᴀɴᴋᴇ̨ ᴊᴇ̨ᴢʏᴋᴏᴡᴀ̨. ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɴᴀᴢᴡ ᴡᴌᴀsɴʏᴄʜ ᴢ ɢʀʏ ᴊᴇsᴛ ᴘʀᴢᴇᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴏɴᴀ, ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɴɪᴇ, ᴊᴇśʟɪ ᴍᴏɪᴍ ᴢᴅᴀɴɪᴇᴍ ɢᴌᴜᴘɪᴏ ʙʀᴢᴍɪᴀᴌʏ. ᴅᴏ ᴛᴇɢᴏ sᴀ̨ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ғʀᴀɴᴄᴜsᴋɪᴇ sᴌᴏ́ᴡᴋᴀ, ʙᴏ ᴊᴇsᴛᴇśᴍʏ ᴡ ғᴏɴᴛᴀɪɴᴇ. sᴛᴀʀᴀᴌᴀᴍ sɪᴇ̨, ᴢ̇ᴇʙʏ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌ ᴏ ᴄᴢʏᴍ ᴍᴏᴡᴀ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴢ ᴛʏᴍ sɪᴇ̨ ᴍᴏᴄɴᴏ ᴏɢʀᴀɴɪᴄᴢʏᴌᴀᴍ.
sʜᴏᴛ ʀᴏᴢɢʀʏᴡᴀ sɪᴇ̨ ᴘʀᴢᴇᴅ ғᴀʙᴜᴌᴀ̨ ᴀʀᴄʜᴏɴ ǫᴜᴇsᴛᴏ́ᴡ ɪ ᴡ ᴢᴀsᴀᴅᴢɪᴇ ɴɪᴇ sᴘᴏɪʟᴇʀᴜᴊᴇ ɴɪᴄᴢᴇɢᴏ ᴀ ᴊᴇᴅʏɴɪᴇ ɴᴀᴘʀᴏᴡᴀᴅᴢᴀ ɴᴀ ᴛᴏᴢ̇sᴀᴍᴏśᴄ́ ɴᴇᴜᴠɪʟʟᴇᴛᴛᴇ'ᴀ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ɢᴏ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴄ́.
Nisko przelatujące książki nigdy nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla Fontaine. A przynajmniej tak myśleli pracownicy Palais Mermonia do ostatniego tygodnia.  
— Ile to jeszcze potrwa? — szepnęła młoda dziewczyna do siebie, taszcząc stos dokumentów.  
Na odpowiedź nie musiała długo czekać.
— Gdzie jest następna część?! — dramatyczny głos dobiegł zza drzwi, a zaraz po nim najnowsza nowelka z Inazumy wyleciała drzwiami. 
Kartki zafurkotały w powietrzu. Starsza stażem koleżanka pociągnęła młodszą do tyłu. Cudem uniknęły nagłego spotkania z literaturą. A konkretniej z najlepiej sprzedającym się ostatnio romansem z Nacji Wieczności.  
— Lady Furino, niestety to była ostatnia część. Kontaktowaliśmy się z Yae Publishing House, ale Zhenyu nie ma jeszcze w planach wydania następnej, bo to nowa seria — tłumaczył cierpliwie mężczyzna za drzwiami.  
— Ach! Nie pojmujesz powagi sytuacji… To nie była zwykła lektura, a uczta dla wyobraźni. Pobudzająca zmysły rozprawa o doniosłych czynach. Dwójka tragicznych kochanków połączona przez los. Ich emocje nie mogły ujrzeć światła dziennego. Teraz cierpią i nawet nie wiedzą, czy przeznaczenie znów postawi ich na wspólnej drodze! Bez kolejnej części w moim życiu zostaje NUDA! Brzydka, naga i szara rzeczywistość!  
Archonka bezradnie rozłożyła się na miękkiej sofie. Jej głowa zwisała w dół, a noga dyndała miarowo za oparciem. Jej strój zdawał się zlewać z niebieskim obiciem. Tym samym tworzyła niejako jedność z meblem. Bardzo żałośnie niezadowoloną jedność.  
— Tak, ale nic z tym nie możemy zrobi…  
— Toodaloo! — sugestywnie wyprosiła pracownika z pokoju.  
Gdy już miał z westchnieniem ulgi przekroczyć próg drzwi, zatrzymał go głos archonki.  
— STÓJ!  
Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał szukać kolejnej serii. Lady Furina przeczytała chyba wszystkie możliwe dramaty, a o kiepskich nawet nie chciała słyszeć.  
— Co tu robi mademoiselle [Reader] kolejny raz w tym tygodniu? — Zmrużyła oczy, jak gdyby miało jej to pomóc poznać odpowiedź.  
Istotnie, przed drzwiami przemknęła jedna z naczelnych pracownic Opery Epiclese. Furina występowała na deskach opery wiele razy. Nie mogła jednak powiedzieć, że znała ją wyjątkowo dobrze. Kobieta nie zajmowała się sztuką, a była kimś w rodzaju łącznika pomiędzy pałacem a sądem. W dodatku zwykle siedziała po uszy zakopana w dokumentach z rozpraw. Tym bardziej wyjątkowe było, że ostatnio pojawiała się tu prawie za każdym razem, gdy archonka wyrzucała kolejną część serii drzwiami.  
— Mademoiselle [Reader] ma ostatnio dużo pracy. Chyba jest tym wszystkim przytłoczona. Ostatnio nawet była chora. Zdaje mi się, że ma wiele spraw do ustalenia z monsieur Neuvillettem i…  
— AHA! A więc to tak! — Furina zeskoczyła z sofy, jak gdyby wstąpiła w nią nowa energia.  
— Tak to znaczy jak? — spytał zdezorientowany mężczyzna.  
— Czyż to nie oczywiste?! To tylko przykrywka. Musi być zakochana w naszym drogim Iudexie! — oznajmiła, porywając talerzyk z kawałkiem tortu ze stolika. Wepchnęła sobie ciasto do ust. Wyglądała na niezwykle szczęśliwą.  
— Mnie się wydaje, że to prostu…  
— Ćśśś. — Wcisnęła mu babeczkę w rękę. — Nie wolno stawać na drodze miłości. Należy szerzej otworzyć jej drzwi. A jak znam naszego drogiego sędziego, to zamknie jej te wrota tuż przed nosem. Na szczęście jestem ja i zagram najlepszego odźwiernego z możliwych! — To mówiąc, wybiegła przez drzwi.  
— To się nie może dobrze skończyć. — Mężczyzna potarł skroń. Ostatecznie jednak zjadł babeczkę i kącik jego ust poszybował w górę.  
***  
— Powinien gdzieś tu być… — [Reader] rozmyślała na głos.  
— Czego pani szuka, mademoiselle [Reader]?  
Spokojny, znajomy ton mógł należeć tylko do jednej osoby. Zresztą mało kto zostawał w pracy po godzinach w Palais Mermonia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie zapowiedziano jeszcze żadnej nowej rozprawy.  
— Dobry wieczór, monsieur Neuvillette.  
Istotnie, nie pomyliła się. Zza przeszklonych drzwi wyłonił się Iudex Fontaine. Jego krok był tak samo dostojny jak zawsze. Nawet pomimo widocznego po całym dniu pracy zmęczenia.  
— Szukam parasolki — wyjaśniła, rzucając tęskne spojrzenie w stronę pustego stojaka.  
W Fontaine zdarzały się wielkie ulewy. Kobieta nie powiedziałaby, że był to najgorszy deszcz, jaki widziała. Jednak myśl, z czym spotka się po wyjściu znad okrycia niewielkiego daszku, nie napawała jej optymizmem. Niedawno była chora. Wizja tak szybkiej powtórki z rozrywki nie mieściła się w jej planach. Kichanie na państwowe dokumenty nie wydawało się dobrym pomysłem.  
— Czy była długa i czarna? — spytał mężczyzna.  
— Dokładnie! Widział ją pan?  
— Zauważyłem ją w moim biurze przed wyjściem. Nie wiedziałem, że należy do pani. Pomyślałem, że ktokolwiek jest właścicielem, pewnie już wyszedł.  
— Hmmm… Szczerze mówiąc… to trochę dziwne. Nie przypominam sobie, żebym zabierała ją ze sobą do środka. Mogłabym przysiąc, że zostawiłam ją przed wyjściem.  
— Jeśli tu pani zaczeka, to spróbuję znaleźć tego, kto ma dzisiaj klucz…  
— Niech się pan nie kłopocze. Wszyscy wyszli do domów kilka minut temu. Zabiorę ją jutro.  
[Reader] i Neuivillette stali przez chwilę w całkowitej ciszy. Kobieta wydawała się walczyć ze sobą. Grube, ciężkie krople wciąż spadały na chodnik. Przeczekanie nie wchodziło w grę, ale mogła jeszcze parę sekund nacieszyć się suchym ubraniem.  
— Ekhem — odchrząknął Neuvillette po chwili — zmoknie pani. Proszę przynajmniej przyjąć mój płaszcz.  
Materiał był gruby, miękki i ciepły. Kobieta z wahaniem przyjęła ubranie.  
— Wtedy pan zmoknie, a na to się nie zgodzę — stwierdziła. — Może się podzielimy?  
— Podzielimy? — powtórzył bezwiednie mężczyzna.  
Czy tak postępowali ludzie? Nie był pewien. Wiedział, że był to po prostu miły zwyczaj. Z drugiej jednak strony w ciągu wielu lat życia nie miał jeszcze okazji samemu oddać komukolwiek ubrania. A już na pewno nie próbował się nim dzielić.  
— Mówiłeś kiedyś, że lubisz deszcz, monsieur, ale przesadą byłoby cię puścić bez niczego w tę ulewę.  
[Reader] zarzuciła połowę płaszcza na jego głowę, drugą zaś przykryła siebie. Każde z nich było przykryte jedynie w części. Nie był to najlepszy pomysł, jednak przynajmniej wydawał się sprawiedliwy. W ten sposób ruszyli żwawym krokiem po schodach.  
Neuvillette nie pamiętał, kiedy dokładnie powiedział kobiecie o tym, że nie miał nic przeciwko deszczowi. Nie sądził, by ktokolwiek to zapamiętał. A starał się nie udzielać zbyt wiele informacji, które mogłyby kogokolwiek naprowadzić na temat jego prawdziwej tożsamości. Nie było to zresztą istotne. To za mało, by ktoś mógł coś stwierdzić. Pogrążony w rozmyślaniach, prawie nie zauważył, jak [Reader] ledwo za nim nadąża. Bądź co bądź, był znacznie wyższy od każdego mieszkańca Fontaine.  
Wystarczył jeden nieostrożny ruch. [Reader] poczuła, jak betonowy schodek ucieka jej spod nóg. Próbowała rękami wyratować sytuację. W jej głowie pojawiła się jedynie myśl, że mogła to przynajmniej zrobić w połowie, a nie prawie na samym dole schodów jak ostatnia ofiara. Mentalnie przygotowała się na ból. Ten jednak nie nadszedł. Monsieur Neuvillette złapał ją w talii zanim jej twarz spotkała się z twardą ziemią.  
— Wszystko w porządku? — upewnił się, na co odpowiedziało mu kiwnięcie głową.  
Ruszyli dalej przez ulice miasta. Niewiele osób spacerowało w tę pogodę. Ci, którzy jednak się na to zdecydowali, z zainteresowaniem gapili się w stronę pary skrytej pod płaszczem. Niektórzy rozpoznali sędziego. Kobieta zerkała w stronę swojego towarzysza, ale tak jak przypuszczała, nie wydawał się być tym poruszony. Miała tylko nadzieję, że wśród przechodniów nie było żadnego dziennikarza ze Steambird, bo inaczej trafią jutro na pierwsze strony w najgłupszy z możliwych sposobów.  
Obok nich śmignęło dziecko. Blondyn zdawał się mieć na oko kilkanaście lat. Obok niego zaś przemknął dziwny blaszany stworek. Jeśli się nie myliła, wyglądał na pingwina.  
— Hydro smoku, hydro smoku… — zaczął cicho.  
— …nie płacz! — zakończyła głośno [Reader].  
Zdawał się być wystraszony tym, że w ogóle zwróciła na niego uwagę. Ze spuszczoną głową odbiegł w sobie tylko znanym kierunku.  
— Ups, chyba go wystraszyłam. — Spojrzała na swojego towarzysza.  
Mężczyźnie przyszło do głowy, że może nie on jeden nie zawsze do końca wie co i jak należy powiedzieć  
— Wierzy mademoiselle w tę rymowankę? — spytał.  
— Smoki chyba lubią deszcz, ale czasem zastanawiałam się, czy to naprawdę nie są jego łzy. Jeśli wciąż tu jest i opiekuje się Fontaine tak jak monsieur i lady Furina, to myślę, że to naturalne chcieć go pocieszyć w smutku.  
To był pierwszy raz, gdy słyszał taką odpowiedź. Zwykle ludzie uznawali to po prostu za magiczną inkantację mającą powstrzymać deszcz. Za coś, co miało odegnać zło. Deszcz, za którym nie przepadali. Jego uczucia stanowiły dla nich niedogodność. A trzymanie na wodzy kotłujących się w nim, momentami nieznanych emocji bywało trudne. Sam fakt, że pogodą często unieszczęśliwiał część miasta, już nakładał na niego presję. By trzymać wszystko pod kontrolą i być spokojnym za wszelką cenę.  
— Myślę, że smok byłby wdzięczny za pani troskę. — Z tymi słowami zostawił [Reader] pod drzwiami mieszkania, po czym ruszył dalej mokrymi ulicami Fontaine.  
***  
— Witam w Butiku Chioriya, w czym mogę służyć? — standardowa formułka poniosła się echem, gdy tylko [Reader] przekroczyła próg sklepu.  
Nie mogła dojrzeć ekspedientki. Półki wypełnione były po brzegi belami materiału. Dopiero w następnym pomieszczeniu, pośród manekinów, koronek, gorsetów i krynolin, odnalazła znajome twarze. Co ciekawe, nie tylko Eloffe, którą spodziewała się spotkać.  
— Mademoiselle [Reader]! — Sedene i Sigewinne przywitały się zgodnie.  
— Dzień dobry. Co to za zakupy? — spytała kobieta, nachylając się delikatnie nad dużo niższymi towarzyszkami.  
Meluzyny przyglądały się zawzięcie otwartej szufladzie. W równych rzędach poukładano w niej kokardy i wstążki. [Reader] nie wątpiła, że Eloffe spędziła sporo czasu, by wszystkie prezentowały się jak należy. Mnogość kolorów i kształtów sprawiała, że trudno było oderwać od nich wzrok.  
— Próbujemy znaleźć prezent. Nie możemy się zdecydować, która wstążka jest najładniejsza. Na szczęście mamy dzisiaj wolne — dodała Sedene.  
Meluzyna poprawiła mundur. Był to nawyk, który wyniosła z biura, gdzie dnie spędzała w recepcji. Ubranie mięło się od długiego siedzenia.  
Podrapała się za uchem.  
— A która pani się podoba? — spytała.  
[Reader] popatrzyła przed siebie, dostając oczopląsu. Nie wiedziała, dla kogo właściwie miał być prezent. Z góry założyła, że chodzi o inną meluzynę. Być może z wioski. Zdarzało się, że koleżanki, które zaadaptowały się do życia w stolicy, odwiedzały te, które wolały spokój i ciszę w podwodnej wiosce.  
— Ta jest całkiem ładna.  
Niebieska wstążka zwinięta w kokardę ozdobiona była pojedynczą różową muszlą. Nie było to coś, co ubrałaby połowa modnej socjety w Fontaine, ale kobieta wiedziała doskonale, że meluzyny postrzegają świat w innych, nie zawsze typowych kategoriach. Biorąc pod uwagę, jak mocno były związane z morzem, wybór wydał jej się bardzo trafiony.  
— Weźmiemy ją — rzuciła bez zastanowienia Sigewinne. — Monsieur Neuvillette będzie zadowolony.  
Gdyby szczęka rzeczywiście mogła opadać do ziemi jak w malutkich komiksach drukowanych na ostatniej strony gazety Steambird, [Reader] była pewna, że jej właśnie tam by leżała. Nie potrafiła sobie wyobrazić Iudexa Fontaine w tej wstążce do włosów. Pasowała ona meluzynom, ale jemu? Spojrzała na zadowolone towarzyszki. Nie miała serca powiedzieć im, że to może jednak nie najlepszy pomysł. Wydawały się bardzo szczęśliwe z faktu, że wreszcie podjęły trudną decyzję. Wkrótce malutkie pudełko trafiło w niewielkie, niebieskie łapki.  
[Reader] oddała swój pracowniczy uniform do naprawy. Ku jej zdziwieniu, przed sklepem nadal stały meluzyny.  
— Właściwie mam do mademoiselle prośbę — zaczęła Sigewinne. — Muszę wracać już do Fortecy, a Sedene też nie ma czasu.  
— Nie mamy? — zamrugała niebieska meluzyna.  
— Nie mamy — podkreśliła koleżanka. — I dlatego pomyślałam, że może pani zaniosłaby prezent. Monsieur czeka w kawiarni Lutece. Będziemy bardzo wdzięczne. O ile dobrze rozumiem, tak definiuje się ludzką wdzięczność…  
— Czy Sedene nie mówiła przypadkiem, że macie wolny dzień… — [Reader] nie dokończyła zdania, bowiem pudełeczko zostało jej wsunięte w dłonie, a meluzyny z głośnym pożegnaniem zniknęły za rogiem.  
Tak więc skierowała swoje kroki w stronę kawiarni. Trudno było przegapić Najwyższego Sędzię. Siedział przy podwójnym stoliku, zapatrzony w ulicę.  
— Monsieur Neuvillette.  
— Mademoiselle [Reader] — Mężczyzna wydawał się lekko zaskoczony jej widokiem, a nie było to częste.  
— Przynoszę panu prezent. Sigewinne i Sedene bardzo chciały go panu wręczyć, ale niestety nie mogły się zjawić.  
Maleńkie zawiniątko trafiło do jego ręki. [Reader] zdawało się, że ich palce zetknęły się na zdecydowanie dłużej niż naprawdę było to konieczne. To wrażenie jednak szybko minęło.  
— Czy coś się stało?  
— Nie sądzę, choć zachowywały się dziwnie. Sedene mówiła coś o dniu wolnym, ale Sigewinne nagle stwierdziła, że jednak muszą wracać. Mam nadzieję, że w Fortecy wszystko w porządku.  
Meluzyny zawsze pamiętały o swoich obowiązkach. Zazwyczaj były wyjątkowo oddane swojej pracy, nieważne jakiego zawodu ona dotyczyła.  
Neuvillette pokiwał jedynie głową. Domyślił się, o co dokładnie chodziło, jednak nie mógł tego powiedzieć na głos. Sigewinne zrobiła to celowo. Już od jakiegoś czasu nagabywała kobietę niejako w jego zastępstwie. Nawet zaaranżowała wykład o kosmetykach po tym jak [Reader] wspomniała, że chciałaby umieć lepiej się malować. Meluzyna próbowała lepiej zrozumieć kim jest i co dokładnie dzieje się między nią a Iudexem Fontaine. Prawda natomiast wyglądała tak, że działo się niewiele i zbyt wolno jak na jej gust. Dlatego z uporem starała się delikatnie popychać dwójkę we wspólnym kierunku. Zwykle jednak z marnym skutkiem.  
— Wriothesley z pewnością poradzi sobie z każdym problemem, jeśli takowy powstanie. Niech pani usiądzie — zachęcił mężczyzna.  
Kobieta rozejrzała się po zacienionym przez parasolkę stoliku i spostrzegła niewielką karteczkę. Złotą kursywą wypisane było imię Sedene. Najwidoczniej rezerwacja była przewidziana właśnie dla niej.  
— Nie chciałabym przeszkadzać.  
— Mademoiselle nigdy nie mogłaby mi przeszkadzać. — Neuvillette spojrzał jej prosto w oczy, po czym odbył krótką rozmowę z kelnerem.  
— Będąc szczerym, dostałem zaproszenie dla dwojga do kawiarni i chciałem tu panią zaprosić, ale widziałem, że miała pani zaplanowany na dzisiaj transfer dokumentów, więc zrezygnowałem.  
Była to prawda. Niemniej pominął w opowieści moment, w którym po prostu wahał się, by zadać pytanie. W końcu w ostateczności kobieta mogła wziąć wolne, by się z nim spotkać, gdyby naprawdę chciała. Pytanie brzmiało właśnie, czy na pewno chciała. Nie był do końca pewny, czy pragnie znać odpowiedź…  
— Cóż… Tak się złożyło, że transfer przesunięto, więc pewnie rozprawa się opóźni. Na szczęście nie jestem jedyną pracownicą Opery. Ktoś zrobiłby to za mnie, gdyby zaszła taka potrzeba. Na przykład gdybym została zaproszona do kawiarni…  
Neuvillette nie zdążył odpowiedzieć. Kelner przyniósł na tacy kryształowe kieliszki. [Reader] zajrzała zaciekawiona, oceniając zawartość.  
— To nowy rodzaj Fonty? — spytała, wąchając.  
— To woda. Lubię degustować wodę. Można powiedzieć, że to takie moje hobby — odchrząknął. — Jeśli pani zechce, to zamówię coś innego…  
Nie spodziewał się, że [Reader] będzie dzisiaj obecna. Dlatego z wyprzedzeniem poinformował kelnera, że z Sedene będą pić wodę. Dla meluzyny nie byłoby to dziwne, ponieważ potrafiły wyczuć subtelne różnice, których ludzie zwykle nie byli w stanie. Mało kto poza nimi jednak reagował normalnie na jego pasję. Nie spotykał się ze zrozumieniem w tej kwestii, więc zwykle trzymał ją dla siebie.  
— Nie trzeba! — zaprotestowała gwałtownie. — To znaczy… nie jestem koneserem i nie wiem, na ile coś poczuję, ale spróbuję. A jeśli się nie uda, to po prostu mogę posłuchać. — To mówiąc, wzięła łyk wody z jednego kieliszka, po czym z następnego.  
Przez moment przybrała poważną minę, jakby ważąc smaki.  
— Nic z tego, dla mnie smakują tak samo. — Zaśmiała się cicho.  
— Woda z Inazumy ma głęboki, wyraźny smak, jak żadna inna. Ta z Sumeru to bogaty i skomplikowany bukiet. Trzeba ją pić powoli i długo, żeby zrozumieć. Dlatego nie ma co się poddawać. Niech pani weźmie łyk. I kolejny, za chwilę.  
Kobieta pokiwała głową. Neuvillette zaś odpakował w końcu małe pudełeczko. Wstążka wyglądała inaczej niż te, które zwykle dostawał od meluzyn. Różowa muszelka brzęknęła cicho. Przypominała mu zew morza. Przez chwilę zapragnął do niego powrócić.  
— Mam nadzieję, że nie jest zła. To ja ją wybrałam. Nie wiedziałam, dla kogo będzie prezent, a Sigewinne i Sedene poprosiły mnie o radę i tak jakoś wyszło.  
— Jest piękna — stwierdził.  
Jednak jego wzrok wcale nie był skierowany na wstążkę. [Reader] zauważyła to i nerwowo spojrzała w bok, zakładając jednocześnie włosy za ucho.  
— Może pomogę ją założyć? — zaproponowała, by przerwać ciszę.  
Podeszła do stolika z drugiej strony. Ściągnęła starą wstążkę i ostrożnie odłożyła ją do pudełka. Kaskada długich, srebrzystych włosów powiewała delikatnie na wietrze. Po chwili ozdobiła je różowa muszelka. Neuvillette odwrócił głowę, zapewne z myślą, że to już koniec. Nie zauważył jednak, że [Reader] chciała jeszcze coś poprawić. Jego twarz napotkała parę błyszczących w skupieniu oczu. Byli tak blisko siebie, że niemal mógł poczuć jej oddech. Czuł ciepło wstępujące na policzki. Odległość gwałtownie się zmniejszała. Czy to był ten stan, o którym tak często słyszał, ale którego nie był w stanie dotąd pojąć? Niewytłumaczalna fascynacja, która przyciągała do siebie i nie pozwalała uciec?  
— Mogę państwu w czymś jeszcze pomóc? — Na dźwięk słów kelnera gwałtownie się odwrócił. Jeśli było coś, czego tego dnia żałował, to że pracownik pojawił się akurat w tym miejscu, o tej porze.  
***  
[Reader] rozejrzała się dookoła niepewnie. Lady Furina gorąco zapewniała ją, że monsieur Neuvillette potrzebuje pomocy i z pewnością będzie w tej okolicy. Nawet zaoferowała, że ją podprowadzi, bo ma niedaleko coś do załatwienia. Mimo tego spaceru ani razu nie wspomniała, na czym właściwie pomoc ma polegać. Za każdym razem, gdy już miało paść pytanie, zbaczała z tematu. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że archonka nie ucichła ani na sekundę, nie dając jej dojść do słowa.  
Kobieta nie była tu od bardzo dawna, więc szła brzegiem morza, by mieć pewność, że się nie zgubi. Fale miarowo obmywały złocisty piasek. Słońce przyjemnie grzało, odbijając blask wody. Byłaby zachwycona widokiem, gdyby nie to, że nie mogła znaleźć mężczyzny, a coraz bardziej oddalała się od miasta. Zmęczona przysiadła przy jednej z szarawych skał.  
— Argh! — głośny dźwięk dobiegł zza jej pleców.  
Odwróciła się gwałtownie. Jak się okazało, miała towarzystwo. Za niewielką skałą siedział pokaźny Blubberbeast. Plasnął płetwami po brzuchu i zaciekawiony przekrzywił głowę. Pewnie zostawiłaby go w spokoju, gdyby nie to, co znalazła za nim. Obok zwierzęcia powstawała wieża. Nie byle jaka jednak. Stosik powiększał się z minuty na minutę. Składał się głównie z ostryg. Między nimi trafiały się też wodorosty i muszle, ale w piasku dostrzegła także kilka pereł. Co chwila z wody wychodziło nowe zwierzę, a każde z nich niosło kolejny morski skarb. Biała wydra zwinnie wyskoczyła z morza i co sił w małych nogach podreptała dołożyć swój. Spojrzała na [Reader] i wydała świszczący dźwięk. Zaraz potem Blubberbeast podszedł do kobiety. A po nim z morza wychyliły się kolejne. Dołączyła też grupa krabów, klekocząc szczypcami. Czuła się osaczona. Nigdy nie słyszała o takim fenomenie i już miała powoli zacząć się cofać, gdy wydra złapała ją za nogę. Położyła u jej stóp wodorosty. Spomiędzy nich zaś wystawał sznur mlecznobiałych pereł. Co ciekawe nanizane były na srebrny łańcuszek, przez co zaczęła się zastanawiać, skąd w ogóle zwierzęta go mają.  
— To dla mnie? — spytała z niedowierzaniem.  
Blubberbeast poklepał się po brzuchu, a jego towarzysze za nim. Uznała to za potwierdzenie i założyła naszyjnik.  
Wtem z oddali usłyszała głosy. Mężczyźni wyglądali podejrzanie. Ich ubrania nie sugerowały mieszkańców stolicy. Obdarte koszule i spodnie nie wróżyły nic dobrego, o czym przekonała się, gdy ujrzała broń w ich rękach.  
— Widzicie to? — spytał najwyższy mężczyzna. — Trafił nam się łup, chłopcy.  
Wyglądał na szefa grupy. Jego oko zdobiła szrama, a twarz paskudny uśmiech. Podszedł do stosu skarbów, zgarnął kilka pereł i ugryzł jakby sprawdzał złoto. Zwierzęta wydały ostrzegawcze dźwięki. Nie trzeba było być zoologiem z Instytutu by domyślić się, że bardzo im się to nie spodobało.  
Pierwszą myślą [Reader] była ucieczka. Nie zdążyła jednak wykonać żadnego ruchu. Powietrze zrobiło się wilgotne. Poczuła intensywny zapach słonej, morskiej wody. Jej kropelki zdawały się przez chwilę unosić w powietrzu. Jakby ktoś na moment zatrzymał czas. Zaraz potem cała trójka napastników została powalona w jednej chwili przez strumień wody. Za nim zaś dostrzegła znajomą twarz.  
— Monsieur Neuvillette. — [Reader] odetchnęła z ulgą.  
— Mademoiselle [Reader], co pani tu robi?  
Nie mogła mu powiedzieć, że lady Furina ją tu zaprowadziła. Archonka wyraźnie podkreślała, że nie jest to dobrym pomysłem. Jest to wręcz tragicznie beznadziejnym, pełnym zawiłości, których nie ma czasu wykładać, prowadzącym do niepotrzebnych nieporozumień pomysłem… Rozumie pani?  
— Tak jakoś wyszło... — stwierdziła niemrawo.  
— Cieszę się, że nic pani nie jest.  
Neuvillette spojrzał na jej szyję, później na stosik skarbów, a następnie na cały zwierzęcy orszak.  
— Dostała pani swój prezent odrobinę wcześniej niż planowałem…  
Kobieta odruchowo złapała się za biżuterię.  
— Jak pan je wszystkie nakłonił, żeby… Och — dotarło do niej.  
Brzydka pogoda po rozprawach. Fakt, że był w stanie używać mocy hydro bez wizji. To jak doskonale dogadywał się z meluzynami i sprawiał, że morskie zwierzęta go słuchały. Teraz wszystko miało sens.  
— Jeszcze o tym porozmawiamy, ale najpierw chciałbym coś powiedzieć. — Spojrzał jej prosto w oczy. — Wie już pani, że nie jestem człowiekiem. Dlatego emocje, które się z tym człowieczeństwem wiążą, nie zawsze jestem w stanie od razu zrozumieć. Zwlekałem, bo chciałem mieć pewność, że to, co powiem, będzie naprawdę odzwierciedlać to, co czuję. Jestem zauroczony. Widzę panią w miejscach, w których pani nie ma, i w rzeczach, których pani nie dotyka. Przechodzę ulicami Fontaine, z myślą, że panią spotkam, a potem zastanawiam się, co bym powiedział, gdybyśmy się zobaczyli. I nawet, gdy już ułożę coś w głowie, nie jestem w stanie tego wypowiedzieć, kiedy naprawdę się widzimy. Jeśli jest przestępstwo, za które powinna być pani skazana, to byłaby to kradzież mojego serca, ale wiem, że nie potrafiłbym wydać wyroku. Dlatego niech pani osądzi mnie. — Z tymi słowami klęknął przed nią i ujął ją za dłoń.  
[Reader] nie mogła się pozbyć wrażenia, że lady Furina musiała podrzucić romantyczne nowelki z Inazumy na biurko Neuvillette’a gdzieś pomiędzy dokumentami. Nie miała jednak zamiaru narzekać.  
— Niewinny. — Uśmiechnęła się delikatnie. — Na początek możemy przejść na ty…  
***  
— Co to ma w ogóle być? Co za beznadzieja. Totalna tragedia. Koniec świata! Jak można być takim… ARGH… Ignorancja szerzy się w Fontaine, a wspaniałe wysiłki wybitnych ludzi, którzy próbują walczyć z szarą, nudną rzeczywistością, nikną w mroku. Toż to jest wymiar rozpaczy, który niewielu pojmie…  
Furina z grymasem niezadowolenia siedziała na wyściełanym błękitnym materiałem parapecie. Z wyrazem twarzy mówiącym więcej niż tysiąc słów utyskiwała na brak efektów wielkiego matrymonialnego planu, który knuła przez ostatnie tygodnie. W jej ręku spoczywała babeczka, gorzka i czarna jak jej dusza w tym momencie, czego nie omieszkała podkreślać głośno i wyraźnie swoim pracownikom.  
— Zostawiłam parasolkę na biurku, ale totalnie ją olał, a ona nawet nie raczyła się pofatygować do biura. Dałam mu dzień wolny i podwójne zaproszenie do kawiarni Lutece. Kogo zaprosił? Meluzynę. Dosłownie zaprowadziłam ją w miejsce, gdzie siedział cały ranek, stałam tam przez tyle czasu, a i tak nic z tego, bo postanowiła posiedzieć ze zwierzętami. — Wepchnęła sobie babeczkę do ust. — Czy są skazani na tragiczną miłość? Czyż nie jestem najlepszą archonką? — spytała wchodzącego właśnie do pokoju strażnika.  
Mężczyzna szybko zrozumiał kontekst sytuacji. Nie żeby w ostatnim czasie w pracy miał jakikolwiek inny temat do plotek. Knowania archonki Fontaine, choć próbowały, nie były aż tak tajne. Połowa ludzi w Palais Mermonia z pewnością widziała jej starania i oczekiwała rezultatów. Przynajmniej książki nie latały nad ich głowami tam i z powrotem. A to już był jakiś sukces sam w sobie.  
— Jest pani najlepszą archonką, lady Furino — to mówiąc, położył kryształowy klosz pełen ciepłych, ciemnobrązowych babeczek wprost z pieca.  
— Zaraz… Chwila moment… — Furina gwałtownie przykleiła nos do szyby.  
Wytrzeszczyła oczy w niedowierzaniu. Na samym dole stało dwoje ludzi. Rozpoznałaby ich z daleka. [Reader] rozejrzała się na boki, jakby szukała gapiów dookoła siebie. Gdy upewniła się, że nikogo nie ma, złożyła delikatny pocałunek na policzku mężczyzny. Nikogo innego jak Iudexa Fontaine, który z maleńkim uśmiechem obejrzał się za nią po raz ostatni i wszedł do budynku.  
— CO! — poniosło się echem po pokoju.  
Do pomieszczenia jak na zawołanie wpadło kilkoro strażników pełniących wartę na korytarzu.  
— Wszystko w porządku, moi drodzy! — odchrząknęła Furina. — Otóż nadeszła wiekopomna chwila, albowiem pomogłam zatryumfować miłości. Niczym mistyczny kupidyn zesłany z góry do maluczkich, którzy nie chcą przyjąć tego uczucia. Pamiętajcie, kiedy drzwi są zamknięte, ta magiczna siła wedrze się do was oknem! Bowiem nie ma nic silniejszego od miłości!  
Strażnicy zamrugali zaskoczeni i pokiwali głowami, chowając broń. Za każdym razem, kiedy nie rozumieli poetyckich słów lady, po prostu się z nią zgadzali. Nie zawsze musieli wiedzieć, o czym dokładnie były.  
— Proszę skontaktować się z panną Charlotte i zaprosić ją do pałacu natychmiast na prywatną audiencję. Oczekuję, że jutro z rana każdy w Palais Mermonia dostanie wydanie Steambird. Ktokolwiek się tym zajmie, ma stać w kolejce pod samymi drzwiami o świcie, zanim prasy ruszą, rozumiemy się?  
— Tak jest, lady Furino! — zasalutowano chórem.  
— A w następnym musicalu zagram odźwiernego! — dodała. 
12 notes · View notes
obsesj-a · 1 year
Text
i może tak właśnie miało być. miałeś ulotnić się tylko na chwilę, a nie widziałam cię już tak długo, że zapomniałam jak pachną twoje włosy. nie widziałam cię już tak długo, że już nie chcę byś wracał. życie wiedziało jak to rozegrać. gdybyś odszedł mówiąc, że odchodzisz na zawsze rozpadłoby mi się serce. a ty odeszłeś na chwilę mówiąc, że wrócisz. i kiedy tak czekałam poczułam spokój. poczułam, że mi tak dobrze. dobrze mi bez ciebie. już nie wracaj.
94 notes · View notes
fading-butterfly · 2 months
Text
Tumblr media
At this point jestem przerażona tym jak tęsknię za stanem w którym czułam się najgorzej i znów do niego wracam bo czułam się w nim dużo bardziej komfortowo niż teraz gdy już miało być dobrze.
Mam dosłownie ochotę znów się pociąć tylko po to by znów czuć to śmieszne mrowienie i wmawiać sobie, że zasługuje na to.
7 notes · View notes
mikoo00 · 2 months
Text
Wczoraj mieliśmy kontrolę Szefowa przesiedziała u nas pół dnia 😒
Wszystko było przygotowane na jej wizyte Od malowali ramy w drzwiach Wyczyścili pożądanie szafki w szatni
Mnie ostatnio wysłali na zbieranie wszystkich petów na terenie McDonalda (za to dostałem 50 zł na kupon w sklepie Lol mam już 120 ziko tam Może coś kupie na allegro i zapłacę tylko za przesyłkę xdd)
Umyłem okna wewnątrz sali Nauczyłem się jak je myć tak by nie pozostały smugi
Problem był w tym taki, że ktoś z zewnątrz mył i ciężko było mi określić czy to ja zostawiłem smugi czy one są po zewnętrznej stronie Ale spoko wyszło Poświęciłem na to pół dnia i przy płaciłem zdrowiem xd
Stawałem na krzesłach i parapecie Raz jako, że wszystko było mokre to ześlizgnołem się z parapetu i wyjebałem najpierw w stół a potem w krzesło, tak mocno, że przeraziłem się, że z��amałem rękę Na szczęście nie ale mam potężne siniaki Nigdy nie miałem aż takich Jeden na przedramieniu, drugi na udzie 😬 Ręka przy każdym ruchu boli a jak siadam na kiblu to udo napierdala Dobrze, że umiem na stojąco wszczać XD
Wczoraj zaś było dziwnie w pracy Każdy miał stać na jednym stanowisku i nie można było latać z jednego na drugi Wszystko miało być zgodnie ze standardami Mnie postawili na deserach Musiałem tam sterczeć i jedyne co robiłem to lody jakieś i soki Nie mieliśmy ruchu całe szczęście Raz przyjechały dwie wycieczki
Szefowa mnie spytała co się robi jak się dzieciak zrzyga xdddd Zaprowadziłem ją do kantorka i pokazałem gdzie jest budełko na taką okazję Pytała się co w nim jest i co się robi krok po kroku (wiedziałem bo miałem już taki incydent, gdyby nie to to bym za chuja nje wiedział xd) kierowniczki były że mną i mnie uspokajały Jedyne czego nie wiedziałem to tego ile płyn do dezynfekcji musi być położony 5 min
Dobra strategi na bycie zestresowanym bo jak się pomyliłem i nje wiedziałem czegoś to kierowniczki mówiły przy szefowej, że spokojnie wiesz dobrze co się robi tylko się stresujesz
Szefowa była zadowolona z mojej odpowiedzi XD
Jak se pojechała to nadal nic się nie działo ale mimo tego kierowniczka nie puszczała do domu :( Miałem nadzieję, że się uda wyjść wcześniej bo chciałem jechać na meeting z ziomkiem no ale trudno
Po powrocie z pracy miałem kolejny napad Wziolem jednak leki zaraz po przyjściu do domu i zasnołem szybko Ostatnio się nie wyspałem dlatego, że brałem je jak sobie przypomniałem o 23 lub o 1 w nocy XD
Możliwe, że to również przyczynił o się do tego, że nie potrafiłem się powstrzymać przed jedzeniem
12 notes · View notes
jazumst · 3 months
Text
Wpis pozytywny
Ale się odjebało. Posłuchajcie:
Dobra, miał być wpis pozytywny, więc oszczędzę tego co złe. Przychodzę do pracy. Lera jak oko cyklonu. Ja jej się nie dziwię. Jutro miała już być u męża w Gdyni, a tak będzie przed 23 jechać :/ Kiero jak to Kiero. Poszły.
//
Przyszedł przedstawiciel L&M. Zaraz po nim Mietek z Łomży. Musiałem ogarnąć kontrakt z Dominikiem od L&M, ale i Mietkowi poświęcić czas, zwłaszcza, że zawsze dobrze na tym wychodzę. Przecenialiśmy Halne 5%. Miecio mówi, że dobre. Ja piłem czarne 12%. Diabeł. Naprawdę, dwa i halne napierdala ostro. A rano zerwany dekiel. No i mówię do Miecia, że sorry nie spróbuję nawet za te 99gr, bo boję się, że oślepnę. Dominik w śmiech, taki szczery. No i w końcu kupiłem po jednym dla chłopaków i mówię, że nie mówię do widzenia, bo to różnie może być. Chłopaki poryczani. Od Miecia dostałem 4Pak Łomżuni Pils, a od Dominika kamizelkę na polarze. Gruba i przyjemna. Idealna na mnie. Oddam panu Ojcu, bo jest stary i chudy. Chociaż poczekam jeszcze, bo strach. SWS przecież zgarnia wszystkie gratisy. Dominik PODKREŚLAŁ, że dla mnie, ale wiecie... Ktoś się wygada, a nuż SWS zobaczy na kamerach... A chuj. Wisi u mnie w szafie. Zajebista. Piwko zaraz po wpisie ogarnę. - Ja po tym Dominiku, jeżeli pamiętacie, jeździłem jak po szmacie. A teraz proszzzz...
//
Nie uwierzycie! Ja sam uwierzyć nie mogę. Taki stały klient, co jest codziennie. Przychodzi dzisiaj - Ja pana nie widziałem (widział :P ) ale pan mi trzy dni temu sprzedawał fajki, i mi SMSy przychodzą. Pan mi jednej jedynki nie nabił. Nie był pan na minusie? - Jak ja mu dziękowałem! Kurwa. Po trzech dniach! Pamiętacie, wtedy co miałem z tym typem o wydanie zatarg. No postawiłem typowi browara, chociaż za te 100 to czteropak powinienem.
//
Nie było tego typa z wczoraj, a nie powiem dracha była na majtach. Bo to ludzie wiedzą jak się zachowa. Chociaż myślę, że odpity był. Z drugiej strony zawsze był dziwny.
//
Dobra, miało być pozytywnie to koniec. Jutro rano na drogę krzyżową, więc browara, Kingdom i do spania ;]
Ja jestem!
8 notes · View notes